–––––––
ROZDZIAŁ IX
Pokora jest podstawą wszystkich cnót: bez niej żadna nie jest silnie ugruntowaną. Pan Jezus pokory użył szczególnie dla uśmierzenia i zwalczenia szatana, a zalecił ją jako pewny środek zbawienia, mówiąc, "Uczcie się ode mnie żem jest cichy i pokornego serca, a najdziecie odpoczynek duszom waszym" (Mt. XI, 29). Tę cnotę nazywa Apostoł "mocą Pana", "Rad się tedy przechwalać będę w krewkościach moich, aby we mnie mieszkała moc Chrystusowa" (II Kor. XII, 9). Jakże więc moglibyśmy znajdować wstyd w poniżeniach albo w pełnieniu niskich uczynków, kiedy tym właśnie stajemy się podobnymi do Pana wszelkiej chwały? A największe cnoty stają się wnet niecnotami jeśli nas tylko nie ożywia pokora.
Wszakże cóż to jest prawa pokora? Jest to uniżoność głęboka przed Majestatem Boskim, jest to poddanie zupełne uczuć i myśli, zmysłów i woli wobec najwyższej potęgi Stwórcy wszechmogącego.
Dwa są rodzaje pokory: jedna jest świetną ale bez zapału: druga jest zarazem świetną i pełną gorliwości.
Do pierwszej skłania nas rozum bardziej niżeli miłość: kiedy bowiem człowiek rozważa wielkość Boga i własną słabość, wierność Boga i własną niestateczność; ogrom łask, które od Boga otrzymał, i liczbę obelg, którymi się splamił; zaiście sam rozsądek nastręczy mu mnogie przyczyny korzenia się przed odwieczną mądrością i straszliwą potęgą.
Ale właśnie dlatego, że taką pokorę rozum początkuje a nie miłość, jest ona bardziej świetną aniżeli gorącą. Będzie w prawdzie człowiek poniżać sam siebie, wszelako nie zniesie poniżenia od drugich; każda obelga roznieci w sercu jego ogień gniewu, zaciemni rozum i wymaże z pamięci postanowienie dopiero uczynione, ulegania każdej istocie. Pokora tak jak wszystkie cnoty, jest uczynkiem woli: przez rozum poznajemy ją tylko, ale zadowolnienie znajdujemy w niej dopiero przez miłość. W żadnej też z innych cnót nie możemy zasmakować jak tylko przez miłość, bo gdy one podbijają naturę, więc jedna tylko łaska może je nam osłodzić.
Wtóry rodzaj pokory, którą nazwaliśmy świetną i gorliwą, wypływem bywa więcej miłości aniżeli rozumu, chociaż i ona w wykonaniu kieruje się rozumem. Istotnie pokorny odrzuca wszelkie rozbiory, wynosi ducha przed stopy Boga na samych skrzydłach żarliwej miłości. Nie wyprowadza pokory swej z wyrozumowanych powodów, nie rozmyśla nad stosunkami między Bogiem a sobą, lecz kocha bezwzględnie Boga w całej mocy, wielkości, nieskończoności, i niezawisłości Jego przedwiecznego i wiecznotrwałego istnienia, a kocha Boga dlatego, że Bogiem jest, nie zaś dla wyświadczonych dobrodziejstw. Wtenczas łaska odkrywa człowiekowi i wzbudza w myśli jego znajomość swego położenia względnie do Boga; z miłości przechodzi dusza do rozmyślania o Istocie Najwyższej, o niewymownej i niepojętej wielkości, której wszystko stworzenie przez wszystkie czasy objąć nie jest w stanie, o nieograniczonej potędze, która z nicestwa stworzyła świat i czasy i wszystkie dzieje, które świat w czasie wytwarza, i wszystkie prawa, które tym dziejom przewodniczą, czy to w sferze zmysłowej czy moralnej. Umysł przychodzi do podziwiania tej mocy, tak wszechwładnej jak nieokreśloną jest wola w Bogu; tej dobroci, która powołuje nas do zaszczytnego złączenia się z Bogiem, dopuszczając na nas zarazem słabość obrażania wszechmogącego i obdarzając władzą odkupienia obrazy. Poznaje umysł, iż żadne stworzenie nie mogło powziąć nadziei tak wysokiego stopnia chwały, i że my sami wyższego sobie wyobrazić nie zdołamy. Albowiem gdy Bóg jest jeden; a my nie mogliśmy się stać Bogami przez naturę, więc Stwórca raczył nas powołać, że tak rzekę, do bóstwa przez łaskę, tak, iż uczynkiem woli możemy dostąpić połączenia się z Bogiem, i tak przez to połączenie stać się uczestnikami Jego wiecznej chwały i wiecznego żywota. Dlatego stworzył nas Bóg na wyobrażenie i na podobieństwo swoje, abyśmy mogli być połączeni z Nim, abyśmy Go mogli tu na ziemi naśladować, walcząc z tym, co nas z Bogiem różni, to jest z naturą znikomą.
Stworzył też Bóg niebiosa i ziemię, i wszystko co się pod niebiosami znajduje dla użytku naszego, byśmy mieli sposobność i środki służenia Mu, i żebyśmy zachowując Jego przykazanie mogli dostąpić szczęścia wiekuistego wspólnie z Nim samym. Dał nam przy tym wiedzę i wolność bez których nie byłoby zasługi, a zatem gdy używamy wolności ku gwałceniu przykazań z zupełną świadomością naszego przestępstwa, wówczas pracujemy nad utratą szczęśliwej przyszłości i sami na siebie wydajemy wyrok wiecznego potępienia. Jednak z nieskończonej dobroci jedna z osób Boskich okazuje nam się w tym położeniu pod nową, błogosławioną postacią.
Skazanych na wieczne męczarnie żadna doczesna istota nie mogła odkupić. Miłosierdzie Boskie raczyło poświęcić ku spełnieniu tego dzieła, własnego, jedynego Syna, tę tajemniczą światłość, w której Bóg Ojciec poznaje doskonale samego siebie i wszystko co się stało; tę świętą światłość, która jedną z Ojcem ma istotę "bez której nic się nie stało co się stało" (Jan. I, 3), i w której odbija się bez żadnej skazy wieczna chwała Boska. Syna więc ukochanego oddał Bóg na mękę i śmierć ukrzyżowania ażebyśmy mogli powrócić do szczęśliwości bez końca, dla której był ród ludzki stworzony, a którą był sromotnie utracił.
Takie prawdy stają przed duchem człowieka miłującego gorliwie Boga: on oczami miłości przenika nieskończoną dobroć i wierność Boga, i patrząc na to czym jest Bóg, pojmuje, iż wszystko zostało stworzone z miłości czystej, gdyż Bóg sam niczego nie potrzebuje. Z drugiej strony, gdy wspomni całą ohydę obrazy, której grzesząc dopuścił się przeciwko Panu swojemu i Ojcu łaskawemu, zostanie taką zgrozą przejęty, iż żadne poniżenie nie będzie mu uciążliwe, żadna wzgarda nie będzie zelżywą, bo się godnym czuje większego poniżenia i ostrzejszej wzgardy. Tą drogą prowadzi go miłość do prawej pokory. A wtenczas nie znajdzie już innego ratunku jeno skarżyć nędzę swoją przed Bogiem, Panem, Ojcem i Pocieszycielem swoim, oddać się zupełnie w Jego ręce, wyrzec się własnego upodobania, tak skłonnego do grzechu, nie mieć innej woli od woli Najwyższego i przyjmować z wdzięcznością każdy jej objaw. W takim usposobieniu, duch znajdzie prawdziwy spokój, którego żadne stworzenie zakłócić nie będzie mogło, ani też duszę, żadne przygody nie potrafią zranić kiedy się wszystkiego wyrzekła.
Trudno jest wszelako, by człowiek w takim nawet stanie, stał się wcale nieczułym na smutek i zmartwienie: cóż więc ma robić gdy pogarda i prześladowanie zachwieją jego stateczność? Otóż wtenczas nie u ludzi ma szukać przyczyny swojego bólu, nie ma przeciwko nim unosić się żalem, lecz przyjmując wszystko jako nawiedzenie od samego Boga, widzieć powinien w nieprzyjaciołach narzędzia, którymi zarządza Opatrzność dla jego dobra, oraz wznosić pokorne dziękczynienie ku Bogu za łaskawą o sobie pamięć. Bo zaiste, wielkie to dobro przechodzić w tym świecie przez przeciwności i bóle. "Czyż Pan nie jest bliski tym, którzy są utrapionego serca" (por. Ps. XXXIII, 19). "Albowiem to, które teraz jest prędziuczko przemijające i lekkie nasze utrapienie, nader na wysokości wagę chwały wiekuistą w nas sprawuje" (II Kor. IV, 17). Przeciwności nauczają nas prędzej poznawać siebie samych, a to poznanie jest potrzebniejsze aniżeli nauki ruchu gwiazd i wszelka filozofia. Niechże prócz tego pomyśli człowiek utrapiony, jak bolesną i hańbiącą śmiercią skonał Bóg i Pan jego najłaskawszy; niechaj sobie wyobrazi to ciało zranione i zakrwawione chłostą, cierniami, ostrzem kopii przebite, gwoździami zawieszone na twardym drzewie, między łotrami, wobec szydzącego pospólstwa. Niechaj pamięta, że Jezus tę mękę okrutną wycierpiał z rąk tych właśnie, których stworzyć raczył z niczego, żeby z Nim wieczną szczęśliwość dzielili, i że tę mękę wybrał samochcąc dla odkupienia od zasłużonej kary upadłych z własnej winy. Zrozumiesz wtenczas tę cudowną wytrwałość w miłowaniu i mieć będziesz bezustannie w pamięci Chrystusa na krzyżu, z wyciągniętymi ramionami, jakby na przyjęcie wszystkich nieprzyjaciół swoich, ze schyloną głową jakby ofiarującą im pocałunek zgody, i wylewającego niewinną swoją krew, jakby na namaszczenie wiernych u stóp krzyża oczekujących zmazania grzechów swoich.
Pomyśl człowieku żeś nie tylko nie składał należytych podzięk Zbawicielowi swojemu za łaskę, którą tobie i braciom twoim wyświadczył, lecz żeś z upartą niewdzięcznością ukrzyżował Go na nowo zbrodniami i błędami twoimi! A pomimo tak twardego zaślepienia raczył ci Bóg miłosierny darować wszystkie obrazy, i nasłał jeszcze takie osoby, które cię napominały, przykład dawały i naukę ofiarowały, a którym (mówiąc z Ewangelią) zadałeś śmierć i zhańbienie, to dla wyuzdanych chuci i niesfornej swawoli. Kiedy o tym pomyślisz i porównasz nędzotę twoją z Boską wielkością, kiedy w sobie samym nie znajdziesz nic własnego prócz grzechu, a nic dobrego co by od Boga nie było, kiedy uznasz iż najsilniejszym pojęciem nie zdołasz całej niskości twojej zrozumieć dokładnie, czyliż nie będzie dusza twoja wzdrygać się i brzydzić swoją podłością, głupotą i złością? Zaprawdę zdumiony będziesz się wahać co bardziej masz czynić; czy podziwiać nieskończoną świętość Boga, czy pogardzać własnym nicestwem: ty prochu i pastwo robactwa, coś śmiał urągać się z wiecznego Boga, który z niczego stworzył miliony światów i każdemu wytknął drogę w niezmierzonej przestrzeni.
Kiedy się rozum twój nad tym zastanowi, jakież cię wówczas przenikać może uczucie? Oto obrzydzenie własnej natury a głęboka cześć dla Stwórcy, szczera chęć pozbycia się śmiertelnego brudu, połączenia się zupełnego z Bogiem i skonania w Nim, by odżyć tylko dla Niego.
W takich ćwiczeniach duchowych znajdziesz szczęście życia i niebieską słodycz, jakiej ci jedynie doznają, którzy wyrzekłszy się samych siebie, grzesznej swej naturze obumarli w Panu.
Kto dostąpił tak szczęśliwego stanu, tego wyniesie miłowanie do Boga i zjednoczy z Najwyższą Istotą. Pokora doprowadzi go do najszczytniejszego przeznaczenia: bo pokora jest pogardą natury ludzkiej oraz zniweczenie tego co nas czyniło podległymi grzechowi i obcymi istnieniu Boskiemu. Wszakże nie przestaniemy przez to być stworzeniami, lecz jednoczymy się z bóstwem. Wynosząc się ponad siebie uniesieniem miłości, zstępujemy jednocześnie jak najniżej usilnością pokory. I tak łączymy się z Bogiem, ponieważ Bóg jest i nad nami i pod nami, a nieskończona wielkość cnoty jest to sam Bóg.
Są wprawdzie wielorakie ćwiczenia duchowne, ale świętszych i świetniejszych nie ma od rozmyślań o wierności Boga i o naszej niewierze, o wielkości Boga i o naszej nędzocie. Tymi więc masz się zajmować najpilniej jeśli pragniesz wkrótce nabyć pokorę i wszystkie inne cnoty. Prawda, że w początkach przychodzi nam z trudnością ta pogarda samych siebie, ale pracując nabędziemy rezygnacji, nabędziemy słodyczy i pobłażania względem tych, którzy nas upośledzają i staniemy się bardziej cierpliwymi. Jakżeż może być inaczej, jeżeli w chwili pokusy pomyślimy o męce i obelgach, które znosił Chrystus z taką łagodnością? A my mieliżbyśmy być tak nikczemni, żeby nas najmniejsza rzecz pobudzać miała do gniewu i obrazy naszego Zbawiciela? Czyż nie będziemy mieć więcej poszanowania dla świętości Boga, niżeli czułości na pogardę ludzką?
Jednak wytrwałość w tej duchowej pracy pochodzić ma z względów dla samej chwały Pana, nie zaś dla spokojności wypływającej stąd dla ciebie. Większą mieć będziesz zasługę z miłowania czystego i wyłącznego, aniżeli z dobrych uczynków bez miłowania; ani też [nie] będziesz mógł zasmakować w żadnej z cnót martwiących naturę, jeśli nie będziesz Boga nad wszystko miłować. Miłowanie jest duszą i duchem cnót wszystkich: miłując uczujesz taką odrazę ku sobie, iż i sam siebie będziesz poniżać i od drugich cierpieć poniżenie bez żalu; gorliwość o wieczną chwałę Boga uczyni cię nieczułym na wszystkie klęski, przykrości i bóle, a nawet będziesz rad katuszom największym byle ku Boskiej chwale służyły. Najmilszym zaś staniesz się Bogu przez "cichość i pokorę serca". Ten stan najszczytniejszym jest w świecie. Boć gdyby co szczytniejszego było, pewnie Bóg wszechmogący byłby tę większą cnotę w Synu swoim jedynym objawił. Bądźmy zatem przez cierpliwość naśladowcami Jezusa Chrystusa, a nawet nieczuli na boleści w przygodach naszych, podziękujemy Panu Bogu Ojcu naszemu, iż nami zająć się raczył.
Niebawem poznamy nicestwo nasze, będziemy opłakiwać życie stracone w odmęcie nieładu i błędów, uczujemy jak dalecy jesteśmy od Boga, jak przeciwne są Jemu rzeczy, któreśmy cenili najbardziej. Na tym zależy prawa pokora. Jeśli nie umiesz spokojnie pogardzić sobą samym, jeżeliś uradowany honorami które ci ludzie oddają, i z dobrych uczynków spodziewasz się chwały, nie masz prawej pokory, lecz tkwi w sercu twoim zaród pychy. Prawdziwie pokorny nie szuka chluby z pokory swojej, woli on uchodzić za nikczemnego: nie chełpi się z przymiotów swoich, nie poszukuje honorów: nie ma ku nieprzyjaciołom swoim nienawiści, lecz poddaje się ochoczo pogardzie i uważa siebie samego, za najzaciętszego i najpodlejszego ze swych nieprzyjaciół. Świat i pan świata zły duch, zwyciężają nas za pomocą własnej natury naszej, więc gdyśmy umartwili tę naturę, nie mamy się czego tamtych lękać.
Słowem, chcesz li być zupełnie pokorny, ucz się kochać Boga najgorliwiej i błagaj o tę łaskę nieustannie w modłach, w myślach i w uczynkach. Bóg sam jeden tylko może obdarzyć nas cnotą miłości, która jest matką pokory, a im czyściej miłujemy Boga, tym goręcej nienawidzimy siebie samych. Miłość objaśnia nas o niedoskonałości dotychczasowego miłowania naszego, i o sposobie jakim sami siebie mamy miłować. Ten sposób zawisł na zupełnym poddaniu się i głębokim korzeniu się przed Majestatem Boskim; Boga zaś tym lepiej wychwalamy im uniżeniej czoło przed Nim schylamy. Tak więc najszczytniej wynosimy się, gdy się korzymy najgłębiej, a pokora jest szczytem naszej chwały.
Prawa pokora sprawia pociąg do uniżoności, a gdy do ostatniego kresu poniżenia doszła, wnet dostąpi słodkiego uczucia, które ją do tej uniżoności przywiąże. A zaś dochodzić do ostatniego kresu poniżenia jest to nic innego, jeno wyrzec się wszelkiej własności i woli; że zaś w doczesnym życiu nie ma chwili takiej, w której by cośkolwiek własnego nie lgnęło do nas, więc nigdy dosyć niskiego miejsca nie zdołamy sobie obrać, nigdy starania pokorne nie zostaną spełnione, nigdy miłowanie nasze dla Stwórcy nie będzie tak doskonałe, żeby doskonalsze jeszcze stać się nie mogło. Dlatego w ćwiczeniach pokornych nie powinniśmy nigdy ustawać, lecz coraz zupełniejszego szukać poniżenia. Serce pokorne obdarzy Pan Bóg obficie łaską i cnotami, a z wszystkich cnót pokora najbardziej potrzebuje by sam Bóg dawał nam ją poznać, i uczuć w duchu, czego słowami wyrazić nie można.
Kiedyśmy obrazili Boga grzechami naszymi, kiedyśmy wypadli z Jego łaski, możemy wtenczas do łaski Jego powrócić przez jedną tylko pokorę. Uznanie pokorne błędów naszych jest Bogu tak miłe, iż skłania Go do przebaczenia nam wszystkich grzechów w powszechności. "A mającego nadzieję w Panu miłosierdzie ogarnie" (Ps. XXXI, 10). Im wyższej nabędziesz cnoty, tym ostrzej osądzisz twoje błędy, a wszystko obrócisz na korzyść twej duszy. W chorobie poczujesz rękę Boską z dziękczynieniem, w zdrowiu pochwalisz dobroć Boga, że masz siły ku gorliwemu wypełnianiu Jego świętej woli. W poniżeniu podziękujesz Panu, iż wstrzymać raczył cięższe poniżenie na jakieś zasłużył, w powodzeniu wyznasz bijąc czołem w prochu, iżeś najmniejszego szczęścia niegodny. Będziesz mniemać szczerze, że tobą każden władać powinien ale ty nikim. Słowem, będziesz sam przed sobą dobre uczynki twoje poniżać a uchybienia powiększać; względem bliźniego będziesz łagodny i miłosierny, będziesz jego cnoty wychwalać, błędy taić i będziesz wyszukiwać dlań usprawiedliwienia. Nieprzestannie powtarzajmy sobie w duchu słowa święte: "Nie sądźcie abyście nie byli sądzeni" (Mt. VII, 1), a chociażby nam się zdawał czyn brata naszego najgorszy, nie potępiajmy go, bo siebie nie znamy a może "widzimy źdźbło w oku brata naszego a belki w oku swoim nie widzimy" (por. Mt. VII, 3).
O. Jan Tauler OP
–––––––––
Jana Taulera zakonu św. Dominika Ustawy duchowe, dzieło z XIV wieku. Tłumaczenie polskie przejrzał i wydał ks. Z. Golian. W Krakowie 1852, ss. 91-105.
( PDF )
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Powrót do spisu treści dzieła o. Jana Taulera OP pt.
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: