według
z czwartego wydania niemieckiego
wolno przełożył
––––––––
KSIĘGA DRUGA
O wzniosłym i tajemniczym połączeniu z Bogiem, które sprawuje w nas łaska
~~~~~~~
ROZDZIAŁ CZWARTY
Łaska wynosi nas do godności przybranych synów Bożych
1. Obecnie przystępujemy do rozważania zalety i przymiotu łaski, który jest zarazem zbiorem wszystkich szczytności i wspaniałości, nad którymi zastanawialiśmy się dotąd i przedstawia nam istotę jej i znaczenie w całej jasności.
Skoro łaska przypuszcza nas do uczestnictwa w naturze Boskiej i sprawia, że Duch Boży w nas mieszka i życie Boskie w nas zaszczepia, czyni nas ona także i synami prawdziwymi Boga, Boga zaś czyni naszym prawdziwym Ojcem. Tak naucza Apostoł narodów: "Którzykolwiek Duchem Bożym rządzeni są, ci są synami Bożymi" (1). A na innym miejscu dodaje: "A iż jesteście synowie, zesłał Bóg Ducha Syna swego w serca wasze wołającego: Abba, Ojcze" (2). I znów: Bóg "nas przeznaczył ku przysposobieniu za syny przez Jezusa Chrystusa ku sobie, wedle postanowienia woli swojej ku chwale sławy łaski swej, przez którą nas przyjemnymi uczynił w umiłowanym Synie swoim" (3). Nic tedy nie okazuje dobitniej wspaniałości i szczytności łaski Bożej jak to, iż ona czyni nas synami Bożymi, jak znów z drugiej strony nic więcej nie zmusza nas do podziwiania miłości Boga jak to, iż nas Bóg za syny swoje przyjmuje. "Patrzcie", woła Jan św. uczeń miłości, "jaką miłość dał nam Ojciec, że nazwani jesteśmy synami Bożymi i jesteśmy" (4). Ciągle powtarzamy w modlitwie Pańskiej, której nas nauczył sam Syn Boży: "Ojcze nasz, któryś jest w niebiesiech". Kiedy więc Boga nazywamy Ojcem naszym, wyznajemy sami, iż jesteśmy Jego synami. Atoli czy to przyzwyczajenie uczyniło nas obojętnymi na znaczenie tego słowa, czy też nie pojęliśmy go nigdy należycie żywą i oświeconą wiarą, pozostajemy przy tym całkiem zimnymi i nie myślimy nawet o tym, jak wysoko ponad wszystkie stworzenia, aż do łona Boga wszechmogącego wzbijać się mamy. Wyobraźmy sobie tedy, iż dzisiaj po raz pierwszy odmawiać i rozumieć mamy modlitwę Pańską i przysłuchajmy się słowom, jakimi jeden z największych nauczycieli Kościoła św. Piotr Chryzolog "Ojcze nasz" wykłada i objaśnia nowo ochrzczonym poganom:
"Co ja teraz z drżeniem i bojaźnią chcę wypowiedzieć, czego wy słuchać macie z przestrachem i z obawą wypowiadać, to w zdumienie wprawia Aniołów, to podziwiają Moce niebieskie, tego nie mogą pojąć nieba wysokie, tego słońce nie może widzieć, ziemia znieść, stworzenie całe ogarnąć. Cóż tu potrafi duch słaby człowieka, co nędzota ludzkiego zmysłu, co dech człowieczego głosu i krótko brzmiące echo ludzkich języków. Św. Paweł oglądając te rzeczy w tajemniczy sposób, wypowiedział je, nie zdradzając ich jednakże, słowy: «Czego oko nie widziało i ucho nie słyszało i w serce człowieka nie weszło, co nagotował Bóg tym, którzy Go miłują» (5). Nędzota ludzka, nasza ziemska wyobraźnia, nasza śmiertelna istota, nasza utrapieniami uciśniona, boleściami zniszczona, zgniliźnie i rozkładowi podległa natura, nie może tego pojąć, nie odważy się ocenić, nie ośmieli się odrzucić, boi się w to wierzyć, co jest dzisiaj zmuszoną wyznawać. Na taką obfitość darów, na taki ogrom obietnic, na takie wielkie bogactwo datków nie wie ułomność ludzka, jak mogła zasłużyć.
To jak sądzę, prorok Habakuk jasnym wzrokiem ducha swego przewidział, kiedy wielką bojaźnią przejęty rzekł: «Panie! Twoje słowo słyszałem i uląkłem się» (6). On uląkł się nie tego, co słyszał, nie tego, iż wtenczas jako prorok wielki słyszał Boga jako Pana swego mówiącego, lecz dlatego, iż wtenczas on, sługa, pojął, jak Pan jego stał mu się Ojcem. «Oglądałem Twoje dzieła i zadrżałem». Nie dlatego, że cały świat z rozmaitymi i przeciwnymi żywiołami wszechmocą Stwórcy do tak wielkiej harmonii przywiedziony widział, lecz iż dzieła Bożej miłości na sobie oglądał, dlatego uległ tak świętemu dreszczowi podziwienia. On podziwiał to, że został przyjęty za syna, kiedy nawet ufność sługi utracił. Słuchajcie co prorok dalej mówi: «Ja zachowałem a wzruszył się żywot mój, od głosu modlitwy zadrżały wargi moje». Kiedy uczuł wielkość daru Bożego, uląkł się, aby razem z Adamem w raju nie stał się z syna nieprzyjacielem Boga i zabójcą. Owszem chciał on być gorliwym i troskliwym stróżem siebie samego, ponieważ po utracie tak wielkiego dobra poznał, jak w naczyniu słabym skarb niebieski zachowuje. «Wzruszył się żywot mój i od głosu modlitwy zadrżały wargi». Jeżeli uczucie serca wywołało słowo na język, czemuż drży przed pragnieniami, pożądaniami, przed przedmiotem modlitwy swojej? Albowiem to nie ze swego popędu wypowiedział, ale z natchnienia Ducha Bożego. Posłuchaj Apostoła, który tak mówi: «Bóg zesłał Ducha Syna swego w serca wasze wołającego: Abba, Ojcze». Kiedy prorok ten głos Ducha Świętego w sercu posłyszał, zdziwił się, iż może na coś tak wielkiego zasłużyć – i wzruszył się żywot jego. Słusznie tedy dodaje: «Wzruszenie wcisnęło się w członki moje a pode mną była moc moja wzruszona». Cóż oznacza to «pode mną»? Oto, że tenże sam człowiek, którego łaska tak wysoko podnosi, przedtem w stanie natury pogrążony był w głębi nicości i że moc ziemska nie była zdolną znieść mocy Boskiej. Góra Synaj drżała i dymiła się, kiedy Bóg zstąpił, aby dać prawo. Cóż powinno ciało czynić, kiedy Bóg do niego zstępuje, aby mu łaski swej udzielić? Przychodzi On jako Ojciec, ponieważ Boga człowiek, Pana sługa unieść nie może. A ponieważ wierny jest słowom, które wyrzekł: «Rozszerz usta twoje a napełnię je» (7), otwórzcież tedy wy wierni usta, aby je sam tą modlitwą i wołaniem napełnił: «Ojcze nasz, któryś jest w niebiesiech». Sam uczy nas tak się modlić, pobudza nas do tego i to nam przykazuje. Dlatego idźmy za łaską moi Bracia, która nas woła, za miłością, która nas pociąga, za czułością, która nas zaprasza; Boga jako Ojca przyjmuj wnętrze nasze, wyznawaj duszo, ogłaszaj języku i wszystko co w nas jest, niechaj odpowiada łasce a nie bojaźni, albowiem Ten, który się z Sędziego w Ojca przemienił, chciał być miłowanym, nie zaś przestrach obudzić" (8).
Patrz mój Chrześcijaninie, jak wysoko Święci poważali godność synostwa Bożego i jak niezmiernie ją podziwiali! Zdawać by się mogło, iż zanadto ją wysławiali, atoli jeżeli rozważysz, co wiara św. o tym mówi, przekonasz się snadnie, iż nie całą nawet prawdę pojęli i ogłaszali.
2. Z natury swej ludzie nie są synami Bożymi, ale tylko najmniejszymi i ostatnimi sługami i niewolnikami Boga. Ludzie niżej stoją od aniołów, a ci przecież z natury swej są tylko niewolnikami Boga najwyższego. Albowiem ludzie podobnie jak i aniołowie są tylko stworzeniami, dziełami rąk Bożych, – są więc zupełnie Bogu podlegli w tym, co mają i posiadają i zobowiązani są jako słudzy i poddani tego niezmiernego państwa Bożego do oddawania czci, uwielbienia i usług Bogu, najwyższemu królowi i Panu swemu. Gdybyśmy więc w tym przyrodzonym stanie zostali, nie byłby Bóg właściwie naszym Ojcem. Ponieważ jednak i w tym przypuszczeniu zawdzięczalibyśmy Bogu swój byt, ponieważ obsypywałby nas dobrodziejstwami przyrodzonymi, opiekowałby się nami z wielką troskliwością, utrzymywałby nas przy życiu, obchodziłby się z nami nie jako tyran srogi, lecz jako Pan dobry i łaskawy: zawsze byłby dla nas jeszcze lepszym Ojcem, aniżeli rodzony ojciec ziemski. Atoli żadną miarą nie jesteśmy z natury naszej tak bliskimi Bogu, jak syn ojcu ziemskiemu bliski jest. Chociaż więc przez duszę rozumną, przez ten obraz Jego, jesteśmy do Niego podobni, to przecież nie zachodzi w ścisłym znaczeniu żadne pokrewieństwo między nami a Bogiem, ponieważ nie rodzimy się z istoty Bożej i nie otrzymujemy natury Boskiej, lecz tylko wolą Jego wszechmocną stworzeni jesteśmy.
Tylko Słowo wieczne nigdy nie stworzone, ale społem z Ojcem nas i inne stworzenia z niczego wyprowadzające, jest z natury swej w ścisłym znaczeniu Synem Bożym. Syn Boży sam jest prawdziwie jedno z Ojcem i otrzymuje od Niego taką naturę Boską, jaką On posiada. Syn Boży sam tylko w duchowny sposób jest prawdziwie z Ojca zrodzony jako obraz Jego istoty, jako odblask Jego substancji, jako zwierciadło czyste Jego jasności, jako wyrażenie i słowo Jego poznania, jako światło ze światła, jako Bóg z Boga, sam Bóg i jeden Bóg z Ojcem.
A cóż ma wspólnego ten Syn z dziełami Boga, z owymi stworzeniami nędznymi, których sam jest Stwórcą? Równie jak On bliski jest Ojca i w Jego łonie spoczywa, tak stworzenia te stoją daleko od Boga i poza Nim. Kiedy On zupełnie równy jest Ojcu i jest obrazem Jego najwierniejszym, stworzenia są Mu całkiem nierówne i noszą na sobie tylko rys wątły i ciemny Jego obrazu. Kiedy On jest jedynym spadkobiercą Ojca i dlatego bogactwa całe i skarby niezmierzone wszechmocy, mądrości i wiedzy Bożej otrzymuje i dziedziczy; stworzenie musi być od tego dziedzictwa wykluczone, boć przecież niewolnik i sługa nie może sobie rościć pretensyj do praw przynależnych synowi domu. Kiedy On spoczywa na łonie Ojca i ogląda Go twarzą w twarz, jest z Nim jedno przez miłość najściślejszą i niewypowiedzianą i łączy się przez Ducha Świętego z Nim, jako węzłem niepojętego uścisku miłości, – stworzenie musi stać z daleka i pokornie; może i powinno wprawdzie miłować Stwórcę, jak niewolnik dobry kocha Pana, atoli nie może spodziewać się i żądać pocałunku z Jego ust ojcowskich i uścisku, jaki tylko synom przystoi. Jakże mogłoby się tedy odważyć stworzenie, nazywać z zaufaniem, zapałem i czułością Boga, Stwórcę swego, króla nieba i ziemi: Ojcem, jak nas Apostoł naucza? Jak mógłby śmiertelnik odważyć się mówić "Ojcze" do króla nieśmiertelnego mieszkającego w jasności niedostępnej? Jak mógłby Ojcem tego nazywać, który jest duchem najczystszym i najdoskonalszym? Jak może syn ziemski przystępować z zaufaniem dziecięcym do Boga Ojca swego, przed którym Serafinowie sami upadają z czcią najgłębszą i oblicza swe zakrywają? a nareszcie przypuściwszy to, czyż krok taki nie byłby gwałtem świętokradzkim, ze strony stworzenia, wymierzonym przeciwko prawom, przywilejom i doskonałościom Syna jednorodzonego, zrodzonego od wieków z łona Ojca w sposób niewypowiedziany; stworzenie bowiem, jeżeliby go nie podtrzymywała moc woli Boga, wróciłoby do nicości, o tym zaś ani marzyć nie powinno, aby miało dzielić łono, naturę, miłość i dziedzictwo Ojca wiecznego, aby było jedno z Ojcem, jak Syn jedno z Nim jest.
3. Nie obawiaj się jednakże, drogi Bracie, bo to co u ludzi jest niemożliwe, u Boga jest podobne, a do czego nie możemy rościć sobie prawa, tego użycza nam nieskończona hojność i łaskawość Boża. Chociaż tedy nie jesteśmy z natury dziećmi Bożymi, stajemy się nimi przez łaskę i to tak prawdziwie i rzeczywiście, iż jako synowie przybrani jesteśmy towarzyszami Syna Bożego i przez łaskę tym stajemy się, czym On jest z natury i istoty swojej. Dzieje się to w podobny sposób, jak i pomiędzy ludźmi, kiedy ojciec oprócz syna naturalnego, albo w braku jego, inne dziecko w miejsce syna przyjmuje i obsypuje je miłością, godnością i przywilejami tymi samymi, jakie się należą synowi rzeczywistemu. Bóg Ojciec rozszerza tę miłość, jaką żywi ku jednorodzonemu Synowi swemu, w sposób niezasłużony i na nas nędzne stworzenia; – miłuje nas jak Pismo św. powiada w swoim Synu jednorodzonym tą miłością, jaką Jego otacza. Bóg Ojciec łączy nas z Nim, jako braci, udziela nam Boskiej Jego godności i prawa do Jego dziedzictwa. Syn zaś Boży, tak dalece nie pragnie sam na łonie Ojca mieszkać i nad nami jako nad sługami panować, że sam postanowił nam nabyć krwią swoją życie synów Bożych, sam stał się człowiekiem, aby wszystkim, którzy wierzą w imię Jego dał moc: "aby się stali synami Bożymi" (9) i aby ich przycisnąć do łona ojcowskiego. Syn Boży stał się bratem naszym w naturze ludzkiej, aby nas uczynił braćmi w Boskiej chwale. Syn Boży właśnie zasadza swoją chwałę na tym, aby nie tylko był jednorodzonym, ale także: "żeby On był pierworodnym między wielą braci" (10). Dlatego to jest On pierwszym, który Ojca także: Ojcem naszym zowie, kiedy mówi: "Wstępuję do Ojca mojego i Ojca waszego" (11). Syn Boży to naucza nas mówić: "Ojcze nasz, któryś jest w niebiesiech"; Syn Boży to tłumaczy nam, iż na ten świat przyszedł, aby nam użyczył tego samego życia, jakie od Ojca otrzymał; On to wreszcie modli się do Ojca: "Aby wszyscy byli jedno, jako ty Ojcze we mnie, a ja w tobie" (12). Syn Boży właśnie chce, abyśmy byli współdziedzicami owej chwały wyproszonej dla ludzkiej natury przy ostatniej wieczerzy; On chce, abyśmy uczestniczyli w owej wspaniałości, jaką posiadał u Ojca przed założeniem świata, kiedy to z ust Ojca się rodzi przed jutrzenką jako światło jasności i świętości, jako Słowo i odzwierciedlenie nieskończonej wspaniałości i szczęśliwości Bożej.
4. Rozważ tedy mój drogi Bracie, jak niewypowiedzianą i wielką jest miłość i łaska Stwórcy, która czyni Boga nie Panem, ale Ojcem twoim, która skłania Boga, aby cię za syna swego a brata swego Syna jednorodzonego przybrał. Powiada św. Anzelm (13): Gdyby król jakiś bogaty i potężny ostatniego z poddanych swoich nagiego, ubogiego, opuszczonego, okrytego boleściami i wrzodami i w ostatniej nędzy żyjącego, przyprowadzić kazał, po wyzdrowieniu zaś przyodział purpurą królewską, przyjął za syna, uczynił współdziedzicem i następcą tronu, a nareszcie gdyby wydał rozkaz, aby mu takie oznaki czci oddawano, jakie się synowi tylko należą, któżby wtenczas nie chwalił łaski i hojności niesłychanej owego króla, albo kto by ją mógł godnie pojąć? Atoli nas z natury naszej daleko większa przestrzeń dzieli od Boga, aniżeli poddanego od króla ziemskiego; nędza, z której Bóg nas wybawił, jest bez porównania większą, aniżeli owego poddanego; chwała zaś darowana nam przez Boga przewyższa chwałę króla ziemskiego tak dalece, jak niebo ziemię przewyższa. Zatem dobrodziejstwo to i łaska wyświadczona nam od Boga, gdy nas, obcych, za syny swoje przyjmuje, jest nieskończenie wielką. Nie może On nas wprawdzie uczynić następcami w swym państwie, ponieważ jest nieśmiertelny a my przemijający, – atoli właśnie dlatego dopuszcza nas do uczestnictwa w panowaniu własnym i nieprzemijającym, co więcej: On sam staje się dziedzictwem i królestwem naszym. Syn Boży daruje się nam jako największe i nieskończone dobro, zawierające w sobie inne dobra. Jak On sam sobie wystarcza i cały świat nie może Go uszczęśliwić, tak całkowicie wystarcza także i uszczęśliwia synów przybranych. Jak Syn jednorodzony nic więcej nie dziedziczy od Ojca nad posiadanie, używanie całkowite i oglądanie Go twarzą w twarz: tak udziela Ojciec synom przybranym najwyższego dobra możliwego, to jest: nienaruszonego posiadania, używania i oglądania siebie samego przez całą wieczność. A jak nieskończony jest Bóg, tak nieskończone jest dziedzictwo nasze, tak nieskończona jest godność przybranych synów Bożych.
Atoli nie wystarczało dla Jego miłości ojcowskiej, iż nam się oddał w posiadanie i używanie; zesłał On jeszcze Syna jednorodzonego, któryby nam to dziedzictwo swoją krwią nieskończenie kosztowną nabył.
U ludzi, mający być przybranym za syna musi mieć jakieś zasługi i godność odpowiednią. Lecz wobec Boga nie mamy żadnych takich zasług, które by były w stanie zjednać nam przyjęcie za synów Bożych. Słusznie zatem woła Job: "Cóż jest człowiek, iż go wielmożysz, albo co przykładasz ku niemu serce Twoje?" (14). Chociaż byśmy wszystkich sił duszy i ciała dobyli i wiele lat w służbie Bożej spędzili, czyniąc dobrze, co się tylko da pomyśleć, chociaż byśmy nadto wszystkie cierpienia i smutki możliwe ponieśli i do końca świata nie ustawali czynić i cierpieć, jeszcze nie zasłużylibyśmy sobie na to przybranie za syny Boże i na posiadanie Boga samego. Ale cóż to w rzeczywistości robimy? Oto wykazać możemy tylko długi i grzechy, które nawet wtedy, kiedy już staliśmy się synami Bożymi, czynią nas niegodnymi dziedzictwa i natomiast sprowadzają potępienie wieczne. Musiał zatem naturalny Syn Boży nam się darować i za nas się ofiarować, abyśmy byli godnymi synami Bożymi wskutek Jego zasług i zadosyćuczynienia. Gdzież kiedy widziano taką niewysłowioną miłość ojca i syna, aby obaj przyjęli obcego za syna i brata? Czymże się wypłacimy Bogu za taką Jego miłość niepojętą? Toteż sprawiedliwie woła św. Piotr Chryzolog: "Wróć się do Boga, który cię tak ukochał; oddaj się cały na chwałę Jego, który się dla ciebie wydał na największe zelżywości i wyznawaj Go Ojcem, któregoś po miłości poznał i uznał Rodzicem swoim".
–––––––––––
Uwielbienia łaski Bożej, według Dr. M. J. Scheebena i O. E. Nieremberga T. J. z czwartego wydania niemieckiego wolno przełożył X. J. Tylka. Tarnów 1891, ss. 171-184.
Przypisy:
(1) Rzym. VIII, 14.
(2) Gal. IV, 6.
(3) Efez. I, 5-6.
(4) I Jan. III, 1.
(5) I Kor. II, 9.
(6) Habakuk według Septuaginty.
(7) Ps. 80, 11.
(8) Petr. Chrys. 68 hom.
(9) Jan. I, 12.
(10) Rzym. VIII, 29.
(11) Jan. XX, 17.
(12) Jan. XVII, 21.
(13) Eadmer. In similit. s. Anselmi, c. 66.
(14) Job. VII, 17.
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMXVI, Kraków 2016
Powrót do spisu treści dzieła pt.
Uwielbienia łaski Bożej
według Ks. Dr. M. J. Scheebena i O. E. Nieremberga SI
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: