HISTORIA POWSZECHNA

 

Czasy Karola Wielkiego

 

F. J. HOLZWARTH

 

––––––––

 

ROZDZIAŁ PIERWSZY

 

Rzut oka na rządy Karola Wielkiego

 

W drugiej połowie dziewiątego wieku pewien mnich w Moguncji pisał, co następuje: "Karol, cesarz Franków i innych ludów, zwykł był, czy to w domu czy w podróży, mieć przy sobie w nocy światło i tablicę do pisania, na której notował te ze swoich widzeń sennych, które mu bardziej godnymi uwagi się wydawały. Pewnego razu, udawszy się na spoczynek, ujrzał on we śnie człowieka, idącego ku niemu z obnażonym mieczem. Strwożony tym zjawiskiem, zapytał się owego człowieka, kim jest i skąd przybywa, i taką od niego otrzymał odpowiedź: «Weź ten miecz, zesłany ci w darze od Boga, przeczytaj umieszczony na nim napis, gdyż zawiera on przepowiednię, która się w oznaczonym czasie spełni». Na mieczu zaś cztery wyrazy były wypisane: raht, radolaiba, nasg i enti. Obudziwszy się, kazał cesarz podać sobie światło i tablicę i zanotował na niej owe wyrazy. Nazajutrz, po nabożeństwie, opowiedział panom, którzy byli obecni, o śnie, jaki miał w nocy, i prosił ich, aby mu jego znaczenie wyjaśnili. Kiedy wszyscy milczeli, niejaki Einhard, poczytywany za mądrzejszego od innych, odezwał się w te słowa: «Miłościwy cesarzu, ten, który ci owo widzenie nocne zesłał, objawi ci także znaczenie pisma tajemniczego na mieczu». Wtedy rzekł cesarz: «Jeżeli zechcecie posłuchać, to postaram się wam wytłumaczyć myśl, zawartą w owych wyrazach zagadkowych, o ile małe zdolności moje na to pozwolą. Miecz zesłany nam od Boga ma oznaczać władzę, powierzoną nam przez Najwyższego, gdyż ufni w Jego pomoc zmusiliśmy orężem wiele ludów do posłuszeństwa berłu naszemu. A ponieważ teraz, kiedy pokonani zostali nasi nieprzyjaciele, większa pomyślność panuje niż za dni ojców naszych, przeto pierwszy wyraz na mieczu, a mianowicie raht, oznacza obfitość wszystkich rzeczy. Drugi napis spełni się po naszym zejściu z tego świata za panowania naszych synów; wówczas nie będzie takiej obfitości płodów jak teraz i niektóre ludy odpadną; to właśnie oznacza radolaiba. Kiedy zaś nasi synowie pomrą, a ich synowie rządzić zaczną, wtedy spełni się, co w trzecim miejscu na mieczu jest wypisane; oni bowiem pomnażać będą podatki dla mizernego zysku, ciemiężyć obcych i cudzoziemców, wydzierać Kościołowi majątki, na służbę Bożą przeznaczone, i rozdawać je lennikom swoim. To oznacza wyraz nasg. To zaś, co jest na samym końcu miecza napisane (enti), może dwojako być rozumiane, gdyż albo oznacza ono koniec świata albo koniec naszego rodu, to jest, że potem nikt już z naszej dynastii nie będzie panował nad ludem Franków». Rzecz tę o śnie cesarza w taki sposób opisałem, jak ją opat Einhard opowiadał mnichowi Rabanowi i jak ją tenże Rabanus, który został później arcybiskupem (mogunckim), przed wielu zwykł był powtarzać. Owa przepowiednia częścią już dawniej się spełniła, częścią dopiero teraz. Gdyż kiedy cesarz Ludwik objął rządy po śmierci Karola, odpadli od państwa Bretonowie i niektóre ludy słowiańskie a niedostatek w rozmaitych okolicach dał się uczuć. Po śmierci cesarza Ludwika za jego synów ziściła się przepowiednia, objęta wyrazem nasg, gdyż dużo o tym można by mówić, jak Pepin plądrował klasztory w Akwitanii, jak zabierał majątki kościelne i własność duchowną, i rozdawał je towarzyszom swoim. W podobny sposób postępował także Lotar w Italii...".

 

Jest to jakby uwertura dramatu, który się roztoczy przed nami w dziejach rodu Karolingów. Karol skupia ziemie i ludy, Ludwik nie umie utrzymać dziedzictwa ojcowskiego w całości, trwonią je zaś jego potomkowie. Lecz powstrzymajmy się jeszcze na chwilę od uwag nad ową epoką, gdyż nastręczy je samo z siebie, wierne opowiedzenie dziejów, a przypatrzmy się wspaniałej osobistości Karola.

 

Urodził się on 742 roku, lecz miejsca jego urodzenia oznaczyć z pewnością nie możemy. O zaszczyt nazywania się kolebką Karola Wielkiego współzawodniczą ze sobą: Paryż, Ingelheim, Worms, Jupil pod Lüttichem, Akwizgran, Grossbargel nad rzeką Unstrut w Turyngii, Karlsberg nad jeziorem Wurmskim w Bawarii; lecz żadna z tych miejscowości nie może się powołać na stanowcze świadectwo historyczne.

 

Jako młodzieniec 26-letni ujął Karol miecz i berło w dłoń swoją a starcem 72-letnim zszedł z tego świata. Historia nadała mu przydomek Wielkiego.

 

Wielkim on był jako wojownik i zdobywca szczęśliwy. Lecz jego myślą przewodnią nie były zabory. Wojny, jakie Karol prowadził, wywołane były koniecznością, względami mądrej polityki lub chęcią rozszerzenia Chrystianizmu. Karol prawie nie miał przypadkowych przeciwników; kto przeciwko niemu występował, kto na niego oręż podnosił, ten był zasadniczym wrogiem idei, w nim uosobionej, idei, z której miał powstać nowy świat chrześcijański. Często z kilku stron jednocześnie napadany, z niesłychaną szybkością przerzuca się on z jednego miejsca na drugie, w raz powziętym zamiarze niezłomny, wychodzi zawsze zwycięzcą z krwawych zapasów. Nigdy nie rozstając się z mieczem, jest on jednakże przede wszystkim obrońcą i krzewicielem pokoju. Prace prawodawcze, wymiar sprawiedliwości, uporządkowanie życia społecznego, rozwój kultury materialnej, opieka nad Kościołem, nowe ukształtowanie świata na podstawie wiary, przykazań Bożych i karności kościelnej – wszystko to daje mu daleko większe prawo do nazwy Wielkiego niż tryumfy wojenne, odniesione nad nieprzyjaciółmi państwa.

 

"Ani świat, ani Kościół nie przypuszczał, iżby Cesarstwo Zachodnie miało umrzeć na zawsze. Ludzkość przeczuwała w cesarstwie instytucję ludzką, która pod wpływem Kościoła miała się przeobrazić w instytucję wyższego znaczenia. Potrzeba bowiem ramienia sprawiedliwości, siły prawu, opieki prawdzie, zbrojnego stróża pokojowi. Cesarstwo pogańskie było potworną parodią tej myśli Bożej; myśl ta podjęta została przez Kościół, którego posłannictwem jest wszystko podnosić i porządkować w Jezusie Chrystusie. Ale nowicjat barbarzyńców nie był jeszcze skończony. Ród ludzki potrzebował najprzód odzwyczaić się od tyranii, nim przeszedł pod rządy powagi. Potrzeba było, aby potoki najazdów, przepływając przez Rzym, uniosły senat, bałwany, zepsucie rozpusty i niewolnictwa, aby podzieliły na rodziny ludów cały tłum noszący jarzmo, i aby wyryły pomiędzy nimi granice, stawiając tym sposobem jakoby oddzielne warownie, w których wolność Kościoła zrodzić miała wolność ludów. Na tych warunkach wznieść się miało Święte Cesarstwo Rzymskie.

 

Z resztek dawnego cesarstwa formowały się państwa, które walcząc ze sobą wzajemnie, rozbijały się znowu na wrogie sobie części. Kościół opanował te części, dał im formę, przepisał im porządek, w którym reguła nie wyłączała swobody. Klasztory rzucone w ten chaos, opierały się burzom, które unosiły trony. Zakonnicy uprawiali ludy podobnie jak uprawiali ziemię; wytrwała ich praca użyźniała wszystkie nieużytki, opanowywała wszystkie potoki. I stało się, iż Kościół wychował nowy rodzaj ludzki. Wtedy wystąpił Karol Wielki. Pomiędzy wszystkimi monarchami jest on najprzedniejszym mężem Kościoła. Politycznym jego mistrzem był papież Hadrian I. Hadrian odgadł Karola, powołał go i kierował nim prawie dwadzieścia lat. Nie ma nad niego człowieka większego i sympatyczniejszego. Zdawało się, jakoby natura z większą wydała go troskliwością i że się długo do tego przygotowywała. Pepin Heristal jest już wielki, Karol Martel większy, Pepin lepszy. Karol Martel odparł najazd Saracenów, Pepin widział Kościół a Karol wszedł do niego. Zrozumiał on, iż jest królem z ramienia Jezusa Chrystusa i kierownikiem ludu chrześcijańskiego, rector christiani populi. Z barbarzyństwa pozostała mu tylko prostota i zapał silnej a czystej młodości. Jest on cierpliwy, łagodny, szlachetny. Chce dobra i wierzy w nie. Miłuje Boga i ubogich, oręż i naukę. Nie wątpi o prawach Bożych i nie daje sobie spoczynku, gdy potrzeba ich bronić; roznosi światło po świecie, zgina barbarzyńców pod swoim mieczem a sam idzie do szkoły jak dziecię".

 

–––––––––––

 

 

HISTORIA POWSZECHNA PRZEZ F. J. HOLZWARTHA. PRZEKŁAD POLSKI, LICZNYMI UZUPEŁNIENIAMI ROZSZERZONY. TOM III. WIEKI ŚREDNIE. CZĘŚĆ PIERWSZA: IMPERIUM RZYMSKIE. KOŚCIÓŁ I GERMANOWIE. ISLAM. CZASY KAROLA WIELKIEGO I JEGO NASTĘPCÓW. SŁOWIANIE. Nakładem Przeglądu Katolickiego. Warszawa 1880, ss. 498-501.

 
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMIX, Kraków 2009

Powrót do początku:

F. J. Holzwarth.

Czasy Karola Wielkiego


POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: