O. Marian Morawski SI

KAZANIE

na uroczystość Serca Maryi

"A Matka Jego wszystkie te słowa zachowała w sercu" (Łk. 2, 51).

Wszystkie uroczystości Kościoła, najmilsi w Chrystusie, są piękne i lube dla serc naszych, wszystkie wplatają się w ów przedziwny wieniec tajemnic naszego Odkupienia, skąd, jak nam Prorok przepowiedział, czerpiemy z radością zdroje łaski i żywota (Izaj. 12, 3). Ale dzisiejsze święto zapewne osobliwym urokiem wabi serca nasze, dziś bowiem Kościół święty przedstawia naszej czci Serce, które tyle nas umiłowało, tyle cierpiało dla nas, i teraz jeszcze więcej niż macierzyńską miłością i troskliwością nad nami czuwa i tuli nas do siebie.

Czcimy więc dzisiaj, najmilsi w Chrystusie, to Serce Maryi, przybytek i narzędzie jej najczulszej ku nam miłości. W jakim zaś duchu czcić to Serce mamy, jak mamy to nabożeństwo rozumieć, tj. co w tym Sercu mamy szczególniej upatrywać, wielbić i naśladować, wskazuje Kościół św., czytając nam na tę uroczystość Ewangelię, którąśmy dopiero słyszeli. Jest w tym ustępie wzmianka o Sercu Maryi: "A matka Jego wszystkie te słowa zachowała w sercu swym" (Łk. 2, 51); a w tym samym rozdziale nieco wyżej czytamy: "Maryja te wszystkie słowa zachowywała, stosując w sercu swoim" (Tamże, w. 19).

Te słowa, najmilsi, objawiają nam życie Serca Maryi, tj. życie jej skupione, życie wnętrzne. To więc ma być przedmiotem rozwagi i naśladowania dla czcicieli Serca Maryi. Jest to przedmiot nader ważny dla nas i najgodniejszy naszego zastanowienia. Patrzymy dzisiaj z przerażeniem na spustoszenie społeczności ludzkiej, na spustoszenie rodziny, na spustoszenie wiary, obyczajów, dawnych cnót praojców; użalamy się nad tymi klęskami, dumamy nad ich przyczyną! Słuchajmy! oto Duch Święty przez Proroka przyczynę tego spustoszenia objawił: "Spustoszeniem spustoszona jest wszystka ziemia, bo nie masz, kto by uważał w sercu" (Jerem. 12, 11). Z drugiej zaś strony Maryja, uważając w sercu swoim, ukazuje nam to Serce jako lekarstwo dla schorzałej ludzkości, jako wzór, wedle którego ta ludzkość ma się przeobrazić, aby powstać z tej niedoli.

W tym kazaniu więc, najmilsi moi, uczyć się będziemy od Serca Maryi: najpierw na czym polega to życie wnętrzne; po wtóre, jak ono jest dla nas konieczne – za przyczyną tegoż Niepokalanego Serca Maryi, które pozdrówmy nabożnie, mówiąc: "Zdrowaś Maryjo".

I.

Co to jest życie wnętrzne, życie skupione, życie serca? Zobaczmy najpierw, co się temu sprzeciwia, przez co lepiej rzecz samą poznamy. Przeciwne życiu wnętrznemu jest życie rozproszone, przeciwne życiu serca jest życie zmysłów.

Życie rozproszone jest to życie całkiem na zewnątrz wylane, jest to płoche ubieganie się za stworzeniami, bez zastanowiania się nad celem, dla którego stworzeni jesteśmy, nad stosunkiem stworzeń, którymi się bawimy, do celu naszego. Życie zmysłów jest to życie jedynie zajęte szukaniem uciech ziemskich, powierzchownych, płochych, bez pamięci o potrzebach duszy, bez odnoszenia serca do Boga – słowem, jest to, co nazywają życiem nie mówię świeckim, ale światowym. Czym zaś jest ów świat, którym się to życie karmi, nauczył nas św. Jan Apostoł: "Wszystko, co jest na świecie, jest pożądliwość ciała i pożądliwość oczu i pycha żywota" (Jan 2, 16). Wyjaśnienia tych słów nie potrzebujemy, bo ten wir świata, na który ustawicznie patrzymy, może niestety i własne życie nasze, żywo nam je tłumaczą. Żyjemy może wśród zabaw, śmiechów, marnych interesów i zabiegów, które ważnymi zowiemy, ale których próżność jasno kiedyś u progu wieczności poznamy. I cóż nam z tego wszystkiego zostanie, gdy staniemy u kresu? I dziś nawet, cóż mamy z tylu lat życia? cóż nam się zostało z tych dni zabawy, z tych lat światu poświęconych? Gdzie są one dni nasze, one lata może najpiękniejsze naszego życia? Spustoszeniem spustoszone jest życie nasze, spustoszeniem spustoszone jest serce nasze. A dlaczego? Bośmy nie rozważali w sercu, bośmy żyli wylani na zewnątrz, życiem rozproszonym, życiem zmysłów; ubiegaliśmy się za stworzeniem, żądaliśmy od niego szczęścia, i zawiedliśmy się gorzko. "Stworzyłeś nas dla siebie, Panie – woła Augustyn św. – i niespokojne jest serce nasze, aż póki nie spocznie w Tobie".

O! gdybyśmy wiedzieli wartość tego, cośmy stracili, wartość tych chwil życia zmarnowanych, z których każda tyle warta, co cała wieczność, bo w każdej z nich wieczność szczęśliwą mogliśmy wysłużyć! Gdybyśmy wiedzieli wartość tych łask nieskończonej ceny, bo krwią Boską kupionych, które myśmy tak lekkomyślnie pomiatali, i co dzień krocie tych nieoszacowanych pereł tracili! Gdybyśmy wiedzieli wartość tych krzyżów, darmo przecierpianych, tych łez na próżno wylanych, które, gdyby były uświęcone cierpliwością i krzyżem Chrystusowym, policzone by były do owych drogocennych cierpień, wielbionych przez Apostoła: "Albowiem to, które teraz jest prędziuchno przemijające i lekkie nasze utrapienie, nader na wysokości wagę chwały wiekuistą w nas sprawuje!" (2 Korynt. 4, 17). Gdybyśmy mogli zmierzyć ogrom naszych strat, gorzkimi opłakiwalibyśmy je łzami; łzami, jako Prorok pokutujący, skrapialibyśmy po nocach łoże nasze i popiołem posypywalibyśmy chleb nasz powszedni! (Ps. 6, 7). Ale my nawet nie czujemy spustoszenia naszego, "bo nie masz, kto by uważał w sercu".

Życie wnętrzne, życie serca, nasze właściwe życie, jest w nas uśpione; a czynność zewnętrzną, albo marzenia gorączkowe, bierzemy za życie. Ale gdy nas zbliżająca się wieczność przebudzi z tego majaczenia – jeśli wcześniej sami nie powstaniemy – Boże! co za rozpacz! "Zasnęli snem swoim, mówi Psalmista, a nic nie znaleźli mężowie bogactw w rękach swoich" (Ps. 75, 6). Przebudzimy się, gdy trzeba będzie zdać sprawę z włodarstwa naszego, i nie znajdziemy nic w rękach swoich. Wtedy, jak zapewnia Prorok, zawołamy w rozpaczy: "A tak zbłądziliśmy!" (Mądr. 5, 6). A czemużeście zbłądzili? "Bo nie masz, kto by uważał w sercu".

Najmilsi w Chrystusie! takie jest życie rozproszone i taki jego koniec!

Zwróćmy się teraz do Serca Matki Najświętszej i zobaczmy, co to jest życie skupione. Łukasz św. opisuje życie wnętrzne Maryi w krótkich słowach; mówi nam w dzisiejszej Ewangelii, że słowa Syna swego zachowała w sercu swym; a nieco wyżej, opowiadając przyjście Trzech Króli, mówi, że "Maryja te wszystkie słowa zachowywała, stosując w sercu swoim". Oto, na czym polega życie wnętrzne.

Jak życie rozproszone stąd pochodzi, że człowiek na zewnątrz wylany nie rozważa w swym sercu, nie zastanawia się nad celem, do którego ma dążyć, nad środkami do tego celu i nad swoim postępowaniem: tak życie wnętrzne i skupione ma za podstawę rozważanie w sercu. Człowiek wewnętrzny – prawdziwy mędrzec, oświecony mądrością Bożą – ma zawsze przed oczyma koniec swój, do którego dąży. Na co ja jestem na świecie? – pyta się; co będzie potem? na co mi się przydadzą: taki stan życia, takie interesa, takie rozrywki? na co mi się one przydadzą dla wieczności? bo jeśli mi się dla wieczności nie przydadzą, to mnie, który wiecznie żyć mam, nie warto się o nie starać. A jeśli w wieczności mają mi być powodem nieszczęścia, to chyba trzeba być obranym z rozumu, aby całą wieczność dla chwilki poświęcić. Tak zastanowiwszy się, działa; a rzadko mu się zdarzy czynów swoich żałować. I tak co wieczór, z sercem pełnym spokoju i wesela, Bogu za dzień upłyniony dziękuje, pewien, że ten dzień zgoła nie minął, ale złożony jest w skarbnicy pamięci Bożej, że go znajdzie kiedyś w wieczności; że to drobne ziarno, które na tej ziemi zasiał, przyniesie mu kiedyś plony obfite. A gdy nadejdzie dla niego kres tego życia, wspominając na swoje dni pełne zawoła z Stanisławem św.: "Gotowe serce moje, Boże, gotowe serce moje!" (Ps. 107, 2) i z św. Alojzym: "Weseląc się, pójdziemy, weseląc się, pójdziemy!" (Por. Ps. 111, 1).

II.

Cóż więc sądzimy, najmilsi moi, o takim sposobie życia? To dobre dla mnichów; to nie dla mnie! Jak to! nie dla ciebie? A czyż i ty nie jesteś stworzony dla wieczności? czy nie masz przed oczami innego celu jak zadowolnienie zmysłów i chwilowych zachcianek – innego życia, jak to życie ziemskie? Czyż nie jest więc rzeczą słuszną, żebyś miał na pamięci, rozważał w sercu ten cel nadziemski i do niego całe życie dostrajał? – Ale, powie jeszcze niejeden, tak na świecie żyć niepodobna! – Jak to? niepodobna człowiekowi rozważać w sercu? niepodobna rządzić się rozumem, który każe dążyć do swego celu, wybierać środki do tego stosowne? To by znaczyło, że niepodobna być człowiekiem. Zaprawdę, kto widzi z jednej strony spustoszenie, jakie sprawia to życie płoche – nieszczęście niepowetowane i wiekuiste, o które ono przyprawia; a z drugiej strony szczęście i błogi pokój nawet w tym życiu, a potem wieczną wagę chwały, posiadanie samego Boga, zapłatę zbyt wielką: ten mógłby się zdobyć na środki tak energiczne, żeby i tego, co niepodobna, dokazał, gdyby coś w tym niepodobnego było. Ale gdy przy tym widzimy tyle środków i pomocy, od Boga podanych, opiekę Opatrzności, łaski obfite, sakramenta, światło wiary, przewodnictwo Kościoła, pieczę Anioła Stróża, przyczynę i przykłady Matki Najświętszej i tylu Świętych, krew Zbawiciela za nas się przelewającą; jeśli mówimy, że to niepodobna, nie tylko ubliżamy godności natury ludzkiej, ale ubliżamy Zbawicielowi, którego wystawiamy jako tyrana, nakazującego rzeczy niemożliwe i za to karzącego potępieniem.

O najmilsi! my, którzyśmy nie spróbowali, nie doświadczyli, wierzmy tym, którzy uczynili tę próbę i jednomyślnie świadczą, że słodki jest Pan, że Jemu służyć jest królować. Wierzmy tym dziewicom Chrystusowym, które będąc z tej samej gliny, co my, ulepione, porzuciwszy świat, podjęły dobrowolnie to życie modlitwy i pokuty, które nam się niepodobieństwem zdaje, i w nim czują się szczęśliwe, i sądzą, iż mało jeszcze dla Boga czynią. Czyż nie wstyd nam, od których ledwo setną cząstkę Bóg wymaga, czyż nie wstydzimy się mówić, że to zbyt trudno? Wierzmy Wiecznej Prawdzie mówiącej: "Jarzmo moje słodkie jest, a brzemię moje lekkie" (Mt. 11, 30); tym zaś tylko ciężkie, którzy razem chcą dźwigać jarzmo Chrystusa i jarzmo świata. Augustyn św. przez trzydzieści lat się wzbraniał i mówił, że niepodobna. Ale gdy raz rozważył w Sercu i zawołał stanowczo: "Mogli ci, mogły te, a czemu nie ty, Augustynie?" wszystko stało mu się podobno, i bieżał jak olbrzym w drogach Pańskich aż do szczytu doskonałości. Czemuż byśmy sobie i my tego samego nie powtórzyli? Mamy przed sobą wzór Najświętszej Matki naszej, wzory tylu Świętych, wzory nawet bliższe nam wielu dusz nam znajomych: co mogli owi, co mogą ci, czemuż byśmy nie mogli? czemu bym ja nie mógł tego dokazać?

Wreszcie, o co tu idzie? Spustoszeniem spustoszone jest serce nasze, bośmy nie rozważali w sercu, ale działaliśmy płocho – wiara niejako spała w sercu naszym. Rozważajmy w sercu, a wszystko się naprawi. Nie moja to obietnica, ale Ducha Świętego: "Pamiętaj na ostateczne rzeczy twoje" – mówi przez Ekklezjastyka – "a na wieki nie zgrzeszysz" (Ekkl. 8, 40). Św. Teresa ręczy za zbawienie tego, kto co dzień jeden kwadrans poświęca szczeremu zastanowieniu się nad życiem swoim i nad końcem tego życia. Czy nam czasu nie staje? Jakkolwiek zajęci, czas znajdujemy na wszystkie interesa, czas mamy na spoczynek, na rozrywkę, ba! nawet na tysiąc niepotrzebnych zajęć, pogadanek, zabaw; a czasu byśmy nie mieli na nasz główny, nasz jedyny interes, na zabezpieczenie wieczności naszej?

Najmilsi moi! nie ma co się wahać i zwlekać. Jeśli chcemy naprawić spustoszenie serca naszego i spustoszenie straconych lat, jeżeli chcemy zbawić duszę, musimy porzucić to życie rozproszone, musimy wydobyć się z tego wiru, który pędzi drogą szeroką do przepaści piekielnej. Prawda, że nieskończone mnóstwo tą drogą bieży; ale to zamiast nas ubezpieczać, niech nas zastrasza, bo Duch Święty ostrzega, że "głupich jest poczet nieprzeliczony" (Ekkl. 1, 15). A Chrystus Pan mówi, że wiele wezwanych, a wybranych mało. Musimy od Serca Maryi uczyć się życia wnętrznego, wglądnąć w serce nasze, uporządkować życie i zwrócić się całym sercem do Boga naszego, który nas z niewymowną wzywa dobrocią.

O najsłodsze Serce Maryi! Ty jesteś przecież sercem Matki naszej, Ty nam dopomóż do tego życia wnętrznego, którego jesteś najdoskonalszym wzorem. Broń nas, żeby nas wir świata nie pochłonął. Naucz nas przechowywać w sercu i rozpamiętywać Boskie słowa Syna twego i przez życie wewnętrzne zabezpieczyć sobie żywot wieczny. Amen.

O. Marian Morawski SI

Ks. Marian Morawski SI (b. prof. Uniwersytetu Jagiellońskiego), Kazania i szkice. Kraków 1921, ss. 156-161.
(Pisownię i słownictwo nieznacznie uwspółcześniono).

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Pozwolenie Władzy Duchownej:

NIHIL OBSTAT.

J. Urban SI

L. 5610/21.

POZWALAMY DRUKOWAĆ.

Z KSIĄŻĘCO-BISKUPIEJ KURII

Kraków, dnia 20 maja 1921.

† Adam Stefan

X. Wład. Miś

Kanclerz.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMIV, Kraków 2004

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: