–––––––
ROZDZIAŁ XVIII
Póki masz dobrą wolę, nie powinna cię łatwo niepokoić żadna smętność duchowa, ani bojaźń, iżeś się bardzo oddalił od Boga. Nie pociechy ale dobra wola daje wartość twym uczynkom, a jeśli ją tylko istotnie posiadasz, to już więcej nie potrzeba. Chceszli nabyć pokory, miłości, lub jakiej innej cnoty, zapragnij tylko z całej duszy a już ją posiadasz: żadna moc na świecie nie wydrze ci tego skarbu, jak długo twoja wola zostanie w zgodzie z wolą Boga. Zgodną znowu jest dopóty, póki będziesz miał we wszystkim chwałę Boską na celu; bo to zjednoczenie woli ludzkiej z wolą Boską, jest najpewniejszą oznaką łaski, nigdy zaś skutkiem natury. Tak uświęconą wolę cóż zdoła pokonać? ani śmierć, ani życie, ani diabeł, ani piekło. Wszakże nie dość powiedzieć: chciałbym być takim, trzeba zapragnąć z całą usilnością władz umysłowych i koniecznie chcieć. Wtenczas otrzymasz cnotę, chociażbyś od niej był jak najbardziej daleki, a ta cnota stanie ci się bardziej własną, niżeli przymioty, które posiadasz mimowolnie.
Czyliżby wobec Boga dobra wola miała być słabszą do zrodzenia dobrego, jak jest zła wola w zrodzeniu nieprawości? Wiemy, że rozmyślna wola złego czyni nas nieprzyjaciółmi Boga, chociażbyśmy grzechu nie dokonali. Jeśliś zapragnął istotnie śmierci nieprzyjaciela, osądził cię Bóg winnym morderstwa: a to cię nie usprawiedliwi, żeś nie mógł trafić w pierś twego bliźniego. Nie mówiłże Pan: "iż wszelki, który patrzy na niewiastę, aby jej pożądał, już ją zcudzołożył w sercu swoim" (Mt. V, 28).
Nie powiadam, broń Boże, by dokonana zbrodnia nie była gorszą od pomysłu, jednak samo niedokonane przyzwolenie, stanowi grzech, ponieważ grzech jest przede wszystkim uczynkiem woli. Kiedy więc tak jest silną wola nieprawa w zgubie człowieka, dlaczegóżby wola dobra miała być słabszą w jego usprawiedliwieniu. Już tym samym jesteśmy potężniejsi w dobrze czynieniu, aniżeli w złem, że dobrą wolę wspomaga łaska Boga wszechmogącego, kiedy zła wola nie bierze znikąd siły jeno od znikomej natury. Nie ma zatem dla woli nic niepodobnego. Chciej tylko a nie prześcignie cię nikt w uczynkach bogobojnych. Poniósł drugi trudy ogromne, wyżywił tłum ubogich, pracował świetnie dla wiary, czego tobie nie dozwoliły uczynić mniej przyjazne stosunki. Cóż z tego? Dosyć żeś miał sumienną, stałą wolę czynienia a przy tym pragniesz wykonać wszystko byleś tylko mógł: sprawiedliwy Bóg widząc serce twoje, tak oceni ofiarę twoją, jak gdybyś był wszystko najzupełniej uskutecznił. Co więcej, jeśliś przyczynił się w duchu gorącą miłością i żarliwą wolą do uczynków, które spełnił drugi z nieszczerą chęcią, masz większą od niego zasługę, gdyż Bóg sądzi podług zamiaru i dobrej woli, nie podług wypadku. Nie śmiałbym wprawdzie twierdzić, iż ten co z prawdziwą miłością rzeczywiście działał, nie ma zasługi większej od ciebie, coś przy równej miłości działać nie mógł: bo chociażbyś najmocniej zapragnął męczeństwa dla chwały Boskiej, wszelako nie możesz stanąć na równi z tym, który został umęczony. A przecie wahałbym się potępić zdanie, jakoby doskonała wola bez uczynku, wyrównywała doskonałej woli uwieńczonej uczynkiem; bo wiemy jak niezmierną ma zasługę dobra wola czynienia tego wszystkiego, co by tylko czynić mogła. Gdy zapragniesz służyć chwale Boskiej a miłość twoją i siłę twej woli podniesiesz do najwyższej potęgi jakiej zdolną jest dusza ludzka, wówczas dostąpisz pewnie zasługi najwyższej, jakiej dostąpić można. Miej tylko wolę pełną, szczerą i niezachwianą, a żadna chwila nie będzie ci za krótką dla uzyskania wielkiej zasługi. Możesz zapragnąć dzieła, na które by tysiące lat potrzeba, a choć wykonać go nie zdołasz, wszelako będzie ci wola twoja policzoną, jak gdybyś był istotnie przez lat tyle Bogu wiernie służył.
Doskonałość woli zależy na tym, żeby żaden zły pociąg, żadna miłość własna nie miały w niej udziału i żebyś nie szukał niczego prócz chwały Boskiej i spełnienia Jego świętych wyroków. Dobra wola twoja będzie tym bliższą doskonałości im więcej mieć będziesz wytrwałości i siły, a jeno stanie się doskonałą, już wszystkiemu wydoła w miłości w posłuszeństwie i w pokorze.
Nie myśl wszelako byś mógł dostąpić najwyższej świętości samym tylko życzeniem. Świętość wzmaga się lub upada stosownie do miłości Boga i do usilności dobrej woli. Wzdychać za świętością nie jest dostatecznym, trzeba chcieć, a jeśli masz miłość i wolę jaką mieli najświętsi ludzie, będziesz świętym jak oni.
Ale jakimże sposobem, (powiesz) nabyć świętości kiedy jej nie można poznawać ani po znakach zewnętrznych, ani po uczuciu wewnętrznym? A tu cię zatrważa wielkość uczynków niektórych osób, bo sam nie czujesz w sobie mocy do równego poświęcenia. Uważaj, iż co innego jest essencja miłości a co innego jej skutki. Essencja miłości wyraża się przez usilność, ta zaś opiera się na woli: skąd się wnosi, iż ten ma najwięcej miłości, kto ma najdoskonalszą wolę. Ale miłość kryje się w głębi duszy, a że niepodobna jest prawie ocenić ją w bliźnich, dlatego nie mamy sądzić lekko o drugim. Co do skutków miłości, okazują się niekiedy w sposób nadzwyczajny, np. przez żywą radość, przez gorącą pobożność, przez upragnienie dobrych uczynków; – jednak te same znaki pokazują się w naturze, albo bywają dziełem szatana chcącego gubić człowieka przez fałszywą spokojność i przez miłość własną. Zatem nie trzeba o tych skutkach wiele trzymać, i nie ten jest najświętszy, który największe oznaki świętości pokazuje. Uważać należy pilnie, czyli uczucia te są ci zesłane od Boga i dlaczego On je nam zsyła? Albowiem częstokroć te uczucia nie są znakami świętości dostąpionej, lecz zachętami, które ci miłosierdzie Boskie udzielać raczyło, byś się zachował wiernie i starał się czynić postępy w doskonałości; w miarę jak wzniesiesz się do wyższego stopnia miłości, zachęty staną się coraz rzadszymi, bo szczerość twojej woli będzie niezawiślejszą od uczucia. Jakąkolwiek zachowasz wierność przy takich uczuciach pocieszenia, rozważże czy źródłem jej jest istotnie miłość? a chociażby tak nawet było, nie możesz jeszcze mniemać, żeś dostąpił doskonałości. Albowiem mniej jest zbawienne pocieszenie pochodzące z dobrego uczynku, któryś sobie sam obrał i mniejszą ma wartość w sprawie twojego zbawienia aniżeli wypełnianie twych powinności duchowych i zewnętrznych. Gdybyś był przy modlitwie wyniósł się do najwyższej jaka być może strefy kontemplacji a wołano cię do nędzarza, żebyś go łyżką rosołu posilił, miałbyś daleko większą zasługę w przerwaniu twojej kontemplacji dla tak skromnego uczynku, aniżeli gdybyś chciał zostać w słodkim uniesieniu.
Przykazania Boskiego nigdy nie zaniedbuj pod pozorem jakiegokolwiek bądź nawet świętego uczynku: raczej opuść modlitwę dla uczczenia Boga, kiedy trzeba nieść ulgę bliźniemu a przez to wypełnić wolę Boga wyraźną i przykazanie jawnie wyrzeczone. Nie lękaj się byś na tym mógł stracić: Bóg sowicie wynagrodzi cię za to, żeś dla chwały Jego spełnił przykazanie miłości bliźniego, owszem tym sposobem posłusznym będziesz dwóm przykazaniom "nad które nie masz innego większego" (Mk XII, 31). A zaś ten, który rzecz miłą sobie "opuszcza dla imienia Bożego, tyle stokroć weźmie i żywot wieczny odzierży" (Mt. XIX, 29). Cóż znaczą słowa, "tyle stokroć weźmie" jeśli nie radość opuszczenia rzeczy ulubionych dla chwały Boskiej? radość pochodzącą z takiego zaprzania się samego siebie i niewymownie żywszą od własnego upodobania. Uważże dobrze co następuje. Zapragnąłeś gorąco tej czułości duszy i owego słodkiego uniesienia, które zwiastują duchowi Boską przytomność, Bóg przecie wysłuchać cię nie raczył. Wtenczas jeśli się zrzeczesz własnego pragnienia przez zjednoczenie się z wolą Boską, dostąpisz istotniejszego połączenia się z Bogiem, aniżeli gdybyś przytomności Jego był świadom. Bo zrzec się siebie samego jest największą pociechą, największą zasługą, słowem, czynem najwięcej wynagradzanym.
W Bogu będziesz miał wszystko dla ciała twojego i dla duszy twojej. "Szukajcie naprzód królestwa Bożego a wszystko będzie wam przydano" (Mt. VI, 33). Daleko jest lepiej kiedy Bóg na cię działa, niż gdybyś chciał sam działać ku chwale Jego. Niewątpliwa jest zatem, iż żadne nabożeństwo nie powinno ci przeszkadzać w dziełach miłosierdzia. Mówi nawet Apostoł: "Ja sam żądałem odrzuconym być od Chrystusa za braci moich" (Rzym. IX, 3).
Przez co rozumie utratę wszelkiej pociechy wypływającej z połączenia z Bogiem, nie zaś utratę miłości prawdziwej, bez której nie byłby mógł ani na chwilę pozostać. Wszakże szczery zwolennik Jezusa Chrystusa, nie zostanie nigdy bez pocieszenia duchowego, już tym samym, że z wdzięcznością przyjmuje wszystko, co tylko Bóg względem niego zarządza.
Jakże wielu napotkasz przecie łudzących się myślą, iż jest w nich wola dobra, a powodują się miłością własną i chcą by te łaski Bóg im wyświadczał, które sobie sami wymyślili. Dalekimi są niestety od posiadania dobrej woli: bo kto ją ma, nie prosi o pociechy, o dobrodziejstwa ani o żadne znaki łaski, lecz pragnie jedynie spełnienia we wszystkim najświętszej woli. Możesz wprawdzie prosić o szczególne dobrodziejstwo kiedyś w stanie łaski, wszelako zbyt żarliwe jego życzenie już jest niedoskonałością. Spodobasz się najbardziej Bogu zrzekając się zupełnie woli swojej i poddając się nieograniczenie woli Jego. Wtenczas doznasz spokoju prawdziwego i nieprzerwanego. Inaczej na nic nie przydadzą się twoje modlitwy, na nic nawet Boskie natchnienia póki nie przyjdziesz do owego stanu, w którym zawołał Apostoł: "Panie co chcesz abych czynił" (Dz. Ap. IX, 6). Bóg zaiście "wie czego potrzebujecie pierwej, niżbyście Go prosili" (Mt. VI, 8), a poddanie się pod wolę Jego, jest Mu milsze od wszystkich nabożeństw, które możesz ślubować z własnego twojego pomysłu. Bóg żąda przede wszystkim, abyś z głębi twego serca taką się wznosił ku Niemu modlitwą: "Panie niech będzie wola Twoja, którą cenię nad wszystko w świecie".
Gdy Najświętszej Pannie zwiastował anioł Gabriel wyrok Trójcy wszechmogącej, nie byłyby słowa jego wiele skutkowały, gdyby Ona bez grzechu poczęta, nie była oddała swej woli w ręce Boskie. Ale w chwili, gdy ją ofiarowała z zupełną rezygnacją, stała się prawdziwie matką wiekuistego Słowa, które jest Bogiem: a począwszy Tego, który jest Synem Bożym, stała się godną mieć Go synem swoim, być istotnie i zwać się matką Jego. Człowiek też tylko zaprzawszy się własnej woli, ustrzec się może złego i zachować się w sprawiedliwości. Chciej żebyś nie miał woli, pragnij byś nie miał życzenia. Jak długoś tego nie uczynił, nie uczyniłeś nic ku swojemu udoskonaleniu. Ale skoroś się oddał w ręce Boga i pragniesz ścierpieć wszystko dla Jego chwały, czy to na ciele, czy na duchu, zaczynasz wstępować na dobrą drogę: stajesz się bezpiecznym i możesz zawołać: "Pan mię rządzi a na niczym mi schodzić nie będzie" (Ps. XXII, 1). Zachowasz władzę wyboru między czynnościami wskutek wolności, a wybierzesz roztropnie wskutek łaski. Poczujesz też radość wewnątrz siebie, której żadne czyny własnej woli dać by ci nie mogły.
Czemuż tak rzadko wolę swoją w zupełności poddajecie Bogu? Nie ma prawie nikogo, któryby chciał obumrzeć sobie samemu: obierają sobie sami ten lub ów tryb życia, nawet nabożniejsi. Nie czyni tak, kto postanowił składać wolę swoją u stóp Majestatu Boskiego a tym samym kto wstąpił w orszak zwolenników Jezusa Chrystusa. "Każdy w którym wezwaniu jest wezwan, w tym niechaj trwa przed Bogiem" (I Kor. VII, 20. 24), a co mu Bóg ześle to przyjmuje ochotnie, słucha głosu wewnętrznego i wypełnia wolę Boską.
Jedno Zdrowaś Maryja wyrzeczone na chwałę wiekuistą Boga z zupełnym wyprzeniem się wszelkiego własnego życzenia, więcej znaczy niż odmówienie całego Psałterza, przez wzgląd na własne upodobanie. Jak sobie samemu obumrzesz dla połączenia się z Bogiem, dostąpisz tak ścisłego z Nim zjednoczenia, iż żadne złe ugodzić cię nie zdoła. Jakżeby mogło złe do samego Boga dochodzić? Stracisz wtenczas pojęcie nawet złego; gdyż z siebie go nie wydasz, a co ci się wydarzy tego nigdy złem nie nazwiesz, przyjmując wszystko jako wypływ ze źródła wieczystej doskonałości. Z czegóż miałbyś się smucić? Otoczony zewsząd Bogiem, żadnemu bólowi, zgorszeniu ani nieszczęściu nie ulegniesz, bo Bóg którego miłujesz, jest nietykalnym i niezmiennym, a prócz Boga o nic nie stoisz. Żalu mieć nie będziesz do nikogo, bo w tych którzy ci krzywdę wyrządzają ujrzysz narzędzie woli Boskiej, działającej dla dobra twego, a nie wrogów chcących twojej zguby.
Bóg nigdy nie dopuszcza cierpienia bez przyczyny, bo jest doskonałym rozumem: a tą przyczyną nie może być złość, bo On jest dobrocią nieprzebraną. Kiedy więc Opatrzność zsyła na ciebie przygody, jest to niezawodnie sprawiedliwą pokutą lub pożytecznym napomnieniem, lub też powodem zasługi. Cierpienie twoje jako cierpienie nie może być Bogu przyjemne, a nawet nie może istnieć w świetle nieograniczonej szczęśliwości: cierpienie bowiem leży w twojej naturze zepsutej a nie w działaniu Opatrzności, a jak wyniesiesz się do wysokości łaski i z naturą rozbrat uczynisz, już mu więcej nie ulegniesz, lecz będziesz podzielał upodobanie z jakim Bóg patrzy na spełnianie woli powziętej przed zrodzeniem wieków. Spoglądając na własną naturę i widząc w niej źródło niebezpieczeństw dla ducha twojego, przyjmiesz z wdzięcznością wszystkie umartwienia kruszące tę nieprzyjaciółkę i dające ci wolność zatopienia się całą duszą i całym sercem w najważniejszym dziele, przez które masz się stać bliższym Boga, jak własnej natury. Będziesz się kierował wyłącznie podług woli Jego a gromił nieustannie grzeszną naturę; będziesz miłował Boga, a siebie w Bogu i Boga w bliźnich twoich.
Wówczas to przełożysz zmartwienia nad uciechy, czując, że są pożyteczniejsze i sprawiedliwiej zasłużone, a chlubić się będziesz z cierpień dla chwały Boskiej poniesionych. Bo gdy na cię spadnie kir żałości, gdy zaciemni się wokoło widnokrąg ziemskiego życia dlatego, że Boga czcisz wiernie, wnet rozjaśni znękaną duszę promień wiekuistego światła, tobie jednemu widzialny, uczujesz bliskość Pana, owionie cię powiew szczęśliwości niebieskiej, a w podziwieniu nagrody, która cię czeka, zapomnisz o przygodach, które cię utrapić miały. A chociażby Bóg nie raczył ci udzielić tych błogich pocieszycieli w umartwieniach, zakrywając przez czas niejaki błogosławione swoje oblicze przed tobą, wytrwaj niezachwiany, a przyjdzie ci w końcu radosne przekonanie, że dla chwały Boga cierpisz z dobrą wolą. Czczenie Boga w duchu i w prawdzie być nie może bez wewnętrznej pociechy.
Na cóżby się przydało wykazywać, iż ta jest droga do żywota wiecznego, gdyby smutek i utrapienie ducha, nie spadały na ludzi dobrej woli? Na cóżby te utrapienia, jeśli nie na to, byśmy je na dobro swoje obracali? Zaprzyj się samego siebie i uciekaj do Boga, On uświęci każde twoje działanie; a jeśli się mimowolnie zapomnisz, jeżeli ostygniesz w pobożności, jeśli zachwiejesz się chwilowo, nie ustawaj dla tego w bogobojnych uczynkach, bo dobry Bóg widząc szczerość twojego zamiaru, pobłaża niedoskonałościom. Niepodobna uchronić się od wszystkich ułomności; przeto nie zarzucajmy dobrych ćwiczeń dla drobnych przeszkód; nie odrzucamy pszenicy dla kąkolu. Pomnijmy, że pokusy złego ducha staną się powodami większej zasługi, byleśmy je mężnie odpierali, bo jak mówi Apostoł: "Wiemy że tym, którzy miłują Boga wszystko dopomaga ku dobremu" (Rzym. VIII, 28).
O. Jan Tauler OP
–––––––––
Jana Taulera zakonu św. Dominika Ustawy duchowe, dzieło z XIV wieku. Tłumaczenie polskie przejrzał i wydał ks. Z. Golian. W Krakowie 1852, ss. 193-207.
( PDF )
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Powrót do spisu treści dzieła o. Jana Taulera OP pt.
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: