Od wielu lat, bo prawie od wielkiej wojny światowej, wszędzie słychać narzekania na zastój społeczny, na bezrobocie, na tak zwany kryzys gospodarczy. Narzekania te uzasadnione ale jednostronne. Za mało się zwraca uwagi na powojenne zubożenie duchowe, na kryzys moralny o wiele groźniejszy, który w znacznej mierze jest źródłem kryzysu gospodarczego. Płycizna umysłowa, powierzchowność w poznawaniu i praktykowaniu zasad religijnych, brak podstaw etycznych i lekceważenie nimi w stosunkach społecznych, to objawy dość częste i pospolite w czasach dzisiejszych. Pomijam sprawy gospodarcze. Pragnę uwagę zwrócić na kryzys moralny dusz naszych. Bez przesady można powiedzieć, że jesteśmy podobni do bogacza, posiadającego wielką skarbnicę klejnotów i dostatki wielkie, a jednocześnie nędzę dotkliwą cierpiącego jedynie z tego powodu, że nie zna wartości swych skarbów, nie umie i nie chce z nich korzystać.
Chrystus Pan "dla nas ludzi i dla naszego zbawienia zstąpił z nieba", jak to wyraźnie głosi symbol wiary, stał się człowiekiem, "aby żywot mieli i obficie mieli" (1) wszyscy ludzie aż do skończenia świata. Zapewnił nam Zbawiciel pomoc swej łaski w siedmiu źródłach sakramentalnych, z których możemy obficie ją czerpać w miarę potrzeb naszych, możemy się ubogacać duchowo i umacniać, aby nie ustać na drodze do celu ostatecznego, do Boga.
Z tych źródeł sakramentalnych łaski i miłości Bożej nie wszyscy korzystają, a przynajmniej nie tyle ile by się należało. Pochodzi to najczęściej z braku należytego uświadomienia religijnego. Zwykle się sprawdza zasada "czego się nie zna, tego się nie pożąda" (2). Wielu nawet katolików z imienia za mało zna istotę, doniosłość i konieczność łask sakramentalnych, dlatego też ich nie docenia, o ich zdobycie nie zabiega. Stąd pochodzi oziębłość duchowa oraz brak mocnych przekonań religijnych, brak odwagi do wypowiadania i obrony zasad wiary świętej wobec napaści błędnowierców. A jednak jest to sprawa zasadnicza, gdyż na każdym z nas ciąży obowiązek, abyśmy "byli gotowi zawsze zadość uczynić każdemu, co żąda od nas sprawy z żyjącej w nas nadziei" (3), a najważniejsza rzecz, że chodzi tu o zbawienie wieczne, o "to jedno konieczne" (4).
Kto pragnie cel osiągnąć, musi go dobrze poznać oraz środki do tego celu niezbędne, i z nich korzystać. To samo należy stosować i do środków pomocniczych na drodze życia duchownego. Szczerze pragnę ułatwić tę pracę ukochanym w Chrystusie mym Diecezjanom. W szeregu rozważań podaję najniezbędniejsze wiadomości o źródłach sakramentalnych łaski i miłości Bożej, o konieczności i sposobie z nich korzystania, a będę się czuł sowicie wynagrodzony, jeżeli one choć odrobinę się przyczynią do ożywienia i ubogacenia duchowego mych braci katolików, a przez nich i braci innowierców, "aby wszyscy byli jedno" (5) według zalecenia Chrystusowego.
Wilno, dnia 25 marca 1938 r.
–––––––––––
Ks. Romuald Jałbrzykowski arcybiskup, U źródeł sakramentalnych łaski i miłości Bożej. Wilno 1938, ss. 5-7.
––––––––––––––––––
Przypisy:
(1) Jan 10, 10.
(2) "Ignoti nulla cupido".
(3) I Piotr 3, 15.
(4) Łk. 10, 42.
(5) Jan 17, 11.
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Kraków 2007
Powrót do spisu treści
U źródeł sakramentalnych łaski i miłości Bożej