DZIEJE NARODU POLSKIEGO
(WIECZORY POD LIPĄ)
LUCJAN SIEMIEŃSKI
––––––––
WIECZÓR XVI.
Maria i Jadwiga dwie córki Ludwikowe, mają królować w Polsce; ale żadna nie przyjeżdża i przez to rozruch w kraju. Jadwigę przysyła na koniec matka. Piękna ta pani zaraz jest koronowana. Kocha się w księciu austriackim, ale robi ofiarę ze swej miłości dla Jagiełły. Przez to małżeństwo łączą się dwa narody. – Litwa Chrzest św. przyjmuje. – Witold brat Jagiełły kłóci się z nim i ucieka do Krzyżaków; ale potem się godzi z bratem. – Jadwiga oczerniona przez Gniewosza, który potwarz jak pies odszczekuje. – Jadwiga umiera, pełna cnót i świątobliwości.
Ludwik panuje lat 12 w Polsce, umarł zaś w Węgrzech w r. 1382. Przez jakiś czas trwały w Polsce znowu rozruchy, a to dlatego, że nie było nikogo, kto by rządził; gdyż lubo panowie i szlachta przyrzekli nieboszczykowi Ludwikowi, że jedną z jego córek obiorą, jednakże żadna córka nie przyjeżdżała z Węgier; tylko przybył Zygmunt, margrabia brandenburski, co potem był cesarzem niemieckim, i chciał tron posiąść, jako mąż Marii, córki Ludwika. Zygmunt nie podobał się szlachcie, szczególniej poznańskiej, dlatego, że kiedy go prosiła, aby Domarata z Pierzchna, starostę wielkopolskiego, który był bardzo srogi dla szlachty, z urzędu zrzucił, nie uczynił tego. W całej też Wielkopolsce wielka burza wtedy wrzała, dwa bowiem rody, czyli stronnictwa, jedno Nałęczów, drugie Grzymałczyków, wojnę prowadziły między sobą, to napadając na drogach i rabując kupców, to paląc sobie nawzajem wsie i dwory, z wielkim skwierkiem ludzi biednych i zniszczeniem kraju. Nie chodziło tym wichrzycielom o dobro kraju, broń Boże, tylko dla osobistej zemsty i nienawiści, krew przelewali braterską, a jeżeli wołali w czasie bitwy: Niech żyje Maria, margrabini brandenburska! – to tylko dla pozoru.
Ta wojna domowa bardzo się wszystkim ludziom przykrzyła; widząc to i królowa Elżbieta, wdowa po Ludwiku, a matka dwóch córek Marii i Jadwigi, posłała posła swego do Polski, oświadczając, żeby już się nie bili o Marię, bo ona nie chce być polską królową, a że na jej miejsce pośle im Jadwigę, młodszą i jeszcze panienkę. Zgodzono się na to, ale gdy królowa Elżbieta nie przysłała Jadwigi, jak mówiła dla złych dróg i wielkich wód w górach karpackich, Zimowit książę mazowiecki, zaczął się kusić o berło i już sobie był nazbierał dużo przyjaciół, z którymi uwijał się po kraju, zwyczajem ówczesnych, popełniając gwałty na tych, co mu nie sprzyjali. – Królowa Elżbieta widząc, że Polacy bardzo się już niecierpliwią, i że kto inny może tymczasem ubiec jej córkę, wyprawiła ją do Polski z dużym pocztem dworzan i z dwoma biskupami węgierskimi. Przy tym bardzo wspaniałą dała jej wyprawę z pereł, drogich kamieni, sreber, złota i szat kosztownych, zwyczajnie, jak na królewnę przystało. Do Krakowa wprowadzało ją tysiące ludu, z radosnymi okrzyki, gdyż młoda pani bardzo podobała się wszystkim; raz, że była piękna, jak anioł, po drugie, że dobroć się na jej licach malowała. Dlatego też nie czekając, kto jej mężem zostanie, ukoronowano ją w Krakowie r. 1381.
JAGIEŁŁO WIELKI KSIĄŻĘ LITEWSKI
Zaraz po całej Polsce i po sąsiednich krajach rozeszła się nowina o pięknej królowej. Na Litwie panował wtedy Wielki książę Jagiełło; ten natychmiast wyprawił posłów do Krakowa, aby ci przypatrzyli się z bliska Jadwidze. Gdy ich wprowadzono przed biskupów i senatorów, gdzie Jadwiga siedziała na tronie, zdziwili się wielce piękności jej, i z góry powiedzieli, że ich pana, a księcia Jagiełłę, różni już królowie, a szczególniej Krzyżacy zachęcali, aby się ochrzcił, ale on nie słuchał ich i pogardził tą radą; jednakże gdyby królowa Jadwiga słówko rzekła, że go chce mieć za męża, nie tylko, żeby sam się dał ochrzcić, ale iżby jeszcze ochrzcił Litwę i Żmudź, i swój kraj złączyłby z Polską, jak męża z żoną. – Dużo jeszcze obiecywano, między innymi, że chcą Krzyżakom odebrać to, co oni zabrali Litwie i Polsce. – Królowa usłyszawszy takie mowy posłów litewskich, ledwie trupem nie padła na miejscu; gdyż trzeba wam wiedzieć, że się od dawna serdecznie kochała w kim innym, to jest w Wilhelmie książęciu austriackim, i nawet była mu zaręczoną. Panowie zaś polscy z radością słuchali obietnic Jagiełły; bo to nie lada szczęście nas spotykało. Pomyślcie sami, przez to małżeństwo ubywał taki drapieżny sąsiad, jak Litwin, Polska stawała się jednym z najpotężniejszych i największych państw, a niemniej też i chwała Boska zyskiwała, bo wiele milionów pogan miało przyjąć Chrzest święty. – Wyprawiono zatem posłów polskich do Litwy, aby ci się z Jagiełłą porozumieli, i małżeństwo przyprowadzili do skutku.
Nieszczęśliwa królowa sama nie wiedziała, co począć; żal jej było porzucać młodego gładkiego Wilhelmka, a z drugiej strony chodziło jej także o to, aby Polska nie straciła tyle korzyści przez połączenie się z Litwą. Kłopoty jej jeszcze bardziej się powiększyły, gdy Wilhelm w towarzystwie różnych rycerzy i sług, huczno przyjechał do Krakowa. Jadwiga pragnęła powitać ukochanego narzeczonego, a tu panowie bronią mu wstępu na zamek, gdzie mieszkała Jadwiga. – Biedaczka niemało się napłakała, naprosiła i tyleż przecie zmiękczyła swoich dozorców, że jej pozwolono na krótki czas widywać się z Wilhelmem w klasztorze franciszkańskim; aż na koniec kiedy Jagiełło zbliżał się do Polski, Wilhelm musiał precz wynosić się z Krakowa.
Panowie polscy klękali przed Jadwigą, i ze łzami zaklinali, aby się nie wzbraniała oddać rękę Jagielle; cóż miała biedaczka począć? tylko Bogu ofiarować swoje utrapienie, i zgodzić się na to, co widziała, że będzie z dobrem milionów ludzi.
Tymczasem tak kobiety, jak i dworacy zaczęli przygadywać przed Jadwigą, że Jagiełło więcej podobny do zwierza, niż do człowieka, że cały jak niedźwiedź ma być kudłami zarośnięty. Słysząc to utrapiona królowa, aż drżała od strachu, a chcąc się o prawdzie przekonać, posłała jednego swego powiernika, aby jej sumiennie doniósł, czy Jagiełło naprawdę taki straszny. – Powiernik ów widział tedy Jagiełłę, a nawet widział go w łaźni, i przekonał się, że człowiek, jak drudzy, przy tym z twarzy przystojny i miły, humoru wesołego, a obyczajów prawdziwie książęcych. – Biedna Jadwiga odetchnęła cokolwiek.
Wjechał na koniec Jagiełło do Krakowa w r. 1386, mając ze sobą wiele książąt i panów litewskich. Jadwiga go przyjęła w swojej komnacie, i zadziwiła go nadzwyczajną urodą, jakiej jeszcze w życiu nie widział. W parę dni potem, biskup krakowski ochrzcił Jagiełłę, któremu dał imię Władysław, ochrzcił razem brata jego stryjecznego Witolda i innych Litwinów; poczym dał ślub przy ołtarzu Jadwidze z Jagiełłą. W parę dni odbyła się koronacja Jagiełły, wielkie tańce i uczty na zamku, przy czym pan młody rozdawał bogate dary. Spytka z Mielsztyna, którego bardzo polubił, obdarzył złotymi sandałami, czyli trzewikami, wysadzanymi drogimi kamieńmi i perłami.
Gdy się to dzieje, rozruchy i rozboje nie ustawały w Wielkopolsce, potrzeba było zrobić ład i pogodzić kłócących się. Jagiełło więc zabrawszy z sobą Jadwigę i liczny poczet rycerstwa krakowskiego, pojechał do Wielkopolski; ale do Gniezna nie chciał go wpuścić arcybiskup; czym król obrażony, kazał kmieciom z kościelnych dóbr zabierać bydło, konie i inne sprzęty; zwyczajnie, jak to zawsze chudy pachołek odpowiada za winę swego pana. To sprawiło, że się już nie sprzeciwiano królowi. Jadwiga zaś widząc płacz i narzekanie biednych kmiotków, prosiła króla za nieszczęśliwymi, który zapewnił ją, że im bydło będzie powrócone. – Ale któż im łzy powróci? dodała czuła królowa. – Pamiętajcie sobie te piękne wyrazy tego anioła; pamiętajcie, że pokrzywdzonego człowieka można nagrodzić ziemią, pieniędzmi, większym majątkiem, ale płaczu jego, ani cierpienia, nikt nagrodzić nie potrafi. Pogodziwszy Wielkopolan, musiał król jechać do Litwy, gdzie go wielka czekała praca, to jest nawrócenie Litwy na wiarę chrześcijańską.
O LITWIE
O tej Litwie trzeba wam więcej powiedzieć, jak dotąd wiecie. – Był to naród bitny, jak sami przekonaliście się z tego, coście słyszeli o ich napadach na Polskę; ale to nie dziwota, musieli się zawsze bronić sąsiadom, i tak od północy wleźli im byli na kark do Inflant Kawalerowie Mieczowi, podobni do Krzyżaków, i ci im mocno dokuczali; tu znowu ze strony Pomorza, Krzyżacy ustawicznie ich gnębili, chcąc ich do wiary chrześcijańskiej nawracać; z innej strony od wschodu, przytykała Litwa do Rusi, która, że była słaba, przeto poddała się w części książętom litewskim. Dlatego za czasów Jagiełły i wprzódy, wielu było Litwinów, co przyjęli religię chrześcijańską od Rusi, tylko nie do rzymskiego, ale podobnie jak Ruś, do greckiego Kościoła należeli. – Jednakże lubo panowie zostawali chrześcijanami, lud nie tak łatwo dawał się przeciągać i święte ognie palił na ołtarzach, czcił dęby i inne drzewa, tak, że za grzech wielki sobie uważał, podnieść siekierę na ścięcie takiego drzewa. Zdarzyło się nawet raz, że jeden ksiądz chrześcijański chcąc ich przekonać, że bałwan, którego czcili, nie będzie się gniewał, gdy zetnie drzewo, porwał siekierę i zaczął rąbać; przypadkiem jednak skaleczył się w nogę, i krew trysnęła, co widząc Litwini, krzyknęli, że to ich bałwan tak go ukarał. – Mieli ci Litwini zwyczaj, kiedy wzięli w niewolę na wojnie jakiego Krzyżaka, lub Polaka, prowadzić go na stos z koniem i ze zbroją, i tak palić na ofiarę jakiemu bożkowi. Wierzyli także, że są duchy maleńkie pod ziemią, które ludziom w robotach pomagają, tym duchom dawali jeść i pić. Wierzyli nadto, że jedne duchy siedzą w wodzie, drugie w drzewach, inne w górach, a nawet po kątach i za piecem, i kiedy ich uczono o jednym Bogu chrześcijańskim, odzywali się: co nam gadacie o jednym Bogu, jakby on miał być mocniejszym od naszych, których tyle jest tysięcy? przecież taka duża liczba musi być mocniejsza od jednego?
Przy tym trzeba, abyście wiedzieli, że Litwin z natury jest uparty, a skryty, jak ciemne lasy, w których mieszka; dlatego niełatwo go było nawrócić i ochrzcić; i choć Krzyżak stał mu nad karkiem z gołym mieczem i zmuszał, aby wyznawał Chrystusa, Litwin udawał, że wyznaje, a wróciwszy do domu, znowu się modlił Perkunowi i Zniczowi, czyli Ogniowi. Na szczęście dla nich, że Jagiełło sam został chrześcijaninem, i że z nim przyjechała taka święta, tak litościwa pani, jak Jadwiga.
LITWA CHRZCI SIĘ
W Wilnie, mieście stołecznym Litwy, zebrało się wiele polskich i litewskich panów, gdzie radzono o zaprowadzeniu chrześcijaństwa. Na polach pod miastem, lud się zgromadzał, i tam kapłani go nauczali, i sam Jagiełło przemawiał i zachęcał do porzucenia starych bogów. Jadwiga zaś kazawszy w Polsce narobić butów, kożuchów, nabrawszy z sobą wstążek, paciorków i różnych świecidełek do ubioru kobiet, rozdawała je hojną ręką. Lud jednakże długo się opierał; ale kiedy król rozkazał święty ogień zalać, bożyszcza porąbać, drzewa święte pościnać, a bożnice pogańskie powywracać, wtedy Litwini widząc, że ich bogowie nie mszczą się tej zniewagi, uznali potęgę chrześcijańskiego Boga. Po wyuczeniu ich pacierza i przykazań świętych, wzięli się księża do chrztu; ale, że trudno było każdego chrzcić osobno, więc lud ustawiono gromadami, kropiono święconą wodą, i tej gromadzie nadawano imię Piotra, tej Pawła, innej Jana, Macieja itd.
Król został się jeszcze w Wilnie przez cały rok, a królowę odesłał do Polski. – Zrobił on namiestnikiem swoim, czyli zastępcą na Litwie Skirgiełła, brata swego. Ten Skirgiełł miał zawziętość na brata stryjecznego Jagiełły Witolda, który bojąc się, by go Skirgiełł nie kazał zabić, uciekł do Krzyżaków, i z nimi wpadł do Litwy. Ale się wkrótce upamiętał, więc porozumiał się z Jagiełłą, i tych Krzyżaków, co do Litwy wpadli, namordowano dużo po rożnych zamkach. Witold jednakże, gdy znowu nie mógł wyrobić sobie najwyższej władzy w Litwie, wrócił się do Krzyżaków.
Tymczasem między królem a królową, wszczęła się niezgoda o to, iż niejaki Gniewosz z Dalewic nagadał na nią bajek przed Jagiełłą, że ona go nie kocha, tylko Wilhelma, z którym się widuje. Było to wielkie kłamstwo, gdyż ta pobożna pani raz przysiągłszy małżeńską wiarę, już by jej nie złamała. Ujęli się więc różni rycerze o jej niewinność. Stanęło ich dwunastu w zbrojach, na koniach, i mieli się z Gniewoszem pojedynkować. Ale Gniewosz przekonany w duszy, że ma niedobrą sprawę, ukląkł i zaczął prosić o przebaczenie. Sędziowie jednakże chcąc ukarać potwarcę, kazali mu wleźć pod ławę, i jak psu odszczekać to, co na Jadwigę nagadał.
Jagiełło musiał znowu z wojskiem ruszać na Litwę, bo tam Witold straszne robił spustoszenia z Krzyżakami, duma jego była obrażona, bo czując w sobie zdatność i dzielność, chciał koniecznie rządzić Litwą. Jagiełło spostrzegł i sam na koniec, że drudzy jego bracia, jak Skirgiełł i inni, byli pijacy i okrutnicy, więc też posłał tajemnie do Witolda, chcąc się z nim zgodzić, co i nastąpiło, a Witold znowu obrócił się na Krzyżaków, kazał ich rycerzy i kupców powiązać, a tych, co mu drogę zastępowali, pobił. – Odtąd zupełnie Jagiełło z Witoldem się pojednał i oddał mu rządy na Litwie, które bardzo dobrze sprawował. – Witold był dzielny wojak, który wiele razy pobił Krzyżaków, i Tatarów hordy odpędzał; umysł miał tylko niespokojny, i zawsze czegoś więcej pragnął, jak miał.
Kiedy Jagiełło był zatrudniony na Litwie, Jadwiga zebrała wojsko, i wkroczyła do Rusi Halickiej, wypędzając z niej Węgrów, a przyłączając ją na zawsze do Polski. Później, kiedy Krzyżacy wydarli ziemię Dobrzyńską Polsce, ona z nimi się umawiała, dlatego, że Jagiełło jako wielki gorączka, byłby może tych mnichów na miejscu uśmiercił. Wtenczas to powiedziała Krzyżakom, że póki ona żyje, póty nie będą mieli wojen; ale po jej śmierci niech się spodziewają, że ich nie minie zasłużona kara za ich niegodziwości. Święta ona królowa, widzicie, że nie tylko dopełniała obowiązków swoich jako żona, ale i pracowała dla kraju. Powiła jedną córeczkę Jagielle, ale dziecko to zaraz umarło, i ona poszła za dzieckiem w roku 1399. Cały majątek swój rozdała między ubogich; a część przeznaczyła na utrzymanie tej szkoły, czyli akademii, którą, jak sobie przypominacie, Kazimierz Wielki w Krakowie był założył, a którą Jagiełło na nowo z funduszów przez Jadwigę zapisanych podźwignął r. 1400. Nadto ufundowała w Pradze kolegium dla narodu litewskiego, gdzie się po kilkunastu Litwinów na księży, na których właśnie zbywało, sposobiło. – Pani ta gardziła wszelką światowością; ubierała się skromniutko, nie zbytkowała w jedzeniu i napojach, a nawet kiedy chorą była, a król do niej napisał, aby sobie łożnicę kosztowną materią obić kazała, rzekła: Na co mnie tej okazałości, śmierć stoi przy mojej łożnicy, a ja mam Pana Boga obrażać zbytkami.
–––––––––––
Dzieje Narodu Polskiego spisane przez Lucjana Siemieńskiego, a przedrukowane z edycji Poznańskiej, pod tytułem "Wieczory pod lipą" i ozdobione rycinami Antoniego Oleszczyńskiego. 1848, ss. 91-100.
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMXVII, Kraków 2017
Powrót do spisu treści książki Lucjana Siemieńskiego pt.
Wieczory pod lipą czyli Historia narodu polskiego
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: