PROBLEMY Z NOWYMI SAKRAMENTAMI (*)

 

Rozdział V

 

Co się stało ze spowiedzią?

 

KS. RAMA P. COOMARASWAMY

 

 

Jak Wolter mówił: "Jedynie żal za grzechy może nas uniewinnić, lecz aby okazać skruchę musimy zacząć od wyznania win".

 

 

Niewiele spośród katolickich praktyk zostało poddanych większej krytyce niż zwyczaj chodzenia do spowiedzi. Najlepszym sposobem na rozpoczęcie tej dyskusji jest przytoczenie szyderczego komentarza, jaki wypowiedział George Bernard Shaw pod adresem G.K. Chestertona po jego nawróceniu: "Twoja korpulentna postać klęcząca w konfesjonale będzie przedstawiać niewiarygodny, okropny, komiczny wręcz widok". Bardziej pouczająca była odpowiedź Chestertona: "Gdy katolik wraca ze spowiedzi, to w rzeczywistości, z definicji, wkracza w świt swego własnego początku... w tym krótkim obrzędzie Bóg prawdziwie na nowo stwarza go na Swoje własne podobieństwo. Człowiek może być już sędziwy i schorowany; lecz jest jakby na nowo się narodził".

 

Ci z nas, "którzy są po 30-ce" pamiętają długie kolejki do konfesjonału, które w dzieciństwie były naszym cotygodniowym utrapieniem. Święci tacy jak proboszcz z Ars byli znani z tego, że spędzali bez przerwy po 17 godzin za tym "ciemnym okienkiem" – a ci, którzy dopatrywaliby się w tej posłudze jakichś "voyerystycznych" przyjemności zrobiliby dobrze zastanawiając się nad faktem, że ludzka inwencja w sferze grzechu jest ograniczona, a kapłani zawsze uskarżali się, iż wysłuchiwanie drobnostkowości powtarzających się grzechów jest najmniej miłym i najbardziej uprzykrzonym spośród wszystkich ich obowiązków.

 

Wszystko to się zmieniło. Aktualnie tylko 6% z uważających się za katolików i regularnie chodzących do Kościoła idzie co miesiąc do spowiedzi, a zaledwie 1% robi to częściej. Według badania przeprowadzonego w 1983 roku przez Notre Dame 26% osób formalnie należących do danej parafii w ogóle nigdy nie chodzi do spowiedzi. Jednocześnie dzieje się to w sytuacji, gdy wyższy odsetek praktykujących katolików regularnie przystępuje do komunii. Badania wskazują, że spośród tych, którzy chodzą do spowiedzi raz lub dwa razy do roku albo wręcz nigdy, ponad 80% komunikuje. Czy mamy zakładać, że grzeszność się obniżyła? Co do tego można mieć wątpliwości (1).

 

Ostatnie sprawozdanie Komitetu Amerykańskich Biskupów ds. Duszpasterskich Badań i Praktyk uważa wyniki tych sondaży za "zastanawiające". Religijni liberałowie wnioskują stąd, że stare formy już nie służą potrzebom ludzi wierzących. Inni sugerują, że bardziej oczywistym wyjaśnieniem jest zmniejszenie lęku przed piekłem i obniżenie świadomości o naturze grzechu i celu spowiedzi (2).

 

SPOWIEDŹ NIE JEST SESJĄ PSYCHOTERAPEUTYCZNĄ

 

Liberalni katolicy wprowadzili niemałe zamieszanie w omawianej kwestii próbując zdefiniować spowiedź jako "sposób na pozbycie się winy", a co za tym idzie jako katolicką odmianę psychoterapii. Należy wyraźnie powiedzieć, że chociaż odpuszczenie grzechów pociąga za sobą usunięcie winy – przynajmniej tej oczywistej przewiny odnoszącej się do popełnionego grzechu – to jest czymś bardzo odległym od kozetki analityka. Katolicki penitent to nikt inny jak skruszony grzesznik. Przyznaje on, że popełnił grzech, a jego odpuszczenie jest m.in. całkowicie zależne od "mocnego postanowienia poprawy". Psychoanalityk, który z definicji nie wydaje żadnego moralnego osądu nad swym pacjentem ma za zadanie odkryć źródło występującego u pacjenta poczucia winy. To poczucie winy, z którym psychiatra ma do czynienia nie jest w żaden sposób obiektywne; nie jest to występek, którego dopuszczenia się pacjent jest świadomy. Funkcja psychiatry polega na pomocy pacjentowi w odkryciu utajonych albo fałszywych przyczyn owego poczucia winy. Jeżeli mu się to uda, to przystępuje następnie do nauczenia pacjenta jak żyć z tymi "negatywnymi" (nigdy złymi) cechami występującymi w jego własnej duszy. Psychiatra nigdy nie dokonuje odpuszczenia – to sam pacjent musi sobie wybaczyć. Psychiatra nigdy nie domaga się zadośćuczynienia, gdyż to także pozostawia się pacjentowi – co więcej, jeśliby pacjent odczuł potrzebę dokonania jakiegoś czynu pokutnego to zostałoby to przez analityka potraktowane jako dowód na dalsze istnienie kompleksu winy. Psychiatra nie wymaga od pacjenta żadnej poprawy życia prócz takiej, której potrzebę mógłby dostrzec sam pacjent.

 

KRÓTKA HISTORIA SAKRAMENTU POKUTY

 

Jako rezultat "upadku" Adama materialna i biologiczna podstawa (pryncypium) życia człowieka wypowiedziała wojnę duchowej i intelektualnej – co skutkuje tym, że, jak się wyraził św. Paweł: "znajduję więc to prawo, że gdy chcę czynić co dobre, zło do mnie przylega. Albowiem według wewnętrznego człowieka, kocham się w Zakonie Bożym; lecz widzę inny zakon w członkach moich, sprzeciwiający się zakonowi umysłu mojego i poddający mię w niewolę w zakonie grzechu, który jest w członkach moich" (Rzym. VII, 22-23). Podczas gdy tak wyglądają fundamentalne zasady wiodące do grzechu, dziesięć przykazań jasno kodyfikuje przewiny wobec Boga i bliźniego.

 

Widzimy również, że nawet wśród Żydów, spowiedź była "sakramentem". W Księdze Liczb V, wersety 6 i 7 czytamy: "Mąż albo niewiasta, gdy uczynią jakiś ze wszystkich grzechów, jakie ludzie zwykli popełniać, a przez niedbałość przestąpią przykazanie Pańskie i zgrzeszą, wyznają grzech swój i oddadzą samą główną rzecz i piątą część ponad to, temu przeciw komu zgrzeszyli. A jeśliby nie było tam nikogo, kto by to odebrał, dadzą Panu i będzie kapłańskie, wyjąwszy barana, który bywa ofiarowany na oczyszczenie, aby był ofiarą ubłagalną" (3).

 

Podobnie jak inne sakramenty, spowiedź została ustanowiona przez Pana Naszego. Pan Jezus ustanowił ją gdy powiedział: "Weźmijcie Ducha Świętego, którym grzechy odpuścicie, są im odpuszczone" (J. XX, 22-23. Por. 2 Kor. II, 6-8; 1 J. I, 9; Jak. V, 16).

 

Od samego założenia Kościoła Ojcowie zachęcali do przystępowania do spowiedzi. Jak to w pierwszym wieku powiedział św. Klemens Rzymski: "A zatem, w jakiejkolwiek rzeczy zgrzeszylibyśmy z jakiegoś podszeptu przeciwnika, błagajmy o wybaczenie". Tertulian mówi o tym sakramencie, że "wyznanie grzechów zmniejsza ich brzemię, tak jak ich ukrywanie powiększa go; spowiedź ma posmak zadośćuczynienia, maskowanie win świadczy o uporczywości... gdy wracasz ze spowiedzi, rozważ w swym sercu ten ogień piekielny, który gasi spowiedź; i wyobraź sobie wielkość kary jakiej byś musiał zaznać gdybyś nie zażył tego lekarstwa". Św. Cyprian uczy: "mamy Obrońcę i Pośrednika dla naszych grzechów, Jezusa Chrystusa, naszego Pana i naszego Boga, jeżeli tylko mamy skruchę ponieważ zgrzeszyliśmy w przeszłości, a wyznając i rozumiejąc nasze grzechy którymi obrażamy Pana Boga, obiecujemy że przynajmniej w przyszłości będziemy chodzili Jego drogami i przestrzegali Jego przykazań". Św. Cyryl Jerozolimski naucza nas byśmy "z pomocą spowiedzi odrzucili starego człowieka, który jest zepsuty przez zwodnicze żądze (4), by móc przedzierzgnąć się w nowego człowieka". Św. Ambroży mówi nam, że "grzechy odpuszczają się przez Słowo Boże, które lewita objaśnia i wykonuje; odpuszczają się również poprzez urząd kapłański i świętą posługę".

 

W tych starożytnych przykładach dostrzegamy wszystkie warunki dobrej spowiedzi: wyznanie grzechów przed kapłanem, mocne postanowienie poprawy; przyjęcie naznaczonej pokuty (ofiary), potrzeba naprawy albo zadośćuczynienia tam gdzie zachodzi taka konieczność; i rozgrzeszenie udzielone przez kapłana działającego jako alter Christus.

 

KOMU WYZNAJEMY GRZECHY?

 

Nie ulega wątpliwości, że za pośrednictwem kapłana – działającego jako alter Christus albo "zastępca Chrystusa" – wyznajemy grzechy Samemu Chrystusowi, i podobnie, kapłan odpuszcza nam grzechy na mocy tychże uprawnień. Niezwykle wyraźnie uwidacznia się to w Rytach Wschodnich, gdzie kapłan i penitent podchodzą do ikony Chrystusa w ikonostasie; kapłan nakłada stułę na penitenta, który następnie spowiada się zarówno przed kapłanem jak i przed ikonograficznym wizerunkiem naszego Pana.

 

CZY DO WYZNANIA GRZECHÓW POTRZEBUJEMY KAPŁANA?

 

Św. Augustyn podejmuje tę kwestię. Oto jego słowa:

 

"Niech żaden człowiek nie mówi: pokutuję w skrytości w obecności Boga; wystarczające jest, by ten, który ma mi udzielić przebaczenia wiedział o żalu za grzechy odczuwanym w głębokościach mego serca. Gdyby tak miało być, bezzasadne byłyby słowa Jezusa Chrystusa mówiącego: Cokolwiek rozwiążesz na ziemi będzie rozwiązane w niebie, albo to, że miałby On powierzyć klucze Swemu Kościołowi. A zatem nie wystarcza by wyznać winę przed Bogiem; musimy też przyznać się do niej przed tymi, którzy otrzymali od Niego władzę związywania i rozwiązywania" (5).

 

Nadto:

 

"Są ludzie wyobrażający sobie, że do zbawienia wystarczy wyspowiadać się przed Bogiem, przed którym nic się nie może ukryć i który czyta sekrety serc wszystkich, ponieważ nie chcą, czy to z powodu wstydu, czy to dumy, czy też lekceważenia pokazać się kapłanom, chociaż nasz Pan wyznaczył ich by rozeznawali różne rodzaje trądu. Wyzwól się z tego błędnego poglądu i nie wstydź się wyznać winy przed zastępcą Pana Boga. Ponieważ musimy poddać się osądowi tych, którymi On nie wzgardził jako Swymi zastępcami. A zatem gdy jesteś chory, poślij po kapłana by do ciebie przyszedł i wyjaw przed nim wszystkie sekrety twego sumienia. Nie dopuść byś dał się zwieść fałszywej religii tych, którzy odwiedzając cię mówią, że wyznanie grzechów jedynie przed Bogiem, bez udziału kapłana może cię uratować. Nie przeczymy, że konieczne jest często zwrócenie się do Boga i wyznanie Mu naszych grzechów, lecz przede wszystkim, potrzebujemy kapłana. Uważaj go za Anioła posłanego przez Boga; otwórz przed nim najgłębsze sekrety swego serca; wyjaw mu wszystko, co sprawia ci największy kłopot; nie wstydź się opowiedzieć jednemu człowiekowi tego, czego nie wstydziłeś się popełnić w obecności wielu. Zrób zatem, pełną spowiedź, bez ukrywania lub usprawiedliwiania swoich błędów. Bądź szczery i dokładny; nie rób żadnych wybiegów albo rozwlekłych wypowiedzi, które tylko zaciemniają i gmatwają prawdę. Zwróć uwagę na okoliczności twoich grzechów, miejsca, sytuacje i osoby, jednakże bez wskazywania ich" (6).

 

Wschodnie Kościoły podtrzymują tę samą opinię. Confessio orthodoxa skierowane przeciw Cyrylowi Lukarisowi przez Piotra Mohyłę (1642), podpisane przez wszystkich ówczesnych prawosławnych patriarchów, ma u nich rangę wyznania wiary. Zawiera ono następujące stwierdzenie:

 

"Za tą skruchą serca musi następować ustne wyznanie każdego grzechu bez wyjątku, ponieważ spowiednik nie może odpuścić czegoś, jeżeli nie wie, co ma zostać wybaczone i jaki rodzaj pokuty ma nałożyć".

 

TAJEMNICA SPOWIEDZI

 

Należy krótko wspomnieć o tym, co nazywa się "tajemnicą spowiedzi". Otóż obowiązkiem kapłana jest to aby nigdy, bez względu na okoliczności, nie ujawnił tego, co usłyszał na spowiedzi. Najdrobniejsze ujawnienie, czy to bezpośrednie czy też pośrednie, sprzeciwia się samej istocie spowiedzi.

 

"Tajemnica spowiedzi wywodzi się z prawa Boskiego; zasadza się na samym ustanowieniu Sakramentu Pokuty, na spoczywającym na nas obowiązku wyznania naszych grzechów; i dlatego żadna siła nie może zwolnić z tego prawa, nawet w sytuacji zagrożenia dobra powszechnego" (7).

 

Prawo cywilne uznało tę tajemnicę, a kapłani oddawali życie dla jej obrony. Kapłani, którzy popadli w obłęd, pytani o to, co usłyszeli na spowiedzi, odmawiali odpowiedzi. Kapłani, którzy odpadli od Kościoła i stali się odstępcami od wiary w jakiś sposób dochowali tajemnicy. Nadzwyczajnym faktem jest to, że na przestrzeni niemal 2000 lat pisanej historii, nie można wskazać udokumentowanego przypadku naruszenia tajemnicy spowiedzi świętej.

 

JEŚLI NIE MA DOSTĘPU DO KAPŁANA

 

Bóg nie wymaga tego co niemożliwe. Oczywistym jest, że jeżeli nie ma dostępu do żadnego kapłana, to nie ma się u kogo wyspowiadać. Jednakże w niebezpieczeństwie śmierci, katolik może poprosić każdego ważnie wyświęconego kapłana o wysłuchanie jego spowiedzi. Według ojca Augustine'a, stosuje się to "nawet [do księdza], który jest członkiem schizmatyckiej albo heretyckiej sekty, albo stał się apostatą albo nałożono na niego karę...". Taki ksiądz "może każdego ważnie rozgrzeszyć w niebezpieczeństwie śmierci, nawet w obecności zatwierdzonego spowiednika" (8). Dalszą uwagę do tego rozstrzygnięcia dodała decyzja Świętego Oficjum: "pod warunkiem, że nie wywoła to zgorszenia u wiernych, chorej osobie nie grozi żadne niebezpieczeństwo ani nadużycie, i wreszcie, pod warunkiem że słusznie można zakładać, iż schizmatycki duchowny udzieli rozgrzeszenia według obrządku Kościoła".

 

Jeżeli zaś nawet taki duchowny nie jest dostępny, to dana osoba może dokonać czegoś, co nazywa się AKTEM SKRUCHY.

 

"O Mój Boże, serdecznie żałuję za me grzechy, nie tylko z obawy przed utratą nieba i mękami piekła [aż do tego momentu jest to akt skruchy niedoskonałej], ale nade wszystko dlatego, że obraziłem Ciebie, mojego Boga, któryś jest nieskończenie dobry i godny najwyższej miłości. [To ta wyższa motywacja – z miłości do Boga – jeśli jest wystarczająco intensywna – czyni akt skruchy doskonałym]. Postanawiam, z pomocą Twej łaski poprawić moje życie, wyznać moje grzechy i czynić pokutę" [tj., zadośćuczynienie].

 

Należy dodać, że osoba umierająca:

 

"może uzyskać Papieskie błogosławieństwo z towarzyszącym mu odpustem zupełnym wypowiadając Najświętsze Imię Jezus. Jeżeli umierający jest do tego niezdolny, musi przynajmniej wypowiedzieć je w myśli i ze skruchą ucałować poświęcony krucyfiks" (9).

 

ELEMENTY SAKRAMENTU POKUTY

 

MATERIA SAKRAMENTU

 

Akty penitenta stanowią bliską materię sakramentu i jako takie są podobne do namaszczenia krzyżmem podczas Bierzmowania albo wylania wody na Chrzcie. Grzechy nie są odpuszczone jedynie przez wypowiedzenie wyroku przez sędziego; wyznanie grzechów przez grzesznika i wola obrażonego Boga muszą również być wzięte pod uwagę. Wobec powyższego, od penitenta wymaga się trzech aktów: żalu za grzechy, spowiedzi i zadośćuczynienia.

 

SKRUCHA to dobrowolny żal za grzechy, w którym zawiera się cel spowiedzi i zadośćuczynienie za grzechy. Sobór Trydencki orzekł, że "żal [za grzechy]... jest to głęboki ból duszy i wstręt do popełnionego grzechu z postanowieniem nie grzeszenia w przyszłości". Słowo skrucha pochodzi z łacińskiego contritum albo contritio znaczącego gniecenie, łamanie albo anulowanie czegoś – tak więc przedstawia zmiażdżenie albo rozerwanie przywiązania człowieka do grzechu.

 

Naturalny smutek albo wyrzuty sumienia (oparte na jakimś doczesnym motywie, jakim jest np. wstyd) nie są wystarczające ponieważ Sakrament Pokuty przynależy do porządku nadprzyrodzonego.

 

Attritio albo "żal niedoskonały" połączony z przyjęciem pokuty jest wystarczający do odpuszczenia grzechu. Jest nim na przykład – jak to przedstawiono powyżej w "akcie skruchy" – lęk przed piekłem. Chociaż jest to najmniej szlachetny spośród nadprzyrodzonych motywów, to jest on niezaprzeczalnie nadprzyrodzonym, ponieważ istnienie piekła jest przyjmowane na mocy boskiej wiary. Ponadto, w attritio zawiera się wstręt do grzechu, który jest środkiem na uniknięcie piekła. Ten rodzaj żalu jest porównany do obawy żywionej przez niewolnika.

 

Natomiast doskonała skrucha może spowodować odpuszczenie wszystkich grzechów. Dzieje się to nawet wówczas, gdy spowiedź jest niemożliwa (tj., kiedy spowiednik jest niedostępny), pod warunkiem, że w żalu za grzechy zawarte jest pragnienie sakramentu, jako że skrucha rozrywa przywiązanie woli do grzeszenia. (Skrucha nie rozciąga się na grzech pierworodny, który istnieje niezależnie od woli osobistej, ani na przyszłe grzechy, które ewentualnie mogłyby zostać popełnione).

 

W rzeczy samej, żaden grzech nie może być odpuszczony bez skruchy – w spowiedzi sakramentalnej attritio staje się żalem za grzechy na mocy siły Sakramentu. Powodem tego jest to, że wola nie może lgnąć do grzechu i jednocześnie go nienawidzić.

 

Akt attritio lub skruchy, powinien być prawdziwy i formalny (tj., nie udawany); powinien być nadprzyrodzony, (tj. zainspirowany i zależny od łaski oraz motywowany pewnym rozważaniem poznanym dzięki światłu wiary); musi być najwyższy (tj., penitent musi postrzegać grzech za największe zło – nie wymaga to intensywnego poczucia smutku, lecz raczej przeświadczenia o złu zawartym w grzechu); oraz musi być powszechny (tj. rozciągać się na wszystkie grzechy śmiertelne danej osoby).

 

Postanowienie poprawy jest domniemane w prawdziwym żalu za grzechy, ponieważ jest to decyzja by ponownie nie zgrzeszyć. Bez postanowienia by ponownie nie zgrzeszyć nie ma prawdziwej skruchy. Wszakże ten cel poprawy, będący czymś więcej niż zwykłym pragnieniem unikania grzechów nie stanowi obietnicy albo ślubu, że nigdy się ponownie nie zgrzeszy.

 

Teolodzy wymieniają trzy cechy, które powinny towarzyszyć postanowieniu poprawy. Intencja musi być stanowcza (przynajmniej w chwili gdy jest podejmowane postanowienie poprawy), musi być skuteczna (musi istnieć intencja unikania okazji do grzechu oraz zwyczajne środki chroniące przed grzechem – zarówno ostrożność jak i modlitwa). Musi również występować intencja naprawy – na ile to możliwe – szkody wyrządzonej przez grzech. I w końcu, intencja musi być powszechna (tj., postanowienie unikania wszelkich grzechów śmiertelnych).

 

SPOWIEDŹ to wyznanie grzechów osobistych popełnionych po Chrzcie, przed kapłanem upoważnionym do spowiadania celem uzyskania ich odpuszczenia.

 

Spowiedź jest konieczna do zbawienia dla każdego, kto po Chrzcie miał nieszczęście popełnić grzech śmiertelny. Ten powszechny obowiązek wynikający z Boskiego prawa jest sprecyzowany przez prawo Kościoła: "Każdy z wiernych płci obojga, po osiągnięciu wieku rozeznania jest obowiązany do szczerego wyznania wszystkich grzechów przynajmniej raz w roku" (Kanon 906).

 

Do powszechnego nauczania należy, że Boski nakaz spowiedzi obowiązuje tego, kto znalazł się w faktycznym albo prawdopodobnym niebezpieczeństwie śmierci. Zasada ta również staje się wiążąca w specjalnych okolicznościach, jak na przykład, przed zawarciem małżeństwa albo bierzmowaniem, kiedy człowiek potrzebuje specjalnych łask do pokonania pokus, albo kiedy nie jest w stanie łaski a pragnie otrzymać Komunię.

 

Spowiedź powinna być roztropna, dobrowolna, szczera, odważna, naznaczona wstydem i smutkiem, pokorna, prawdomówna, otwarta, prosta, kompletna, oskarżycielska, pełna gotowości do posłuszeństwa wobec spowiednika, tajna, częsta i bezzwłoczna.

 

ZADOŚĆUCZYNIENIE jest ostatnim i końcowym aspektem pokuty. Jest aktem cnoty przynależnym do sprawiedliwości. Przy wynagradzaniu za grzech, czynione zadośćuczynienie nie jest ilościowo, lecz tylko proporcjonalnie równe (nigdy nie zdołamy uczynić odpowiedniego zadośćuczynienia za grzech śmiertelny, który jest obrazą nieskończonego Boga i dlatego w pewien sposób jest obrazą nieskończoną). Jednakże Bóg przyjmuje to zadośćuczynienie (tj. ofiarowaną pokutę) jako wystarczającą do odzyskania Bożej przyjaźni. Sobór Trydencki uczy, że "stosowne jest także dla Bożej łaskawości, by nam nie darować grzechów bez żadnego zadośćuczynienia, tak abyśmy «wziąwszy podnietę» i uważając nasze grzechy za rzecz lekką, nie stali się niesprawiedliwi i «znieważający Ducha Świętego» i wpadli w jeszcze cięższe grzechy «zbierając sobie gniew na dzień gniewu»".

 

Zadośćuczynienie można wypełnić wobec Boga poprzez łaskę Chrystusa na kilka sposobów:

 

1) Dobrowolnie odprawiając pokutę za grzechy.

 

2) Cierpliwie znosząc doczesną karę zesłaną przez Boga.

 

3) Odprawiając pokutę naznaczoną przez kapłana na spowiedzi.

 

Trzema głównymi aktami pokutnymi są: jałmużna, post i modlitwa, o których mówi się, że wykorzeniają zwłaszcza pożądliwość oczu, pożądliwość ciała i pychę żywota. Powinno być jasnym, że nałożona pokuta jest środkiem, dzięki któremu penitent czyni zadość doczesnej karze spowodowanej swymi grzechami. Kara wieczna za grzech śmiertelny jest darowana przez sam Sakrament; pokuta ma na celu odpuszczenie kary doczesnej.

 

Kapłan jest zwykle zobowiązany do wyznaczenia pokuty (może od niej odstąpić przy umierającym penitencie). Podobnie, penitent musi odprawić pokutę, która jest integralną częścią sakramentu (nie ma żadnego specjalnego obowiązku odprawienia pokuty przed przyjęciem Komunii Świętej, chociaż jest to na pewno najlepszy sposób postępowania).

 

INNY WAŻNY ASPEKT SAKRAMENTU POKUTY

 

Niezbyt mocno akcentowany w podręcznikach teologii sakramentalnej jest inny ważny aspekt spowiedzi – a mianowicie kierownictwo duchowe. Nierzadko, po rozgrzeszeniu penitenta kapłan udziela mu krótkiego pouczenia na temat życia duchowego, ponieważ rozumie się, że cnotliwe życie nie jest samo w sobie celem, ale warunkiem (predyspozycją) do życia duchowego.

 

FORMA SAKRAMENTU

 

Forma sakramentu zmieniała się przez stulecia. Ojciec Villien wymienia wiele z tych zmian w swojej pracy The History and Liturgy of the Sacraments (10). I tak na przykład, dawny Pontyfikał z Tours po stwierdzeniu, że Chrystus ustanowił tenże Sakrament i po wezwaniu różnych świętych i Najświętszej Dziewicy, oznajmia: "ipse vos absolvat per ministerium nostrum ab omnibus peccatis vestris, quaecumque cogitatione, aut locutione, aut operatione negligenter egistis, atque a vinculis peccatorum vestrorum absolutos perducere ad regnum coelorum. Per Dominum..." ("niech Pan odpuści tobie za naszą posługą wszystkie twoje grzechy, cokolwiek niebacznie popełniłeś myślą, mową albo uczynkiem, a uwolnionego z więzów twoich grzechów doprowadzić raczy do królestwa niebieskiego. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa..."). Tradycyjna forma rozgrzeszenia używająca formuły oznajmującej "Ja cię rozgrzeszam z grzechów twoich, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego" była w użyciu już przynajmniej od trzynastego wieku, pozostaje w zgodności z formułą opisaną przez św. Tomasza z Akwinu i została potwierdzona przez Sobór Trydencki. Mimochodem można napomknąć, że istota formuły pozostała niezmieniona (11).

 

POSOBOROWE ZMIANY W SAKRAMENCIE POKUTY

 

Concilium odpowiedzialne za zmiany sakramentów pokusiło się o zmianę tradycyjnej formy rozgrzeszenia na: "W imię naszego Pana Jezusa Chrystusa i mocą Ducha Świętego ja odpuszczam tobie grzechy i przywracam cię do pokoju Kościoła", która według Annibale Bugniniego "zwraca uwagę na eklezjalny aspekt pojednania". Zmiana ta została zablokowana przez Kongregację Doktryny Wiary z tej przyczyny, że usunęła Trynitarną frazę (12). Integralność formy jest zachowana. Ale co z innymi zmianami?

 

Interesującym będzie przytoczenie tu wypowiedzi Annibale Bugniniego na ten temat. Według niego:

 

"struktura [sakramentalnego obrzędu] jest taka sama jak starszego rytu, ale została wzbogacona i skorygowana. Obecnie penitent jest witany; kreśli znak krzyża i jest zachęcony do ufności w Boskie miłosierdzie. Po tym wstępnym obrzędzie następuje czytanie słowa Bożego (fakultatywne), indywidualne wyznanie grzechów, wyrażenie żalu za grzechy, modlitwa rozgrzeszenia, pochwała Bożego miłosierdzia i odesłanie penitenta".

 

"Różnorodne formuły wypowiadane przez kapłana i penitenta są albo wyjęte z Pisma Świętego albo całkowicie nim zainspirowane. Obecność słowa Bożego odczytywanego podczas lub przed sakramentalnym obrzędem skłania nas do skruchy i głoszenia Boskiego miłosierdzia. Za jego pomocą głosi się zbawczą potęgę Boga pośród grzechu ludzkiego. Bardzo znaczącą innowacją jest obecność słowa Bożego nawet w tym sposobie celebracji pojednania".

 

Inna interesująca cecha to "przywrócony" gest nałożenia rąk (albo przynajmniej prawej dłoni) towarzyszący formule rozgrzeszenia. Taka czynność wymaga oczywiście usunięcia przegrody między kapłanem i penitentem. Nie jest to oczywiście zasadnicze dla obrzędu, ale umożliwia prywatność i anonimowość (13). W wielu nowych kościołach znajdują się pokoje gdzie kapłan i penitent mogą otwarcie stanąć wobec siebie twarzą w twarz, a w niektórych usunięto konfesjonały, aby wymusić stosowanie otwartej spowiedzi.

 

Mówi się również wiele o celebrowaniu – cytując znowu Bugniniego – "obrzęd daje się łatwo przystosować do sytuacji, w której występuje duża liczba penitentów. Z drugiej strony, staje się również możliwe – zwłaszcza wtedy, gdy jest mniejszy natłok ludzi – przeżycie prawdziwej celebracji, która jest duchowo ubogacająca i owocna". Autor chce przez powyższe powiedzieć, że w idealnej sytuacji sakrament powinien być częścią wspólnotowego obchodu.

 

Nowy ryt, nazwany teraz Sakramentem Pojednania został wprowadzony przez Pawła VI dokumentem Reconciliationem inter Deum et homines (2 grudnia 1973). Ma on trzy formy: 1) pojednanie indywidualne; 2) celebracja wspólnotowa, po której następuje pojednanie indywidualne dla odpuszczenia "poważnych" grzechów oraz 3) generalne rozgrzeszenie stosowane, gdy liczba penitentów jest na tyle duża, że wyklucza indywidualną spowiedź (jak w czasie wojny albo katastrofy). Pierwsza, oprócz "powitania" i czytania "Słowa Bożego" dokładnie przypomina to, co zawsze znaliśmy jako Sakrament Pokuty. W praktyce, ze względu na opcjonalny charakter "powitanie" i czytanie słowa Bożego są rzadko stosowane. Starsze pokolenie przystępuje do spowiedzi w taki sam sposób co zawsze. Trzecia forma zawsze była w Kościele fakultatywną w sytuacjach, gdy wielka liczba wiernych znalazła się w niebezpieczeństwie śmierci i nie było wystarczającej ilości kapłanów do indywidualnego spowiadania – zdarzało się to w czasie wojny albo zarazy. Przywilej był rozszerzony na sytuacje, gdy występuje rzeczywisty brak kapłanów.

 

DRUGA METODA POJEDNANIA

 

Druga forma jest najbardziej nowatorska i zalecana do stosowania, kiedy tylko jest to możliwe. 2 grudnia 1973 roku wprowadzając nowy Obrzęd Pokutny Paweł VI podał kilka powodów:

 

"W Sakramencie Pokuty wierni otrzymują z Bożego miłosierdzia przebaczenie za to, że Boga obrażali i jednocześnie pojednanie z Kościołem, który zranili swoimi grzechami...".

 

"Utajona i miłosierna tajemnica Boga jednoczy nas nadprzyrodzoną więzią: na tej podstawie indywidualny grzech rani pozostałych nawet jeżeli indywidualna dobroć ich wzbogaca. Dlatego też pokuta zawsze pociąga za sobą pojednanie z naszymi braćmi i siostrami, którym wyrządziliśmy krzywdę naszymi grzechami".

 

W tych krótkich cytatach widzimy nie tyle odstępstwo od ortodoksji, co zmianę akcentów. Zgodnie z tym Paweł VI dodał do zwykłego sposobu spowiedzi, tzw. "drugi sposób pojednania" będący wspólnotowym przygotowaniem, po którym następuje indywidualna spowiedź i rozgrzeszenie, które "łączą dwie wartości będące zarazem aktem wspólnotowym i osobistym". "Jest to bardziej wskazana forma pojednania dla naszych wiernych, kiedy tylko jest to możliwe... mamy nadzieję, że może się ona stać zwyczajnym sposobem celebracji".

 

Dalszego objaśnienia tej zmiany akcentów dostarcza dekret kardynała Jeana Villota i Annibale Bugniniego umieszczony na początku nowego rzymskiego Rytuału. Stwierdzają w nim, że ten "nowy ryt, prócz tego, że jest obrzędem pojednania indywidualnych penitentów, jest ponadto obrzędem pojednania wielu penitentów i został sporządzony w celu uwydatnienia relacji Sakramentu do wspólnoty".

 

To przesunięcie akcentów zostało jeszcze bardziej skonkretyzowane w przemowie Pawła VI na Audiencji Generalnej w kwietniu 1974 roku (DOL 369):

 

"Nie możemy pozostać obojętni, a już na pewno nie możemy podchodzić nieufnie do kierowanego do nas teraz przez Kościół zaproszenia by zreformować nasz sposób myślenia i co za tym idzie również naszą religijną praktykę związaną z sakramentem pokuty, który począwszy od teraz lepiej będzie nazywać sakramentem pojednania. Rozumiemy przez to, po pierwsze, pojednanie z Bogiem; to z czym jesteśmy obeznani choć zawsze pozostanie dla nas powodem nieustającego i radosnego podziwu. Mamy również na myśli pojednanie z Kościołem... To właśnie w tym miejscu stykamy się z nowym materiałem do refleksji przedłożonym naszej eklezjalnej świadomości przez publikację nowego Obrzędu Pokuty... Refleksja jest następująca: tak jak każde osobiste zaniedbanie wywiera wpływ na naszą własną zasadniczą, żywotną więź z Bogiem, tak również ma ono swój wpływ na nasze relacje ze wspólnotą, która to relacja w analogicznym sensie jest także zasadnicza i żywotna...".

 

W codziennej praktyce ten "drugi sposób pojednania" nie często był używany, a to z tego prostego powodu, że zajmuje więcej czasu i wymaga obecności kilku kapłanów mogących słuchać indywidualnych spowiedzi po wspólnotowym obrzędzie.

 

MANIPULACJE Z MATERIĄ SAKRAMENTU

 

Forma sakramentu pozostała jednakowa we wszystkich trzech jego odmianach. Ale co z materią? Powyżej stwierdziliśmy, że akty i dyspozycja penitenta stanowią bliską materię sakramentu. Mogłoby się z początku wydawać, że jej zmiana jest niemożliwa. Ale czy jest tak rzeczywiście? Materia może zostać zmieniona poprzez zmianę sposobu, w jaki penitent ocenia swoje grzechy. Osiągnięto to kilkoma sposobami.

 

Grzech już nie jest "śmiertelny" tylko poważny (grave). Podczas gdy termin "śmiertelny" można znaleźć we wcześniejszych dokumentach posoborowych to już Reconciliationem inter Deum et homines odwołuje się wyłącznie do określenia "poważny", które można również znaleźć w nowym kodeksie prawa kanonicznego. Przymiotnik "poważny" ma tę zaletę, że nie niepokoi starszego pokolenia, podczas gdy młodemu pokoleniu zaciemnia rozróżnienie między grzechem powszednim a śmiertelnym. Ten sam dokument wyjaśnia, że "ostatecznym celem pokuty jest to, iż powinniśmy głęboko kochać Boga i całkowicie mu się powierzyć... Dlatego też pokuta zawsze pociąga za sobą pojednanie z naszymi braćmi i siostrami, których skrzywdziliśmy naszymi grzechami". Penitent, wyznawszy swe poważne grzechy jest teraz proszony przez kapłana "by wyraził swój żal... w tych lub podobnych słowach".

 

NOWY AKT SKRUCHY

 

"Boże mój, przepraszam Cię z całego serca za moje grzechy. Wybierając czynienie zła i zaniedbując czynienie dobra, zgrzeszyłem przeciw Tobie, którego powinienem kochać ponad wszystko. Mocno postanawiam, by z Twą pomocą czynić pokutę, więcej nie grzeszyć i unikać wszystkiego co prowadzi do grzechu. Nasz Zbawiciel Jezus Chrystus cierpiał i umarł za nas. W Jego imię, mój Boże, zmiłuj się nade mną".

 

Na pierwszy rzut oka wydaje się, że nie jest tak źle z tą modlitwą. Ale zauważcie, że w przeciwieństwie do tradycyjnego "Aktu Skruchy" nie ma tu żadnej wzmianki ani o niebie, ani o piekle (14); nie ma żadnej mowy o nagrodzie albo karze należnej za grzech i według wyżej podanej definicji pokuty, nie ma żadnego poczucia konieczności dokonania zadośćuczynienia.

 

Jeszcze poważniejszy jest brak jakiegokolwiek rozróżnienia między doskonałą i niedoskonałą skruchą. Przy ciągle malejącej liczbie dostępnych kapłanów, z brakiem wiedzy o tym jak uczynić właściwy akt skruchy, kiedy ktoś umiera wiąże się pojawienie poważnych konsekwencji.

 

Annibale Bugnini mówił o "różnorodnych formułach wypowiadanych przez kapłana i penitenta – które są albo wyjęte z Pisma Świętego albo całkowicie nim zainspirowane" – będących "bardzo znaczącą innowacją, jaką jest obecność słowa Bożego nawet w tym sposobie celebracji pojednania". Kiedy przyjrzymy się różnym formułom widzimy w nich ten sam wzór ze sporadyczną dodatkową koncepcją, że Bóg powinien "pomóc nam żyć w jedności z naszymi współbraćmi chrześcijanami".

 

RZECZYWISTA PRZYCZYNA ZMNIEJSZENIA ILOŚCI SPOWIEDZI

 

Wielu starszych katolików nadal chodzi do spowiedzi tak jak to zawsze robili. Dostrzegają niewielkie różnice w swoich praktykach i rzeczywiście, w praktycznym porządku nic się nie zmieniło. Ta kategoria katolików z naturalnych przyczyn kurczy się i jest jednym z powodów zmniejszonego uczęszczania do spowiedzi.

 

Młodsi posoborowi katolicy stanowią inny problem. Dla nich religia w znacznej mierze została zredukowana do społecznego obowiązku pomagania bliźniemu. Już nie uczy się ich o niebie i piekle i nie mają już właściwego rozumienia natury grzechu, skruchy i pokuty. Nie postrzegają również kapłana jako człowieka oddzielonego od świata, alter Christus i przeznaczonego do kierowania ich duszami. W takich okolicznościach trudno się dziwić, że nie szturmują oni konfesjonałów.

 

Ks. Rama P. Coomaraswamy

 

Z języka angielskiego tłumaczył Mirosław Salawa

 

–––––––––––

 

 

Przypisy:

(*) Tytuł opracowania w oryginale angielskim The Problem with the Other Sacraments nawiązuje do książki tegoż Autora pt. The Problems with the New Mass. (Przyp. red. Ultra montes).

 

(1) Wiele sondaży informuje nas triumfująco, że 80 do 95 % katolików stosuje sztuczne metody kontroli urodzeń. Nie ma żadnych religijnych różnic między rozwodem i przerwaniem ciąży.

 

(2) Wiele z tych komentarzy pochodzi z artykułu zamieszczonego w New York Times, 31 marca 1990 roku.

 

(3) Według Rabina Davida Kimchi, nie tylko taka spowiedź była konieczna, ale bez niej ofiary były bez wartości; gdyż jak zauważa: "cała skuteczność ofiar polega na wyznaniu grzechów i na skrusze". Cyt. przez ks. L. de Goesbriand, The History of Confession, Benzinger: N.Y., 1989.

 

(4) W teologicznych pismach "żądze" niekoniecznie implikują grzechy przeciw czystości. Może na przykład istnieć "żądza" pieniędzy.

 

(5) Św. Augustyn, Serm. II, in Psalm. I, n. 3.

 

(6) Cyt. w: ks. Goesbriand, The History of Confession, op. cit.

 

(7) Cyt. z De Réal przez Dr. Goesbriand, op. cit.

 

(8) Ks. Charles Augustine, A Commentary on the New Code of Canon Law (1917), Herder: St. Louis, 1925.

 

(9) Louis LaRavoire Morro, My Catholic faith, My Mission House, Kenosha, Wis.

 

(10) A Villien, The History and Liturgy of the Sacraments, Burns Oates: London, 1932.

 

(11) Formuła na sposób prośby (deprecative) jest ciągle używana w Greckim Kościele, ale od dziewiątego albo dziesiątego stulecia łaciński Kościół obstawał przy formule oznajmującej (indicative). Cytując Pohle Preuss: "wskazująca (oznajmująca) formuła rozgrzeszenia używana obecnie w łacińskim Kościele została nakazana przez Eugeniusza IV (1439), Sobór Trydencki i rzymski Rytuał. Stąd prawdopodobnie żadna inna teraz nie jest ważna". The Sacraments, vol. III, Herder: New York, 1918.

 

(12) Annibale Bugnini, The Reform of the Liturgy, 1948-1975, Liturgical Press: Collegeville, Minn., 1990. Trudno zrozumieć, dlaczego kongregacja była tak oporna wobec zmiany w tym sakramencie, podczas gdy w przypadku innych pozwoliła na taką swobodę.

 

(13) Używanie konfesjonałów datuje się od około XVII wieku. Przedtem kapłani siedzieli na krześle a penitent siadał albo klękał obok nich.

 

(14) Słowo "piekło" zostało niemalże usunięte z nowych tłumaczeń Biblii zatwierdzonej do użytku przez posoborowy kościół. Nowa amerykańska Biblia używa tego słowa zaledwie jeden raz i to w ustępie nigdy nieprzeznaczonym do czytania z ambony. Wersja Douay-Rheims wspomina je ponad 120 razy, przekład Biblii Króla Jakuba ponad 50 razy. (Por. Roslie Cowles, The Remnant, 15 października 1983).

 
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Kraków 2009

Powrót do spisu treści
Ks. Rama Coomaraswamy. "Problemy z nowymi sakramentami"

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: