Za Przyczyną Maryi
Przykłady opieki Królowej Różańca św.

Matko Chrystusowa

Maryja ratuje

Będąc w Nant, miasteczku w pobliżu Aveyron, miałem sposobność zejść się z kobietą podeszłą wiekiem, na której twarzy dziwny smutek panował. Zagadnąłem ją i chcąc ją sobie ująć, spytałem o przyczynę jej smutku. Oto co mi odpowiedziała:

Miałam jednego syna, którego jako biedna wdowa nad życie kochałam. Dobry to był chłopak, przykładny, pobożny, zdolny i nadzwyczaj pilny. Oddałam go do szkół w pobliżu, które z odznaczeniem przeszedł. Przepowiadano mu świetną przyszłość, byleby dalej studiował. To dla jego dobra, mówiono mi, gdym się wahała puścić go w świat samego dalej.

I to dobro jego zwyciężyło mnie. W chwili bolesnej rozstania przykazałam mu, aby zawsze uciekał się do Najświętszej Panny Maryi, gdyż Ona jest Pocieszycielką strapionych i Ucieczką grzeszników.

Przyrzekł mi to – i wyjechał do Marsylii, gdzie zapisał się na wykłady prawa.

Z początku pisał często i dużo, lecz z biegiem czasu listy jego coraz rzadsze i krótsze były... aż wreszcie zupełnie ich zaprzestał wysyłać.

Płakałam, prosiłam go i zaklinałam, do Boga i do N. P. Maryi wołałam – ale na listy moje odpowiedzi nie było.

Po bardzo długim oczekiwaniu, pewnego dnia dostaję telegram: Przyjeżdżać natychmiast, wzywa was syn.

W dwadzieścia cztery godzin, które wiekiem dla mnie zdawały się być, stanęłam w Marsylii i spiesznie udałam się do domu, gdzie mieszkał mój syn Karol. Odźwierna nie chce mię puścić, lecz wołam, matką jestem Karola i on mię wzywa. Szybko przebiegłam schody i staję u drzwi, dwóch znowu jakichś panów nie chce mię wpuścić, ale miłość macierzyńska wszystko przemoże.

Biedny mój Karol, jedyny mój syn ukochany – źle się miał, bardzo źle, ale przyjął mię z otwartymi rękami ze łzami w oczach: Modliłem się teraz i bardzo, Ucieczki grzeszników wzywałem, to Ona cię matko tu przyprowadziła, ja chcę się nawrócić, przyprowadź mi kapłana.

Uspokoiłam go a on mi opowiedział smutne i tak bolesne dzieje swoje, dzieje grzechów, do których sprowadzili go źli koledzy, którym zaufał. Wnet opuścił wszystkie swe pobożne ćwiczenia, wyrzekł się dla nich Boga i co więcej przysiągł, że chce odtąd już żyć i umierać bez wiary, bez Boga. Ale choroba go powaliła na łoże boleści, z którego już nie miał powstać, śmierć się szybkim krokiem zbliżała. Boleść, opuszczenie, wskrzesiły wyrzuty sumienia, wiarę i szczęście spokojne niosące duszy minionych dni. Pragnął się wyspowiadać, ale towarzysze słyszeć o tym nie chcieli i dlatego usuwali wszystkich od jego łoża.

Nieraz aż do kłótni między nimi przychodziło, i ona to zwróciła uwagę pewnej w sąsiedztwie będącej panienki, której udało się dostać do chorego i wysłać telegram do matki. Karol modlił się o to gorąco i z ust jego modlitwa do N. P. Maryi "Pomnij o N. P. Maryjo" nie schodziła.

Kapłan przeze mnie sprowadzony do chorego syna, wyspowiadał go i zaopatrzył na drogę wieczności. Dwa dni jeszcze żył, pod koniec drugiego dnia na rękach mi skonał.

Nieszczęśliwa matka zwiesiła głowę i łzami się zalała, wnet jednak podnosząc głowę rzekła: Proszę to podać do publicznej wiadomości, niech wszyscy wiedzą, iż Maryja jest Ucieczką grzeszników. Ona to sprawiła, że dziś pomimo strasznego bólu nie narzekam, ale godzę się z wolą Najwyższego.

Za Przyczyną Maryi. Przykłady opieki Królowej Różańca św., Przedruk z roczników Róży Duchownej (1898 – 1925), redagował O. Teodor Jakób Naleśniak św. Teologii Lektor Zakonu Kaznodziejskiego. Tom I. (Przykłady na maj). Lwów. Wydawnictwo OO. Dominikanów. 1926, ss. 89-90.

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Kraków 2006

Powrót do spisu treści
"Za przyczyną Maryi"

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: