DZIEJE NARODU POLSKIEGO

 

(WIECZORY POD LIPĄ)

 

LUCJAN SIEMIEŃSKI

 

––––––––

 

WIECZÓR XXII.

 

Król Zygmunt zastaje nieład i ani grosza w skarbie i zapobiega temu. – Kniaź Gliński odgraża się królowi; zabija Zabrzezińskiego i sam przerzuca się do Moskala, z którym napada ojczyznę. – Gliński chciałby wrócić do ojczyzny, ale car mu oczy wyłupił. – Cesarz niemiecki buntuje nieprzyjaciół na Polskę, potem zaprasza do siebie Zygmunta i szuka zgody. – Krzyżak nie chce hołdu składać; król polski wydaje mu wojnę, pobity musiał się upokorzyć. – Mistrz krzyżacki z księdza zostaje lutrem i żeni się.

 

ZYGMUNT I

 

Tak na Litwie, jak w Polsce, czyli w Koronie, obrano sobie Zygmunta I, brata dwóch poprzedzających królów. Był to pan bardzo gospodarny; wstąpiwszy więc na tron, pomyślał najpierwej o porządku w domu i aż wziął się za głowę, widząc jak w skarbie nie było ani grosza, a dobra królewskie pozadłużane i poniszczone. Naradził się więc z jednym bogatym mieszczaninem krakowskim, który tak dobrze rzeczy wykierował, że niebawem i pieniądze były w skarbie i długi na dobrach zostały popłacone.

 

W Litwie jednakże ciągle się burzyło z powodu nienawiści przeciw kniaziowi Michałowi Glińskiemu i kłótni jego z Janem Zabrzezińskim. Gliński prosił króla, aby Zabrzezińskiego ukarał, ale że to był człek niewinny, król więc nie kwapił się z karą; widząc to Gliński, powiedział w gniewie królowi: to ja sam sobie sprawiedliwość uczynię. Odjechał tedy na Litwę i stamtąd zaraz dał znać carowi moskiewskiemu, że mu litewskie zamki powydaje; a miał ich wiele, bo przecie połowę Litwy trzymał. Zbiera zatem car wojsko, wpada i zajmuje zamki, ale skoro król Zygmunt nadszedł z rycerstwem, umknął nazad do Moskwy. Gliński widząc, że to pora nasycić swą zemstę, napadł na Zabrzezińskiego w Grodnie, gdzie ten zawsze mieszkał, obstąpił dom i kazał go śpiącego w łóżku zamordować, a na znak radości, nosić jego głowę na tyce. Nie miał już ten zbrodniarz co robić w Polsce, uciekł zatem z familią swoją i przyjacioły do cara moskiewskiego i razem z Moskalami w wielkiej liczbie znowu wpadł na Litwę, ale wojsko polskie i litewskie pod dowództwem samego króla Zygmunta I, pobiło na głowę Moskali pod Orszą, a książę Konstanty Ostrogski gnał ich aż do Moskwy, bijąc po drodze. Gliński spokrewnił się z carem i długo, długo dokuczał swojej ojczyźnie, na koniec kiedy mu się sprzykrzyła służba u tyrana, zaczął pisywać listy do króla polskiego, aby mu przebaczył i pozwolił powrócić, które to listy, gdy wpadły w ręce carowi, kazał go do więzienia wtrącić i oczy mu wyłupić. Taki to koniec bywa zdrajców własnej ojczyzny!

 

Król tylko co się uskromił z Moskalami, kiedy przemyśliwać zaczął o ożenieniu się; aż wtem dają znać, że Bohdan wojewoda wołoski, wpadł na Pokucie, które jest prowincją polską, graniczącą z Wołoszczyzną, zniszczywszy tę ziemię, ciągnął aż pod Lwów i chciał go zdobyć. Tymczasem prędko wyprawiono Kamienieckiego hetmana, który z tyłu zabiegł Wołochom i wpadł do ich kraju r. 1509, pustosząc go, a mieszkańców biorąc do niewoli. Widząc Bohdan, że z niego tak zażartowano, wracał się czym prędzej do siebie na obronę własnego kraju i gdy się przez Dniestr przeprawiał, został na głowę pobity, musiał rad nierad przeprosić króla i hołd mu posłuszeństwa wykonać. Ci Wołosi zawsze nas nabawiali kłopotu z tym hołdownictwem; ale darmo, trzeba ich było mieć pod swoją władzą, jako mur od pogan, gdyż oni nas przegradzali od Turka i pierwszy ich napad wstrzymywali, byli bowiem chrześcijanie. Przypominacie sobie, że Krzyżacy pobici tyle razy, już nie byli podobni do owych dawnych Krzyżaków, strasznych swym rycerstwem zbrojnym od stóp do głów; teraz już się ich nie bano, jak się nikt nie boi węża, któremu żądło wyjmą. Jednakże starym zwyczajem, mistrz pruski nie chciał dotrzymywać Zygmuntowi obowiązków względem niego, a nawet hołdować się wzbraniał. Była to robota cesarza niemieckiego Maksymiliana I-go, który bardzo zazdrościł Polsce sławy, wielkości i dobrego rządu; a także i to go kłuło w oczy, że król Zygmunt ożenił się był z Barbarą Zapolyą, córką Jana Zapolyi, wojewody siedmiogrodzkiego, który miał dużo zamków i wojska. Maksymilian jeszcze i Glińskiego pobudzał, aby napadał Polskę z Moskalami i gdzie mógł, nieprzyjaciół sam robił. Ale z pomocą Boską, gdyśmy z wszystkiego obronną ręką wyszli, r. 1515 cesarz Maksymilian wezwał tak króla czeskiego Władysława, jak naszego Zygmunta, aby się zjechali pod Wiedeń, stolicy Austrii dla zrobienia zgody. Ażeby uniknąć wszelkich ceremonii, kazał cesarz na polu wkopać wielkie drzewo, pod którym monarchowie zjechali się z wielkim i wspaniałym orszakiem dworzan. Tam to napatrzyłeś się różnych przeróżnych narodów, w osobliwych ubiorach: Niemce zbrojno i ogromno, a Polacy, Węgrzy i Czechy od złota i srebra. Powitawszy się tam, pojechali do Wiednia, gdzie radzili i układali się, a potem na zabawach czas trawili; już to staczając udane bitwy, już tańcząc i bankietując. Poczym cesarz królowi Zygmuntowi dał dwa konie, całe w żelaznej zbroi, aż do kopyt; Zygmunt zaś darował cesarzowi wiele skór sobolich bardzo kosztownych. – Z tego wszystkiego to najlepsze było, że cesarz obiecał już nie buntować na Polskę sąsiadów, a nawet dać jej pomoc przeciw mistrzowi krzyżackiemu.

 

WOJNA Z KRZYŻAKAMI

 

         Musiał też król Zygmunt wziąć się do oręża na tego mistrza, który się nazywał Albert i był siostrzeńcem królewskim, a to dlatego, że wpadł był do Żmudzi i tam dużo złego nabroił; a potem znowu, że się na dobre uzbrajał i chciał Pomorze i Gdańsk odebrać, które teraz do Polski należało. Wysłał tedy król r. 1520 hetmana swego Firleja z wojskiem, któremu się dobrze powiodło, tak iż mistrz widząc w końcu, że i te kraje straci, które miał w posiadaniu, bo już Polacy byli pod Królewcem, prosił króla, aby mógł do niego przyjechać i przeprosić, na co król pozwolił i mistrz przyjechał do Torunia. Wszystko byłoby się dobrze skończyło, buntownik byłby się upokorzył, gdyby mu nie doniesiono, że morzem przypłynęło dla niego 4000 świeżego wojska. Usłyszawszy to mistrz, znowu zaczął brać na kieł, a nareszcie wyniósł się cichaczem i wrócił do siebie, rozpoczynając na nowo wojnę; przecież nie mógł nic poradzić przeciw sprawiedliwości i sile, a w końcu udał się znowu do łaski królewskiej i zawarł pokój; a potem, kiedy widział, że nim inni królowie pogardzają za to, że z własnym wujem niesprawiedliwą wojnę prowadził, porzucił tytuł mistrza wielkiego, biały płaszcz krzyżacki z krzyżem czarnym w kąt cisnął, a został lutrem i ożenił się. Trzeba wam bowiem wiedzieć, że już się w Niemczech szerzyła nauka Marcina Lutra, który oderwał się był od powszechnego Kościoła rzymskiego.

 

         Król Zygmunt, przebaczywszy księciu Albertowi, odstąpił mu Prusy zwane książęcymi, z obowiązkiem hołdu. – Albert przyjechał do Krakowa (1525 r.). Zygmunt zasiadł w monarszym ubiorze na tronie wystawionym na rynku krakowskim. – Wtem przystąpiło siedmiu posłów Alberta, prosząc króla, aby ich księcia chciał do swojej łaski przypuścić; na co król pozwolił. Albert wjechał tedy na pięknym koniu z swoim dworem. Uderzono w bębny, zagrano w trąby i wystrzelono na wiwat. Książę zsiadł z konia, padł na kolana przed królem, lecz król kazał go podnieść, poczym wziąwszy chorągiew, na której był po jednej stronie orzeł biały, a z drugiej orzeł czarny pruski, dał ją Albertowi, który powtarzał głośno przysięgę na wierność i poddaństwo narodowi polskiemu. Poczym król uderzył go po ramieniu mieczem i złoty łańcuch włożył mu na szyję. – Gdy się ten obrządek odbywał, połapano na mieście małych chłopców, i ażeby pamiętali, jak książę pruski hołd składał, dano im rózgi. – Jednakże, moje dziatki, rzeczy się zupełnie zmieniły i nie tylko ci zapomnieli, co ich bito, ale nawet i ci, co hołd składali.

 

         Około tegoż czasu dwaj książęta mazowieccy Janusz i Stanisław pomarli bezdzietni i tym więc sposobem księstwo to, gdzie dziś leży nasza stolica Warszawa, przyłączone czyli wcielone zostało do korony polskiej.

 

–––––––––––

 

 

Dzieje Narodu Polskiego spisane przez Lucjana Siemieńskiego, a przedrukowane z edycji Poznańskiej, pod tytułem "Wieczory pod lipą" i ozdobione rycinami Antoniego Oleszczyńskiego. 1848, ss. 129-134.

 

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMXVIII, Kraków 2018

Powrót do spisu treści książki Lucjana Siemieńskiego pt.
Wieczory pod lipą czyli Historia narodu polskiego

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: