–––––––
ROZDZIAŁ XXXVII
Ulubionymi zwolennikami Jezusa Chrystusa chociaż ukrytymi, są ci, którzy się zaprzali wszystkiego, obumarli sobie a żyją w Bóstwie dla Bóstwa. Oni to gorącymi modłami swoimi zbogacają duchowy skarb Kościoła i odwracają gniew Boży, by nie "zatracił sprawiedliwego z niezbożnym" (Gen. XVIII, 23). Tak wielką litością dla grzeszników pałają, że chcieliby nawrócenie ich własną śmiercią okupić; zasługami swoimi przyczyniają się do zbawienia niebacznych swych braci. W dawnym zakonie nie było, jak jest w nowym, wielkiej obfitości łask płynących z ran Zbawiciela, przeto kara następowała szybko po zbrodni. Obecnie węzeł miłości jednoczy ludzkość z Bogiem i każda obraza może zostać zmazaną świętą krwią Jezusa Chrystusa. Otóż o to aplikowanie zasług Zbawiciela do grzechów świata, ci ulubieni zwolennicy błagają a błagając otrzymują.
Szczęśliwy kto się z nimi zaznajomił. Ale któż ich zdoła poznać, kiedy cnota ich kryje się głęboko a ludzie marnościami świeckimi zaślepieni, nie mogą widzieć tajnego związku duszy z Bogiem. Świętość tych osób jest wyższą nad wyobrażenia i zewnętrzne zjawiska, przeto nie poznają ich ci, którzy wyobrażeniami żyją i zważają na same tylko zjawiska. Całą siłę żywotną czerpią oni z ran Jezusa Chrystusa a tego rozumieć nie może mądrość tego świata; trwają oni w ciągłej cichości, w spokoju i łagodności, niepostrzeżeni od ludzi, którym tylko zgiełk, niepokój, namiętność i zmiana jest objawem życia. Oni służą Bogu w duchu i prawdzie, nie obierając żadnych szczególnych sposobów, odznaczających się uczynków, uderzających nabożeństw, a dlatego są w znieważeniu u takich, którzy się tymi środkami odszczególniać zwykli. Wysoka tylko mądrość odgadnie świętą naturę tych osób, mądrość nadludzka, której nie nabędziesz w Wszechnicach, jeno u stóp krzyża rozmyślając o męce Pana naszego!
Ci przyjaciele Boscy, światu nieznani, a częstokroć pogardzani, znają wszelako świat, okropność jego przewinienia i przewidują straszliwy sąd co go czeka, jeśli się nie upamięta. Te myśli są dla nich najboleśniejszym cierpieniem i stanowią krzyż, który na ziemi dźwigają. Smucąc się jednak smutkiem głębokim nad obecnym zepsuciem, nie zapuszczają się w przyszłość, ani się nie zwracają do przeszłości, pokładając ufność swoją w Bogu i korząc się w adoracji przed Jego wyrokami. Jarzma zakonu dla nich już nie ma; bo co drudzy czynią przez posłuszeństwo prawom, oni to czynią przez miłość z większą rezygnacją i zupełniejszą pokorą. Do tak szczytnego stopnia duchowości dostąpić nie łatwo a wycieńczysz się wprzód zupełnie, bo długotrwałe umartwienia osłabiają ciało i wysuszają aż do rdzenia.
Ci którym powołanie pozwoliło przedsięwziąć tak ostre ćwiczenia, trzymać się będą w miarę sił, przepisów i zwyczajów kościelnych, sami nic nie stanowiąc i zachowując wolę swoją w bierności, gotową na każdy znak woli Boga. Obcują z ludźmi ale spraw ludzkich nie biorą za cel swój; miłują ludzi ale nie odnośnie do siebie: litują się nad ich nędzą, ale chwały Boga z ócz nie tracą. W spowiedziach usłyszałbyś wyznanie niedostateczności w miłowaniu, przy modlitwach zbierają w sobie wszystkie władze niższe i wyższe ponieważ: "Duch jest Bóg a ci którzy Go chwalą, potrzeba aby Go chwalili w duchu i w prawdzie" (Jan. IV, 24). Nie oddzielają się więc niczym od Boga, toteż światłość roztacza się ponad Duchem i okazuje, iż oni czciciele Boga otrzymują od Niego żywot, ruch, i istotę. Wszystko co w powszednim życiu czynić im wypada, to odnoszą do chwały Bożej; nie zwykli się oddawać mnogim zewnętrznym ćwiczeniom, ani wiele mówić, co czynią, to czynią z prostotą; co mówią to mówią z przyzwoitością; rzekłbyś, że w niczym nie biorą udziału zajęci jedynie Bogiem. Rozmaitymi trybami żyjąc stosownie do tego "jako każdemu udzielił Pan" (I Kor. VII, 17), łączą się wszelako wszyscy w głębi dusz swoich, które jedność Boska zarówno owładnęła. Ale dość już o tym stanie, do którego nie dojdziesz przez żadne nauczanie, lecz jedynie życiem czystym, pokorą głęboką i miłością żarliwą.
Najważniejszą rzeczą jest, żebyś w zawodzie świętości i zbliżeniu się do Boga nie ustawał nigdy i nie folgował sobie, bo im wyższego dostąpiłeś miejsca przez usilną pracę, tym okropniejsze będzie zatracenie wskutek upadku. Na nic nie przyda się najdokładniejsza znajomość Pisma Świętego i nauki Kościoła, na nic nauczanie drugich i prowadzenie do wiekuistej szczęśliwości, na nic wspomaganie wielu biednych, jeżeli nie wytrwasz do końca w zupełnym zaprzaniu woli twej i w połączeniu z Bogiem. Albowiem całe Pismo Święte i nauka Kościoła na to tylko jest nam dane, abyśmy się nauczyli w każdym miejscu i czasie czynić Bogu z siebie ofiarę w duchu, w woli, w miłości, poznaniu i w tym wszystkim co tylko jest w nas.
O. Jan Tauler OP
–––––––––
Jana Taulera zakonu św. Dominika Ustawy duchowe, dzieło z XIV wieku. Tłumaczenie polskie przejrzał i wydał ks. Z. Golian. W Krakowie 1852, ss. 330-334.
( PDF )
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Powrót do spisu treści dzieła o. Jana Taulera OP pt.
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: