ZIARNO I KĄKOL
Abp Józef Teodorowicz
"Podobne
się stało królestwo niebieskie człowiekowi, który posiał dobre nasienie
na roli swojej.
A gdy ludzie spali,
przyszedł nieprzyjaciel jego i nasiał kąkolu między pszenicą i odszedł.
A gdy urosła trawa
i owoc uczyniła, tedy się pokazał i kąkol.
A przystąpiwszy słudzy
gospodarscy rzekli mu: Panie, izaliś nie posiał dobrego nasienia na roli
twojej? Skąd tedy wziął się kąkol?
I rzekł im: Nieprzyjazny
człowiek to uczynił. A słudzy rzekli mu: Chcesz, iż pójdziemy i zbierzemy
go?
I rzekł: Nie, byście
snadź, zbierając kąkol, nie wykorzenili wraz z nim i pszenicy. Dopuśćcie
obojgu róść aż do żniwa, a czasu żniwa rzeknę żeńcom: Zbierzcie pierwej
kąkol, a zwiążcie go w snopki ku spaleniu, a pszenicę zgromadźcie do gumna
mojego.
Ten, który sieje dobre
nasienie, jest Syn Człowieczy. A rola jest świat; a dobre nasienie, ci
są synowie królestwa; a kąkol są synowie złego.
A nieprzyjaciel, który
go nasiał jest diabeł; a żniwo jest dokonanie świata; a żeńcy są Aniołowie.
Jako tedy kąkol zbierają i palą ogniem, tak będzie w dokonaniu świata:
pośle Syn Człowieczy Anioły swoje, a zbiorą z królestwa jego wszystkie
zgorszenia i tych, którzy czynią nieprawość, i wrzucą ich
w piec ognisty. Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów. Tedy sprawiedliwi
świecić będą, jako słońce w królestwie Ojca ich"
(Mt. 13, 24-30. 37-43).
I.
Bacznego tu oka potrzeba, by siewcę kąkolu podpatrzeć. Przeczysz – to i z trudem rozróżnić ci przyjdzie między kąkolem i ziarnem.
Kąkol dopiero, gdy urośnie, widocznym się staje.
Jego period współpożycia z ziarnem upodabnia się na zewnątrz z dobrem.
Jest w tym
właśnie arcymistrzostwo złego, że się zapożycza w formy dobrego, że rośnie,
czerpiąc ze skarbu dobra. Nie poznać więc łacno różnicy między złem a dobrem,
kąkolem a pszenicą.
Tak jest z kąkolem w duszy; tak w życiu społecznym. Principiis obsta – oto rada stara dla duszy.... Ale gdy dusza stanie na innej zasadzie, gdy nazbyt siebie pewna, przypuści złe, niebaczna – staje się jego pastwą.
Złe, wdzierające się do duszy, zyskuje w rywalu sprzymierzeńca. W tym sercu właśnie, które miało być twierdzą i warownią przeciw niemu, otwierają mu się na oścież bramy. Nie od razu co prawda; z początku straż zapuszcza się tylko w niebezpieczną gawędkę z wrogiem, ale kluczy oddać nie myśli. Zaczyna się przytępiać uczucie wrogie.
Ten początek właśnie zwiastuje przegraną.
Złe wdziera się głębiej i dalej.
Już to poczyna być duszy widocznym, że poszła w ustępstwach za daleko.
A jednak jest jeszcze możliwość odwrotu.
Ale najczęściej dusza poczyna wtedy fałszować głos sumienia. Poczyna wchodzić z nim w układy.
Z początku mówiło się: to niewielkie nieszczęście, to nic... Teraz się mówi: to jeszcze wolno... granica złego nie jest ostatecznie zniszczona.
I złe obejmuje już w posiadłość samo sumienie.
Dotąd kryło
się pod skrzydła wrażliwości, fantazji, teraz poszło dalej. Już krok tylko
stąd do zupełnej ruiny.
Oto skutki nie opatrzenia się i niebaczności.
Stoi więc dusza karnością wnętrzną, która złe odpiera od razu.
Jakże to nieraz historia życia zmarnowanego albo upadłego poczyna się od jakiejś chwili niebacznej, w której się pierwszy posiew kąkolu dopuściło.
Nieraz, by uratować duszę, trzeba zmienić taktykę. Inną wprost postawić trzeba zasadę.
Niedbalstwu i niebaczności, która wpuszcza złe w nadziei, że je wyrzuci, trzeba przeciwstawić nieprzejednanie i czujność sumienia.
A im wrażliwsza jest dusza, im bardziej niebezpieczne dla niej kokietowanie ze złem, tym łacniej uchroni się wszystkiego przez odrzucenie złego z góry.
Są dusze,
które żyją upodobaniami i nienawiściami bardziej, niż zasadami; dla takich
szczególniej ratunek zasady idzie przez serce – przez miłość, czy nienawiść.
Cóż mnie ma czujnym uczynić, o Panie?
Miłość Twoja, o Jezu!
Ona mnie uczyni jedynie przemyślnym i czujnym.
Ona wreszcie sprawi, że w dobrym działaniu będę naśladował tych, co sieją kąkol.
Jak oni kąkol wsiewają w pszenicę, tak dusza, Tobie oddana, wsiewa pszenicę w kąkol.
II.
Parabola ta to jedno wejrzenie Jezusa w dzieje ludzkości, w dzieje Kościoła i duszy. Jakież to wejrzenie proste, a jakie potężne! Proste, bo osnute na tak zwyczajnej kanwie, jak rośnięcie kąkolu obok pszenicy, jak dzieje ziarna i kąkolu, tak powszednie, tak znane w najuboższym gospodarstwie rolnika Galilei; potężne, bo tajemnica serca Bożego w losach Kościoła, bo ostateczna rozegrana dziejów roztacza się w tej paraboli przed naszymi oczyma.
W sercu Bożym są dwa rysy: wrażliwość na złe, rozliczanie skutków kąkolu i załatwienie się ostateczne z kąkolem; a drugi rys, to mądra, uzasadniona najpoważniejszymi względami cierpliwość, która dozwala, ku zgorszeniu służby, rosnąć kąkolowi obok pszenicy.
Jakże mi wiele tłumaczy takie wejrzenie Jezusa i w dusze i w dzieje!
Rozumiem teraz, o Jezu, Twoją dziwną cierpliwość wobec złego, która nieraz jest tak tajemniczą, tak, dla gorączki ludzkiego serca, niezrozumiałą, że aż Cię pomawiają o obojętność na złe, które się pleni.
Rozumiem, lecz i drżę na myśl, że w tym wejrzeniu cierpliwym tkwi jednak groza ostatecznej rozprawy i sądu.
Z wejrzenia Twojego miłosierdzia wzeszło życie mej duszy, bo gdzie bym ja dziś był, gdybyś Ty, o Panie, chciał plenić zaraz kąkol, skoro tylko ten wschodzić począł na roli Twojej. W wejrzeniu Twojej sprawiedliwości niechaj czerpię tę święta obawę, jaką mi nakazuje Apostoł, gdy mówi: "Ze drżeniem sprawujcie zbawienie wasze".
I jakżebym
pragnął, o Jezu, patrzeć Twoim wzrokiem i w losy Kościoła i w losy ojczyzny,
budzącej się do życia. Miłość moja dla Twej świętej sprawy tak jest zmieszana
z gorliwością fałszywą, nie miłosną, z bólem, tak na wskroś ziemskim i
ludzkim. W Twoim wejrzeniu zdobędę jeszcze większą czułość i wrażliwość
na grzech i złe, już oczyszczoną z ludzkiej przymieszki,
ale też i posiądę w nim tę świętą cierpliwość, jaka płynie z ukochania
dobrej sprawy w Tobie.
Ks. J. TEODOROWICZ (ARCYBISKUP), OKRUCHY EWANGELICZNE. W LWOWIE 1923, ss. 14-20.
(Pisownię i słownictwo nieznacznie uwspółcześniono).
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMV, Kraków 2005
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: