UWIELBIENIA

 

ŁASKI BOŻEJ

 

według

 

KS. DR. MACIEJA JÓZEFA SCHEEBENA i O. EUZEBIUSZA NIEREMBERGA SI

 

z czwartego wydania niemieckiego

 

wolno przełożył

 

KS. JACEK TYLKA

 

––––––––

 

KSIĘGA DRUGA

 

O wzniosłym i tajemniczym połączeniu z Bogiem, które sprawuje w nas łaska

 

~~~~~~~

 

ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY

 

O piękności niebieskiej, jakiej łaska użycza duszy

 

1. Piękność jest przedmiotem najznakomitszym miłości czystej. Jeżeli zatem Bóg obejmuje miłością tak niewysłowioną duszę naszą, z tego samego możemy wnioskować, iż dusza musiała otrzymać przez łaskę piękność cudowną i niebieską. A to tym pewniej, gdyż miłość Boża nie tylko ceni rzeczy według prawdziwej ich wartości, ale także dosyć jest potężną, aby te rzeczy uczyniła godnymi siebie. Miłość ludzka znajduje i upatruje piękność w przedmiocie swoim, Boska zaś miłość rodzi ją i wyprowadza, bo wszystkie rzeczy są niczym same ze siebie i to, co posiadają, od Boga posiadają, zatem Bóg może kochać rzecz jakąś tylko o tyle, o ile ona uczestniczy w dobroci i piękności Jego. To w ogóle odnosi się do każdej miłości Boga i do piękności i do dobroci wszelkiej rzeczy stworzonej; w szczególności zaś odnieść to wypada do miłości nadprzyrodzonej Boga i do piękności nadnaturalnej stworzeń. Jeżeli Bóg skłania się i zbliża do duszy naszej z miłością nadprzyrodzoną, ozdabia ją zarazem pięknością nadprzyrodzoną i właśnie dla tej piękności nam użyczonej spoczywa oko Jego na nas z upodobaniem niewysłowionym. Ponieważ zaś miłość Boża właśnie za pomocą łaski w nas działa i dla łaski w nas spoczywa, przeto musi łaska ową piękność w sobie zawierać i nam jej udzielać. Tak naucza Augustyn św., kiedy mówi o wyniesieniu człowieka do stanu łaski: "natura ludzka odznaczająca się ponad wszystkie inne, przemienia się z nieforemnej w postać kształtną wówczas, gdy z niesprawiedliwej staje się usprawiedliwioną" (1). Jeszcze wyraźniej naucza św. Cyryl Aleksandryjski (2), kiedy pisze, iż przez łaskę przemienieni bywamy jakby w postać Boską a wskutek tego otrzymujemy piękność nadziemską. I rzeczywiście przez łaskę Duch Święty wytłacza obraz wielce doskonały chwały i natury Bożej w duszy naszej; dusza staje się zwierciadłem czystym piękności i majestatu Bożego, a ten odbija się w niej w swej nieporównanej czystości i obfitości. Dusza taka staje się dzieckiem Bożym, córką przybraną, odzianą w kosztowną szatę i w królewską ozdobę Syna Bożego jednorodzonego i podobnie też jak Syna Bożego otacza duszę taką światło na podobieństwo płaszcza przepysznego. Dusza taka jest nowo porodzonym dzieckiem Boga, otrzymującym od Ojca niebieskiego na wzór Syna Jego naturalnego życie Boże, oraz rysy właściwe Bogu. Dusza taka otrzymuje poniekąd postać Bożą, jak to Ojcowie często nauczają, to jest: staje się podobną Bogu a wskutek tego uczestniczy w piękności Bożej. Kto by zatem chciał wyobrazić sobie piękność duszy w łasce poświęcającej zostającej, musiałby oglądać nieskończoną piękność Bożą, ową piękność, na którą pragną spoglądać aniołowie; zaś piękność ta wszelką stworzoną piękność zawiera w najściślejszej harmonii i jest zarazem typem, miarą, ideałem niedościgłym i metą tego wszystkiego, co sobie człowiek, albo raczej Bóg sam pięknego i wspaniałego pomyśleć może.

 

Dusza nasza przez łaskę staje się nadto prawdziwą świątynią Ducha Świętego i Trójcy Przenajświętszej, rzeczywistym tronem Bożym, niebem na tym padole płaczu, miastem duchowym Boga, którego Jeruzalem żydowskie było tylko figurą. Czegoż tedy Bóg nie użyje, aby tę świątynię tak ozdobić, jak to przystoi Jego majestatowi! Jeżeli darzy słońce na niebios sklepieniu taką jasnością, jeżeli ozdabia ziemię, będącą podnóżkiem nóg Jego w tak rozmaity sposób i tak bogato ubiera kobiercami zielonymi niw obszernych, wieńcami kwiatów najmilszych, wstęgami srebrnych potoków i strumyków: to jakimiż nie ozdobi skarbami niebieskimi, perłami kosztownymi i wspaniałym blaskiem świątyni duszy naszej, w której przebywa z całą miłością serca swojego i gdzie mieszkać zamyśla przez całą wieczność? A jeżeli ludzie starają się o to, aby świątynie widome Bóstwa wielkie i wspaniałe były i nie żałują w tym celu ani nakładu największego, ani bogactw, ani pomysłów sztuki: o ileż więcej upiększy i ozdobi Bóg przybytek duszy naszej, gdzie w duchu i prawdzie cześć odbiera! Tak pisze Ambroży św.: "Do duszy usprawiedliwionej przemawia Bóg jak niegdyś do Jeruzalem: Patrzaj Jerozolimo! pomalowałem mury twoje w blasku światła. Owa dusza jest pomalowaną od Boga, na której się błyszczy wdzięczność cnót i blask pobożności. Owa dusza jest pomalowaną, w której odbija się blask chwały i obraz istoty Ojca" (3).

 

2. Dlatego to Salomon nie co innego chwali w Pieśni nad Pieśniami, jak tylko tę piękność i wspaniałość duszy w łasce zostającej. Jednakże żaden ze śmiertelnych nie może pojąć i wypowiedzieć, jakiego ona jest rodzaju i jak jest wielką. Jeżeli piękność przyrodzona duszy nieskończenie przewyższa już piękność wszystkich ciał a nawet słońca samego, czyż daleko więcej nie będzie miało to miejsca przy piękności nadprzyrodzonej duszy z łaski płynącej? Albowiem daleko większy przedział istnieje między łaską a naturą duszy, aniżeli pomiędzy nią i całym przepychem świata widzialnego. I nie ponosi przez to owa piękność żadnego uszczerbku, iż blask niebieski łaski jest nieprzystępny dla oka cielesnego a nawet i dla duchowego; owszem, jest to właśnie znamieniem jej szczytności, bo wszystko, co podpada pod wzrok nasz, posiada piękność tylko bardzo ograniczoną i ziemską.

 

Słusznie zatem Blozjusz pisze: "To jest jednakże pewnym, iż gdyby można było widzieć piękność duszy w łasce zostającej, wprawiałaby ona przypatrujących się w zachwyt i podziwienie takie, że odchodziliby od zmysłów". Kiedy Bóg pewnego razu objawił tę piękność św. Katarzynie Sieneńskiej, pocałunkami okrywała ślady stóp tych, którzy się zajmowali sprowadzaniem grzeszników z drogi nieprawej do stanu łaski Bożej i w zachwyceniu do spowiednika swego wyrzekła te słowa: "O gdybyś zobaczył, mój Ojcze, piękność duszy łaską ozdobionej, zaiste poszedłbyś chętnie na śmierć tysiąc razy, tylko dla jednorazowego jej widzenia". Sam Chrystus, którego sprowadził ten blask świętych dusz z nieba na ziemię, wyrzekł do św. Brygitty, iż gdyby ten blask zobaczyła, rozpadłaby się jako naczynie zbutwiałe i upadłaby martwa. Podobnie jak oko nasze oślepia nie tylko blask słońca samego, lecz także i odbicie jego w krysztale jasnym, tak i dusza ludzka nie tylko nie może znieść owego światła nieprzystępnego chwały Boskiej, lecz także i odbicia jego w duszy łaską napełnionej. Podobnie jak Bóg sam, tak i ten obraz Jego jest nieskończenie jaśniejszy od słońca widzialnego. Doświadczyła tego św. Franciszka Rzymianka pewnego razu, gdy zobaczyła Anioła świętego, zaćmiewającego swym blaskiem promiennym światło słoneczne. Jednakże to jest jeszcze dziwniejsze, iż aniołowie sami zachwycają się pięknością łaski, chociaż z natury swej przyzwyczajeni są do widoków niebieskich. Aniołowie to bowiem w Pieśni na Pieśniami, patrząc na duszę przez łaskę z Bogiem złączoną, wołają: "Któraż to jest, która wstępuje z puszczy, opływająca rozkoszami, podparłszy się o miłego swego?" (4).

 

I zaiste szczytność chwały duszy świętej a przez Boga do tego stanu wyniesionej, kiedy Bóg ją dźwiga na ramionach swoich i jakby strumieniami wylewa na nią z oddechem ust swoich bogactwo wdzięków niewysłowionych, jest tak wielką, iż wobec niej zniknąć musi nawet piękność przyrodzona aniołów i to właśnie wprawia aniołów obecnie w podziw największy, iż dusza ludzka, leżąca w nędzy strasznej na samotnej pustyni tego padołu płaczu, posiada taką piękność wspaniałą. Jest to bowiem czymś tak niezwyczajnym, mówi św. Chryzostom, jak rzadko się przytrafia, aby człowiek nędzny, pokrzywiony, pokręcony i zeszpecony chorobami wielkimi, nagle wskutek uzdrowienia niespodziewanego odzyskał świeżość młodzieńczą i najpiękniejszą i był przyozdobiony berłem i purpurą królewską.

 

Najwięcej jednakże zastanawia, gdy się widzi lub słyszy, jak Bóg sam przypatruje się tym wdziękom łaski z podziwieniem i zachwytem.

 

Cóż zaś innego, jeśli nie ów zachwyt Boży oznaczają te słowa w Pieśni nad Pieśniami do duszy wyrzeczone: "O jakżeś piękna przyjaciółko moja, o jakżeś piękna!" (5) a następnie owe dalsze opisanie jej piękności najżywszymi kolorami?! Zaiste Bóg nie zatrzymuje się przy piękności ciał, będących podnóżkiem nóg Jego, ani też przy piękności jakiegoś innego stworzenia, wyprowadzonego z nicości słowem Jego wszechmocnym. Bóg może tylko to podziwiać, co jest prawdziwie Bożym. Przede wszystkim tedy ogląda i podziwia On przez całą wieczność piękność i wdzięk nieskończony natury swojej i to zawsze z jednakową radością, następnie zaś oko Jego spoczywa z zachwytem niewysłowionym na obrazie natury Bożej, jaki Duch Święty jakby jakąś pieczęcią na duszy naszej wyciska. Bóg sam podziwia pod pewnym względem potęgę cudowną miłości swojej, przyozdabiającą nędzne stworzenie tak wspaniale i czyniącą je podobnym do Niego samego. Podziwia On tę ozdobę pałacu królewskiego, przyodzianego i pokrytego złotem łaski najdroższej. Bóg podziwia ten ogród miły i rozkoszny, zasadzony miłością Jego, gdzie kwiaty najśliczniejsze nigdy nie więdnieją, gdzie tchnienie Ducha Świętego jakby miłe powietrze wiosenne powiewa, gdzie się sam przechadza z rozkoszą niewypowiedzianą. I dlatego to powtórnie woła: "O jakżeś piękna przyjaciółko moja, o jakżeś piękna!". Czyż to podwójne nawoływanie nie wskazuje podwójnej piękności duszy? Piękną jest dusza raz dla swej stworzonej naturalnej piękności, lecz nieporównanie piękniejsza dla blasku z łaski, bijącego z niej a otaczającego i ozdabiającego ją zewsząd szatą tkaną złotem wszystkich cnót Boskich i nadprzyrodzonych. Następnie piękną jest dla piękności niestworzonej Ducha Świętego umieszczającego tron swój w jej wnętrzu. Podobnie jak pałac królewski najpierw pięknie przyozdabiają na godne przyjęcie króla i dla otoczenia go blaskiem odpowiednim a dopiero wtenczas król, ozdoba największa pałacu, w nim zamieszkuje, – tak i Duch Święty najpierw przygotowuje z duszy naszej za pomocą łaski świątynię wspaniałą a następnie wskutek tego, iż w niej mieszka, staje się jej ozdobą najwyższą i krasą najpiękniejszą. Dusza łaską ozdobiona jest tylko oprawą złotą, w której się mieści brylant najdroższy, to jest Duch Święty i Bóstwo samo. A jak w pierścieniu różni się wprawdzie złoto od kamienia drogiego, lecz tak ściśle łączy się z nim, iż oboje tworzą jedną tylko całość i jedną piękność, tak i Bóstwo różni się wprawdzie od duszy w łasce Boskiej zostającej, atoli przez miłość swoją tak ściśle jednoczy się z nią, iż wydaje się piękność obojga jedną i tą samą. Zbawiciel nasz objawił tajemnicę tę Teresie św. pod wspaniałym obrazem. Oto ukazał jej duszę jako kulę kryształową, oświeconą nie tylko zewnątrz promieniami Boskiego słońca łaski, lecz posiadającą także owo słońce w samym środku wnętrza swojego, które wypełniało wszelkie komórki owej kuli swym Boskim blaskiem; komórki zaś te przedstawiały różne władze duszy naszej. Słusznie zatem Psalmista Pański o córce i oblubienicy Bożej śpiewa: "Wszystka chwała tej córki królewskiej wewnątrz" (6).

 

Jeżeli zaś Bóg sam przypatruje się z takim podziwem piękności i wdziękom twej duszy, czyż nie powinieneś przyłączyć się z radością i ty mój Bracie, do sądu najwyższego i nieomylnego znawcy sztuki, chociaż tej piękności nie możesz oglądać oczyma cielesnymi? Czyż możesz się jeszcze odważyć na to, abyś się przypatrywał innej jakiejś piękności, abyś z nią coś innego na równi stawiał lub nawet coś innego wyżej cenił, aniżeli tę piękność niewysłowioną?

 

3. Porównaj owszem piękność łaski z wszystkimi innymi pięknościami, jakie cię zachwycają, a z tego porównania przekonasz się dowodnie, iż ona przewyższa wszystkie piękności. Wszystko bowiem, co podziwiasz w innej piękności, znajdziesz tutaj zgromadzone w stopniu nieskończenie wyższym bez żadnej niedoskonałości. I tak: ciała martwe zadziwiają cię całością harmonijną części swoich, miłym kolorem i połyskiem, którym się promienią, a przecież ich piękność jest tylko zewnętrzną i znikomą. Przeciwnie łaska przywodzi wszystkie władze twej duszy do cudownej harmonii, rozpościera blask Boski nad nimi, okrywa je chwałą oraz wdziękiem wiecznym i nieprzemijającym nie tylko na zewnątrz, lecz także i na wewnątrz. Stworzenia żywe są bez porównania piękniejsze od martwych, jeżeli przypatrujemy się im w kwiecie młodości, w ruchach rozlicznych i w pełni siły żywotnej. Atoli gdzież się znajduje życie wyższe, czystsze, doskonalsze, nigdy się nie starzejące, ale zawsze świeże i młode, wydające kwiaty niebieskie i rozsyłające zapach woni Boskiej naokoło siebie, jeżeli nie w duszy łaską ozdobionej?

 

Piękność cnoty, czystość serca i urzeczywistniony w życiu porządek prawa moralnego zachwycają jeszcze więcej, aniżeli wszelka piękność ziemska, każde niezepsute serce ludzkie; lecz wszystko to otrzymuje jeszcze nieskończenie wyższy blask przez łaskę, za pomocą której Duch Święty prawo Boże na duszy naszej wypisuje, łączy ją w sposób najściślejszy z typem wszelkiej sprawiedliwości, ozdabia ją cnotami nadprzyrodzonemu i Boskimi i sprowadza jej sprawiedliwość i świętość prawdziwą Syna Bożego. Wreszcie jeżeli harmonia cała, blask wszelki, świeżość żywotna wszystka i cnota wszelka w stworzeniach jest tylko cieniem najwyższej piękności Bożej i znika przed Jego blaskiem, to i łaska, będąca obrazem natury Boskiej, użycza duszy piękności i wdzięku przewyższającego nieskończenie wszystko, co tylko znajduje się w naturze stworzeń harmonijnego, świetnego, żywego i cnotliwego, albo co może z niej wypływać, podobnie jak słońce przewyższa i zawiera w sobie barwy tęczy.

 

4. A jeżeli, mój Bracie, ta piękność łaski nie jest dostateczną, aby serce twe w zachwycenie wprawić i porwać, to wzdrygaj się przynajmniej przed ową straszną obrzydliwością grzechu, jaką on w duszy sprawia, zabierając ci łaskę poświęcającą. Grzech jakby chmura jakaś czarna staje między słońcem Boskim a duszą twoją i w jednej chwili blednieje świetność jej piękności niebieskiej, zamiera jej życie nadprzyrodzone, dusza utraca cnoty, a grzech rozdziera na niej i niszczy zupełnie sukienkę Syna Bożego. Z ogrodu Bożego miłego i wonnego staje się dusza otchłanią cuchnącą i wstrętną, gdzie węże, jaszczurki i smoki piekielne przebywają. Z Bożego obrazu najmilszego staje się ona obrazem piekielnym i szatańskim.

 

Szatan zaś jest tak wstrętny, iż Zbawiciel objawił św. Brygidzie, że gdyby go widzieć mogła w całej jego szpetności, albo natychmiast by umarła, albo mogłaby żyć dalej tylko w boleściach niewypowiedzianych. A św. Katarzyna Sieneńska, kiedy go raz rzeczywiście na moment zobaczyła, tak ogromnie się przestraszyła, iż jak sama powiedziała, wolałaby raczej boso do dnia sądnego chodzić po węglach żarzących, aniżeli go raz jeszcze ujrzeć. W takiego to potwora zmienił się wskutek grzechu ciężkiego ów, który dawniej ozdobiony łaską błyszczał jako anioł światłości i jako zwierciadło chwały Boskiej. Tak szpecisz, mój Chrześcijaninie, duszę swoją, kiedy wypędzasz wskutek grzechu ciężkiego słońce Boże z wnętrza twej duszy. I to także pokazał Zbawiciel św. Teresie za pomocą obrazu już wspomnianego owej kuli kryształowej; kiedy się bowiem Chrystus z wnętrza tej kuli oddalił, nic więcej nie pozostało, jak tylko noc straszna i masa smrodliwa i zaraźliwa, pełna zwierząt obrzydliwych i szkaradnych. Jakichże strasznych boleści przy tej przemianie wstrętnej i obrzydliwej nie doznaje twój Anioł Stróż? Jakże się wielce musi smucić z całym dworem niebieskim ten, który dawniej rozkoszą się upajał na twój widok? Czyż zatem nie zadrżysz sam przed sobą i nie skryjesz się na widok własnego oblicza? O uciekaj, spiesz się do kąpieli, gdzie możesz obmyć swój brud i odzyskać swoją piękność! Bóg zgotował ci taką kąpiel i wysyła cię do niej, podobnie jak Elizeusz wysłał Naamana trądem okrytego do Jordanu, aby się tam obmył siedem razy. Ty nie potrzebujesz obmycia siedmiokrotnego, bo jednorazowe zupełnie ci wystarczy i otrzymasz na powrót swoją piękność i czystość duszy. Raz tylko jeden potrzebujesz żałować za grzechy swoje z miłości prawdziwej ku Bogu i ze szczerym postanowieniem nie grzeszenia więcej i przystąpić do sakramentu pokuty, potrzebujesz raz tylko ohydę swoją naprawdę sobie obrzydzić a znów będziesz czysty i nieskalany, jak przedtem. O jakaż to siła i potęga jest ukryta we łzach pokuty! Jakże wielkie jest miłosierdzie i dobroć Boża względem ciebie, skoro za tak łatwą i małą cenę przywraca ci piękność utraconą! O grzeszniku! okaż się już raz godnym tego miłosierdzia i ani na chwilkę nie zwlekaj, lecz podnieś się z błota grzechu szkaradnego!

 

5. Ty zaś, dobry i wierny stróżu piękności udzielonej ci przez Boga, a dotąd nigdy nie utraconej, staraj się i nadal o zachowanie jej nie tylko od zguby, lecz także i od brudu i zmazy wszelkiej ją zanieczyszczającej, inaczej będziesz szkaradniejszym w purpurze królewskiej łaski uświęcającej, aniżeli w pospolitej sukni swej natury.

 

Jakich to zachodów, kosztów i czasu wiele potrzebują ludzie do zachowania, podniesienia, przyozdobienia tylko zewnętrznej i znikomej piękności ciała! Godziny nie wystarczają im na to, poświęcają całe dni, aby tylko ułożyć z trwożliwą starannością włosy i suknie, aby nadać postawie oraz ruchom ciała swego delikatność i wdzięk odpowiedni. Na to zaś, aby oczyścić i ozdobić duszę, jedna godzina wydaje im się za długą. Czyż ku tej ozdobie duszy, co wysługuje jej przyjaźń Bożą i cudne niebo, nie zechcą użyć podobnej troskliwości, jakiej potrzeba do ułożenia włosów lub sukni? Świat spodziewa się tylko, iż przez takie drobnostki zaskarbi sobie czcze upodobanie ludzi, my zaś wiemy na pewno i to od samego Boga, iż każde staranie i najmniejsze nawet, użyte ku oczyszczeniu i ozdobie niebieskiej postaci duszy naszej, ściąga na nas miłość Bożą w wyższej mierze. Bóg sam to powiada w Pieśni nad Pieśniami: "Zraniłaś serce moje siostro moja, oblubienico zraniłaś serce moje jednym okiem twoim i jednym włosem szyi twojej" (7). Każde westchnienie do Boga, każda choćby najmniejsza ozdoba cnoty, przez łaskę staje się potężnym pociskiem raniącym nie to ludzkie serce niestałe, ale Boskie stałe i wierne. Każdy krok, jaki stawiasz w stanie łaski, jest tak piękny i wdzięczny, iż Bóg spoglądając na ciebie wołać musi: "Jakoż są piękne kroki twoje w trzewikach, córko książęcia" (8). Słowo każde wypowiedziane a odnoszące się do Boga jest tak słodkie i miłe, że ściąga na ciebie błogosławieństwo Boże najobfitsze, jak to Psalmista ogłasza: "Rozlała się wdzięczność po wargach twoich, dlatego cię błogosławił Bóg na wieki" (9). Dla łaski zatem nie ma nic małego; owszem wszystko tu jest wielkie, ponieważ wszystko zyskuje nam miłość Bożą.

 

Z tego wynika, iż nie powinniśmy gardzić żadnym człowiekiem, czy to dla szpetności jego oblicza, lub niekształtności ciała, czy też dla lichego ubrania lekceważyć, albo chociażby tylko mniej kochać bliźniego naszego. W ramach bowiem zbutwiałych i przegniłych może być umieszczony obraz, godny miłości Bożej najwyższej i królestwa Jego, obraz, który Bóg w krótkim czasie odsłoni z wspaniałością wielką; nie wypada zatem Chrześcijaninowi wydawać sądu o bliźnim według zmysłów, jak to dzieje się między zwierzętami, ani według samego rozumu, jak to poganie czynią, ale powinien sądzić bliźniego według wiary Bożej.

 

–––––––––––

 

 

Uwielbienia łaski Bożej, według Dr. M. J. Scheebena i O. E. Nieremberga T. J. z czwartego wydania niemieckiego wolno przełożył X. J. Tylka. Tarnów 1891, ss. 240-255.

 

Przypisy:

(1) De Trinit. l. 15, c. 8.

 

(2) Contra Anthropom. c. 9.

 

(3) Hexaem. l. 6, c. 7.

 

(4) Pieśń nad Pieśn. VIII, 5.

 

(5) Pieśń nad Pieśn. IV, 1.

 

(6) Ps. XLIV, 14.

 

(7) Pieśń nad Pieśn. IV, 9.

 

(8) Pieśń nad Pieśn. VII, 1.

 

(9) Ps. XLIV, 3.

 

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMXVII, Kraków 2017

Powrót do spisu treści dzieła pt.
Uwielbienia łaski Bożej
według Ks. Dr. M. J. Scheebena i O. E. Nieremberga SI

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: