Modernizm wskrzeszony:

 

Benedykt XVI o Zmartwychwstaniu

 

BP DONALD J. SANBORN

 

Jak obiecałem w biuletynie seminarium (Newsletter) z ubiegłego miesiąca, odniosę się do nowej książki Benedykta XVI "Jezus z Nazaretu". Znajduje się w niej tak wiele błędów do przeanalizowania, iż nie będę w stanie omówić każdego z nich w niniejszym artykule.

 

Z góry przepraszam za przytłaczający ciężar licznych i niekiedy rozwlekłych cytatów z Ratzingera, który jest niezwykle trudny do zrozumienia. Tak jak u wszystkich modernistów – rzadko kiedy jasne jest to o czym mówi. Z tego względu, konieczna jest uważna analiza. Moderniści są także zręczni w sztuce wygłaszania herezji w subtelny sposób, tak aby uniknąć krytyki i zwabić czytelnika do herezji bez jego wiedzy. Książka ta jest przeładowana takimi właśnie zwodniczymi twierdzeniami.

 

W każdym razie, cytuję Ratzingera naszym czytelnikom po to, aby nikt nie twierdził, że przypisuję mu słowa, których nie wypowiedział, lub też że moje uwagi krytyczne są oparte jedynie na nieprzychylnej interpretacji. Przytaczam zatem oryginalne fragmenty tekstów, tak aby czytelnik mógł zdecydować czy moja interpretacja i krytyka są uzasadnione czy też nie.

 

Zasadniczy błąd: zanegowanie Zmartwychwstania

 

Głównym błędem, zaiste herezją tej książki jest zanegowanie Zmartwychwstania Chrystusa.

 

Otóż, ktoś mógłby powiedzieć, iż posuwam się za daleko w tym oskarżeniu, gdyż Ratzinger wyznaje wiarę w Zmartwychwstanie Chrystusa. Odpowiadam, że Ratzinger wierzy w coś o Zmartwychwstaniu Chrystusa, lecz nie wierzy w katolicki dogmat o Zmartwychwstaniu. Abyśmy mogli określać się mianem katolików, konieczne jest, byśmy przyjmowali dogmaty Kościoła katolickiego w tym samym znaczeniu, w jakim Kościół zawsze je rozumiał.

 

Święty Pius X wyraźnie orzekł, że ma tak być. Zalecił on, ażeby wszyscy ci, którzy mieli otrzymać święcenia subdiakonatu, przygotowując się do stanu kapłańskiego składali Przysięgę antymodernistyczną (1), z której podaję fragment:

 

"Szczerze przyjmuję naukę wiary przekazaną nam od Apostołów przez prawowiernych Ojców w tym samym sensie i w tym samym zawsze rozumieniu; przeto jako herezję całkowicie odrzucam zmyśloną teorię o ewolucji dogmatów, według której dogmaty zmie­niają jedno znaczenie na drugie i do tego odmienne od rozumienia, uprzednio istniejącego w Kościele".

 

 

Koncepcje Ratzingera o Zmartwychwstaniu Chrystusa

 

Zadajmy sobie tutaj pytanie: Czy Ratzinger wyznaje wiarę w Zmartwychwstanie w takim znaczeniu, jakiego Kościół od początku się trzymał? Przekonamy się.

 

Najpierw zbadajmy jakie jest nauczanie Kościoła w znaczeniu od początków przez niego zachowywanym. Katechizm Soboru Trydenckiego orzeka, odnosząc się do artykułu Składu Apostolskiego dotyczącego Zmartwychwstania:

 

"Ten tedy rozdział tak się rozumuje: Gdy Chrystus Pan w piątek dziewiątej godziny w dzień na krzyżu umarł i tegoż dnia był pogrzebion od swych uczniów, którzy za dozwoleniem starosty Piłata, złożywszy z krzyża ciało Pańskie wnieśli w nowy grób, który był w przyległym ogrodzie. Trzeciego zaś dnia po śmierci (a to było w niedzielę) bardzo rano, dusza Jego z ciałem się złączyła i tak On, który przez trzy dni umarłym był, do żywota, od którego był umierając odszedł, znów przywrócił się i zmartwychwstał".

 

1. To nie jest po prostu cud reanimacji zwłok. Otóż, co Ratzinger mówi na ten temat? Na stronie 243 stwierdza:

 

"I rzeczywiście: gdybyśmy w Zmartwychwstaniu Jezusa mieli do czynienia tylko z cudem reanimacji zwłok, wcale by nas ono w gruncie rzeczy nie interesowało. Nie miałoby większego znaczenia niż reanimacja klinicznie martwych, dokonywana dzięki umiejętnościom lekarzy".

 

Czy Ratzinger zwariował? Czy zna on jakiegokolwiek lekarza, któryby wskrzesił ciało, które było torturowane, ukrzyżowane, ugodzone w serce, zupełnie wykrwawiane i martwe złożone w grobie, w którym spoczywało przez czterdzieści godzin? Jeżeli zna, to czy mógłby, proszę, podać jego numer telefonu? Jakże może on oczekiwać, by osoba myśląca przyjęła to stwierdzenie na poważnie?

 

Ratzinger kontynuuje:

 

"Cud przywrócenia życia oznaczałby, że Zmartwychwstanie Jezusa było tym samym, co wskrzeszenie młodzieńca z Naim (zob. Łk. 7, 11-17), córki Jaira (Mk 5, 22-24. 35-43 i par.) lub Łazarza (J 11, 1-44). Po krótszej lub dłuższej przerwie wracali oni do swego dotychczasowego życia, żeby później któregoś dnia umrzeć definitywnie".

 

Czyż czytelnik nie dostrzega z jaką przebiegłością Ratzinger zaprzecza fizycznemu zmartwychwstaniu ciała Chrystusowego? Wiąże on fizyczne zmartwychwstanie z koniecznością ponownej śmierci, jak gdyby niemożliwe było, aby Chrystus mógł fizycznie powstać z martwych, i jednocześnie przy tym posiadać nieśmiertelność.

 

Ratzinger z jakiegoś powodu uważa za niemożliwe, by ciało Chrystusa zmartwychpowstało mocą drugiej Osoby Trójcy Przenajświętszej, z którą było hipostatycznie zjednoczone nawet w śmierci, w taki sposób, że nigdy już nie podlegałoby śmierci. Cóż miałoby przeszkodzić Bogu w udzieleniu nieśmiertelności naszemu ciału? Czyż Adam i Ewa nie posiadali nieśmiertelności przed upadkiem? Czy ciało Najświętszej Panny nie posiada nieśmiertelności? Skoro Ratzinger utrzymuje tak o ciele Naszego Pana, mogę równie dobrze wyobrażać sobie, co powiedziałby o Wniebowzięciu Najświętszej Panny.

 

2. Ewolucyjny skok. Co zatem zdarzyło się w Niedzielę Wielkanocną? Ratzinger:

 

"Dlatego Zmartwychwstanie Jezusa nie jest pojedynczym wydarzeniem, nad którym moglibyśmy przejść do porządku dziennego i które należałoby wyłącznie do przeszłości, lecz jest «mutacją» [z ang. "skokiem ewolucyjnym" – od tłum.] (żeby posłużyć się, w sensie analogicznym, tym z pewnością niejednoznacznym terminem)" (s. 244). Nieco dalej ciągnie: "W świadectwach Zmartwychwstania jest mowa o czymś, co nie mieści się w granicach naszego doświadczenia. Jest mowa o czymś nowym, o czymś do tej chwili jedynym – jest mowa o ukazującym się nowym wymiarze rzeczywistości".

 

Na kolejnych stronach Ratzinger rozwija tenże temat o "nowej postaci człowieczeństwa". Czy odnosi się tylko do faktu, że zmartwychwstałe ciało naszego Pana miało pewne nadprzyrodzone przymioty? Jeśli tak, wówczas to co twierdzi jest zupełnie ortodoksyjne. Jednak nie wydaje się by tak było, gdyż według katolickiego dogmatu, ciało naszego Pana, pomimo tych przymiotów, jest nadal prawdziwym ludzkim ciałem ożywianym przez prawdziwą ludzką duszę.

 

3. Zwyczajne ukazanie się zreanimowanych zwłok. Odejście Ratzingera od doktryny katolickiej dostrzegamy, gdy mówi on o objawieniach się naszego Pana po Zmartwychwstaniu. Na stronie 263 stawia pytanie:

 

"Jak powinniśmy rozumieć ukazywanie się Zmartwychwstałego, który nie powrócił do zwyczajnego ludzkiego życia, lecz przeszedł do nowej postaci człowieczeństwa?".

 

Ratzinger sprowadza jedno z tych objawień do światła. Twierdzi, iż ukazanie się Chrystusa świętemu Pawłowi było jedynie światłem:

 

"Zmartwychwstały, którego istotę stanowi światło, mówi z Pawłem jak człowiek, w jego języku" (s. 265).

 

Oświadcza, niemniej jednak, że inne pojawienia się Chrystusa są różne co do natury od tamtego ukazania się świętemu Pawłowi.

 

"Jest kimś w pełni cielesnym. Jednakże nie jest związany prawami, którym podlegają ciała, prawami przestrzeni i czasu".

 

Czy przez określenie "cielesny" Ratzinger ma na myśli zreanimowane zwłoki, ciało i duszę?

 

Nie, ma na myśli jedynie pozór takiej rzeczy. Na stronie 267 stwierdza, że:

 

"Do zrozumienia tajemniczego ukazywania się Zmartwychwstałego mogą według mego przekonania dopomóc teofanie Starego Testamentu".

 

         Czym są teofanie Starego Testamentu? Są to zjawienia się Boga i aniołów pewnym osobom w Starym Testamencie. Bóg ukazał się Abrahamowi (Rodz. XVIII, 1-33), anioł ukazał się Jozuemu (Jozue V, 13-15), Gedeonowi (Księga Sędziów VI, 11-24) i  rodzicom Samsona (Księga Sędziów XIII).

 

Katoliccy teolodzy twierdzą, że we wszystkich tych i innych przypadkach, Starego Testamentu, objawienia te działy się za sprawą aniołów, którzy oczywiście nie byli prawdziwymi ludźmi, jak wydawali się być, lecz poprzez jakieś nieznane fizyczne zajście czy proces, zdołali przybrać wygląd ludzki (2).

 

         4. Mitologiczny język. Po przytoczeniu tych teofanii, Ratzinger pisze:

 

"W języku mitologicznym objawia się bliskość Pana, ukazującego się jako człowiek, a jednocześnie Jego odmienność, dzięki której znajduje się poza prawami życia materialnego" (ss. 267-268).

 

Mitologicznym? Czy Pismo święte ma charakter mitologiczny? Mitologiczny oznacza "czarodziejski, baśniowy". To zdanie Ratzingera bardzo wiele ujawnia – skoro mamy uważać fakt ukazujących się aniołów w ludzkiej postaci za coś mitologicznego, to co mamy powiedzieć o Bogu-Człowieku, który powstaje z martwych i ukazuje się swym uczniom? Czy tak nadzwyczajne wydarzenie pochodzi ze sfery mitologii?

 

Ratzinger, jakkolwiek, zapewnia nas, że owe "mitologiczne teofanie" Starego Testamentu są tylko analogią, porównaniem. Różnicą – jak twierdzi – jest to, iż:

 

"...spotkania ze Zmartwychwstałym są czymś innym niż przeżycia wewnętrzne lub doświadczenia mistyczne; są to rzeczywiste spotkania z Żyjącym, który na nowy sposób ma ciało i nadal pozostaje istotą cielesną".

 

5. Jezus "nie przychodzi ze świata zmarłych". Jednakże, nasze fundamentalne pytanie ciągle brzmi: Czy fizyczne ciało Jezusa złożone do grobu zostało ożywione przez zjednoczenie z Jego prawdziwą duszą mocą Boga? Taka jest katolicka doktryna.


Ratzinger stwierdza:

 

"Jezus natomiast nie przychodzi ze świata zmarłych – z tego świata, który definitywnie pozostawił za sobą; przeciwnie, przychodzi ze świata czystego życia, przychodzi od Boga...".

 

Nie przychodzi On ze świata zmarłych? Czyż Credo nie mówi: powstał z martwych? Czyż nie nawiedził umarłych, gdy zstąpił do piekieł – co także jest artykułem naszej wiary?

 

 

Zanegowanie przez Ratzingera katolickiego znaczenia dogmatu

 

Łatwo zauważyć, że Ratzinger nie wierzy w katolicki dogmat.

 

Nie ma nic trudnego w dogmacie katolickim dla tego, kto ma wiarę w Bóstwo Chrystusa: Druga Osoba Trójcy Przenajświętszej ponownie tchnęła w martwe ciało Chrystusa duszę, która wcześniej została tchnięta w łonie Najświętszej Dziewicy Maryi.

 

Tymczasem Ratzinger wije się i skręca przy objaśnianiu tego dogmatu. Ciągle usiłuje coś zamienić, używając nadzwyczaj niejasnego i topornego języka, który zachowuje "zmartwychwstanie" bez zmartwychwstania ciała.

 

1. "Sprzeczności" świętego Łukasza. Tak więc wbrew jego zapewnieniu, że Chrystus jest "istotą cielesną" (s. 268), nadal okazuje swą awersję do katolickiego dogmatu reagując na opis świętego Łukasza o naszym zmartwychwstałym Panu spożywającym ryby (Łk. 24, 42):

 

"Znaczna część egzegetów uważa, że w swej apologetycznej gorliwości Łukasz przesadził tutaj i w tej scenie sprowadza Jezusa z powrotem do poziomu cielesności empirycznej, którą zmartwychwstając, definitywnie porzucił. W ten sposób – powiadają – popadł w sprzeczność ze swoim własnym opowiadaniem, w którym Jezus nagle pojawia się wśród uczniów w cielesnej postaci, nie podlegającej prawom przestrzeni i czasu" (s. 269).

 

To ostatnie oświadczenie ujawnia nadzwyczaj wyraźnie wiarołomstwo Ratzingera.

 

• Po pierwsze, oskarża świętego Łukasza o przesadę i zaprzeczanie samemu sobie, przez co neguje fakt, że Pismo święte nie może zawierać żadnego błędu, ponieważ jest napisane z natchnienia Ducha Świętego i jest słowem Bożym.

 

• Po drugie, ujawnia swą wewnętrzną odrazę na myśl, że Chrystus posiadał rzeczywiste, fizyczne, ludzkie ciało, aczkolwiek uwielbione. Spożywanie ryby jest po prostu zbyt "fizyczne" dla Ratzingera. Czy w ogóle przyszło mu na myśl – jak to miało miejsce w przypadku katolickich komentatorów – że Pan Jezus spożył rybę właśnie w celu udowodnienia Swej fizyczności co jest absolutnym pewnikiem na to iż posiadał rzeczywiste, ludzkie ciało?

 

 

2. "Nowy wymiar" ludzkiej egzystencji. Na stronie 274, Ratzinger podsumowuje:

 

"Moglibyśmy (tak jak już – antycypując – postąpiliśmy w pierwszym punkcie tego rozdziału) spojrzeć na Zmartwychwstanie, jak na swoistą radykalną mutację, w której otwiera się nowy wymiar życia i człowieczeństwa".

 

Tutaj porównuje on zmartwychwstanie z "ewolucyjnym skokiem" (mutacją) małpy w człowieczeństwo, co jest zupełnie absurdalne. Gdy Sobór w Nicei układał Credo, które odmawiamy w czasie Mszy świętej, to czy Ojcowie Soboru w 325 A. D. mieli na myśli, gdy mówili, że Chrystus powstał z martwych, iż uczynił On ewolucyjny skok, jaki rzekomo wykonały małpy, stając się ludzkimi istotami? Czy możemy zakładać, iż wierzono w coś tak szalonego?

 

 

3. Chrystus zasadniczo różny po Zmartwychwstaniu. Ratzinger kontynuuje:

 

"Istotny jest tu fakt, że w Zmartwychwstaniu Jezusa nie został kiedyś przywrócony do życia jakiś pojedynczy zmarły; w Zmartwychwstaniu dokonał się przeskok ontologiczny dotyczący bytu jako takiego, zainaugurowany został wymiar, który dotyczy nas wszystkich i który stworzył dla nas wszystkich nowy obszar życia – bycia razem z Bogiem" (s. 274).

 

Ontologiczny skok, który wpływa na byt jako taki? Są to mocne słowa, gdyż oznaczają, że Zmartwychwstanie Chrystusa uczyniło Go zasadniczo różnym od tego jakim był On przed Swoim Zmartwychwstaniem. Jednakże był On rzeczywiście człowiekiem przed Swoim Zmartwychwstaniem. Według Ratzingera, Pan Jezus uczynił przeskok stając się nowym bytem, czymś innym.

 

         Jest to zła, heretycka doktryna, która niszczy prawdziwą wiarę w Zmartwychwstanie Chrystusa. Bo jeśli Chrystus po Zmartwychwstaniu różni się od Tego, jakim był wcześniej, jeśli nie posiada On tego samego ciała, krwi i duszy, które miał przed Swoją śmiercią, oznacza to wówczas, że nie jest On prawdziwym człowiekiem i że nie zmartwychwstał naprawdę.

 

Można się zastanawiać czymże to – według Ratzingera – jest zmartwychwstały Chrystus. Skoro nie ma On tego samego ciała, które miał zanim umarł, a zatem jaki rodzaj "cielesności" posiadał? Cóż to jest? Innymi słowy, czy Najświętsze Serce Jezusa jest rzeczywiście ludzkim sercem, tym samym, które zostało włócznią przebite?

 

 

4. "Nie takie samo wydarzenie historyczne". Ratzinger potwierdza moją analizę pisząc na stronie 275:

 

"W tym sensie trzeba powiedzieć, że Zmartwychwstanie nie jest takim samym wydarzeniem historycznym, jak narodzenie Jezusa bądź Jego ukrzyżowanie. Jest nowością – nowym rodzajem wydarzenia".

 

Jednakże narodzenie i ukrzyżowanie Jezusa, były dającymi się sprawdzić, fizycznymi, rzeczywistymi, historycznymi wydarzeniami, które miały miejsce w określonym miejscu i w określonym czasie. Ratzinger wyklucza Zmartwychwstanie Chrystusa z tego rodzaju wydarzeń.

 

We Wprowadzeniu do chrześcijaństwa (3), napisanym w czasach, gdy był radykalnym teologiem noszącym garnitury i krawaty, Ratzinger jeszcze bardziej wyraźnie wyklucza Zmartwychwstanie Chrystusa z kategorii faktów historycznych:

 

"Z naszego rozważania wynika jeszcze coś innego. Rozumie się samo przez się, że życie tych, którzy zmartwychwstaną, nie będzie to znowu bios, biologiczna forma naszego historycznego, śmiertelnego życia, lecz że będzie to zoe: nowe, inne, definitywne życie; życie, które wzniosło się ponad historię biosu – dziedzinę śmierci, zwyciężonej przez większą potęgę".

 

Tym, którzy mogą nie rozumieć o czym tu mówi, pozwolę sobie wyjaśnić. Ratzinger czyni rozróżnienie między bios – greckim słowem odnoszącym się do życia i zoe – innym greckim słowem o podobnej konotacji. Według niego, bios odnosi się do życia takiego jakie znamy tu na ziemi, podlegającego rozkładowi; zoe zaś, to dla niego ostateczne, nieśmiertelne życie, nie podlegające rozkładowi. Jego błąd nie polega na rozróżnieniu dwóch różnych sposobów życia, lecz w utrzymywaniu, że Zmartwychwstanie naszego Pana jest wydarzeniem poza historycznym, to jest, czymś w porządku czysto duchowym i nadprzyrodzonym, niemożliwym do zbadania na drodze zwykłych doświadczeń zmysłowych.

 

Innymi słowy, Zmartwychwstanie nie jest faktem historycznym.

 

W odpowiedzi na koncepcję Ratzingera, przytoczę fragment motu proprio Lamentabili z 1907 roku, świętego Piusa X, który potępił następujące zdania:


"Zmartwychwstanie Zbawiciela nie jest właściwie faktem historycznym, lecz należy do porządku czysto nadprzyrodzonego. Jest ono faktem nie udowodnionym (nec demonstratum) i niemożliwym do udowodnienia (nec demonstrabile), który świadomość chrześcijańska wywnioskowała powoli z innych faktów" (nr 36).


"Wiara w Zmartwychwstanie Chrystusa od początku dotyczyła nie tyle samego faktu Zmartwychwstania, lecz nieśmiertelnego życia Chrystusa u Boga" (nr 37).

 

 

O tym jak zanegowanie Zmartwychwstania przez Ratzingera uderza w inne dogmaty

 

Niemożność pomyślenia przez Ratzingera o Zmartwychwstaniu Chrystusa jako ponownym połączeniu Jego ciała i duszy – jak głosi katolicki dogmat – ma wpływ na jego pogląd o Świętej Eucharystii i na powszechne powstanie z martwych.

 

 

     1. Przeistoczenie. Ratzinger wielokrotnie wypowiadał się, odnosząc się do Eucharystii, że "Chrystus jest w chlebie". Jest to heretyckie twierdzenie, ponieważ według katolickiego dogmatu po przeistoczeniu nie ma żadnego chleba. Cała substancja chleba zmienia się w całą istotę Ciała Chrystusowego.

 

Jednakże zważywszy na koncepcję Ratzingera o zmartwychwstałym Chrystusie, łatwo zauważyć, iż nie może on uwierzyć w Przeistoczenie, skoro ten który powstał z martwych nie jest tym samym Chrystusem, którego ciało i krew spożywano na Ostatniej Wieczerzy. Uczynił On ewolucyjny skok w nowy wymiar. (Chciałbym, by Ratzinger uczynił ewolucyjny skok w nowy wymiar...).

 

 

2. Powszechne zmartwychwstanie. W podobny sposób Ratzinger neguje dogmat powszechnego zmartwychwstania. We Wprowadzeniu do chrześcijaństwa, pisze:

 

"Widzimy więc, że sedno wiary w zmartwychwstanie nie tkwi w idei powrotu ciał" (s. 349).

 

Odnosząc się do biblijnych wypowiedzi dotyczących powszechnego zmartwychwstania, stwierdza:

 

"Istotną jego treścią nie jest wyobrażenie, iż ciała zostaną przywrócone duszom po długim czasie pośrednim..." (s. 353).

 

"To zmartwychwstanie zawierałoby – tak się przynajmniej wydaje – nowe niebo i nową ziemię, domagałoby się nieśmiertelnych, nie potrzebujących pokarmu ciał, zupełnie odmiennego stanu materii. Ale czy to wszystko nie jest absurdem, sprzecznym z naszym pojmowaniem materii i sposobem, w jaki się ona nam przedstawia, a więc czymś beznadziejnie mitologicznym?" (s. 348).

 

Czyżby? Święty Piotr nie uważał, jak twierdzi Ratzinger, iżby pojęcie nowego nieba i nowej ziemi było "absurdem", ponieważ pisze w Drugim Liście Apostolskim:

 

"Oczekując i spiesząc się na przyjście dnia Pańskiego, przez które niebiosa gorejące rozpuszczą się i żywioły od gorącości ognia stopnieją? Lecz «nowych niebios i nowej ziemi» według obietnic Jego oczekujemy, w których sprawiedliwość mieszka" (III, 12-13).

 

Czym jest nauczanie Kościoła katolickiego? Nie uznaje ono zmartwychwstania ciał za "beznadziejnie mitologiczne". Drugi Sobór w Lyonie, który miał miejsce w 1274 roku, naucza:

 

"Tenże święty Kościół rzymski mocno wierzy i stanowczo utrzymuje, że bez względu na to w dniu Sądu wszyscy ludzie stawią się przed trybunałem Chrystusa w swoich ciałach i zdadzą sprawę z własnych czynów".

 

Jest to uroczyste Magisterium. Zaprzeczenie temu byłoby herezją. Domyślmy się reszty.

 

 

3. Nauczanie świętego Pawła. Święty Paweł ściśle łączy rzeczywistość naszego własnego zmartwychwstania ze Zmartwychwstaniem Chrystusa:

 

"Lecz jeśli nauczamy o Chrystusie, że powstał z martwych, jakże mówią niektórzy między wami, że nie ma zmartwychwstania? Jeśli zaś nie ma zmartwychwstania, to i Chrystus nie zmartwychwstał. A jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, więc próżne jest nauczanie nasze, próżna jest i wiara wasza. Następnie okazujemy się fałszywymi świadkami Boga, ponieważ świadczyliśmy przeciw Bogu, że wskrzesił Chrystusa, którego nie wskrzesił, jeśli umarli nie powstają. Gdyż jeśli umarli nie powstają, to i Chrystus nie zmartwychwstał. A jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, próżna jest wiara wasza, bo jeszcze jesteście w grzechach waszych" (I Kor. 15, 12-17).

 

Święty Paweł argumentuje: Jeśli nie ma powszechnego zmartwychwstania, wówczas Chrystus nie zmartwychwstał. Lecz gdyby Chrystus nie zmartwychwstał, próżna byłaby nasza wiara. A skoro próżna jest nasza wiara, to wtedy nadal tkwimy w naszych grzechach. Ponadto nasze nauczanie jest nadaremne i jesteśmy fałszywymi świadkami Boga, ponieważ daliśmy świadectwo przeciw Bogu.

 

A zatem kto jest tutaj fałszywym świadkiem? Święty Paweł i Kościół katolicki głoszący prawdziwą naukę o Zmartwychwstaniu, czyli przywróceniu duszy Chrystusa do Jego ciała, czy Ratzinger, który uczy, że Zmartwychwstanie Chrystusa jest ewolucyjnym skokiem w nowy wymiar i który zaprzecza przywróceniu naszych ciał po śmierci? Czyje nauczanie jest próżne? Świętego Pawła i Kościoła katolickiego, czy Ratzingera? Po której jesteśmy stronie? Ze świętym Piotrem, świętym Pawłem i uroczystym nauczaniem Kościoła katolickiego? Czy z Ratzingerem?

 

 

4. Oddzielenie duszy po śmierci. Ażeby lepiej zrozumieć myśl Ratzingera zarówno o Zmartwychwstaniu Chrystusa jak i powszechnym zmartwychwstaniu, musimy wiedzieć, że nie wierzy on w oddzielenie duszy od ciała: Na stronie 351 Wprowadzenia do chrześcijaństwa stwierdza:

 

"... pojęcie anima separata ("duszy oddzielonej", o której mówi scholastyka) jest już przestarzałe".

 

Zauważmy jak sprowadza dogmat wiary, a mianowicie nieśmiertelność duszy oddzielonej od ciała, do zwykłego wymysłu "scholastycznej teologii", która jest "przestarzała".

 

Czy wobec tego anachronizmem jest modlenie się za dusze czyśćcowe, lub zwracanie się w modlitwie do świętych w niebie, którzy jeszcze nie połączyli się ze swymi ciałami?

 

Widzimy więc, że Ratzinger nawet nie może pojąć katolickiego dogmatu o ludzkiej duszy Chrystusa ponownie połączonej z Jego ciałem w chwili Zmartwychwstania. Według niego, nie było żadnego oddzielenia duszy Chrystusowej.

 

Czy powiemy, że Najświętsza Panna używała przestarzałej scholastycznej teologii, kiedy wyrzekła słowa: Uwielbia dusza moja Pana i raduje się duch mój w Bogu Zbawicielu moim?

 

 

Przegląd ratzingerowskich koncepcji o Zmartwychwstaniu

 

         Zatrzymajmy się na krótko, by w punktach przejrzeć koncepcje Ratzingera dotyczące Zmartwychwstania. W przeciwieństwie do katolickich teologów, którzy z doskonałą klarownością przedstawiają swoje myśli, wypowiedzi modernistów stanowią mieszaninę chińszczyzny, która, moim zdaniem, jest celowo niejasna, zarówno po to by ukrywać herezje, jak i po to by uchodzić za uczonych poprzez używanie wzniosłego, zmyślnego i obcobrzmiącego słownictwa, którego nigdy konkretnie nie precyzują.

 

Oto co Ratzinger powiedział o Zmartwychwstaniu Chrystusa:

 

• Nie jest ono ożywieniem ciała.

 

• Jest ewolucyjnym skokiem w nowy wymiar ludzkiej rzeczywistości.

 

• Nie jest wydarzeniem historycznym, jak narodzenie Chrystusa lub Jego ukrzyżowanie.

 

• Wydarzyło się poza przestrzenią i czasem, to znaczy, nie zdarzyło się w określonym miejscu i w określonym czasie i jest czymś, co nie może być rozumiane przez zmysły (4).

 

• Opis spożywania ryby przez naszego Pana był przesadą ze strony świętego Łukasza, w czym zaprzecza on samemu sobie.

 

• Ukazanie się Chrystusa świętemu Pawłowi było "światłem".

 

• Ukazywanie się Chrystusa innym uczniom: "to rzeczywiste spotkania z Żyjącym, który na nowy sposób ma ciało i nadal pozostaje istotą cielesną".

 

• Świadkowie Zmartwychwstania Chrystusa "doznali rzeczywistego kontaktu z dotykającym ich z zewnątrz zjawiskiem całkowicie nowym i nieoczekiwanym, jakim było ukazywanie się zmartwychwstałego Chrystusa i Jego słowa" (s. 275).

 

 

Co jest niewłaściwe w tradycyjnym objaśnieniu?

 

Święty Pius X zauważył w swojej encyklice Pascendi, że moderniści analizują Pismo święte tak, jak gdyby nikt nigdy wcześniej nie badał tych ksiąg przed nimi i jak gdyby nikt nigdy nie podał odpowiedniej ich interpretacji (5).

 

Tradycyjne nauczanie dotyczące Zmartwychwstania Chrystusa jest tak absolutnie jasne: Dusza Chrystusa ponownie połączyła się z Jego ciałem złożonym w grobie. Powstał z martwych Swą własną mocą i posiada uwielbione ciało. Ponadto, będąc Bogiem, mógł czynić mnóstwo rzeczy, których nawet zwykłe uwielbione ciało nie byłoby w stanie dokonać. Na przykład, Jego przenikanie przez mury dokonywało się mocą Bożą, a nie mocą uwielbionego ciała.

 

Czy w Zmartwychwstaniu tkwi tajemnica? Oczywiście, gdyż nie rozumiemy wszystkiego co dotyczy uwielbionego ciała. Jednakże, umysł oświecony światłem wiary jest najzupełniej usatysfakcjonowany tym co Kościół od zawsze nauczał. Katolik rozumie poprzez wiarę, a nawet przez zdrowy rozsądek, że Pan Bóg wie znacznie więcej o fizyce jądrowej i chemii niż współczesny człowiek i że Pan Bóg zna właściwości materii o wiele lepiej od nas. Zaiste, Jego wiedza jest nieskończona, ponieważ jest On Stwórcą wszechrzeczy.

 

Lecz modernista jest w głębi serca niewierzącym. Jest racjonalistą. Chce przekształcić Kościół w coś, co będzie możliwe do przyjęcia dla racjonalistów, odpowiednie dla wszystkich Wolterów tego świata.

 

Tak więc Ratzinger porzucił pojęcie powrotu duszy Chrystusa do Jego ciała i przywracającej Je do życia. Zastąpił je ewolucyjnym skokiem w nowy wymiar ludzkiej rzeczywistości, żeniąc tym samym katolicką teologię z fałszywym, absurdalnym, przestarzałym już i minionym darwinizmem. Ewolucjonizm jest spleśniałą i cuchnącą pozostałością z dziewiętnastowiecznej zamrażalki (w której lód od dawna stopniał), którą Ratzinger umieścił w mikrofalówce i zaserwował nam w formie swojej teologii Zmartwychwstania.

 

Ratzinger odrzuca scholastyczną filozofię (6) świętego Tomasza z Akwinu – a Zmartwychwstanie wyjaśnia w mglistym, nieprecyzyjnym, nieokreślonym i ulotnym świecie współczesnej filozofii, którą interesuje jedynie "doświadczenie". A zatem Zmartwychwstanie jest "doświadczeniem", i "spotkaniem z zewnątrz".

 

Jak wszyscy moderniści, Ratzinger zawsze miał obsesję, aby uczynić katolicyzm strawnym dla "współczesnego człowieka". Z tego powodu, w młodych latach, jako modernistyczny uczony wykpiwał myśl nawiedzenia Najświętszego Sakramentu. W swojej pracy zatytułowanej Die Sacramentale Begründung der Christlichen Existenz (1966) pisze:

 

"Pobożności eucharystycznej, z jaką mamy do czynienia, gdy pobożny człowiek w ciszy i skupieniu odwiedza kościół nie można traktować jako rozmowy z Bogiem. Zakładałoby to lokalną i ograniczoną obecność Boga w danym miejscu. Usprawiedliwianie takiego stwierdzenia wskazuje na brak zrozumienia chrystologicznych tajemnic samego pojęcia Boga. Stoi to w sprzeczności z odpowiedzialnym myśleniem człowieka mającego świadomość wszechobecności Boga. Pójście do kościoła po to, by odwiedzić Boga tam obecnego jest nonsensownym czynem, który nowoczesny człowiek słusznie odrzuca".

 

Tak samo, tradycyjne wyjaśnienie zmartwychpowstania ciała Chrystusa jest dla współczesnego człowieka, rzekomo, czymś nie do zniesienia.

 

 

Zniweczenie głównego cudu Chrystusa

 

Wszyscy teologowie uczą, że zmartwychwstanie Chrystusa jest największym ze wszystkich Jego cudów. W rzeczy samej, jeśliby nie dokonał żadnego innego, to wówczas już samo Zmartwychwstanie byłoby wystarczające by udowodnić Jego Boskość i prawdziwość Jego religii. I przeciwnie, jeżeli On nie powstał z martwych, religii, którą głosił, brakowałoby Boskiej rękojmi, ponieważ śmierć zatriumfowałaby nad Nim. Nie byłby On prawdziwym Zbawicielem rodzaju ludzkiego.

 

W konsekwencji centralnym argumentem apologetyki Kościoła – obroną jego wiarygodności jako jedynej, prawdziwej religii Boga – jest Zmartwychwstanie Chrystusa. Ażeby okazać niezbity argument niewierzącemu, konieczne jest, by Zmartwychwstanie Chrystusa było historycznym i dającym się sprawdzić faktem, nie zaś "doświadczeniem wiary".

 

Odrzucenie przez Ratzingera ożywienia ciała i jego opisy powstałego z martwych ciała Chrystusa jako rzekomo należącego do "innego wymiaru", "ontologiczny skok" i tak dalej, stawia Zmartwychwstanie poza zasięgiem czasu i przestrzeni (to jego własne słowa), a w konsekwencji poza samą normalną, ludzką historią.

 

Dobrze znany znakomity teolog i gorliwy antymodernista Ojciec Reginald Garrigou-Lagrange OP, pisząc prawie sto lat temu, stwierdził:

 

"Wśród modernistów, E. Le Roy [gorliwy uczeń Henriego Bergsona, słynnego ewolucjonisty] zaproponował podobną teorię, jako że zaprzeczał «przywróceniu życia ciału», uznając to za niemożliwe, i nauczał, że Chrystus zmartwychwstał w pewnym sensie, o tyle o ile nie przestał On działać po Swojej śmierci i w tym zakresie, że Jego dusza w innym życiu zachowała pewną potencjalną materię".

 

Opis ten brzmi niezwykle podobnie blisko do tego co pisze Ratzinger.

 

 

Taka jest zatem nasza analiza ratzingerowskiej destrukcji największego cudu Chrystusa – Zmartwychwstania.

 

W Jezusie z Nazaretu Benedykta XVI jest znacznie więcej kwestii do omówienia, szczególnie zaś to co pisze o odpowiedzialności Żydów za śmierć Chrystusa, misji nawracania żydów przez Kościół i nieomylności Pisma świętego. Przeanalizujemy to w kolejnych biuletynach. (a)

 

Biuletyn Seminarium Trójcy Przenajświętszej

 

kwiecień 2011. (*)

www.traditionalmass.org

 

Tłumaczyła z języka angielskiego Iwona Olszewska

 

–––––––––––––––

Przypisy:

(1) Ratzinger musiał złożyć tę przysięgę. Ci, którzy zaniedbują przestrzegania jej są winni krzywoprzysięstwa.

 

(2) Korneliusz à Lapide, słynny jezuita, komentator z siedemnastego wieku, spekulował, że dokonywało się to poprzez kondensację powietrza, co jest interesującą teorią.

 

(3) San Francisco: Ignatius Press, 2004. (Wersja oryginalna napisana w 1968).

 

(4) "W świadectwach Zmartwychwstania jest mowa o czymś, co nie mieści się w granicach naszego doświadczenia" (ss. 246-247).

 

(5) "A jednak, kto ich usłyszy prawiących o swych pracach nad Pismem św., dzięki którym wykryli w nim tyle braków, zdawać mu się będzie mogło, iż nie mieli oni żadnych poprzedników, że nie było tak licznych Doktorów Kościoła, poświęcających się tej pracy z nierównie większą przenikliwością, erudycją i świętością życia. Ci uczeni Doktorzy Kościoła dalecy byli od tego, by doszukiwać się braków w Piśmie św., przeciwnie: w miarę zgłębiania tekstów, wzrastała w ich sercach coraz większa wdzięczność dla łaskawości Boga, który raczył w ten sposób przemawiać do ludzi. Niestety święci Doktorzy Kościoła w swoich pracach nad Pismem świętym nie korzystali wcale z tych pomocy, jakie mają moderniści: mianowicie mistrzem i wodzem nie była im filozofia, która rozpoczyna od negacji Boga i po wtóre, sami siebie nie wybrali jako kryterium i normę sądzenia!" – Pascendi, n. 34.

 

(6) "Toteż filozofię i teologię scholastyczną gdzie tylko mogą ośmieszają i nią pogardzają. Czy to czynią z ignorancji, czy ze strachu, czy też dla jednej i drugiej racji, dość, że skłonność do modernizmu łączy się zawsze z nienawiścią do metody scholastycznej; najpewniejszym objawem, że skłonność do modernizmu budzi się w pewnym umyśle, jest odraza tegoż do metod scholastycznych". – Pascendi, n. 42.

 

(*) Niniejszy artykuł pojawił się po raz pierwszy w kwietniowym wydaniu Most Holy Trinity Seminary Newsletter (2011 rok), wysyłanym bezpłatnie do wszystkich dobroczyńców seminarium, wspierających nas rocznie sumą $75 lub większą. Każdego, kto chciałby znaleźć się na liście adresowej seminarium, proszę o zgłoszenie na adres: Most Holy Trinity Seminary, 1000 Spring Lake Highway, Brooksville FL 34602 lub wysłanie e-mail: piuspapax@gmail.com

 

(a) Por. Bp Donald J. Sanborn, 1) Pozbądźcie się złudnych nadziei co do Ratzingera. Pytania i odpowiedzi. 2) Analiza krytyczna ratzingerowskiej deklaracji "Dominus Jesus". 3) Ratzingera błąd "subsistit in". Krytyczna analiza dokumentu watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary pt. "Odpowiedzi na pytania dotyczące niektórych aspektów nauki o Kościele. (Przyp. red. Ultra montes).

 
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMXI, Kraków 2011

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: