Neo-chrześcijanie i neo-katolicy

Ks. Władysław Michał Dębicki

Pyszałkowate odrzucanie nauki Kościoła Bożego przez rzekomych "poszukiwaczy Boga i Chrystusa" nie wynika bynajmniej z jakiegoś szczególnego idealizmu religijnego, lecz jest owocem tej dobrze w dziejach herezji znanej sofistyki, która zawsze naciągała prawdę objawioną do ludzkich uprzedzeń i namiętności. Neo-chrześcijanie nie chcą być prawdziwymi katolikami, ponieważ godność ta wkłada na ludzi wielkie i święte obowiązki, krępuje złe skłonności, każe iść ciernistą drogą obowiązku, poświęcenia i cnoty. Oni zaś chcieliby religii wygodnej, epikurejskiej, dającej dużo pretekstu do efektownej pisaniny, a nie zobowiązującej do niczego. Uchodzić za ludzi religijnych, nie wierząc w nic, gadać wiele o potrzebie odrodzenia duchowego, a jednocześnie brnąć po uszy w materialistycznej teorii i praktyce, sprzedawać liczmany (1) ogólników i bredni za szczerozłotą monetę prawdy – oto, co stanowi istotę mistyfikacji, zwanej neo-chrystianizmem, neo-katolicyzmem itp. (...)

Zbawienia, celu żywota, reguł postępowania i dźwigni moralnej szukają rzekomi neo-chrześcijanie i neo-katolicy (2) obłudnie i stronniczo, z powziętym naprzód zamiarem zamykania oczu na prawdę, jeśli ta nie odpowiada ich urojeniom, jeśli na nich wkłada obowiązki i ogranicza samowolę. Zbawcę chcą znaleźć nie tam, gdzie On przebywa – w Kościele, lecz na manowcach swojej fantazji i spaczonej woli. Domagają się jakiegoś amerykańskiego katolicyzmu, jak gdyby w Chicago lub Filadelfii wolno było prawdziwemu katolikowi wierzyć i postępować inaczej, niż w Rzymie i Paryżu. Zżymają się na pozytywizm, choć grzęzną w bagnie materialistycznych hipotez i mrzonek sceptycznych. Mienią się wreszcie chorążymi reakcji przeciw wolterianizmowi, a sami szydzą z rzeczy najświętszych, nie ustępując pod tym względem ani fernejskiemu bluźniercy, ani jego epigonom współczesnym.

Chrystus Pan przez usta swego Kościoła nie przestaje wołać do tych zbłąkanych: Jam jest drogą, prawdą i życiem. Jego łaska kołacze do ich serca i budzi w nich sympatie dla prawd Objawienia. Oni wszakże, ulegając pysze swego umysłu i przewrotnym opiniom zepsutego świata, brną przez zarośla fałszu w kierunku przeciwnym.

Niestety, najbardziej głuchymi, jak mówi przysłowie francuskie, są ci, którzy słyszeć nie chcą. Il n’y a pas des sourds pirs que ceux qui ne veulent pas entendre.

Ks. Władysław Michał Dębicki

Tekst powyższy jest fragmentem artykułu pt. Neochrystianizm zamieszczonego w: Ks. Władysław Michał Dębicki, Studia i Szkice religijno – filozoficzne. Seria II-ga, Warszawa 1901, ss. 110-128.

Przypisy:
(1) Liczman, liczbon, liczban, – marka do gry w kształcie kostki albo monety, służąca do rozliczania się; przen. rzecz fałszywa, podawana za prawdziwą – M. Arcta Słownik ilustrowany języka polskiego. [T. I.], Warszawa 1929, s. 309.

(2) W tym miejscu tekst nieznacznie zmieniono (z uwagi na poczynione skróty). W oryginale tekst (wraz z poprzednim zdaniem) brzmiał następująco: "Nie tak rzekomi neo-chrześcijanie i neo-katolicy. Zbawienia, celu żywota, reguł postępowania i dźwigni moralnej szukają oni obłudnie...".

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMIV, Kraków 2004

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: