KRÓTKIE

 

NAUKI HOMILETYCZNE

 

na niedziele i uroczystości całego roku

 

WEDŁUG

 

Postylli Katolickiej Większej

 

KS. JAKUBA WUJKA SI

 

OPRACOWAŁ

 

BP WŁADYSŁAW KRYNICKI

 

––––––––

 

Niedziela dziewiętnasta po Zielonych Świątkach

 

Boski Zbawiciel nasz najczęściej mówił przez przypowieści, ten bowiem sposób nauczania łatwiejszy jest dla słuchających, bardziej zaciekawia, dłużej tkwi w pamięci i nietrudno z niego wyprowadzić zbawienną przestrogę. I dzisiejsza Ewangelia jest właśnie jedną z takich przypowieści, a zawiera w sobie przypomnienie dobroci Boga i niewdzięczności ludzkiej. Albowiem król, o którym w niej jest mowa, to sam Bóg wszechmogący; syn królewski, to Jezus Chrystus; małżeństwo, to zjednoczenie natury Boskiej z naturą ludzką w Panu Jezusie, czyli tajemnica wcielenia Syna Bożego i spokrewnienie się Boga z ludźmi. Gody małżeńskie, to odkupienie i zbawienie, które nam przyniósł Boski nasz Zbawca. Woły i co było karmnego, to rozmaite dary i łaski, które On nam zgotował. Zaproszeni, to naród żydowski, któremu naprzód dane były obietnice Boskie. Słudzy najpierw posłani, to Mojżesz, Aaron, Jozue, Samuel, Dawid. Słudzy posłani po wtóre, to Eliasz, Elizeusz, Izajasz, Jeremiasz i inni prorocy. A że jedni z zaproszonych przyjść nie chcieli, drudzy o gody nie dbali, inni się wioskami i kupiectwem wymawiali, jeszcze inni sługi królewskie lżyli i zabijali, okazuje to rozmaitą niewdzięczność ludu żydowskiego. Wojska, które ów lud wytraciły i rozproszyły, byli Rzymianie. Słudzy po raz trzeci posłani, są święci Apostołowie. Lud, ze wszystkich dróg zebrany, są poganie, zgromadzeni ze wszystkich narodów. Gody, napełnione biesiadnikami, oznaczają wielką ilość ochrzczonych. Że się dobrzy ze złymi na godach pomieszali, okazuje, że nie wszyscy są Chrystusowi, którzy się chrześcijanami nazywają. Człowiek, który nie miał odzienia weselnego, znamionuje tych, którzy mają wiarę, ale nie mają miłości i dobrych uczynków. Przybycie króla na oglądanie biesiadników przypomina przyszły sąd Boga nad nami. Spostrzeżenie człowieka, nienależycie odzianego, daje znać, iż na sądzie Bożym nic się nie zatai, że tam nawet skryte myśli będą ujawnione. Strofowanie królewskie, to ów robak, który gryzie sumienie ludzi potępionych i który nigdy nie ma umrzeć. Milczenie strofowanego jest dowodem, iż przed obliczem Boga żadna wymówka nic ważyć nie będzie. Słudzy, pod których moc jest oddany na ukaranie, są czarci piekielni. Związane ręce i nogi ostrzegają, iż po sądzie Bożym już nikt ani pokuty czynić, ani dobrych uczynków pełnić, ani się potępienia, na które sobie zasłużył, ustrzec nie może. Wrzucenie w ciemności zewnętrzne to nieodwołalność wyroku, który na wszystkie wieki skutek mieć będzie. Oto jakie nauki Pan Jezus zebrał w tej przypowieści, aby i najprostszy człowiek zrozumiał, co nam Bóg wszechmogący i miłosierny uczynił, co czyni jeszcze i co potem czynić będzie, aby nikt nie miał wymówki, że o tym nie słyszał, albo tego nie wiedział.

 

Gdy przeto dobroć Króla niebieskiego wzywa nas na te gody, na których Syn Jego najmilszy pragnie sobie dusze nasze poślubić, aby je na wieki uczynił szczęśliwymi, starajmy się usłuchać świętego wezwania Jego. Co by to za miłość była, gdyby syn królewski tak dalece umiłował prostą wieśniaczkę i poddaną swoją, żeby dla niej zapomniał swego stanu wysokiego i opuścił Ojca, pałace i szaty drogocenne, a przyodziawszy się jako zwyczajny wieśniak, mieszkał tak przez lat trzydzieści nikomu nie znany i służył swej wybranej nawet pomimo tego, że ona by o niego nie dbała! Co by to za miłość była, gdyby On, ujrzawszy ją splugawioną, wywlókłby ją z poniżenia, obmył w łaźni swojej, przyodział w królewskie szaty i uczynił ją małżonką i współdziedziczką królestwa swego!... O wszechmocny Panie i Zbawicielu nasz miły, cóż to jest w porównaniu do tej miłości, którąś Ty nam raczył okazać? Albowiem Ty, będąc Synem Najwyższego, Królem nad królami i Panem nad wszystkimi pany, opuściłeś dom swój i królewskie pałace swoje i dziedzictwo swoje, wyniszczyłeś i uniżyłeś sam siebie, przyjąłeś postać sługi, byłeś znalezion jako człowiek, mieszkałeś przez lat trzydzieści i kilka w lichej wiosce tego mizernego świata, obrałeś sobie rodzaj ludzki za umiłowaną oblubienicę, a chociaż znalazłeś ją splugawioną wszelkimi nieprawościami, wyrwałeś ją przecie z tego błota, obmyłeś we własnej krwi Twojej, dałeś nam wszelkie pomoce do zbawienia i gorąco pragniesz uczynić współdziedzicami Twego wiecznego królestwa. Któżby był kiedy uwierzył takiej nieskończonej dobroci Twojej, gdybyś sam tego nie raczył objawić?... Skądże tobie, o duszo człowiecza, skądże tobie tak nieoszacowana cześć i chwała, żeś jest oblubienicą Tego, na którego się anieli napatrzeć nie mogą? Skąd tobie taka łaska, aby Ten był oblubieńcem twoim, którego piękności i niebo i świat się dziwuje, którego skinieniu wszystko jest posłuszne? Cóż oddasz temu Panu za wszystko, co On tobie uczynić raczył? Oto porzuć grzechy i złe żądze i przemijające marności świata, a zachowaj wiarę i miłość twemu Boskiemu Oblubieńcowi, gdyż On nic innego nie żąda od ciebie, jedno wiary i miłości. Niestety, pospolicie jednej z tych dwóch rzeczy nam nie dostaje i rzadko to oboje społem bywa. Żydom nie dostawało wiary w Chrystusa Pana, a nam przeważnie nie dostaje miłości. Oni do Jezusa wiarą przyjść nie chcieli, a my chociaż idziemy, ale tak się na owych godach sprawujemy, iż się bać potrzeba, aby gdy przyjdzie sąd Boży, większej części od królestwa niebieskiego nie odpędzono. A czemuż to? Bo chociaż wierzymy i za stołem siedzimy, to jest do Kościoła katolickiego należymy, to jednak w szatę weselną, czyli w prawdziwą miłość Boga i bliźniego nie jesteśmy przyobleczeni. Więc cóż po tym, żeśmy katolicy, żeśmy na godach, jeśli dla niedostatku miłości wykluczeni będziemy od owej wielkiej i wiecznej wieczerzy w niebiesiech?

 

Nie wszyscy zaproszeni usłuchali wezwania sług królewskich, a Ewangelia dzisiejsza podaje pięcioraką przyczynę owej niewdzięczności ludzkiej. Pierwszą jest brak dobrej woli, dobrej ku temu chęci: I nie chcieli przyjść. Dobra wola jest – chcieć, czego Pan Bóg chce, a nie chcieć czego i On nie chce; bo gdybyśmy dobrą wolę mieli, nigdy byśmy nie zgrzeszyli, nigdy byśmy od Boga i przykazań Jego nie odstąpili. Ta dobra, Bogu posłuszna wola, przeciwna jest swawoli, która ciągnie do tego, co się złej miłości własnej i zepsutym żądzom podoba. Przeto i Duch Święty upomina: Nie chodź za pożądliwościami twymi, a odwracaj się od swej woli (Ekli. XVIII, 30). Drugą przeszkodą zbawienia naszego jest niedbalstwo: a oni zaniedbali. Nie ospałym, ale pilnym i pracowitym obiecane jest królestwo Boże i na ostatnim sądzie niebieski Gospodarz tym tylko każe wydać zapłatę, którzy w winnicy Jego wiernie robili. Trzecią przeszkodą – pycha, wyrażona przez tych, którzy ufni w swą wielkość, odeszli do wsi swojej i nie raczyli przyjąć zaproszenia. Pycha jest jedną z największych przeszkód do służenia Panu Bogu, który dlatego wyraźnie mówi przez proroka: Nie będzie mieszkał w pośród domu mego, który czyni pychę (Ps. C, 7). Czwartą jest chciwość, oznaczona przez tych, którzy wzgardzili zaprosinami dla zysków kupieckich. Mnogich (powiada Pismo św.) zatraciło złoto i srebro (Ekli. VIII, 3). A cóż ci pomoże, chrześcijaninie, choćbyś wszystek świat zyskał, jeśli utracisz duszę swoją? Nie chcę jednak, aby mnie kto źle zrozumiał; ani bowiem wioski, ani przemysł, ani kupiectwo samo przez się nie jest złe, lecz złe jest to, że ludzie tych rzeczy nadużywają ku obrazie Pana Boga, że się częstokroć całkowicie, z zaniedbaniem swej duszy, tym sprawom oddają. Piąta wreszcie przyczyna jest złość ludzka i dziwna jakaś niegodziwość serca, jaka była w tych, którzy pojmali sługi królewskie i zelżywszy, zabili je. I dziś niemało takich nienawistnych prześladowców wiary św., Kościoła i sług jego. Biada im, bo czeka ich pewna kara Boża!

 

Lecz i my, chrześcijanie, przez chrzest św. i łaskę wiary dopuszczeni na gody, to jest zaliczeni do dzieci świętego katolickiego Kościoła, nie dufajmy w sobie, ale się nadto pilnie starajmy o szatę godową, to jest o prawdziwą miłość Boga i bliźniego, jako się wyżej rzekło. Inaczej bowiem na sądzie Pańskim ani słowa na swą obronę mieć nie będziemy, a Król niebieski bezwątpienia każe nas wrzucić do ciemności zewnętrznych. Wewnętrzne ciemności (mówi Grzegorz św.) jest ślepota serca, a zewnętrzne – noc wiecznego potępienia. Sprawiedliwie przeto tego wyrzucają do zewnętrznych ciemności, kto wewnętrzne do duszy swojej dopuścił. A w owych okrutnych ciemnościach piekielnych niczego się nie spodziewać, jedno płaczu i wiecznego zgrzytania z bólu i rozpaczy.

 

O wielki i sprawiedliwy Królu i Sędzio, nie dopuść na nas takiego końca, lecz jakoś nas z łaski Twojej policzył między wielu wezwanych, tak przez miłosierdzie swoje policz nas między owych mało wybranych.

 

–––––––––––

 

 

Krótkie nauki homiletyczne na niedziele i uroczystości całego roku według Postyli Katolickiej Większej Ks. Jakóba Wujka opracował Ks. Władysław Krynicki. Włocławek. Nakładem Księgarni Powszechnej. 1912, ss. 280-284.

 

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)

Cracovia MMXVII, Kraków 2017

 

DJVU PDF )

 

Powrót do spisu treści książki biskupa Władysława Krynickiego pt.
Krótkie nauki homiletyczne na niedziele i uroczystości całego roku

według Postylli Katolickiej Większej ks. Jakuba Wujka SI

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: