CZEŚĆ MARYI

 

O POBUDKACH I ŚRODKACH NABOŻEŃSTWA

DO NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY

 

KS. JAKUB GÓRKA

 

CZĘŚĆ I.

Pobudki nabożeństwa do Matki Najświętszej

 

17. Maryja naszym ratunkiem

 

Rut, która porzuciła ojczyznę swą, przyjaciół i krewnych, a poszła za świekrą do ziemi żydowskiej, ratowała ją w potrzebie, zbierała pilnie kłosy na polu Booza od rana do wieczora, jest według niektórych pisarzy obrazem Matki Boskiej. Św. Bonawentura powiada, że imię Rut w języku hebrajskim znaczy widzącą i kwapiącą się (1). I rzeczywiście ta niewiasta biblijna posiada tyle zaparcia, tyle miłości, nie chce żyć dla siebie, ale poświęca się dla drugich, bo mówi do Noemi: "Gdziekolwiek się obrócisz, pójdę, a gdzie będziesz mieszkać i ja pospołu mieszkać będę. Lud twój, lud mój, a Bóg twój, Bóg mój. Która cię ziemia umarłą przyjmie, na tej umrę i tamże miejsce wezmę. To mi niech uczyni Pan i to niech przyczyni, jeśli nie sama śmierć mnie i ciebie rozłączy" (2). Taką jest dla nas Matka niebieska, nie opuszcza nas w żadnej potrzebie, niesie pomoc w każdej dolegliwości. Ona naszym ratunkiem, życiem i pociechą.

 

I. Człowiek pomocy potrzebuje w każdej chwili. Bojowaniem jest życie jego na ziemi. Jak Apostołowie wołali w trwodze na wzburzonym jeziorze do Pana, aby ich ratował od grożącej śmierci, tak i my pomocy bardzo potrzebujemy i o nią niebios błagać musimy. Jakże często na nas rzucają się wściekłe fale utrapień wszelkiego rodzaju. To ubóstwo nam dolega, to choroba przygniata nas, to złość ludzka ściga, szarpie dobre imię, zasadza sidła, aby nas złowić. Gdy jedna fala przeminie, gdy łzy otrzemy chwilowo, a już nowy zbliża się bałwan i chce pogrążyć w swych odmętach. To śmierć zabiera najdroższe osoby, a my w sieroctwie łzy lejemy gorzkie. Im więcej nam lat przybywa, tym więcej wyłomów pośród nas. Trzymamy się jeszcze, lecz podobni jesteśmy do samotnego drzewa, które stoi wśród drogi, bez kory, bez liści. Zieloność zniknęła, uleciały nadzieje i sam grób nam pozostaje ciemny i niepewna wieczność.

 

Tych fal i potworów dużo, które chcą nas porwać w objęcia i pożreć.

 

Ileż to udręczeń wewnętrznych szarpie spokój duszy ludzkiej! Chce człowiek służyć Bogu, a oto noc niepewności, ciemności egipskie ścielą się na jego drodze i wątpi, czy będzie zbawiony, płacze i niepokoi się, wichry to w tę, to w inną uderzają stronę w kruchą i słabą łódź serca.

 

To znowu szatan, jako lew ryczący, rzuca się na nas i pragnie nas pożreć i zgubić na wieki. Wróg ten krąży koło nas, kusi do złego widokiem złota, zaszczytów, godności, nęci rozkoszami, których zakosztowawszy człowiek, czuje wstręt i przesyt. A choć to kolce, przecież nowa przychodzi pokusa, a my słabi upadamy powtórnie, choć przed chwilą widzieliśmy nicość uciech ziemskich i opłakiwaliśmy swą nieostrożność.

 

A sam człowiek czyż nie jest dla siebie katem? Ileż w sercu jego urojeń, podejrzeń, ileż żmij, które syczą przeraźliwie, trwożą go i jad zapuszczają w duszę skołataną! Dobrze powiedział nasz poeta (3):

 

Cierpi człowiek, bo służy sam sobie za kata,

Sam sobie robi koło i sam się w nie wplata.

 

Ile fal rozhukanych, ile wichrów przechodzi człowiek w tej wędrówce życia! A że dotąd nie zatonął w głębokościach nawałnic, łaska to Boża i pomoc Maryi. To powszechnie przyjęta nauka w Kościele, że wszystkie łaski spadają na nas przez ręce Maryi, która jest ich szafarką.

 

II. We wszystkich potrzebach ciała i duszy Maryja jest naszą pomocą i ratunkiem.

 

Jak biegła z kwapieniem do domu Zachariasza, aby go uświęcić i służyć chorej i podeszłej w latach Elżbiecie (4), tak i do nas spieszy z ratunkiem. Wybawiła z kłopotu nowożeńców w Kanie. I nas wybawia z ubóstwa, chroni od smutków, rozpaczy, zwątpienia. Czułe serce, które miała za życia, posiada i w niebie. Z górnych krain widzi nasze potrzeby, widzi dolegliwości i lituje się i prośbami u Boga wszystko uzyskuje. Potęgi dość posiada, by nas ratować mogła. Na Jej zawołanie stoi wszechmoc Boża.

 

Czytamy w Objawieniu św. Jana: "I dano niewieście dwa skrzydła orła wielkiego, aby leciała w pustynię" (5). Niektórzy tłumacze powiadają, że u Maryi tymi skrzydłami orlemi z jednej strony miłość, którą wznosiła się ku Bogu, a z drugiej strony szybkość, z jaką pędzi na ratunek swych dzieci. Lot Jej szybszy od lotu Serafinów. Św. Anzelm do Maryi stosuje słowa Ducha Świętego: "Uprzedza, którzy jej pożądają, aby się im pierwej okazała" (6). Nim jeszcze otworzymy usta, nim sercem wezwiemy Maryi, Ona już spieszy na ratunek, uprzedza prośby i pragnienia nasze.

 

Św. Bernard odzywa się do Maryi: "Niech nie wierzy w Twe miłosierdzie i niech go nie uwielbia ten tylko, kto Cię wezwał, o błogosławiona Dziewico, w ciężkiej potrzebie a nie otrzymał pomocy" (7).

 

Przede wszystkim w niebezpieczeństwach duszy Maryja skora w niesieniu ratunku. Ona bowiem jest mężną niewiastą, która kruszy potęgę piekła. "Położę nieprzyjaźń między tobą, a niewiastą... Ona zetrze głowę twoją" (8). Lucyper miota się wściekle przeciw Maryi; jak fale morskie o skaliste brzegi biją i cofają się ostatecznie bezsilne, w pianę białą się rozbiwszy, tak i on z hańbą ustępuje, bo Maryja dlań straszną, jak obóz uszykowany do boju (9). Szatan, duch pychy, wróg zaciekły, nieprzyjaciel szczęścia ludzkiego i cnoty, leży jako jeniec, zgrzytając zębami od złości, leży zgnębiony u stóp błogosławionej Dziewicy, leży jak jeniec wzięty do niewoli i słuchać musi dostojnej Królowej (10).

 

Przy pomocy Maryi wszelkie trudności możemy z łatwością pokonać. Jako palma jest znakiem zwycięstwa, tak Maryja nie tylko jest znakiem, ale w rzeczywistości przynosi zwycięstwo, daje tryumfy. I dlatego w Jej usta wkłada Kościół św. słowa Mędrca Pańskiego: "Wywyższyłam się jako palma w Kades" (11). Jak wosk topnieje od ognia, tak czmycha z trwogą czart, gdy na ratunek wzywamy Maryję. Rozbójnik ucieka przed światłem, bo lubi noc. Maryja jest zorzą, piękną jutrzenką poranną. W tym znaczeniu można by do Maryi zastosować słowa cierpliwego Joba: "Jeśli się prędko pokaże zorza, mają ją za cień śmierci" (12). Że przed Maryją pierzcha zbójca piekielny, na to można by wiele przytoczyć przykładów.

 

Św. Franciszek Salezy mieszkał na studiach w Paryżu jako siedemnastoletni młodzieniec i szybsze czynił z pewnością w cnocie, niż w nauce postępy. Bóg chciał doświadczyć żarliwego młodzieńca i dopuścił nań wielką oschłość i ciemność duchową. Zły duch ciągle mu szeptał, że stracony na zawsze, że na nic nie przydadzą się jego modlitwy, posty i umartwienia. Te ciemności i podszepty piekła były tak gwałtowne, że Franciszek nie mógł jeść, ani spać, znikła świeżość i wesołość z jego młodzieńczego oblicza. O niczym już nie myślał, ani nie mówił, tylko o tym, co go tak trapiło wewnętrznie. Wśród tej burzy powtarzał nieraz: "O miłości i piękności Boża, czy już nie będę nigdy cieszył się Tobą? O przenajświętsza Matko Boga mojego, najpiękniejsza z córek jerozolimskich, więc Cię nigdy nie zobaczę na tamtym świecie? O Pani moja, jeśli tedy nie będę się wpatrywał w przecudne oblicze Twoje w niebie, nie dopuszczaj przynajmniej, bym Ci miał bluźnić i przeklinać Cię w piekle". Napaści piekielne trwały przeszło miesiąc. Pewnego wieczora, wracając do domu, wstępuje Franciszek do kościoła i widzi tablicę zawieszoną, a na niej słowa: "Pomnij, o najdobrotliwsza Panno Maryjo, iż od wieków nie słyszano, aby został opuszczony ten, kto się pod Twoją ucieka opiekę". Pada też na kolana przed ołtarzem Matki Bożej, z wielką gorącością ducha odmawia tę modlitwę, ponawia ślub czystości, przyrzeka ku czci Maryi codziennie odmawiać koronkę i mówi do Maryi Panny: "Pani najdroższa, bądź obroną moją u Syna swego. Ja nie mam odwagi przystąpić do Niego. O Matko moja, jeśli już nie mam miłować Boga na tamtym świecie, uproś mi chociaż tę łaskę, abym Go w tym życiu kochał z całego serca. O tę łaskę Cię proszę i spodziewam się jej od Ciebie". Zaledwie tę modlitwę ukończył, natychmiast zniknęła pokusa, ciemności duchowe się rozstąpiły, Franciszek Salezy odzyskał spokój, wesołość i zdrowie. Z wdzięczności za to wielbił Maryję w pismach i kazaniach jako swą wybawicielkę najlepszą.

 

W kronikach klasztoru Kanoników regularnych w Reichenberg w Bawarii jest zapisek w roku 1166, jak Arnold, kapłan tego Zgromadzenia, odniósł w godzinę śmierci wielkie zwycięstwo nad piekłem za przyczyną Maryi Panny. Kiedy walka ustała, piekło ustąpiło, zawołał z radością umierający Arnold: "Maryja, moja obrona i ucieczka, wyjednała mi przebaczenie i zbawienie".

 

Skonał też spokojnie i poszedł na wieki cieszyć się obliczem Boga i Maryi. Słyszeli obecni, jak przy śmierci mówił: "Idę, Pani moja, idę" i podniósł się trochę na łóżku, jak gdyby istotnie chciał iść za wezwaniem tej dobrej Pani i Matki.

 

III. I my w życiu we wszystkich potrzebach wzywajmy Maryi na pomoc i ratunek. Czytamy w Piśmie św., że kiedy żydzi walczyli z zaciętym wrogiem, przyprowadzono skrzynię Przymierza na pole walki, a widok jej dodawał walczącym ducha, z weselem i pogardą śmierci rzucali się wtedy na wroga i odnosili zwycięstwo. Gdy arkę obnoszono koło Jerycha, mury jego upadły (13). Saul przez skrzynię tę Bożą odniósł zwycięstwo nad Filistynami świetne (14).

 

W litanii loretańskiej Maryję nazywamy Arką przymierza. Najświętsza Dziewica, ta arka nowego Przymierza, w łonie swym nosiła Jezusa Chrystusa, nie mannę, jako skrzynia starozakonna. I ta arka nasza w każdym niebezpieczeństwie, w każdej trwodze, daleko łatwiej i prędzej nam dopomoże, niż owa skrzynia starego Przymierza. Twierdzi św. Anzelm z własnego doświadczenia, że znał wiele osób, które przez wezwanie imienia Maryi unikły grożących niebezpieczeństw (15).

 

Bóg wiódł niegdyś lud swój wybrany z Egiptu do ziemi obiecanej kolumną cudowną: "Nigdy nie odchodził słup obłoku we dnie a słup ognisty w nocy przed ludem" (16). Dla nas teraz w pielgrzymce życia świetlaną kolumną jest Bogarodzica. W nocy życia tego świeci nam cudnie blaskiem swych cnót niedościgłych; a gdy nas pali żar namiętności, gdy świat i czart uderzają na nas, staje się dla nas obłokiem zbawienia i ratunku. Im biedniejsi jesteśmy, im nędzniejsi w oczach Boga z powodu grzechów naszych, tym się więcej lituje i pomaga ta dobra niebieska Matka. Matka ziemska nie wyprze się dziecka chorego, trądem okrytego – Maryja, Matka najlepsza, nie zapomina o najnieszczęśliwszych dziatkach.

 

Wielu z nas może już stało nad brzegiem piekielnej przepaści, złe duchy już z szyderstwem otwierały ramiona, by nas na wieki pogrążyć w tych głębinach okropnych, grzechy nasze już gotowały ostateczne pchnięcie, a sprawiedliwość Boża chciała już rzucić piorun gniewu swego nieodwołalnie. A któż nas z tej nędzy i niebezpieczeństwa wyrwał, jeżeli nie Królowa miłosierdzia? Maryja biegła na ratunek, choć nie prosiliśmy; pokazywała Ojcu niebieskiemu rany, które Jej Syn poniósł dla nas, a Synowi swe piersi, które ssał i uzyskała nam pomoc, przyniosła ratunek. Co by z nami było, gdyby się opóźniła choć chwilę? Zginęlibyśmy na zawsze!

 

Za to, o Maryjo, teraz codziennie wielbić Cię będziemy jako swą oswobodzicielkę. Maryjo, Tyś nasze twarde i buntownicze podbiła serca!

 

Ratuj nas i w przyszłości, Królowo nasza, od grzechu, który większym złem od piekła, ratuj nas od siebie samych, bośmy często wrogami dla siebie, ratuj od niewdzięczności względem Boga. Ze świętym Alfonsem wołamy do Ciebie: "Wiem, że nieprzyjaciele moi nie stracili nadziei zwyciężenia mnie, gotują nowe ataki i nowe pokusy. Wiem, że mnie wspierać będziesz i udzielisz zwycięstwa, ile razy Cię wezwę na pomoc. Jednej tylko rzeczy się obawiam, tj. bym w chwilach pokusy nie zapomniał o Tobie i nie zaniechał uciekać się do Ciebie. A więc, Panno Przenajświętsza, błagam Cię o tę łaskę, ażebym zawsze pamiętał o Tobie, abym w walkach wzywał Cię jak najczęściej, mówiąc: Maryjo, ratuj mnie, ratuj mnie, Maryjo".

 

–––––––––––

 

 

Ks. Dr. J. Górka (PROFESOR SEMINARIUM BISKUPIEGO W TARNOWIE), Cześć Maryi. O pobudkach i środkach nabożeństwa do Najświętszej Maryi Panny. Nakładem Autora. Główny skład w Księgarni Zygmunta Jelenia w Tarnowie. 1907, ss. 103-110.

 

Przypisy:

(1) Stim. am. p. 3. c. 16.

 

(2) Księga Rut. I, 16. 17.

 

(3) Adam Mickiewicz, Zdania i uwagi.

 

(4) Łk. I, 39.

 

(5) Apok. XII, 14.

 

(6) Mądr. VI, 14.

 

(7) De Ass. ser. 1.

 

(8) Rodz. III, 15.

 

(9) Pieśń nad Pieśniami VI, 3.

 

(10) Św. Bernard, In sign. magn.

 

(11) Ekkli. XXIV, 18.

 

(12) Job. XXIV, 17.

 

(13) Jozue VI.

 

(14) I Król. XIV, 18.

 

(15) De excell. V. c. 6.

 

(16) Exod. XIII, 22.

 
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)

Kraków 2009

Powrót do spisu treści
Cześć Maryi

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: