CZEŚĆ MARYI

 

O POBUDKACH I ŚRODKACH NABOŻEŃSTWA

DO NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY

 

KS. JAKUB GÓRKA

 

CZĘŚĆ III.

 

Ćwiczenie się w cnotach z miłości ku Maryi

 

14. Maryja wzorem w mówieniu

 

I. O ile wnosić możemy z Ewangelistów św., Maryja przeważnie milczała, a bardzo rzadko mówiła. Jest to dla nas głęboką nauką, jak mówić mamy. Według Pisma św. siedem razy przemówiła Bogarodzica.

 

1. Kiedy Archanioł Gabriel pokornie Ją pozdrawia i zwiastuje, że zostanie Matką Syna Bożego, Ona odpowiada: "Jakoż się to stanie, gdyż męża nie znam?" (1). W tych słowach objawia zamiłowanie w cnocie dziewictwa, które ślubowała Bogu. To cnota droga dla Maryi nade wszystko.

 

2. W drugim słowie wyraża Maryja zezwolenie na wolę i wyroki Trójcy Przenajświętszej: "Oto służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego" (2). Ile w tych wyrazach pokory, ile żywej wiary, jak bohaterskie zdanie się na Boga! Tak krótko, a zarazem głęboko co do treści może tylko Duch Święty przemawiać ustami ludzkimi.

 

3. Trzecie słowo, to pozdrowienie Elżbiety. "I weszła w dom Zachariaszów i pozdrowiła Elżbietę" (3). To pozdrowienie dowodzi, jak pokorną Najświętsza Panna, jak miłuje bliźniego bezinteresownie. Tu przyjaźń prawdziwa, tu nie ma czczych i banalnych form światowych, pustych frazesów, słów bez treści, pretensjonalnych, ale sama prawda, szczera miłość bliźniego, święta i czystsza od złota.

 

4. Czwarte przemówienie Maryi, to natchniony hymn: "Wielbi dusza moja Pana" (4). W nim wysławia nieskończoną dobroć, miłosierdzie, sprawiedliwość Boga. Pan niebieski jest bowiem najgodniejszym przedmiotem, abyśmy Go wielbili, wyznawali wobec Niego swą nędzę, nicość i podziwiali Jego dobroć bezgraniczną względem lichego stworzenia, którym jest człowiek.

 

5. Przemówiła Maryja Panna w kościele do dwunastoletniego Pana Jezusa, znalazłszy Go między doktorami i uczonymi w Piśmie: "Synu, cóżeś nam tak uczynił? Oto ojciec Twój i ja żałośni szukaliśmy Cię" (5). To wzór prawdziwej macierzyńskiej miłości i troskliwości.

 

6. Na godach w Kanie spostrzega zakłopotanie nowożeńców, widzi ich niedostatek i dlatego mówi do Syna swego: "Wina nie mają" (6). Tu zanosi prośbę do Jezusa Chrystusa, wyznaje Jego wszechmoc i okazuje, jak dobre, współczujące posiada serce! Gdy nędza dolega, gdy smutek pochyla i pożera życie i zdrowie fizyczne i moralne człowieka, Maryja pociesza i niesie pomoc swym wstawiennictwem.

 

7. Do sług w Kanie mówi, i to siódme, ostatnie Jej słowo w Ewangeliach: "Cokolwiek wam rzecze, czyńcie" (7). Tu się przebija ufność, że na Jej prośbę Zbawiciel cud uczyni. Wszystkie zatem słowa Maryi są objawem Jej szlachetnego usposobienia i serca całkiem Bogu i bliźnim oddanego.

 

Obyśmy chcieli naśladować Maryję i roztropnie używali języka, kiedy tego domaga się chwała Boża i pożytek bliźnich!

 

II. Św. Jakub Apostoł w 3 rozdziale swego listu podnosi pięknie, czym jest język, jak on wielkim dobrodziejstwem, gdy go należycie używamy, a jak wiele złego czyni, gdy nieoględnie mówimy.

 

Człowiek, najdoskonalsze stworzenie ziemskie, król i pan nierozumnego świata, równy niemal Aniołom, obdarzony rozumem i wolną wolą, przez mowę objawia swe uczucia i pragnienia innym ludziom. O jak cennym darem niebios język! Ile stąd pożytku dla jednostek i całego społeczeństwa! Biedny ten, kto mowę utracił, albo jej od urodzenia nie posiada! Gdyby człowiek nie mógł słowami i pismem dzielić się z drugimi treścią swych uczuć, myśli, nie byłoby postępu, nie byłoby wiedzy i umiejętności. Mowa uzdolnia nas do chwały Bożej, do obcowania z bliźnimi. Kto umie dobrze przemawiać, wywiera potężny wpływ na całe masy ludzi, serce i wolę ich podbija i zyskuje dla prawdy, religii, cnoty i nieba zarazem.

 

Jaka wdzięczność należy się Stwórcy za ten dar nieoceniony!

 

III. A wdzięczność tę oczywiście okażemy Bogu, jeżeli języka używać będziemy na rzeczy pożyteczne! Dobre użycie mowy na tym polega, abyśmy się nią posługiwali na wzór Maryi Panny na cześć Bożą, dla dobra współbraci i ku pożytkowi duszy własnej. A więc w pewnych czasach chwalmy dobrego Ojca niebieskiego ustną modlitwą skupioną lub hymnami. Gdy kto wobec nas zaczepia wiarę św., a my śmiało stajemy w jej obronie, odpieramy zarzuty, pouczamy błądzących, wówczas językiem sławimy Boga.

 

Dopomagamy bliźnim znowu, kiedy budujące prowadzimy rozmowy, odwodzimy od złych towarzystw, schadzek, czytania przewrotnych książek i gazet, które podkopują wiarę i moralność. Na dobre używamy języka, kiedy bronimy sławy bliźniego przeciw obmowom i potwarzom.

 

Obmów dużo na świecie. Złość ludzka wszędzie coś znajdzie, nikomu nie daruje. Jako powój przerzuca się z miejsca na miejsce, pnie się po ziemi, ścianach i drzewach, tak złośliwy język czepia się wszystkich ludzi, nikomu nie daruje. Ten chwast przeskakuje nawet mury klasztorne i wciska się między osoby poświęcone Bogu. Kto ma złośliwy język, zapomina o miłości bliźniego, o tej cnocie, która płaszczem miłosierdzia pokrywa wszystkie wady: "Wszystkie występki miłość pokrywa" (8). Raz otwarcie rzuca się przewrotny język na drugich, to znowu jako żmija znienacka, po cichu szarpie dobre imię. "Gdyby ukąsił wąż po cichu, nic nie ma mniej nadeń ten, który potajemnie uwłacza" (9).

 

Kto nie chce słuchać obmów, lecz je powstrzymuje stosowną uwagą, ten wyświadcza dobrodziejstwo sobie, obmawiającemu i nieobecnemu, którego sławę naruszają. Sobie dobrze czyni, bo nie grzeszy; ratuje błądzącego i broni sławy brata nieobecnego.

 

Na własny pożytek używamy języka, kiedy śmiało i mężnie świadczymy o prawdzie, kiedy na spowiedzi szczerze się obwiniamy, kiedy wśród krzyżów i utrapień nie narzekamy, nie bluźnimy. A tym lepiej jeszcze, kiedy w cierpieniach chwalimy Pana i z Jego wolą się jednoczymy.

 

IV. Niestety, jakże częste bywają nadużycia języka! Bluźnierstwa, kłamstwa, oszczerstwa, potwarze zalewają ziemię, jak złowrogi potop. Idź między lud wiejski na pola, a usłyszysz przy sierpie, kosie, motyce, przy żniwie, sianobraniu, kopaniu tłuste, brudne rozmowy albo niemoralne pieśni. W miejskich warsztatach również mowy nieobyczajne albo przekleństwa. W salonach nieszczerość, obłuda, udawanie; mowa służy tu często za maskę przewrotności, która chce się wśliznąć do serc nieoględnych i zatruć je jadem nierządu. Język tu często podnosi się zuchwale przeciw Bogu i Kościołowi świętemu, rzuca się na uznane prawdy, budzi wątpliwości, oczernia i szkaluje sługi ołtarza.

 

Przewrotne serce jest glebą, na której się rodzą te chwasty, dochodzące przez mowę do wiadomości drugich. Zepsute serca, to groby pełne zgnilizny, która przez język pokazuje się na zewnątrz, zatruwa jadem i szerzy wokoło zgniliznę moralną. Niech się zastanowią złośnicy, jak ciężko Boga obrażają i niech przez pokutę oczyszczą serce, aby w nim rodziły się piękne myśli, szlachetne pragnienia i w szacie mowy budowały słuchających.

 

Dusze, bojące się Boga, unikają wprawdzie grubych wykroczeń w mowie, ale i u nich zdarzają się drobne upadki. Czyż bowiem nie naruszają czasem pokory, roztropności, tajemnicy powierzonej, skromności i miłości wzajemnej?

 

Jeżeli za każde próżne słowo zdamy surowy rachunek przed Bogiem, cóż dopiero czeka nas za chełpliwość, kłótnie, kłamstwa, obmowy? Mówi św. Jakub Apostoł: "A jeśli kto mniema, że jest nabożnym, nie powściągając języka swego, tego nabożeństwo próżne jest" (10).

 

Postanówmy przeto z miłości ku Maryi Pannie używać podobnie mowy, jak Ona jej używała, tj. roztropnie, kiedy tego wymaga chwała Boża, miłość bliźniego i spełnienie obowiązku. Strzeżmy się wielomówstwa, w którym trudno się ustrzec grzechu. Nie obwiniajmy bliźniego bez potrzeby i nie mówmy źle o nikim. Jeżeli bliźni grzeszy, gdy możemy, śmiało mu powiedzmy prawdę, aby go przywieść do upamiętania, jak uczynił Natan wobec Dawida i Prorocy wobec złośliwych Żydów. Pięknie mówi Duch Święty, że językowi należy dać wędzidło, jak się czyni z koniem, albo jak okrętowi daje się ster, aby wichry nie rzucały nim dowoli. Język nieujarzmiony, to jak mała iskra ognia, która potrafi cały las spalić. Zły język gorszy od zwierza, którego człowiek potrafi opanować i okiełznać. "Lecz języka żaden z ludzi nie może ukrócić: złe, niespokojne, pełen jadu śmiertelnego. Przezeń błogosławimy Boga i Ojca i przezeń przeklinamy ludzi, którzy na podobieństwo Boże sprawieni są. Z tychże ust wychodzi błogosławieństwo i przekleństwo. Nie ma tak być, Bracia moi" (11).

 

Nałóżmy więc hamulec ustom swym, abyśmy mówili, kiedy potrzeba, a tym samym unikniemy wielu grzechów, zbudujemy bliźniego, oszczędzimy sobie dużo przykrości, damy chwałę Bogu i przez to umartwienie oddamy cześć Matce Najświętszej, która jest dla nas pięknym wzorem, jak i kiedy należy mówić.

 

–––––––––––

 

 

Ks. Dr. J. Górka (PROFESOR SEMINARIUM BISKUPIEGO W TARNOWIE), Cześć Maryi. O pobudkach i środkach nabożeństwa do Najświętszej Maryi Panny. Nakładem Autora. Główny skład w Księgarni Zygmunta Jelenia w Tarnowie. 1907, ss. 299-304.

 

Przypisy:

(1) Łk. I, 34.

 

(2) Tamże 38.

 

(3) Tamże 40.

 

(4) Tamże 46.

 

(5) Łk. II, 48.

 

(6) Jan II, 3.

 

(7) Tamże 5.

 

(8) Przyp. X, 12.

 

(9) Ekl. X, 11.

 

(10) Jak. I, 26.

 

(11) Jak. III, 8. 9. 10.

 

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)

Kraków 2015

Powrót do spisu treści
Cześć Maryi

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: