CZEŚĆ MARYI

O POBUDKACH I ŚRODKACH NABOŻEŃSTWA
DO NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY

KS. JAKUB GÓRKA

CZĘŚĆ I.
Pobudki nabożeństwa do Matki Najświętszej

9. O miłości Maryi Panny ku nam

"Niewiasto, oto syn twój. Potem rzekł uczniowi: Oto matka twoja". Jan XIX, 26-27.

Inną pobudką, dlaczego powinniśmy czcić Matkę Najświętszą i mieć do Niej gorące nabożeństwo, to Jej miłość ku nam. Za miłość płacić trzeba miłością.

Nieskończenie wiele dobrodziejstw świadczy nam Maryja, jak widzieliśmy. Bez miłości tym dobrodziejstwom i łaskom brakowałoby niejako duszy; bez tego uczucia najwspanialszy dar podobny do trupa, któryby nikogo nie zdołał skłonić do wzajemnej skłonności. Kto czyni dobrodziejstwa, oddaje tylko część dóbr swoich. Kto zaś miłuje, oddaje wszystko, bo siebie samego. Jeżeli hojnemu człowiekowi możemy podziękować słowami, ucałowaniem lub podaniem ręki, przyjacielowi nie możemy niczym innym odpłacić, jak tylko sercem. Łaskom, które przez Maryję otrzymujemy, towarzyszy miłość. O jakże są z tego powodu cenne te dobrodziejstwa! Niepodobna należycie skreślić, jak nas miłuje Najświętsza Dziewica, podobnie jak trudno skreślić i pędzlem namalować promienie ognia. To, co powiemy, będzie tylko słabym cieniem miłości Bogarodzicy ku nam. Czy bowiem rzuci wzrok na siebie, czy na nas lub wreszcie na Boga, ze wszystkich stron serce Jej ogarniają płomienie, jak bajecznego feniksa, który ginie na stosie i z popiołów nowy powstaje.

1. Gdy spojrzy na siebie, widzi, jak z tronu krzyża umierający Syn dał Jej niejako nakaz miłowania nas, kiedy mówił: "Niewiasto, oto syn twój" (1). Ten nakaz, to ostatnia wola, to testament Jej Syna. Jana wtedy Chrystus nazywa uczniem, bo on wyobraża wszystkich wiernych; a więc i Maryja Panna do wszystkich należy wiernych, wszystkich jest Matką. I Jan Apostoł wziął Maryję w posiadanie, że tak powiemy, w imieniu wszystkich synów i córek Kościoła. "I od tej godziny wziął Ją uczeń za swoją" (2).

Zauważyć należy, że Chrystus z krzyża nie zostawił Najświętszej Dziewicy dla nas jako Pani, Władczyni, ale zostawił nam Ją w charakterze matki. Maryja jest przeto powszechną Matką. Tym samym Maryja do spełnienia tego obowiązku otrzymała serce prawdziwie macierzyńskie, pełne miłości i dobroci względem nas. Jeżeli Salomonowi królowi dał Bóg wielką mądrość i serce szerokie, aby godnie spełniał obowiązki królewskie w licznym narodzie żydowskim, tym większą miłość wlał w serce Maryi, miłość wielką jak niebiosa, bo Ona Matką ludu daleko liczniejszego, niż był niegdyś naród izraelski. Natura nie czyni nawet zwierząt matkami, nie dawszy im odpowiedniej miłości. Bogarodzica słońce sprawiedliwości czyli Boską Dziecinę karmiła swymi piersiami i z tego Bożego słońca czerpała żary miłości ku nam.

2. Po wtóre musi nas miłować, bośmy u stóp krzyża zostali Jej dziećmi, synami i córkami. Matki ziemskie miłują swe dzieci, bo je rodzą w boleściach. Kiedy Najświętsza Panna stała pod krzyżem, morze boleści zalało Jej duszę. Do Maryi bowiem stosuje Kościół słowa Jeremiasza proroka: "Komu cię przyrównam, albo komu cię przypodobam córko jerozolimska? Z kim cię porównam i pocieszę cię panno, córko Syjonu? Bo wielkie jest jako morze skruszenie twoje" (3).

Boleści Męczenników wszystkich w porównaniu z boleściami Maryi są tak małe, jak niewygody krótkiej podróży z cierpieniami, poniesionymi wskutek strasznego rozbicia okrętu.

Męczennicy zresztą cierpieli głównie na ciele, Maryja na duszy: "Twą własną duszę przeszyje miecz" (4). Niesłychanie większe są boleści duszy od cierpień ciała. Ciało bez duszy nie czuje, a przeciwnie dusza i bez ciała może ponosić katusze i męki.

Zdawało się, że Męczennicy, jak np. św. Wawrzyniec, nie czują boleści. Żartowali bowiem czasem wśród tortur okropnych. Albowiem Bóg im dawał wesele serca, ogień miłości wewnętrznej gasił niejako ognie zewnętrzne. A Maryja cierpiała na duszy. Jezus Chrystus był połową Jej serca. Przypuśćmy, że jedna połowa serca mogłaby wystawać i cierpieć, to równocześnie wewnętrzna połowa odczuwałaby katusze tej drugiej zewnętrznej połowy, jak dwie struny napięte na instrumencie odzywają się, jeżeli którąkolwiek z nich uderzymy.

W strasznych cierpieniach Maryja została Matką naszą, więc nas miłuje. Cierpienia te heroicznie znosiła i one jako gwałtowny wicher tę miłość ku nam podwajały. Gdy bowiem ogień wielki, wicher go nie gasi, ale tym więcej go podnieca i wzmacnia. Probierzem miłości Maryi ku nam było to wielkie nieszczęście, jakie Ją spotkało na Golgocie. Ono doświadczyło najlepiej miłości Maryi ku nam. W szczęściu gromadzą się przyjaciele, ale dopiero w smutku się ich poznaje.

A zatem ile razy Najświętsza Dziewica spojrzy na nas, miłość odzywa się silna w duszy Jej, bo sobie przypomina dobrze, wśród jak strasznych boleści zostaliśmy Jej dziećmi.

3. Wreszcie, ile razy Maryja spojrzy na Boga, tyle razy miłość Jej wzmaga się ku nam. Maryja miłuje niezrównanie Boga, tym samym i nas miłuje, bo miłość bliźniego ma swe źródło w miłości ku Bogu (5). Im miłość Boga większa, tym większa także miłość bliźniego. "A to rozkazanie mamy od Boga, aby który miłuje Boga, miłował i brata swego" (6).

Jak Maryja Panna wszystkich niebian razem wziętych prześciga swą miłością ku Bogu, tak również ich miłość ku rodzajowi ludzkiemu, że tak się wyrażę, razem skupiona w jeden miłosny żar, jest słabym obrazem Jej miłości ku nam. Oto, co mówi św. Augustyn: "Jako Maryja wywyższona ponad wszystkich Świętych, tak też daleko więcej od wszystkich Świętych troszczy się o nas" (7).

O któżby za to Maryi nie miłował? Miłość pociąga miłość, jak magnes żelazo. I czyjeż serce byłoby twardsze od kamienia, które by Maryi nie chciało miłować?

Miłuję Cię, o Matko moja. Ale jeszcze się lękam, czy tak jest istotnie. Wszak znane to zdanie i zupełnie trafne, że miłość czyni miłującego podobnym osobie umiłowanej. Amor similes invenit aut facit. Widocznie jeszcze Cię słabo miłuję, gdym tak mało do Ciebie podobny, o Maryjo! Tyś przeczysta, a jam skalany grzechami; Tyś pokorna, a jam tak występny! Ale, o Maryjo, spełnij ten cud, a uczyń mnie podobnym do Ciebie, boć mnie przecież miłujesz. Ty posiadasz dziwną moc i możność przemieniania serc ludzkich. Weź przeto serce me i przemień je. Niech świat widzi, jak płacisz tym, którzy Cię miłują; uczyń mnie świętym; spraw, abym był godnym dzieckiem Twoim. Tego się spodziewam, niech się tak stanie.

Ks. Dr. J. Górka (PROFESOR SEMINARIUM BISKUPIEGO W TARNOWIE), Cześć Maryi. O pobudkach i środkach nabożeństwa do Najświętszej Maryi Panny. Nakładem Autora. Główny skład w Księgarni Zygmunta Jelenia w Tarnowie. 1907, ss. 46-50.

Przypisy:

(1) Jan XIX, 26.

(2) Tamże 27.

(3) Treny II, 13.

(4) Łk. II, 35.

(5) S. Thom. "Idem numero est habitus caritatis, ex quo uterque actus elicitur".

(6) I Jan IV, 21.

(7) Apud s. Bonav. in Spec. Mor. c.

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Kraków 2006

Powrót do spisu treści
Cześć Maryi

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: