DZIEJE NARODU POLSKIEGO

 

(WIECZORY POD LIPĄ)

 

LUCJAN SIEMIEŃSKI

 

––––––––

 

WIECZÓR XVIII.

 

Władysław króluje pod opieką Oleśnickiego, dlatego, że bardzo młody. – Zjawiają się husyci, jako nieprzyjaciele rzymskiego Kościoła. – Okrutny Zygmunt Kiejstutowicz na Litwie; zabija go książę Czartoryski. – Władysław hołd odbiera od Wołochów. Węgrzy obierają go swoim królem. Wydaje wojnę Turkowi i bije się jak lew. Nawet Niemcy się dziwią jego męstwu. Władysław na 10 lat przysięga Turkom, że ich nie zaczepi. Papież go uwalnia od przysięgi. – Wojna z Turkiem. – Chrześcijanie pobici pod Warną i Władysław ginie. – Widoczna kara Boska za krzywoprzysięstwo.

 

WŁADYSŁAW NAZWANY WARNEŃCZYK

 

Naród polski jeszcze nie umiał sam sobą rządzić i radzić bez głowy; dlatego skoro który król umarł, wielkie powstawało zamieszanie, gdyż urzędnicy, sędziowie, wojewodowie, rządzili tylko w imieniu króla. Po jego zaś śmierci, choć kto rozbijał, podpalał, kradł, gwałty popełniał, to mu uchodziło bezkarnie, bo urzędy ustawały. – Dlatego choć Jagiełło zabezpieczył się u panów, że zaraz po nim nastąpi syn jego Władysław, przecież długo trwało, nim go ukoronowali. Wielu bowiem panów narzekało, że Władysław nie może być koronowany, dla młodych lat; miał też wtedy nie więcej nad pół dziesiąta roku. Ale Zbigniew Oleśnicki, mądra głowa, postawił na swoim i dziecko ogłosił królem.

 

Wtenczas to zaczęła się szerzyć w Polsce sekta husytów, która inszy obrządek w wierze zaprowadzała. Utworzył tę sektę Jan Hus, bardzo uczony człowiek, z narodu czeskiego; ale że to psuło jedność katolickiego Kościoła, przeto zapozwano go przed zgromadzenie biskupów w mieście Konstancji, potępiono jego herezję i oddano władzy cesarskiej, która go kazała spalić. Ci wyznawcy nauki Husa, zaczęli się i u nas snuć, gdy nawet niektórzy wielcy panowie dawali im protekcję. Duchowieństwo troskliwe o jedność Kościoła i pokój w państwie, płomieniem na stosie ścigało tych kacerzy, tym bardziej, gdy w Czechach husyci byli powodem do strasznego krwi rozlewu.

 

Po śmierci Witolda, sprawował rządy na Litwie Wielki książę Zygmunt Kiejstutowicz; ale ten wiele miał nieprzyjaciół, dlatego, iż okrutnie się obchodził, bo niech tylko z okna zobaczył, że trzy, lub cztery osoby rozmawiają na ulicy, zaraz myślał, że spisek knują na niego, i bez sądu kazał ich topić w jeziorze. Otóż Świdrygiełł, który na Rusi siedział, wpadł znowu do Litwy, ale pobity od Polaków, zrzekł się wszystkiego, i pojechał na mieszkanie do Węgier. Ale i Zygmunt Kiejstutowicz nie lepszy miał koniec, bo tak swymi okrucieństwy rozjątrzył panów, że zrobiono nań spisek, w którym przewodził książę Czartoryski. Że zaś Zygmunt, jako tyran, zamykał się zawsze w pokoju, i nikogo nie wpuszczał, tylko niedźwiedzicę, która go pilnowała i była jedyną przyjaciółką, przeto książę Czartoryski przyszedłszy z drugimi zabić Zygmunta, zaskrobał do drzwi jak niedźwiedzica; Zygmunt otworzył, i został w kawałki porąbany. Na jego miejsce w r. 1440 Wielkim księciem litewskim, naznaczono młodszego brata króla Władysława, Kazimierza.

 

Od strony gór Karpackich , ku Czarnemu morzu, jest kraj Wołoszczyzną i Multanami zwany, był on rządzony przez hospodarów, czyli książąt; ale że to kraj niewielki, przeto musiał mieć opiekunem jakiego większego monarchę; takim opiekunem był król Polski, od Kazimierza Wielkiego począwszy. – Maleńki więc Władysław pojechał do Lwowa, i tam hołd odbierał, czyli przysięgę wierności ód dwóch braci Stefana i Eliasza, których dlatego, że się kłócili o rządy, podzielił, jednemu dając Wołoszczyznę, drugiemu Multany. Ci książęta przyrzekli dawać co rok daninę królowi, naprzód dla jego kuchni 400 wołów, dwieście ryb wyzów, czterysta sukien czerwonych i sto koni. – Ale ci Wołosi zawsze byli zdrajcy; dziś przysięgali, jutro zdradzali; dziś służyli Polakom, jutro Moskalom, albo Turkom. Za to też biedny to naród; zawsze cudzy nim się posługują, i kto zechce ciemięży.

 

Kiedy mały Władysław podrósł i zaczął wychodzić z opieki, zdarzyło się, że na Węgrzech umarł cesarz i król, po którym została wdowa. Węgrowie właśnie gotowali się do wojny z Turkiem, który z Azji wkraczał do Europy i chciał wszystkich na wiarę turecką, czyli mahometańską nawrócić. W takim kłopocie, udają się Węgrzy do Polski i proszą o młodziuchnego Władysława. Oleśnicki na to pozwala, pozwalają i inni, i zbiera się wojsko polskie, aby towarzyszyć młodemu królowi. Polacy chcieli się wysadzić, i pokazać Węgrom swoje bogactwa, dlatego też, jak świat światem, takiego wojska nie widziano. Ci, co na to patrzyli, mówili, że każdy prosty rycerz wyglądał, jak sam hetman. – Król Władysław przybywszy do węgierskiego miasta Budzyna, został tam koronowany, koroną zdjętą z głowy świętego Stefana. – Potem gdy Turek zdobył niektóre miasta na pograniczu Węgier, gotował się Władysław do wojny na tego nieprzyjaciela wiary świętej. Wyruszyło tedy liczne wojsko, najwięcej z Węgrów złożone; wszyscy sobie poprzypinali krzyże czarne na zbrojach, na znak, że idą bić się w obronie wiary. Stoczono kilka bitew z Turkami; a młody Władysław potykał się walecznie. Jeden rycerz niemiecki, co z ochoty przyszedł na tę wojnę, powiedział: że wszyscy królowie chrześcijańscy, jedni zbierają pieniądze, drudzy kuflem się bawią, inni zbytkami i tańcami, a tylko jeden Władysław poświęca się za świętą wiarę i wolność, znosząc głód, pragnienie, niewygody i niewczasy. Zobaczycie odtąd dziatki moje, że Polska wszystkie wojny prowadzić będzie nie dla zysku, nie dla rozszerzania granic, ale dla chwały Boskiej i dla wolności.

 

Turcy tedy pobici na głowę na Kosowym Polu, zawarli pokój z Władysławem na lat 10; przy podpisaniu zgody, chcieli, żeby na Przenajświętszy Sakrament przysięgał, ale panowie polscy nie pozwolili, król przysiągł zatem na Ewangelię, a Turcy na Koran, która to księga jest u nich świętą, i przez ich proroka Mahometa napisaną.

 

Kiedy ten pokój zawarto, Ojcu Świętemu w Rzymie, było bardzo markotno, chciał bowiem koniecznie wojny na niewiernych Turków. Już nawet z rozkazu Papieża, czyli Ojca Świętego, różne narody ciągnęły na tę wojnę i lądem i morzem. Król Władysław jednak przysiągłszy na Ewangelię, żadną miarą nie chciał stać się krzywoprzysięzcą. Ale kardynał Julian, którego Papież posłał do króla, ciągle go podmawiał, dodając, że Papież przysyła mu rozgrzeszenie, czyli, że uznaje tę przysięgę nieważną, ponieważ była uczynioną Turkowi. Ale, że to wtenczas wielka była zawziętość przeciw tym poganom, tedy złamano traktat i wojna się zaczęła, choć roku nie wyszło. – W Polsce naszej poczciwej, skoro się dowiedziano o złamaniu przysięgi, wielki krzyk powstał; wyprawiono poselstwo do króla, aby tego nie czynił, ale darmo! młody pan już wyciągnął z wojskiem.

 

Gdy wojsko przeszło Dunaj, pokazało się, że nie było go wiele; a owe posiłki co miały nadejść, nie nadchodziły. Ciągnęło wojsko krajem bułgarskim i zdobywało po drodze zamki, gdzie się Turcy trzymali, i tak przyszło aż pod miasto Warnę, będące nad Czarnem morzem. Turek także nie zasypiał, jak mówią gruszek w popiele i pod dowództwem swego sułtana, przeprawił się do Europy ze stutysięcznym wojskiem, w którym wiele było konnicy, ale najwięcej janczarów, najbitniejszego żołnierza.

 

Pod miastem Warną dnia 10 listopada r. 1444 oba wojska, chrześcijańskie i tureckie stały przeciw sobie, czekając, kto pierwej bój rozpocznie. Pokazały się różne złe wróżby dla chrześcijan; bo kiedy król Władysław ubierał się w zbroję, a sługa mu hełm podawał, hełm upadł na ziemię; dalej koń królewski zawsze spokojny, nie dał wsiąść na siebie; a na koniec choć cicho było na dworze, nagle wiatr się straszny zerwał i chorągwie chrześcijańskie połamał.

 

BITWA POD WARNĄ

 

Turcy zwyczajem swoim stanęli w półksiężyc czyli w półkole, a przed wojskiem postawili wysoką tykę, na której był zatknięty pergamin, zawierający pokój z królem i zaprzysiężony na Ewangelię; ten widok pobudzał Turków tym bardziej do zemsty. Bitwę rozpoczęli łucznicy, puszczając chmury strzał; potem rzucano się do mieczy. Zrazu Turcy zaczęli uciekać i uprowadzać swoje wielbłądy, na których mieli pieniądze i inne swoje tabory; ale potem pokrzepili się, i wsiedli na naszych. Król z Polakami i Węgrami uderzył w sam środek tureckiego wojska, i już pędził z dobytym mieczem w to miejsce, gdzie stał buńczuk sułtana, czyli chorągiew z końskich ogonów, ale Turcy rozstąpili się przed nim, a skoro wpadł między nich, obsaczyli go ze wszystkich stron, i wtenczas jeden janczar ubił pod nim konia, a gdy król padał na ziemię, odciął mu głowę, którą Turcy zaraz na dzidę zatknęli i radosne wydawali okrzyki.

 

Wojsko chrześcijańskie usłyszawszy o tym, zaczęło się trwożyć i ustępować, chociaż Hunjady, hetman węgierski wołał i napominał: że tu nie idzie o króla, ale o świętą wiarę; że choć król zabity, Turków mogą jeszcze pobić. Ale darmo! uciekających i strwożonych, nikt wstrzymać nie mógł.

 

Głowę nieszczęśliwego Władysława umaczano w miodzie, aby się nie zepsuła, i tak ją po wszystkich miastach tureckich obnoszono, ciesząc się, że krzywoprzysięstwo chrześcijan zostało ukarane. Tak jest, dziatki lube, widoczna to była kara Boska za złamanie przysięgi. Z tego bierzcie sobie miarę, że nie tylko przysięgi dotrzymywać należy, ale nawet danego słowa; jest to bowiem dowód największej cnoty między ludźmi, kiedy nie potrzebują ani chodzić przed sądy, ani opisywać się, ani kłaść pieczęci, ani wzywać świadków, tylko po prostu powiedzą sobie, że: dam ci to, zrobię to, pod słowem uczciwości, i zrobią, i dotrzymują bez żadnego wykrętu, z czystym sumieniem. Takie prawe zobowiązanie i dotrzymanie, milsze jest Bogu, jak najuroczystsza przysięga. Drudzy też, co najbardziej na złamanie przysięgi nastawali, także niedobrze pokończyli; między innymi ów kardynał Julian, co był przyczyną onego przeniewierstwa, zabity został przez jakiegoś Wołocha, kiedy na czółnie przez Dunaj uciekał, i własną śmiercią przypłacił swoje matactwa.

 

–––––––––––

 

 

Dzieje Narodu Polskiego spisane przez Lucjana Siemieńskiego, a przedrukowane z edycji Poznańskiej, pod tytułem "Wieczory pod lipą" i ozdobione rycinami Antoniego Oleszczyńskiego. 1848, ss. 108-114.

 

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMXVII, Kraków 2017

Powrót do spisu treści książki Lucjana Siemieńskiego pt.
Wieczory pod lipą czyli Historia narodu polskiego

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: