UWIELBIENIA

 

ŁASKI BOŻEJ

 

według

 

KS. DR. MACIEJA JÓZEFA SCHEEBENA i O. EUZEBIUSZA NIEREMBERGA SI

 

z czwartego wydania niemieckiego

 

wolno przełożył

 

KS. JACEK TYLKA

 

––––––––

 

KSIĘGA PIĄTA

 

O nabywaniu łaski, współdziałaniu z nią, pomnażaniu jej i zachowaniu

 

~~~~~~~

 

ROZDZIAŁ DRUGI

 

O wierze nadprzyrodzonej, jako o pierwszym przygotowaniu do otrzymania łaski potrzebnym

 

1. Już w trzeciej księdze była mowa o wierze nadprzyrodzonej, jako też o nadprzyrodzonej nadziei i miłości, ale tam tylko rozważaliśmy te cnoty o ile one stanowią najpiękniejsze otoczenie królewskie łaski poświęcającej z powodu swej wewnętrznej szczytności i wspaniałości. A jak wyżej już nadmieniliśmy, i nieusprawiedliwiony przygotować się winien prawie przez te same cnoty na przyjęcie łaski poświęcającej, jakie ma wykonywać także usprawiedliwiony i w nich się ćwiczyć. Usprawiedliwiony powinien sobie wysłużyć przez wykonywanie tych cnót dziedzictwo synów Bożych w niebie, nieusprawiedliwiony zaś ma się usposobić przez wykonywanie tychże samych cnót na przyjęcie i otrzymanie łaski synostwa Bożego. Pod tym szczególnym względem będziemy obecnie nad tymi cnotami się zastanawiali.

 

Pierwszy warunek potrzebny do otrzymania łaski, który zarazem jest początkiem, fundamentem i korzeniem wszelkich innych warunków, a wskutek tego także według orzeczenia Soboru Trydenckiego (1) i usprawiedliwienia samego, zasadza się na wierze nadprzyrodzonej. Wiara, to pierwszy krok na drodze do łaski, bez której nie możemy postawić żadnego innego; ona jest podwaliną, na której mają stanąć wszystkie inne zbawienne akty; ona jest korzeniem silnym i żywotnym, z którego wszystko inne potrzebne do osiągnięcia łaski, jakby samo ze siebie wyrasta i otrzymuje siłę i życie. Słowem: wiara jest pierwszym i najistotniejszym przygotowaniem na przyjęcie łaski poświęcającej, a to dlatego, ponieważ ona sama dozwala nam szukać łaski i ją znachodzić.

 

2. Jeżeli bowiem chcemy uzyskać łaskę, musimy najpierw poznać jej szczytność i wartość nieocenioną, a wtenczas dopiero możemy jej pragnąć i szukać, a po wtóre musimy wiedzieć, gdzie jej mamy szukać i gdzie ją możemy znaleźć, abyśmy jej szukali rzeczywiście tam, gdzie potrzeba i abyśmy ją znaleźli. Obecnie jednak możemy poznać tylko za pomocą wiary Boskiej i nadprzyrodzonej, co jest łaska i jak ona jest wspaniałą i kosztowną. Przyrodzonemu bowiem rozumowi naszemu ani się śniło o jej Boskiej wielkości i wspaniałości. Rozum nasz poznaje tylko ziemskie i znikome dobra, lub w najlepszym razie tę małą zapłatę wieczną, jakiej moglibyśmy się spodziewać jako wierni niewolnicy Boga najwyższego, gdybyśmy nie byli podniesieni do godności synostwa Bożego. Jakże zatem mógłby nasz rozum być przewodnikiem na drodze do dóbr niebieskich łaski? Jeżeli będziemy tylko za jego wskazówkami postępowali, nigdy się nie zapali w sercu naszym pragnienie niebieskie; nie powstanie nigdy w duszy naszej żadna myśl zachęcająca nas do tego lotu nadprzyrodzonego a unoszącego nas na łono Boże; zawsze pozostawać będziemy w tej nędznej ciasnocie niskości naszej i będziemy upatrywać coś wielkiego i wspaniałego w tych małych rzeczach, jakie posiadamy.

 

Lecz skoro wiara jako jutrzenka niebieska oświeci tę noc ziemi, skoro Bóg sam objawi nam przez nią tajemnicę łaski i dozwoli aby we wnętrzu naszym ukazał się jej obraz wspaniały: natenczas powstaje pragnienie niewysłowione w duszy naszej, tęsknota wewnętrzna pociąga nas do dóbr świata nadprzyrodzonego, budzimy się jakby ze snu, a zachwyceni wspaniałością łaski, spieszymy, aby ją uzyskać jak najprędzej. Jakże zatem bardzo powinniśmy na to uważać, abyśmy tę wiarę nadprzyrodzoną zachowali i wzmacniali, jeżeli nie chcemy sobie odciąć zupełnie przystępu do wszystkich dóbr nadprzyrodzonych! I z jakąż to uciechą powinniśmy ją przyjmować, zamiast być względem niej tak zimnymi i krnąbrnymi! Tutaj na ziemi przyjmujemy chętnie to wszystko za prawdę co nam może zgotować szczęście lub poważanie, wierzymy nawet wtenczas kiedy do tego najmniejszego rozumnego powodu nie mamy, lub chociaż nawet widzimy oczywistą prawdę nam się sprzeciwiającą. Każdy chętnie w to wierzy, czego pragnie, albo co głaszcze jego próżność i samolubstwo i przyjmuje chętnie doskonałości i zalety przypisywane sobie przez człowieka najnędzniejszego i najnikczemniejszego, a jakich wcale nie posiada, albo kiedy mu ten człowiek coś przyobiecuje, czego nie może lub nie chce dotrzymać.

 

Czemuż zatem nie mielibyśmy z ramionami otwartymi i z sercem wesołym przyjmować tego, co nam wiara mówi o wysokim szacunku i szczęściu nadludzkim, jakiego stajemy się uczestnikami przez łaskę, kiedy nam je przyobiecuje niewątpliwa i nieomylna powaga? Cóż może bowiem więcej dogadzać dumie naszej w sposób rozumny nad to, iż mamy być prawdziwymi Synami Boga, królami nieba i ziemi? Cóż może bardziej nęcić samolubstwo nasze nad to, iż mamy uzyskać ową szczęśliwość najwyższą, jaka możebną jest w niebie i na ziemi, a o której nigdy nie marzyło i marzyć nie mogło serce ludzkie? Już dlatego samego, żeby tak być mogło a może i tak jest, powinniśmy chętnie nakłonić dumę naszą i samolubstwo do tego, aby w to uwierzyć ochoczo i z całego serca. Jednakże obecnie przemawia za tym powaga nieomylna i niezawodna samego Boga, objawiającego nam najdokładniej wspaniałość łaski i przyobiecującego nam, iż nam jej udzieli; a Jego wielkość i wszechmoc zaręczają nam, iż to rzeczywiście dać może i da kiedyś, co nam przyobiecał, chociaż to rzecz największa i najwspanialsza. Wiemy tedy nieomylnie, iż wiara nasza w szczytność łaski nie jest próżną i bezpodstawną, ale owszem posiada ona pewność i nieomylność największą, jaka tylko jest możebną. Cóż zatem może nas powstrzymać od tego, abyśmy dawali posłuch z wiarą najżywszą i najszczerszą obietnicom łaski wielkim i cennym, uczynionym przez Boga samego? Owszem wiara w słowo Boże tym szczerszą powinna być i ochotniejszą, im więcej pożądamy dóbr, jakie nam przyobiecuje, im szczęśliwszymi i wspanialszymi być chcemy; a również im pewniejsze i wierniejsze słowo Boże jest, tym większy także musi być nasz szacunek i pragnienie Jego obietnic. Wiara bowiem w słowo Boże jest, jak Apostoł powiada: "Gruntem rzeczy tych, których się spodziewamy, wywodem rzeczy niewidzialnych" (2), ponieważ je pojmujemy w Bogu silniej i bezpieczniej, jak kiedy byśmy je oczyma widzieli, lub dotykali się ich rękoma. To spostrzegamy na wierze Świętych. I tak św. Teresa powiada, iż ona nie zazdrości tym, którzy widzieli własnymi oczyma Zbawiciela tutaj na ziemi, ponieważ Go również widzi żywymi oczyma wiary obecnego w Najświętszym Sakramencie. Święty Hieronim opowiada o sobie, iż tak był przejęty wiarą w sąd ostateczny, że sądził, iż wszędzie słyszy straszny głos trąby, na ten sąd zwołującej. Błogosławiony Egidiusz, jeden z pierwszych uczniów św. Franciszka z Asyżu, zwykł był mawiać, że mu się wydaje, iż on więcej widzi, aniżeli wierzy. O jakież mocne wrażenie robiłaby na nas wiara, gdyby była tak silną i żywą, jak w Świętych! Jakże bardzo pobudzałaby nas, abyśmy jeszcze więcej pragnęli i szukali szczytności i dóbr łaski, aniżeli to miałoby miejsce nawet wtenczas, gdybyśmy je własnymi oczyma widzieli!

 

Jeżeli zatem ma się rzecz inaczej, jest to tylko naszą winą. Duch Święty bowiem nie odmawia nikomu swej pomocy oświecającej jego serce; owszem puka On bez przestanku do serca naszego, abyśmy przyjęli słowo Boże z mocą nadprzyrodzoną do tegoż wykonania. Atoli my nie dajemy Mu posłuchania i odmawiamy Mu współdziałania naszego. Dozwalamy, aby łaska wiary była uśpioną w duszy naszej, jakby ogień w krzemieniu i nie chcemy, aby w nas działała i aby nas oświecała. Dozwalamy, aby ten dar potężny, tak żywy, skuteczny i przenikający jako miecz obosieczny był ukryty w pochwie bez żadnego użycia. Zaniedbujemy wzbudzania aktów wiary częstych i mocnych, omieszkujemy rozważać pobudek, które mogłyby ją w nas ożywić, nie chcemy uprzytomniać sobie jej tajemnic codziennie i zaznajamiać się z nimi. Nic też dziwnego, iż nie przebudzamy się z naszego snu grzesznego, i że wśród nędzy naszej, oddajemy się gnuśnemu spoczynkowi, zamiast pracować z gorącym upragnieniem na raj rozkoszny łaski Bożej; nic dziwnego, że jesteśmy przykuci do ziemi, że nie możemy się zbliżyć do Boga. Nuże więc, obudźmy się ze snu naszego, otwórzmy oczy duszy naszej na światło wiary i spoglądajmy z tęsknotą na wyżyny Boże, gdzie oczekuje nas Jego miłość, aby nas uszczęśliwić! Jeżeli zatem nie mamy dosyć odwagi i mocy, aby natychmiast łaskę uzyskać, to przynajmniej nie dozwalajmy, aby wygasło w nas światło wiary żarzące się jeszcze jakby węgiel w popiele grzechu; raczej starajmy się o to, aby ten węgiel coraz bardziej żarzyć się poczynał, aby serca nasze wszędzie ogrzewał i aby wzbudzał w nich życie nowe.

 

3. Wiara to sama każe nam szukać łaski i sprawia, że ją znajdujemy już przez to samo, iż ona nas uczy, jak mamy jej szukać. Bóg bowiem nie udziela swej kosztownej łaski takiemu, który jej nie czci i nie pożąda. Jeżeli przeto nie możemy wysoko cenić łaski bez wiary, ponieważ jej nie poznajemy, to widoczną jest rzeczą, iż jej także bez wiary znaleźć nie możemy. A przeciwnie im więcej ją cenimy i szacujemy, tym bardziej Bóg skłaniać się będzie do tego, aby nam jej udzielił, ponieważ wtenczas jest On uwielbiony i uczczony w swoim nieocenionym darze tak, jak tego słuszność wymaga.

 

I znowu wiara sprawia, że łaskę znajdujemy, ponieważ ona sama doprowadza nas do jej źródła. Podobnie więc, jak nie możemy poznać przyrodzonym rozumem wielkości i wspaniałości łaski, tak też i nie możemy poznać, skąd mamy się jej spodziewać. A jak przez wiarę tylko poznajemy łaskę, tak także tylko za pomocą wiary dowiadujemy się, od kogo i jak mamy się jej spodziewać. Widzimy to dobrze, że jej sobie nie możemy wysłużyć i uzyskać siłami natury naszej; atoli i tego nie możemy pojąć, jak to Bóg dosyć jest potężny i litościwy i jak potrafi nam ją dać pomimo naszej nędzoty i braku zasług. Skutki bowiem wszechmocy i dobroci Bożej możemy tylko ocenić rozumem naszym o tyle, o ile one dadzą się pojąć i zrozumieć z działań swych widzialnych i z przyrodzonych wymagań stworzenia. W każdym razie nie możemy tego na pewno pojąć rozumem samym, że Bóg chce objawić rzeczywiście swoją nieskończoną wszechmoc i dobroć za pomocą takiego wielkiego i wspaniałego cudu. Tylko objawienie Boże i wiara może nas o tym zapewnić. Wszakże tak powiada Apostoł św.: "Wiarą dochodzimy, iż są sprawione wieki słowem Bożym, aby z niewidzialnych stały się widzialne" (3). To znaczy: naszym rozumem poznajemy, jak to Bóg wyprowadza i dokonuje tego, co nie jest jeszcze rzeczywistym i widzialnym; do czego jeszcze brakuje korzenia i zarodku. Przez wiarę poznajemy, jak to Bóg łaskę, jakby przez stworzenie nowe, zasadza na gruncie natury naszej największym cudem swojej wszechmocy i miłości, jak zastępuje naszą nędzę swoją nieskończoną potęgą, nasz brak zasług swoją miłością nieskończoną i niezmierzonymi zasługami Chrystusowymi. Jednakże nie ma nic naturalniejszego nad to, że Bóg dając łaskę wszechmocą i miłością swoją dla zasług Chrystusowych, żąda także od nas, abyśmy przez wiarę uznali Go i Chrystusa źródłem i sprawcą tej łaski i że nam ją wtenczas tylko daje, kiedy to wyznanie złożymy. Udzielenie nam łaski jest cudem największym Boga samego, a cuda otrzymuje się od Boga tylko za pomocą silnej wiary w Jego wszechmoc i miłość cudowną. Podobnie jak Boski Zbawiciel żądał wiary w swoją wszechmoc i miłość Boską od tych, którzy Go prosili o wskrzeszenie umarłego, albo o uzdrowienie cudowne z choroby i dla tej wiary cuda działał: tak żąda On jeszcze większej wiary od tych, którzy by chcieli uzyskać wieczne życie łaski, bo te słowa wypowiedziane przez Jezusa czytamy u św. Jana: "Ta jest wola Ojca mego, który mię posłał, iżby każdy, który widzi Syna a wierzy weń, miał żywot wieczny: a ja go wskrzeszę w ostatni dzień" (4). Tak samo naucza i św. Paweł, iż w podobny sposób wierzyć musimy w wszechmoc Boga, aby zmartwychwstać ze śmierci grzechu do życia łaski, jak ją wyznajemy przy zmartwychwstaniu Chrystusa. A jak Abraham w Boga uwierzył, jako w takiego, "który ożywia umarłych i zowie to, czego nie masz, jako to co jest" (5); jako tenże Abraham "przeciw nadziei w nadzieję uwierzył, że miał zostać ojcem wielu narodów i nie osłabł w wierze, ani się oglądał na ciało swe obumarłe i na obumarły żywot Sary, w obietnicę też Bożą z niewiary nie wątpił, ale się umocnił wiarą, oddawszy chwałę Bogu, dostatecznie wiedząc, iż cokolwiek obiecał, mocen jest i uczynić" (6): tak musimy i my także uznać, iż nasza natura jest obumarłą na żywot wieczny i właśnie dlatego z wiarą niewzruszoną mamy spoglądać na wszechmoc i dobroć Bożą, która nam dać może ten żywot i stosownie do obietnicy nam go kiedyś udzieli. Właśnie tam, gdzie nas opuszcza całkowicie nasza moc i możność gromadzenia sobie zasług przyrodzona, możemy i powinniśmy sprowadzić na siebie moc Bożą przez wiarę i przyswoić sobie zasługi Chrystusowe. Przez tę wiarę bowiem oddajemy Bogu cześć przynależną i to najwyższą, jaką Mu oddać możemy, kiedy Go jako jedyne źródło wszystkich a szczególniej najwyższych dóbr uznajemy. Bóg zaś sam powiada: "Ktokolwiek mię wielbić będzie, wielbić go będę" (7). Bóg przeto wspaniałości swej łaski użyczy tylko temu, który Go z żywą wiarą uznaje jej sprawcą wszechmocnym i miłościwym i tym chętniej mu jej użyczy, im silniejszą i żywszą jest wiara, przez którą bywa Mu oddawana cześć przynależna.

 

4. Nie mamy się zatem czemu dziwić, jeżeli wierze Pismo św. przypisuje tak często, tak wyraźnie uzyskanie łaski i usprawiedliwienie, iż się prawie wydaje, że oprócz wiary niczego innego do tego nie potrzeba. Ale i zarazem nie ma nic głupszego, jak błąd protestantów, uznających wiarę jako jedyne przygotowanie do łaski. Zapewne gdyby usprawiedliwienie zasadzało się tylko na przypisaniu sobie zasług Chrystusowych i na zewnętrznym usprawiedliwieniu, które przykrywa tylko wewnętrzną złość i obrzydliwość grzechu w duszy naszej, duszy zaś wewnętrznie nie odnawia i nie przemienia, mogłaby do usprawiedliwienia wystarczyć sama wiara w Chrystusa. Skoro jednak według nauki Apostoła, wiara usprawiedliwiająca jest wiarą cudowną, wiarą odnoszącą się do cudu najwspanialszego, do cudu łaski, skoro Bóg całą złość w nas niweczy poświęceniem dokonanym przez Ducha Świętego i duszę naszą wskrzesza ze śmierci duchowej do życia nadprzyrodzonego: musi ta wiara mieć za towarzyszki jeszcze inne przygotowania, uzdalniające nas do przyjęcia owego daru cudownego. Atoli wszystkie te inne przygotowania zawierają się pod pewnym względem w wierze, wyrastają z niej i tylko za pomocą niej wywierają wpływ na uzyskanie łaski Bożej. Wiarą bowiem otrzymujemy od Boga i te łaski, które są konieczne do wzbudzenia aktów zbawiennej bojaźni, nadziei i żalu za grzechy nasze. Wiara pobudza nas do tego, abyśmy szukali łaski i bali się gniewu Bożego, abyśmy pokładali nadzieję w Bogu, nienawidzili grzechu a sprawiedliwość miłowali. Wiara wreszcie uświęca wszystkie inne przygotowania, sprowadza na nas błogosławieństwo Boże i łączy nas z łaską poświęcającą. Gdy atoli przez te przygotowania nie możemy sobie wysłużyć łaski Bożej, musimy w końcu oczekiwać jej tylko od wszechmocy i dobroci Bożej dla zasług Chrystusowych i dlatego to wiara powinna tak samo towarzyszyć tym przygotowaniom, jak je wyprzedza, powinna na nich wyciskać swoją pieczęć, aby je Bóg mógł przyjąć. Wszystkie bowiem inne przygotowania uzdalniają nas jedynie do przyjęcia łaski; a wiarą tylko czerpiemy ją z jej źródła. Za pomocą innych przygotowań, zbliżamy się do łaski, wiarą zaś chwytamy ją i sprawiamy, że skarby wszechmocy i miłości Bożej oraz zasługi Chrystusowe stają się naszymi. Nawet i wtenczas bywamy usprawiedliwionymi przez wiarę, kiedy otrzymujemy łaskę w sakramentach świętych. Sakramenty bowiem są tylko wtenczas skuteczne, kiedy ich skuteczność przyjmujący z wiarą uznaje (8). Sakramenty bowiem są tylko kanałami, którymi spływa łaska Boża i Chrystusowa do nas, a tak muszą one także działać pod tymi samymi warunkami, pod jakimi Chrystus swoje cuda działał. Czyż zatem nie jest to zupełną prawdą, iż my wiarą podobnie łaskę poświęcającą znajdujemy, jak jej szukać możemy także tylko za pomocą tej samej wiary?

 

Czyż nie jest to oczywistą prawdą, iż podobnie jak ta wiara ukazuje nam szczytność łaski, tak i przystęp nam toruje do niej, wszak tak mówi Apostoł św.: "Przez wiarę mamy przystęp ku tej łasce, w której stoimy i chlubimy się w nadziei chwały synów Bożych" (9). Kiedyż przeto mój drogi bracie, weźmiesz sobie do serca tę tak pewną, oczywistą i ważną prawdę, kiedyż urządzisz według niej życie swoje? Kiedyż już odrzucisz tę dumę faryzeuszów, jaką cię świat uwodzi, a mianowicie, iż możesz sobie nabyć łaskę Bożą własnymi uczynkami nędznymi i nie mającymi żadnej wartości? Przecież Apostoł św. tak woła: "Bez wiary niepodobna jest spodobać się Bogu, albowiem przystępującemu do Boga potrzeba wierzyć" (10). Niczego też św. Paweł nie karci bardziej w listach swoich, jak tę zarozumiałość i pychę żydów, którzy sądzili, iż mogą sobie wysłużyć łaskę Chrystusową uczynkami, wykonywanymi podług prawa Mojżeszowego. Nawet o samym Abrahamie powiada on: "Jeśli Abraham z uczynków jest usprawiedliwiony, ma chlubę, ale nie u Boga" (11).

 

O ileż zatem więcej musi ten Apostoł potępić dzieła i uczynki sprawiedliwości obłudnej, powierzchownej i ludzkiej i o ileż bardziej musi im odmówić wszelkiej wartości w oczach Bożych.

 

Jak więc uczynki w stanie łaski i w duchu jej wykonywane zasługują na żywot wieczny, tak mogą nas także tylko uczynki z wiary pochodzące i zrodzone do łaski doprowadzić, nie jakoby one wysługiwały łaskę, lecz że w nich objawia się potęga i żywotność wiary, za pomocą której szukamy u Boga łaski i oczekujemy jej oparci na mocy zasług Chrystusowych.

 

Na takich więc uczynkach, mój drogi bracie, zasadzaj wszelką dumę twoją; albo raczej umieszczaj ją w korzeniach tego pokornego poddania się przepisom wiary św., lecz właśnie dlatego tak dumnego i potężnego i chełp się nie w sobie samym, ale w Bogu. Te korzenie nadprzyrodzone wiary świętej zanurzaj głęboko w duszy twojej, aby się całkiem z nią zrosły. Im głębiej będą one zapuszczone, tym bujniej rozwinie się drzewo łaski, tym prędzej wyrośnie ono, uginając się pod obfitością kwiatów i owoców niebieskich.

 

–––––––––––

 

 

Uwielbienia łaski Bożej, według Dr. M. J. Scheebena i O. E. Nieremberga T. J. z czwartego wydania niemieckiego wolno przełożył X. J. Tylka. Tarnów 1891, ss. 541-556.

 

Przypisy:

(1) Sess. VI, de iustif., c. 8.

 

(2) Żyd. XI, 1.

 

(3) Żyd. XI, 3.

 

(4) Jan. VI, 40.

 

(5) Rzym. IV, 17.

 

(6) Rzym IV, 18-21.

 

(7) I Król. II, 30.

 

(8) Odnosi się to oczywiście jedynie do osób które mogą już pojąć, w co mają wierzyć. (Przyp. tłum.).

 

(9) Rzym. V, 2.

 

(10) Żyd. XI, 6.

 

(11) Rzym. IV, 2.

 

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMXXIV, Kraków 2024

Powrót do spisu treści dzieła pt.
Uwielbienia łaski Bożej
według Ks. Dr. M. J. Scheebena i O. E. Nieremberga SI

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: