DZIEJE NARODU POLSKIEGO

 

(WIECZORY POD LIPĄ)

 

LUCJAN SIEMIEŃSKI

 

––––––––

 

WIECZÓR VIII.

 

Jako Mieczysław oszukuje Helenę, matkę Leszka Białego. – Dwóch panów Krakowskich wsadzają i zrzucają królów z tronu. Leszkowi dają tron, byle oddalił przyjaciela; Leszek woli przyjaciela, niż tron. – Władysław Laskonogi krótko panuje. Leszek pobił pod Zawichostem Rusinów; wojował z Pomorzanami i od nich zabity w Gąsawie. – Konrad brat Leszków sprowadza Krzyżaków, aby go od pogan bronili. Sprowadził ich na nasza biedę.

 

LESZEK BIAŁY

 

Po śmierci Kazimierza Mieczysław Stary znalazł stronników i chciał znowu odzyskać tron: luboć na nim siedział już syn Kazimierzów Leszek, zwany Białym od jasnych włosów. Ale że Leszek był jeszcze małym chłopaczkiem, przeto zostawał pod opieką swej matki Heleny, oraz Pełki biskupa Krakowskiego i Mikołaja wojewody Krakowskiego. Ci tedy panowie ujęli się za Leszkiem i nad rzeczką Mozgawą o 7 mil od Krakowa stoczyli bitwę z Mieczysławem, w której go pobili, a nawet ranili. Ale Mieczysław szczwany lis, tak umiał Helenie pochlebiać, takie złote góry obiecywać, że łatwowierna niewiasta dobrowolnie ustąpiła z tronu. Niedługo jednak się cieszył swoimi przebiegami, bo znowu obrzydł Polakom i musiał jak niepyszny wynosić się z Krakowa; aż też nareszcie nawichrzywszy dużo, skończył niespokojny żywot.

 

Zaraz tedy Mikołaj wojewoda, który rej wodził w całym Krakowskiem i z Pełką razem rządził, posłał do Leszka do Sandomierza, aby przyjechał objąć królestwo, ale pod warunkiem, że zaraz od siebie oddali swego najlepszego przyjaciela Goworka, świętobliwego starca, który go wychował, wyuczył robić bronią, jeździć na koniu, być sprawiedliwym i miłować Boga. Goworek skoro to usłyszał, zaraz Leszka pożegnał i chciał jechać gdzie w świat, aby nie być przeszkodą Panu do osiągnienia korony; ale Leszek rozpłakał się i rzekł do tych, co po niego przyjechali: wracajcie z Bogiem; niech Krakowiacy szukają sobie innego książęcia; nie mogę bowiem wiele ufać ludziom, co mi chcą wydrzeć mego najlepszego przyjaciela. – Otóż macie, dzieci moje, piękny przykład cnoty! pogardził Leszek koroną, przenosząc nad nią przyjaciela. – Odebrawszy taką odpowiedź panowie Krakowscy, wezwali na tron syna Mieczysława Starego, imieniem Władysława, który miał przydomek Laskonogi, dla cienkich i długich nóg.

 

WŁADYSŁAW LASKONOGI

 

Aczkolwiek Władysław był człek łagodny, dostępny, sprawiedliwy, niedługo siedział na stolicy Krakowskiej, gdyż skoro Mikołaj, ów potężny wojewoda umarł, nie mając pleców, wrócił do swojej dzielnicy do Gniezna, gdzie zwykle mieszkał.

 

Tymczasem Leszek siedząc na swoim Sandomierzu, dużo miał utrapienia z Rusinami z Halicza, którzy napadali jego ziemię pod dowództwem księcia Romana, którego ojciec Leszków Kazimierz był osadził na tronie w Haliczu, a teraz niewdzięcznik ten podniósł broń na syna swego dobrodzieja. Roman szeroko spustoszył kraj, między innymi zagarnął ziemię Lubelską, ale usłyszawszy, że Polacy nań się zbierają, przeprawił się przez Wisłę pod Zawichostem i stoczył bitwę, w której choć naszych była tylko garstka, a Rusi kilka razy tyle, przecież zwycięstwo było przy Leszku i Roman w ucieczce zabity został. Ciało jego wykupili Rusini za tysiąc funtów srebra.

 

LESZEK BIAŁY MONARCHĄ

 

Świetne to zwycięstwo Leszkowe gruchnęło po całej Polsce; więc znowu go wezwano na tron.

 

Objąwszy Leszek rządy, zaraz ruszył na uspokojenie Pomorzan i ustanowił nad nimi swego namiestnika Światopełka. Trudno czasem poznać wilka w baraniej skórze, tak i Leszek nie poznał się na Światopełku, bo ten niewdzięcznik i zdrajca, nabrawszy sił, wzbraniał się płacić daninę Polakom, a nadto chciał aby go nazywano księciem Pomorskim. Leszek zwołał na radę książąt Polskich i Śląskich do Gąsawy, koło Żnina, aby rozsądzić, czy Światopełk ma słuszność, czy nie? – Gdy oni tak radzą, wpadają Pomorzanie do Gąsawy, mordują, kaleczą kogo napadną na drodze. Leszek był właśnie w kąpieli, gdy rozruch usłyszał, wskoczył na konia i zaczął uciekać, ale go Pomorzanie dognali i zabili blisko wsi Marcinkowa.

 

KONRAD BRAT LESZKÓW

 

Leszek, zapomniałem wam powiedzieć, miał jeszcze brata Konrada; temu dał on w dziedzinę Mazowsze i Kujawy. Te prowincje, czyli ziemie graniczyły z Prusakami, narodem dzikim i wojennym; były zatem wystawione na ciągłe napady i drapieże. Póki Konrad miał przy boku Krystyna, wojewodę Płockiego, póty Prusacy cicho siedzieli, bo go się bali, jak ognia i nie nazywali inaczej, tylko: bożkiem polskim; ale Konradowi nie podobała się ta sława i poczciwość wojewody, więc go zabił, czy z zazdrości, czy z gniewu. Dopieroż to Prusacy usłyszawszy, że Krystyn, bicz ich, nie żyje, zaczęli rabować i palić ziemię Konrada, który nie wiedząc na nich sposobu, gdyż sam był lichy wojownik, wezwał na pomoc Krzyżaków i dał im ziemię Chełmińską za to, aby go od pogan bronili, a to w roku 1227.

 

KRZYŻACY

 

Trzeba wam wytłumaczyć, co to byli za jedni ci Krzyżacy. Wiecie z Historii świętej, że Zbawiciel nasz ukrzyżowany i pochowany w Jerozolimie. Do Jego grobu chodzili pielgrzymi z całego świata, modląc się o różne łaski i żebrząc odpuszczenia grzechów. Ale niejakiego czasu, gdy Arabowie opanowali Jerozolimę, bardzo trudno było odprawiać tę podróż, bo ci niewierni często zabijali Chrześcijan pielgrzymujących do świętego grobu. Królowie Europejscy, jak Francuski, Angielski, Niemiecki ujęli się za pielgrzymami i ogłosili wojnę świętą, czyli krzyżową, aby grób Chrystusów odebrać z rąk niewiernych. Na tej wojnie potworzyły się różne bractwa, czyli zakony rycerskie, już to dla obrony pielgrzymów, już dla leczenia chorych i rannych. Po skończeniu zaś tych wojen, zakony te wróciły do Europy i jedne osiadły we Francji, drugie w Niemczech. Konrad więc wezwał jeden taki zakon zwany: Bracia Szpitalni, albo Krzyżacy, aby mu pomógł wojować niewiernych Prusaków. Byli to rycerze ćwiczeni w wojennym rzemiośle, zwykle cali w żelaznej zbroi, na której nosili biały płaszcz z czarnym krzyżem. Żon nie mieli, żyli jak mnichy, modląc się i bijąc. Ostrzegano Konrada, aby tych wilków nie wpuszczał do owczarni; ale on się uparł na swoim, i Polska potem ciężko za ten błąd odpokutować musiała.

 

–––––––––––

 

 

Dzieje Narodu Polskiego spisane przez Lucjana Siemieńskiego, a przedrukowane z edycji Poznańskiej, pod tytułem "Wieczory pod lipą" i ozdobione rycinami Antoniego Oleszczyńskiego. 1848, ss. 48-52.

                                                                   

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMXVI, Kraków 2016

Powrót do spisu treści książki Lucjana Siemieńskiego pt.
Wieczory pod lipą czyli Historia narodu polskiego

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: