Przewodnik do nieba

 

KARDYNAŁ JAN BONA OCIST.

 

––––––

 

Rozdział XXXI

 

O wstrzemięźliwości

 

1. Wstrzemięźliwość panuje nad rozkoszami w dziedzinie zmysłu smaku i dotykania: fałszywe i zbyteczne gani i odrzuca a koniecznych używa według zdania zdrowego rozumu. Nieomylną jej zasadą jest, pozwalać ciału tylko to, co konieczne i nigdy nie zakładać celu jakiejkolwiek czynności w samej rozkoszy. Ta to cnota podtrzymuje cię na wyżynie godności ludzkiej, nie pozwalając, byś się poniżył do rzędu zwierząt nierozumnych. Wielką dla tej cnoty pomocą jest wstydliwość, to wędzidło złych żądz, oznaka dobrego usposobienia, czuwająca nad czystością a świadcząca o nienaruszonej niewinności. Skoro ta cnota opanuje twą duszę, nauczy cię lękać się wszelkiej nieskromności, wystrzegać się wszelkich niedozwolonych uczynków, pamiętać na obecność Boską, mieć w każdym wypadku poczucie własnej godności i zawsze kochać się w tej cudnej duchowej piękności, jaka się przebija w uczynkach płynących z cnoty wstrzemięźliwości. Wtenczas zaś poznasz, że posiadasz cnotę wstydliwości, kiedy nawet samo nazwisko lubieżności napełniać cię będzie przestrachem, kiedy ściany swego mieszkania uważać poczniesz za ochronę a nie kryjówkę; bo wielu jest takich, co sądzą, że domy nie dla bezpieczeństwa mieszkańców są budowane, lecz na to, aby pokrywały ich grzechy. Lecz na cóż się zda ukrywać i unikać oka i ucha ludzkiego? Bóg jest wszędzie z tobą i wszędzie cię widzi; a sumienie jako surowy sędzia nigdzie cię nie odstępuje.

 

2. Wstrzemięźliwość w ściślejszym tego słowa znaczeniu i trzeźwość kierują nami w użyciu pokarmów i napojów, a czystość i niewinność w użyciu zmysłowych rozkoszy. Trudno człowiekowi zachować miarę w jedzeniu i piciu. Żołądek nie chce słuchać przepisów, łaknie, nalega i o codzienny haracz usilnie się upomina. Lecz mało kto zważa, jak niewiele mu potrzeba, jak nieznacznym żołdem można go zadowolić. Zmuszamy naturę, aby się stosowała do naszych przywar, a głód i pragnienie, dające się byle jakim pokarmem i napojem zaspokoić, podniecamy wyszukanymi przyprawami i napojami. Również i czystość trudno zachować wobec przelicznych podniet do lubieżności, chyba że ją otoczymy bojaźnią Bożą, unikaniem okazyj grzechowych, umartwieniem zmysłów i jak największym poszanowaniem osobistej godności. Kto się nie wstydzi przed sobą samym, ten się i innych wstydzić nie będzie. Chcesz być czystym? Poskramiaj wzrok, abyś nic nie musiał ukochać, coś mimowolnie spostrzegł. Czemuż zachwyca cię zwodnicza krasa a przemijająca piękność wprawia cię w taki podziw? Poczekaj chwilkę, a zginie bez śladu. Te dzisiaj krasne lica wnet poorzą się zmarszczkami; te oczy promieniste wnet powleką się mglistą zasłoną, te dzisiaj białe jak śnieg zęby wnet pokryje pleśń wstrętna. Unikaj złych towarzystw, unikaj wszelkiej miękkości; a popędy cielesne poskramiaj postami i surowością życia. Zginie, kto zbytecznie dogadza swemu ciału, które słusznie grobem duszy nazwać możemy.

 

–––––––––––

 

 

Kardynała Jana Bony Przewodnik do nieba. Przełożył ks. Dr. Jan Bernacki. Tarnów 1900, ss. 168-170.

 

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)

Cracovia MMXVII, Kraków 2017

Powrót do spisu treści dzieła kard. Jana Bony pt.
PRZEWODNIK DO NIEBA

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: