UWIELBIENIA

 

ŁASKI BOŻEJ

 

według

 

KS. DR. MACIEJA JÓZEFA SCHEEBENA i O. EUZEBIUSZA NIEREMBERGA SI

 

z czwartego wydania niemieckiego

 

wolno przełożył

 

KS. JACEK TYLKA

 

––––––––

 

KSIĘGA DRUGA

 

O wzniosłym i tajemniczym połączeniu z Bogiem, które sprawuje w nas łaska

 

~~~~~~~

 

ROZDZIAŁ SIÓDMY

 

Łaska nawiązuje stosunek przyjaźni prawdziwej pomiędzy Bogiem a nami

 

1. Zaleta szczególniejsza synostwa Bożego zasadza się jeszcze na tym, iż łaska z nas czyni prawdziwych przyjaciół Boga. Pomiędzy ludźmi nie zawsze nawet dzieci cieszą się przyjaźnią ojca swego: mogą go bowiem obrazić i to nieraz ciężko i przyjaźń ustaje, a pomimo to nie przestają one być dziećmi jego. Łaska zaś Boska wynosi nas tak do godności synów Bożych, iż jak długo nimi zostajemy, jak długo przez łaskę rodzimy się z Boga, tak długo także pozostajemy Jego przyjaciółmi. Przybranie kogoś za syna u ludzi, nie rodzi jeszcze zażyłości doskonałej i obopólnej miłości; pewna bojaźń czci i uszanowania pełna, pozostaje jeszcze zawsze względem ojca przybranego, która nie pozwala na ten stosunek swobodny i serdeczny. Przeciwnie łaska zbliża nas tak do Boga, iż nie tylko z uszanowaniem dziecka, ale z zaufaniem i swobodą przyjaciela możemy z Nim obcować. Już synostwo Boże wynosi nas nieskończenie wysoko ponad stan niewoli, znosi ono też stosunek oddalenia i służebnictwa i tej nierówności zbyt wielkiej, w jakich stoimy z natury do Boga; synostwo to Boże przenosi nas w stan wolności i równości pewnej z Bogiem. Atoli jeszcze dokładniej i więcej stanowczo dokonuje tego przyjaźń Boża, jaką nam łaska ofiaruje, jeśli zresztą można ją nazwać przyjaźnią w ścisłym znaczeniu tego słowa (1).

 

A że ją tak na serio pojmować mamy, naucza nas tego sam Zbawiciel, kiedy tę przyjaźń przeciwstawia stosunkowi niewoli, mówiąc: "Już was nie będę zwał sługami, lecz was nazwałem przyjaciółmi" (2). – "Cóż może być większego i wspanialszego, zauważa św. Cyryl Aleksandryjski (3), nad to, jak być i nazywać się przyjacielem Chrystusa? Ta godność przewyższa granice ludzkiej natury. Wszystkie bowiem rzeczy służą Stwórcy, jak Psalmista powiada i nie ma nic, co by nie było podległym jarzmu Jego woli. Skoro tak jest, to wynosi Pan sługi swoje zachowujące przykazania Jego do nadprzyrodzonej chwały, kiedy ich nie sługami, ale przyjaciółmi zowie i jak z przyjaciółmi we wszystkim się obchodzi".

 

O Panie najsłodszy i najlitościwszy Twoich sług nieużytecznych: Za mało było dla nas, abyśmy służyli w Twoim królewskim domu jako robotniki i niewolniki, kiedy już to byłoby wielkim zaszczytem, gdybyśmy jednemu z Twoich aniołów służyli! O duszo chrześcijańska, podziwiaj to litościwe zniżanie się Boga do ciebie! Bóg wyniósł cię do panowania nad stworzeniami bezrozumnymi, poddał pod nogi twoje ziemię całą, skoro tedy człowiecze panujesz nad zwierzętami, czyś nie powinien służyć przynajmniej jednemu ze Serafinów? Ale nawet tej służby Bóg ci nie nałożył, twa wysoka wolność szlachetna miała się jeszcze wyżej wzbić i niczego nie uznawać co było stworzone. Bóg sam jest tylko przełożonym Panem twoim, którego poddanym jesteś i do którego ze wszystkimi władzami należysz. Atoli i Bóg nie chce się z tobą obchodzić jako ze sługą, ale chce cię mieć przyjacielem. On bowiem darował ci Ducha własnego, o którym Apostoł pisze: "A gdzie Duch Pański, tam wolność" (4). Zaprawdę jest to wolność święta i niewypowiedziana, skoro nie jesteśmy niewolnikami, lecz przyjaciółmi Pana wszechrzeczy; zaiste jest to wolność święta, kiedy widzimy samego Boga niepojętego do nas przychodzącego, jak gdybyśmy Mu byli zupełnie równymi i jakbyśmy się zbliżać mogli do Niego ze śmiałością i z zaufaniem przyjaciela. Słusznie zatem św. Grzegorz Wielki w zachwyceniu woła: "O jakże wielkie jest miłosierdzie Stwórcy naszego; nie jesteśmy godni być niewolnikami Jego, a obecnie nazywamy się przyjaciółmi!". Poczytuje sobie wielu za zaszczyt wielki, iż mogą służyć potężnemu królowi ziemskiemu. Atoli służyć Bogu, Królowi wszystkich królów, jest bez porównania chlubniejszą rzeczą, aniżeli być królem ziemskim, lub podbić pod swe panowanie państwa obszerne. Jakże tedy wysoko powinniśmy cenić przyjaźń łączącą nas z Bogiem w najserdeczniejszej ufności i miłości! Jakże wysoko musimy cenić także i łaskę, która jedynie uzdalnia nas do zawarcia przyjaźni nieocenionej!

 

2. Łaska jednak użycza nam najpierw śmiałości potrzebnej do zawarcia prawdziwej przyjaźni z Bogiem, a następnie i równości z przyjacielem, która jest nieodzowną, jako drugi warunek przyjaźni. Wszakże pewnikiem to jest, iż przyjaźń prawdziwa wyszukuje sobie równych, albo stwarza równych. Zaufanie i miłość najściślejsza znajdująca się między przyjaciółmi prawdziwymi, albo już natrafia na równość stanu, albo znosi różnicę rozdzielającą i nie dozwalającą zawarcia przyjaźni. Przyjaciel bowiem jest to drugie "ja" swego przyjaciela pod pewnym względem; każdy też czci i kocha swego przyjaciela jak siebie samego i chce, aby go inni tak samo kochali i szanowali. Bóg kocha nas już jako stworzenia i sługi swoje, mając wzgląd na naturę naszą. Atoli przedział nieskończony zachodzi pomiędzy Nim a nami, przedział zbyt wielki, iżbyśmy się mogli nazywać Jego przyjaciółmi prawdziwymi. Toteż nawet tacy mędrcy pogańscy, którzy twierdzili, że dusza ludzka jest wypływem i cząstką istoty Bożej, nie odważyli się przecież utrzymywać, że możebną jest prawdziwa przyjaźń pomiędzy Bogiem a człowiekiem. Łaska jedna tylko wynosi człowieka do tak wysokiego podobieństwa i równości z Bogiem, iż przedział pomiędzy Bogiem a człowiekiem nie jest już tak wielkim i przyjaźń nie wydaje się niepodobną. Wspaniałość tę łaski miał królewski śpiewak przed oczyma, kiedy pisał: "A u mnie w wielkiej uczciwości są Boże przyjaciele Twoi; bardzo się wzmocniło ich panowanie" (5). Albowiem łaska wynosi nas do godności Bożej, ona to sprawia, iż uczestniczymy w naturze Bożej, wyciska na duszy naszej obraz istoty Boskiej, równa nas z Bogiem i czyni nas godnymi Jego najserdeczniejszego zaufania. Łaska to przemienia naszą naturę i łączy ją tak ściśle z Bogiem, iż On odnajduje samego siebie w nas i obejmuje nas tą miłością, jaką pała sam ku sobie. Tak to Bóg za pomocą łaski wynosi człowieka w nędzy i nieczystości zrodzonego i kocha go jako przyjaciela prawdziwego. Trudno by uwierzyć, że Bóg chce i może tak ścisłą przyjaźń z nami zawrzeć, gdyby nie okazał innym cudownym czynem, jak na serio myśli o tej przyjaźni i zamierza uczynić ją doskonałą. Aby nam okazać, iż chce się z nami zrównać wedle możności w swej chwale, stał się nam równym, był człowiekiem jak każdy z nas, przeżył lat wiele pomiędzy nami i nazywał się z szczególniejszym upodobaniem: "synem człowieczym". Przyjął nawet cierpienia i utrapienia wszystkie natury naszej, dzielił je z nami i rzeczywiście ponosił je jako brat i przyjaciel najlepszy. Jeżeli powodowany przyjaźnią tak bardzo się do nas zbliżył, czyż ozdobionych łaską nie podniesie nas jeszcze wyżej, czyż nie przyjmie nas do domu swego i nie podzieli się z nami swoją chwałą i szczęśliwością niewysłowioną?

 

3. Jakże tedy niedorzecznie, niewdzięcznie zachowalibyśmy się, gdybyśmy tę ścisłą przyjaźń tak wielkiego Pana za mało cenili, albo ją odpychali! Świat cały uważałby słusznie takiego po prostu za szaleńca największego, któryby wzgardził ofiarowaną sobie przyjaźnią potężnego króla, lub nie chciał się na nią zgodzić. Dlatego to tyle ludzi dokłada starań największych, aby tylko zapewnić sobie mogli przyjaźń możnych za jakąkolwiek ofiarę. A przecież zabiegi ich zazwyczaj rzadko wieńczy skutek pomyślny, a nadto przyjaźń królów i możnych jest nader niestałą, za lada drobnostką ulatuje, a w najlepszym nawet razie kończy się z ich śmiercią. Przeciwnie Bóg ofiaruje nam przyjaźń dobrowolnie, nie żądając wielkich mozołów lub trudów, a nabytą zostawia na całą wieczność. Augustyn św. w wyznaniach swoich (6) wspomina o pewnym zdarzeniu przez naocznego świadka opowiedzianym, które wielce się przyczyniło do jego nawrócenia. Oto dwaj dworzanie zaprzyjaźnieni wielce ze sobą, przebywający na dworze cesarza rzymskiego w Trewirze a całą duszą starający się o względy tego monarchy, udali się pewnego razu do domu daleko za miastem położonego, wśród prześlicznego ogrodu. Tam na stole zobaczyli żywot św. Antoniego. Jeden z nich wziął księgę do ręki i zaczął czytać, a wkrótce wzruszony rzekł do swego przyjaciela: "Proszę cię, powiedz mi, dokąd my chcemy dostać się po tych mozołach? Czego właściwie szukamy? Dlaczego odbywamy tę wojskową służbę? Czyż w pałacu przebywając możemy mieć jeszcze większą nadzieję od tej, iż zostaniemy przyjaciółmi cesarza? A jakież to wszystko znikome i niebezpieczeństw pełne! Wreszcie kiedyż tę przyjaźń uzyskamy? Gdy jednak zechcę być przyjacielem Boga, patrzaj! oto w jednym momencie nim zostanę!". Mowa ta wypowiedziana z głębi serca, takie wrażenie zrobiła na drugim towarzyszu, iż obaj zdecydowali się natychmiast dwór opuścić i w cichej samotności szukać przyjaźni Pana najwyższego, trwającej na wieki. Naśladujmyż postępowanie owych przyjaciół i jeżeli nie możemy jak oni zupełnie świata opuścić, starajmy się przynajmniej o to, abyśmy przyjaźń Bożą wyżej cenili, aniżeli przyjaźń świata i wszystkich ludzi. Stosownie do przepisów prawdziwej przyjaźni usiłujmy z Bogiem jak najściślej się połączyć i Jemu być podobnymi i równymi, podobnie jak On z nami się łączy i nas czyni sobie równymi i podobnymi. Wszakże Bóg tylko dlatego tak ściśle się łączy z nami, abyśmy z Nim byli tej samej myśli jako przyjaciele prawdziwi, i abyśmy mieli wolę, serce i ducha tego samego. Już mędrzec pogański słusznie powiedział: "Tego samego chcieć i nie chcieć, to jest dopiero przyjaźń prawdziwa". Niechże tedy będzie naszym usilnym staraniem tylko tego chcieć, co Bóg chce, to kochać, co On kocha, albowiem w żaden inny sposób nie potrafimy odpłacić się Mu za miłość, jaką nas ukochał, bo oczywiście nie możemy Go wywyższyć i ubogacić, jak On nas wywyższa i ubogaca, jako przyjaciół swoich.

 

4. Przyjaźń jest jedną z najwyższych potrzeb i dóbr serca ludzkiego; kochać i być kochanym jest to życzenie i szczęście jego. Serce to w sobie jest tak samotne, nędzne i opuszczone, że musi sobie szukać innego serca, aby się mogło z nim połączyć, podzielić i jemu się oddać. Ono nie może spocząć tak długo, dopóki nie znajdzie serca innego, które by z nim dzieliło jego uczucia, współczuło w cierpieniach i zlało się w jedno tak, iż jedno bicie zdaje się poruszać obydwa. Słusznie zatem uważamy się za szczęśliwych, jeżeli takie serce znajdziemy, ponieważ i Pismo św. powiada: "Szczęśliwy, który znalazł przyjaciela wiernego" (7).

 

Atoli tutaj na ziemi nie znajdziemy nigdy pokoju doskonałego. Serce ludzi innych, chociaż szlachetne, dobre i miłości pełne, przecież zawsze w sobie pozostaje ubogim i szuka znów pociechy i szczęścia w sercu naszym. I jakkolwiek serca te byłyby względem siebie najbliższe i wspierałyby się wzajemnie, to przecież jako ograniczone i słabe nie przenikną się nigdy zupełnie i nie potrafią się zachować w pokoju wśród burz i przeciwności wielkich. Jakże więc wielkim byłoby dla nas szczęściem, gdybyśmy znaleźli serce nieskończone a szlachetne, dobre, miłości pełne, całkiem nasze serce przenikające i zupełną jedność z nim stanowiące, które by potrafiło dać nam wszystko, czego tylko moglibyśmy sobie życzyć i pragnąć!

 

Zaprawdę, drogi Bracie, takie serce znajdziesz w Bogu i Panu twoim, jeżeli się z Nim połączysz najściślej przez łaskę poświęcającą. Wtenczas to serce Boskie zbliża się do serca twego tak, iż je całkiem przenika, obecnością świętą napełnia i oba serca stapiają się w jedno, ożywione duszą jedną. To serce Boże jest zarazem dobrem najwyższym i nieskończonym, zawierającym w sobie dobra wszystkie, piękność i wdzięczność wszelką. Miłość i słodkość wszelka znajdująca się we wszystkich sercach w niebie i na ziemi skupia się w tym jednym sercu Boskim w stopniu nieskończenie wysokim. Do tego to serca odnoszą się w najwyższej mierze słowa Pisma św. wypowiedziane o prawdziwym przyjacielu: "Wierny przyjaciel jest mocna obrona, a kto go znalazł, skarb znalazł. Wiernemu przyjacielowi nie masz porównania i nie masz godnej wagi złota i srebra wobec dobroci wiary jego. Przyjaciel wierny lekarstwo żywota i nieśmiertelności" (8). Bóg jest owym przyjacielem, który zostaje przy tobie nie tylko od czasu do czasu, ale bez przerwy tak długo, dopóki Go nie wypędzisz od siebie. Bóg jest owym przyjacielem, którego nie tylko czasami możesz uścisnąć, bo On ustawicznie mieszka w głębinach serca twego; Bóg jest przyjacielem, któremu nie potrzebujesz wyrażać słowami uczuć swoich, bo On zna i czuje każde uderzenie serca twego; Bóg jest przyjacielem, któremu śmiało możesz powierzyć siebie samego i jeszcze więcej, który rozumie i zgłębia i przenika wszystkie twoje pragnienia i uczucia oraz miłość twoją całą. Bóg jest przyjacielem posiadającym wszystkie doskonałości w nieskończonym stopniu a nie mającym błędu i niedoskonałości żadnej, przyjacielem, którego bliskość tym słodszą i milszą ci będzie, im dłużej jej zażywasz. Toteż pięknie wyraża się Pismo św. o tej przyjaźni: "Nie ma bowiem przykrości towarzystwo jej, ani tęskności wspólne życie z nią" (9).

 

I tego to przyjaciela jedynego i przyjaźń Jego, jakiej ci łaska użycza, tak sobie mało cenisz, iż wolisz raczej uciekać się o pomoc do wszystkich innych przyjaciół aniżeli do Niego? I temu to jedynemu, a tak wielkiemu przyjacielowi, którego radością i uciechą jest być z synami człowieczymi, nie chcesz oddać serca twego zupełnie, podobnie jak On się całkiem tobie oddał? Czujesz wstręt do towarzystwa Jego i przekładasz przyjaźń świata nad Jego przyjaźń? Jakże jesteś, już nie mówię niewdzięcznym, ale okrutnym względem siebie samego!

 

Bierz więc sobie do serca, co Tomasz à Kempis pisze: "Cóż ci świat dać potrafi bez Jezusa? Być bez Jezusa srogim jest piekłem; być z Jezusem rajem najsłodszym. Kto znalazł Jezusa, znalazł skarb dobry, owszem dobro nad wszelkie dobra. A kto traci Jezusa, traci niezmiernie więcej, niż gdyby tracił świat cały. Najuboższym jest, kto żyje bez Jezusa, najbogatszym, kto z Jezusem jest dobrze. Wielką doskonałością jest umieć obcować z Jezusem i wielką roztropnością umieć zatrzymać Jezusa. Możesz prędko odegnać Jezusa i utracić łaskę Jego, jeżeli się zwrócisz do rzeczy zewnętrznych. Ale jeżeli Go oddalisz i utracisz, do kogóż się udasz i gdzie wtedy znajdziesz przyjaciela? Bez przyjaciela nie możesz żyć dobrze, a jeżeli Jezus nie będzie ci przyjacielem nad wszystkich, znajdziesz się wkrótce nader smutnym i samotnym".

 

5. Rzeczywiście biada tobie, jeżeli przyjaźń Bożą nikczemnie odpychasz. Niewdzięczność twoja straszna przemieni Boga z przyjaciela najlepszego w największego wroga. Im większą była miłość Jego ku tobie dawniej, tym straszliwiej gniew Jego wzmoże się przeciw tobie. Tak czytamy w Piśmie św.: "Miłosierdzie bowiem i gniew jest u Niego. Możne ubłaganie i gniew wylewający, wedle miłosierdzia Jego tak karanie Jego" (10). Im pożądańszy jest przyjaciel prawdziwy i szczery, tym straszniejszy jest nieprzyjaciel zawzięty i stanowczy; a jako przyjaźń Boża nieskończenie przewyższa przyjaźń wszystkich ludzi razem, o tyle większą też przyjaźń Jego jest od tej, jaką ludzie wszyscy ku nam mieć mogą. Wyobraź sobie człowieka od wszystkich znienawidzonego śmiertelnie i prześladowanego, z którym nikt mówić, ani obcować nie chce, człowieka wyrzuconego, jakby obrzydliwość jaką z towarzystwa bliźnich, wałęsającego się jako zbrodniarz, nie mogącego się do nikogo zbliżyć, jako drugi Kain bratobójca, a to z obawy męczeństwa i śmierci najokrutniejszej. Czyż myślisz, że taki człowiek będzie jadł i pił spokojnie, że będzie mógł żyć długo, trapiony ustawiczną obawą i udręczeniami, że nie wolałby w takim utrapieniu umrzeć natychmiast, aniżeli wlec życie podobne do śmierci? O ileż więcej jest nieszczęśliwym taki, który w Bogu ma nieprzyjaciela i ustawicznie widzi wiszący nad głową swoją miecz tak potężnego, nieuniknionego a rozgniewanego Sędziego! Ów człowiek znienawidzony od wszystkich ludzi może się jeszcze spodziewać, iż przez śmierć ujdzie tak nędznego położenia; ale człowiek przez Boga znienawidzony ze śmiercią dostaje się w ręce swego przeciwnika najstraszniejszego i nigdy nie uwolni się od Niego. O grzeszniku żyjący w nieprzyjaźni z Bogiem, jakże możesz jeszcze być wesołym i jakże w ogóle możesz jakiejś rozkoszy używać, kiedy pamięć na okrutnego i straszliwego Sędziego powinna ci tę rozkosz goryczą zaprawić? Przeciwnie zaś wyobraźmy sobie człowieka lubianego i czczonego od drugich, pozdrawianego od wszystkich spojrzeniem przyjacielskim, obsypywanego na wyścigi podarunkami i dobrodziejstwami, noszonego przez wszystkich na rękach i w sercu, człowieka, któremu wszyscy wyświadczają możliwe usługi i grzeczności; – czyż nie wielbilibyśmy go jako najszczęśliwszego i czyż nie zazdrościlibyśmy mu szczęśliwego losu? Lecz czymże byłoby szczęście tego człowieka w porównaniu do szczęścia, jakim się cieszy człowiek mający za przyjaciela Boga, miłością swoją nieskończoną przewyższającego ludzi i aniołów wszystkich i ubogacającego przyjaciół skarbami niezmierzonymi wszechmocy swojej?

 

Zaiste, gdyby się tu rozchodziło o wybór pomiędzy przyjaźnią i nieprzyjaźnią wszystkich ludzi, nikt by się nie wahał ani na moment, aby nie nabyć za wielką cenę pierwszego losu szczęśliwego a uniknąć losu drugiego. Zatem jakże możemy się jeszcze wahać, czy mamy wyżej cenić przyjaźń Bożą od Jego nieprzyjaźni i raczej wszystko aniżeli ją utracić? Albowiem jeżeli utracimy przyjaźń Bożą, wpadniemy w ręce i w niewolę szatana, gdzie musimy pokutować całą wieczność za straszne świętokradztwo wzgardzenia przyjaźnią Bożą.

 

6. Nareszcie przyjaźń Boża porównana z przyjaźnią ludzką o ile jest bezinteresowniejszą, o tyle jest czystszą i szlachetniejszą, a dlatego prawdziwszą i cenniejszą. Przyjaźń bowiem ludzi prawie nigdy, albo bardzo rzadko jest bezinteresowną. Chociaż kochamy przyjaciela tylko dla niego samego, nie zaś dla jakiejś spodziewanej odeń korzyści, to przecież mając wzgląd na jego miłość, nie wykluczamy nadziei współczucia i pociechy płynącej od przyjaciela, oraz i potrzeby miłości wzajemnej. Bóg zaś w żadnym wypadku nie potrzebuje przyjaźni naszej i nie może się spodziewać po niej korzyści żadnej, ani powiększenia szczęśliwości swojej, ponieważ Sam przez się jest nieskończenie szczęśliwy. Wzajemność zaś, jakiej od nas wymaga, jest Mu niepotrzebną i nie może Go uczynić więcej szczęśliwym, owszem służy ona tylko podobnie jak wszystko inne do uszczęśliwienia i zbawienia naszego. My sami bowiem ciągniemy korzyści z tej przyjaźni, Bóg zaś ma tylko chwałę i radość z tego, iż nas przybrał za przyjacioły i w ten sposób uszczęśliwił.

 

Ale powiesz: wszakże Bóg wszystko dla siebie zdziałał i kocha przyjaciół także tylko dla siebie? Zapewne, iż kocha cię tylko dla siebie samego, ponieważ tylko tak prawdziwie i doskonale kochać cię może. Czyż chcesz, aby cię tylko dla ciebie samego miłował? Wtenczas Jego miłość ku tobie nie byłaby tak wspaniałą, Boską i nieskończoną, ponieważ ty w sobie uważany nie jesteś dobrem nieskończonym a wskutek tego nie możesz być przedmiotem miłości nieskończonej. Teraz jednakże kocha cię powodowany dobrocią swoją nieskończoną, odbijającą się w tobie w sposób cudowny przez łaskę uświęcającą. Bóg kocha się w Sobie, a dlatego i ciebie miłuje w Sobie; kocha cię dla natury Boskiej, jakiej ci przez łaskę użyczył i dlatego to miłość Jego ku tobie jest tak serdeczną, wspaniałą i nieskończoną. Miłość Boża względem ciebie jest o tyle prawdziwą i szczerą, o ile Bóg cię kocha nie dla ciebie, ale raczej ze względu na Siebie samego; i właśnie dlatego powinieneś się cieszyć i szczycić się z tego, a gdyby inaczej było, powinieneś sam tego gorąco żądać i pragnąć. Przeto oddaj się całkowicie temu przyjacielowi Boskiemu. Nie potrzebujesz się obawiać, iż On się odwróci od ciebie dla celów samolubnych. Albowiem Bóg jest tylko przyjacielem dla ubogacenia i uszczęśliwienia twojego. Atoli bądź także i ty bezinteresownym względem Niego, miłuj Go, jak On ciebie umiłował, kochaj siebie tylko w Nim i oddaj się Mu całkowicie, jak On oddał ci przychylność i łaskę swoją. Tak postępując, ścieśnisz jeszcze bardziej święte węzły tej miłości i przyjaźni, będziesz godny noszenia ich przez całą wieczność ku chlubie i szczęśliwości twojej i jak tutaj na ziemi przez miłość, tak tam w niebie przez chwałę zasłużysz sobie na to, abyś się połączył nierozdzielnie z twoim Boskim przyjacielem.

 

–––––––––––

 

 

Uwielbienia łaski Bożej, według Dr. M. J. Scheebena i O. E. Nieremberga T. J. z czwartego wydania niemieckiego wolno przełożył X. J. Tylka. Tarnów 1891, ss. 214-230.

 

Przypisy:

(1) Zapewne jeżeli byśmy chcieli mierzyć nasz stosunek do Boga z łaski wypływający miarą owej przyjaźni, jaka istnieje pomiędzy ludźmi, nie można by inaczej jej dobrze pojąć, jak tylko za pomocą porównania ze synostwem ludzkim. Atoli my rozważamy przyjaźń Bożą nie jako coś osobno istniejącego obok synostwa, lecz jako stosunek przyjaźń ową zawierający, albo raczej: jako stosunek przyjaźni, który się cały streszcza w łasce Bożej i ostatecznie niczym innym nie jest jak łaską Bożą.

 

(2) Jan. XV, 15.

 

(3) Comment. in. Jo. lib. 10, c. 23.

 

(4) II Kor. III, 17.

 

(5) Ps. 138, 17.

 

(6) Księga VIII, rozdz. 6.

 

(7) Ekli. XXV, 12.

 

(8) Ekli. VI, 14-16.

 

(9) Mądr. VIII, 16.

 

(10) Ekli. XVI, 12-13.

 

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMXVII, Kraków 2017

Powrót do spisu treści dzieła pt.
Uwielbienia łaski Bożej
według Ks. Dr. M. J. Scheebena i O. E. Nieremberga SI

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: