O WIELKIM ŚRODKU MODLITWY

 

DO DOSTĄPIENIA ZBAWIENIA I OTRZYMANIA

OD BOGA WSZYSTKICH ŁASK, JAKICH PRAGNIEMY

 

ŚW. ALFONS MARIA LIGUORI

 

Doktor Kościoła, Założyciel Zgromadzenia Redemptorystów

 

––––––––

 

Rozdział III.

 

O warunkach modlitwy

 

Punkt 2.

 

Modlitwa powinna być pokorna

 

Bóg z upodobaniem spogląda na modlitwy swych sług, ale sług pokornych: Wejrzał na modlitwę niskich (Ps. 101, 18). Inaczej nie zważa na nie, ale je odtrąca: Bóg pysznym się sprzeciwia, a pokornym łaskę daje (Jak. 4, 6). Bóg nie słyszy modlitw dusz zarozumiałych, ufnych w swe siły i dlatego pozostawia je w nędzy; a w takim stanie, pozbawione łaski Bożej, na pewno się potępią. Opłakiwał to Dawid: Wpierw niźlim był uniżony, jam wykroczył (Ps. 118, 67). Zgrzeszyłem, powiada, bom nie był pokorny. To samo przydarzyło się św. Piotrowi. Chociaż go Pan Jezus przestrzegł, że w ową noc wszyscy uczniowie Go opuszczą: Wszyscy wy zgorszenie weźmiecie ze mnie tej nocy (Mt. 26, 31), on mimo to, zamiast uznać swą słabość i prosić Pana o łaskę wierności, zanadto zaufał swym siłom i zawołał: Chociażby się wszyscy z Ciebie zgorszyli, ja się nigdy nie zgorszę (Tamże, w. 33). I chociaż Boski Zbawiciel na nowo i to w sposób szczegółowy przepowiedział mu, że właśnie on sam się Go trzykroć zaprze tej nocy zanim kogut zapieje, on mimo to, ufając sobie, przechwalał się: Chociażby mi przyszło i umrzeć z Tobą, nie zaprę się Ciebie (35). I co się stało? Zaledwie nieszczęsny wszedł do pałacu arcykapłańskiego i ledwie mu zarzucono, że jest uczniem Pana Jezusa, zaparł się Mistrza trzy razy i to pod przysięgą, oświadczając, że Go nigdy nie znał: A po wtóre zaprzał się z przysięgą: iż nie znam człowieka (72). Gdyby Piotr się upokorzył i prosił Pana o stałość, nie byłby się Go zaparł.

 

Powinniśmy wszyscy mieć to przeświadczenie, że znajdujemy się niejako na szczycie góry, zawieszeni nad przepaścią wszystkich grzechów na nitce łaski Bożej; gdy się ta nić zerwie, runiemy niezawodnie w tę przepaść i dopuścimy się najokropniejszych zbrodni: Gdyby Pan nie był mnie wspomógł, o mało co byłaby dusza zamieszkała w piekle (Ps. 93, 17). Gdyby mię Bóg nie wspomógł, wpadłbym w tysiączne grzechy i teraz byłbym już w piekle; tak mówił Psalmista i tak powinien mówić każdy z nas. To miał na myśli także św. Franciszek z Asyżu, kiedy twierdził, że jest najgorszym grzesznikiem na całym świecie. Ależ, ojcze mój, – rzekł do niego współbrat – to nieprawda; na pewno jest na świecie wielu gorszych od ciebie. A Święty odparł: Aż nadto pewnym jest, co mówię; gdyby bowiem Bóg nie trzymał mię za ręce, dopuściłbym się wszystkich grzechów.

 

Wiara święta naucza, że bez pomocy łaski nie możemy spełnić żadnego dobrego uczynku, ani nawet pomyśleć nic dobrego. Potwierdza to i św. Augustyn (1). Jak oko nie może widzieć bez światła – mawiał on – tak i człowiek nie może uczynić nic dobrego bez łaski (2). Powiedział to zresztą jeszcze przed nim Apostoł: Nie iżbyśmy byli dostateczni sami z siebie, co myśleć, jako sami z siebie, ale dostateczność nasza z Boga jest (2 Kor. 3, 5). A przed Apostołem mówił podobnie Dawid: Jeśli Pan nie zbuduje domu, próżno pracują budujący go (Ps. 126, 1). Na próżno człowiek usiłuje się uświęcić, jeśli Bóg do tego dzieła nie dokłada ręki. Jeśli Pan nie będzie strzegł miasta, próżno czuwa, który go strzeże (Tamże). Jeśli Bóg nie chroni duszy od grzechów, na próżno będzie się starała uchronić swymi siłami. Dlatego tenże św. Prorok oświadczał: Albowiem nie w łuku moim położę nadzieję (Ps. 43, 7). Nie chcę ufać swej zbroi, lecz tylko Bogu, który mię może zbawić.

 

Jeśli więc kto spełnił jaki dobry uczynek a nie upadł w większe grzechy od tych, które już popełnił, niech mówi ze św. Pawłem: Z łaski Bożej jestem tym, czym jestem (1 Kor. 15, 10). I dla tej samej przyczyny nie powinien przestawać drżeć i obawiać się, czy nie upadnie w jakiej okazji: Przeto kto mniema, żeby stał, niech patrzy, aby nie upadł (1 Kor. 10, 12). Tymi słowami chce nas Apostoł przestrzec, że kto jest pewny, iż nie upadnie, znajduje się w wielkim niebezpieczeństwie. I podaje na innym miejscu taką przyczynę: Albowiem jeśli kto mniema że jest czymś, gdy jest niczym, sam siebie oszukuje (Gal. 6, 3). Stąd trafnie pisze św. Augustyn: Wielu dlatego nie jest mocnymi, bo myślą, że mają siły; ten tylko będzie mocny, kto się będzie uważał za słabego (3). Kto twierdzi, że się nie boi, dowodzi, że ufa sobie samemu i swym postanowieniom; ale ta zgubna ufność oszukuje go, bo ufając swym siłom, przestaje się bać, a jeśli się nie boi, zaniedbuje polecać się Bogu, i wówczas na pewno upadnie. I niech się każdy strzeże dziwić się z pewną chełpliwością grzechom innych; raczej powinien się uważać za gorszego od innych i mówić: Panie, gdybyś mię nie wspomógł, jeszcze bym gorzej postąpił. Inaczej bowiem Bóg dopuści, że za karę za taką pychę, upadnie w większe i obrzydliwsze grzechy. Stąd Apostoł napomina nas, abyśmy się starali o wieczne zbawienie; ale jak? Z bojaźnią zawsze i ze drżeniem: Z bojaźnią i ze drżeniem zbawienie wasze sprawujcie (Fil. 2, 12). Tak, bo kto bardzo się boi upadku, nie ufa swym siłom; wskutek tego pokłada ufność swą w Bogu i do Niego będzie się uciekał w niebezpieczeństwach; a Bóg przyjdzie mu na pomoc. W ten sposób zwycięży pokusy i zbawi się. Św. Filip Neri, szedł raz ulicami Rzymu i powtarzał: rozpaczam; pewien zakonnik zganił go za to, ale Święty odparł: Ojcze mój, rozpaczam o sobie, lecz ufam Bogu. Jeżeli chcemy się zbawić, powinniśmy czynić i my podobnie; powinniśmy zawsze rozpaczać o swych siłach; a wtedy naśladować będziemy św. Filipa, który zaledwo się rano obudził, wołał do Boga: Panie, trzymaj dziś Swą rękę nad Filipem, bo inaczej Filip Cię zdradzi.

 

Wyprowadzimy stąd wniosek – mówi św. Augustyn (4), – że cała wiedza chrześcijanina polega na poznaniu, iż jest niczym i nic nie potrafi. Wtedy bowiem tylko nie przestanie wyjednywać sobie u Boga modlitwą tej siły, jakiej nie posiada, a jakiej mu potrzeba, aby się mógł oprzeć pokusom i czynić dobrze; i dokona wszystkiego z pomocą tego Pana, który nie umie odmówić niczego, proszącym Go w pokorze: Modlitwa korzącego się przeniknie obłoki; a nie odejdzie aż Najwyższy wejrzy (Ekli. 35, 21). Modlitwa pokornej duszy przenika niebiosa, staje przed tronem Bożym i nie odchodzi z próżnymi rękami, bo Bóg na nią spogląda i wysłuchuje jej, chociażby ta dusza była obciążona nie wiedzieć jak licznymi grzechami; Bóg bowiem nie umie wzgardzić sercem uniżającym się: Sercem skruszonym i uniżonym, Boże, nie wzgardzisz (Ps. 50, 19). Bóg pysznym się sprzeciwia, a pokornym łaskę daje (Jak. 4, 6). O ile Bóg jest surowy dla pysznych i opiera się ich prośbom, o tyle łaskawy i hojny jest względem pokornych. Oznajmił to raz Pan Jezus św. Katarzynie ze Sieny: Wiedz, córko, że kto nie ustaje prosić mię pokornie o łaski, nabędzie wszystkich cnót.

 

Dobrze będzie tu przytoczyć piękną przestrogę, odnoszącą się do dusz, pragnących się uświęcić. Podaje ją pobożny biskup Palafox w objaśnieniu do 18 listu św. Teresy. List ten adresowany jest do spowiednika i Święta zdaje w nim sprawę ze wszystkich stopni modlitwy nadprzyrodzonej, jakimi ją Pan wzbogacił. Otóż wspomniany biskup zauważa, że te wszystkie nadprzyrodzone łaski, jakimi Bóg raczył obdarzyć św. Teresę i innych Świętych, nie są konieczne do uświęcenia się; wiele bowiem dusz i bez tych łask doszło do świętości; i przeciwnie, wiele chociaż je posiadało, poszło na potępienie. I dlatego – dodaje – zbytecznym, a nawet zuchwalstwem byłoby pragnąć albo szukać takich łask nadzwyczajnych, bo przedziwną i jedyną drogą do świętości jest ćwiczyć się w cnotach i w miłości Boga, a do tego dochodzi się za pomocą modlitwy i przez współpracowanie z światłem i łaską Bożą. Bóg przecież niczego tak nie pragnie jak tego, byśmy się uświęcili: Ta jest wola Boża, uświęcenie wasze (1 Tes. 4, 3).

 

Stąd ów pisarz, mówiąc o stopniach modlitwy nadprzyrodzonej, o której pisała Święta, a mianowicie o modlitwie spokoju, uśpienia i zawieszenia władz, zjednoczenia, ekstazy, zachwytu, uniesienia i pędu ducha, i ranie miłości, dodaje kilka mądrych uwag. Co się tyczy modlitwy spokoju, pisze, że powinniśmy pragnąć i prosić Boga, by nas uwolnił od przywiązania i pragnienia dóbr doczesnych; one bowiem nie dają pokoju, lecz pociągają za sobą niepokój i utrapienie ducha. Marność nad marnościami – nazywa je słusznie Salomon – i utrapienie ducha (Ekl. 1, 2. 14). Serce ludzkie nigdy nie znajdzie prawdziwego pokoju, jeśli się nie opróżni z wszystkiego, co nie jest Bogiem, aby całe miejsce zostawić Jego świętej miłości, aby ona wyłącznie w nim panowała. Tego jednak dusza sama nie może dokonać; musi sobie tę łaskę wyjednać usilnymi modlitwami.

 

Co do modlitwy uśpienia i zawieszenia władz, powinniśmy prosić Boga, by je uśpił dla wszystkiego, co ziemskie i by czujne były jedynie na rozważanie dobroci Bożej, by się ubiegały o miłość Bożą i o dobra wieczne.

 

W odniesieniu do zjednoczenia władz, prośmy o tę łaskę, byśmy nie myśleli, nie szukali i nie pragnęli jak tylko tego, czego Bóg pragnie, bo cała świętość i doskonałość miłości polega na zjednoczeniu woli naszej z Wolą Bożą.

 

Co się tyczy ekstaz i zachwytów, prośmy Boga, aby nas oderwał od nieporządnej miłości własnej i stworzeń i by nas zupełnie pociągnął do Siebie.

 

Co się tyczy uniesienia ducha, prośmy, by nam dał łaskę oderwania się od świata i byśmy podobnie jak jaskółki, które się nie zatrzymują na ziemi nawet dla nakarmienia się, lecz w locie się odżywiają, używali dóbr doczesnych tylko tyle, ile potrzeba do utrzymania życia, a duch nasz aby się unosił i nigdy nie zatrzymywał się na ziemi dla zaspokojenia zachcianek światowych.

 

Co się tyczy pędu ducha, prośmy Boga, by nam dodał odwagi i siły do przełamywania się, kiedy musimy opierać się napaściom nieprzyjacielskim, byśmy zwyciężali namiętności i obejmowali cierpienia nawet mimo braku pociechy i mimo wstrętu duchownego.

 

Co się tyczy wreszcie rany miłosnej, jak rana swą dolegliwością przypomina człowiekowi zawsze cierpienie, tak my prośmy Boga, by nam tak zranił serce Swą świętą miłością, żebyśmy mieli ustawicznie w pamięci Jego dobroć i miłość ku nam, i wskutek tego, byśmy Go ciągle miłowali i sprawiali Mu pociechę swymi czynami i uczuciami.

 

Ale tych wszystkich łask nie otrzymamy bez modlitwy; modlitwą zaś, byle tylko była pokorna, ufna i wytrwała wszystko otrzymamy.

 

–––––––––––

 

 

Św. Alfons Maria Liguori, Doktor Kościoła, Założyciel Zgromadzenia Redemptorystów, O wielkim środku modlitwy do dostąpienia zbawienia i otrzymania od Boga wszystkich łask, jakich pragniemy. Przetłumaczył z włoskiego O. Stanisław Misiaszek, Redemptorysta. Kraków 1930, ss. 69-77.

 

Przypisy:

(1) De correptione et gratia, c. 2.

 

(2) De spiritu et anima, c. 12.

 

(3) Sermo 76, n. 6.

 

(4) In Ps. 70, Serm. 1, n. 1.

 

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)

Cracovia MMXV, Kraków 2015

Powrót do spisu treści dzieła św. Alfonsa Liguori pt.

O WIELKIM ŚRODKU MODLITWY DO DOSTĄPIENIA ZBAWIENIA

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: