KAZANIA I PRZEMÓWIENIA

PRZYGODNE I RÓŻNE

 

KAROL JÓZEF FISCHER

 

BISKUP TYTULARNY MALLIJSKI, SUFRAGAN PRZEMYSKI

 

––––––––

 

ODCZYTY

 

z okazji rocznicy wyboru i koronacji Jego Świątobliwości

Piusa XI Papieża, miane w Przemyślu dla Sodalicji

Mariańskiej Mężczyzn w r. 1923

 

–––––

 

ODCZYT III.

 

rozłożony na dwa wieczory

 

Kilka momentów ze życia i działalności Jego Świątobliwości Piusa XI Papieża przed wyniesieniem na Stolicę Piotrową

 

Dzisiejszy Papież urodził się d. 31 maja 1857 z ojca Franciszka Batti, przemysłowca, właściciela przędzalni w mieście Desio w diecezji Mediolańskiej, jako przedostatnie dziecko rodziny, która miała 7 dzieci. Z tej rodziny prócz Papieża żyje jeden tylko Jego brat i jedna siostra. Na Chrzcie św. otrzymał imię Achilles (imię św. Achillesa, Biskupa w Spoleto).

 

Młodość

 

Od rodziców pobożnie wychowany, szkołę ludową skończył w mieście rodzinnym, gimnazjum w Mediolanie z celującym postępem. Idąc za głosem powołania wstąpił następnie do Seminarium duchownego mediolańskiego. Tu rozpoczął nauki teologiczne. Arcybiskup tamtejszy jednak, poznawszy jego zapał do nauk, zdolności wielkie i prawdziwą pobożność, zauważywszy u niego także znaczny jak na młody wiek stopień wrodzonej dystynkcji, uprzejmości w obcowaniu z ludźmi, posłał go do Rzymu na dokończenie i pogłębienie nauk. W Rzymie młody Achilles Ratti na Uniwersytecie Gregoriańskim, w którym uczą OO. Jezuici, w krótkim czasie zdobył trzy doktoraty: teologii, filozofii i prawa kanonicznego.

 

Kapłan

 

Na kapłana wyświęcony w Rzymie w bazylice św. Jana na Lateranie w r. 1879 d. 20 grudnia, licząc wtedy lat 22 i niecałe 7 miesięcy. Pierwszą swoją Mszę św. odprawił na ołtarzu św. Piotra, na jego grobie w podziemiach bazyliki watykańskiej. Czy mogło mu wtedy przez myśl przechodzić, że stanie się kiedyś Następcą Księcia Apostołów, Namiestnikiem Chrystusa Pana na ziemi?

 

Wróciwszy do swej diecezji był najprzód wikarym w pewnej niewielkiej parafii; dano mu nieco odpocząć. Lecz wnet powołał go Arcybiskup na profesora Seminarium duchownego mediolańskiego.

 

Prace w Ambrozjanie

 

Gdy tu w przeciągu kilku lat dał się poznać jako posiadający wiele nauki, w roku 1888 powołano go do grona uczonych, pracujących w Bibliotece Ambrozjańskiej, którą w latach 1603 – 1609 założył Kardynał Fryderyk Borromeo, bratanek św. Karola Boromeusza. Biblioteka Ambrozjańska jest to zakład, mieszczący nie tylko ogromny zbiór książek, lecz także Muzeum starożytności: dokumentów, rękopisów, pergaminów jako źródeł historii, i zabytkowych dzieł sztuki, istny skarbiec dla szukających wiedzy. W r. 1907 został Ks. Ratti prefektem tego Zakładu. Pracując w nim niezmordowanie wzbogacił bardzo swą wiedzę, pomagał też do jej nabycia innym. Pisał wiele; rozprawy swe z dziedziny historii Kościoła, hagiografii czyli historii Świętych, historii sztuki, bibliografii, nawet dyplomacji, ogłaszał w czasopismach naukowych. W tych swoich rozprawach naukowych ze szczególniejszym upodobaniem wskazywał na to, że nie ma rozdźwięku między wiedzą świecką a prawdami od Boga nam objawionymi: że tylko powierzchowna nauka może odwodzić od Boga, gruntowna zaś nauka i wiedza głęboka wiedzie do Boga i może doprowadzić do gorącego rozmiłowania się w Bogu.

 

Nie wystarczyło jednak Ks. Ratti'emu być tylko uczonym, pragnął także pracy pasterskiej. Był więc, nie opuszczając prac naukowych, przez długie lata kapelanem zakonnic, które nazwano "Siostrami Wieczerzy Pańskiej", których Zakład, zwany Cenacolo (wieczernik), stał się pod jego kierownictwem środowiskiem apostołowania religijnego i działalności dobroczynnej. Powołał do życia związek katolickich nauczycielek, był kierownikiem sodalicji pań z wyższego towarzystwa, ale równocześnie – kierownikiem sodalicji dziewcząt sklepowych i kilku stowarzyszeń ze sfery mieszczańskiej i robotniczej.

 

Na szczególniejszą uwagę zasługuje zajęcie się dzisiejszego Papieża kominiarczykami (chłopcami praktykującymi na mistrzów kominiarskich) nie tylko Mediolanu, lecz i z okolic nawet dalszych, którzy się do Mediolanu na zwiedzenie miasta garnęli. Ks. Ratti umiał ściągnąć ich do siebie; gromadził ich w Cenacolo, uczył ich, często pod względem religijnym zaniedbanych, katechizmu, przygotowywał ich do spowiedzi i Komunii św., a także, by pozyskać ich zaufanie, bawił się z nimi i zasiadał z nimi do podwieczorków za jego staraniem im urządzanych. Gdy się temu dziwiono, osobliwie, kiedy już był prefektem Ambrozjany i prałatem, odpowiadał, że nie opuści "swoich czarnych aniołków", chyba gdyby musiał. Za to musi każdy kochać dzisiejszego Papieża.

 

Wspomnieć jeszcze muszę, że dzisiejszy Ojciec Święty jest miłośnikiem natury, bo piękność rzeczy stworzonych prowadzi do poznania Boga – był więc czasu swego zamiłowanym "alpinistą", tj. lubił urządzać wycieczki w góry, szczególniej bliskie Alpy i z kilkoma podobnie myślącymi mężczyznami wspinał się na Alp najwyższe nawet szczyty, o czym też pamiętniki napisał i drukiem ogłosił.

 

Prefekt  Biblioteki Watykańskiej

 

Na takich pracach i zajęciach zeszło Ks. Ratti'emu w Mediolanie lat trzydzieści. Przyszedł jednakże czas, że Ks. Ratti musiał opuścić Mediolan i Ambrozjanę i bliskość Alp i Cenacolo i swoich czarnych aniołków, bo śp. Benedykt XV Papież wezwał go do Rzymu i tu ustanowił go najprzód wiceprefektem, w r. 1914 prefektem Biblioteki Watykańskiej, dzieła podobnego do mediolańskiej Ambrozjany, lecz o wiele jeszcze znaczniejszego, mianował go później Protonotariuszem Apostolskim z prawem używania infuły i kanonikiem bazyliki św. Piotra.

 

Wizytator Apostolski w Polsce

 

W r. 1918, gdy Polska z chaosu wojny poczęła dźwigać się do nowego życia, wracała do niezależnego bytu politycznego, śp. Benedykt XV Papież na przedstawienie Biskupów polskich postanowił wysłać do Polski Wizytatora Apostolskiego, któryby poznał z bliska stan Kościoła w Polsce i wraz z Biskupami obmyślał środki naprawienia szkód, które Kościołowi rządy zaborcze wyrządzić mogły i wiódł Polskę w życiu religijnym na wyżyny! Na Wizytatora upatrzył Monsignora Ratti, którego znał dobrze, bo był jego o rok starszym kolegą na Uniwersytecie Gregoriańskim. Uczony bibliotekarz wypraszał się, podobno przez blisko godzinę, od zaszczytnego urzędu, podając za powód, że to oderwie go od prac naukowych. Papież wysłuchał przedstawień nie przerywając, ale gdy wreszcie rzekł z dobrotliwym wyrazem twarzy: "A więc sprawa ubita, kiedyż Monsignor wyjeżdżasz?" – Msgr Ratti odpowiedział stanowczo: "Jutro, Ojcze Święty". Kto umie tak być posłusznym, ten widocznie stworzony do rozkazywania. D. 25 kwietnia 1918 został Msgr Ratti mianowany Apostolskim Wizytatorem Kościoła w Polsce.

 

W drodze do Warszawy Wizytator Apostolski zwiedził Częstochowę, by tu przed cudownym obrazem Bogarodzicy Dziewicy wybłagać sobie opiekę Maryi i błogosławieństwo Boże dla prac swoich. Widać już stąd, że wiele wiedział o Polsce, wiedział, czym dla Polaków jest Częstochowa, wiedział, że Polacy obrali sobie Najświętszą Pannę Maryję Królową Korony Polskiej.

 

Wysłanym był w pierwszym rzędzie do Biskupów, nie do Rządu, który ściśle ukonstytuowanym jeszcze nie był, ale do Rządu tymczasowego odniósł się z największą uprzejmością. I zaraz począł pełnić misję swoją ściśle religijną.

 

Niedługo po przybyciu do Warszawy Dostojny Wizytator oświadczył Ks. Arcybiskupowi Warszawskiemu, że pragnie w zbliżający się dzień Bożego Ciała prowadzić tutaj procesję z Przenajświętszym Sakramentem po ulicach miasta, by przez to zżyć się z nami, a co ważniejsze, wybłagać błogosławieństwo Boże Ojczyźnie naszej. Ks. Arcybiskup przyjął tę myśl z wielką radością, i tak Wizytator w Boże Ciało (30 maja) prowadził procesję, niosąc monstrancję z Ciałem Pańskim, z ogromną asystą duchowieństwa – Ks. Arcybiskup szedł za baldachimem – przy udziale wielu tysięcy rozradowanego ludu. Dost. Wizytator sam nie intonował pieśni, czynili to inni, ale z wielkim zadowoleniem słuchał pieśni naszych: Twoja cześć, chwała, – Niebo, ziemia, świat i morze, – Zróbcie Mu miejsce, Pan idzie z nieba itd. Innym razem Msgr Ratti prowadził procesję z Przenajświętszym Sakramentem w dzień Najświętszego Serca Jezusowego wieczorem z kościoła OO. Jezuitów na plac przed Zamkiem królewskim, gdzie był ustawiony ołtarz a na nim tron na ustawienie monstrancji ze św. Hostią – lud cały odśpiewał Litanię do Najświętszego Serca, po kazaniu tłumy ludu powtarzały za kaznodzieją akt poświęcenia się ludzkości Najświętszemu Sercu Jezusowemu, a wreszcie Dostojny Celebrans udzielił błogosławieństwa Najświętszym Sakramentem.

 

Polubił przyszły Papież nasze nabożeństwa. Słyszał o piękności naszych kolęd, zapragnął ich posłuchać. Mieszkał we Warszawie na pięknej plebanii kościoła św. Aleksandra, którą mu ks. Proboszcz tamtejszy na dłuższy czas odstąpił. Zapowiedział tedy, że w dzień Nowego Roku (1919) przybędzie na sumę do kościoła św. Aleksandra. Przez całą prawie sumę klęczał, przysłuchując się kolędom śpiewanym na chórze na 4 głosy. Chwalił je potem bardzo, a najlepsze nań wrażenie wywarła kolęda, odśpiewana przez cały lud unisono: Bóg się rodzi, moc truchleje ze zakończeniem: Podnieś rękę Boże Dziecię, błogosław Ojczyznę miłą. – We Wielkim Poście zapragnął poznać nasze Gorzkie Żale i był na nich (podobno kilka razy) znów w kościele św. Aleksandra. Przyniósł ze sobą ich tekst polski (bo się poduczył naszego języka); gdy je śpiewano przed wystawionym Najświętszym Sakramentem, klęcząc, patrzył na tekst polski i w myśli tłumaczył go sobie. Wysłuchał potem kazania polskiego, a na końcu wziął udział w procesji z Najświętszym Sakramentem po kościele, i dopiero po przeszło trzech godzinach wyszedł z kościoła, chwaląc Gorzkie Żale i pobożność ludu warszawskiego. Toteż i później, już jako Papież, mawiał w Rzymie, że "pobożniejsi Polacy nie przychodzą do kościoła na pół godziny, oni instalują się w kościele na trzy godziny i więcej".

 

Pomnożenie liczby polskich Biskupów

 

Zorientował się Msgr Ratti bardzo szybko w duchownych potrzebach Polski i najbardziej piekącej już w pierwszym roku swego pobytu we Warszawie – zdołał zaradzić. W Polsce była za mała liczba Biskupów. Rosja nie dopuszczała do obsadzenia wakujących sufraganij, a nadto zniosła kilka diecezyj, przyłączając je do innych. Wizytator Apostolski przedstawił ten stan Stolicy Świętej, i oto we wrześniu i październiku r. 1918 Benedykt XV Papież prekonizował czyli mianował aż 10 Biskupów dla Polski. Najprzód obsadził 7 wakujących sufraganij, następnie na stolicę wakującą w Lublinie wyniósł Ks. Mariana Fulmana, przywrócił skasowane katedry w Janowie Podlaskim i w Kamieńcu Podolskim, na których obsadził, na pierwszej Ks. Henryka Przeździeckiego, na drugiej Ks. Piotra Mańkowskiego, – dał wreszcie Biskupa Gdańsku w osobie Ks. Edwarda hr. O'Rourke'a, diecezji Pińskiej Ks. Biskupa Zygmunta Łozińskiego (już przed rokiem konsekrowanego). Dla dodania blasku hierarchii kościelnej w Polsce mianował też Ojciec Święty na przedstawienie Wizytatora Arcybiskupa Kakowskiego i Prymasa Dalbora w r. 1919 – Kardynałami.

 

Zjazd Biskupów

 

W roku 1918, w dniach od 10 do 12 grudnia, odbył się we Warszawie Zjazd Biskupów polskich, pierwszy od czasów rozbioru Polski. Nie wszyscy Biskupi mogli przybyć; najprzykrzejszym było, że nie przybył Prymas Polski, Arcybiskup Gnieźnieńsko-Poznański, Edmund Dalbor, bo niektóre koleje były jeszcze w rękach władz pruskich, które mu stawiały niezwyciężone przeszkody. Obradom przewodniczył Kardynał Arcybiskup Warszawy, ale Dost. Wizytator brał w nich udział, co Mu dało poznać bliżej stan Kościoła u nas. Przemawiali Biskupi przeważnie po polsku, ale Wizytator posadził przy sobie Ks. Biskupa Szelążka, który władając dobrze językiem włoskim, tłumaczył Mu szeptem, co mówiono; najważniejsze tylko przemówienia, skierowane do Wizytatora, wygłaszano po łacinie. – Na tym Zjeździe miałem szczęście po raz pierwszy poznać Najdostojniejszego Wizytatora; złożyłem Mu cześć w Jego domu, a potem całe trzy dni spędziłem z Nim na konferencjach. Wypytywał się troskliwie o zdrowie Ks. Biskupa naszego, którego odjechałem ciężko chorego; kazał Go pozdrowić i zapewnić, że modli się o Jego wyzdrowienie.

 

W tym czasie opadły z Polski resztki kajdan, którymi ją krępowały państwa zaborcze. Odbyły się wybory do pierwszego Sejmu, w niedzielę 9 lutego 1919 odbyło się w katedrze św. Jana we Warszawie nabożeństwo na podziękowanie za to, że Ojczyznę wolną wrócić nam raczył, i na otwarcie Sejmu, o pomoc Bożą dla niego. Mszę uroczystą odprawił Kardynał Arcybiskup Warszawski, ale Wizytator był na niej, modlił się z nami i za nas.

 

Nuncjusz Apostolski w Polsce

 

Rok 1919 przyniósł nam też więcej dobrego. Benedykt XV Papież zamianował d. 6 czerwca Wizytatora naszego Nuncjuszem Stolicy Apostolskiej

w Polsce, tj. przedstawicielem Stolicy Świętej u Rządu państwa, przez co zakres działania Msgr. Ratti'ego rozszerzył się, wszedł także w dziedzinę dyplomacji. Aby Nuncjuszowi dodać dostojności, Papież zamianował go także (d. 3 lipca tegoż roku) Arcybiskupem Naupaktu (1). Ustanowienie Nuncjatury Apostolskiej w Polsce podniosło znaczenie państwa polskiego u państw innych.

 

Dnia 9 lipca Nuncjusz złożył Naczelnikowi Państwa listy swe uwierzytelniające, list Papieża i Kardynała Sekretarza Stanu. Akt ten odbył się bardzo uroczyście. Nie podobna mi tu przytaczać w całej rozciągłości przemówień, które przy tym wygłosili Nuncjusz i Naczelnik; przytoczę tylko z obydwu po jednym ustępie. Nuncjusz między innymi rzekł: "Czuję się niewypowiedzianie zaszczyconym tym, że dana mi jest możność zaofiarowania mego skromnego współdziałania w godnym podziwu dziele zmartwychwstania i tworzenia od podstaw Państwa waszego, i szczęśliwym czuć się będę, poświęcając temu dziełu to, co mi pozostaje ze życia i zdolności do czynu". Naczelnik odpowiedź swoją zakończył słowy: "Proszę Waszą Ekscelencję, żeby zechciała Jego Świątobliwości złożyć w moim i Narodu Polskiego imieniu hołd i wyrazy naszego niezmiennego przywiązania synowskiego do Jego Dostojnej Osoby i do Stolicy Apostolskiej, jak również zapewnienia, że Polska zostanie strażniczką swoich tradycyj i starać się będzie jaśnieć siłami moralnymi, których źródłem jest religia". Oby, dodaję od siebie, te uczucia łączyły zawsze Polskę ze Stolicą Apostolską! Gdy Nuncjusz wracał z Belwederu, oddano Mu (równie jak na przyjeździe), honory wojskowe, kapela odegrała hymn papieski, a tłumy publiczności zrobiły Mu gorącą owację.

 

Arcybiskup tytularny

 

Konsekrację na Biskupa postanowił Nuncjusz przyjąć we Warszawie. Zapraszając na nią Biskupów polskich pisał do nas, że sam Ojciec Święty życzy sobie, żeby Nuncjusz otrzymał konsekrację w Polsce, żeby się przez to "do pewnego stopnia na Polaka odrodził i do Polski bardziej przywiązał". Na konsekrację naznaczył dzień 28 października 1919, dzień śś. Apostołów Szymona i Judy. Konsekratorem był Kardynał Arcybiskup warszawski, Kakowski, Asystentami czyli współkonsekratorami byli najstarsi wiekiem Biskupi: nasz przemyski Józef Sebastian Pelczar i włocławski Stanisław Zdzitowiecki. Biskupi polscy byli obecni w znacznej liczbie; mnie wtedy niestety tam nie było, wstrzymały mię ważne przeszkody.

 

Nuncjusz chcąc współpracować w odbudowie Państwa naszego zajmował się żywo pracami Sejmu ustawodawczego, chociaż na jego obrady nie przychodził. Jego wpływom zawdzięczamy, że Kościół katolicki zajmuje według konstytucji naczelne stanowisko i rządzi się swoimi prawami, i rozpoczęły się w Rządzie naszym prace nad zawarciem ze Stolicą Apostolską układów czyli Konkordatu, mającego określić stosunek Państwa do Stolicy Apostolskiej.

 

Świeca Piusa IX

 

W styczniu r. 1920 Kardynałowie Kakowski i Dalbor przywieźli ze Rzymu do Warszawy świecę woskową Piusa IX Papieża, której historia jest znaną. Otrzymał ją Pius IX od Polaków na kanonizacji św. Jozafata Kuncewicza według ceremoniału tej uroczystości, d. 29-go czerwca r. 1867. Wręczył ją zaraz jednemu z Prałatów asystujących z proroczymi słowy: "Zanieście tę świecę do Kolegium polskiego, niech tam tak długo zostanie, aż ją ze sobą do wolnej Polski zabiorą". Lat blisko 53 czekała Polska na tę świecę. Postanowiono umieścić ją w katedrze warszawskiej, na co przeznaczono dzień 11 stycznia r. 1920. Na miejsce zborne wyznaczono kościół pobernardyński, w którym spoczywają ziemskie szczątki jednego z Patronów naszych, bł. Władysława z Gielniowa, Zakonu OO. Bernardynów. Tutaj przybyli dwaj Kardynałowie, którzy świecę przywieźli i Arcybiskup Nuncjusz na czele wielu Biskupów i dygnitarzy kościelnych, Naczelnik Państwa na czele wielu dostojników świeckich. Świecę niesiono w uroczystej procesji do katedry. Nasz Ks. Biskup Pelczar, jako jeden jedyny z pierwszych sześciu wychowanków Kolegium polskiego, który był świadkiem tego, jak Pius IX posłał świecę temu Kolegium i świadkiem słów przezeń wtedy wypowiedzianych, wręczył świecę do przechowania Kard. Arcybiskupowi warszawskiemu. Po jej ustawieniu na pięknym lichtarzu, sumę celebrował Kardynał Dalbor, Ks. Biskup Pelczar wypowiedział przepiękne kazanie na temat, że ta świeca jest jakby posłem z Watykanu, który nam przypomina opiekę, jaką Papieże Polskę zawsze otaczali, a upomina nas do spełniania względem Stolicy Apostolskiej obowiązków czci, miłości, niezłomnego posłuszeństwa i niezachwianej wierności. Obecność na całej uroczystości Nuncjusza, który zajął miejsce na tronie przy ołtarzu obok tronu miejscowego Arcybiskupa, znów za serce chwyciła Naród, dla którego ta uroczystość była tak znamienną.

 

Cud nad Wisłą

 

Później rok 1920 przyniósł nam ciężkie próby i krzyże. Bolszewicy urządzili napad na Polskę, w lecie groziło niebezpieczeństwo, że wojska ich zaleją całą Polskę. Prawdziwego przyjaciela poznaje się w biedzie, w niebezpieczeństwie. Gdy wojska bolszewickie docierały już do Warszawy, ambasadorowie obcych państw opuścili stolicę Polski. Ale Nuncjusz papieski postanowił sobie a nawet podobno ślubem obowiązał się nie opuścić Polski w jej ucisku, choćby to życiem miał przypłacić. Modlił się o ducha męstwa dla Polski, bo rozumiał, jaką klęską dla całego Kościoła byłby upadek katolickiej Polski, a zwycięstwo bezbożnej bolszewii. Cała Polska modliła się o zmiłowanie Boże. We Warszawie postanowiono w nocy poprzedzającej dzień Wniebowzięcia Najświętszej Panny Maryi odprawić procesję pokutną i błagalną z pochodniami i świecami, na wzór nocnych procesyj w Lourdes odprawianych. Procesja miała przechodzić popod plebanię, na której mieszkał Nuncjusz. Postanowiono na tę chwilę zaprzestać śpiewów, by nie budzić Nuncjusza. Ale Czcigodny Nuncjusz dowiedziawszy się o tym, czuwał i gdy pochód zbliżał się przed dom Jego, wyszedł na balkon, by pojawieniem się swoim lud pocieszyć, by mu pobłogosławić. Wybuchy płaczu, okrzyki dziękczynienia; lud na klęczkach przyjął błogosławieństwo – i podjąwszy na nowo błagalne śpiewania, poszedł dalej umocniony. W tym czasie wojska nasze, wierne Ojczyźnie, mężnie walczyły z najeźdźcami – i chociaż poległo wielu naszych żołnierzy, poległ jeden z pierwszych ks. kapelan Ignacy Skorupka, który na czele wojska szedł z krzyżem do bitwy: stał się jednak "cud nad Wisłą", wojska nasze zwyciężyły i odparły najeźdźcę. Polska okazała się znów "Przedmurzem Chrześcijaństwa". Sam Nuncjusz nazwał zwycięstwo "cudem nad Wisłą".

 

Zanim jeszcze poczęło grozić niebezpieczeństwo najazdu bolszewików, Nuncjusz zamierzał na lato r. 1920 wyjechać dla odpoczynku na parę tygodni na wieś, na świeże powietrze, do kilku Księży Biskupów. Naszemu Ks. Biskupowi zapowiedział przyjazd do jego willi pod Brzozowem. Ks. Biskup był łaskaw zaprosić mnie do tej swojej willi na cały czas pobytu Nuncjusza, bym Mu pomógł podejmować Dostojnego Gościa. Jakże się na to cieszyłem! Układałem sobie zawieźć – ponieważ Ks. Biskup Ordynariusz na to za słaby – zawieźć Nuncjusza na Odrzykoński Zamek, by się nacieszył pięknym stamtąd widokiem; zawieźć do Krosna, pokazać mu piękne kościoły tamtejsze i kazać Mu na przyjazd i odjazd zadzwonić w słynne krośnieńskie dzwony; a najbardziej zawieźć Nuncjusza do Dukli i aż na puszczę bł. Jana z Dukli, co byłoby bardzo podniosło cześć tego Błogosławionego. Przeszkodzili temu bolszewicy, przed którymi Nuncjusz nie chciał uchodzić z Warszawy. Mam więc słuszniejszy od innych powód do żalu do bolszewików. Ale... modlę się, żeby Pan Bóg, niewiernych do światła Ewangelii przywieść raczył.

 

Prace poza Warszawą

 

Przez cały czas pobytu swego w Polsce Msgr Ratti czy to jako Wizytator czy jako Nuncjusz pracował nie tylko we Warszawie, lecz czynił także wycieczki do innych miejscowości w różnych diecezjach.

 

Chciał przypatrzyć się, jak odbywają się w Polsce wizytacje kanoniczne biskupie, i dlatego zaprosił się na wizytację, którą odbywał Ks. Arcybiskup warszawski w Księstwie Łowickiem (Łowicz). Rozradował się czcią, z jaką wszystkie stany przyjmują przyjeżdżającego do parafii Pasterza diecezji. Zainteresował Go także malowniczy strój Łowiczan i przyjął ofiarowany Mu w darze garnitur tego stroju, przeznaczając go do Muzeum etnograficznego we Watykanie.

 

W r. 1919 wyjechał Nuncjusz na Zielone Świątki na Podlasie do Janowa, gdzie po przywróceniu skasowanej katedry odbyła się instalacja 10 kanoników, poprzedzona 8-dniową misją dla ludu pod przewodnictwem OO. Jezuitów. Wiadomym jest, jak na Podlasiu Rosja prześladowała Rusinów Unitów, chcąc ich zmusić do przejścia na prawosławie. Jezuita O. Jan Urban, który za czasów rosyjskich był tu potajemnie dla umocnienia prześladowanych, i sam Biskup opowiadali Nuncjuszowi obszernie o tych krwawych prześladowaniach. Nuncjusz zachęcał Biskupa do utworzenia Komisji, która by stwierdziła męczeństwo tych, co padli osobliwie w Pratulinie i Drelowie, by można przystąpić do ich beatyfikacji. Nuncjusz odprawił uroczyste nabożeństwo i przemówił do ludu (po łacinie, ale słowa jego powtórzono ludowi po polsku).

 

Kiedy indziej był Nuncjusz kilka dni w Krakowie u grobów św. Stanisława Biskupa Męczennika i innych Świętych, którzy tam spoczywają, i u grobów królewskich. Był w Gnieźnie u grobu Apostoła naszego św. Wojciecha Biskupa Męczennika – i w Poznaniu na Zjeździe katolickim, na którym wygłosił po francusku mowę, która świadczyła o jego znajomości Dziejów Polski i duszy polskiej. Był kilka dni we Wilnie u Matki Boskiej Ostrobramskiej i u grobu św. Kazimierza naszego królewicza, – z tej okazji także w Grodnie i w Łomży (na konsekracji Biskupa Jałbrzykowskiego). Był na Chełmczyźnie i w Łodzi i w Kielcach i w innych miejscach, których już nie pomnę. W Częstochowie był po raz drugi wtedy, gdy na Śląsk jechał w trudnej misji, by sobie wyprosić pomoc Bożą.

 

Poznał więc znaczną część Polski, a wiara i religijność, którą zauważył u większości narodu, sprawiła, że w chwilach ciężkich, które przechodziliśmy, przygnębionych i mających złe przeczucia pocieszał słowy: "Jestem przekonany, że Bóg, który tak dziwnie – przywrócił wolność narodowi waszemu, chce przezeń przeprowadzić plany swoje i przeprowadzi je, mimo wszystko".

 

Dla dzieci polskich

 

Dobroć Nuncjusza starała się ulżyć zniszczonemu przez wojnę krajowi naszemu. Zabiegał u Stolicy Apostolskiej o pomoc materialną osobliwie dla dziatwy polskiej, dla sierot wojennych, licznych w tych dzielnicach, które wojna najbardziej dotknęła. Na to przedstawienie Ojciec Święty Benedykt XV przysłał do rąk Nuncjusza pokaźną sumę pieniężną, cały wagon płótna amerykańskiego i nadto dwadzieścia kilka dużych pak z kołderkami i z gotowymi ciepłymi ubrankami dla biednych dzieci. W innych diecezjach Biskupi przy pomocy kapłanów rozdawali przysłane im przez Nuncjusza dary papieskie. We Warszawie zajął się tym sam Nuncjusz Arcybiskup. Przez parę tygodni jeździł co dzień popołudniu po ulicach i zaułkach Warszawy, wstępował do Ochronek i innych przytulisk dla dzieci, cieszył się ich widokiem, przytulał dziatwę do siebie i przemawiał do niej tak czule, że dzieci, chociaż słów nie rozumiały, odczuwały ich znaczenie i miłość tego, który tak zniżał się do nich. W ten sposób rozdał osobiście setki tysięcy marek i mnóstwo sukienek dziecięcych.

 

Oto słabo nakreślony obraz działalności przyszłego Papieża w Polsce!

 

Nie mogę się powstrzymać, by nie wspomnieć, że ja sam doznałem wielkiej łaskawości Nuncjusza Arcybiskupa Ratti. Pamiętacie zapewne szanowni państwo, że pod koniec grudnia r. 1920 zachorowałem. Ks. Biskup nasz, pisząc do Nuncjusza ze życzeniami wesołych świąt Bożego Narodzenia i pomyślnego Nowego Roku, doniósł Mu, że Sufragan nie napisze, bo jest poważnie chory. Nuncjusz Apostolski zaraz odpisał i prosił Ks. Biskupa, żeby mi powiedział, że Nuncjusz boleje nad mą chorobą i modli się gorąco, bym jak najrychlej wyzdrowiał. Choroba moja ("róża" na głowie) przeciągła się, śmierć zdawała się być blisko. Z łaski Bożej wyzdrowiałem, ale dopiero dn. 10 lutego 1921 zdobyłem się na to, że napisałem do Nuncjusza list z podziękowaniem za okazane mi współczucie.

 

Dost. Nuncjusz raczył mi rychło (17 lutego 1921) odpisać, a list Jego cenny brzmi tak: "Bardzo miłym był mi list Twój z dnia..., w którym mi donosisz o szczęśliwie odniesionym zwycięstwie Twoim nad tak ciężką chorobą, którą po młodzieńczemu w niemłodzieńczym wieku pokonałeś. Gratuluję Ci serdecznie i Bogu z Tobą dzięki czynię, wszystkiego dobrego Ci życzę i modlitwom Twoim w Panu się polecam – najoddańszy...". (Pergratae perque jucundae advenerunt litterae E. T. R. ad me datae die 10 h. m. nunciantes mihi felicissimam victoriam Tuam de tam dira aegritudine, quam juveniliter in non juvenili aetatae superasti. De quo felici eventu dum Tibi ex corde gratulor et Deo Tecum gratias ago, fausta quaeque E. T. R. exopto et adprecor, orationibus Ejus me in Domino commendans – addictissimus † A. Ratti A. N. N. A. (Arcybiskup Naupaktu, Nuncjusz Apostolski)). Trudno mi wypowiedzieć, jak ten list mnie rekonwalescenta pocieszył i z jaką czcią przechowuję łaskawy list Tego, Który niedługo potem stał się Namiestnikiem Chrystusa!

 

Arcybiskup Mediolanu

 

Dnia 13 lipca 1921 Ojciec Święty Benedykt XV zamianował Nuncjusza Msgr. Ratti Arcybiskupem Mediolanu (po śmierci Kardynała Ferrari, który przez lat 26 zasiadał na stolicy arcybiskupiej tamtejszej) – i zarazem Kardynałem.

 

Polska z żalem żegnała Nuncjusza pierwszego w Polsce zmartwychwstałej, a wielce przez nią umiłowanego. Pocieszała się w żalu tym, że Drogi były nasz Nuncjusz zasiądzie na stolicy miasta, w którym przepędził 30 lat pracowitego życia i w którym był bardzo kochany, i zasiądzie na stolicy, na której zasiadali dwaj bardzo wielcy Biskupi: we wieku IV (337 – 397) św. Ambroży, Doktor Kościoła, we wieku XVI (1538 – 1584) św. Karol Boromeusz. Opuszczając Polskę były Nuncjusz wyrażał jeszcze żal swój, że ponieważ Go bardzo przynaglają do rychłego przybycia do Mediolanu, nie może jeszcze raz wstąpić do Częstochowy, by się jeszcze polecić Królowej Korony Polskiej.

 

Papież

 

Bardzo niedługo Kardynał Ratti był Arcybiskupem Mediolanu. 22 stycznia 1922 umarł świętej i nieodżałowanej pamięci Papież Benedykt XV, Książę pokoju. Kardynał Ratti pojechał do Rzymu na konklawe i już do Mediolanu nie wrócił, został wybrany Papieżem.

 

Dwa szczegóły z pierwszych chwil po wyborze Papieża. Świeżo wybrany Ojciec Święty do Kardynałów Kakowskiego i Dalbora odezwał się słowy: "We Waszych osobach widzę Polskę, pozdrawiam ją i proszę jej synów, by się za mnie modlili. Widziałem bowiem jak Polacy modlić się umieją. Podziwiam Polaków, i kocham i nadal kochać będę drogą Polskę, za którą modlić się nie przestanę".

 

Idąc z kaplicy Sykstyńskiej do bazyliki św. Piotra spotkał Ojciec Święty sługę Kardynała Kakowskiego, którego to sługę znał dobrze z Warszawy. Służący ukląkł, wiedząc, kim jest teraz Ten, który nadchodzi, ale zbliżyć się nie śmiał. Ojciec Święty zwolnił kroku i rzekł do sługi po polsku: Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Sługa, wzruszony przypadł do nóg Ojca Świętego, który jeszcze kilka słów po polsku doń powiedział i znak krzyża św. ręką nad nim uczynił. Wielkie Serce!

 

 

O tym, co zdziałał Ojciec Święty zaraz w pierwszym roku papiestwa swego, nie będę już dziś mówił. Musiałbym mówić chyba bardzo pobieżnie, a tego nie chcę. Może mi da Pan Bóg jeszcze kiedy o Jego Świątobliwości wam mówić.

 

Urządziłem te dwa odczyty w tym celu, by we was, szanowni słuchacze, umocnić wasze przywiązanie do Stolicy Apostolskiej i miłość dla Jego Świątobliwości, która płonie w sercach waszych, jeszcze bardziej rozżarzyć. Ojcu Chrześcijaństwa należy się od nas cześć, posłuszeństwo i miłość, a miłość z tych powinności największa! Z miłości módlcie się wiele za Ojca Świętego i żyjcie tak i starajcie się, by inni tak żyli, by Ojciec Święty nigdy nic złego nie dowiadywał się o Polsce!

 

 

A teraz na zakończenie, w pierwszą rocznicę koronacji Ojca Świętego, oddajmy, chociaż z oddali, hołd Jego Świątobliwości. Powstawszy, wznieśmy okrzyk serdeczny:

 

Jego Świątobliwość, Ojciec Chrześcijaństwa, Pius XI Papież

niech żyje!

 

–––––––––––

 

 

Karol Józef Fischer, BISKUP TYTULARNY MALLIJSKI, SUFRAGAN PRZEMYSKI, Kazania i przemówienia przygodne i różne. Tom I. Ogólnego zbioru kazań tom V. Kraków 1929. Nakładem Autora, ss. 163-176.

 

Przypisy:

(1) Naupactus, miasto portowe w Grecji, znane jest bardziej pod nazwą Lepanto, miejsce bitwy na morzu i zwycięstwa wojsk chrześcijańskich nad Turkami w r. 1571.

 
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)

Cracovia MMXIII, Kraków 2013

Powrót do spisu treści dzieła bp. Karola Józefa Fischera:

Odczyty z okazji rocznicy wyboru i koronacji Jego Świątobliwości

Piusa XI Papieża, miane w Przemyślu dla Sodalicji

Mariańskiej Mężczyzn w r. 1923

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: