według
z czwartego wydania niemieckiego
wolno przełożył
––––––––
KSIĘGA CZWARTA
O niektórych innych działaniach i zaletach łaski Bożej
~~~~~~~
ROZDZIAŁ ÓSMY
Jaką wartość miała łaska w oczach Świętych Nowego Zakonu i jak wiele oni dla niej ponosili
1. Wreszcie przypatrzmy się, jak wysoko cenili łaskę Święci Nowego Zakonu. Święci, aby tę łaskę obronić i zachować, nie szczędzili ani czci, ani bogactw, ani członków, ani życia swego, a kiedy to wszystko oddali i ofiarowali, sądzili, iż zyskali wiele wskutek utraty wszystkich tych dóbr ziemskich i przyrodzonych a pomimo tak wielkiego okupu i poświęceń niesłychanych mniemali jeszcze, że łaska im darmo daną była. Mieli oni zawsze przed oczyma swymi te słowa Syna Bożego, którymi On daje nam radę, jak mamy zachować się, abyśmy nie utracili łaski i królestwa niebieskiego, że mamy sobie oko wyłupić, odciąć rękę i nogę, codziennie krzyż nasz nosić, a nawet i życie to oddać. Postępując za tymi wskazówkami Zbawiciela pozwolił sobie święty Kwirinus ręce i nogi odciąć, święty Serapion całe ciało na kawałki pokrajać, święty Nicefor na rożnie się palić i na całym ciele się męczyć. Ale cóż ja mam tylko o kilku Świętych wspominać, kiedy przecież niezliczeni Męczennicy takie same, albo jeszcze straszliwsze męczarnie ponieśli, a wszystko to, co tylko wściekłość piekła i ludzi bezbożnych wymyślić mogła jako bolesne i cierpień pełne, nie było tak wielkim, aby ich mogło odstraszyć od cierpień jeszcze straszliwszych i większych, byleby tylko łaski nie utracili! Inni Święci nie czekali nawet, aż im jakaś nieprzyjazna ręka takie cierpienie zada; udawali się oni sami do tyranów i katów, byleby tylko nie popaść w nieszczęście najstraszniejsze, to jest: byleby nie utracić lub nie zmniejszyć łaski i uważali się za szczęśliwych, jeżeli mogli osiągnąć zachowanie i utrzymanie łaski boleściami i cierpieniami największymi. I tak błogosławiony Jan de Bono zatykał sobie kończaste drzazgi za paznokcie palców. Błogosławiony Martinian palił ogień powolny i przypiekał na nim swoje członki i to nie raz, ale częściej i mawiał do siebie: jakże małe jest to cierpienie w porównaniu do ognia piekielnego, jaki mię czeka, jeżeli utracę łaskę. Święty Franciszek tarzał się nagi już to po żarzących węglach, już po zimnym śniegu, już też po cierniach wielkich. A wszystkie te cierpienia wydawały się Świętym małymi i lekkimi, byleby tylko mogli się uchronić chociażby od jednego grzechu. Wszakże i oni także posiadali czucie radości i boleści, ale uczucie szczęśliwości niebieskiej i pragnienie piękności łaski Bożej przewyższało u nich boleści ciała i dodawało im tej cudownej odwagi, której możemy się przypatrywać tylko z niemym podziwieniem. Woleli oni raczej, i to słusznie, aby się nie dać opanować pokusom, zniszczyć owo kruche naczynie ciała swego, aniżeli nie poskromiwszy siebie utracić skarb najkosztowniejszy łaski poświęcającej, jaki nosili we wnętrzu swoim. Inni znów, którzy mieli na swoje rozkazy uciechy, zaszczyty i bogactwa świata, woleli wszystko opuścić i żyć aż do śmierci w cierpieniach, w ubóstwie i w pogardzie, aniżeli narazić się na tyle niebezpieczeństw, jakimi otacza świat utrzymanie i zachowanie łaski. Tysiące i miliony Świętych to czyniło, a i dzisiaj czyni to samo niezliczone mnóstwo innych przed oczyma naszymi. Świat dziwi się i drwi sobie z tak dziwnego ich postępowania, lecz ci, którzy to czynią, wiedzą co dla nich jest dobrem. Pojęli oni i zważyli na szali z żywą wiarą wartość nieskończoną cnoty i marność tego świata i znaleźli, iż ta ostatnia mniej waży.
Długo szukali oni i znaleźli wreszcie ów pokój niebieski w łasce Bożej, do którego ich serce wzdychało i dlatego są tak zazdrośni o to, aby im tej łaski nie zabrało lub nie naruszyło żadne inne dobro i żadne inne używanie. O jakże wielce powinniśmy się wstydzić tego, patrząc na te przykłady, iż tak mało robimy, aby łaskę w sobie zachować, iż wzdragamy się przed każdą, nawet najmniejszą ofiarą, dla uniknięcia okazji do grzechu, lub zachowania przykazań Ojca niebieskiego, że każde cierpienie dla zachowania łaski wydaje nam się za wielkim i wzdragamy się je przyjąć! Ofiarujmyż zatem i my ciało, cześć i życie nasze, ofiarujmy wszystko bez zastrzeżenia żadnego i nie narażajmy na utratę nigdy i lekko nie ceńmy sobie łaski Bożej!
2. Atoli Święci muszą nas jeszcze bardziej zawstydzić, jeżeli przypatrzymy się, jakich to wielkich dokonali oni rzeczy, jak wiele wycierpieli, aby mogli nie tylko uniknąć niełaski Bożej z jej skutkami straszliwymi, ale także powiększyć łaskę już uzyskaną i zabezpieczoną i innych uczestnikami jej uczynić. I tak św. Brygitta wyprosiła sobie u Boga jako wielką łaskę zeszpecenie oblicza swego, aby mogła żyć jako dziewica łatwiej i święciej, aniżeli w stanie małżeńskim. Ta sama Święta wyprosiła u Boga na nowo ślepotę oczu dla pewnej pobożnej zakonnicy, na drodze doskonałości czyniącej wielkie postępy, która za wstawieniem się tej Świętej wzrok dawniej odzyskała, a to dlatego, aby ta pobożna dusza mogła się bez przeszkody oddawać pomnożeniu swych zasług i powiększeniu łaski Bożej. Święty Mandet, syn króla Irlandii, wyprosił sobie u Boga chorobę obrzydliwą, szpecącą całe jego ciało i zaraźliwy smród wokoło niego rozszerzającą a to tylko dlatego, aby nie był zmuszony do zawarcia ślubów małżeńskich i aby przez panieństwo ciała wspanialszym i czystszym kwiat łaski uczynić. Kiedy razu pewnego przyszedł święty Sabas do jednego klasztoru i zerwał jabłko cudne z drzewa, aby się nim pokrzepić, natychmiast rzucił je na ziemię i podeptał nogami, zagniewany sam na siebie za to, iż byłby w ten sposób złamał swoją ostrą wstrzemięźliwość i post ścisły i tak byłby utracił okazję do zasługi; a jako karę za tę chętkę niewczesną nałożył sobie powstrzymanie się od jedzenia owoców na zawsze.
A cóż dopiero mówić o tym ustawicznym ćwiczeniu się w cnotach, o tych upokorzeniach ciężkich, niedostatkach wielkich i umartwieniach strasznych, za pomocą których starali się nieustannie Ojcowie pustyni i tyle świętych zakonników, przez całe lata o to, aby sobie mogli zaskarbić większe zasługi przed Ojcem niebieskim i aby Mu się podobali i wzrastali w łasce Jego! Nigdy pycha, lub łakomstwo ludzkie nie starało się o dobra tego świata z taką gorliwością, jak Święci starali się o powiększenie i pomnożenie łaski sobie udzielonej. Owo gorące pożądanie nie dawało im spokoju przez całe dni i noce i stawało się pragnieniem niezmiernym, nie dającym się nigdy dostatecznie zaspokoić niebieską rosą łaski Bożej. Święci nie opuszczali żadnego momentu, w którym by nie podnosili swego spragnionego serca do źródła łaski, nie otwierali swych ust i nie prosili Boga o napełnienie zupełne łaską tego nędznego serca. Dnie spędzali oni na chwaleniu Boga i na uczynkach miłosiernych, pochodzących z miłości ku bliźniemu, noce zaś po największej części obracali na modlitwę, sprowadzającą im coraz nowsze stopnie łaski poświęcającej.
Ale czyż będziemy się dziwić, że Święci ubiegali się tak gorliwie o łaskę dla siebie, kiedy przecież dążyli oni z niemniejszą pilnością i wysileniem do tego, aby ją i dla innych także wyjednać?
Przypatrz się Apostołom i innym rozkrzewicielom wiary świętej, jak oni opuszczają rodzinę i ojczyznę swoją, jak opowiadają błogosławieństwa łaski narodom najdzikszym i najokrutniejszym wśród niezliczonych przeszkód i trudów i jak roznoszą światło tej łaski po najodleglejszych zakątkach ziemi. Patrz, jak są gotowi do zapieczętowania krwią swoją prawdy tej wesołej nowiny i do przelania krwi, aż do ostatniej kropelki, idąc za przykładem Zbawiciela, byle tylko krew stała się dla ich katów nasieniem urodzajnym łaski i zbawienia wiecznego! Dla uwolnienia jednego grzesznika z niełaski Bożej wielu Świętych życie swe oddawało chętnie w ofierze. Inni znów modlili się przez całe noce i biczowali się aż do krwi, byleby tylko wyjednać grzesznikom łaskę nawrócenia, – i nie był im za przykry żaden trud, za wielką żadna ofiara tam, gdzie się rozchodziło o sprowadzenie owieczki zbłąkanej na łono łaski Bożej. Boże wielki! jakże możemy jeszcze po takich przykładach stać spokojnie z założonymi rękami! jakże możemy jeszcze to, co Święci, oświeceni światłem Boskim, tak wysoko cenili, tak mało sobie ważyć! Zaprawdę w żaden sposób nie możemy być usprawiedliwieni, jeżeli jeszcze zawsze gnuśni jesteśmy pomimo takich wspaniałych wzorów w gromadzeniu skarbów niebieskich na wieczność szczęśliwą, lub jeżeli okazujemy się krnąbrnymi względem naszych pasterzy, ogłaszających nam tę wesołą nowinę łaski, zamiast współpracować z nimi nad uświęceniem swoim i innych i jeżeli nie dajemy się przez nich obudzić z tego bezrządu cielesnych pożądliwości i uciech świeckich.
3. Ten wielki zapał dla łaski u Świętych pochodził z głębokiego przekonania i gruntownego poznania wartości jej nieocenionej. Dlatego nie mogli oni znaleźć dosyć słów na przedstawienie tego szczytnego obrazu łaski, ukazującego się przed ich oczyma i na zapalenie miłością ku niej chrześcijan wszystkich. Wołali oni z uniesieniem: "O Boska łasko! Ty ogrodzie rozkoszny, ty nauczycielko życia! Ty dozorczyni, towarzyszko, siostro i matko nasza! Ty światło jaśniejące, ty balsamie przyjemny i miły, ty niezwyciężony murze obronny! Ty drzewo żywota, ty ogniu gorejący, ty pochodnio świecąca, ty słońce promieniste! Ty deszczu błogosławieństwa niebieskiego, ty potoku rajski, ty tęczo czarująca! Ty wino kosztowne ze stołu Boga, ty mleko synów Bożych, ty oleju przyjemny i soli orzeźwiająca duszę naszą, ty matko wszystkiego dobrego!". Tymi to i jeszcze wielu innymi słowy wysławiają Ojcowie święci wielkość łaski, objawiają nam jej bogactwa niewyczerpane, wdrażają w pamięć naszą jej kosztowność niewysłowioną, i napominają i zachęcają nas do jej wysokiego poważania i troskliwego zachowania. Zamiast przywodzić tu zdania wszystkich, przysłuchajmy się napomnieniom natchnionym św. Efrema, zostawionym nam w mowie o łasce i wyryjmy je sobie tak głęboko w sercu naszym, abyśmy nigdy o nich nie zapomnieli. "Staraj się", powiada ten Święty, "zachować łaskę Boską ustawicznie w twej duszy, abyś nie był oszukany. Czcij ją jako twoją opiekunkę, aby cię kiedyś przez ciebie obrażona nie opuściła. Poważaj ją jako twoją niewidzialną nauczycielkę, abyś, jeżeliby się od ciebie odwróciła, w ciemnościach nie chodził. Bez niej nie rozpoczynaj żadnej walki, abyś ze wstydem nie był pokonany. Bez jej towarzystwa nie przestępuj ścieżki cnoty, albowiem lew ryczący czyha na ciebie gotując ci zasadzki. Bez jej porady nie czyń nic, co dotyczy zbawienia twej duszy, ponieważ jest wielu, którzy cieniem dobra pozwalają odurzyć swoje serce. Bądź jej posłuszny z gotowym sercem, a ona cię ponad wszystko oświeci. Ona uczyni cię synem Najwyższego, jeżeli ją sobie weźmiesz za siostrę. Jako matka poda ci swe piersi i zasłoni cię przed twymi prześladowcami; polecaj się jej miłości i względom, ponieważ ona jest królową wszystkich stworzeń. Ty nie widziałeś jeszcze potęgi jej miłości względem ciebie. Ależ i niemowlęta nie poznają także troskliwości swej matki względem siebie. Bądź tylko cierpliwym i poddaj się jej kierownictwu a otrzymasz jej owoce i błogosławieństwa. Dzieci małe nie wiedzą, jak bywają karmione, lecz kiedy dorosną i mężami zostaną, podziwiają w sobie potęgę natury. Tak samo i ty także, jeżeli w łasce Bożej wytrwasz, dostąpisz doskonałości".
–––––––––––
Uwielbienia łaski Bożej, według Dr. M. J. Scheebena i O. E. Nieremberga T. J. z czwartego wydania niemieckiego wolno przełożył X. J. Tylka. Tarnów 1891, ss. 522-531.
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMXXII, Kraków 2022
Powrót do spisu treści dzieła pt.
Uwielbienia łaski Bożej
według Ks. Dr. M. J. Scheebena i O. E. Nieremberga SI
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: