Katolicka Msza Święta
a
Novus Ordo Missae.
Czy NOM jest ważną mszą?
[(Artykuł z 1974 r.)]
KS. NOËL BARBARA
Biorąc pod uwagę zmianę w konsekracji wina, moi angielscy i północnoamerykańscy korespondenci będąc bardzo wyczuleni na nowinki nowej reformy, tak bardzo przypominającej im to, czego doświadczyli ich przodkowie (reforma Cranmera) zajęli stanowisko nieuznawania ważności Nowej Mszy. Rozpatrując wprowadzoną zmianę w świetle "Apostolicae Curae" uznali ją za istotną dla zasadniczej części Mszy Świętej. Uświadomiłem sobie, że jeżeli mają słuszność to msze celebrowane w nowym obrządku są nieważne, ale gdybym mógł udowodnić twierdzenie przeciwne będzie to oznaczać, że te msze, choć świętokradzkie to jednak są ważne. Tak więc rozpocząłem moją pracę od przestudiowania papieskiego dokumentu.
List "Apostolicae Curae" papieża Leona XIII datowany na 13 września 1896 roku, zawiera ostateczne rozstrzygnięcie kwestii święceń anglikańskich. Papież pisał o tym w liście do kardynała arcybiskupa Paryża w listopadzie 1896: "Naszym zamiarem było WYDANIE OSTATECZNEGO WYROKU I DEFINITYWNE ROZSTRZYGNIĘCIE kwestii najwyższej wagi dotyczącej anglikańskich święceń... [My] rozstrzygnęliśmy sprawę z pomocą argumentów takiej wagi i wyrażając to słowami o takiej jasności, że JEST NIEPODOBIEŃSTWEM, ABY JAKAŚ ROZWAŻNA I DOBRZE USPOSOBIONA OSOBA MOGŁA PODDAĆ W WĄTPLIWOŚĆ NASZ OSĄD; wszyscy katolicy są ZOBOWIĄZANI PRZYJĄĆ NASZĄ DECYZJĘ Z NAJWYŻSZYM RESPEKTEM, jako będącą NA ZAWSZE WAŻNĄ, NIEWZRUSZONĄ I NIEODWOŁALNĄ (perpetuo firmam, ratam, irrevocabilem)". (A. S. S., Vol. 29, p. 664) (1).
Z lektury tego papieskiego dokumentu niezbicie wynika, że przyczyna nieważności święceń ma dwojaki charakter: jest nim defekt formy i defekt intencji; ale równocześnie, każdy z nich z osobna jest wystarczający do tego, by święcenia uznać za nieważne. Przyjrzyjmy się treści tego listu:
Defekt formy, czyli wada sakramentalnego znaczenia.
"W rycie każdego sakramentu w sprawowaniu i udzielaniu zgodnie z prawem rozróżnia się pomiędzy częścią «OBRZĘDOWĄ» (ceremonialem)a częścią «ISTOTNĄ» (essentialem), z których tą ostatnią przyjmuje się określać jako MATERIĘ i FORMĘ [sakramentu]. Wszystkim też jest wiadome, że sakramenty nowego przymierza, jako znaki widzialne skutkujące niewidzialną łaską, muszą zarówno oznaczać łaskę, którą z sobą niosą, jak też dawać łaskę, którą oznaczają. To znaczenie, chociaż musi mieścić się w ZASADNICZEJ CZĘŚCI OBRZĘDU, to jest powinno znajdować się zarówno w materii jak i w formie, to głównie przynależy jednak do formy; gdyż materia sama w sobie stanowi część niezdeterminowaną, która zostaje dopiero określona przez formę. Szczególnie się to ujawnia w sakramencie kapłaństwa, gdyż składająca się nań materia, w zakresie jaki tu jest rozpatrywany, polega na nałożeniu rąk; co jednak nic określonego przez się nie oznacza, gdyż również bywa stosowane przy udzielaniu innych święceń jak też podczas bierzmowania".
"Słowa, które aż do ostatnich czasów były powszechnie stosowane u anglikanów jako właściwa forma święceń kapłańskich (ordinationis presbyteralis), to jest: PRZYJMIJ DUCHA ŚWIĘTEGO, z pewnością nie oznaczają jednoznacznie stanu kapłańskiego czy też jego łaski i władzy, która jest przede wszystkim władzą «konsekrowania i składania w ofierze prawdziwego Ciała i Krwi Pańskiej» (Sobór Trydencki) w czasie ofiary, która nie jest «zwykłym uczczeniem pamiątki ofiary dokonanej na Krzyżu». (Ibid.)".
(...)
"Modlitwy te zostały rozmyślnie pozbawione wszystkiego, co w rycie katolickim jednoznacznie określa godność i obowiązki kapłana. Stąd też, niepodobieństwem jest, by dana forma była odpowiednia lub wystarczająca do urzeczywistnienia sakramentu, jeżeli pomija milczeniem dokładnie to, co powinna wyraziście oznaczać".
(...)
"Jednakże dla sprawiedliwej i właściwej oceny rytu święceń anglikańskich, prócz tego co już zostało powiedziane o niektórych jego częściach, ze wszech miar ważne jest by uświadomić sobie okoliczności w jakich powstał i został publicznie zatwierdzony. Długo należałoby to w szczegółach referować, co nie jest tutaj konieczne; wydarzenia tamtego okresu [kiedy wprowadzono ryt edwardiański], wyraźnie świadczą jakie były zapatrywania jego autorów na Kościół katolicki, kim byli innowierczy współpracownicy, z których pomocy oni skorzystali i jaki był cel ku któremu kierowali swoje zamierzenia. Znając aż nazbyt dobrze ŚCISŁY ZWIĄZEK, JAKI ŁĄCZY WIARĘ Z KULTEM, LEX CREDENDI I LEX SUPPLICANDI; POD PRETEKSTEM PRZYWRÓCENIA OBRZĘDÓW LITURGICZNYCH DO ICH PIERWOTNEJ FORMY, ZNIEKSZTAŁCILI JE NA WIELE SPOSOBÓW, ABY DOPROWADZIĆ JE DO ZGODNOŚCI Z BŁĘDAMI NOWATORÓW. Dlatego też nie tylko w całym Rytuale nie ma ŻADNEJ JASNEJ WZMIANKI o ofierze, konsekracji, stanie kapłańskim, władzy konsekrowania i składania ofiary, lecz jak już to wcześniej wskazaliśmy, WSZELKI ŚLAD O TYCH I TYM PODOBNYCH POJĘCIACH WYSTĘPUJĄCYCH W MODLITWACH KATOLICKIEGO RYTU O ILE NIE ZOSTAŁ KOMPLETNIE ODRZUCONY, TO CELOWO POMINIĘTO I ZAMAZANO".
(...)
"Jeżeli nawet niektóre słowa anglikańskiego Rytuału w jego obecnej formie mogą wywoływać wrażenie wieloznaczności, to jednak nie niosą ze sobą tego samego sensu jaki miały w katolickim rycie. Widzimy zatem, że GDY RAZ WPROWADZONY ZOSTAŁ NOWY RYT, NEGUJĄCY BĄDŹ TEŻ FAŁSZUJĄCY SAKRAMENT ŚWIĘCEŃ, A ZATEM ODRZUCONE ZOSTAŁO WSZELKIE POJĘCIE KONSEKRACJI I SKŁADANIA OFIARY, TO FORMUŁA «Accipe Spiritum Sanctum», («Przyjmij Ducha Świętego») (wstępującego w duszę w łasce sakramentalnej), TRACI CAŁĄ SWĄ MOC; podobnie jak nie mają już swojej ważności słowa: «dla urzędu i obowiązków kapłana» («ad officium et opus presbyteri») lub «biskupa» («episcopi»), i tym podobne, będąc tylko słowami ogołoconymi z wszelkiej rzeczywistości jaką ustanowił Chrystus".
* * *
Defekt intencji.
"Z tym wewnętrznym DEFEKTEM FORMY, złączył się DEFEKT INTENCJI – tej intencji, która jest tak samo konieczna dla zaistnienia Sakramentu.
Co do zamysłu albo intencji, jako rzeczy która sama w sobie jest czymś wewnętrznym, Kościół nie wydaje osądu: lecz o tyle o ile zostanie ona ZEWNĘTRZNIE WYRAŻONA TO KOŚCIÓŁ JEST ZOBOWIĄZANY DO JEJ OSĄDZENIA.
Rzeczywiście zatem, jeśli ktoś sprawuje sakrament i wymaganą materię i formę poważnie i zgodnie z rytem zachowuje, o nim samym sądzi się, że bez wątpienia zamierza czynić to co czyni Kościół. Na tej to zdrowej zasadzie opiera się nauka, która utrzymuje że jest prawdziwym sakrament sprawowany nawet posługą heretyka albo osoby nie ochrzczonej, byleby tylko użyty był ryt katolicki.
Ale jeżeli przeciwnie, ryt zostałby zmieniony z oczywistym zamiarem wprowadzenia innego obrządku w Kościele nie przyjętego, i wyparcia rytu stosowanego w Kościele tak iżby to było przeciwne temu co z ustanowienia Chrystusa dotyczy natury sakramentu, wówczas jest jawne, że nie tylko pozbawiony jest intencji wymaganej do sakramentu, ale POSIADAŁBY INTENCJĘ PRZECIWNĄ I NIEZGODNĄ Z SAKRAMENTEM". (Leon XIII, op. cit.).
* * *
Po przypomnieniu doktryny wyłożonej w Apostolicae Curae, aby lepiej docenić jej znaczenie, nie od rzeczy będzie, przytoczyć co wielki teolog Franzelin napisał w 1875 roku, gdy był doradcą Świętego Oficjum w początkowym okresie dochodzenia wszczętego w tej sprawie:
"Ryt katolicki został odrzucony (tj., w czasie panowania Edwarda VI i Elżbiety) a przyjęto inny, nowy, zgodny z publicznie wyznawaną herezją celem usunięcia z niego wszystkiego, co symbolizowało władzę kapłańską, która jest władzą konsekrowania i składania ofiary Nowego Testamentu... Jako że sakramenty Nowego Prawa są widzialnymi i skutecznymi znakami, dają to, co oznaczają; tak więc absurdalnym jest twierdzenie, że widzialny obrzęd z którego usunięto symbolikę władzy kapłańskiej, którą winien nadawać, może być sakramentem przekazującym tę władzę" (2).
* * *
W świetle przytoczonych powyżej zasad przeanalizujmy teraz Novus Ordo Missae czyli Nowy Porządek Mszy, promulgowany przez Pawła VI. Aby ułatwić czytelnikom zrozumienie dalszych wywodów, niezbędne jest przywołanie pewnych prawd.
* * *
PRZYPOMNIENIE PEWNYCH PRAWD
Pierwsza prawda. – Znajdujemy się w samym środku neo-modernistycznego kryzysu. Rozumiem przez to, że żyjemy w epoce w której, cytując słowa św. Piusa X, liczba "mężów mówiących przewrotne rzeczy" (Dz. Ap. XX, 30), "próżnomównych i zwodzicieli" (Tyt. I, 10) "błądzących i w błąd wprowadzających" (2 Tym. III, 13) (3), znacząco wzrosła. "…wzrosła liczba takich nieprzyjaciół krzyża Chrystusowego, którzy za pomocą nowych a podstępnych środków usiłują paraliżować ożywcze działanie Kościoła, a nawet, gdyby się udało, doszczętnie wywrócić samo nawet królestwo Chrystusowe" (4).
Tym "zwolennikom błędu... brak jest solidnego zabezpieczenia w filozofii i teologii, co więcej, są całkowicie nasyceni toksycznymi zasadami głoszonymi przez nieprzyjaciół Kościoła, i utraciwszy cały sens skromności, ...można ich znaleźć nie tylko pośród otwartych nieprzyjaciół Kościoła; ale... w samym jego wnętrzu, i są tym bardziej szkodliwi im mniej otwarcie występują" (5).
Nawet w czasach, kiedy św. Pius X podjął się zadania zdemaskowania tych ludzi, niebezpieczeństwo było nie tylko zewnętrzne, ale zagnieździło się "w samych arteriach i sercu Kościoła" (6).
Od tamtego czasu ci wrogowie wiary nie tylko rozmnożyli się, lecz opanowali też większość kluczowych stanowisk w biskupstwach, sekretariatach, komisjach, uniwersytetach a nawet w kongregacjach rzymskich. Krążyła po Rzymie nie zdementowana pogłoska, że dymisja Bugniniego – głównego wynalazcy nowej liturgii – oraz jego nagłe odwołanie na Bliski Wschód, zostało spowodowane odkryciem jego przynależności do masonerii. Włoskie pismo "Chiesa Viva" na czwartej stronie okładki, zamieszcza masoński "rodowód" kardynała Lienarta, który wspólnie z kardynałami Fringsem, Alfrinkiem, Döpfnerem i Suenensem był głównym motorem przewrotu dokonanego na Drugim Soborze Watykańskim.
Tak, możemy być tego całkowicie pewni, wrogowie wiary są wszędzie i wszędzie występują w sposób zakamuflowany.
Od czasu publikacji tego studium w języku francuskim, tj. od ponad dwóch lat, nabrałem całkowitej pewności, że większość, jeśli nie wszyscy z tych, którzy odrzucają moje wywody, czynią tak, ponieważ w praktyce nie przyjmują do wiadomości tej podstawowej prawdy związanej z całym problemem. Dla nich nowa liturgia nie jest wywrotowym dziełem wprowadzonym, a teraz instalowanym w Kościele, ale jest raczej dziełem samego Kościoła. Tak więc, powiedzmy to jasno, ten kto nie dopuszcza, że "wrogowie Wiary Katolickiej" – jak określił ich św. Pius X – lub też "wilki w owczej skórze", (7) – jak nazwał ich Nasz Zbawiciel – są ukryci "w samym łonie i sercu Kościoła" – ten nie jest zdolny nic zrozumieć z kryzysu w którym żyjemy. Dla takich ludzi nawet przeczytanie niniejszego studium będzie wysiłkiem bezużytecznym. Ale jeżeli są oni zaangażowani w obronę wiary to powinni zdać sobie sprawę, że są jak Don Kichot, do którego odnoszą się słowa Apostoła, że "walczy jakoby wiatr uderzał" (8).
Jeśli o mnie chodzi, to jestem całkowicie przekonany o prawdziwości tego faktu. Wrogowie Chrystusa naprawdę są wewnątrz Kościoła; zostaliśmy zdradzeni przez wielu naszych religijnych przywódców i zwierzchników.
Druga prawda – istnieją dwie charakterystyczne cechy właściwe dla modernizmu:
a) Moderniści nie atakują poszczególnych doktryn jak to w przeszłości czynili wrogowie, ale kierują atak bezpośrednio w "samo źródło (doktryny), to jest w Wiarę w jej najgłębszych elementach" (9). Modernista nie może posiadać wiary gdyż w nieuchronny sposób odrzuca wszystko, co tylko jest nadprzyrodzone.
b) Moderniści nie tylko są heretykami, są także zdrajcami: bardziej obłudnymi od Machiavelliego, posiadają przebiegłość piekielnego węża ukrytą pod pozorami kreowania się na dobrych apostołów (10).
Trzecia prawda – stojąc w obliczu tak groźnych nieprzyjaciół musimy ponownie sięgnąć po encyklikę "Pascendi" papieża św. Piusa X, studiować ją i uczynić z niej nasz podręcznik w walce za wiarę (11). Jedną z wielu rzeczy, jakich nas może nauczyć jest wystrzeganie się modernistycznych deklaracji nawet tych pozornie najbardziej ortodoksyjnych. Jako mistrzowie wieloznaczności, potrafią oni używać katolickich formuł w sensie, który nie jest katolicki. Co więcej, pomimo dwuznacznego charakteru pewnych wyrażeń przez nich użytych, obrzędy przez nich zreformowane, rozpatrywane jako całość, nie są dwuznaczne lecz heretyckie. Nie powinno się zatem oceniać ich dzieł według deklaracji jakie głoszą, ale w świetle ich praktycznego działania. Modernizm podobnie jak marksizm, z którym posiada wiele podobieństw, również jest "praxis", działaniem, wywrotowym manewrem.
Czwarta prawda. – Ci heretycy, lub raczej jak ich nazywa św. Pius X "wrogowie wiary" korzystają w praktyce z ochrony Władzy, podczas gdy obrońcy tradycyjnej wiary są przedmiotem wszelkiego rodzaju drobnych prześladowań. Pomyślmy na przykład o różnicy w traktowaniu, z jednej strony Hansa Künga, Schillebeckxa, Koeniga, Suenensa, a z drugiej metodom stosowanym wobec arcybiskupa Marcela Lefebvre i innym (12).
Zaniedbując jeden z najbardziej fundamentalnych obowiązków, będąca teraz u władzy w Kościele hierarchia już nie wydaje potępień, a wilki, które weszły do owczarni mogą bez przeszkód "zabijać i niszczyć" stado (13).
* * *
Reforma Ordo Missae:
zakres i głębokość
przewrotu;
cel reformatorów
Bóg, który kieruje całym biegiem wydarzeń dozwolił, aby tajne dokumenty Alta Vendita (najwyższej loży włoskich Karbonariuszy (Carbonari), tajnej, rewolucyjnej masońskiej organizacji) dostały się do rąk papieża Leona XII (1823-1829). Na rozkaz, najpierw Grzegorza XVI (1831-1846) a następnie Piusa IX (1846-1878), francuski pisarz J. Cretineau Joly opublikował te tajne dokumenty w swojej pracy, "L'Eglise Romaine et La Revolution". Od czasu tej publikacji nie można wątpić w istnienie spisku tajnych stowarzyszeń przeciw Kościołowi katolickiemu. Aby uświadomić sobie rozmiary tego planu polecamy, w szczególności, przestudiowanie encyklik "Humanum genus" Leona XIII oraz "Pascendi", św. Piusa X.
Z ich tajnych dokumentów dowiadujemy się, że w celu zniszczenia Kościoła katolickiego, bo ich zamiarem jest nic innego jak właśnie zniszczenie Świętego Kościoła Chrystusowego, konspiratorzy postanowili:
– w pierwszej fazie, wytworzyć wszechświatowy klimat liberalnych opinii, który wywołałby u ludzi pragnienie zjednoczenia wszystkich w jednym wielkim uniwersalnym kościele;
– następnie spowodowanie, aby te idee przeniknęły do katolickich kręgów zarówno świeckich jak i duchownych z zamiarem wychowania pokolenia "liberalnych katolików";
– i ostatecznie doprowadzenie do wyboru na papieża człowieka nieposzlakowanego pod względem moralnym, który jednak byłby papieżem podatnym na zewnętrzne wpływy, aby w końcu zgodna z ich własnymi ideami transformacja Kościoła katolickiego dokonana została przez samą hierarchię kościelną. Tajne instrukcje nazwały to "rewolucją w kapie i tiarze".
Poniżej zamieszczamy dwa cytaty będące potwierdzeniem tego, co dotychczas powiedzieliśmy:
"Pragniemy reformy Kościoła, ale chcemy, aby się dokonała bez wszczynania buntu, by została zrealizowana przez legalną władzę. Życzymy sobie reform w instrukcjach kościelnych, reformy kultu oraz reform dyscypliny kościelnej, reform na najwyższych urzędach Kościoła. Aby tego dokonać musimy wytworzyć klimat opinii skłaniających legalne władze do działania zgodnego z naszymi zamiarami nawet, jeżeli miałoby to trwać dwadzieścia, trzydzieści albo pięćdziesiąt lat".
Deklaracja ta pochodzi z książki "Il Santo" autorstwa FOGAZZARO wydanej w roku 1905.
Autorem drugiej deklaracji jest duchowny apostata, eks-kanonik ROCCA, zmarły w 1893 roku: "Wierzę, że boski kult, jaki regulują zasady liturgii, ceremoniału, rytuał i zarządzenia Kościoła katolickiego, wkrótce na soborze ekumenicznym poddany zostanie transformacji, która przywracając kult do jego czcigodnej prostoty czasów apostolskich, wprowadzi harmonię między nim i nowym stanem współczesnego sumienia i cywilizacji".
Zamierzamy wykazać, że tej "transformacji" "boskiego kultu, jaki regulują zasady liturgii, ceremoniału, rytuał i zarządzenia Kościoła katolickiego" mającej się odbyć "bez wszczynania buntu", i "osiągniętej przez legalną władzę" na "soborze ekumenicznym" właśnie doświadczamy. Legalna władza na Drugim Soborze Watykańskim dokonała transformacji boskiego kultu. Zgodnie z przewidywaniami apostaty Rocca, posoborowe reformy wprowadziły "harmonię" między katolickim kultem i "nowym stanem współczesnego sumienia i cywilizacji" pod pretekstem "przywrócenia czcigodnej prostoty czasów apostolskich". Aby tego dokonać nowi reformatorzy podjęli próbę nowego sformułowania doktryny i obalenia dotychczasowej liturgii. W niniejszej pracy zająłem się jedynie analizą ich działań odnoszących się do Mszy i odkryłem, że podważenie rytu skutkuje istotną modyfikacją, której celem jest zniszczenie Mszy.
Istnieje pewna trudność w udowodnieniu tego, co zamierzam wykazać, a wynika ona ze szczególnej cechy, jaką posiadają autorzy tych zmian, a mianowicie z ich hipokryzji.
Mimo aury dwuznaczności, istotna modyfikacja dokonana we Mszy odsłania efekty hipokryzji autorów; a zatem, chociaż udowodnienie tego jest trudnym zadaniem, to jednak nie jest zadaniem niemożliwym i podjąłem się go biorąc za swój drogowskaz List Apostolski Leona XIII.
Ten wielki Papież mówi nam: "Dla sprawiedliwej i właściwej oceny anglikańskiego Rytuału (tutaj zastępuje go Novus Ordo Missae) jest przede wszystkim ważne, aby oprócz rozważenia tego, co zostało powiedziane o niektórych jego częściach, należycie ocenić okoliczności, w jakich powstał i został publicznie zatwierdzony".
W jakich okolicznościach został skomponowany i publicznie zatwierdzony Novus Ordo Missae? W klimacie fałszywego ekumenizmu wypływającego z Soboru Watykańskiego II.
Ponadto, zauważmy bezzwłocznie, że wynalazcy i zwolennicy Novus Ordo Missae byli znani nie tylko ze swej miłości do innowacji i zmian, ale jednocześnie z pogardy dla kościelnych tradycji. Wydaje się, że nikt odpowiedzialny nie może temu zaprzeczyć. Ale, czyż przypadkiem nie są to właśnie cechy modernistów? Posłuchajmy św. Piusa X: "Pewnym jest, że skłonność do modernizmu łączy się zawsze z nienawiścią do metody scholastycznej; najpewniejszym objawem, że skłonność do modernizmu budzi się w pewnym umyśle, jest odraza tegoż do metod scholastycznych".
"Usiłują, dalej, podstępnie wypaczyć siłę i naturę Tradycji, aby, w ten sposób, poderwać jej znaczenie, i powagę. Zawsze będzie powagą pod tym względem drugi Sobór Nicejski, który potępił «ośmielających się w ślad za bezbożnymi heretykami lekceważyć Tradycję kościelną, a wprowadzać natomiast nowe poglądy… lub złośliwie i chytrze usiłujących obalić pewne uświęcone tradycje Kościoła katolickiego»" (14).
To właśnie odsłania tożsamość autorów nowego obrządku gdyż bez wątpienia charakteryzuje ich "namiętność do nowości", "nienawiść do scholastyki" i "pogarda dla kościelnych tradycji". To wszystko są oznaki – według słów świętego papieża Piusa X, nie ma żadnego "pewniejszego znaku" – że autorzy tej reformy są, co najmniej podejrzani o herezję.
Nie zapominajmy również o tym, co z chwilą pojawienia się nowego rytu stało się powszechnie znane, a co jeszcze bardziej odsłania przed nami, jaki duch określał stosunek autorów do Kościoła katolickiego, a zwłaszcza do Mszy Świętej, a mianowicie, "kim byli innowierczy wspólnicy z pomocy których oni korzystali, (i) do jakiego celu kierowali swoje działania". Widzimy stąd jasno, że ci reformatorzy podobnie jak ci, o których Leon XIII powiedział, że: "znali aż nazbyt dobrze ścisły związek, jaki łączy wiarę i kult, LEX CREDENDI i LEX ORANDI; by pod pretekstem przywrócenia obrzędów liturgicznych do ich pierwotnej formy, na wiele sposobów je skazić, a przez to pogodzić z błędami nowatorów" (15).
Czyż głównym autorem całej liturgicznej reformy nie jest Annibale BUGNINI?
Tak jest w istocie; to ten sam człowiek, którego Jan XXIII usunął z papieskiego Uniwersytetu Laterańskiego i z innych uczelni gdzie wykładał liturgię, ponieważ jego poglądy w tej jak i w wielu innych dziedzinach trudno było uznać za katolickie.
Innowiercze sekty, jakie zaproszono do pomocy w kształtowaniu nowej liturgii były wszystkie, zasadniczo, wrogie Mszy Świętej.
Cel oczekiwany przez reformatorów był oczywisty: zastąpić tradycyjny katolicki ryt, "tak wolny od wszelkich błędów, że niczego w nim nie ma, co by nie tchnęło największą świętością i pobożnością" (Sobór Trydencki, Ses. XXII, Cap. 4) obrządkiem "dostosowanym do nowego stanu współczesnego sumienia i cywilizacji". Trzeba to jasno powiedzieć, że przez "współczesne sumienie i cywilizację", mają oni na myśli mentalność wyrosłą, po pierwsze z protestanckiej reformacji a następnie z Rewolucji Francuskiej: umysłowość, która nie przyjmuje żadnej prawdy narzuconej z zewnątrz, a która poddaje się tylko prawdom "immanentnym", wynikającym z "wolnej (nieskrępowanej) myśli" każdego człowieka.
To z tego właśnie powodu, ten starożytny, tradycyjny, jednoznacznie katolicki ryt został odrzucony i jest zastępowany przez mętny obrzęd, heretycki w swej starannie wykalkulowanej obłudzie, który mogą używać wszystkie chrześcijańskie społeczności nie przyjmujące katolickiej doktryny o Eucharystii.
Aby osiągnąć swój cel nowatorzy zniszczyli "nieprzezwyciężoną barierę", jaką wznieśli Ojcowie Soboru Trydenckiego definitywnie ustanawiając Kanon, "przeciw wszelkiej herezji, która mogłaby zaatakować integralność Tajemnicy" (16). Liturgię wystawiono na łaskę "twórczej inwencji" każdego celebransa i jednocześnie dano do ich dyspozycji kolekcję "kanonów", z których całkowicie usunięto wszelkie sformułowania będące wyraźnym potwierdzeniem tych katolickich dogmatów, które odrzucili protestanccy reformatorzy: Rzeczywistej cielesnej Obecności Chrystusa, ofiarnego (przebłagalnego) charakteru Mszy, służebnego kapłaństwa celebransa, skuteczności (efektywności) słów konsekracji wypowiadanych przez kapłana.
Skażenie Mszy
w celu dostosowania jej do
Protestanckiej Wieczerzy
A. - DEFEKT INTENCJI
Dążność nowych reformatorów do modyfikacji Mszy, ten "zamiar przeciwny i niezgodny z sakramentem", o którym mówił Leon XIII, odnajdujemy już na samym początku, w zaproponowanym przez nich samym pojęciu Mszy, ideę ucieleśnioną w Artykule 7, Rozdziału II Institutio generalis Missalis Romani (czyliWprowadzenia ogólnego do Mszału Rzymskiego): "Budowa, elementy składowe i części Mszy", jak następuje: "CENA DOMINICA SIVE MISSA EST SACRA SYNAXIS SEU CONGREGATIO POPULI DEI IN UNUM CONVENIENTIS, SACERDOTE PRAESIDE, AD MEMORIALE DOMINI CELEBRANDUM. QUARE DE SANCTAE ECCLESIAE LOCALI CONGREGATIONE EMINENTER VALET PROMISSIO CHRISTI: «UBI SUNT DUO VEL TRES CONGREGATI IN NOMINE MEO, IBI SUM IN MEDIO EORUM»" (17).
"Uczta Pańska czyli Msza (18), jest świętym zgromadzeniem zebranego w jedno ludu Bożego, pod przewodnictwem kapłana, dla sprawowania pamiątki Pana. Z tej przyczyny do miejscowego zgromadzenia świętego Kościoła odnosi się w szczególny sposób obietnica Chrystusa: «gdzie dwóch lub trzech jest zgromadzonych w Moje imię, tam Ja jestem pośród nich»".
Nie dajmy się zwieść w tym miejscu próbom wyjaśnień prezentowanym przez przyjaciół reformatorów mówiących nam, że "nie chcieli podawać definicji Mszy"; albo, że "duszpasterskie względy skłoniły autorów "Institutio" do zaniechania doktrynalnej precyzji instrukcji, ale mimo wszystko nie porzucili oni doktryny". Przywołajmy raczej określenie św. Piusa X, który poznał im podobnych aż nazbyt dobrze: "…modernistów najprzebieglejszy manewr polega na tym, że nie przedstawiają swych doktryn ujętych w pewien porządek i zebranych w pewną całość, lecz jakoby rozproszone i oddzielone jedne od drugich, ażeby uchodzić za chwiejnych i niejako niestałych, gdy tymczasem są pewni i stanowczy". Przywołajmy także inne stwierdzenie tego świętego Papieża: "Najpewniejszym objawem, że skłonność do modernizmu budzi się w pewnym umyśle, jest odraza tegoż do metod scholastycznych" (19).
* * *
Jak to przyznali wszyscy krytycy Artykułu 7 "Institutio generalis", podana powyżej definicja Mszy nie jest zgodna z doktryną katolicką ustaloną raz na zawsze przez Święty Sobór Trydencki, ale raczej pozostaje w zgodności z tym co dominuje w różnych kościołach protestanckich:
– Dla autorów Novus Ordo Missae, co w oczywisty sposób widać w podanej tu definicji, Msza jest po prostu zredukowana do "Wieczerzy Pańskiej".
– Nowi reformatorzy przyznają określeniu "Wieczerza Pańska", przyjętemu przez protestantów, pierwszeństwo przed takimi katolickimi określeniami jak: "Msza", "Msza Święta" lub "święta Ofiara Mszy", które to Luter wyeliminował całkowicie.
– Charakterystyczne dla tej wieczerzy, jest to, że jest posiłkiem "zgromadzenia... pod przewodnictwem kapłana", zebranego razem "by sprawować pamiątkę Pana". Jak pisał Rincelet "w użytej formule nic nie sugeruje ofiarniczej, służebnej czynności zarezerwowanej wyłącznie dla kapłana. Luter z pewnością podpisałby się pod tym wszystkim" (20).
Lecz obrońcy nowego rytu zarzucą w tym miejscu, że powyższy argument opiera się na tekście pierwszej wersji Artykułu 7, a wersja ta została w pełni poprawiona we "wszystkich punktach, które ostatnio przyciągnęły uwagę krytyków". (Annibale Bugnini).
I faktycznie, powstała nowa wersja Artykułu 7, uznana przez większość obrońców Mszy za ortodoksyjną, chociaż w rzeczywistości nie jest bardziej katolicka niż wersja pierwotna.
Czy obrońcy Mszy, którzy tak łatwo dali się zadowolić nie wiedzą, co powiedział Bugnini o tej nowej wersji? Z pewnością nie zwrócili żadnej uwagi na jego wypowiedź. A tymczasem, w majowym wydaniu "Notitiae" z 1970 roku, organu Świętej Kongregacji Kultu Bożego, Bugnini ówczesny sekretarz tej kongregacji oświadczył, że po przeanalizowaniu "wprowadzenia" do nowego rytu sformułowanego w 1969 roku, "ojcowie i eksperci CONCILIUM nie znaleźli w nim żadnego doktrynalnego błędu ani żadnej przyczyny, aby wprowadzać jakiekolwiek zmiany", tak więc, nie dodając "niczego nowego" ograniczono się do zredagowania "nowej wersji w celu poprawienia jasności niektórych określeń" (21).
Ta deklaracja ma kolosalne znaczenie. Jak bardzo rozsądnie zauważa Rincelet (22), oznacza to szczególnie dobitnie, że:
– Concilium posiada pełną aprobatę Zwierzchności, ponieważ mimo podejrzeń, jakie ujawniły się, co do swojej ortodoksji, nie poddało się kompetencji Kongregacji Doktryny Wiary, ciała powołanego właśnie dla rozstrzygania takich przypadków, ale okazało się sędzią we własnej sprawie.
– Jeżeli "członkowie Concilium nie znaleźli żadnego doktrynalnego błędu (w Artykule 7) (23) i żadnego powodu aby dokonywać jakichkolwiek zmian", to prowadzi nas to do wniosku, że "problemem jaki się pojawił jest ortodoksja samego Concilium, problem, który już wcześniej wyraźnie się zarysował z powodu skandalicznej obecności w jego składzie sześciu protestanckich członków".
– Z chwilą, gdy "nowa wersja" powstała nie po to, by skorygować "jakiś domniemany doktrynalny błąd" pierwotnej wersji, czy też by "wprowadzić w niej jakieś zmiany", nową wersję Artykułu 7 musimy rozpatrywać zgodnie z wcześniejszym tekstem.
Spróbujmy zatem odczytać i zrozumieć nową wersję w świetle pierwszej, jako że przypomnijmy to po raz kolejny, według słów jej autora, druga wersja nie wnosi żadnej zmiany do doktrynalnej natury wersji pierwotnej.
Oto nowy tekst:
"IN MISSA SEU CENA DOMINICA POPULUS DEI IN UNUM CONVOCATUR, SACERDOTE PRAESIDENTE PERSONAMQUE CHRISTI GERENTE, AD MEMORIALE DOMINI SEU SACRIFICIUM EUCHARISTICUM CELEBRANDUM. QUARE DE HUIUS MODI SANCTAE ECCLESIAE COADUNATIONE LOCALI EMINENTER VALET PROMISSIO CHRISTI: «UBI SUNT DUO VEL TRES CONGREGATI IN NOMINE MEO IBI SUM IN MEDIO EORUM» (Matt. XVIII, 20). IN MISSAE ENIM CELEBRATIONE, IN QUA SACRIFICIUM CRUCIS PERPETUATUR, CHRISTUS REALITER PRAESENS ADEST IN IPSO COETU, IN SUO NOMINE CONGREGATO, IN PERSONA MINISTRI, IN VERBO SUO, ET QUIDEM SUBSTANTIALITER ET CONTINENTER SUB SPECIEBUS EUCHARISTICIS".
"We Mszy, czyli Wieczerzy Pańskiej zwoływany jest lud Boży w jedno, dla sprawowania pamiątki Pana, czyli ofiary eucharystycznej pod przewodnictwem kapłana działającego w osobie Chrystusa. Dlatego, obietnica Chrystusa: «gdziekolwiek dwóch lub trzech zebranych jest razem w Moje imię, tam Ja jestem pośród nich» w specjalny sposób stosuje się do tego zgromadzenia lokalnego kościoła. Gdyż w celebrowaniu Mszy, w którym dokonuje się ofiara Krzyża, Chrystus rzeczywiście jest obecny w zgromadzeniu, które zebrało się w jego imię, w osobie jego sługi, w jego słowie oraz substancjalnie i ciągle pod eucharystycznymi postaciami".
Ta druga wersja, zrewidowana i rozbudowana, ale nie poprawiona nie jest bardziej ortodoksyjna niż pierwsza. Jak pokazuje Rincelet (Op. cit. str. 16), pozostało nadal kilka zasadniczych dwuznaczności:
1° Dwie podejrzane dwuznaczności pomiędzy "Mszą" i "Wieczerzą Pańską", oraz "Pamiątką Pana" i "ofiarą eucharystyczną".
Jako że łaciński spójnik "seu" oznacza wybór między dwoma ekwiwalentnymi rzeczami, nowe sformułowanie wzmacnia błąd sugerowany przez pierwszą wersję, identyfikując "Mszę" z "Wieczerzą Pańską" oraz "ofiarę Eucharystyczną" z "Pamiątką Pana": "In Missa SEU Cena Dominica" = "We Mszy LUB, (CO SPROWADZA SIĘ DO TEGO SAMEGO), w Wieczerzy Pańskiej"; oraz "Ad memoriale Domini SEU sacrificium eucharisticum celebrandum" = "celebrować pamiątkę Pańską, LUB, (CO SPROWADZA SIĘ DO TEGO SAMEGO), ofiarę Eucharystyczną".
Tak więc, nowa wersja UPORCZYWIE OBSTAJE przy uznawaniu Mszy jedynie za wieczerzę Pańską (posiłek) i przy ofierze rozumianej tylko w sensie pamiątki (wspomnienia).
2° Dwuznaczność w pojmowaniu rzeczywistej Obecności Chrystusa: O jakiej prawdziwej obecności jest tu mowa? Rzeczywista "fizyczna" obecność czy też rzeczywista obecność "duchowa"? Luter też twierdził, że wierzy w "rzeczywistą obecność" Chrystusa w Eucharystii; ale według jego pojmowania, ta prawdziwa obecność była całkowicie duchowa. Dla niego chleb pozostawał chlebem a wino pozostawało winem, do czego dodawał duchową obecność Chrystusa, który "będąc faktycznie obecnym wszędzie, może też być obecnym w eucharystii".
W tym momencie trzeba zauważyć, że w nowej wersji Artykułu 7 wprowadzonej jak to nam przypomniano po to, aby "poprawić jasność niektórych określeń", objaśnienie ma sens protestancki, a nie katolicki. W rezultacie, podobnie jak w pierwszej wersji, po zaaplikowaniu do "Mszy albo Wieczerzy Pańskiej" słów Pana Jezusa z Ewangelii św. Mateusza XVIII, 20, oznaczających jedynie rzeczywistą duchową obecność, nowa wersja wprowadza jeszcze większy zamęt zrównując "rzeczywistą obecność pod eucharystycznymi postaciami" z "rzeczywistą obecnością" "w samym zgromadzeniu... w osobie jego sługi" i "w jego słowie". Jak bez obszerniejszego objaśnienia, obecność "substancjalna i ciągła pod eucharystycznymi postaciami" może wskazywać na katolicką doktrynę, jeżeli po pierwsze użyte wyrażenie nie jest jednoznacznie katolickie, a po drugie zauważa się oczywistą niechęć do używania wyrażeń uświęconych przez Kościół; i w końcu, z powodu deklaracji samego autora, że nowa wersja nie wnosi niczego nowego do wersji pierwotnej? Prowadzi to do nieuniknionej konkluzji, że to konkretne wyrażenie należy rozumieć zgodnie z jego sensem zawartym w pierwszej wersji.
3° Dwuznaczność w rozumieniu ofiarnego charakteru Mszy: "celebrowaniu Mszy, w którym dokonuje się ofiara Krzyża". Z jaką czynnością mamy do czynienia w omawianym tekście: czy ma ona sens pamiątki (wspomnienia) czy może oznacza odnowienie?
Intencja autora tego objaśnienia odsłania się w sensie użytej przez niego frazy, oddającej jego myśl. Sens tej frazy zależy od dwóch poprzedzających ją wyrażeń gdyż one wszystkie tworzą jedną całość: drugie jest połączone z pierwszym przez "quare = dlatego", a trzecie z drugim przez "enim = gdyż". A zatem, Ofiara Krzyża dokonuje się nie przez prawdziwą fizyczną obecność spowodowaną przeistoczeniem darów ofiarnych, ale przez celebrowanie Mszy będącej zgodnie z wcześniejszym opisem, posiłkiem (ucztą) zgromadzenia odbywanym pod przewodnictwem kapłana, a zwołanym dla celebrowania (święcenia) pamiątki Pańskiej lub co sprowadza się do tego samego, ofiary eucharystycznej.
Tak więc, nigdzie zarówno w pierwszej jak i drugiej wersji Artykułu 7 nie stwierdza się, że ofiara dokonuje się w sakramentalny sposób przez konsekrację-przeistoczenie (transsubstancjację), czego powodem jest zamiar autorów nowego rytu wywołania u nas przekonania, że to co się dokonuje ma jedynie sens wspomnienia (pamiątki) pewnego wydarzenia.
4° Dwuznaczność w rozumieniu prawdziwie służebnego charakteru kapłaństwa. Nowa wersja rzeczywiście zawiera poprawne sformułowanie o kapłanie "działającym w osobie Chrystusa", ale dla "przewodniczenia" zgromadzeniu. Jednakże, co do jego ofiarniczego działania, kiedy to naprawdę "działa in persona Christi", nowa wersja podobnie jak i stara uparcie o tym milczy, zezwalając w ten sposób by pozostała niejasność, co do doktryny, którą odrzucili protestanci z Concilium.
Tak więc, analiza nowej wersji Artykułu 7 przeprowadzona w świetle oświadczenia jego głównego autora, świadczy niezbicie, że idea Mszy jaką posiadają nowi reformatorzy i której nauczają jest heretycka ze względu na zawartą w niej starannie wykalkulowaną obłudę.
W tym miejscu nie wolno nam też zapomnieć, że poważne wątpliwości, jakie wzbudziła pierwsza wersja Institutio generalis, a w szczególności jej Artykuł 7 dotyczyły w szczególności następujących zagadnień:
– przebłagalnego charakteru ofiary Mszy Św.;
– rzeczywistej fizycznej obecności Pana Jezusa pod konsekrowanymi postaciami;
– skuteczności konsekracji (przeistoczenia);
– służebnego charakteru czynności zarezerwowanych wyłącznie dla kapłana.
Krytyka oparta na powyższych zagadnieniach znalazła swój wyraz w "Krótkiej analizie krytycznej" (zob. przypis (16)) przedstawionej Pawłowi VI przez dwóch kardynałów, z których jeden, a mianowicie kardynał Ottaviani stanowił w pewnym sensie samą duszę ówczesnego Świętego Oficjum.
Nie zapominajmy w końcu również, że w sytuacji powstania wątpliwości dotyczących spraw wiary spowodowanych dwuznacznym tekstem ICH produkcji, jego autorzy powinni złożyć wyraźne wyznanie katolickiej wiary, nawet gdyby miało to się wiązać z niebezpieczeństwem dla ich życia. Ponieważ istnieją znane im, stosowne i uświęcone używaniem ich w Kościele formuły, to uporczywa odmowa użycia ich w celu jasnego i jednoznacznego wyznania wiary, wskazuje na to, że autorom przyświeca szkodliwy cel, jakim jest zdeformowanie Mszy dla pogodzenia jej z protestancką doktryną Wieczerzy Pańskiej, sprzecznej ze wszystkimi naszymi dogmatami eucharystycznymi.
Ich zawziętość świadczy
również o tym, że żywią INTENCJĘ PRZECIWNĄ I SPRZECZNĄ ZE ŚWIĘTĄ OFIARĄ
MSZY, jaką Chrystus ustanowił a Kościół zdefiniował.
OŚWIADCZENIA, KTÓRE POTWIERDZAJĄ NASZĄ OPINIĘ
Istnienie tej intencji, przeciwnej i sprzecznej z katolickim rozumieniem Świętej Ofiary Mszy potwierdzają liczne deklaracje wypowiadane przez oficjalnie katolickich biskupów, jak również przez protestantów:
– Deklaracja arcybiskupa Malines, Josepha SUENENS'a, prymasa Beligii, kardynała świętego rzymskiego Kościoła i osobistego przyjaciela Pawła VI: "Można by sporządzić imponującą listę twierdzeń uważanych przez Rzym w przeszłości, a nawet całkiem niedawno za jedynie prawdziwe, które zostały usunięte przez ojców Soboru Watykańskiego II".
– Deklaracja kardynała WILLEBRANDS'a, specjalnego wysłannika Pawła VI na światowy kongres luterański w Evian, w styczniu 1970 roku: "koniecznością jest właściwsze zrozumienie osoby i pracy Lutra... Czyż sam Drugi Sobór Watykański nie przyjął z zadowoleniem żądań, jakie między innymi wysunął Luter, a dzięki którym wiele aspektów chrześcijańskiej wiary jest w dzisiejszych czasach lepiej wyrażanych niż to było dawniej? Luter w swojej epoce w niezwykły sposób ukształtował podstawy teologii i chrześcijańskiego życia".
– Deklaracja arcybiskupa ETCHEGARAY, przewodniczącego konferencji episkopatu Francji wygłoszona do XV-ego zgromadzenia ogólnego francuskich protestantów: "Nie możecie już dłużej rościć sobie monopolu do reformy, gdy dostrzeżecie poważne wysiłki na polu biblijnej, doktrynalnej i duszpasterskiej odnowy podjętej przez Kościół Drugiego Soboru Watykańskiego".
– Deklaracja wielebnego Rogera MEHL'a (protestanta), po przestudiowaniu książki szwedzkiego teologa Vajta: "Jeśli weźmie się pod uwagę zdecydowaną ewolucję liturgii katolickiej, możliwości zastępowania Kanonu Mszy innymi modlitwami liturgicznymi, przytłumienie idei czyniącej z Mszy ofiarę, możliwości komunikowania pod obu postaciami, to nie istnieją już żadne powody zakazywania członkom Reformowanych Kościołów uczestniczenia w Eucharystii w Kościele rzymskim".
– Deklaracja, która ukazała się w jednym z wielkich protestanckich magazynów i została zrelacjonowana przez Jeana GUITTON'a we francuskiej gazecie "La Croix", grudzień 1969: "Nowe katolickie modlitwy eucharystyczne porzuciły fałszywą perspektywę ofiary składanej Bogu".
– Oficjalna deklaracja Najwyższego Konsystorza kościoła wyznania augsburgskiego Alzacji i Lotaryngii z 8 grudnia 1973: "...mając na uwadze obecne formy eucharystycznej celebracji w Kościele katolickim oraz zbieżności jakie zachodzą obecnie w teologii, wydaje się, że stopniowo zanika wiele przeszkód, które mogłyby powstrzymywać protestanta od brania udziału w jego eucharystycznych celebracjach. Dzisiaj możliwym się staje dla protestanta rozpoznanie w katolickiej celebracji eucharystycznej wieczerzy ustanowionej przez Pana (tj. protestanckiej uroczystości wspólnotowej)... Przykładamy wielką wagę do wprowadzenia nowych modlitw, dla nas swojsko brzmiących i posiadających zaletę umożliwiającą nadawanie ofierze innej interpretacjiniż ta, którą dotąd przyzwyczailiśmy się przypisywać katolicyzmowi. W tych modlitwach rozpoznajemy ewangelicką teologię ofiary". (W cytatach podkreślenia autora).
Czytelnik powinien zwrócić uwagę, że w tej ostatniej deklaracji augsburscy protestanci publicznie i oficjalnie stwierdzają, dlaczego w celu uczestnictwa "w katolickiej celebracji eucharystycznej" "przykładają wielką wagę do wprowadzenia nowych modlitw", które dla nich – protestantów "brzmią swojsko". Dzieje się tak, ponieważ nowe eucharystyczne modlitwy tzw. Nowej Mszy, "posiadają zaletę umożliwiającą nadawanie teologii ofiary INNEJ INTERPRETACJI niż ta", jaką "przyzwyczaili się przypisywać katolicyzmowi". Aby lepiej podkreślić fakt, że dostrzegli znaczenie zmian dokonanych w nowym rycie, w odrębnych frazach podkreślają, "dzisiejsze formy eucharystycznej celebracji w katolickim Kościele" oraz "dzisiejsze zbieżności w teologii".
Następna kwestia, "zbliżać się" oznacza "spotykać się": teologie, które się zbliżają to teologie, które spotykają się stając się identycznymi. Niestety, musimy stwierdzić, że o ile protestancka teologia nie stała się katolicka, to jedynie teologia nowych modlitw eucharystycznych stała się protestancka. Co więcej, o protestantyzacji teologii nowych modlitw eucharystycznych świadczą również otwarte deklaracje protestantów, dla których nowe modlitwy "brzmią swojsko", gdyż nadają "inną interpretację teologii ofiary" – albo jak bardziej brutalnie głosi inne wyżej cytowane protestanckie oświadczenie: eucharystyczne modlitwy "porzuciły fałszywą perspektywę ofiary składanej Bogu".
Przypomnijmy w końcu tym, którzy mogliby mieć jeszcze jakieś wątpliwości w tym temacie, co francuscy biskupi zawarli w "Nowym niedzielnym Mszale" (wydanie z 1973, str. 382-3) jako "nakaz wiary": "Kwestia nie sprowadza się do dodania jeszcze jednej Mszy, zewnętrznie lub wewnętrznie na tyle dobrze odprawianej, że zyskuje ona łaskę Bożą. RZECZ DOTYCZY PO PROSTU UPAMIĘTNIENIA NIEPOWTARZALNEJ OFIARY JUŻ DOKONANEJ, Ofiary doskonałej, w której Chrystus sam siebie ofiarował i złączenia się z nią, komunii z innymi, uczynieniu naszą ofiary złożonej Bogu w jego osobie dla naszego zbawienia".
Nie bądźmy zaskoczeni tym ześlizgnięciem się nowej "katolickiej" teologii w kierunku protestanckiej herezji. Były sekretarz Świętego Oficjum zwrócił na to uwagę Pawła VI już przy pierwszym ukazaniu się Novus Ordo Missae mówiąc, że "przedstawia sobą tak w całości jak i w szczegółach, uderzające odejście od katolickiej teologii Mszy Świętej, jaka została sformułowana na XXII sesji Soboru Trydenckiego".
Pozwalając sobie na przypomnienie, już w Institutio generalis a zwłaszcza w Artykule 7, zauważyliśmy "dzisiejsze podobieństwa w teologii, umożliwiające protestantom, rozpoznanie w katolickiej celebracji eucharystycznej wieczerzy ustanowionej przez Pana", innymi słowy protestancką Wieczerzę Pańską.
Konkludując, oświadczenia pewnych rzekomo katolickich biskupów, jak również deklaracje autentycznych protestantów, potwierdzają nasze odkrycie, a mianowicie, że CELEM OCZEKIWANYM przez autorów Novus Ordo Missae i w znacznej części już osiągniętym, było naprawdę ZASTĄPIENIE TRADYCYJNEGO KATOLICKIEGO RYTU, "tak wolnego od wszelkich błędów, że niczego w nim nie ma, co by nie tchnęło największą świętością i pobożnością" (Sobór Trydencki), PRZEZ RYT, który "przedstawia sobą tak w całości jak i w szczegółach, uderzające odejście od katolickiej teologii Mszy Świętej" ryt, który może być używany przez wszystkie heretyckie protestanckie sekty, ponieważ został DOPASOWANY DO ICH HEREZJI.
W tym miejscu musimy znów powtórzyć: heretycy, z którymi mamy do czynienia są podwójnymi zdrajcami, gdyż dokonując wiarołomstwa dbają starannie, aby nie zaprzeczać otwarcie odrzucanym przez siebie doktrynom; z tej przyczyny, będą osądzeni nie na podstawie wygłaszanych deklaracji, lecz przez swoje czyny, swoją "praxis". Stosuje się do nich, bardziej niż do innych heretyków, kryterium sformułowane przez naszego Pana, że poznamy ich po czynach. A oto ich czyny:
– nowa definicja nadana Mszy w Artykule 7 Institutio generalis Novus Ordo Missae, heretycka w swej starannie wykalkulowanej obłudzie,
– oświadczenia "nowych teologów" i "nowofalowych" biskupów katolickich, które przytoczyliśmy;
– deklaracje prawdziwych protestantów;
– eliminacja starożytnego tradycyjnego Ordo Missae, które zostało potępione i jest w praktyce znienawidzone i prześladowane, ponieważ stoi w absolutnej opozycji do nowej eucharystii.
Opierając się właśnie na
całej kombinacji "czynów" tego rodzaju wydajemy osąd nad nową liturgią.
Ponieważ całość pokazuje jasno, jaki cel przyświeca nowemu rytowi, a także,
że nowa msza została pomyślana, przygotowana i sfabrykowana stosownie do
nowej idei Mszy wypracowanej przez nowatorów i w zgodności z obranymi przez
nich celami, ta nowa liturgia zawiera w sobie oraz propaguje, przez sam
fakt jej odprawiania "intencję przeciwną i sprzeczną ze Świętą Ofiarą
Mszy, jaką Chrystus ustanowił i Kościół zdefiniował".
B - DEFEKT FORMY
Teraz musimy zademonstrować jak poprzez nagromadzenie całej masy innowacji, pociągających ze sobą substancjalną (zasadniczą) zmianę, "obecne formy eucharystycznej celebracji w Kościele katolickim" tzn. "nowe modlitwy eucharystyczne" lub nowe kanony zostały dopasowane do protestanckiej wieczerzy (uczty).
* * *
PIERWSZA INNOWACJA. Nowy obrządek narzuca nową formułę konsekracji: ponieważ wbrew pozorom, nowa formuła konsekracji wprowadzona Konstytucją Apostolską Missale Romanum (z 3 kwietnia 1969) stanowi prawdziwy problem. Niewątpliwie, Paweł VI nie twierdzi, że zmienia podwójną Eucharystyczną formę, sięgającą swym rodowodem samych korzeni tego Sakramentu, ale faktycznie, w praktyce zmienia ją. Przeczytajmy jego tekst.
"ATTAMEN SIVE UT PASTORALIBUS, QUAS NOMINANT, RATIONIBUS CONSULERETUR, SIVE UT CONCELEBRATIO EXPEDITIUS PROCEDERET, JUSSIMUS VERBA DOMINICA IN QUALIBET CANONIS FORMULA UNA EADEMQUE ESSE. ITAQUE IN QUAVIS PRECATIONE EUCHARISTICA ILLA SIC PROFERRI VOLUMUS; SUPRA PANEM; ACCIPITE ET MANDUCATE EX HOC OMNES; HOC EST ENIM CORPUS MEUM, QUOD PRO VOBIS TRADETUR; ET SUPRA CALICEM; ACCIPITE ET BIBITE EX EO OMNES; HIC EST ENIM CALIX SANGUINIS MEI NOVI ET AETERNI TESTAMENTI, QUI PRO VOBIS ET PRO MULTIS EFFUNDETUR IN REMISSIONEM PECCATORUM. HOC FACITE IN MEAM COMMEMORATIONEM".
"Jednakże kierując się duszpasterską troską oraz aby ułatwić koncelebrę, zarządziliśmy aby słowa Pańskie były identyczne w każdej z eucharystycznych modlitw, pragniemy aby te słowa były następujące; nad chlebem: ACCIPITE ET MANDUCATE, itd.; nad kielichem: ACCIPITE ET BIBITE, itd." (tłumaczenie angielskie ICEL).
Treść tego rozporządzenia pozwala na poczynienie kilku spostrzeżeń.
Pierwsze odkrycie. – Nie zapominajmy, że od samego początku, jeszcze przed napisaniem listów apostolskich i Ewangelii Apostołowie odprawiali Świętą Ofiarę. A zatem już bardzo wcześnie przy konsekracji Eucharystii zawsze była używana "przed-Biblijna" formuła, którą Apostołowie otrzymali od Chrystusa, a następnie przekazali swoim następcom. "CREDIMUS IGITUR, QUOD FORMAM VERBORUM, SICUT IN CANONE REPERITUR ET A CHRISTO APOSTOLI, ET AB IPSIS EORUM ACCEPERINT SUCCESSORES. Dlatego wierzymy, że Apostołowie otrzymali od Chrystusa i przekazali swoim następcom formułę słów, jaką znajdujemy w Kanonie" (24). Zrywając z tą tradycją, Konstytucja "Missale Romanum" zastępuje ją nową formułą, niewątpliwie biblijną, ale posiadającą tą właściwość, że zawsze preferują ją protestanci, gdyż bardziej podkreśla narracyjny charakter wieczerzy niż ofiarniczą czynność katolickiego kapłaństwa.
Drugie odkrycie. – Nowy porządek słów podany w tej Konstytucji zrywa z odwieczną praktyką Kościoła w innym punkcie. Kościół zawsze oddzielał sakramentalne słowa, które kapłan wypowiada "in persona Christi" od stanowiących narracyjną część wieczerzy słów poprzedzających właściwą formułę.
Połączenie razem obu części, jakiego dokonała nowa formuła, obliguje celebransa do wypowiedzenia ich w narracyjnym tonie wspomnienia, a nie jak to zawsze czynili nasi ojcowie w tonie oznajmującym, osoby, która dokonuje osobistego aktu. Jak to opisuje "Krótka analiza krytyczna": W Novus Ordo Missae "formuła konsekracji jest teraz wypowiadana przez kapłana jako część historycznej narracji i już nie wyraża kategorycznego stwierdzenia ze strony Tego w Którego osobie działa kapłan: Hoc est Corpus Meum, (a nie: Hoc est Corpus Christi)".
Trzecie odkrycie. – Ta decyzja Pawła VI zmienia istotną część Mszy wprowadzając innowację w samej formie Eucharystii: w formule konsekracji chleba, "Accipite et manducate ex hoc omnes" oraz kielicha, "Accipite et bibite ex hoc omnes". Te słowa nie należą do formuły konsekracji. Jak zauważają autorzy Krótkiej analizy krytycznej z 1969 roku, w starożytnej formule konsekracji "interpunkcja i typograficzny układ formuły... oraz użycie do sakramentalnych słów wielkich liter, często innego koloru i umieszczenie ich na środku strony, wyraźnie oddzielało (je) od historycznego kontekstu. Dzięki temu zręcznemu zabiegowi formuła zyskiwała odrębną, AUTONOMICZNĄ wartość".
Jednakże Konstytucja Missale Romanum włącza wstępne słowa do formuły konsekracji: "illa sic proferri volumus: supra panem: Accipite... supra calicem: Accipite et bibite...".
Stąd, jedzenie i picie (aspekt posiłku) zrównuje się rangą z samą konsekracją (aspekt ofiarny), a to, w obecnym ekumenicznym klimacie pozwala idei uczty szybko wyrugować rzeczywistość Mszy.
Czwarte odkrycie. – Zauważmy również, że w/w innowacja skłania się silnie w kierunku symbolicznego rozumienia słów konsekracji i zamazywania, jeżeli nawet nie zatajania ofiarnego aspektu Mszy faworyzując proste wspomnienie (pamiątkę) albo jak to określili protestanci z Alzacji-Lotaryngii do "nadania teologii ofiary innej interpretacji, niż to zwykło się przypisywać katolicyzmowi".
Tą bezprzykładną innowacją Paweł VI wprowadził do samej istoty Mszy "w praktyce" i "obiektywnie" – jedzenie czy też aspekt posiłku – co chociaż stanowi integralną część nie jest jednak istotną częścią Mszy.
Piąte odkrycie. – W końcu, Konstytucja zmienia nawet anamnezę (gr. "anamnesis" = przypomnienie).
W tradycyjnej Mszy są następujące słowa: "Haec quotiescumque feceritis, in mei memoriam facietis = To ile razy czynić będziecie, na moją czyńcie pamiątkę".
Istotą tej formuły, jak to zawsze Kościół katolicki rozumiał, nie jest zachęta do przywołania na pamięć Chrystusa albo Ostatniej Wieczerzy, proste pamiętanie o Nim lub Jego przypomnienie. Jest to nakaz, aby ponownie czynić to, co Chrystus uczynił i wykonać to ponownie w ten sam sposób, w jaki On sam tego dokonał. (Z greckiego: EIS TEN EMOU ANAMNESIN, to jest, "zwróceni ku mej pamiątce". – Krótka analiza krytyczna).
Odtąd w nowych kanonach jest napisane: "Hoc facite in meam commemorationem =To czyńcie na moją pamiątkę".
Autorzy Krótkiej analizy krytycznej zauważają również, że formuła ta "która codziennie będzie rozbrzmiewać w językach narodowych, spowoduje niechybnie u słuchających przeniesienie nacisku na «pamiątkę» Chrystusa jako CEL akcji eucharystii, podczas gdy jest ona jej ŹRÓDŁEM. Idea pamiątki bądź WSPOMNIENIA niezadługo zajmie miejsce pojęcia rzeczywistej akcji sakramentalnej".
W tym miejscu jest ważnym, aby przypomnieć sobie, że w celu uzmysłowienia ludziom idei upamiętnienia lub zwykłej pamiątki (wspomnienia), Luter domagał się, żeby Kanon, a przede wszystkim słowa Wieczerzy, były wypowiadane w języku ojczystym na głos, gdyż "w ten sposób ludzie poznają z samych słów Pisma Świętego, że nie ma tu mowy o składaniu ofiary, ale jedynie o pamiątce Chrystusa".
We Francji, właśnie w ten sposób Msza jest przedstawiona w Nowym niedzielnym Mszale. Francuscy biskupi odpowiedzialni za tą książkę są więc zgodni z duchem Lutra i Novus Ordo Missae kiedy nauczają jako jeden z "niezbędnych nakazów wiary", że:
"Nie jest to kwestia dodania jednej Mszy do innej, zewnętrznie i wewnętrznie na tyle dobrze odprawianej, że zsyła ona Bożą łaskę. JEST TO PO PROSTU SPRAWA UPAMIĘTNIENIA NIEPOWTARZALNEJ OFIARY JUŻ DOKONANEJ, OFIARY DOSKONAŁEJ, W KTÓREJ CHRYSTUS SAM SIEBIE OFIAROWAŁ i złączenia się z nią, zjednoczenia z innymi, w uczynieniu naszą własną ofiary, jaką On złożył z Siebie samego dla naszego zbawienia" (25).
Wszystkie te odkrycia zmuszają mnie do stwierdzenia, że nawet jeśli te nowe "formuły konsekracji" wybrano "z przyczyn duszpasterskich i dla ułatwienia koncelebry", to w istocie rzeczy, niesłychanie ułatwiają ześlizgnięcie od katolickiej doktryny Mszy ku protestanckiej doktrynie Uczty; albo jak to wyrazili luteranie z Alzacji-Lotaryngii ku "nadaniu teologii ofiary innej interpretacji, niż to zwykło się przypisywać katolicyzmowi".
DRUGA INNOWACJA. – Zmiana w drugiej części konsekracji wina. W narodowych wersjach, a przynajmniej w pewnych językach: angielskim, niemieckim, hiszpańskim, itd., nowa formuła konsekracji wina poddana została znaczącej modyfikacji. Zamiast: "...Moja krew... która będzie wylana za was i ZA WIELU, na odpuszczenie grzechów", nowa formuła brzmi: "...Moja krew. Będzie on wylana za was i ZA WSZYSTKICH LUDZI, aby ich grzechy mogły być im przebaczone".
CZY TA ISTOTNA (substancjalna) MODYFIKACJA, NIE UNIEWAŻNIA SAMA W SOBIE MSZY ODPRAWIANEJ PRZY UŻYCIU TEJ NOWEJ FORMY?
Na pierwszy rzut oka można by sądzić, że nic takiego się nie dzieje, i to z dwóch powodów:
1° Ponieważ wszystkie podręczniki teologii (26) uczą, że: "certum est ad validam consecrationem vini, requiri Christi verba: HIC EST CALIX SANGUINIS MEI, vel HIC EST SANGUIS MEUS. (Jest pewnym, że dla ważnej konsekracji wina, wymagane są słowa Chrystusa: To jest kielich krwi Mojej lub To jest Krew moja)".
2° Ponieważ forma musi oznaczać skutek Sakramentu. Skutek tego sakramentu jest podwójny: Skutek rzeczywistej cielesnej Obecności Chrystusa i skutek zastosowania owoców Jego Męki. Ten podwójny skutek jest jasno wyrażony w tradycyjnej formie:
a) Skutek Obecności: "To jest kielich krwi Mojej, nowego i wiecznego przymierza, tajemnica wiary";
b) Skutek Zastosowania: "która będzie wylana za was i za wielu, na odpuszczenie grzechów".
W kilku językach w nowej narodowej wersji, wprowadzona jest istotna zmiana w drugiej części tej formuły. Znacznie zmienione zostało znaczenie skutku zastosowania (owoców Męki i śmierci).
Jednakże, wydaje się, że efekt pierwszej części formuły, która nadal jeszcze opisuje skutek Rzeczywistej Obecności musi się dokonać pomimo zmiany w części drugiej. A jeżeli dokonała się Obecność, to taka Msza jest ważna. Można by przyjąć, że skoro słowa pierwszej części zostały wypowiedziane to efekt się dokonał, jako że w tradycyjnej formie przed wypowiedzeniem drugiej części formuły, kapłan ogłasza dokonanie mysterium fidei, a mianowicie przeistoczenia.
Jaki zatem skutek miałaby zmiana dokonana w drugiej części?
Jeśli nawet nie osłabia ona ważności konsekracji wina, to istotna modyfikacja wprowadzona w drugiej części formy stanowi, sama w sobie, poważny defekt; gdyż faktycznie, nikt nie ma takiej władzy, aby zmienić cel, dla którego Chrystus pragnął ustanowić Mszę.
Jednakże, czy jest całkiem pewne, że ta szczególna zmiana nie osłabia ważności konsekracji?
W sakramentach forma wyraża wolę Chrystusa i to właśnie z tego powodu nikt nie ma władzy modyfikowania formy sakramentu gdyż, jeśli forma zostanie zmieniona wtedy już nie możemy być pewni ważności sakramentu.
Co więcej, czyż skutek Obecności Chrystusa w Eucharystii nie jest warunkowany przez skutek zastosowania?
Zdrowy rozum uczy nas, że normalną koleją rzeczy, użyte do jakiegoś celu środki pojawiają się najpierw, a sam cel, lub to, czego się oczekuje następuje później; jednakże, gdy rozpatrujemy intencję danej osoby to tym, co ma pierwszorzędne znaczenie, co stawia ona ponad wszystko, celem warunkującym jej działalność oraz wybór środków jest to, co ta osoba pragnie osiągnąć.
Jaka była główna intencja Chrystusa przy ustanowieniu Eucharystii? Co zamierzał i pragnął czynić?
Musimy w tym miejscu pamiętać, że zamiar Boga-Człowieka był podwójny:
a) Zamiar poprzedzający (antecedent) obejmujący wszystkie stworzenia dla których Odkupienie zostało postanowione. Taka jest właśnie obejmująca wszystkich ludzi wola Boga-Człowieka sama w sobie. Z Boskiego punktu widzenia Odkupienie dokonane na Krzyżu jest uniwersalne (powszechne). "Chrystus Jezus przyszedł na świat aby ratować grzeszników" (27); "(Bóg) Który chce aby wszyscy ludzie zostali zbawieni" (28); "(Bóg) nie oszczędził nawet Swojego własnego Syna ale wydał Go za nas wszystkich" (29); "(Jezus Chrystus) On jest ofiarą przebłagalną za nasze grzechy i nie za nasze tylko ale też za grzechy całego świata" (30).
b) Zamiar następujący (consequent). Jest to wola Boga-Człowieka, biorąca pod uwagę przyzwolenie Człowieka i predestynację Boga Ojca: jest to Odkupienie zrealizowane. Osiągnięty skutek tego Odkupienia nie jest uniwersalny (powszechny), ponieważ są tacy, którzy są potępieni.
Z pewnością Bóg-Człowiek pragnął, aby wszyscy ludzie skorzystali z Jego ofiary, ale wiedział On, że w rzeczywistości Jego ofiara nie wszystkim przyniesie korzyści. Chciał On, na mocy następującego zamiaru (woli), by "owoce i zasługi" Męki, jaką miał właśnie ponieść, Krwi, którą miał właśnie przelać dla zbawienia całego rodzaju ludzkiego, stosowały się do wybranych, którzy mieli skorzystać z tych owoców: VOBIS ET MULTIS. To jest tradycyjna doktryna jasno objaśniona w Katechizmie świętego Soboru Trydenckiego (31):
"Dodatkowe słowa ZA WAS I ZA WIELU,... opisują owoc i zasługi Jego Męki. Jeżeli popatrzymy na jej wartość, musimy przyznać, że Odkupiciel przelał Swoją krew dla zbawienia wszystkich; ale jeżeli rozważymy jak rodzaj ludzki przyjął ten dar, łatwo zauważymy, że ODNOSI SIĘ TO NIE DO WSZYSTKICH, ALE DO WIELU Z POŚRÓD LUDZI. Dlatego kiedy Nasz Pan mówił «dla was», miał On na myśli albo tych obecnych z Nim, albo tych wybranych z pośród narodu żydowskiego, za wyjątkiem Judasza, uczniów, do których On przemawiał. Kiedy dodał «i za wielu», pragnął On by rozumiano przez to pozostałych wybranych z pośród żydów albo pogan.
"Z ROZMYSŁEM, zatem, NIE ZOSTAŁY UŻYTE SŁOWA «ZA WSZYSTKICH» JAKO, ŻE W TYM MIEJSCU MOWA JEST JEDYNIE O OWOCACH MĘKI, I TYLKO DLA WYBRANYCH JEGO MĘKA PRZYNIESIE OWOC ZBAWIENIA. I taki jest sens słów Apostoła, kiedy mówi: «Chrystus został ofiarowany raz aby zgładzić grzechy wielu» (Hebr. IX, 28); a także słów naszego Pana w Ewangelii św. Jana: «Modlę się za nich; modlę się nie za świat ale za tych których Ty mi dałeś, ponieważ oni są Twoi» (Jan. XVII, 9)".
Aby osiągnąć ten zamiar, cel, zrealizować wolę następującą (consequent), a mianowicie zastosowanie owoców Jego Męki do wybranych, którzy mieli z nich skorzystać, Chrystus wybrał jako środek do jego realizacji, Swoją rzeczywistą obecność w tym Sakramencie.
Zmiana tego celu, oznacza zmianę zasadniczego zamiaru, następującej woli Chrystusa stojącej za ustanowieniem tego sakramentu i właśnie sam ten fakt poddaje w poważną wątpliwość ważność tak odprawianej mszy.
Jednak niektórzy będą się spierać, bo jak już wspomniano wcześniej, wszyscy uznani autorzy uczą za pewne, że dla ważnej konsekracji wina wymagane są tylko słowa Chrystusa: "to jest Kielich krwi Mojej" lub "to jest krew Moja"; a zatem jak można utrzymywać, że zmiana w drugiej części formuły może unieważniać konsekrację wina widząc, że słowa uznane za istotne przez wszystkich teologów zostały zachowane?
Odpowiedź jest prosta. Konsekracja z użyciem nowej formuły ma wątpliwą ważność, nie z tego powodu, że istotne słowa nie zostały zachowane, ale ponieważ nie są one wypowiadane z tą samą intencją, jaką miał Chrystus, gdy ustanawiał Mszę. Wypowiadane słowa to: "pro vobis et pro omnibus", a nie "pro vobis et pro multis".
Nie zapominajmy, że forma sakramentu stanowi wyraz woli Chrystusa i nikt nie ma takiej władzy, aby zmieniać formę przez Niego ustanowioną. A zatem, ponieważ forma została zmieniona to już nie ma teraz pewności, że dokonuje się to, czego pragnął Chrystus. Ta zmiana czyni konsekrację wina bardzo wątpliwą, łącznie nawet z konsekracją chleba, ponieważ to cała Msza została ustanowiona "pro vobis et pro multis".
Wątpliwość.
Jedyny zarzut, jaki stronnicy nowej formy mogliby wysunąć przeciw powyższym rozważaniom mógłby wyglądać następująco.
Przy wypowiadaniu nowej formuły "za was i za wszystkich", celebrant może po prostu myśleć wyłącznie o Męce, którą Chrystus wycierpiał za wszystkich ludzi a nie o zastosowaniu tej Męki, która jest tylko "pro vobis et multis". W takim hipotetycznym przypadku, czyż nie miałby on zamiaru czynienia tego, co Kościół czyni?
Odpowiedź. 1°Jeżeli używając nowej formy "za was i za wszystkich" celebrans myśli tylko o Męce, jaką Chrystus wycierpiał za wszystkich ludzi i wypowiada słowa formuły sądząc, że Msza, która odnawia nieuchronny skutek, znosi wieczność piekła (bardzo modny i bardzo rozpowszechniony w obecnych czasach błąd), to wtedy Msza odprawiana z taką intencją jest na pewno nieważna, gdyż w rzeczywistości poprzez swoją intencję celebrans wprowadza błąd do formy, który całkowicie wypacza jego Mszę.
2° Jeżeli wypowiadając "za was i za wszystkich" celebrans nie ma żadnej szczególnej intencji, a już na pewno nie intencję odrzucenia wieczności mąk piekielnych, można by uważać, że nie ma on żadnego zamiaru stojącego w opozycji do woli ustanawiającego ten sakrament Chrystusa. "Za wszystkich ludzi" samo w sobie, odnoszące się do poprzedzającej woli (antecedent), nie wyklucza skutku woli następującej (consequent) symbolizowanej zgodnie z Katechizmem Soboru Trydenckiego przez "pro vobis et pro multis"; jednakże, fakt zmiany formy pozostaje poważnym problemem: i w efekcie, w praktyce, ponieważ nowa forma nie wyraża zasadniczej woli Chrystusa, Jego następującej woli (consequent), pozostaje wątpliwość, co do ważności tak odprawianej Mszy. Co więcej, zmiana ta jest bardzo podejrzana jako że pochodzi od modernistów mających wywrotowe zamiary.
Wspiera tę opinię odpowiedź papieża Zachariasza skierowana do św. Bonifacego, Apostoła Niemiec. Św. Bonifacy zastanawiał się czy powinien powtarzać chrzty udzielone przez księdza mało biegłego w języku Cycerona, używającego następującej formy: "Ego baptizo te in nomine Patria, Filia et Spiritus Sancti". Św. Bonifacy uważał te chrzty za nieważne. Zachariasz odpowiedział: "Sed, sanctissime frater, si ille qui baptizavit non errorem introducens aut haeresim, sed pro sola ignorantia Romanae locutionis infringendo linguam, ut supra fati sumus, baptizans dixisset, non possumus consentire, ut denuo baptizentur" (*). "(Ale, najczcigodniejszy bracie, jeżeli ten, kto chrzcił nie wprowadził żadnego błędu ani herezji do formuły, ale przekręcił ją tylko przez nieznajomość łaciny, jak już to wyżej mówiliśmy, to nie możemy pozwolić na powtarzanie tych chrztów)". Dictionnaire de Theologie Catholique opisując ten fakt udziela wyjaśnienia: "Forma w tym przypadku mogła podlegać dwojakiej interpretacji: ortodoksyjnej i heretyckiej; wartości nadaje jej intencja administrującego sakrament: działając ze zwykłą nieznajomością języka udzielił on sakramentu: gdyby wprowadził błąd do formy jego intencja zupełnie zepsułaby ryt i nie wywołałby on żadnego skutku" (32). Do tego objaśnienia chciałbym dodać tylko jedną ważną uwagę: w przypadku nowej formy konsekracji nie można odwoływać się do usprawiedliwienia nieznajomością języka, jako że omawiamy pewną szczególną wersję w języku narodowym.
Zarzut obrońców nowego rytu.
Obrońcy nowego obrzędu mogą oponować, że ta ważna zmiana, jeśli nawet znalazła się w pewnych narodowych wersjach to nie istnieje w tekście łacińskim, jedynym oficjalnym tekście. W rezultacie będą próbować odrzucić przytoczony wyżej dowód przeciw Novus Ordo Misae z powodu tej konkretnej innowacji.
Aby uprzedzić ten sprzeciw chcę podkreślić, że taki sposób postępowania jest kolejną manifestacją obłudnego charakteru modernistycznych metod użytych przez autorów nowego rytu.
Jakkolwiek, jeżeli nie stracimy z pola widzenia faktu, że modernizm jest "praktyką" (praxis), herezją w działaniu dokonywaną w tym samym czasie, gdy głosi się coś całkiem przeciwnego; oraz że dla modernisty nawet najbardziej ortodoksyjne formuły niekoniecznie mają to samo katolickie znacznie, które my w nich rozpoznajemy, to wtedy łatwo będziemy mogli odkryć zastosowaną taktykę. Metoda ta polega na, z jednej strony zredagowaniu zadowalającego tekstu łacińskiego, na który większość wiernych w praktyce zwróci małą albo żadną uwagę, do którego w chwili ataku, unikając oskarżenia o herezję hierarchowie zawsze będą mogli się odwołać; a z drugiej strony autoryzowaniu (nie zapominajmy, że milczenie władzy jest jednocześnie przyzwoleniem) błędnego tłumaczenia przeznaczonego do powszechnego użytku wiernych. Na mocy prawa "lex credendi, lex orandi", a także "lex orandi, lex credendi" takie tłumaczenia zmienią wiarę wiernych poprzez stosowanie ich, praktykowanie. Czy to nie szatańska przebiegłość? Czy właśnie to nie dokonuje się na naszych oczach?
Co więcej, Władza, która podjęła inicjatywę rozmontowania "nieprzezwyciężonej bariery", wzniesionej przez Sobór Trydencki "przeciw jakiejkolwiek herezji, która mogłaby zaatakować integralność Tajemnicy" Mszy (Krótka analiza krytyczna, 1969 r.) i która nie potępia, a przez to zezwala, otwierając wolną drogę (a nawet promując) błędnym tłumaczeniom jest współwinna wszystkich herezji, których potępienia odmawia, gardząc dopełnieniem "obowiązku", który św. Pius X nazywał "najświętszym obowiązkiem urzędu pasterskiego".
A zatem władza zwierzchnia jest faktycznie odpowiedzialna za innowację pociągającą za sobą tak poważną zmianę w konsekracji wina, że ważność tak odprawianej Mszy jest, co najmniej bardzo wątpliwa.
TRZECIA INNOWACJA. – Nowy obrzęd zawiera imponującą kombinację modyfikacji obliczonych na dostosowanie naszej Mszy do Protestanckiej Wieczerzy i pociągających ze sobą zmianę w znaczeniowej warstwie formy.
* * *
Przed udowodnieniem tego oskarżenia, raz jeszcze pozwolę sobie na przypomnienie metod modernistycznych. Mając na celu utrzymanie swojej pozycji w Kościele – jako, że ich celem jest skorumpowanie, albo jak to oni mówią spowodowanie ewolucji we wnętrzu Kościoła – moderniści unikając otwartego zaprzeczania doktryn katolickich, często głoszą je na pokaz. Ale każdorazowo, gdy to czynią zawsze nadają im interpretację odmienną od tej nauczanej przez Kościół katolicki. I tak na przykład przy reformie kultu, choć prawdą jest, że pewni moderniści jako "wielbiciele symbolizmu są skłonni być bardziej pobłażliwymi w tym względzie" (33), zawsze potrafią zmodyfikować treść zachowanych tradycyjnych form, ponieważ znają "aż nadto dobrze ścisłą więź łączącą wiarę i kult" (34); w rezultacie treść tych tradycyjnych formuł zostaje zniekształcona zgodnie z błędnymi i heretyckimi doktrynami pod pretekstem przywrócenia ich do pierwotnej formy. Najczęściej modyfikują znaczenie tradycyjnych formuł przy pomocy pozornie nieznaczących zmian rytu; ale ponieważ te pozornie nieistotne obrzędy służą wyjaśnieniu i jasnemu przedstawieniu znaczenia formy, to ich usunięcie lub modyfikacja powoduje, że forma już nie oznacza jasno tego, co wyraża. Tak więc, zasadnicze, naprawdę istotne zmiany dokonują się przy użyciu pozornie niepozornych środków.
W konsekwencji, stając w obliczu modernistów, nie możemy utracić z pola widzenia faktu, że ich prawdziwe zamiary stają się jasne, gdy rozpatrujemy wprowadzane przez nich modyfikacje i innowacje biorąc je jako całość, ponieważ wszystkie skupiają się wokół celu, jaki mają na widoku.
* * *
Patrząc na Mszę i wielorakie zmiany wywołane nieustannie rozwijającą się reformą – przykładowo msze grupowe, msze młodzieżowe, msze "popowe" z udziałem i komunią niekatolików, celebracje dokonywane przez księży bez szat liturgicznych, zasiadających za niewielkimi stolikami, używanie sprzętów kuchennych zamiast świętych naczyń, itd. – to musimy dojść do wniosku, że wszystkie te jakoby anarchiczne zmiany dokonują się według określonego planu i wszystkie zmierzają do:
– rozmycia, aż do całkowitego zaniku a nawet zaprzeczenia ofiarnego i przebłagalnego aspektu Mszy, w celu uwydatnienia jedynie aspektu wspólnotowego posiłku, ofiary chwały i dziękczynienia;
– zmniejszenia roli kapłana kosztem zgromadzenia. Mówi się nawet o "mszach bez kapłana" zachęca się i czyni w tym kierunku eksperymenty od chwili, kiedy prywatne Msze bez zgromadzenia zaczęły zanikać po określeniu ich za nonsensowne;
– spowodowania zapomnienia o rzeczywistej cielesnej obecności Chrystusa dokonującej się w czasie dokonywanej przez kapłana konsekracji-przeistoczenia, faworyzując prawdziwą duchową obecność realizowaną przez zgromadzenie zebrane razem w imię Jezusa.
Podsumowując, pomimo anarchicznych pozorów wszystkie te zmiany są doskonale zaplanowane i de facto powodują substancjalną zmianę w istotnej części Mszy.
Rozpatrzmy niektóre z tych zmian. Wybrałem usunięcie przyklęknięć bezpośrednio po konsekracji chleba i wina oraz usunięcie dwóch słów "mysterium fidei" z konsekracji wina. Rozpatrując te rzeczy nie zapominajmy o fakcie, że według słów samego Pawła VI doświadczamy "odrodzenia modernizmu" w Kościele.
* * *
Zmiany te zdają się nie mieć pozornie większego znaczenia. Zademonstrujemy jednak jak bardzo poważne reperkusje wywołują one w kwestii ważności Mszy.
Wiemy, że sakrament musi oznaczać łaskę, którą daje i dawać łaskę, którą oznacza. Znaczenie to musi znajdować swój wyraz w rycie jako całości, tzn. zarówno w materii jak i formie; ale, jak to wyraźnie określił Leon XIII "przynależy głównie do formy", w tym przypadku do formuł konsekracji chleba i wina.
Przed wprowadzeniem obu zmian, które określiliśmy jako "pozornie nie mające większego znaczenia", adoracja kapłana i wiernych w oczywisty sposób manifestowała, że po wypowiedzeniu przez kapłana formuły konsekracji rzeczywiście dokonywało się to, co ta formuła oznaczała. Co do słów: "mysterium fidei" zawartych w formule konsekracji wina, to oznaczały one na swój własny sposób, niemniej jasno i wyraźnie, że dokonała się "tajemnica wiary": znikająca substancja chleba i wina ustępowała miejsce realnej fizycznej Obecności Chrystusa. Nie było żadnego miejsca na wątpliwość; dwie formuły wypowiedziane przez kapłana nie były żadnym zwykłym przypomnieniem, ale sprawiały, że rzeczywistość, którą oznaczały naprawdę stawała się realnością. Dowodem tego była: natychmiastowa adoracja i kapłańska proklamacja wiary w chwili dokonania przeistoczenia.
Likwidacja dwóch pierwszych przyklęknięć i usunięcie "mysterium fidei" oznaczają łącznie i każde z osobna, że niekoniecznie mamy w ogóle do czynienia z sakramentem; że chociaż słowa ustanowienia z pewnością przypominają to, co Pan Jezus uczynił, to niekoniecznie dokonują tego, co oznaczają; że odtąd, każdy celebrans będzie mógł wypowiadać słowa i jednocześnie być wierny swoim własnym specyficznym kościelnym poglądom.
Aby uczynić mój argument klarownym, przytoczę ustęp, z Dictionnaire de Theologie Catholique: "Materia sakramentu jest w swej istocie neutralna, co do tego, czy oznacza czy też nie święty skutek: na przykład obmywanie może służyć różnym celom, takim jak oczyszczanie się lub odświeżanie. Bez żadnej wątpliwości to forma lub słowa określają sakramentalne znaczenie materii, LECZ CZASEM NIE DOKONUJĄ TEGO Z CAŁĄ KONIECZNĄ PRECYZJĄ I JASNOŚCIĄ: to intencja szafarza przyczynia się do wykluczenia wszelkiej dwuznaczności. Co więcej, chociaż słowa formy posiadają obiektywny sens to TYLKO WTEDY NAPRAWDĘ WYRAŻAJĄ TO ZNACZENIE, JEŻELI ZOSTANIE IM ONO NADANE PRZEZ INTENCJĘ" (35).
Zilustrujmy to przykładem.
Słowa konsekracji są wypowiadane w tonie narracyjnym w niektórych wschodnich obrządkach, w nowym rycie i podczas wieczerzy protestanckiej: oznacza to, że recytowane w ten sposób mogą oznaczać albo konsekrację-przeistoczenie albo wspomnienie; nie mają one całej precyzji i wyrazistości potrzebnej do jednoznacznego określenia tego, co się dokonuje; dowodzi to, że właśnie intencja nadaje formie precyzję i usuwa wszelką dwuznaczność.
A zatem jaka jest zewnętrznie wyrażana intencja różnych szafarzy, gdy wypowiadają te same słowa, tym samym tonem?
W obrządkach wschodnich nie ma możliwości powstania żadnej dwuznaczności, a to z tego powodu, że po pierwsze intencję tę wyraźnie wyrażają wszystkie modlitwy ofertorium, a ponadto manifestuje się także w adoracji celebransa odbywającej się bezpośrednio po każdej z dwóch konsekracji.
Tak, modlitwy ofertorium świadczą wyraźnie i dobitnie o intencji Kościoła dokonania konsekracji a adoracja celebransa natychmiast po każdej z dwóch konsekracji manifestuje dodatkowo, że jako szafarz, wypowiedział on słowa z intencją czynienia tego, co Kościół czyni, a mianowicie, dokonania przeistoczenia. Nie ma wątpliwości, co do faktu, że jak nauczał Leon XIII: "zamiar albo intencja, o tyle o ile są w swej istocie czymś wewnętrznym, nie podlegają osądowi Kościoła: lecz W TYM ZAKRESIE W JAKIM SĄ ONE MANIFESTOWANE ZEWNĘTRZNIE, KOŚCIÓŁ JEST ZOBOWIĄZANY DO WYDANIA OSĄDU". Jednym ze skutków dwóch przyklęknięć jest zewnętrzna manifestacja intencji szafarza dokonania tego, co Kościół czyni: tj. przeistoczenia.
O tym jak wybitnie katolicki charakter posiada ta metoda oceniania zewnętrznych przejawów intencji celebransa świadczy fakt, że Dictionnaire de Theologie Catholique informuje nas, że "w przedmiocie «CZARNEJ RUBRYKI» wstawionej przez Edwarda VI do jego Prayer Book z 1552 roku: ODMOWA ADORACJI OZNACZA NEGACJĘ RZECZYWISTEJ OBECNOŚCI" (36).
* * *
Nowe umiejscowienie słów "mysterium fidei" w nowym obrządku prowadzi do tego samego wniosku, jaki można wysnuć z rozważań nad eliminacją dwóch przyklęknięć.
W tradycyjnym rycie umieszczenie tych słów bezpośrednio po obwieszczeniu rzeczywistej fizycznej Obecności w samej formule konsekracji wina służy ogłoszeniu skuteczność słów konsekracji. Mysterium fidei: Tajemnica wiary właśnie się dokonała; jest tu Jezus Chrystus.
Z jakiej zatem przyczyny zmieniono ich lokalizację? Co jest przyczyną, że nowy ryt nie głosi już teraz skuteczności słów konsekracji zaraz po tym, jak tylko zostaną one wypowiedziane, jeśli nie usunięcie zakłopotania u tych, którzy nie wierzą w ich skuteczność? Ja ze swej strony nie widzę żadnego innego wytłumaczenia. Motyw uzasadniający według Autorytetu wszystkie te zmiany, a mianowicie "nadanie liturgicznemu przekazowi większej skuteczności", jest według mnie kpiną, tym bardziej niepokojącą, że dotyczy Mszy Świętej i ponieważ pochodzi od tego, kto jako pierwszy w całym Kościele powinien strzec jej integralności.
* * *
Te dwie zmiany o pozornie małej ważności pozbawiają słowa konsekracji "całej precyzji i wyrazistości koniecznej" do jednoznacznego określenia materii sakramentu i przez ten fakt prowadzą do zaprzeczenia W PRAKTYCE skuteczności konsekracji chleba i wina przez kapłana, faworyzując luterańską herezję ośmielającą się twierdzić, że Msza jest zwykłą pamiątką, zwykłym opowiadaniem tego, co Chrystus uczynił w wieczór pierwszego Wielkiego Czwartku (37): Pamiątka w prosty sposób pobudzająca wiarę obecnych, której to wiary skutkiem jest duchowa obecność Chrystusa, co On sam obiecał mówiąc Swoim uczniom: "Gdzie dwóch lub trzech zebranych jest w Moje imię, itd.".
Ten podwójny przykład(a także wiele innych podobnych, takich jak: usunięcie ofertorium, znaków krzyża, przyklęknięć, samego ołtarza; głośne odmawianie kanonu w języku narodowym, przyjmowanie komunii stojąc, do ręki, lub rozdawanej przez kobiety, itd., wszystko to zmierza do tego samego celu) (38) uświadamia nam jak same w sobie pozornie nieznaczące zmiany, dokonane w ceremoniach Mszy wprowadziły, w zawoalowany (modernista jest obłudnikiem), lecz skuteczny sposób, znaczącą (substancjalną) zmianę w istotnej części Mszy: zmieniając znaczenie formy.
Aby lepiej docenić nieuchronne następstwa spowodowane tymi wszystkimi zmianami naruszającymi formę pamiętajmy o dokonanej przez Leona XIII w Apostolicae Curae rozumnej obserwacji, tyczącej się anglikańskiej reformy: (Autorzy nowego Rytuału) "pod pretekstem przywrócenia porządku liturgii do jej pierwotny formy,... sfałszowali ją pod wieloma względami aby dostosować ją do błędów Innowatorów. W rezultacie, (i to samo można powiedzieć o Novus Ordo Missae) nie tylko nie ma w całym Rytuale ŻADNEJ WYRAŹNEJ WZMIANKI o ofierze, konsekracji, stanie kapłańskim (sacerdotium), władzy konsekrowania i sprawowania ofiary, ale... wszelki ślad po tych i tym podobnych pojęciach występujących w modlitwach katolickiego rytu, jeśli nie został całkowicie odrzucony, to przynamniej celowo opuszczony i zamazany.
Narodowy charakter i duch Rytuału... obiektywnie staje się zatem oczywisty". Te słowa stosują się również do Novus Ordo Missae.
* * *
Jeżeli, od chwili jego pojawienia się w wersji łacińskiej i przed ujawnieniem wszystkich śmiertelnych owoców, które zawierał, kardynałowie Ottaviani i Bacci mogli oskarżać Novus Ordo Missae, że stanowi "tak w całości jak i w szczegółach, uderzające odejście od katolickiej teologii Mszy Świętej", kto może teraz poważnie przeczyć jego heretyckiemu charakterowi (choć bardzo zręcznie ukrywanemu), gdy znani luteranie, zaprzeczający wszystkim katolickim doktrynom eucharystycznym, oficjalnie oświadczają, że mogą go (NOM) przyjąć i zaakceptować jak własny, a pewni katoliccy (?) biskupi ujawnili luterofilskie tendencje Drugiego Soboru Watykańskiego, jego reform i jego nowej liturgii?
Powtórzmy raz jeszcze, modernizm nie jest herezją otwarcie i szczerze głoszoną, ale "praktyką" (praxis), to jest herezją, która w praktyce niszczy te doktryny, którym otwarcie nie zaprzecza.
Poniżej przedstawimy uwagę
poczynioną przez Franzelina, Konsultora Świętego Oficjum dotyczącą anglikańskiego
Rytuału i zastosujemy jego słowa do Novus Ordo Missae.
|
|
"Katolicki ryt został wyparty a na jego miejsce przyjęto nowy w zgodności z publicznie głoszoną herezją, celem usunięcia z obrzędu wszystkiego, co symbolizowało kapłańską władzę, która jest władzą konsekrowania i składania ofiary Nowego Testamentu... Ponieważ sakramenty Nowego Prawa są widzialnymi skutecznymi znakami, dają one to, co oznaczają; i jest absurdalnym twierdzić, że widzialny ryt, z którego wykluczona jest symbolika władzy kapłańskiej, która powinna zostać udzielona może być sakramentem udzielającym tej władzy" (39). |
|
Czyż nie postępujemy zgodnie z duchem Kościoła stosując do Novus Ordo Missae to, co papież Leon XIII powiedział o anglikańskim Rytuale: "Ale jeżeli przeciwnie, ryt zostałby zmieniony z oczywistym zamiarem wprowadzenia innego obrządku w Kościele nie przyjętego, i wyparcia rytu stosowanego w Kościele tak iżby to było przeciwne temu co z ustanowienia Chrystusa dotyczy natury sakramentu, wówczas jest jawne, że nie tylko pozbawiony jest intencji wymaganej do sakramentu, ale posiadałby intencję przeciwną i niezgodną z sakramentem".
Zarzut. – Przewiduję, że w tym miejscu niektórzy wysuną podwójny zarzut: papież Leon XIII mówił o wprowadzeniu innego rytu, w Kościele nie przyjętego, i wyparcia rytu stosowanego w Kościele.
Następnie ci, którzy nie zgadzają się ze mną powiedzą: tradycyjny ryt nigdy nie został odrzucony i w przypadku Novus Ordo Missae Pawła VI, chociaż mamy do czynienia z innym rytem, ten nowy obrządek nie tylko został uznany przez Kościół, ale nawet przez Kościół nakazany.
Odpowiedź. – Odrzucam ważność tego zarzutu i obalając jego drugą część wykażę, że jest bluźnierczy.
Pierwsza część. – Z pewnością tradycyjny ryt nie został nigdy formalnie odrzucony, tzn. prawnie albo kanonicznie, ponieważ Paweł VI wie bardzo dobrze, że nie leży w jego mocy, aby tego dokonać.
Jestem też świadomy, że szwajcarscy biskupi jako całość, a w szczególności ich przewodniczący wiedzieli bardzo dobrze, że haniebnie oszukują swoich wiernych, kiedy to ostatnio stwierdzili kłamliwie, że "ryt (św. Piusa V) został zniesiony przez konstytucję Missale Romanum z 3 kwietnia 1969" (40).
Jakkolwiek, modernizm będąc podobnie jak marksizm "praktyką" (praxis) uznaje, że to, co się w praktyce dokonało, musi obowiązywać. Trzeba tu zauważyć, że niestety aż nadto prawdziwe jest stwierdzenie, że tradycyjny ryt, zwany rytem św. Piusa V, w praktyce został zakazany i wszędzie wyeliminowany. Tylko ci, którzy są ślepi na własne życzenie będą odmawiać uznania tej prawdy, ale pozwólmy niech ślepi prowadzą ślepych.
Druga część. – Nie, nowy ryt nie został zaakceptowany przez Kościół i jako taki nie mógłby zostać przyjęty. Jak więc mógłby zostać przez Niego nakazany? Dowód, jaki wysuwam, aby obalić fałszywy zarzut postawiony przez stronników Novus Ordo jest prosty. Oto on: Czy Oblubienica Chrystusa, Kościół Święty, Matka nasza, jest czy nie jest święty? Czyż katolickie wyznanie wiary nie głosi: "Credo... Ecclesiam SANCTAM"? Ale jeżeli jest święty – a tak jest w rzeczywistości, jak katolik może mieć czelność przypisywać Mu zrodzenie takiego monstrum? Czy słowa Chrystusa Pana już nie są prawdziwe: "Każde dobre drzewo dobry owoc rodzi... Dobre drzewo nie może rodzić złego owocu"? (41).
Pokażcie nam owoce świętości, "dobry owoc", tzn. taki, który wywodzi się z reformy liturgicznej. Tylko wtedy rozpoznając przez owoc dobroć drzewa nie tylko przyjmę reformę liturgiczną, ale dokonam publicznych przeprosin z powodu zarzutów, jakie ośmieliłem się przeciw niej wysunąć. Ale jeżeli nie da się zaprezentować dobrego owocu tej reformy – a jej zwolennicy nie zdołają tego uczynić, inaczej już dawno temu głośno by je rozgłaszali – można będzie podetknąć im pod nos cały ten fetor toksycznych owoców wyprodukowanych przez reformę, których wciąż nie przestaje produkować (42). Tak więc, z silną wiarą w słowa naszego Pana muszę powiedzieć o Novus Ordo Missae: rycie skłaniającym się w kierunku herezji i zniszczenia Mszy świętej, NIE, NIE POCHODZI ON OD KOŚCIOŁA I NIE MOŻE OD NIEGO POCHODZIĆ. Twierdzić coś przeciwnego byłoby bluźnierstwem przeciw Oblubienicy Chrystusa.
Skąd zatem pochodzi, padnie pytanie? Odpowiadam: od pewnych ludzi Kościoła, co nie jest wcale tym samym. Wyjaśnij nam zatem, poproszą, jak to możliwe, że niemal wszyscy biskupi, księża i wierni przyjęli go?
Jedna z przypowieści naszego Pana dostarcza nam wystarczającego objaśnienia: opowiada ona o nieprzyjacielu, który przyszedł podczas snu służących dobrego człowieka i zasiał kąkol wśród pszenicy na jego polu będącym figurą Kościoła (43). Czy nie uśpiono – i to jak głęboko! – Indeksu, Świętego Oficjum, antymodernistycznej przysięgi oraz wszystkich diecezjalnych rad nadzorujących? Korzystając ze snu tych, którzy powinni być naturalnymi "nadzorcami" i strażnikami, diabeł dokonał swojego dzieła, chwytając w swoje sieci i czyniąc głupców z tych, którzy zapomnieli czuwać.
Tak więc, wszystkie zmiany posiadające same w sobie niewielkie znaczenie i pozornie nie układające się w żaden z góry ustalony plan, zanalizowane lub tylko wspominane w niniejszej pracy zawierają w sobie ducha zarówno Konstytucji Missale Romanum jak i Institutio generalis, w szczególności jej Artykułu 7. Powtórzmy, wszystkie te zmiany, wszystkie te rozmyślne i wykalkulowane innowacje dążą w ostatecznym rozrachunku do: spowodowania, aby forma już dłużej nie oznaczała wyraźnie tego, co wyraża, do zadowolenia heretyków odrzucających nasze doktryny eucharystyczne, a chcących używać tego samego, co my Ordo Missae dla celebrowania swojej Protestanckiej Wieczerzy.
* * *
Oprócz już omówionych zmian, zmierzających do dostosowania naszej katolickiej Mszy do protestanckiej uczty (44), przedstawię kilka kolejnych faktów, które każdy może sam zweryfikować. Jako że ukazują one wyraźnie, iż jednym z owoców nowego obrządku wśród tych, którzy go całkowicie zaadoptowali jest nienawiść (podobna tej, jaką miał Luter) do tradycyjnej Mszy, przez to odsłania się jak nieprzezwyciężalne różnice istnieją między dwoma liturgiami: jedna jest w praktyce negacją drugiej.
1. W miejscach gdzie nowy ryt został przyjęty, władze kościelne dopuszczają i faworyzują wszelkiego rodzaju najzuchwalsze i niekatolickie, tak zwane liturgiczne eksperymenty.
2. W miejscach gdzie zainstalowano nowy ryt, tradycyjna liturgia jest absolutnie zakazana i często czynnie zwalczana.
3. Ten tradycyjny ryt, chociaż "tak wolny od wszelkich błędów, że niczego w nim nie ma, co by nie tchnęło największą świętością i pobożnością, i nie wznosiło ku Bogu umysłów tych, co ofiarują. Składa się on bowiem ze słów Pana, z tradycji Apostolskiej i z pobożnych wyrażeń świętych Papieży" (45), jest dla protagonistów Novus Ordo Missae, przedmiotem nienawiści ujawniającej ich zbrodniczy zamiar zniszczenia, w praktyce Mszy katolickiej.
* * *
W stosunku do Novus Ordo Missae narzuca się podobny wniosek jak to było w przypadku anglikańskiego Rytuału: "Z powodu jego wrodzonych ułomności" Msze odprawiane w tym nowym rycie są nieważne poprzez brak wystarczająco jasnej i precyzyjnej formy.
O Novus Ordo Missae
możemy powiedzieć to samo, co Leon XIII stwierdził odnośnie anglikańskiego
Rytuału. Przyjęcie nowego rytu, który przez starannie obmyślony podstęp,
albo zaprzecza albo zmienia naturę sakramentu Eucharystii, i którego
charakter w praktyce, dąży do odrzucenia
tradycyjnego pojęcia konsekracji-przeistoczenia, odbiera formułom: "to
jest Ciało Moje", "to jest Krew Moja"
całą ich wartość. To Ciało i ta Krew tylko wtedy stają się obecne, gdy
rzeczywiście występuje intencja sprawowania sakramentu Eucharystii tak
jak Chrystus go ustanowił i nieomylny Kościół zdefiniował, zwłaszcza na
XXII Sesji Soboru Trydenckiego.
Zakończenie
We wcześniejszej części tej pracy pt. "Defekt intencji" pokazałem, że za wynalezieniem nowego rytu Mszy stoi starannie zamaskowana heretycka idea, a ponadto, że za nową konstrukcją kryje się niekatolicka intencja, gdyż jej wynikiem jest obrzęd, w którym mamy do czynienia z uporczywą odmową wyrażenia katolickich doktryn. I wreszcie, deklaracje samych heretyków świadczą o tym, że teologia nowego rytu tak dalece została "przekształcona" i zdążyła się już do tego stopnia "rozwinąć", że można ją uważać w praktyce za heretycką, jako że ci, którzy nadal odrzucają katolickie doktryny eucharystyczne uznają ją obecnie za odpowiednią dla siebie.
Nowy ryt wprowadza "intencję... która jest sprzeczna i niezgodna" (Apostolicae Curae) z tą, z jaką Chrystus ustanawiał Eucharystię.
W drugiej części paragrafu o "Defekcie formy" przedstawiłem jak przy pomocy bezprecedensowej kombinacji innowacji, twórcy nowego obrzędu potrafili, nie zmieniając literalnej zawartości istotnej części formy, tak ją zarazem zmodyfikować, że już dłużej nie wyraża jasno, "bez wątpliwości" doktryny katolickiej.
Wszystko to w pełni umacnia przeświadczenie, które zrodziło się w moim umyśle po zbadaniu Novus Ordo Missae w świetle Listu Apostolskiego "Apostolicae Curae". Novus Ordo Missae, Msza Pawła VI, zostało zaplanowane, starannie opracowane, zrealizowane i ogłoszone po to, by być dokładnie tym, czym jest. I w takiej formie, jaką posiada i w jakiej jest używany w fatalny sposób dąży do zniszczenia katolickiego rytu. ANALOGICZNIE JAK W PRZYPADKU ANGLIKAŃSKIEGO RYTUAŁU FAKT TEN ŚWIADCZY O TYM, ŻE ZAWIERA W SOBIE "INTENCJĘ, KTÓRA JEST SPRZECZNA I NIEZGODNA Z SAKRAMENTEM": CZYNI TO NIEWAŻNYMI MSZE ODPRAWIANE W TYM RYCIE. Niech Leon XIII objaśni nam tą kwestię:
"Ale jeżeli przeciwnie, ryt zostałby zmieniony z oczywistym zamiarem wprowadzenia innego obrządku w Kościele nie przyjętego, i wyparcia rytu stosowanego w Kościele tak iżby to było przeciwne temu co z ustanowienia Chrystusa dotyczy natury sakramentu, wówczas jest jawne, że nie tylko pozbawiony jest intencji wymaganej do sakramentu, ale posiadałby intencję przeciwną i niezgodną z sakramentem".
* * *
Spodziewam się, że wielu księży i wiernych, którzy śledzili mój wywód obawiając się konsekwencji nie ośmieli się przyjąć moich wniosków. Oznaczać to będzie, że ulegli pokusie polegającej na odmowie spojrzenia prawdzie w oczy i że wolą zatrzymać się w pół drogi pamiętając tylko, że nowy ryt jest dwuznaczny a znaczenie jego formuł jest niepewne i to wszystko. Dlatego dla ich pożytku podam jeszcze kilka uwag.
Jeżeli "ryt jawi się jako co najmniej wątpliwy, to ta dwuznaczność musi zostać rozstrzygnięta zgodnie z opinią tych, którzy go stworzyli i zrobili z niego użytek" (46).
"Jedyny zarzut możliwy do postawienia przeciw temu rozumowaniu sprowadza się, stosownie do nauk teologów katolickich do tego, że heretycki szafarz zawsze wtedy ważnie sprawuje sakrament, gdy ma «INTENCJĘ CZYNIENIA TEGO, CO KOŚCIÓŁ CZYNI POPRZEZ TEN SAKRAMENT»; ale ta zasada dotyczy tylko sytuacji, gdy użyta materia i forma są takie same, jak te używane przez Kościół lub, że przynajmniej nie zachodzi możliwość przypisania im jakiegoś innego znaczenia. Jeżeli do formy zostanie wprowadzany inny sens, tak, że możliwą się stanie heretycka interpretacja, z przyczyn wyżej podanych heretycka intencja szafarza, staje się zabójcza dla ważności Sakramentu" (47).
"Tak więc, odrzucenie rytu używanego przez Kościół (48) i przyjęcie nowego obrządku celem wprowadzenia herezji (49) stanowi wystarczający dowód na nieobecność u szafarza intencji czynienia tego co Kościół czyni. NIE MA ŻADNEGO POWODU, jak to stwierdził kardynał Annibale, ABY WPROWADZAĆ ISTOTNE ZMIANY FORMY: POMOCNICZE MODYFIKACJE DOKONANE W CELU WPROWADZENIA NOWEGO RYTU ALBO HEREZJI SĄ WYSTARCZAJĄCYM DOWODEM ŚWIADCZĄCYM O DEFEKCIE INTENCJI. Quod autem quidam docent sacramentum non valere si minister immutaverit aliquid accidentaliter, ut novum ritum vel errorem introducat, sic accipiendum est quia is non creditur habere intentionem faciendi quod facit Ecclesia"(50).
Po stwierdzeniu tego wszystkiego, jak ci kapłani mogą nadal używać nowego rytu, który jest heretycki w swojej starannie obmyślonej obłudzie? Przedstawione powyżej przykłady nie są żadnymi pomocniczymi lub przypadkowymi modyfikacjami, lecz stanowią zbiór wielorakich modyfikacji, które rozpatrywane razem skutkują istotną (substancjalną) zmianą formy. Tym sposobem w dość oczywisty sposób ujawnia się defekt intencji tkwiący w tym rycie, a raczej kontr-intencja przyświecająca jego fabrykacji.
* * *
DODATKOWE UWAGI DOTYCZĄCE
INTENCJI TYCH, KTÓRZY
W DOBREJ WIERZE ODPRAWIAJĄ
NOVUS
ORDO MISSAE
Kończąc tą pracę odpowiem na pytania, jakich nie omieszkają zadać ci, którzy w dobrej wierze odprawiają Novus Ordo Missae. Jeżeli zaakceptują moje argumenty przerażą ich praktyczne konsekwencje Mszy odprawianych w tym obrządku.
Doprawdy, jak kapłani wierzący, że dobrze postąpili przyjmując Novus Ordo Missae wprowadzone przez swoich prawowitych pasterzy i stosując się do ich nakazów, posiadający zawsze intencję dokonywania ważnej konsekracji, nie mogą czuć się niespokojnie dowiadując się, że zmiany dokonane w ceremoniach Novus Ordo mogą takie Msze czynić nieważnymi?
Oto odpowiedź, jakiej jak sądzę, można udzielić, chociaż przede wszystkim chciałbym zwrócić ich uwagę jak bardzo hipokryzja modernistycznej herezji czyni trudniejszym zadanie stojące przed tymi, którzy powinni bronić wiary.
Herezja luterańska, którą można nazwać klasyczną herezją, była jasna i prosta zaprzeczając i odrzucając katolickie doktryny dotyczące Mszy. Luteranie nigdy nie twierdzili, że odprawiają Mszę ważną w rozumieniu katolickim.
Herezja anglikańska, przynajmniej wśród przypisujących sobie posiadanie prawdziwych święceń była już bardziej skomplikowaną sprawą; albowiem pomimo roszczeń do zachowania stanu kapłańskiego, używali formy, która na skutek interwencji luteranów odrzucających ten sakrament w swej istotnej części poddana została znacznym modyfikacjom.
Herezja modernistyczna nie jest herezją "klasyczną", ale "wywrotową"; nigdy nie manifestującą się otwarcie, lecz używającą ortodoksyjnego języka w innowierczym sensie. Powiększyła chaos do niesłychanych rozmiarów dokonując bez żadnej zasadniczej zmiany używanych słów substancjalnej modyfikacji modus significandi, czyli znaczenia formy (która stała się na tyle dwuznaczna, że odpowiada nawet protestantom zaprzeczającym naszym katolickim doktrynom eucharystycznym), do tego stopnia, że ważność Mszy została podważona.
W takich to okolicznościach, rozpatrując zagadnienie najszerzej jak to tylko w granicach ortodoksji jest możliwe, odpowiadając na pytania odprawiających Novus Ordo Missae w dobrej wierze i jednocześnie oczekując wyroku Kościoła, jeżeli to zadowoli naszych pasterzy to doradzałbym im, by "byli wierni najświętszemu ze swoich obowiązków" (św. Pius X).
Ponieważ sakrament tylko wtedy jest ważny, gdy oznacza łaskę, którą daje, Msze Novus Ordo tych kapłanów mogły być ważne, ale tylko dlatego, że podjęli odpowiednie kroki, by ich podwójna konsekracja (chleba i wina) jasno oznaczała skuteczność odprawianego rytu. To tyle, jeżeli chodzi o przeszłość, którą powinni powierzyć miłosierdziu Boga, który wie, w jakiej mierze ich dobra wola została oszukana.
Jeśli chodzi o chwilę obecną i przyszłość, przez co rozumiem ten okres czasu, w którym nasze działania są jeszcze w naszej mocy, wierzę, że NALEŻY CAŁKOWICIE ZAPRZESTAĆ ODPRAWIANIA NOVUS ORDO MISSAE, KTÓRE W PRAKTYCE PROWADZI DO ZNISZCZENIA MSZY I TO BEZ WZGLĘDU NA CIĘŻAR TRUDÓW, JAKIE BĘDĄ MUSIELI PONIEŚĆ WSZYSCY CI, KTÓRZY WYKAŻĄ SIĘ ODWAGĄ OBRONY SWEJ WIARY.
* * *
Niektórzy zapytają: ponieważ znaczące modyfikacje formy spowodowane zostały przez usunięcie ofertorium, znaków krzyża, dwóch przyklęknięć, usunięcie "mysterium fidei", to czy w tej sytuacji kapłan, który zaakceptował ("zaakceptował": niechętnie, pod naciskiem władz kościelnych, w duchu źle rozumianego posłuszeństwa, czy też z innych powodów, itd.) Novus Ordo Missae nie mógłby używać go, ponownie wprowadzając ofertorium, znaki krzyża, dwa przyklęknięcia i słowa "mysterium fidei" i tym sposobem przywracając formie jej pełne znaczenie?
Nie sądzę, aby kapłani mieli prawo to zrobić, a to z następujących przyczyn:
Pierwsza przyczyna. – Obrzędy liturgiczne, zwłaszcza dotyczące Mszy muszą być regulowane przez władzę Rzymu; nie należą one do jurysdykcji któregokolwiek kapłana albo biskupa. Przyjęcie proponowanego rozwiązania skończyłoby się rytem, który nie pochodziłby ani od Kościoła (ustalonego przez św. Piusa V), ani od reformatorów.
Druga przyczyna. – Działanie w taki sposób byłoby, w praktyce, udzieleniem poparcia nowemu rytowi, utrzymywaniem go zamiast przyśpieszenia jego zniknięcia i do pewnego stopnia także współudziałem w wiarołomstwie, które ukrywa a które ujawniliśmy.
Co więcej, czy popieranie nowego obrządku nie byłoby krzywoprzysięstwem ze strony kapłanów? Nowy ryt jak stwierdzili kardynałowie Ottaviani i Bacci "przedstawia sobą tak w całości jak i w szczegółach, uderzające odejście od katolickiej teologii Mszy Świętej, jaka została sformułowana na XXII sesji Soboru Trydenckiego". Czyż my księża, nie przysięgaliśmy używać i bronić tych nakazów, tych Trydenckich sformułowań, składając z ręką spoczywającą na świętej Ewangelii dwie przysięgi jeszcze do niedawna tak często składane: przysięgę kapłańską i przysięgę antymodernistyczną? Jakimż szaleństwem byłoby dla kapłana odprawiając taką Mszę dopuszczać się materialnego krzywoprzysięstwa!
Według mnie istnieje tylko jedna odpowiedź dla tych kapłanów, którzy myślą, że dobrze zrobili akceptując Novus Ordo Missae:
Po pierwsze, w administrowaniu sakramentów i odprawianiu Mszy świętej jest pewną zasadą, że kapłan zawsze powinien trzymać się bezpieczniejszego postępowania, tzn. zawsze musi dawać pierwszeństwo pewnej materii, formie i rytowi, przed materią, formą i rytem, które są wątpliwe.
Po drugie, kardynałowie Ottaviani i Bacci powiedzieli Pawłowi VI i ufam, że również mnie udało się to wykazać, że ten nowy ryt "przedstawia sobą tak w całości jak i w szczegółach, uderzające odejście od katolickiej teologii Mszy Świętej, jaka została sformułowana na XXII sesji Soboru Trydenckiego".
Kapłani tacy nie mają prawa używać nowego rytu, który jest co najmniej bardzo wątpliwy i powinni powrócić do Mszy swoich święceń, Mszy sprzed obecnej reformy. Powinni wrócić do "świętego Kanonu tak wolnego od wszelkich błędów, że niczego w nim nie ma, co by nie tchnęło największą świętością i pobożnością, i nie wznosiło ku Bogu umysłów tych, co ofiarują. Składa się on bowiem ze słów Pana, z tradycji Apostolskiej i z pobożnych wyrażeń świętych Papieży" (Sobór Trydencki).
A co wtedy?
Adjuvet nos Deus! quia adjutorium nostrum in nomine Domini. Niech Bóg ma nas w swojej opiece, bo nasz ratunek jest w imieniu Pańskim.
Blere, 11 kwietnia 1974 r.
W rocznicę święceń kapłańskich
Ks. Noël BARBARA
Tłumaczył Mirosław Salawa
Tłumaczenia dokonano na podstawie angielskiego wydania czasopisma "Fortes in Fide", Vol. 1, #4. Specjalne wydanie o Mszy św. (http://www.fred.net/jmcnally).
Przypisy:
(1) Angielska wersja "Apostolicae Curae" wydana przez Catholic Truth Society, 1968.
(2) Kard. Franzelin, cytowany przez F. Clark SI w "Gregorianum", Vol. 45, 1964.
(3) św. Pius X, Encyklika "Pascendi Dominici Gregis", z 8 września 1907.
(4) "Pascendi".
(5) Ibid.
(6) Ibid.
(7) W Ewangeliach, "owieczka" oznacza Pasterzy i Biskupów, i tak "wilki w owczej skórze" oznaczają w języku naszego Pana biskupów, którzy stali się heretykami.
(8) Por. I List do Koryntian IX, 26.
(9) "Pascendi".
(10) W następnym numerze zaprezentujemy całą zręczność, a raczej całą hipokryzję metody modernistów użytej do zniszczenia katolickich dogmatów i Mszy.
(11) Przygotowujemy wydanie pracy "Catechism on Modernism" ojca Lemius'a. Jest to Encyklika św. Piusa X, "Pascendi Dominici Gregis", przeplatana pytaniami objaśniającymi tekst i pozwalająca wiernym nie będącym teologami lepiej zrozumieć doktrynę.
(12) Hans Küng i Schillebeckx publikowali oczywiste herezje. Kardynał Koenig stworzył komisję mającą przyjrzeć się możliwości udzielania Komunii Świętej rozwiedzionym osobom, które zawarły nowe "małżeństwa" w sprzeczności z zakazem naszego Pana zawartym w Ewangelii św. Mateusza. Kardynał Suenens zaatakował papiestwo w wywiadzie dla francuskiego przeglądu "Informations Catholiques Internationales". Arcybiskup Lefebvre, przeciwnie, broni wiary i tradycyjnej Mszy i podejmuje się formacji księży zgodnie z tradycyjnymi metodami i zasadami. (Przypomnijmy, że tekst ten został opublikowany w 1974 roku - przyp. red. Ultra montes)
(13) Ostatnim razem, kiedy kardynał Danielou mnie przyjął, powiedziałem do niego: "Eminencja na pewno przypomina sobie wyczyny «Gangu Bonnot'a» z początków stulecia?".
– "Tak".
– "Co Eminencja pomyślałby o władzach cywilnych w tamtym okresie gdyby w czasie kiedy «Gang Bonnot'a»był najaktywniejszy zdecydowały się one zlikwidować żandarmerię i policję miejską oraz zalecały obywatelom by nie zamykali drzwi?".
– "Dlaczego ksiądz zadaje mi to pytanie?".
– "Ponieważ teraz nastał czas kiedy «Gang Bonnot'a» szaleje wewnątrz Kościoła, gdyż Władza zniosła Indeks, Święte Oficjum i przysięgę antymodernistyczną oraz zachwala otwarcie na świat i dialog z wszystkimi wrogami wiary".
Jaka była odpowiedź kardynała?
Powstał i zakończył naszą rozmowę.
(14) "Pascendi".
(15) "Apostolicae Curae".
(16) Z listu kardynałów Ottaviani i Bacci do Pawła VI, 3 września (święto św. Piusa X) 1969 r., który towarzyszył studium nad Novus Ordo Missae opracowanemu przez pewnych rzymskich teologów, znane jako "Krótka analiza krytyczna".
(17) Ewangelia Św. Mateusza XVIII, 20.
(18) Warto zwrócić uwagę, że w oryginalnym angielskim tłumaczeniu I.C.E.L. brakuje słów "lub Msza", co wzmacniania ideę, że jest tam mowa jedynie o wieczerzy.
(19) "Pascendi".
(20) "Forts dans la Foi", nr 25, s. 14.
(21) Ibid. s. 14.
(22) Ibid. s. 15.
(23) Zauważmy, że jeżeli Luter i heretycy wszystkich wieków mieliby osądzać swoje własne czyny, oni również nie znaleźliby w nich jakichkolwiek doktrynalnych błędów, ani żadnego powodu, aby dokonać w nich zmian. Zaprawdę, w wiekach ubiegłych nie poddawano błędów pod osąd heretyków, ale zastrzegano je do osądu tych, na których spoczywał obowiązek obrony doktryny wiary i to jest przyczyną, dlaczego heretycy byli potępiani.
(24) Innocenty III w liście do Jana z Lyonu, 29 listopada 1202. Denzinger, nr 415.
(25) "Nouveau Missel des Dimanches", 1973 ss. 382-383.
(26) Por. De la Taille, Mysterium Fidei. Elucidatio XXV; Ad. Tanquerey, Synopsis Theologiae Dogmaticae, T. 3, nr 871-882.
(27) I Tymot. I, 15.
(28) I Tymot. II, 4.
(29) Rzym. VIII, 32.
(30) I Jan. II, 2.
(31) "Katechizm Soboru Trydenckiego".
(*) Denzinger, nr 297.
(32) "D.T.C.", T. XI. col. 1189-1190.
(33) "Pascendi".
(34) "Apostolicae Curae".
(35) "D.T.C.", T. XI, col. 2273.
(36) Ibid. T. XI, col. 1185.
(37) Powtórzmy, że jest to ta protestancka doktryna, która jest głoszona przez biskupów francuskich w "Nowym Mszale niedzielnym", gdzie określono jako "prawdę wiary" to, że Msza "jest po prostu sprawą wspomnienia niepowtarzalnej ofiary już dokonanej". Było to już wspomniane w tekście.
(38) Dla lepszego zrozumienia znaczenia wszystkich tych zmian, patrz artykuł J. Rincelet'a, w "Forts Dans la Foi", nr 25, szczególnie ss. 28-31.
(39) Odniesienie jak w przyp. 2 powyżej.
(40) Od czasu, kiedy ten akapit został napisany w kwietniu 1974, pewne inne narodowe Konferencje biskupów wydały podobne deklaracje opierając się na tej samej błędnej podstawie.
(41) Ewangelia św. Mateusza VII, 17-18.
(42) Ostatnio w wiejskiej parafii we Francji, ojciec rodziny, dobry chrześcijanin, zwykle raczej nieśmiały, z rozpaczą oznajmił pewnego dnia: "Niech będzie przeklęty Paweł VI, który tą nową liturgią zasiał podział w mojej rodzinie! Dotąd byliśmy wszyscy zjednoczeni w tej samej wierze".
(43) Zob. Mt. XIII, 24-30.
(44) Odsyłamy specjalnie do deklaracji Augsburgskich Protestantów, tekstu w którym oni odnoszą się z aprobatą do "obecnych zbieżności w teologii".
(45) Sobór Trydencki, "Denzinger" nr 942.
(46) "Dictionnaire de Theologie Catholique", T. XI, col. 1190.
(47) R. Smith, cytowany w "D.T.C.", T. XI, col. 1190.
(48) Zobacz powyżej, odpowiedź na pierwszą część zarzutu, pokazującą odrzucenie w praktyce, rytu Kościoła.
(49) Czy nie jest to plan, który odsłoniliśmy, gdy ukazaliśmy wyraźnie zręcznie zamaskowaną, heretycką ideę na temat Mszy wyznawaną i nauczaną przez autorów Novus Ordo?
(50) "D.T.C.", T. XI, col. 1190.
© Ultra
montes (www.ultramontes.pl)
Kraków 2004