KS. DR WALERY JASIŃSKI
––––––––
Przyjrzyjmy się założeniom szkoły międzywyznaniowej i szkoły neutralnej. Szkoła międzywyznaniowa i szkoła neutralna są absurdem filozoficznym. Szkoła międzywyznaniowa i neutralna wyrosły na gruzach zbankrutowanej filozofii subiektywizmu, czyli na agnostycyzmie, pozytywizmie, pragmatyzmie, a wreszcie na materializmie. Agnostycyzm w filozofii należy już dziś do przeszłości, choć w kołach półinteligencji jeszcze pokutuje i choć niektórzy przedstawiciele nauk przyrodniczych nie mogą się od niego oderwać. Sobór Watykański i Pius X potępili go (Der Grosse Herder, I. 194). Agnostycyzm doszedł do beznadziejnego wyznania, że nie można poznać, czy jest absolutna rzeczywistość poza nami istniejąca, czy jest ostateczna przyczyna wszystkich rzeczy i ostateczny ich cel, czyli Bóg. Na najbardziej istotne pytania myślącego człowieka odpowiada: ignorabimus. Pozytywizm, przykrywszy ciemną zasłoną agnostycyzmu pole poznania rozumu ludzkiego, zajmuje się tylko rzeczami pozytywnymi, danymi przez obserwację i doświadczenie. A pragmatyzm amerykański Jamesa brnął dalej w beznadziejną ciemność agnostycyzmu, czołgając się po drodze przyziemnego pozytywizmu i głosił takie swoje credo: prawdy bezwzględnej nie ma, istnieją tylko prawdy zmienne.
Prawdziwe jest dla nas to, co pomyślane w dany sposób przynosi nam pożytek (1). Stąd jest tylko krok do ślepego, w bezdusznej materii topiącego się materializmu, który swoje triumfy święci w bestialstwie bolszewickim. Z agnostycyzmu, pozytywizmu i pragmatyzmu czerpie swoje zasady naturalizm pedagogiczny, który jest duszą szkoły międzywyznaniowej i szkoły neutralnej. A jaki jest stosunek naturalizmu pedagogicznego do religii katolickiej? Naturalizm, który sobie samemu obciął skrzydła ducha, niosące człowieka do świata rzeczywistości metafizycznej, który każe człowiekowi pełzać po materii i jej proch połykać, a zakazuje mu wznieść się do świata rzeczywistości Bożej, taki naturalizm w najlepszym razie mógł w dziedzinie religii zdobyć się na ciasny deizm, który logicznie i psychologicznie prowadzi do ateizmu.
Jak ślepy chwyta się przedmiotów mu najbliższych, tak naturalizm, oderwawszy się od Boga rzeczywistego, trzyma się kurczowo natury ludzkiej, wierzy bez zastrzeżeń w jej bezwzględną dobroć, a o jej skażeniu przez grzech pierworodny nic nie chce słyszeć. Naturalizm w pracy wychowawczej nie liczy się ani z autorytetem Boga, ani z autorytetem Syna Bożego, Jezusa Chrystusa, ani z autorytetem Kościoła Chrystusowego, lecz woli wierzyć w to, w co naiwni optymiści, jak Rousseau i jego zwolennicy, o naturze ludzkiej wierzyć każą, wbrew oczywistej rzeczywistości. O możliwości wewnętrznego uszlachetnienia duszy ludzkiej za pomocą prądu łaski Bożej, o godności dziecka Bożego, o godności człowieka odkupionego przez Syna Bożego a łaską Bożą uświęconego, o godności dziedzica nieba, o radosnym celu ostatecznym, o wiecznym szczęściu razem z Bogiem, który jest pełnią życia, mądrości i radości, o tym wszystkim naturalizm pedagogiczny nic nie wie, nic nie chce wiedzieć mimo to, że sam Stwórca duszy ludzkiej, Pan Bóg, te cenne wiadomości podał. Albo ma o tym wszystkim jakieś nienaukowe, nierzadko śmieszne i zabawnie zniekształcone pojęcia. Nic tedy dziwnego, że naturalizm pedagogiczny i teoretycznie, i praktycznie się załamuje.
Szkoła międzywyznaniowa i neutralna jest szkołą naturalizmu pedagogicznego, a szkoła wyznaniowa katolicka jest szkołą pedagogiki chrześcijańskiej.
Nie chcąc albo raczej nie mogąc z powodu założeń agnostycystycznych rozstrzygnąć kwestii prawdy w dziedzinie religii, szkoła zarażona naturalizmem pod pretekstem "tolerancji" chce być taką szkołą, która by dogadzała wszystkim ludziom, katolikom, protestantom, żydom, mahometanom i ateuszom. Dlatego szkoła jako taka, w swoim zasadniczym programie nauczania, wychowania oraz w wykonywaniu tego programu, opiera się na zasadach powyżej określonego naturalizmu agnostycystycznego, który nie wie, czy Bóg rzeczywiście istnieje i czy dał jakieś objawienie itd. Dlatego szkoła taka stara się w podręcznikach, na lekcjach, w publicznych wystąpieniach, w wyborze sił nauczycielskich, w statutach i w zasadach wychowawczych być obojętną wobec przekonań, odnoszących się do religii, wobec ludzi wierzących i niewierzących. Jeżeli szkoła, oparta na agnostycyzmie i naturalizmie, konsekwentnie ignoruje wszelką religię i nie pozwala na żadną naukę religii w szkole, wtedy nazywa się szkołą neutralną, bezwyznaniową, świecką lub areligijną. (Praktyka szkolna francuska wykazała, że takie szkoły neutralne przemieniają się w szkoły antyreligijne).
Jeżeli natomiast szkoła, w swoich założeniach opierająca się na agnostycyzmie i naturalizmie indyferentnym, chce przynajmniej w pewnej mierze uwzględniać poszczególne wyznania uczniów i pozwala na to, aby przedstawiciele poszczególnych wyznań w rozmiarze jednej lub dwóch godzin tygodniowo udzielali nauki religii swoim uczniom, z tym jednak zastrzeżeniem, że żadne z danych wyznań nie ma decydującego wpływu na główny kierunek nauczania i wychowania, wtedy taka szkoła nazywa się szkołą międzywyznaniową lub mieszaną.
A więc tak szkoła międzywyznaniowa, jak i szkoła neutralna, w założeniach swoich stoją na gruncie agnostycyzmu, indyferentyzmu i naturalizmu. Dlatego tak w jednej jak w drugiej szkole może się zdarzyć i zdarza się, że np. kierownik szkoły, do której uczęszczają dzieci katolickie, jest ateuszem, geografii uczy protestant, religii – ksiądz katolicki, matematyki – żyd, itd. Kierownik uważa religię katolicką jako przeżytek, nauczyciel fizyki drwi z cudów, historyk uważa katolicyzm za średniowieczne kołtuństwo, bo o nowszych wynikach naukowych badań historii średniowiecznej jeszcze nic nie słyszał, psycholog nie wie, czy człowiek ma duszę substancjalną, ksiądz katolicki mówi dzieciom, że sam Syn Boży założył Kościół katolicki, a wreszcie rabin oświadcza poloniście, zwracającemu jego uwagę na to, że młodzież żydowska systematycznie opuszcza godzinę religii mojżeszowej: "Żydzi są na ogół wierzącymi, tylko jedni z nich wierzą, że Bóg jest, a drudzy wierzą, że Boga nie ma" (2).
Część nauczycielstwa uważa praktyki religijne jako należące do całości wychowania w myśl rozporządzenia ministerialnego, a część pisze płomienne protesty przeciw praktykom, jak to u nas w Polsce zrobili "Ogniskowcy". A jeżeli ustawa szkolna w danym kraju mówi o najwyższym wyrobieniu religijnym uczniów, wtedy niewierząca część grona nauczycielskiego uważa za najwyższe wyrobienie religijne to, co każdy katolik musi uważać jako kpiny z wyrobienia religijnego katolickiego.
Zrozumiałą jest rzeczą, że szkoła międzywyznaniowa może mieć bardzo różne oblicze pedagogiczne i bardzo różne wyniki. Będzie to zależało w wielkiej mierze od przekonań religijnych i życia religijnego kierownika i grona nauczycielskiego, od tego, czy w danym kraju przeważa wpływ naturalizmu czy chrześcijaństwa, albo czy w danym kraju silna jeszcze tradycja chrześcijańska "neutralizuje" fatalne skutki czystego naturalizmu u nauczycieli i uczniów.
Z tego, co powiedziałem, wynika, że szkoła neutralna i międzywyznaniowa są absurdem z punktu widzenia filozoficznego, bo budują na agnostycyzmie, indyferentyzmie, naturalizmie, czyli na bankructwie filozofii. Są także absurdem z punktu widzenia teologicznego, bo budują na indyferentyzmie i agnostycyzmie, przez Kościół potępionych, a traktujących prawdziwą religię Syna Bożego na równi z sektami założonymi przez ludzi, co jest absurdem teologicznym i obrazą Syna Bożego!
ABSURDALNIE POJĘTA TOLERANCJA
Szkoła międzywyznaniowa i neutralna budują na absurdalnie pojętej tolerancji. Absurdem jest chcieć być tolerancyjnym wobec prawdy, wobec faktu, wobec rzeczywistości. Kto np. w imię tolerancji abstrahuje od faktu historycznego i pisze historię Polski tak, jakoby chrztu Polski nie było, ten fałszuje historię. Kto w imię tolerancji robi kompromis między prawdą i kłamstwem, ten kłamie. Kto w imię tolerancji abstrahuje od rzeczywistości, np. od prawa grawitacji, od Boga, od praw psychologii itp., ten o rzeczywistość się rozbije. Na tak fałszywie pojętej tolerancji opiera się szkoła międzywyznaniowa i neutralna, udające, że nic nie wiedzą o rzeczywistości Boga i duszy nieśmiertelnej, o historycznym fakcie objawienia Bożego i założenia Kościoła Chrystusowego, a narzucające w imię tolerancji (sic!!) dzieciom katolickim nauczanie i wychowanie niekatolickie w tym celu, aby dogodzić kilku dzieciom ateuszy lub Żydów.
Natomiast prawdziwa tolerancja, nie znająca kompromisu wobec faktów, prawdy i rzeczywistości, jest pełna taktu i miłości wobec osoby, mającej odrębne przekonania. Prawdziwa tolerancja daje dzieciom katolickim szkołę katolicką, a dzieciom protestanckim pozwala mieć szkoły protestanckie. Nigdy nie narzuca dzieciom katolickim, protestanckim, żydowskim, wychowania, które dla dogodzenia kilku ateuszom nie jest ani katolickie, ani protestanckie, ani żydowskie.
"BLUFF" AGITACYJNY MASONERII
Warto wiedzieć, że najgorliwszymi propagatorami szkoły neutralnej i jako przygotowania do niej, szkoły międzywyznaniowej, są liberałowie i masoni, którzy szumnie mówią o neutralności naukowej, o neutralności wobec religii, o tolerancji wobec przekonań, o bezwyznaniowości. Tym szachują ludzi szlachetnych, nie przypuszczających nawet, że te piękne zwroty są – mówiąc językiem p. Vivianiego – "dyplomatycznym kłamstwem". Rodzicom francuskim, oburzającym się na to, że szkoła neutralna właściwie jest szkołą antyreligijną, pan min. oświaty odpowiedział: "Neutralność szkoły była dla nas tylko dyplomatycznym kłamstwem, stosowanym przez pewien czas, by uśpić umysły bojaźliwe. Ale naszym dążeniem było stworzenie szkoły przez walkę z Kościołem" (3).
Tak samo ukazało się, że tak zwana bezwyznaniowość jest po prostu namiastką prawdziwej religii, tępiącą z bezprzykładnym fanatyzmem wszystkie inne przekonania, a deklamującą o tolerancji, o wolności przekonań itp.
Jak szumnie brzmią słowa wypowiedziane na konwencie Wielkiego Wschodu masońskiego w roku 1925: "W świetle – gwiazdy masonerii – błyszczeć będzie w całej jasności wieczyste hasło, które narzuciliśmy Republice i światu: wolność, równość, braterstwo". A jak to wygląda w praktyce? Ten sam wyżej cytowany konwent w roku 1922 nazywa Kościół katolicki "wiekową potęgą obskurantyzmu", "ogromnym polipem, który rozciąga swoje potworne macki na świat cały", "cieniem śmiertelnym dla myśli ludzkiej, współwinnym wszystkich zbrodni" i woła przeciw Kościołowi katolickiemu: "Zniszczmy apostolski symbol strachu i przerażenia, ognisko złości światowej i wznówmy ostrą walkę, którą stale toczymy, powtarzając okrzyk Voltaire'a: «Zgnieść bezecnego»". Na międzynarodowym kongresie w Paryżu w roku 1900 takie padły słowa: "Nie wystarczy zwalczać wpływ kleru, pozbawić Kościół władzy..., trzeba zniszczyć raczej narzędzie, którym posługuje się kler dla ujarzmienia mas... tj. samą religię".
A w roku 1933 na konwencie Wielkiego Wschodu jeden z masonów w dyskusji oświadczył: "Ja szczególnie oklaskiwałem słowa naszego mówcy, gdy podkreślał, że masoneria w swej walce obronnej nie może już zadowalać się okazywaniem tolerancji, ale musi działać jako sekta" (4).
●
Teraz już każdy łatwo się domyśli, co sądzić o tych, którzy pozwolili się oszukać masonom i powtarzają: trzeba zwalczać szkołę wyznaniową, ponieważ ona rozbija jedność narodu, a wprowadzić szkołę międzywyznaniową a potem neutralną, ponieważ takie szkoły przyczyniają się do zjednoczenia narodu. Są to ofiary sprytnego "bluffu" agitacyjnego.
Zresztą zjednoczenia narodu nie będzie nigdy tam, gdzie z masońskim fanatyzmem, wyżej przedstawionym, zwalcza się w danym narodzie wszystkie wyznania i wprowadza zamiast wszystkich wyznań sektę masońską, międzynarodową! Do rozwiązania problemu różnicy pomiędzy obywatelami zdrowymi i chorymi w danym narodzie nie dojdzie się przez to, że się zaciekle tępi zdrowych i chorych, a na ich miejsce wprowadza ludzi obcych, ani zdrowych, ani chorych. (a)
–––––––––––
Ks. Dr Walery Jasiński, O katolicką szkołę w Polsce. Poznań 1938. Naczelny Instytut Akcji Katolickiej, ss. 25-36. ("IDEAŁY I ŻYCIE", POD REDAKCJĄ KS. DR. STANISŁAWA BROSSA. TOM VI).
(Pisownię nieznacznie uwspółcześniono).
Przypisy:
(1) Stöckl-Weingärtner, Historia filozofii w zarysie. Kraków 1928, str. 443, 464.
(2) Skoczylas, Szkoła polska na rozdrożu, Warszawa 1936, str. 48.
(3) Klepacz, Kierunki organizacyjne, Katowice 1937, str. 108.
(4) Bardzo obszernie o tym jest mowa w książce Michela: Państwo w okowach masonerii, Katowice 1937, str. 169-270.
(a) Zob. Bp Józef Sebastian Pelczar, Szkoła bezwyznaniowa. (Przyp. red. Ultra montes).
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Pozwolenie Władzy Duchownej:
Nihil obstat. Poznań, dnia 4 stycznia 1938 r.
Ks. Dr Noryśkiewicz, Cenzor.
Imprimatur. Poznań, dnia 8 stycznia 1938 r.
(L. S.) Kuria Arcybiskupia. Bp Dymek, Wikariusz Gen.
(L. D. 197/38) X. Jedwabski, Kanclerz Kurii Arcybp.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMIX, Kraków 2009
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: