USTAWY DUCHOWE

 

O. JAN TAULER OP

 

–––––––

 

ROZDZIAŁ XXII

 

O ujarzmieniu zmysłów i ducha

 

Pragniesz li zostać w ścisłej przyjaźni z Bogiem? Pocznijże od karcenia zmysłów: w niczym nie popuszczaj im wodzy, nie daj im gonić za przyjemnością własną w żadnej okoliczności. Wprawdzie nie ma nic złego w używaniu rzeczy, których potrzebę lub skuteczność uznaje rozum, albo które przyczynić się mogą do wewnętrznego spokoju, wszakże nic czynić ani niczego używać nie mamy dla własnej wygody i dla własnej przyjemności, jeno dla potrzeb ciała lub dla dobra duszy. Na to wypada zważać w każdej okoliczności, w jedzeniu, w piciu, w spaniu, zgoła we wszystkich chwilach życia powszedniego. Trzeba też ujarzmiać władze duchowe, żeby się samowolnie do żadnej nie rzucały rzeczy, lecz by się stały powolnymi każdemu wpływowi łaski i bacznymi na wolę Boga.

 

Zaprzawszy się własnej woli modlić się będziesz i gorliwiej i skuteczniej niż w dawnym trybie życia, kiedyś sam władał słowami, czynami, chęciami, pojęciem i wolą twoją. Trwajże jak najdłużej w tym błogim stanie dobrowolnego ujarzmienia; niczego nie żądaj, unikaj roztargnienia, oddal od siebie myśli nieużyteczne, nie wdawaj się bez potrzeby w rozmowy i obcowanie ze światem. Jeśli masz rozpoczynać jakie dzieło, pomyśl najprzód czego Bóg po tobie wymaga, badaj Jego względem ciebie widoki, patrz gdzie i jak tobą kieruje a powtarzaj ciągle tę modlitwę bez żadnej restrykcji: "Panie, Twoja wola niech się stanie".

 

Usuwaj się roztropnie, bez przesady od tego wszystkiego co by cię mogło niepokoić w zmysłach lub w duchu; unikaj jak możesz najbardziej zewnętrznych stosunków, nawet i z ludźmi cnotliwymi i w sprawach chwalebnych. Uważaj całe to życie jako wielki dzień świąteczny poświęcony służbie Bożej i staraj się w sobie wyniszczać wszystko co by tylko mogło promienie łaski tamować. Jeżeli powołanie twoje zmusi cię do czynów zewnętrznych, nie trać w żadnej chwili pamięci o Bogu, ale staraj się czyny te uskutecznić bez wewnętrznego przywiązania. W każdym zajęciu niechaj ci przewodniczy duch prostoty, nie zaś miłość własna; chęć wypełnienia powinności i poddania się stosunkom naturalnym, nie zaś upodobanie osobiste; zgadzanie się z wolą Boga, nie zaś uleganie woli własnej. Jeżeli się znajdziesz w możności uskutecznienia wielkiego i zbawiennego dzieła a będzie ci objawiono, że masz innemu zdać dokonanie tak świetnej przysługi, powinieneś z ochotą usłuchać Boskiego wyroku. Bo większą ma zasługę zrzeczenie się woli własnej, niż spełnienie wielkich czynów. W takim usposobieniu, swobodniejszym będziesz wpośród twych zatrudnień, aniżeli drugi odosobniający się a wszelako kierujący się własnym światłem.

 

Umartwiać i poniżać trzeba naturę w tym wszystkim, co by tylko mogło być dla niej źródłem przyjemności i pociechy; bądź to wrażenia zmysłowe, bądź rozrywki umysłowe, bądź nawet nauki i prace namiętnie ulubione; ponieważ upodobanie w własnej naszej osobie jest złem i pewnym rodzajem bałwochwalczego czczenia siebie samych. Powinniśmy rozważyć: są li rzeczy przedsiębrane dobrymi lub złymi, względnie do powinności naszych ku Bogu i bliźnim, nie zaś czy są przyjemnymi lub nieprzyjemnymi. Działaj podług tego, w prostocie i czystości sumienia, szukając mocy w Bogu i w świętej katolickiej wierze. Wymawianie aktu wiary i używanie przenajświętszego imienia Jezusa Chrystusa Zbawiciela naszego, wielką stanie ci się pomocą ku odegnaniu nieprzyjaciela twej duszy.

 

Rozmyślanie nad życiem i męką Pana naszego Jezusa Chrystusa jest nam szczególniej pożytecznym wtenczas, kiedy nie przestając na myśli i na rozumowym rozbiorze starasz się wzbudzić w sobie tak żywe uczucie i wyobrażenie, iżby to rozmyślanie spłynęło w essencję twej duszy. Przez to zatapianie się w myśli i w miłości Boga dostępujemy z Nim zjednoczenia a gdy nam przyjdzie koniecznie wykonać zatrudnienie zewnętrzne, lub rozkaz zwierzchności, tym łatwiejszym będzie posłuszeństwo, im nas bardziej ożywiać będzie łaska, a tym większą zasługa, im mniej odnosić będziemy czyny swoje do siebie.

 

Aby się w nas mogła rozwijać cnota, trzeba wprzód doskonale obumrzeć sobie, bo i owoc nie wprzód się pokazuje, aż opadną kwiaty. Śmierć zaś duchowa dopóty nie będzie doskonałą, dopóki nie przestaniemy rozbierać łask, które Bóg na nas zsyła, tryb którym działają i cel do którego prowadzą. Powinniśmy zamiast tego poddawać się Panu Bogu z szczerą wiarą, powierzać się prowadzeniu łaski z pokorą, bez żadnej chęci przewidywania i sądzenia, a nawet bez upodobania w tym ubóstwie duchowym. Niechaj ci przyświeca dobra wola pragnąca jedynie Boga i nigdy nie oddalająca się od Niego, ani w modlitwie, ani w rozmyślaniu, ani w żadnym czynie pobożnym, ani w żadnym zdarzeniu życia.

 

Bądźmy bacznymi na tę skłonność ukrytą w głębi naszej duszy, która nas ciągnie we wszystkim ku własnej dogodności. Wszakże i Zbawiciel wołał: "Ojcze mój jeśli można rzecz, niechaj odejdzie ode mnie ten kielich" (Mt. XXVI, 39), ale zaraz dodał podbiwszy niejako słabość ludzkiej natury "wszakże nie jako ja chcę, ale jako ty". Naśladując więc Jezusa Chrystusa zwalczmy niesforności, bunty ciała i zmysłowości, ażebyśmy we wszystkim mogli dogodzić woli Pana, w niczym zaś swojej. Nigdy zatem nie mamy ze świadomością szukać własnego upodobania, ani gonić za rzeczami z chęcią ich posiadania.

 

Wszelako cóż się przytrafia pragnącym iść za Jezusem Chrystusem i naśladować Go, bez żadnego w niczym afektu? Oto są prześladowani przez samolubów, szukających własnego wywyższenia i zysków; przez tych których rzemiosłem jest udawanie świętości, którzy zwykli wymyślne przedsiębrać nabożeństwa. Bo ludzie prostego serca i ujarzmionej woli strzegą się takich nabożeństw, ani się przywiązują do dzieł odznaczających, ale odnosząc wszystko we wszystkim do Boga, nic sobie ani swemu działaniu nie przypisują, starają się o ducha pobożności a przede wszystkim trwają w uległym i pokornym posłuszeństwie Kościołowi świętemu.

 

Gdyby ci nawet wśród zwyczajnych zewnętrznych zatrudnień zsyłał Bóg łaskę pełną wewnętrznych pociech, uczyń Mu z niej natychmiast ofiarę, Jemu, do którego odnosi się wszystko, a wyrzekłszy się wszelkiego nawet zastanawiania nad wyświadczonym dobrodziejstwem, dokończ rozpoczęte dzieło z uniżonością, roztropnie i cicho. Miłość i pokora niechaj cię głównie przede wszystkim zajmują: szukaj miejsc i zatrudnień, które im najbardziej sprzyjają, a w całym twoim układzie niechaj się przebijają te cnoty, ku chwale Boga i ku zbudowaniu bliźniego. Strzeż się być zbytecznie skwapliwym w sądzeniu, gromieniu, nauczaniu drugich i w zatrudnianiu się rzeczami, których ci Bóg nie poruczył; przeciwnie całą twą wolą podaj się woli Pana naszego. Jeżeli nagła zabłyśnie ci myśl, nie pogrążaj się w tym świetle ale się raczej ciesz z wielkości Boga przechodzącej twoje pojęcie; pamiętaj iż znajomość Boga, którą się chlubimy jest częstokroć początkiem naszego upadku. Właśnie to przekonanie, iż Boga myślą objąć nie zdołamy jest początkiem wzrastającej cnoty i przedświtem doskonałości. Im wyraźniej poczujemy niemoc naszego umysłu i niezmierną wielkość Boga, tym głębiej zanurzymy się w pokorze, w poznaniu naszej nikczemności i w jej pogardzie. Pogarda zaś, którą poweźmiemy dla siebie wskutek takiego zapatrywania się na świętość wszechmocną, wyższą będzie od samej pokory, będzie czymś tak rzadkim tak niezrównanym, iż tego słowami wyrazić niepodobna.

 

Bo obok takiej samego siebie pogardy, Bóg się przedstawia naszej myśli jako istota nieznana, niepojęta; wyniesiona nieskończenie poza sferę naszych sił duchowych: gubimy się w uczuciu własnego nicestwa a wyrzekłszy się przeto swego bytu, zatapiamy się w Bogu i w Nim szczęśliwie umieramy.

 

Ale jak nie ma wyrazu dla tej świętości zapominającej o sobie, by odżyć jedynie w Bogu, tak niepodobna opisać bezecności grzechu przywiązującego nas do siebie samych. Jest to grzech sromotniejszy od pychy, jest to ten sam grzech, który strącił zbuntowanych aniołów z wiekuistego przybytku. Bo gorszą i zgubniejszą jest od pychy zła wola wyniesienia się ponad wielkość Boga, a człowiek łatwo nią skalać się może, skoro tylko sam siebie szuka, sam siebie nierządnie miłuje. Wystrzegajmy się więc starannie tak okropnego niebezpieczeństwa; jedynym celem naszym niechaj będzie chwała Boska, jedyną ufność pokładajmy w łasce Boskiej, nie miłujmy nic prócz Boga, bądźmy pełni pokory, uniżoności, oczekiwania i nadziei w dobroci Boga, który nie chce upadku naszego i nie zawiedzie wiary naszej.

 

Niekiedy duch Boży wzbudza w nas nadzwyczajne pragnienie: i z taką się jasnością objawia, iż niewątpliwie sam Pan Bóg zaświtał duszy naszej płomiennym blaskiem przelotnej błyskawicy. Wszakże to objawienie znika tak szybko, że ani śladu, ani pamięci nie zostawia po sobie: wiemy że było: ale co było, nie wiemy! Jeżeli wskutek takiego widzenia nie doznamy żadnej tęsknoty za Bogiem ani przemienienia się duchowego, nie dowodzi to jeszcze, że światło co nam zabłysło, było obłudne, być może że dla bystrej przelotności i niedotykalnej treści musiało ujść przed pojęciem i zmysłowością naszą nie zostawiwszy nawet wrażenia. Gdy zaś to światło da się uchwycić naszemu duchowi to nie dlatego, że jest światłością samego Boga, ale niezawodnie dlatego, że jest światłością boską: albowiem żaden duch ani dobry ani zły nie ma mocy przenikania na wskroś naszej duszy. Jeden tylko Bóg Stwórca i wszechwładny jej Pan, taką moc nad nią trzyma.

 

Ta niezmierna światłość olśniwszy naszą niedołężność, pogrąża umysł w chwilowej ciemności. Wydaje nam się nagłą i przelotną z powodu niedołężności ducha naszego, przed którym uszła, zanim ochłonął z zadziwienia i zanim zdołał swoje wrażenie określić. Tym sposobem Bóg nam wyświadcza wielką łaskę pobudzając do najwyższej cnoty, to jest do uznania nicestwa naszego ducha, nie umiejącego widzieć nawet tego, co mu się objawia. Stąd zatem idzie oddanie się pokorne w ręce Stwórcy, wyprzanie się własnej woli i odrodzenie się duszy w Bogu.

 

Jeżeli po doświadczonej tak znakomitej łasce napadnie cię nieczysta pokusa (co się może przytrafić) staraj się obrócić ją na dobre, a posłuży do twego wydoskonalenia silniej od najmilszych darów duchowych. Albowiem ta pokusa, podobnie jak wszystkie próby, przygotuje cię do otrzymania owego skarbu najwyższego i najczyściejszego, który im bardziej jest tajnym, niewymownym, niepojętym, nieokreślonym, tym wyższą jest prawdą, świętością, doskonałością, zbawieniem i tym jest ściślej z duchem człowieka spojony.

 

O. Jan Tauler OP

 

–––––––––

 

 

zakonu św. Dominika Ustawy duchowe, dzieło z XIV wieku. Tłumaczenie polskie przejrzał i wydał ks. Z. Golian. W Krakowie 1852, ss. 226-235.

 

 

( PDF )

 

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)

Cracovia MMV, Kraków 2005

Powrót do spisu treści dzieła o. Jana Taulera OP pt.

USTAWY DUCHOWE

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: