DO NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY
KS. JAKUB GÓRKA
CZĘŚĆ III.
15. Jak iść za natchnieniami Bożymi
Maryja Panna miłowała ciche i samotne życie. Już dzieckiem w świątyni jerozolimskiej, oddzielona od świata, służy wiernie Bogu. Kiedy noc głucha zaległa wokoło i tylko ogień wieczny strzelał na ołtarzu ku czci Najwyższego i od czasu do czasu kroki kapłana, dorzucającego mąki i dolewającego oliwy na ołtarz, przerywały ten spokój błogi, wtedy Maryja Panienka szła na modlitwę wśród ciszy nocnej. W domku Nazaretańskim to samo czyniła; umiłowała całą duszą samotność, a z nią modlitwę, bo w ciszy tylko zwykł Pan przemawiać jasno do duszy i udzielać Jej swych pieszczot.
I czemuż ta cicha, samotna Dziewica, spieszy tak szybko po górach do ciotki? Kto Maryi kazał opuścić spokojny dom i udać się w daleką i niebezpieczną drogę? Oto Duch Święty dał Jej natchnienie, aby tę podróż odbyła, nawiedziła rodzinę Zachariasza, uświęciła Jezusową obecnością Jana Chrzciciela w łonie matki i cały dom napełniła radością, łaską i błogosławieństwem.
I my na wzór Maryi uczmy się iść szybko, z kwapieniem za natchnieniami Ducha Świętego.
I. Co rozumiemy przez natchnienie? Natchnienie to łaska Ducha Świętego posiłkowa, która oświeca nasz rozum, abyśmy wiedzieli, czego Bóg od nas żąda, co się Jemu podoba, a czym się brzydzi. Ta sama łaska posiłkująca pobudza wolę, abyśmy unikali złego, pokochali to, co dobre i spełnili je. Jak słońce w świecie widzialnym rozrzuca światło i ciepło, rozwesela i ożywia całą naturę i użycza urodzajności, tak samo niewidzialnie działa Bóg łaską swoją w duszy. Ziemia w ciągłym znajduje się ruchu około słońca, które jest jej środowiskiem. I człowiek powinien ciągle zwracać uwagę do Boga, od którego każdej chwili odbiera życie, radość i wesele, do Boga, bez którego nic uczynić nie może. Kto nie zamyka dobrowolnie na to cudowne działanie Boże swej duszy, kto przyjmuje natchnienia, w tego duszy świeżo, bujno, żywo jak w maju na ziemi pod działaniem światła i ciepła słonecznego. Tą łaską posiłkową leczy dobry Bóg nieszczęsne skutki grzechu pierworodnego. Tę łaskę i natchnienia daje Duch Święty wszystkim ludziom, lecz nie wszystkim w jednakowej mierze, bo wolny jest w działaniu. Rozdziela je w Sakramentach świętych, w kazaniach, przy czytaniu dobrej książki, w przykładzie dobrego przyjaciela, w upomnieniu spowiednika, przez szczęśliwy lub nieszczęśliwy wypadek. Szczęściem podnosi upadłego na duchu, a również przez krzyż i cierpienie umie pociągać i porywać ku sobie.
O jak dobry Bóg, który bezustannie działa na rozum i wolę naszą, chcąc nas uświęcić i porwać ku sobie, byśmy zawsze doń się zwracali, jak słonecznik zwraca swą głowę za słońcem. Czasem te łaski działają szybko i na wzór piorunu świecą i druzgotają w okamgnieniu dusze twarde i wyniosłe jak cedry libańskie i powodują nagłą odmianę. Czasem znowu te wezwania i natchnienia są ciche, spokojne jak powiew lekkiego wiatru i objawiają się jako łagodne zachęty, obietnice, pieszczoty, zachwyty, miłosne zapały. Dziwny, niepojęty i bogaty jest Bóg w działaniu na serce człowieka. Chce nas koniecznie złowić do swej sieci, wprowadzić do raju niebieskiego i dlatego daje często natchnienia. Św. Jan Chryzostom porównuje w tym względzie Boga do gorliwego myśliwego, który wspina się za zwierzem po skałach urwistych, to znowu spuszcza się w równiny, to szuka w jaskiniach, raz krzykiem pragnie go spłoszyć, to zwieść milczeniem. Nieraz pot rzęsisty zlewa mu czoło, ciernie krwawią mu stopy. "Bóg to czyni, co zwykli czynić myśliwi. Goniąc lotne i trudne do schwytania zwierzęta, biegną nie jedną, lecz częstokroć różnymi i żmudnymi drogami, by w ten sposób ubić zdobycz umykającą" (1).
Natchnienia święte towarzyszą nam do grobowej deski od chwili, kiedyśmy przyszli do używania rozumu, do rozeznania między złem i dobrem.
Św. Augustyn powiada: "Woła zewsząd do poprawy, woła do pokuty; woła doczesnymi dobrami, woła przez książki, woła przez kaznodzieję, woła przez wewnętrzne oświecenie, woła przez chłostę, woła przez pociechę" (2). A dobry Anioł Stróż także zachęca nas do dobrego, a odwodzi od złego.
II. Dlaczego powinniśmy skrzętnie korzystać z tych łask posiłkujących i wewnętrznych natchnień, jak upomina św. Paweł: "Nie zaniedbywaj łaski, która ci jest dana"? (3)
Domaga się tego przede wszystkim wdzięczność ku Bogu. Wszak to skarby nadziemskie, cenniejsze od wszelkich doczesnych bogactw. To dowody nieskończonej miłości Boga względem nas, to Jego pomoce, to pieszczoty Jego miłości. Nie zważać na nie, znaczyłoby nimi gardzić i usuwać tego miłośnika niebieskiego, który bezustannie puka do serc naszych, chce do nich wejść i założyć tam swe mieszkanie i ubogacić nędznego człowieka. Czyż zamykanie duszy na Jego światło nie byłoby obrazą tego dobrego Pana i niewdzięcznością za Jego dary i pomoc, którą nam niesie?
Po wtóre od tych natchnień zależy nasze uświęcenie. Wszak my bez łaski Bożej nic uczynić nie możemy. "Beze mnie nic uczynić nie możecie" (4). Jak należy te słowa rozumieć? Bez Boga najmniejszej sprawy dokonać nie możemy, do każdej czynności nawet fizycznej potrzebna nam Jego pomoc; bez Boga wrócilibyśmy do nicości, z której powstaliśmy. Nie mówi Pan Jezus, że Go potrzebujemy tylko do ważnych, heroicznych czynów, ale do każdej czynności, choćby drobiazgowej. Bez Boga nic zbawiennego nie dokonamy. Grzesznik potrzebuje łaski z nieba do powstania, sprawiedliwy potrzebuje jej do wytrwania. Ale niemniej i nasze współdziałanie jest konieczne. Powiada św. Augustyn: "Bóg cię stworzył bez ciebie, lecz cię nie usprawiedliwi bez ciebie".
Opieranie się działaniu łaski Bożej pociąga za sobą nieszczęśliwe skutki. Kto odpycha Boga od siebie, zmusza Go poniekąd, aby już nie był tak hojnym i miłosiernym. I nic dziwnego, że powoli rozum takiego człowieka ogarniają ciemności, a serce twardnieje, bo krynice Boże już nie dostarczają światła i ciepła nadprzyrodzonego w obfitej mierze.
Z dala od Boga szczęścia nie będzie. Syn marnotrawny tęsknił do wolności, wyobrażał sobie w dali od ojca drugi wiek złoty: ciągłe rozkosze, ciągłe zabawy, nieustanne biesiady, nieprzerwane szczęście. W końcu jednak poznał, że z wieku złotego zostało mu jedynie młóto wieprzów. Kto pogardzi łaską Bożą i natchnieniami świętymi, pójdzie za podszeptem złego ducha i namową świata zepsutego lub za skłonnościami złymi, wyzna kiedyś na własną hańbę, co czytamy o potępionych u Mędrca Pańskiego: "Napracowaliśmy się na drodze nieprawości i zatracenia i chodziliśmy drogami trudnymi" (5).
"Nie zaniedbywaj łaski, która ci jest dana" (6).
III. Jak należy współdziałać z łaską? jak iść za zbawiennymi natchnieniami?
Natychmiast. Opowiada św. Augustyn (7), że w czasie pobytu cesarza Teodozjusza w Trewirze dwóch dworzan poszło za natchnieniem Bożym od razu, bez wahania. Zamiast się udać na igrzyska cyrkowe, urządzili sobie przechadzkę poza miasto i doszli aż do lasu, gdzie w nędznej chacie mieszkało kilku pustelników, oddanych pokucie. Widzieli tu ubóstwo budujące. Na stole leżała książka o życiu i czynach św. Antoniego pustelnika. Jeden z dworzan począł ją przeglądać więcej z ciekawości, potem zaczął czytać i tak go to przejęło, że postanowił porzucić dwór cesarski, gdzie tyle intryg i zazdrości, a obrać sobie ubogie, pokorne i umartwione życie. Łaskę cesarską trudno zaskarbić, ale łaskę Bożą można natychmiast posiąść: "Jeżeli chcę być przyjacielem Boga, oto natychmiast nim jestem" (8). Za pierwszym poszedł drugi. Obydwaj więc porzucili świat, oddając się Bogu na wyłączną służbę. Skąd wzięły początek wszystkie dobre uczynki owych nowych pustelników, te ich nocne czuwania, te śpiewania Psalmów, te głębokie rozmyślania, surowe posty, biczowania, którymi bez wątpienia zdobyli ojczyznę niebieską? Stąd, że usłuchali natchnienia Bożego i usunęli się od nieludzkich igrzysk. Bóg to sprawił, że wyszli na przechadzkę. Z przechadzki zaprowadził ich do pustelni; tam czytali książkę, z czytania książki zapalili się pobożnymi uczuciami; stąd wzgardzili dworem, porzucili dom rodzinny, zamknęli się w klasztorze i odtąd postępowali już królewską drogą krzyża Chrystusowego. Gdyby byli wzięli udział w igrzyskach, gdyby się im byli przypatrywali bez wyrzutów sumienia, czyby byli doszli do tej cudownej przemiany? To rzecz moralnie pewna, że nie.
Po wtóre nasze współdziałanie z łaską Bożą i przyjmowanie natchnień wewnętrznych powinno być szlachetne i wspaniałomyślne. Tu często potrzeba ofiar z naszej strony, bo Stwórca chce nas poprawić przez te światła i pomoce, chce naszego postępu, a to nie obejdzie się bez trudów i pewnych mozołów.
Patrzmy, jak czynili Święci. Zaledwie zapukał Bóg do serca Pelagii podczas kazania biskupa Nonnusa, pragnęła natychmiast z nim mówić ta grzeszna niewiasta antiocheńska, upadła mu do nóg wobec licznego zgromadzenia, prosiła ze łzami o przebaczenie win, z których się głośno spowiadała. Wszystko, co posiadała, rozdzieliła między ubogich i rozpoczęła pokutnicze życie. A Wilhelm Akwitański, który prześladował Kościół, upadł także pod wpływem łaski Bożej na kolana przed świętym Bernardem, padł wilkiem, a powstał jagnięciem, padł jako Szaweł, a powstał odrodzony jako Paweł. Niezwłocznie zmienił bogactwa w ubóstwo, biesiady w głód, życie wystawne w pokorne. "Łaska Ducha Świętego nie zna leniwej zwłoki" (9). Gdy wejdzie do serca, działa jak piorun, co zaledwie zrodziwszy się w chmurze, już uderza w wysokie przedmioty, czyniąc w nich otwory i przystęp dla siebie.
Niech to spełnianie natchnień będzie ciągłe i trwałe. Nie lękajmy się, że praca długo potrwa, że wiele zaparcia wymagać będzie. Wszechmocny Bóg będzie z nami. On wierny, On nas nie opuści, a za czasowe trudy przygotuje nam koronę wieczną.
Powiada św. Franciszek Salezy, że gdybyśmy szli za wszystkimi natchnieniami Bożymi, wnet byśmy się sami uświęcili, a tym samym wielu innych ludzi pociągnęlibyśmy do cnoty.
Maryja Panna była wierną łasce Bożej i pragnie gorąco, aby Jej dzieci tak samo czyniły i przez to okazały Jej cześć i sprawiły radość prawdziwą. Te drobne na pozór natchnienia, podobne do niepokaźnych ziarnek, mogą wydać piękne drzewo cnót chrześcijańskich. To iskierki, z których powstać może jasne i ciepłe ognisko w duszy, to źródełka, które nieraz zamieniają się w biegu w majestatyczne rzeki.
–––––––––––
Ks. Dr. J. Górka (PROFESOR SEMINARIUM BISKUPIEGO W TARNOWIE), Cześć Maryi. O pobudkach i środkach nabożeństwa do Najświętszej Maryi Panny. Nakładem Autora. Główny skład w Księgarni Zygmunta Jelenia w Tarnowie. 1907, ss. 304-310.
Przypisy:
(1) In Matth. hom. 38.
(2) In Ps. CII.
(3) I Tym. IV, 14.
(4) Jan XV, 5.
(5) Mądr. V, 7.
(6) I Tym. IV, 14.
(7) Conf. l. VI.
(8) Św. Augustyn.
(9) S. Gregor. M.: Nescit tarda molimina Spiritus Sancti gratia.
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Kraków 2015
Powrót do spisu treści
Cześć Maryi
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: