Komunizm a Watykan
Dzisiaj wszędzie czytamy albo słyszymy, że "upadek" sowieckiego komunizmu jest przede wszystkim zasługą Jana Pawła II i w ogólności Watykanu.
Jest kwestią sporną czy w ogóle komunizm upadł. Obecnie widzimy, że liczne państwa są kierowane przez socjalistyczne rządy, oparte na marksistowskich zasadach. Dawni czołowi komuniści kierują dzisiaj licznymi ministerstwami, prywatnymi przedsiębiorstwami i parlamentami. Generałowie KGB są prezydentami poszczególnych państw byłego ZSSR. A gdy do tego uświadomimy sobie, że ateizm był podstawową cechą komunizmu, to obawiam się, że nie żyjemy w czasach chrześcijańskich, lecz wręcz przeciwnie.
W Polsce po pięciu wizytach Jana Pawła II, Polacy wybrali na prezydenta byłego prominentnego komunistę, premierem został ewangelik a ministrem spraw zagranicznych żyd (1998). Żaden z okrutnych funkcjonariuszy tajnych służb komunistycznych nie został ukarany, podobnie zresztą jak nikt w ČR (Czeskiej Republice) albo w SR (Słowackiej Republice) nie poniósł konsekwencji za wezwanie wojsk Układu Warszawskiego w roku 1968. Do wyborów parlamentarnych w 1998 roku na Słowacji startowały również rewolucyjne partie stalinowskiego typu i to wbrew obowiązującemu prawu zakazującemu szerzenia komunizmu.
Tak więc w ogóle nie jest prawdą, iż JPII przyczynił się do upadku komunizmu; prawdą jest coś zupełnie przeciwnego: od śmierci Papieża Piusa XII Watykan wszędzie na całym świecie aktywnie wspomagał komunizm.
Nauka Kościoła o komunizmie:
Pius IX w swojej encyklice "Quanta cura" nazwał socjalizm i komunizm najzgubniejszymi błędami.
W "Syllabusie" potępił socjalizm i komunizm jako błędy współczesności. Nauczał również, że komunizm pozostaje w absolutnej sprzeczności z prawem naturalnym.
Leon XIII w encyklice "Quod Apostolici muneris" uczy, że socjalizm i komunizm są zarazą, która zniszczy społeczeństwo.
Pius XI w encyklice "Divini Redemptoris" uczy, że komunizm jest zły w samej swojej istocie.
...komunizm odbiera człowiekowi wolność i okrada go z godności oraz odrzuca wszystkie zakazy moralne...
...niszczy też same podstawy cywilizacji chrześcijańskiej... niszczy rodzinę i własność prywatną... odrzuca autorytet Boga, Kościoła i rodziców...
popiera fałszywe ideały...
W innej encyklice "Quadragesimo anno" uczy, że nikt nie może być jednocześnie dobrym katolikiem i socjalistą.
Ponadto Pius XII ustanowił karę wykluczenia z Kościoła dla katolików, którzy wstępują do partii komunistycznej i propagują jej ideologię.
A oto, do czego doprowadził komunizm na świecie: do zubożenia ludzi przez ekonomiczną nieudolność, do masowej likwidacji ludzi o innych poglądach. Ilość ofiar komunizmu na świecie szacuje się na 150 milionów. Komunizm wszędzie na świecie szerzy wojny domowe i rewolucje. Udało mu się zinfiltrować rosyjską cerkiew prawosławną, a później również inne wyznania, zwłaszcza Kościół katolicki. Już w 1927 roku metropolita moskiewski Sergiej ogłosił, że radości i sukcesy Związku Sowieckiego są również naszymi radościami i zwycięstwami. Stopniowo udało się komunizmowi obsadzić swoimi ludźmi wpływowe stanowiska w Watykanie, w katolickich szkołach i na uniwersytetach, w zakonach – szczególnie wśród jezuitów, franciszkanów i innych. Powiodło się też zainfekowanie Kościoła tzw. teologią wyzwolenia, która była niczym innym jak zakamuflowanym marksizmem. W praktyce "teologia" ta poprowadziła wielu kapłanów do walki z bronią w ręku przeciw kapitalistom.
Angelo Roncalli (alias Jan XXIII) był pierwszym fałszywym papieżem, który się spoufalił z komunizmem i odmówił jego potępienia. (Zob. wcześniejszy rozdział, w którym piszemy o Janie XXIII).
Aleghiero Tondi. Ten włoski jezuita za pontyfikatu Piusa XII przekazał sowietom nazwiska wszystkich kapłanów, którzy zostali potajemnie wysłani do państw komunistycznych. Po jego zdradzie wszyscy oni zostali aresztowani i zamęczeni. Tenże jezuita ożenił się później, a następnie, gdy zostało potwierdzone, że był agentem sowieckim "papież" Paweł VI wszystko mu przebaczył i powołał do pracy w Rzymie na innym stanowisku.
Metropolita Nikodem był moskiewskim patriarchą cerkwi prawosławnej, choć powszechnie wiedziano, że jest agentem NKWD (KGB), czyli agentem tajnej sowieckiej policji, która ma na sumieniu krew milionów chrześcijańskich męczenników. Tego to Nikodema Paweł VI wielokrotnie przyjmował w Watykanie. Paweł VI pozwalał mu nawet na odprawianie liturgii nad grobem św. Piotra.
Pimen. Został on nowym patriarchą, a na uroczystość inauguracyjną zaprosił kardynała Willebrandsa jako "papieskiego" zastępcę. Podczas swojego kazania patriarcha przechwalał się doprowadzeniem do totalnej destrukcji ukraińskiego Kościoła katolickiego i do jego "triumfalnego" powrotu na łono cerkwi prawosławnej. Obecny tam kardynał w ogóle nie zaprotestował milcząc uparcie.
Biskup Wełyczkowski. Ten biskup ukraińskiego Kościoła katolickiego po uwolnieniu z wieloletniego więzienia przybył do Rzymu. Watykan potraktował go niczym zwyczajnego kapłana, aby nie musieć uznać istnienia katolików ukraińskich, gdyż mogłoby to rozgniewać Moskwę. I sytuacja wprost przeciwna: Rzym przyjął ze wszelkimi honorami egzarchę prawosławia Filareta – agenta KGB, głowę rosyjskiej cerkwi prawosławnej na Ukrainie – który zdradził Wełyczkowskiego. Filaret był gościem rosyjskiego kolegium Russicum. Rektor tego kolegium P. Mailleux SJ stwierdził, że zorganizowanie ukraińskiego patriarchatu katolickiego nie byłoby właściwe, gdyż mogłoby to zostać odebrane jako wroga ingerencja w wewnętrzne sprawy ZSSR. Wkrótce policja włoska odkryła, że w tym właśnie kolegium rosyjskim sowieci mieli zorganizowaną rozbudowaną siatkę szpiegowską.
Kardynał Slipyj. Temu ukraińskiemu biskupowi katolickiemu po 24 latach pobytu w sowieckich więzieniach pozwolono wyjechać do Rzymu.
Po przybyciu do Rzymu Watykan zakazał mu surowo kontaktowania się z Ukraińcami żyjącymi na emigracji. Zabroniono mu nawet opuszczać Rzym, aby tylko nie rozgniewać tym sowietów. Jednakże kardynał odważnie zabrał głos na synodzie biskupów w 1971 roku: "...ukraińscy katolicy, którzy złożyli w ofierze stosy swoich męczeńskich ciał i rzeki krwi, którą wylali za wiarę katolicką są teraz w rokowaniach z ZSSR odrzuceni jako niewygodni świadkowie niedawnej przeszłości".
Kardynał Mindszenty. Był on kolejnym przykładem haniebnej współpracy Watykanu z komunizmem. Ten znamienity prałat – prymas Węgier był symbolem antykomunizmu. Przez okres ponad 35 lat odrzucał wszelkie próby uzależnienia od faszyzmu czy komunizmu. Również liberalni zachodni politycy do końca podziwiali jego odwagę, niewzruszoność i wiarę. Jak wiemy, kardynał podczas węgierskiego powstania w 1956 roku wydostał się z więzienia, a po sowieckiej interwencji wojskowej znalazł schronienie w amerykańskiej ambasadzie w Budapeszcie.
Przebywał tam 15 lat nie chcąc opuścić swoich owieczek. Watykan nie był zadowolony z jego pobytu na Węgrzech, ponieważ bardziej zabiegał o przypodobanie się węgierskim komunistom, co się też w końcu udało. Kardynał musiał opuścić ambasadę i przybyć do Rzymu. Nie minęły nawet dwa tygodnie od przyjazdu kardynała, gdy Watykan cofnął ekskomunikę ugodowych (komunistycznych) kapłanów. Paweł VI przyrzekł kardynałowi zaraz po przybyciu do Rzymu, że aż do śmierci pozostanie prymasem węgierskich katolików. Po tym jak w czasie swoich duszpasterskich spotkań z węgierskimi katolikami żyjącymi na emigracji krytykował reżim komunistyczny, Watykan zarządził cenzurę wszystkich jego kazań i wystąpień. Oczywiście kardynał to odrzucił. Paweł VI bardzo sprzeciwiał się opublikowaniu pamiętników kardynała. Gdy jednak nie udało się temu zapobiec, rozgniewany Paweł VI złamał swoje przyrzeczenie i mianował na nowego prymasa Węgier prokomunistycznego kardynała. Według pamiętników kardynała, Zachód, a zwłaszcza Rzym, stał się dla niego na końcu drogi całkowitym i absolutnym wygnaństwem.
Helder Camara. Ten brazylijski arcybiskup znany był ze swoich marksistowskich sympatii, przez co słusznie nazywano go czerwonym arcybiskupem. W znanym francuskim dzienniku Le Monde, 26 września 1974 opublikowano rozmowę między nim a Pawłem VI, z której zacytuję wzajemne pozdrowienie: "Otwierając swoje ramiona, aby objąć Msgr. Camara, Paweł VI zawołał: «Dzień dobry mój komunistyczny biskupie, jak się miewasz?» Arcybiskup odrzekł: «A dzień dobry, nasz komunistyczny papieżu!»".
Według publikacji Kongregacji do spraw ewangelizacji narodów, w roku 1976 podczas dyskusji o komunistycznych Chinach Paweł VI miał się następująco wyrazić:
"Kościół dostrzega i popiera sprawiedliwy przejaw współczesnej fazy historycznej Chin i ich transformacji... do nowych struktur nowoczesnego świata... pragniemy wyrazić nasze zainteresowanie i sympatię dla ich wysiłków...".
Prawdziwy papież nigdy nie wypowiedziałby się w ten sposób o kraju, który wymordował 60 milionów ludzi i który rocznie zabija 50 milionów nienarodzonych dzieci, a w czasie tzw. rewolucji kulturalnej w niewypowiedziany sposób wywrócił na opak rozum ludzki.
Nie można się zatem dziwić, gdy na spotkaniu międzynarodowego katolickiego centrum na "katolickim" uniwersytecie w Louvain w obecności kardynałów i biskupów wygłaszano uwagi tego rodzaju:
"...Mao Tse Tung był nowym Mojżeszem, który podjął się wyprowadzić swój kraj z feudalnego ucisku i kapitalizmu, tak jak Mojżesz wywiódł wyzwolony naród z niewoli egipskiej".
"Papież" Jan Paweł II. W momencie jego "wyboru" wszyscy naiwnie oczekiwaliśmy, że odwróci on prokomunistyczną orientację Pawła VI i jego pomocnika w Sekretariacie Stanu arcybiskupa Cassaroliego.
Tymczasem rzeczywistością stało się coś całkowicie przeciwnego. JPII natychmiast mianował Cassaroliego na Sekretarza Stanu w Watykanie, czym potwierdził swoją orientację komunistyczną. Ten modernistyczny pseudopapież do roku 1990 nigdy oficjalnie nie potępił marksizmu i nigdy nie potępił komunistycznych reżimów kierujących państwami, które odwiedzał. Wielokrotnie za to potępiał kapitalizm.
Zaledwie parę dni po zwycięstwie socjalistów w Hiszpanii tj. 2 listopada 1982 JPII odwiedził ten kraj by pogratulować socjalistom zwycięstwa w wyborach. Podczas spotkania zwycięski socjalista Gonzales nie pocałował pierścienia "papieża". Jeden z dziennikarzy zauważył, że to nie byli socjaliści, ale skrajna prawica, która przehandlowała wartości chrześcijańskie. Wkrótce po "papieskiej" wizycie socjaliści zalegalizowali aborcję i rozwody, a do dziś narkotyki i "wolność" seksualna są plagą niegdyś katolickiej Hiszpanii.
Gdy JPII w 1988 roku wydał dokument z okazji 1000-lecia przyjęcia chrześcijaństwa na Rusi, w którym opisuje historię chrześcijaństwa w Rosji, ani słowem nie wspomniał w nim o milionach chrześcijańskich ofiar komunistycznych obozów koncentracyjnych.
Kiedy dobre stosunki, jakie panowały między Watykanem i antykomunistycznym Tajwanem za czasów Piusa XII zaczęły być przeszkodą w nawiązaniu dobrych relacji z Chinami ludowymi, JPII nie zawahał się zdegradować tajwańskiego nuncjusza do stanowiska zwykłego chargé d'affaires, by w ten sposób przypodobać się komunistycznym Chinom. Kardynał Cassaroli na koniec ogłosił, że Tajwan nie potrzebuje żadnego nuncjusza watykańskiego. Chińscy komuniści byli wówczas niezmiernie zadowoleni z "ojca świętego".
Marksizm dostał się także do zgromadzeń zakonnych, które zawsze były wsparciem dla Kościoła. Najbardziej zinfiltrowany został zakon jezuitów. Generał jezuitów musiał przyznać, że dwunastu kapłanów jezuickich aktywnie walczyło z bronią w ręku w oddziałach partyzanckich przeciw bogatym właścicielom. Znane są nazwiska czterech jezuitów, którzy byli członkami władzy komunistycznej w Nikaragui: o. Fernando Cardenal, o. Alvaro Arguello, o. Ricardo Falla i o. Ignacio Anezola. Ci jezuici w latach 70-tych popierali krwawą rewolucję w Nikaragui. Skutki tej rewolucji były straszne: 45000 rannych, 40000 osieroconych dzieci, niezliczona ilość zabitych itd.. Kardynał Cassaroli wymienił nuncjusza papieskiego Msgr. Gabriela Montalva, przeciwnika rewolucji marksistowskiej na o. Piotra Sambi, który spędził 3 lata na Kubie i popierał krwawą rewolucję.
Cassaroli i generał jezuitów o. Aruppe dobrze wiedzieli o podpisanym w 1980 roku porozumieniu wojskowym między Moskwą i Nikaraguą, a mimo to nie kiwnęli palcem.
Ci pomyleni jezuici głosili i wierzyli w następujące kredo:
"Cały sens chrześcijaństwa polega na wyzwoleniu mężczyzn i kobiet z ekonomicznego, społecznego i politycznego ucisku chociażby nawet zbrojną rewolucją".
Wielu "doradców" z ZSSR, Kuby, ale także z ČSR napłynęło do Nikaragui, gdzie byli witani przez jezuickich członków rządu.
Osobiście bardzo dobrze poznałem jezuitów, gdyż byłem członkiem tego zgromadzenia zakonnego, które niestety zupełnie sprzeniewierzyło się swojemu powołaniu. Zamiast walczyć z błędami i grzechami dzisiejszych czasów, działają oni całkiem na opak – wspomagają je. Znam osobiście o. Daniela Berrigana, amerykańskiego jezuitę, który zachwycał się ZSRR oraz całym systemem komunistycznym. O. Drinan Robert, inny amerykański jezuita był jednocześnie członkiem amerykańskiego Kongresu, w którym aktywnie popierał aborcję. Nie brakuje "jezuitów", którzy otwarcie popierają homoseksualizm, antykoncepcję oraz inne publiczne grzechy. Dlatego nie można się dziwić temu, że w ciągu ostatnich dwudziestu lat utracili połowę swych członków. Było to kiedyś drugie pod względem liczebności zgromadzenie męskie. Za generała Aruppe – kiedy byłem ich członkiem – za oficjalną metodę Towarzystwa Jezusowego przyjęli marksistowską analizę sytuacji społecznej.
Niegdyś to właśnie jezuici byli tymi, którzy szerzyli nabożeństwo do Serca Jezusowego, dzisiaj amerykańscy, hinduscy i europejscy jezuici odrzucili to nabożeństwo jako wielce sentymentalne i infantylne (dziecinne). W całym świecie Towarzystwo Jezusowe dawno utraciło wiarę katolicką i zupełnie zdradziło swoje posłannictwo nakreślone przez jego założyciela św. Ignacego Loyolę.
To, że Paweł VI, a zwłaszcza JPII nie przeszkodzili odstępstwu od wiary i przychylności wobec marksizmu w zakonie jezuickim, jest kolejnym świadectwem na to, iż byli fałszywymi papieżami, którym nie zależy na owieczkach.
Nasze (czeskie i słowackie) doświadczenie. Bardzo szybko zapomnieliśmy nie tylko o latach 50-tych, ale także o smutnych doświadczeniach z watykańską tzw. polityką wschodnią. Wielki Papież Pius XII nigdy nie pozwalał sobie na pójście na ugodę z komunistyczną ČSR w sprawie nominacji biskupów dla osieroconych diecezji, gdyż nie chciał odstąpić od katolickich pryncypiów. Powstał Kościół podziemny, który przynajmniej ochronił liczne powołania i dodawał ludziom odwagi w latach prześladowań. Podziemny Kościół jednakże nie mógł zadowolić mas katolików i dlatego tęsknie wyczekiwaliśmy oficjalnego porozumienia z Watykanem i nominacji biskupów. Doszło do tego za Pawła VI. Jakie jednak było rozczarowanie, gdy w 1973 roku Watykan (Paweł VI i Cassaroli) doszli do porozumienia z władzą komunistyczną w Pradze w sprawie nominacji nowych "biskupów". Wtedy jeszcze nie byliśmy świadomi nieważności nowych konsekracji biskupich... Byli to następujący "biskupi": dla Ołomuńca został mianowany Vrána, aktywny członek prokomunistycznego ruchu ugodowego kapłanów, który sam mówił o sobie, że jest ateistą. Watykan pozornie wymógł na Vránie, aby po "konsekracji" zdystansował się od ruchu ugodowego, czego dotrzymał tylko przez jeden miesiąc. Jeden z "biskupów" przeznaczonych dla Słowacji był aktywnym współpracownikiem ŠTB, a inny z kolei miał córkę. Takie było to pierwsze od wielu lat oficjalne mianowanie "biskupów".
Teraz, w epoce demokracji nadal mamy w parafiach niemal wszystkich dawnych księży-donosicieli, którzy wraz z dwoma "biskupami" są na liście współpracowników ŠTB. Słowaccy kolaboranci komunistyczni w sutannach do tej pory nie wytłumaczyli się z tej działalności. Mamy "biskupów", którzy co roku udawali się do Dukli by odprawiać "mszę" za dusze tych, którzy nam ze Wschodu przynieśli "wolność". Nikt lepiej od bohaterskiego biskupa Jana Vojtaszka nie wyjaśnił i zdefiniował nam tej "wolności", którą tak opisywał w swojej autobiografii: "...Gdzie jest wolność religijna? Władza komunistyczna wprowadziła prawa z pomocą których całkowicie podbiła i zniewoliła Kościół. Przez te prawa Kościół katolicki jest skazany na zagładę. Kierownictwo publiczne Kościoła katolickiego jest w rękach władzy świeckiej... całkowicie zlaicyzowana... Biskupi i kapłani, którzy nie chcieli poddać się tej wolności byli usuwani... zamykani w więzieniach, obozach koncentracyjnych... Więzienie śledcze oznacza zmiażdżenie człowieka i wdeptanie w czarną ziemię godności ludzkiej. Często związane jest z sadystycznym okrucieństwem, męczarniami prowadzącymi do kalectwa cielesnego i duchowego zniszczenia... Straszny jest komunistyczny fanatyzm. Jest to wiara złego ducha pałającego ogniem piekielnym. Godny politowania, a zarazem niebezpieczny jest człowiek opętany i przesiąknięty wiarą w komunizm...".
Niewiarygodne, do jakiego stopnia można zmanipulować naród, a jeszcze trudniejsze do zrozumienia jest to jak szybko naród zapomina. Ciekawe, że tzw. politycy chrześcijańscy potrafią się bardzo dobrze porozumiewać z dawnymi komunistami i że część tych chrześcijańskich polityków bardzo szybko potrafi się zrzec również nazwy "chrześcijański", gdy mają na celu utworzenie koalicji z antychrześcijańskimi liberalnymi politykami.
Można by jeszcze wiele pisać o naszych seminariach, zatwierdzanych przez KS (Partia Komunistyczna), o mnóstwie "marksistowskich teologów", którymi zostały obsadzone uniwersytety na Zachodzie... Niemniej jednak, jedno jest pewne: dzisiejszy Neokościół nielegalnie nazywający się katolickim zawsze aktywnie współpracował i nadal współpracuje z nieprzejednanymi wrogami Kościoła katolickiego. Dowodem na to jest fakt, że również dzisiaj wspiera tzw. demokratów, którzy nie mają oporów przed popieraniem wszelkiego zła moralnego demoralizującego zwłaszcza naszą młodzież, pozbawiając ją w ten sposób wiary naszych ojców.
Bp Oliver Oravec
Artykuł powyższy jest fragmentem książki J. Exc. ks. biskupa Olivera Oraveca: PRAVDA O CIRKVI (pełny tytuł w tłumaczeniu polskim: PRAWDA O KOŚCIELE. Czy Jan Paweł II jest katolikiem? Czy Watykan jest centrum Nowej sekty?), wydanej w 1998 r.
Z języka słowackiego tłumaczył Mirosław Salawa.
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: