Ofiara Mszy świętej a nowa "Msza"
KS. OSWALD BAKER
Ofiara naszego Zbawiciela, Jezusa Chrystusa, Boga i Człowieka na Kalwarii była Ofiarą o nieskończonej wartości i nieprzemijającym znaczeniu. Ofiara złożona na Krzyżu miała być nieustannie odnawiana aż do końca czasów. Ofiara Mszy jest ciągłym wznawianiem Ofiary Krzyża, a nie tylko Ostatnią Wieczerzą. Od Ofiary Krzyża różni się ona tylko sposobem ofiarowania. Tradycyjną łacińską Mszę Sobór Trydencki uznał za nieskazitelny wyraz katolickiej prawdy. Msza ostatecznie zatwierdzona przez Sobór Trydencki jest tak ściśle i integralnie związana z nieomylnie zdefiniowaną doktryną, że bulla papieska, która ją promulguje, jest czymś więcej niż tylko regulacją dyscyplinarną. Sobór i Papież, ustanawiając prawo dotyczące Mszy, chcieli by od tej chwili pozostała już w tej sfinalizowanej formie, a to w celu udaremnienia na wieczne czasy jakiejkolwiek możliwości doktrynalnej deformacji. Nie był to zwykły przepis kościelny. Był to w pierwszym rzędzie rezultat doktrynalnego Soboru Trydenckiego, prawo moralnie wiążące wszystkich katolików po wszystkie czasy, a zwłaszcza papieży, jako strażników katolickiej prawdy. I tak to było traktowane przez cztery stulecia przez 36 papieży – następców papieża św. Piusa V.
Katolicy, którzy po Vaticanum II dali się wyprowadzić na manowce nie potrafią zrozumieć jak głęboko i zasadniczo inna od tej Mszy jest nowa "Msza". Daleko idące zmiany w wyniku których powstała były liturgicznym przewrotem. Udział niekatolików w pracach nad jej powstaniem zapewnił wykluczenie wszystkiego co dla niekatolików było niemożliwe do przyjęcia. Dzięki temu, produkt końcowy był niepokojąco podobny do "Wieczerzy Pańskiej" szesnastowiecznych reformatorów (1). Luteranie oraz przedstawiciele innych odłamów protestantyzmu z zadowoleniem przyjęli nową "katolicką" naukę o Eucharystii. Zniesione zostały modlitwy niemal tak stare jak sam Kościół. Wyeliminowane zostały przyklęknięcia będące wyrazem uznania Boskości Chrystusa i Jego Rzeczywistej Obecności. Jako, że zlekceważony został tym sposobem autorytet Tradycji, to i sam autorytet władzy popadł we wzgardę. Wszystko to wraz z dozwolonymi "opcjami" w samej "Mszy" było zapowiedzią i ostatecznie wywołało anarchię w niektórych katolickich świątyniach, nową "Mszę" ewoluującą w Mszę młodzieżową, a nawet (USA) w Msze "whisky-and-crackers" z coraz bardziej narastającą dezorganizacją i brakiem szacunku. Sama konsekracja, akt dokonujący przeistoczenia został zmieniony w zwyczajne opowiadanie. (Już tylko to musi z pewnością powodować nieważność nowej "Mszy"). Słowa samego Chrystusa zostały w przekładzie zmienione z "za wielu" na "za wszystkich", wypaczenie wprowadzające ekumeniczną koncepcję powszechnego zbawienia. (I znowu, już samo to powoduje nieważność nowej "Mszy"). W konsekwencji na Mszy żałobnej mamy biel zamiast czerni, świętowanie w miejsce żałoby, tak jakby nie było tam potrzeby żadnej ofiary składanej na odpuszczenie grzechów, a jedynie biesiadny wspomnieniowy posiłek. Powszechne zbawienie w ekumenicznej, powszechnej religii.
Nowa "Msza" sączy ducha religijnej obojętności. Nieskończenie drogocenna, przenajświętsza Msza, bezcenny dar naszego Pana dla Jego Kościoła, jakiej z najgłębszą czcią i adoracją powinien być oddawany szacunek, starożytna Msza przez wieki będąca nadzieją i biciem serca katolickiego świata, została oderwana od swego pierwotnego, świętego kontekstu i sprofanowana przez tę ziemską, tanią i korodującą scenerię. Nowa "Msza" i nowa religia, która wraz z nią została wykoncypowana nie mogą współistnieć z prawdziwą Mszą i prawdziwym Kościołem. Nowa "Msza" i nowa religia będzie znienawidzona i odrzucona, a prawdziwa Msza zostanie przywrócona, gdy wróci zdrowy rozsądek, a zdemaskowane i rozgromione zostaną siły zła uzurpujące sobie funkcję nauczycielską. Dzisiaj większość daje się sprowadzać na manowce. Msza i Wiara zachowana jest przez niezwykle małą garstkę. Czy może tak być? Czy jest do uwierzenia, aby tysiące kapłanów zostało wprowadzonych w błąd i odprawiało Mszę, która jest nielegalna i zła? Czy można uwierzyć w to, że tysiące dobrych, zdolnych, miłych, kompetentnych i szanowanych doktorów mogło naruszyć przysięgę Hipokratesa i zabijać niewinne, bezbronne nienarodzone dzieci? Ale czyż jest możliwe, by w dzisiejszych czasach jedynie niewielka mniejszość katolików miała rację, podczas gdy wszyscy bez wyjątku ci rzekomo dzierżący władzę byli w błędzie? Czy to możliwe, by ci którzy teraz zagarnęli władzę – ledwie kilku w stosunku do setek papieży i tysięcy biskupów w całej historii – mieli rację, a mylili się wszyscy ich poprzednicy na przestrzeni wieków? Obecnie istniejące sprzeczności z Tradycją są tego rodzaju, że obie strony nie mogą mieć racji. Gdyby miał teraz wrócić na ziemię jakiś papież albo biskup, to potrafiłby natychmiast rozpoznać prawdziwych katolików i prawdziwą Mszę. (2)
Z języka angielskiego tłumaczył Mirosław Salawa
–––––––––––––––
Przypisy:
(1) Zob. ks. Noël Barbara, 1) Uderzające podobieństwo reform Pawła VI do reformy anglikańskiej 1549 roku. 2) Katolicka Msza święta a Novus Ordo Missae. Czy NOM jest ważną mszą?
(2) Por. ks. Oswald Baker, Najważniejsza jest Msza.
(3) Ks. Oswald Baker – urodził się 1.05.1915 w miejscowości Clowne w hrabstwie Derbyshire. W mieście Great Yarmouth ukończył liceum ogólnokształcące, a następnie w Isleworth w hrabstwie Middlesex uczęszczał do prowadzonego przez jezuitów Campion House. Na drodze do kapłaństwa studiował w prestiżowym seminarium francuskim św. Silpicjusza oraz rozważał wstąpienie do zakonu dominikanów i ostatecznie po ukończeniu Oscott Seminary w Birmingham 29 czerwca 1942 otrzymał święcenia kapłańskie. W ciągu siedmiu kolejnych lat był wikarym kilku parafii (Luton, High Wycombe i Wyndham) by w końcu zostać proboszczem parafii św. Dominika w mieście Downham Market w hrabstwie Norfolk.
Pomimo tego, że dysponował skromnymi środkami osiągnął znaczące wyniki w utwierdzaniu wiary katolickiej na tym terenie zdominowanym przez ludność protestancką i kalwińską.
Po wstrząsie spowodowanym przez Vaticanum II wiele wycierpiał ze strony modernistów pozostając podporą dla katolików angielskich walczących o zachowanie wiary swych ojców.
W 1975 skupił na sobie ogólnokrajową uwagę gdy odmówił odprawiania nowej mszy trwając nieugięcie przy tradycyjnej łacińskiej Mszy trydenckiej co wielokrotnie podkreślał w wydawanym przez siebie niedzielnym biuletynie parafialnym.
Jego nieugięta postawa spowodowała reakcję biskupa Northampton, który rozpętał kampanię oszczerstw pod jego adresem i chciał zmusić go do zaprzestania odprawiania Mszy, którą odprawiał od ponad 30 lat. Rozsierdzony biskup odebrał mu parafię i wysłał tam księdza Novus Ordo. Ksiądz Baker pozostał niewzruszony i nowy ksiądz musiał odprawiać NOM w pomieszczeniach lokalnego ratusza.
O poparciu parafian najlepiej świadczyły tłumy uczęszczające do kościoła parafialnego i ledwie kilkuosobowa grupa wiernych na mszy NOM. Parafianie utworzyli też "1570 Society" – dla zbierania środków na kontynuację oporu wobec przewrotu Vaticanum II.
Ksiądz Baker stwierdził, że jeśli chcą wojny, to będzie wojna bo "nowa Msza jest świętokradzką parodią prawdziwej Mszy i uczestnictwo w niej jest czynem grzesznym". Wkrótce wieść o jego wierności wobec tradycyjnej Mszy łacińskiej rozeszła się po Wielkiej Brytanii i Europie: katolicy z całego kraju przyjeżdżali na jego Msze a setki katolików z anglojęzycznego świata w swoich listach zapewniło o swym gorącym poparciu.
Ostatecznie ksiądz Baker musiał się usunąć ze swego kościoła i parafianie zakupili dla niego w mieście dom gdzie założył kaplicę pod wezwaniem św. Piusa V gdzie dalej odprawiał Mszę Wszechczasów.
Po batalii ze swym biskupem ks. Baker początkowo ucieszył się gdy Bractwo Św. Piusa X zaczęło przysyłać do Anglii swoich księży lecz po wizycie samego arcybiskupa Lefebvre'a dostrzegł, że pokłada on zbyt wielkie zaufanie w heretyckich, niekatolickich "papieżach". Ksiądz Baker mocno trzymał się nauki św. Roberta Bellarmina, że heretycki papież automatycznie traci swój urząd. W 1984 wyjaśnił zaskoczonemu reporterowi, że Jan Paweł II "nie jest katolikiem więcej niż Ian Paisley – i nie bardziej papieżem niż Billy Graham". Ksiądz Baker przychylnie wypowiadał się na temat arcybiskupa Thuc'a i z uznaniem mówił o jego deklaracji.
Z upływem czasu ataki na księdza Bakera nie ustawały i w końcu grupka wiernych skurczyła się do ok. 20 osób.
W 1997 z powodu paraliżujących dolegliwości kręgosłupa opuścił swoją parafię by podratować swe zdrowie. Mimo strasznego bólu i ledwie trzymając się na nogach dalej chodził do ołtarza wykonując swój pasterski obowiązek, którym przez 62 lata było karmienie powierzonej mu owczarni łaskami prawdziwej Mszy.
Ksiądz Oswald Baker zmarł w wieku 89 lat 2 lipca 2004 roku. Według relacji London Telegraph, ostatnie jego słowa to: "Jestem gotowy na śmierć".
(Tytuł kazania oraz przypisy od red. Ultra montes).
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMIX, Kraków 2009
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: