NAUKA

ŚWIĘTEGO PIOTRA Z ALKANTARY, WYZNAWCY
(1499 – 1562)

O KARACH PIEKIELNYCH

"Związawszy ręce i nogi jego, wrzućcie go w ciemności zewnętrzne; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów"
Ew. u św. Mat. r. 22, w. 13.

Rozważajmy dzisiaj bracia drodzy kary piekielne, abyśmy tym rozważaniem utwierdzili duszę naszą w bojaźni Bożej i w obrzydzeniu grzechów.

"Kary piekielne – mówi święty Bonawentura – powinniśmy wyobrażać sobie pod postaciami zmysłowymi, stosownie do tego jak je nam ludzie święci wystawili".

Wyobraźmyż sobie – według tegoż świętego – że piekło jest to jezioro głębokie i ciemne, umieszczone w głębi ziemi; lub że jest to dół niezmiernej głębokości, napełniony ogniem; lub że jest to miasto straszne i ciemne, oddane całkiem na łup nieugaszonego pożaru, gdzie oprócz jęków i wrzasku dręczonych i dręczących, nic nie słychać; gdzie nieszczęśliwi płaczą i zgrzytają zębami z rozpaczy wiecznej.

Wyobraźmy sobie następnie dwie główne męki, które tam ponoszą nieszczęśliwi skazańcy: jedną nazwaną karą zmysłów, a drugą nazwaną karą potępienia.

I.

Co do pierwszej zauważmy, iż nie ma zmysłu zewnętrznego ani wewnętrznego, któryby nie miał odpowiedniej sobie męki; bo grzesznicy obrażając Boga każdym członkiem i każdym zmysłem ciała, uczynili je narzędziami grzechu: słusznie więc aby i Bóg karał ich na wszystkich i na każdym z osobna, i skazywał na katusze, na jakie zasłużyli.

I tak, oczy nieuczciwe za swoje wejrzenia wszeteczne i cudzołożne patrzeć muszą na nieznośną postać szatanów. Uszy, co słuchały chętnie oszczerstwa i rozmów plugawych, słuchać muszą bezprzestannych bluźnierstw i jęków rozpaczy. Powonienie lubujące się w wonnościach i zapachach zmysłowych, nasycać się musi fetorem nieznośnym. Smak goniący za wielością i delikatnością potraw, dręczony będzie ciągłym głodem i nieugaszonym pragnieniem. Język szemrzący i bluźnierczy, pojony będzie żółcią smoczą. Dotykanie co niegdyś rozkosz podniecało, owiane zostanie mrozem, o którym Hiob wspomina. Wyobraźnia cierpieć będzie wrażenia obecnych boleści; pamięć dręczona będzie wspomnieniami przeszłych rozkoszy; rozum cierpieć będzie, przyszłe przewidując męczarnie; wola w straszny sposób dręczona będzie swoją złością i szaleństwem na widok Boga i Świętych Jego. Słowem, wszystkie boleści – mówi święty Grzegorz i wszystkie męki połączone tam zostaną i tak się potępieńcom we znaki dawać będą, że już o większych katuszach i pomyśleć niepodobna.

"Tam – według tego świętego – będzie zimno, którego nikt znieść nie zdoła; ogień, którego nikt nie wytrzyma, robak dręczący co nigdy nie umiera, woń zabijająca, ciemności nieprzebyte, razy mordercze, widok szatanów przerażający, wstyd grzechów straszny, rozpacz po straconym szczęściu, granic nie mająca".

Powiedz bracie drogi, czy choć jedną najmniejszą z tych mąk nagotowanych w piekle przenieść zdołasz, dajmy na to, chwilkę małą? Zapewne wzdrygasz się na samą myśl o tym. A cóż dopiero będzie, gdy cierpieć przyjdzie jednocześnie wszystkie razem nagromadzone męczarnie, i to na całym ciele, na zmysłach zewnętrznych i wewnętrznych, nie tylko przez jedną chwilę, przez jedną noc, albo tysiąc nocy, lecz przez całą wieczność! Gdzież znaleźć język, gdzież są wyrazy, gdzież cierpienia, męki, które by mogły dać wyobrażenie o małej chociaż cząstce niezliczonych katuszy piekła?

II.

A jednak te kary, jakkolwiek straszne, nie są większe od tej drugiej męki, którą teologowie nazywają karą potępienia. Zasadza się ona na wiecznym rozłączeniu z Bogiem, na wiecznym nieoglądaniu Boga.

Im człowiek większe utraca dobro, tym mocniejszą czuje boleść. Że zaś ze wszystkich dóbr, Bóg jest największym dobrem; więc postradać Boga jest największym nieszczęściem ze wszystkich nieszczęść. Któż zaprzeczy tej prawdzie?

Wiedzieć nadto potrzeba, że prócz kar wspólnych wszystkim, są kary szczegółowe, do każdej osoby i do każdego grzechu zastosowane. I tak, jedne są dla pysznych, drugie dla zawistnych, inne dla chciwych, inne dla lubieżnych, i tym podobne. Dla niektórych męki przymnażane będą w miarę przyjemności doznanych, lub w stosunku pychy, jaką się unosili. Nagość będzie karą za zbytek w strojach, głód i pragnienie karą za niewstrzemięźliwość w pokarmach i nieumiarkowanie w napojach.

Wszystkie zaś te kary będą połączone z wiecznością jak klucz z zamkiem. Boby wszystko było znośniejszym, gdyby się miało kiedyś skończyć; lecz kara ta nie ma końca, ulgi, odpoczynku, nie może się skrócić i nie ma nadziei, aby sama lub Ten kto ją nałożył, miał koniec.

Gdyby ten co ją ponosi żył tylko do czasu jakiegoś, byłaby jeszcze ulga jaka taka; ale niestety! i on, jak wygnaniec wieczny, niezatartym piętnem ohydy splamiony, istnieć wiecznie musi!

Któż tu nie przyzna, że jest to niepojęta dla rozumu ludzkiego kara!

Wspomnienie nieskończoności jest najstraszniejszą boleścią dla potępionych. Gdyby te kary ograniczyć się dały, dajmy na to, tysiącem lat, milionem, lub, jak jeden Doktor Kościoła mówi, gdyby chociaż nadzieję mieć można, że się skończą przypuśćmy wtedy, kiedy ocean wyschnie, jeżeli z niego po kropli wody co sto tysięcy lat ujmować będą – i to byłoby niezmierną pociechą. Lecz i tego nie będzie: wieczność kar jak wieczność Boskiej Osoby bez końca będzie. Jak długo Bóg będzie Bogiem, tak długo potępieni będą potępionymi. Dopóki Bóg nie przestanie być tym czym jest, dopóty nie zmieni się ich położenie. A że Bóg zawsze będzie tym czym jest, więc i ich położenie będzie zawsze to samo, nad wyraz nieszczęśliwe, straszne, bolesne, nieznośne!

Otóż nad tą nieskończonością, nad tą wiecznością, nad tym "nigdy", bracia mili, ach! jakżebym pragnął, żebyście się często zastanawiali, często rozmyślali; żeby ona was przenikała, życiem waszym kierowała; na was i na życie wasze wpływała, gdyż Prawda Odwieczna mówi: "Niebo i ziemia przeminą, ale słowa moje nie przeminą" (1). Amen.

Cyt. za: Nauki na niedziele i święta całego roku miane w Kollegiacie Łowickiej przez Księdza Antoniego Chmielowskiego. T. III: Czas po Zielonych Świątkach. Warszawa 1893, ss. 369-372. (Niedziela dziewiętnasta po Świątkach).

(Pisownię nieznacznie uwspółcześniono).

Pozwolenie Władzy Duchownej:

APPROBATUR.

Varsaviae die 14 (26) Junii 1891 anno.

Judex Surrogatus,

Canonicus Metropolitanus

R. Filochowski.

pro Secretario

J. Podbielski.

N. 2870.

Przypisy:
(1) Łk. 21, 33.

Nota o autorze: "Św. Piotr z Alkantary (Petrus de Alcantara), Wyznawca; – święto 19 października.

Ur. w Alcantara (Hiszpania) w r. 1499, jako potomek grandów hiszpańskich, wstąpił do franciszkanów obserwantów, a w r. 1554 przeprowadził jeszcze surowszą reformę. Członkowie tej gałęzi, zwani "alkantarystami", dotrwali aż do unii braci mniejszych obserwantów w r. 1897. Piotr był jednym z wielkich mistyków Hiszpanii XVI wieku. Św. Teresa, której reformę zakonów karmelitańskich pochwalał i do niej zachęcał, powiedziała o nim, że stopień wysoki jego umartwień i pokuty zdawał się być ponad pojęcie ludzkie. Dziełko jego o modlitwie było wielce cenione. Um. 18. 10. 1562 r. w Arenas. Kanonizowany r. 1669. Jest głównym patronem Brazylii". – Biskup Karol Radoński, Święci i Błogosławieni Kościoła Katolickiego. Encyklopedia Hagiograficzna. Warszawa – Poznań – Lublin [1947], s. 386.

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Kraków 2004

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: