PROBLEMY Z NOWYMI SAKRAMENTAMI (*)

 

Rozdział I

 

Ogólne wprowadzenie

 

KS. RAMA P. COOMARASWAMY

 

Jak powszechnie wiadomo, kościół posoborowy – zgodnie z "Duchem Vaticanum II" oraz pragnieniem "aktualizacji" swoich rytów – dokonał zmian w sposobie udzielania wszystkich sakramentów. Mało kto mógłby zaprzeczyć, że za tymi zmianami kryła się intencja uczynienia ich bardziej zdatnymi do przyjęcia przez współczesnego człowieka, a szczególnie przez tzw. "braci odłączonych".

 

Katolicy w rozmaity sposób zareagowali na zmiany. Większość przyjęła je bez większego zastanowienia – wszak pochodziły z Rzymu, któremu zawsze ufali. Inni uznali je za "wątpliwe" lub całkowicie zanegowali ich skuteczność a w rezultacie odmówili brania w nich udziału. Większość kontrowersji zogniskowała się na nowej Mszy – Novus Ordo Missae – co spowodowało, że inne Sakramenty – szczególnie te, które są uzależnione od ważnego kapłaństwa – zostały zignorowane (1). W niniejszej książce zajmiemy się omówieniem zmian dokonanych w sakramencie święceń kapłańskich, wraz z towarzyszącymi im modyfikacjami wprowadzonymi do różnych sakramentów zależnych od kapłaństwa. Rozpoczniemy nasze studium od przypomnienia tradycyjnych, katolickich zasad teologicznych odnoszących się do wszystkich Sakramentów.

 

Według nauczania Kościoła, sakrament jest widzialnym znakiem ustanowionym przez naszego Pana Jezusa Chrystusa oznaczającym i udzielającym łaski. Istnieje siedem Sakramentów: Chrzest, Małżeństwo, Kapłaństwo, Eucharystia, Spowiedź, Bierzmowanie i Ostatnie Namaszczenie. Przedstawiłem je w tej kolejności, gdyż Chrzest i Małżeństwo – ściśle mówiąc – nie wymagają obecności kapłana (2). Święceń kapłańskich udziela biskup, a do pozostałych Sakramentów niezbędna jest "władza" kapłańska.

 

Początek teologii sakramentalnej, ściśle rzecz biorąc, sięga czasów Chrystusa i Apostołów (3). "Rozwijała" się ona na przestrzeni stuleci, co – parafrazując słowa św. Alberta Wielkiego – nie oznacza, że "ewoluowała", lecz raczej, że nasze rozumienie stawało się wyraźniejsze w miarę jak heretycy negowali różne jej aspekty, a poprawna doktryna była potwierdzana i wyjaśniana w definitywnych orzeczeniach Kościoła. Rezultat końcowy można nazwać tradycyjnym nauczaniem Kościoła o Sakramentach.

 

Pojawienie się modernizmu dało początek odmiennemu, modernistycznemu poglądowi na teologię sakramentalną przyjmującemu, że Sakramenty nie tyle są ustalonymi obrzędami przekazanymi poprzez wieki, co "symbolami", które odzwierciedlają wiarę wiernych – wiarę, która sama jest produktem kolektywnej podświadomości osób wychowanych w środowisku katolickim (4). Tradycyjne Sakramenty – zgodnie z tym poglądem – są odbiciem zapatrywań pierwszych chrześcijan. Jako że współczesny człowiek rozwinął się na drodze postępu i dojrzał, to najzupełniej normalne jest, że jego obrzędy również powinny się zmienić. Czytelnik sam musi ocenić, na ile takie opinie wpłynęły na zmiany w Sakramentach wprowadzone podczas Vaticanum II.

 

POCHODZENIE SAKRAMENTÓW

 

"Któż jak nie Pan Bóg" – pyta św. Ambroży – "jest autorem Sakramentów?" Św. Augustyn mówi nam: "To wcielona Boska Mądrość, ustanowiła sakramenty jako środki zbawienia", a św. Tomasz z Akwinu stwierdza: "Jako że łaska sakramentów pochodzi wyłącznie od samego Boga, to ich ustanowienie jest dziełem wyłącznie Jego samego". A zatem, Apostołowie nie uważali się za autorów Sakramentów, lecz raczej za "szafarzy tajemnic Bożych" (1 Kor. IV, 1). Istnieje pewien spór, co do tego czy bierzmowanie i ostatnie namaszczenie zostały ustanowione bezpośrednio przez Chrystusa czy też za pośrednictwem Apostołów. Kwestia ta nie ma większego znaczenia, ponieważ Objawienie pochodzi od Chrystusa i zakończyło się na Apostołach. Nie trzeba przypominać, że Apostołowie nie ośmieliliby się tworzyć sakramentów nie posiadając do tego Boskiego upoważnienia.

 

KRÓTKA PERSPEKTYWA HISTORYCZNA

 

Pierwsi Ojcowie Kościoła, koncentrując się przede wszystkim na zdefiniowaniu doktryny włożyli niewiele wysiłku w zdefiniowanie czy objaśnienie sakramentów. Nie należy jednak uważać, że ich nie pojmowali. Spójrzmy na Justyna Męczennika (114 – 165), który wyraźnie dał do zrozumienia, że skutkiem Chrztu jest "oświecenie" albo łaska. A znów św. Ireneusz († 190) rozważając "tajemnicę" Eucharystii zauważył, że "Gdy nad kielichem [tj. winem zmieszanym z wodą] i chlebem wypowiedziane zostaje Słowo Boże, Eucharystia staje się ciałem Chrystusa..." U obu tych Ojców Kościoła dostrzegamy esencjonalną teologię sakramentu – połączenie "formy" i "materii" (chociaż użyto innych terminów) oraz przelanie łaski.

 

Pierwsi Ojcowie Kościoła umieścili Sakramenty pośród "misteriów" (od greckiego mysterion) (5) nie określając wyraźnie ich liczby. Tertulian (około 150 – 250) był pierwszym, który przetłumaczył ten termin na łacinę jako "sacramentum", chociaż znów, nie w wyłącznym sensie (6). Warto zacytować go w tym miejscu, aby pokazać, że był zaznajomiony z zasadniczymi cechami sakramentalnej teologii: "Przeto wszystkie wody... po inwokacji Boga, uzyskują sakramentalną moc uświęcenia; gdyż natychmiast z niebios zstępuje Duch i spoczywa na wodach, uświęcając je przez Siebie, a one będąc w ten sposób uświęcone, absorbują jednocześnie moc uświęcania... Nie można wątpić, że Bóg uczynił materialną substancję, którą On rozprzestrzenił wśród wszystkich Swych dzieł, poddaną Mu również w Jego własnych osobliwych sakramentach; która to materialna substancja rządząca życiem ziemskim działa jako pośrednik tak samo w życiu nadprzyrodzonym" (7).

 

Od tego momentu termin "sakrament" zaczął być coraz częściej używany – często zamiennie ze słowem "misterium". Św. Ambroży (333 – 397) jest autorem pierwszego traktatu, poświęconego wyłącznie temu, co nazywa sakramentami, a konkretnie omawia Chrzest, Bierzmowanie i Eucharystię. Nie podejmuje w nim próby przedstawienia ogólnej definicji, ale widać, że doskonale rozumie zasady związane z tym tematem, co odzwierciedla się w jego stwierdzeniu: "otrzymany przez ciebie sakrament stał się tym, czym jest dzięki słowu Chrystusa". Z osobą św. Augustyna (354 – 430) trzeba wiązać pierwszą próbę jasnego zdefiniowania tego terminu jako "znak" albo "znaki", które "gdy przynależą do zakresu rzeczy Boskich, nazywane są Sakramentami". W innym miejscu stwierdza, że nazywane są Sakramentami, ponieważ jedną rzecz w nich widzimy, a jeszcze inną przez nie rozumiemy. Nadal używa on tego słowa jako faktycznie równoważnego Misteriom i właśnie sakramenty ma na myśli, gdy mówi o Wielkanocy, jak również o alegorii świętych liczb, którą dostrzega w dwudziestym pierwszym rozdziale Ewangelii św. Jana. Małżeństwo, Święcenia, Obrzezanie, Arka Noego i Szabat oraz inne obrzędy są również tak określane. Prawdopodobnie najważniejszym jego wkładem w sakramentalną teologię było rozgraniczenie między Sakramentem jako znakiem zewnętrznym i łaską, którą ten znak przekazuje. Pierwsze bez drugiego – jak dowodził – jest bezużyteczne (8).

 

Następną osobą roztrząsająca temat Sakramentów był Izydor z Sewilli (560 – 636), który zapisał się na tym polu raczej jako encyklopedysta niż jako ktoś, kto dostarczyłby nam kolejnych objaśnień. Jego rozważania ograniczyły się do Chrztu, Krzyżma oraz Ciała i Krwi Pańskiej. Następnym był Gracjan (1095 – 1150), który podjął pierwszą próbę kompilacji wszystkich przepisów kanonicznych Kościoła. W swoim dziele Concordia Discordantium Canonum cytuje różne definicje, które już zaprezentowaliśmy i jako przykłady przytacza sakramenty Chrztu, Krzyżma (Święceń) i Eucharystii. Opracowanie to stało się standardowym źródłem i Roland Bandinelli, późniejszy Papież Aleksander III (papież: 1159 – 1181) napisał do niego komentarz, w którym wymienia Sakramenty takie jak: Chrzest, Bierzmowanie, Sakrament Ciała i Krwi (w którym rozważa Święcenia kapłańskie), Pokutę, Namaszczenie i Małżeństwo. Ten z kolei komentarz stał się standardowym tekstem i wzorcem dla Sentencji Piotra Lombarda (9).

 

Ostatecznie to Hugo od św. Wiktora (1096 – 1141) dokonał przeglądu tego zagadnienia i jest autorem definicji najbardziej przypominającej tę obecnie oficjalnie przyjmowaną. W swoim dziele De Sacramentis Christianae Fidei definiuje Sakrament jako "pochodzący z zewnątrz materialny element poznawalny zmysłami, przedstawiający przez swe podobieństwo, wyrażający poprzez swe ustanowienie i zawierający przez swe uświęcenie pewną niewidzialną i duchową łaskę". Stwierdza również: "dodaj do elementu słowo uświęcenia i skutkiem tego będzie sakrament". Wyróżnia ponadto Sakramenty niezbędne do zbawienia oraz takie, które są "pożytecznymi dla zbawienia, ponieważ dzięki nim przekazywana jest obfitsza łaska oraz ustanowionymi po to, by dzięki nim mogły być udzielane inne sakramenty [tj. Święcenia]".

 

Zakończymy te historyczne rozważania trzema definitywnymi orzeczeniami Kościoła, mającymi status de fide, tzn. "przynależącymi do wiary".

 

"Sakrament jest zewnętrznym znakiem wewnętrznej łaski, ustanowionym przez Chrystusa dla naszego uświęcenia" (Katechizm Soboru Trydenckiego).

 

"Jeśli ktoś twierdzi, że nie wszystkie sakramenty Nowego Przymierza zostały ustanowione przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego, albo że jest ich więcej czy mniej niż siedem, tj. Chrzest, Bierzmowanie, Eucharystia, Pokuta, Ostatnie Namaszczenie, Kapłaństwo i Małżeństwo, albo że którykolwiek z nich nie jest prawdziwie i we właściwym znaczeniu sakramentem – niech będzie wyklęty" (Sobór Trydencki, Sesja VII: O sakramentach, kanon 1, Denz. 844).

 

"Jeśli ktoś twierdzi, że sakramenty Nowego Przymierza nie zawierają łaski, którą oznaczają, albo że nie dają tej łaski tym, którzy jej nie stawiają przeszkody... – niech będzie wyklęty" (Sobór Trydencki, Sesja VII: O sakramentach, kanon 6, Denz. 849).

 

MATERIA I FORMA

 

Pojęcia "formy" i "materii" – tj. używanych słów oraz substancji, nad którą są wypowiadane (na przykład Słowa Konsekracji wypowiadane podczas Mszy nad winem zmieszanym z wodą) – zostały zapożyczone z teorii hylomorficznej Arystotelesa i wprowadzone do teologii katolickiej przez Wilhelma z Auxerre lub św. Alberta Wielkiego. Nowa była terminologia, lecz doktryna stara. Na przykład św. Augustyn używał takich określeń jak: "mistyczne symbole", "znak i rzecz niewidzialna" oraz "słowo i element" (10).

 

Tak się składa, że chociaż właściwe słowa i materialne vehiculum sakramentów sięgają czasów Chrystusa, to dyskusje odnośnie ich właściwej formy i materii pojawiają się dopiero po XIII wieku. Powinno być jasne, że pojęcia te są pomocne w objaśnieniu zagadnienia, lecz w żaden sposób nie zmieniają zasad wyrażonych już przez najwcześniejszych Ojców Kościoła. Sposób, w jaki rozjaśniają te kwestie stanie się oczywisty, kiedy przejdziemy do rozważań nad poszczególnymi sakramentami.

 

Jeśli chodzi o problem ważności, to Kościół wyraźnie uczy, że "forma sakramentalna musi oznaczać łaskę, której ma udzielić oraz dawać łaskę, którą ma oznaczać".

 

CZY CZŁOWIEK POTRZEBUJE SAKRAMENTÓW DO ZBAWIENIA?

 

Sakramenty nie w są konieczne w sensie absolutnym, lecz "relatywnie absolutnym". Celem niniejszego studium nie jest szczegółowe przedyskutowanie katolickiej zasady "Extra Ecclesiam nulla salus" – tj. "poza Kościołem nie ma zbawienia" (11). Wystarczy tu jedynie wspomnieć, że Kościół rozumie przez to, iż – poza wypadkami niepokonalnej ignorancji (niewiadomości) – zbawienie jest normalnie zależne od przynależności do katolickiego Kościoła; a zwykłym sposobem wejścia do tego Kościoła jest Chrzest (12). Inne sakramenty nie są absolutnie konieczne, ale są niezbędne o tyle, że człowiek jest członkiem Kościoła i że są one zwyczajnymi środkami przekazu łaski ustanowionymi przez Chrystusa. Tak więc, przynajmniej raz w roku należy się spowiadać i przyjmować Komunię świętą – pod warunkiem że ksiądz jest dostępny (13). Jest oczywiste, że Chrystus – założyciel Kościoła ustanowił też pozostałe sakramenty jako zwyczajne środki łaski. Nieskorzystanie z nich, gdy są dostępne jest tak samo absurdalne jak rezygnacja z pomocy medycznej podczas choroby.

 

JAK DZIAŁAJĄ SAKRAMENTY

 

Wielu, tzw. "konserwatywnych katolików" jest przekonanych o ważności posoborowych sakramentów, ponieważ wierzą, że dzięki nim dostępują wielorakich łask. Nawet, jeśli przyjmiemy, że w tej kwestii nie oszukują samych siebie, to taki argument jest bezużyteczny dla obrony ważności, ponieważ niezmiennym nauczaniem Kościoła pozostaje, że przyjmując sakramenty dusza otrzymuje łaskę w dwojaki sposób. Pierwszy jest nazywany ex opere operato, czyli na mocy dokonanej czynności. Drugi nazywa się ex opere operantis tzn., na mocy usposobienia osoby przyjmującej. Tak więc, osoba w dobrej wierze przystępująca do fałszywych sakramentów może rzeczywiście dostąpić łaski – ale wyłącznie takiej, która wynika z jej własnego dobrego usposobienia i nie będzie to nigdy ta bardziej niewysłowiona łaska pochodząca z samego sakramentu.

 

Argumentowano również, że pod warunkiem posiadania przez przyjmującego właściwego usposobienia Kościół "uzupełnia" braki sakramentu. Taki argument jest ewidentnie fałszywy, ponieważ sugeruje, że nieważne, co by uczynił szafarz, to Kościół automatycznie rekompensuje ten defekt. (Byłoby to przyznaniem, że wszystkie protestanckie obrzędy mają tę samą ważność, co ryty Kościoła). Jest możliwe, że Sam Chrystus może uzupełnić defekt w wypadku osób pozostających "w niepokonalnej niewiadomości", ale w żaden sposób Kościół nie może być autorem takiego braku. Jak stwierdza A. S. Barnes, uznany autorytet w kwestii święceń anglikańskich: "Zawsze musimy pamiętać, że Bóg nie jest związany przez Sakramenty, które On Sam ustanowił, my natomiast – jesteśmy".

 

Wyrażenie ex opere operato zostało po raz pierwszy użyte przez Piotra z Poitiers (zm. 1205). Zaadoptowali je później zarówno Papież Innocenty III jak i św. Tomasz z Akwinu dla wyrażenia niezmiennej nauki Kościoła, że skuteczność działania sakramentów nie zależy od niczego co ludzkie, lecz wyłącznie od woli Bożej wyrażonej w Chrystusowym ustanowieniu i obietnicy. Znaczenie tej frazy powinno być jasne. Sakramenty osiągają swój skutek bez względu na godność szafarza czy też przyjmującego. Oznacza to, że sakramenty wywołują skutek nawet, jeżeli sam kapłan znajduje się w stanie grzechu śmiertelnego (świętokradztwem z jego strony byłoby udzielanie ich w stanie śmiertelnego grzechu – gdyby kapłan nie mógł przystąpić do spowiedzi przed udzieleniem sakramentu powinien przynajmniej dokonać aktu skruchy) i nawet jeśli wewnętrzne usposobienie przyjmującego nie jest doskonałe (on także dopuszcza się świętokradztwa jeżeli przyjmuje sakrament w stanie grzechu śmiertelnego – oczywiście nie dotyczy to sakramentu Spowiedzi). Dzieje się tak, ponieważ kapłan pełni funkcję Naszego Boskiego Mistrza, Jezusa Chrystusa, a sakramenty posiadają swą skuteczność ze względu na ich Boskie pochodzenie oraz zasługi Chrystusa. Sakramenty i kapłani, którzy ich udzielają funkcjonują jako środki przekazu albo instrumenty łaski i nie są ich zasadniczą przyczyną (14). To Chrystus przez kapłana odpuszcza grzechy albo sprawuje Eucharystię, itd., itd.

 

Niegodni szafarze – ważnie sprawujący sakramenty – nie mogą zniweczyć skuteczności znaków ustanowionych przez Chrystusa dla przekazania łaski ex opere operato. Cóż natomiast z ex opere operantis? Jest oczywiste, że po stronie przyjmującego nie może istnieć żadna umyślna przeszkoda dla łaski. Zasady te wypływają z natury Łaski. Łaska jest dla nas wolnym darem Bożym (bez względu na to czy spływa na nas za pośrednictwem, czy też poza kanałami przez Niego ustanowionymi), ale człowiek zawsze posiada możliwość odrzucenia bądź postawienia przeszkód na drodze łaski Bożej. Wewnętrzne usposobienie osoby przyjmującej sakrament nie musi być doskonałe – doprawdy, tylko Bóg jest doskonały. Musi być natomiast – co zostanie poniżej szczegółowo przedyskutowane – odpowiednie.

 

Pojawia się kolejna zasada: kapłan oraz Kościół muszą podążać za wzorcem, który wprowadził Chrystus ustanawiając specjalne instrumenty rozdziału łask. Jak powiedział św. Ambroży: "Niegodziwy jest ten, kto celebruje misterium (Sakrament) w inny sposób niż ten, którego nauczył nas Chrystus". I jak Sobór Trydencki stanowi: "Jeśli ktoś twierdzi, że przyjęte i uznane w Kościele katolickim obrzędy, które się zazwyczaj stosuje przy uroczystym udzielaniu sakramentów, można albo mieć w pogardzie, albo bez żadnego grzechu dowolnie pomijać, albo mogą być zmieniane przez jakichkolwiek pasterzy Kościoła na nowe jakieś obrzędy – niech będzie wyklęty" (Sobór Trydencki, Sesja VII: O sakramentach, kanon 13, Denz. 856).

 

Oczywiście Kościół ma pewną swobodę co do sposobu, w jaki sakramenty są udzielane i – jak zobaczymy później – może zmienić sposób ich administrowania oraz towarzyszące im ceremonie. Kościół jednakże nie może sprawić by sakrament był odmiennym od zamiaru Chrystusa oraz nie może tworzyć nowych sakramentów. Przyjęcie tradycyjnych sakramentów w ich tradycyjnej formie stanowi część tego posłuszeństwa, jakie wierny katolik (co oczywiście powinno obejmować również członków hierarchii (15)) winien, poprzez tradycję, okazywać Chrystusowi. Jako świadectwo tej anty-innowacyjnej postawy niech posłuży następujący list Papieża Innocentego (401 –  417) adresowany do biskupa Gubbio:

 

"Jeśli kapłani Pańscy pragną zachować w całości kościelne zwyczaje, tak jak zostały im przekazane przez świętych Apostołów, niech nie będzie żadnej odmienności, żadnej różnorodności w rytach Święceń i Konsekracji... Któż może nie wiedzieć, któż może nie dostrzegać, że to, co zostało przekazane Kościołowi rzymskokatolickiemu przez Piotra, Księcia Apostołów, jest aż po dziś dzień zachowane i powinno być przestrzegane przez wszystkich, a nic nie powinno być zmieniane bądź wprowadzone z pominięciem tej władzy...".

 

Jak mówi św. Bernard: "wystarczy byśmy nie pragnęli być lepsi od naszych ojców".

 

INNE WYMAGANIA, CO DO WAŻNOŚCI SAKRAMENTÓW

 

Uznając słuszność wszystkiego, co do tej pory zostało przedstawione, wypada nam zapytać: cóż zatem jest wymagane do ważności sakramentu? Odpowiedź Kościoła jest zwykle zawarta w kilku maksymach. Musi być właściwy szafarz – i tam gdzie jest nim kapłan, musi być on ważnie wyświęcony; szafarz musi posiadać właściwą intencję; musi być właściwa "forma" i "materia"; osoba przyjmująca sakrament musi być zdatna do otrzymania sakramentu. Jeżeli któryś z tych warunków jest wadliwy bądź nieobecny, to sakrament nie jest skuteczny. Kolejno rozważymy każde z tych wymagań.

 

SZAFARZ: Do ważnego udzielenia chrztu nie jest wymagane żadne specjalne wyświęcenie. Ktokolwiek, nawet poganin może ochrzcić pod warunkiem, że użyje właściwej materii i wypowie słowa niezbędnej formy z intencją uczynienia tego, co Kościół czyni bądź tego, co zamierzał Chrystus. Jednakże tylko biskup, ksiądz, albo w pewnych wypadkach diakon, może udzielić chrztu w uroczysty sposób (16). W sakramencie małżeństwa szafarzami sakramentu są strony zawierające umowę, ponieważ to one go zawierają, a sakrament ten jest kontraktem wyniesionym przez Chrystusa do godności Sakramentu (17).

 

Pozostałe sakramenty wymagają ważnie wyświęconego szafarza. Pod tym terminem katolicy rozumieją kapłana.

 

INTENCJA: Szafarz musi posiadać właściwą intencję. Znaczy to, że musi mieć zamiar dokonania tego, co jest zamysłem Kościoła, bądź Chrystusa (jest to w rzeczywistości jedno i to samo). Zwykle zakłada się, że intencja posiada zarówno zewnętrzny jak i wewnętrzny aspekt. Zewnętrznej intencji dostarcza szafarzowi użyty przez niego ryt i przyjmuje się, że posiada zamiar dokonania tego, co jest intencją rytu. Inną sprawą jest jego wewnętrzna intencja i może ona nigdy nie być z całą pewnością znana o ile nie wyrazi jej lub nie da jej poznać. Poprzez wstrzymanie swej wewnętrznej intencji, bądź posiadanie wewnętrznej intencji sprzecznej z intencją obrzędu, szafarz może przeszkodzić lub uniemożliwić dojście sakramentu do skutku. Kościół – zdając sobie sprawę z tego, że może nigdy nie poznać wewnętrznej intencji szafarza – zakłada, że jest ona taka sama jak jego intencja zewnętrzna, (intencja, której dostarcza tradycyjny obrzęd przez samą swą treść) o ile on sam nie poinformuje Kościoła, że jest inaczej (18).

 

WŁAŚCIWA FORMA i MATERIA: Dobrze wiadomo, że Chrystus powierzył Swojemu Kościołowi sposób administrowania sakramentów.

 

Wiemy, że Chrystus w szczegółowy sposób sprecyzował pewne sakramenty, w terminologii teologicznej – in specie. Dotyczy to zarówno Chrztu jak i Eucharystii. Co do innych sakramentów, to generalnie uważa się, że określił On ich materię i formę tylko in genere – w ogólny sposób, powierzając Apostołom pieczę i władzę nad bardziej precyzyjnym ich określeniem.

 

"Chrystus określił jakie szczególne łaski mają spływać za pośrednictwem zewnętrznych obrzędów: dla niektórych sakramentów (np. Chrzest, Eucharystia) szczegółowo określił (in specie) materię i formę: dla innych zarządził jedynie w ogólny sposób (in genere), że powinna być zewnętrzna ceremonia, przez którą mają być udzielane specjalne łaski, pozostawiając Apostołom albo Kościołowi władzę określenia wszystkiego czego On nie zdefiniował – np., ustalenie materii i formy sakramentów Bierzmowania i Kapłaństwa" (19).

 

Kościół istnieje już przez długi okres czasu i już dawno temu określił zasadnicze komponenty sakramentów – niemalże na pewno stało się to już za życia Apostołów. Te podstawowe zasady stanowią część tradycji i nie mogą być dowolnie zmieniane – przez żadną osobę, sobór czy nawet przez papieża. Tę zasadę jasno wyraził Leon XIII w bulli Apostolicae curae:

 

"Kościołowi nie wolno zmieniać ani nawet dotykać materii lub formy żadnego sakramentu. Rzeczywiście, Kościół może zmienić albo uchylić lub wprowadzić coś do nieesencjonalnych obrzędów albo do ich «ceremonialnych» części używanych przy udzielaniu sakramentów, takich jak procesje, modlitwy albo hymny, mających miejsce przed, lub po wypowiedzeniu istotnych słów formy...".

 

"Dobrze wiadomo, że Kościół nie posiada żadnego prawa do wprowadzania innowacji w niczym, co należy do substancji sakramentów" (Pius X, Ex quo nono).

 

"Nadto Sobór Trydencki oświadcza, że Kościół zawsze posiadał tę władzę, żeby w udzielaniu sakramentów, z zachowaniem ich istoty, wprowadzać lub zmieniać, co według różnorodności rzeczy, czasów i miejsc uzna za odpowiedniejsze bądź dla pożytku przyjmujących..." (Sobór Trydencki, Sesja XXI, Rozdział II, Denz. 931). Sedno dyskusji na temat "istoty" [sakramentów] ogniskuje się wokół kwestii "znaczenia". Jak zobaczymy, używana w niektórych sakramentach forma zmieniała się na przestrzeni wieków oraz w różnych (tradycyjnie uznanych) Kościołach. Ale pod warunkiem, że "znaczenie" formy nie zostało zmienione, używane słowa substancjalnie niosły ze sobą to samo znaczenie, jakie im nadał Chrystus. Wyraźnie naucza tego św. Tomasz:

 

"Jasne jest, że jeżeli jakakolwiek substancjalna część sakramentalnej formy zostanie zniesiona, to zasadniczy sens słów zostaje zniszczony i w konsekwencji Sakrament jest nieważny" (Summa III, Q. 60, art. 8)

 

Sakramentalna terminologia może wydawać się zawiłą. "Istota formy" dotyczy słów, które przekazują jego znaczenie. "Zasadnicze słowa formy" to te słowa, na których opiera się istota sakramentu. Teolodzy będą się spierać, jakie są te zasadnicze (niezbędne) słowa, ale wszyscy są zgodni, co do konieczności utrzymania integralności (tj. kompletności) otrzymanych form (20). I znów, forma zawierająca "zasadnicze słowa" może zostać unieważniona przez dodanie innych słów, zmieniających jej znaczenie. Jak czytamy w Missale Romanum: "jeżeli zostaną dodane słowa, które nie zmieniają znaczenia, wtedy sakrament jest ważny, lecz dopuszczając się takiego czynu celebrans popełnia grzech śmiertelny" (De Defectibus).

 

PRZYJMUJĄCY: Uprzednie przyjęcie Chrztu (z wody) jest nieodzownym warunkiem do ważnego przyjęcia każdego innego sakramentu. U dorosłych, ważne przyjęcie jakiegokolwiek Sakramentu – za wyjątkiem Eucharystii – wymaga, aby mieli intencję otrzymania go. Sakramenty nakładają obowiązki i udzielają łaski, a Chrystus nie chce narzucać tych obowiązków czy też udzielać łaski bez przyzwolenia człowieka. Istnieją pewne oczywiste przeszkody do przyjęcia sakramentów, takie jak zasada, że niewiasty nie mogą być wyświęcane. I wreszcie, zgodnie z prawem kanonicznym, żonaty mężczyzna nie może otrzymać święceń kapłańskich (w Kościele rzymskokatolickim), a kapłan, który nie został zlaicyzowany nie może zawrzeć małżeństwa (21). Istnieją przeróżne przeszkody do otrzymania święceń kapłańskich u mężczyzn, takie jak wiek lub ślepota. Oczywiste jest, że niewidomy nie może odprawiać Mszy bez ryzyka rozproszenia konsekrowanych cząstek.

 

Przyczyną, dla której Przenajświętszy Sakrament jest wyłączony spod tej reguły jest to, że Eucharystia jest i zawsze będzie Ciałem Chrystusa, bez względu na stan przyjmującego.

 

Generalnie, atencja ze strony przyjmującego nie jest tu rzeczą nieodzowną. Oczywiście, brak uwagi jest nieuszanowaniem rzeczy świętych i rozmyślne pobłażanie sobie w przypadku tego typu "rozproszenia" pociąga za sobą proporcjonalną winę grzechu. Jednakże w sakramencie spowiedzi – ze względu na to, że akty penitenta tj.: skrucha, wyznanie grzechów oraz chęć wypełnienia pokuty i zadośćuczynienia są konieczne dla skuteczności sakramentu – niezbędne jest wykazanie się odpowiednim stopniem skupienia dla osiągnięcia w/w skutku.

 

Oczywiście, osoba przystępująca do sakramentu zgrzeszyłaby ciężko gdyby przyjęła sakrament (z wyjątkiem spowiedzi) nie będąc w stanie łaski, bądź zgrzeszyłaby proporcjonalnie otrzymując go w sposób niezatwierdzony przez Kościół.

 

Wyliczywszy te zasady przedyskutujemy inne sakramenty, pomijając naturalnie Świętą Ofiarę Mszy i Eucharystię jako, że zostały one omówione w poprzedniej książce.

 

CO CZYNIĆ, GDY ISTNIEJE WĄTPLIWOŚĆ, CO DO SAKRAMENTU

 

Kościół, będąc kochającą matką, pragnie i nawet wymaga, aby wierni nigdy nie mieli wątpliwości, co do ważności sakramentów. Udzielanie wątpliwych sakramentów jest dla kapłana w najoczywistszy sposób świętokradztwem i gdy ta wątpliwość jest podzielana przez wiernych, to także oni są winni świętokradztwa. Jak stwierdza ks. Brey w swoim wprowadzeniu do książki Patricka Henrego Omlora Questioning the Validity of the Masses using the new All-English Canon:

 

"W praktyce, samo postawienie pytań albo wysunięcie wątpliwości, co do ważności danego sposobu udzielania sakramentu – jeśli to pytanie opiera się na widocznym defekcie materii lub formy – wymagałoby bezwzględnego powstrzymywania się od stosowania tego wątpliwego sposobu dokonywania sakramentalnego aktu, aż do momentu, gdy wątpliwości nie zostaną rozwiane. Przy udzielaniu sakramentów wszyscy kapłani są zobowiązani stosować medium certum – tj., «bezpieczniejszy sposób postępowania»" (22).

 

Podobnie wypowiada się ks. Henry Davis SJ:

 

"Gdy chodzi o ważność sakramentów to przy ich administrowaniu, jak również przy konsekracji podczas Mszy, nigdy nie wolno przyjmować prawdopodobnego sposobu postępowania zaniechawszy bezpieczniejszego sposobu. Zdanie przeciwne zostało wyraźnie potępione przez Papieża Innocentego XI (1676 – 1689). Postępowanie takie byłoby poważnym grzechem przeciw religii, a mianowicie okazaniem braku szacunku wobec tego, co Chrystus, Nasz Pan ustanowił. Byłoby to ciężkim grzechem przeciw miłości, jako że przyjmujący sakrament zostałby prawdopodobnie pozbawiony łask oraz skutków sakramentu. Byłby to bolesny grzech przeciw sprawiedliwości, jako że przyjmujący sakrament ma prawo do otrzymania ważnych sakramentów" (23).

 

POSOBOROWE ZMIANY W SAKRAMENTACH

 

Powszechnie wiadomo, że kościół posoborowy zmienił wszystkie sakramenty. Co prawda zmiany wprowadzone do Mszy były omówione w poprzedniej książce (24), jednak zostaną tu krótko przypomniane zanim przejdziemy do rozważania zmian w pozostałych sakramentach – tych, które dotykają stanu kapłańskiego bądź ich udzielanie jest od niego uzależnione.

 

MSZA: Novus Ordo Missae albo inaczej nowa msza została promulgowana 3 kwietnia 1969 roku, w dzień święta żydowskiej Paschy. Tradycyjny ryt dzielił się na dwie części: "Mszę Katechumenów" i "Mszę Wiernych". Nowa liturgia również została podzielona na dwie części: "Liturgię Słowa" i "Liturgię Eucharystii". Ta zmiana była już sama w sobie znacząca, gdyż termin "Słowo", które tradycyjnie odnosiło się do Świętych Postaci – "Słowo stało się ciałem", został teraz przypisany do czytania Pisma Świętego. W podobny sposób, druga część nowego rytu położyła nacisk na "eucharystię", co oznacza dziękczynienie – jako że rzeczywiście nowy ryt był jedynie "ofiarą chwały i dziękczynienia". Usunięte zostały z niej wszystkie odwołania do ofiary przebłagalnej "za żywych i umarłych" lub "bezkrwawej pamiątki ofiary krzyżowej". Końcowym efektem jest obrzęd w żaden sposób nieuwłaczający przekonaniom protestantów – i rzeczywiście, Najwyższy Konsystorz kościoła wyznania augsburskiego Alzacji i Lotaryngii i luterańska władza zwierzchnia, publicznie wyrazili gotowość wzięcia udziału w "katolickiej celebracji eucharystycznej", ponieważ umożliwia "używanie nowych eucharystycznych modlitw, dzięki którym czują się jak we własnym domu". A dlaczego dzięki tym modlitwom poczuli się oni jak u siebie? Ponieważ posiadają one "zaletę umożliwiającą nadanie odmiennej interpretacji teologii Ofiary" (25).

 

Końcowym rezultatem jest zatem ryt, którego katolicki charakter jest w najlepszym wypadku wątpliwy. Bliższe badanie zdaje się potwierdzać podejrzenie, że z perspektywy jest on naprawdę protestancki. Zwróćmy uwagę na pierwotną formę definicji nadanej temu obrzędowi przez Pawła VI, który jest odpowiedzialny za promulgowanie go rzekomo na mocy apostolskiego autorytetu:

 

"Uczta Pańska czyli Msza jest świętym zgromadzeniem zebranego w jedno ludu Bożego pod przewodnictwem kapłana dla sprawowania pamiątki Pańskiej. Z tego powodu do miejscowego zgromadzenia świętego Kościoła odnoszą się w szczególny sposób słowa Chrystusa: «Gdzie dwóch lub trzech zgromadzonych jest w imię Moje, tam Ja jestem pośrodku nich» (Mt. XVIII, 20)" (DOL. Nr 1397 (26)).

 

Definicja ta jest zadziwiająca, ponieważ głosi, że podczas odprawiania Novus Ordo Missae Chrystus jest obecny w takim samym stopniu jak w czasie odmawiania z dziećmi wieczornych modlitw. Co więcej – podczas gdy nie podlega dyskusji, że w tradycyjnym obrzędzie wyłącznie kapłan jest tym który celebruje – powyższa definicja wyraźnie sugeruje, że kapłańską funkcją jest tylko "przewodniczyć" i że domniemane sprawowanie sakramentu dokonuje się nie przez kapłana, lecz przez "lud Boży". Wystarczy tylko pominąć sformułowanie "pod przewodnictwem kapłana" by dostrzec, że sakramentalny akt jest dokonywany przez "zgromadzenie zebranego w jedno ludu Bożego".

 

Definicja ta była do tego stopnia uwłaczająca, że Paweł VI uznał za konieczne zrewidowanie jej wkrótce po promulgacji. Nowe brzmienie definicji jest następujące:

 

"Na Mszy czyli Wieczerzy Pańskiej zwoływany jest lud Boży w jedno, dla sprawowania pamiątki Pańskiej czyli ofiary eucharystycznej pod przewodnictwem kapłana, działającego w osobie Chrystusa. Z tego powodu do miejscowego zgromadzenia świętego Kościoła odnoszą się w szczególny sposób słowa Chrystusa: «Gdzie dwóch lub trzech zgromadzonych jest w imię Moje, tam Ja jestem pośrodku nich» (Mt. XVIII, 20)".

 

Dokonując tej zmiany Paweł VI nie omieszkał zaznaczyć, że nie ma żadnych doktrynalnych różnic między nową i starą definicją i że "poprawki dotyczyły tylko stylu". Stylistyczną zmianą jest to, że przewodniczący kapłan działa teraz w osobie Chrystusa. Jednakże jego funkcją jest nadal "przewodniczenie"; w dalszym ciągu to "lud Boży" jest zwoływany w jedno dla sprawowania pamiątki Pańskiej; a analogia do modlitw rodzinnych nadal jest zachowana. To prawda, odnajdujemy tu tradycyjny zwrot o kapłanie "działającym w osobie Chrystusa". Ale należy pamiętać, że kapłan może działać w osobie Chrystusa na rozmaite sposoby, inne niż składający ofiarę kapłan (co jest zasadniczym i tradycyjnym rozumieniem natury stanu kapłańskiego), np. kiedy uczy, napomina, radzi albo egzorcyzmuje w imię Pańskie (27). Czy kapłan odprawiający Novus Ordo składa jakąś inną ofiarę niż "chwały i dziękczynienia" – tę samą, którą protestanci uznają za odpowiednią dla niedzielnego nabożeństwa? Nigdzie w Ogólnej Instrukcji (bądź w samym rycie) nie ma wyraźnego znaku, że coś takiego się odbywa. I rzeczywiście – jak się o tym przekonamy – wszelkie odniesienie do kapłana wykonującego jakąś ofiarniczą funkcję (poza pochwalną i dziękczynną) zostało również usunięte z nowych obrzędów święceń kapłańskich (28).

 

Rozważenie innych aspektów nowego obrzędu – Novus Ordo Missae – prowadzi do utwierdzenia w poglądzie o jego protestanckiej i nie-ofiarniczej orientacji. Zwróćmy uwagę na fakt, że Słowa Konsekracji nie są już nazywane "Słowami Konsekracji", lecz tylko "Słowami naszego Pana". Chociaż ta kwestia może się wydawać drugorzędną, to powstaje pytanie czy w ogóle rzeczywiście dochodzi do konsekracji. Ponadto słowa te stanowią część składową tzw. "Opowiadania Ustanowienia" (całkowicie nowego wyrażenia w katolickiej teologii). Kapłan nigdzie nie jest instruowany by wypowiadać słowa Konsekracji "w osobie Chrystusa". Jeżeli przestrzega się rubryk Ogólnej Instrukcji (tak jak tego przypuszczalnie wymaga posłuszeństwo), to widać, że są one wypowiadane jako część historii o tym, co się zdarzyło podczas Ostatniej Wieczerzy. Tymczasem, tradycyjny Kościół zawsze uczył, że kiedy słowa są odczytywane jako część opowiadania – co zdarza się podczas czytania Ewangelii – żadna Konsekracja się nie dokonuje. Kapłan musi wypowiadać słowa in persona Christi – jak coś dokonującego się "tu i teraz" – inaczej nie dojdzie do przeistoczenia w Święte Postacie. Doprawdy, nowa msza zmieniła "ofiarę przebłagalną" w zwyczajną "pamiątkę".

 

A co z rzekomymi "Słowami naszego Pana"? Mówię to o "rzekomych" słowach, ponieważ one również zostały znacząco zmienione przez Pawła VI. Słowa użyte przez Pana Jezusa podczas Ostatniej Wieczerzy są dobrze znane – Tradycja przekazywała je nam od niepamiętnych czasów. Słowa te nie są dokładnie takie same jak te, które znajdujemy w Ewangeliach i nie istnieje absolutnie żadne usprawiedliwienie dla dokonywania w nich zmian w celu dopasowania do Pisma Świętego. (Jeszcze mniej uzasadnione jest przystosowywanie ich do luterańskich obrzędów.) Należy pamiętać, że prawdziwa Msza istniała już na długo przed spisaniem pierwszych egzemplarzy Pisma Świętego (i wieki przed pojawieniem się na scenie Lutra); można uważać, że Apostołowie przywiązywali wielką uwagę do ścisłego używania dokładnie tych słów, które dla Konsekracji sprecyzował Pan Jezus w czasie "Ostatniej Wieczerzy". (Dwunastu Apostołów odmawiało Mszę w nieznacznie różniący się sposób, lecz zawsze z wielką pieczą przechowywali te słowa – i po dzień dzisiejszy w ponad 80 różnych tradycyjnych obrządkach, które były w użyciu w różnych częściach świata, słowa te zostały dokładnie przechowane). Paweł VI nie tylko zmienił słowa Pana Jezusa tradycyjnie używane w formułach Konsekracji, lecz również zmienił je tak, że nie odpowiadają już nawet słowom zawartym w Piśmie Świętym. Kościół nauczał przez wieki, że Chrystusowa Ofiara na Krzyżu była wystarczającą do zbawienia wszystkich ludzi, lecz że z naszej strony nie jest skutecznym ratunkiem dla wszystkich ludzi, a tylko dla tych, którzy współpracują z łaską. Z tej przyczyny tradycyjna formuła Konsekracji brzmi: "za was i za wielu" (29). Jednakże, nowy ryt uparcie tłumaczy to wyrażenie jako: "za was i za wszystkich", atakując w ten sposób teologiczną (i logiczną) zasadę odróżniającą cechę wystarczalności od skuteczności i prowadząc do wniosku, że na skutek historycznej Ofiary Krzyża wszyscy ludzie są zbawieni. Taka zmiana znaczenia formuły konsekracyjnej atakuje "istotę" obrzędu, a nawet, rozpatrując ją oddzielnie – oprócz innych, licznych wykazanych wad – z pewnością poddaje w wątpliwość jego ważność.

 

Tak oto przedstawiają się dwie lub trzy metody wykorzystane do przekształcenia Mszy odziedziczonej po Apostołach. Szczupłość miejsca nie pozwala tu na dogłębna dyskusję, dlatego odsyłam czytelnika do mojej książki Problems with the New Mass, w której znajdzie bardziej szczegółowe rozważania. Podstawowym celem niniejszej książki nie jest roztrząsanie problemów związanych z nową mszą, lecz raczej z pozostałymi sakramentami – a mianowicie Święceniami Kapłańskimi oraz sakramentami od nich uzależnionymi.

 

Ks. Rama P. Coomaraswamy

 

Z języka angielskiego tłumaczył Mirosław Salawa

 

Przypisy:

(*) Tytuł opracowania w oryginale angielskim The Problem with the Other Sacraments nawiązuje do książki tegoż Autora pt. The Problems with the New Mass(Przyp. red. Ultra montes).

 

(1) Cf. R. Coomaraswamy, The Problems with the New Mass, TAN, Rockford Ill., 1990.

 

(2) Jak później zostanie wyjaśnione, Chrztu może udzielić nawet człowiek niewierzący pod warunkiem, że użyje właściwych słów i ma intencję czynienia tego, co Kościół lub Chrystus zamierza. Co do Małżeństwa, kapłan działa jako świadek reprezentujący Kościół. W małżeństwie "materią" są strony "umowy", a "formą" jest wyrażenie zgody.

 

(3) "Jeśli ktoś twierdzi, że nie wszystkie sakramenty Nowego Przymierza zostały ustanowione przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego... niech będzie wyklęty" (Denz. 844).

 

(4) Godne pożałowania jest to, że moderniści użyli terminu "symbol" na określenie odzwierciedlenia w doktrynie przekonań religijnych wiernych – wierzeń, które według nich powstały w kolektywnej lub indywidualnej podświadomości – wierzeń podatnych na zmianę wraz z "rozwojem" i "dojrzewaniem" człowieka. Termin ten został użyty w niewłaściwy sposób, ponieważ pierwsze wyznania wiary nazywane były "symbolami". Jeżeli przyjmie się ich interpretację, to staje się oczywiste, że "symbole" powinny się zmieniać wraz ze zmianą wierzeń. (Modernista myli znaczenie symboli i znaków; znaki mogą być arbitralne i mogą być legalnie używane dla sygnalizowania różnych znaczeń). Ta koncepcja oraz niewłaściwe używanie terminu "symbolizm" zostało słusznie potępione przez świętego Piusa X w encyklice Pascendi. Doprowadziło to do sytuacji, że ich poglądy nadały temu określeniu złą konotację. Prawdziwe symbole są materialnymi (słownymi, widzialnymi) reprezentantami tej rzeczywistości, która się nigdy nie zmienia – i w tym sensie Kościół stosował ten termin do wyznania wiary w po-apostolskich czasach. Tak jak prawa naturalne są jawną manifestacją woli Bożej, tak też wszystkie zjawiska przyrody w taki czy inny sposób symbolizują wyższą rzeczywistość. Natura, jak mówił św. Bernard jest księgą Pisma Świętego lub powołując się na psalmy "Caeli enarrant gloriam Dei – niebiosa głoszą chwałę Bożą".

 

(5) Prawosławni nadal używają tego słowa na określenie sakramentów. Jego pierwotny sens można odnaleźć u klasycznych pisarzy greckich zwłaszcza, gdy stosują go w odniesieniu do Misteriów z Eleuzis. Kapłan nakładając przed Mszą stułę mówi: "... quamine indignus accedo ad tuum sacrum Mysterium..." oznaczające oczywiście Tajemnicę Mszy.

 

(6) Łacińskie słowo sacramentum miało kilka znaczeń: 1) suma, którą deponowały dwie strony procesu sądowego – nazwana tak zapewne dlatego, że była składana w miejscu świętym. Jego znaczenie było często rozciągane na powództwo albo proces. 2) Było używane na określenie wojskowej przysięgi wierności, a w szerszym znaczeniu, na jakikolwiek święty obowiązek. 3) Tertulian używał tego słowa na określenie obietnic składanych podczas chrztu przez neofitę wstępującego do Kościoła; używał go także w odniesieniu do "tajemnej łączności" osoby, którą dziś nazwalibyśmy siostrą zakonną "rozmawiającej z aniołami". 4) I wreszcie, używał go w odniesieniu do Chrztu i Eucharystii.

 

(7) Cytat za: Elizabeth Frances Rogers, Peter Lombard and the Sacramental System, New York 1917.

 

(8) Mogłoby to się zdarzyć gdyby na przykład osoba świecka lub niewłaściwie wyświęcony ksiądz próbował odprawić Mszę.

 

(9) Poszukujących bardziej szczegółowej analizy odsyłam do: Dictionnaire de la Théologie Catholique, Letouzey, Paris 1939. Biblijne zastosowanie tego terminu podążało według niemal identycznego schematu. Greckie mysterion było tłumaczone jako sacramentum i w takim znaczeniu pojawia się 45 razy – ponad 20 razy w samych tylko listach św. Pawła. Według ks. F. Prat'a używane jest w trzech kontekstach: 1) Boskie tajemnice odnoszące się do zbawienia człowieka przez Chrystusa, tj. tajemnice, których znaczenie stało się jasne wraz z Nowym Przymierzem; 2) ukryty zamysł ustanowienia oraz 3) ukryte działanie, jak w mającej nadejść tajemnicy Zmartwychwstania.

 

(10) Catholic Encyclopedia, 1908.

 

(11) Doskonałą rozprawę na ten temat można znaleźć w periodyku ks. Barbary Fortes In Fide, nr 9, (1991) – dostępnym w F.J. Christian, 758 Lemay Ferry Road, St. Louis, Mo., 63125.

 

(12) W celu uniknięcia wszelkiej możliwości nieporozumień, powinno być jasne, że należy prowadzić życie zgodne z nauczaniem Kościoła – Chrzest, który usuwa zmazę grzechu pierworodnego w żaden sposób nie gwarantuje, że indywidualna wola nie utraci "stanu łaski" otrzymanego dzięki temu sakramentowi. Kwestia chrztu pragnienia została omówiona w artykule autora zamieszczonym w piśmie The Reign of Mary z 1992 roku, (North 8500 St. Michael's Road. Spokane, WA 99207-0905).

 

(13) Ktoś mógłby powiedzieć, że sakramenty zależne od kapłaństwa nie są konieczne w absolutnym sensie, jednakże znając kondycję upadłego człowieka, są one niezbędne przez konieczność dogodności bądź praktyczności.

 

(14) Brat Andre z Quebec porównał kapłana do sprzedawcy odzieży. Osobisty poziom moralności sprzedawcy nie ma żadnego wpływu na sprzedawane przez niego ubrania.

 

(15) Ta zasada jest dobrze wyrażona przez stwierdzenie, że członkowie Kościoła nauczającego (hierarchia) muszą przede wszystkim być członkami Kościoła wierzącego.

 

(16) W szpitalach, w sytuacji zagrożenia życia pielęgniarki często chrzczą niemowlęta. Jednakże chrzczenie w sytuacjach, gdy konieczność nie występuje jest uzurpowaniem sobie funkcji kapłańskiej.

 

(17) Ściśle mówiąc, w czasie tego sakramentu kapłan występuje jako świadek z ramienia Kościoła. Jest to dalej potwierdzone przez fakt, że w krajach lub miejscach gdzie kapłan nie jest dostępny przez długie okresy czasu, para może wziąć ślub, a kiedy ksiądz przybędzie takie małżeństwo zostaje "uroczyście dopełnione". Przypomnieć należy, że ważne protestanckie małżeństwo nie jest powtarzane, gdy strony stają się katolikami.

 

(18) W Ameryce Południowej żył pewien biskup, który był silnie uprzedzony do wyświęcania "tubylczego" kleru. Na łożu śmierci wyznał, że kiedy wyświęcał tamtejszych kapłanów zawsze wstrzymywał swą intencję. Ksiądz, który słuchał jego spowiedzi odmówił rozgrzeszenia o ile nie pozwoli na ujawnienie tego faktu właściwym władzom. Pozwolenie otrzymał. Wszyscy kapłani, których to dotyczyło zostali ponownie wyświęceni. W historii Kościoła takie epizody są niezwykle rzadkie i z oczywistych powodów zwykle nie są rozgłaszane.

 

(19) Zob. Catholic Encyclopedia, vol. 13, s. 299.

 

(20) Ilustracją tego jest wyrażenie "Hoc est enim corpus meum" (To jest bowiem Ciało moje) z tradycyjnej Mszy. Eliminacja słowa "bowiem" (enim) nie zmieniłaby znaczenia frazy, stąd nie prowadziłoby to do istotnej zmiany. Wynika z tego, że "bowiem" nie jest słowem "zasadniczym". "Integralność" formy wymaga jednak, aby zostało użyte i kapłan grzeszy ciężko, jeżeli umyślnie go pominie.

 

(21) Oczywiście, wdowiec może otrzymać święcenia kapłańskie. Żonaci mężczyźni, którzy spełnili obowiązki stanu małżeńskiego mogą – za pozwoleniem żony, na mocy specjalnej dyspensy (i po złożeniu ślubu celibatu) – otrzymać święcenia kapłańskie. Podobnie, starsze pary mogą – za obopólną zgodą – oboje wstąpić do stanu zakonnego. Obrządek wschodni zezwala na żonatych kapłanów. Z pośród dwunastu Apostołów jedenastu było żonatych. Por. List św. Pawła do Tymoteusza, III, 1-7.

 

(22) Patrick Henry Omlor, Questioning the Validity of the Masses using the New, All-English Canon, Reno, Nevada: Athanasius, 1969.

 

(23) Ks. Henry Davis SJ, Moral and Pastoral Theology, vol. 2, London: Sheed and Ward, 1936, s. 27.

 

(24) Rama Coomaraswamy, M.D., The Problems with the New Mass, TAN, 1990.

 

(25) W podobny sposób, wiele innych protestanckich i anglikańskich grup albo używa Novus Ordo Missae bądź też dopasowało do niego swe obrzędy.

 

(26) DOL odnosi się do: Documents on the Liturgy, 1963-1979, opublikowanym przez The Liturgical Press, Collegeville, Minn., 1982. Opracowanie to zawiera oficjalne tłumaczenia niezliczonych posoborowych dokumentów związanych z kwestiami liturgicznymi. Tę definicję można znaleźć w 7 paragrafie Ogólnej Instrukcji towarzyszącej Novus Ordo Missae – instrukcji, która wyjaśnia znaczenie NOM oraz rubryk z nim związanych.

 

(27) Do definicji przedstawionej w 7 paragrafie Ogólnej Instrukcji dodane zostało dalsze uzupełnienie. Po cytacie z Ewangelii św. Mateusza dodano:

 

"Bowiem w celebracji Mszy, która uwiecznia ofiarę krzyża, Chrystus jest naprawdę obecny w zgromadzeniu zebranym w jego imię; jest on obecny w osobie szafarza, w swym własnym słowie oraz rzeczywiście substancjalnie i trwale obecny pod eucharystycznymi postaciami".

 

Jeszcze raz trzeba zauważyć, że w tych dwuznacznych wyrażeniach nie ma niczego, co naprawdę mogłoby być obraźliwe dla protestanta. Nigdzie nie mówi się nam, że celebracja, o której mowa jest czymś innym niż pamiątką – a samo to słowo "pamiątka", podobnie jak "Wieczerza Pańska" jest kolejnym terminem szesnastowiecznej, protestanckiej reformacji używanym dla odróżnienia protestanckiej ceremonii od katolickiej Mszy. Istnieje niezwykle uderzające podobieństwo między tą nową frazeologią i potępieniem deklaracji jansenistycznego pseudo-synodu w Pistoi, która głosiła:

 

"Po konsekracji Chrystus jest prawdziwie, rzeczywiście i substancjalnie obecny pod postaciami (chleba i wina) i cała substancja chleba i wina przestaje istnieć, pozostawiając tylko postacie".

 

To twierdzenie zostało potępione w bulli Auctorum Fidei jako "szkodliwe, uwłaczający dla wykładu katolickiej Prawdy o dogmacie przeistoczenia i faworyzujące heretyków". (Denzinger, 1529). Powodem potępienia było to, że "kompletnie pomija uczynienie jakiejkolwiek wzmianki o przeistoczeniu albo o zamianie całej substancji chleba w Ciało i całej substancji wina w Krew, co Sobór Trydencki zdefiniował jako artykuł wiary...".

 

I w reszcie, dodatek ten stwierdza, że Chrystus jest "naprawdę" obecny w tym samym stopniu w zgromadzeniu, co i w kapłanie i w Jego (Chrystusa) słowach. W treści "nowej" Ogólnej Instrukcji nie ma niczego, co by nam sugerowało, że Jego obecność w cząstkach albo "elementach" w jakiś sposób różni się od obecności w zgromadzeniu ludzi.

 

(28) Michael Davies zapewnia nas, że możemy zignorować Ogólne Wprowadzenie i być pewnymi ważności Nowej Mszy. To tylko kolejny przykład jego przebierania i wybierania w tych dokumentach Magisterium, które mu przypadną do gustu. Któryż kapłan mógłby się odważyć na zlekceważenie De Defectibus, w którym omówione są rubryki tradycyjnej Mszy.

 

(29) Chociaż łacińskie multis zostało zachowane, to niemal we wszystkich tłumaczeniach – za które odpowiedzialność spoczywa szczególnie na Pawle VI – słowo multis przetłumaczono jako wszystkich.

 

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Kraków 2007

Powrót do spisu treści
Ks. Rama Coomaraswamy. "Problemy z nowymi sakramentami"

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: