–––––––
ROZDZIAŁ XX
Zastanów się nad obrzydliwością grzechu: nie ma na świecie takiej ponęty, dla której mógłbyś się go dopuścić; więc gdy weźmiesz na uwagę, iż dla zadość czynienia podłym zachciewaniom, nie wahałeś się tak często obrażać Majestat Boski, wówczas jakże się zadziwisz, iż pioruny gniewu Bożego nie uderzyły w ciebie, że cię ziemia nie pochłonęła, że wzburzone fale oceanów nie zatopiły całej ziemi sromotą twoją skalanej. I znowu gdy się zastanowisz jak cię miłosierdzie Najwyższego wybawiło od śmierci duchowej, jak cię obdarzyło żywotem łaski, i z nieprzyjaciela uczyniło ulubionym swoim, wówczas zawołasz zdumiony: "jakże mnie nie ogarnęły płomienie gwałtownej miłości dla Stwórcy mojego?". A cóż dopiero gdy zauważysz tę dobroć niezrównaną, która dozwala, by nawet z grzechów twoich, urosło twe zbawienie, byleś miał szczerą i stałą wolę.
Wszakże broń Boże byś miał się radować grzechami twoimi! Żałuj za nie, jednak bądź wdzięczny, iż wiodąc cię do pokuty, dają ci powód do wzbudzania skruchy i pokory. Składaj uniżone dzięki Bogu obracającemu na twe dobro to własne twoje złe. Bądź wdzięcznym nie tylko za odpuszczenie grzechów dokonanych, lecz jeszcze bardziej za odwiedzenie cię od tych, któreś mógł popełnić; a jeżeli słuszna jest dziękować za dobrodziejstwa otrzymane, więc też słuszna dziękować i za te, które byś otrzymał gdyby zła twoja wola nie była udaremniła Boskiej dobroci. Miłosierdzie Boga uderzy cię najbardziej swoim blaskiem gdy rozważysz, wiele to łaski było potrzeba by cię od rozlicznych upadków ochronić: bo więcej podobno jest dobroci w tym, iż cię Bóg zatrzymał nad brzegiem przepaści niżeli w tym, iż cię wydźwignął upadłego, gdyś wołał o litość z otchłani grzechu.
Kiedyś wskrzeszony wstał z śmierci grzechowej, opuścił nieprawości szlaki, i przedsięwziął służyć jedynie Bogu, On Ojciec niezrównanego miłosierdzia przyjął cię na powrót do łaski, z taką samą miłością jak gdybyś nie był nigdy od Niego odstąpił: odpuszcza ci grzechy twoje zupełnie, chociażby liczniejsze były niż gwiazdy na niebie a okropniejsze od najczarniejszych zbrodni. Wszystkie puszcza w niepamięć, byleś je odżałował dlatego, że Jego obraziły i dlatego szczególnie potępiał, że są od Niego potępione. Jeżeli skrucha twoja pochodzi z gorącej miłości i połączoną jest z głębokim żalem, jeżeli zajęła wszystkie władze duszy twojej w całej ich usilności, natenczas zginie cała rdza grzechu, i odzyskasz całą świetność niewinności pierwotnej. Chociażby nawet skrucha twoja nie była głęboką, byle poczętą z czystej miłości Boga, milszą stanie się ofiarą aniżeli płacze i modlitwy tłumów ludzi powodowanych troskliwością własnego dobra.
Nawracający się z tą pełnością dobrej woli, godzien jest, by go Bóg przypuścił do najściślejszej zażyłości, a żadne przeszłe zbrodnie tak błogiemu stosunkowi stawać na przeszkodzie nie mogą. Albowiem Bóg jest Bogiem obecnym, przed którym nie ma przeszłości ni przyszłości; sądzi On więc każdego takim jakim jest, nie jakim był lub jakim być może. Miłość Jego jest tak niezmierną, iż zniesie przez długie lata szaloną wzgardę i zaślepione obelgi, przewidując, iż grzesznik tym żarliwiej nawróci się, tym głębiej się skruszy, tym namiętniej zamiłuje, skoro wejdzie w siebie, pozna całą sromotę upłynionego życia, całą wielkość cierpliwości, miłosierdzia i łaski Pana swojego, Stwórcy, Zbawiciela i Pocieszyciela. Uznanie okropności grzechu obudzi zbawienne uczucia w duszy najbardziej skalanej i wyniesie ją do wielkiej świętości jak tylko grzesznik zawoła z dobrą wolą: "Obraziłem Cię Panie, chcę powrócić do Ciebie, chcę dziś, chcę zaraz, racz mnie oświecić, odkryć całą sromotę złości mojej, obdarzyć skruchą prawą i światłem potrzebnym, bym wolę Twoją najświętszą umiał poznawać; zasil mnie tąż łaską Twoją, bym umiał wytrwać w raz powziętej woli". W miarę jak się grzesznik rozpatruje w okropnościach dawnego upadku, nabiera żywszej miłości, większej pokory i zrzeka się chętnie własnej woli, która go w takie niebezpieczeństwa i zhańbienie wtrąciła. Wybawiony z przepaści, wyniesie się do niepospolitej świętości na skrzydłach miłości i pozna nawet w swoim upadku dzieło miłosierdzia Boskiego! O tej potędze miłości w grzeszniku nawróconym, mówi Ewangelia święta "żeć tak będzie radość w niebie nad jednym grzesznikiem pokutę czyniącym, niż nad dziewięciądziesiąt i dziewięcią sprawiedliwych, którzy nie potrzebują pokuty" (Łk. XV, 7).
Miałże Jezus Chrystus droższych przyjaciół od Apostołów? a przecież żaden z nich nie został wolnym od grzechu i bez potrzeby pokutowania. Widzimy często tak w dawnym jak w nowym zakonie, że ci stali się najlepszymi sługami Boga, którzy z początku wielką okazywali ku Niemu nienawiść, a rzadko ci dostąpili wysokiego stopnia świętości, którzy zrazu nie zmazali się wielkim grzechem. Powiedziałbyś, iż właśnie wielkość przewinienia uświetniła wielkość miłosierdzia i roznieciła wielkość miłowania będącego treścią świętości.
Za każdym przypomnieniem grzechów i następującym odnowieniem aktu głębokiej skruchy, powinieneś czuć w sobie tym żywszą miłość, tym gorętszą pobożność. Jak tylko sumienie da ci poznać grzech nowy, nawróć się natychmiast całym sercem do Boga, uderz się w piersi, żałuj żeś obraził i uczyń silne postanowienie nie obrażać na przyszłość. Temu nawróceniu niech przyświeca żywa miłość dla dobrotliwego Boga, wiernego przyjaciela, którego wierność niezachwiana nie opuszcza nigdy rzucających się w Jego objęcie.
Wzgarda i obrzydzenie, z którymi na siebie samych spoglądamy, stałe postanowienie wstrzymania się na zawsze od grzechu, miłosne wzniesienie do Boga, zaufanie wzbudzone przez pamięć na bolesną Jego mękę i na ogrom Jego miłości, te wszystkie uczucia stanowią treść prawdziwej pokuty. Przeniknij się na wskroś tą myślą, iż nie ma okrutniejszej niedoli nad obrazę Boga, zapomnij o własnym niebezpieczeństwie, by tylko o zbrodni ku własnemu zawstydzeniu pamiętać, a wnet rozpłonie w duszy twojej szczytna ufność, iż winy twe Bóg odpuścić ci raczy. Prawa skrucha, córka miłości, nie bojaźni, napełni twą duszę radością duchową i z pośrodka żalów i cierpień uniesie ją w zachwyceniu poprzed Boga, z którym zjednoczona żadnych pociech nie będzie już pragnęła. Rośnie pociecha a z nią wzmaga się skrucha; dusza coraz się wyżej unosi, gotowa wszystko z radością wycierpieć dla chwały Bożej. Taka nadprzyrodzona skrucha pewno uzyska odpuszczenie, byleś miał wiarę i nadzieję w miłosierdziu Boskim, którego najmniejsza kropelka oczyści twoją duszę bardziej, niż ją mogą skalać morza najczarniejszej nieprawości.
Wiesz to wszystko, a czemuż cię nie ogarnęła dotąd miłość Boska, czemuż Bóg nie zajmuje myśli twojej wyłącznie? Czemuż w posiadaniu Boga nie szukasz jedynego szczęścia twojego? Wszak to ten sam Bóg, który w przedwiecznej przeszłości myślał o tobie i ukochał cię, który cię uczynił panem stworzenia, który cię ochronił od tysiąca niebezpieczeństw, patrzał na grzeszącego z litościwym pobłażaniem, czekał cierpliwie twego nawrócenia, zapomniał o wszystkich obrazach na pierwsze twe westchnienie i śmiercią własną przygotował ci odpuszczenie zupełne. Posiadać Boga jest to posiadać najwyższe źródło spokoju i szczęśliwości. Pomyśl przy tym jeszcze, że Bóg jest Zbawicielem wszystkiego rodu ludzkiego a zamiłujesz i uczcisz Go goręcej nierównie, aniżeli, gdyby był Zbawicielem kilku tylko wybranych, ponieważ zbawienie każdej pojedynczej duszy, zapełnia radością niewymowną wszystkie dusze błogosławione: a szczęśliwość świętych w niebie, pomnaża się w miarę jak przybywają nowe głosy do chórów chwały wiekuistej Pana, Zbawiciela wszechmocnego, wielkiego, dobrego Boga, którego nad wszelkie miłowanie miłują.
O. Jan Tauler OP
–––––––––
Jana Taulera zakonu św. Dominika Ustawy duchowe, dzieło z XIV wieku. Tłumaczenie polskie przejrzał i wydał ks. Z. Golian. W Krakowie 1852, ss. 212-219.
( PDF )
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Powrót do spisu treści dzieła o. Jana Taulera OP pt.
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: