UWIELBIENIA

 

ŁASKI BOŻEJ

 

według

 

KS. DR. MACIEJA JÓZEFA SCHEEBENA i O. EUZEBIUSZA NIEREMBERGA SI

 

z czwartego wydania niemieckiego

 

wolno przełożył

 

KS. JACEK TYLKA

 

––––––––

 

KSIĘGA DRUGA

 

O wzniosłym i tajemniczym połączeniu z Bogiem, które sprawuje w nas łaska

 

~~~~~~~

 

ROZDZIAŁ DWUNASTY

 

O nader ścisłej jedności z Bogiem, jaką sprawia w nas łaska

 

1. To cudowne i tajemnicze połączenie z Bogiem, w jakim zostajemy przez łaskę, staraliśmy się dotychczas objaśnić podobieństwami, wziętymi z różnych węzłów i stosunków, łączących ze sobą ludzi i przekonaliśmy się zawsze, iż połączenie to Boże jest nieskończenie ściślejszym i doskonalszym od wszelkich ludzkich związków. Jednakże zamilczelibyśmy o tajemnicy najsłodszej i najwspanialszej, gdybyśmy nie zwrócili uwagi naszej na to, iż łaska czyni nas jedno z Bogiem, a ta jedność jest nieskończenie wyższą od wszystkich innych jedności i wkraczającą w zupełnie inną sferę, ponieważ za pomocą łaski zlewamy się z Bogiem w jedną istotę, w jedno ciało, w jednego ducha i to w znaczeniu najprawdziwszym i najgłębszym tego słowa.

 

Wszelkie węzły między ojcem a synem, mężem a żoną, są tylko węzłami pokrewieństwa i obopólnej przynależności, a nie rzeczywistą, zawsze trwającą i doskonałą jednością ciała; podobnie stosunek przyjaciela do przyjaciela jest tylko węzłem wzajemnej miłości i uczuć a nie rzeczywistą jednością ducha. I rzeczywiście nie może jedność dwóch stworzonych osób ludzkich być ściślejszą, ponieważ te jako ograniczone i skończone nie mogą się nawzajem przeniknąć. Przeciwnie Bóg nieskończenie doskonały i z niczego niezłożony może się tak połączyć z aniołami i ludźmi, jak ogień z żelazem, które przepala i oświeca, jak dusza z ciałem, kiedy je ożywia tak, iż stworzenie nie przestając być różnym od Boga, przecież w podobny poniekąd sposób jedno z Nim stanowi, jak w człowieku zlewają się w jedno dusza i ciało, głowa i członki. Takie jest znaczenie słów Apostoła św.: "Kto się złącza z Panem, jednym duchem jest" (1); jest jednym duchem nie tylko dla jedności afektu i uczucia, ale dla pewnej łączności istnienia i życia. O tej to jedności Zbawiciel po ostatniej wieczerzy mówił: "Chwałę, którąś mnie dał, dałem im, aby byli jedno, jako i my jedno jesteśmy" (2); o tę jedność modlił się do Ojca swego: "A nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy przez słowo ich uwierzą we mnie i aby wszyscy byli jedno, jako ty Ojcze we mnie a ja w tobie, aby i oni w nas jedno byli, aby uwierzył świat, iżeś ty mnie posłał" (3). Jedność ta niewypowiedziana natury i istoty, jaką Bóg Syn z Ojcem jest złączony, jest według Jego własnej nauki normą i źródłem jedności naszej z Bogiem.

 

Atoli Syn Boży jest nie tylko spokrewniony z Ojcem i podobny doń, lecz jest jedno z Nim, jak jedno jest gałąź z drzewem, promień ze światłem, strumyk ze źródłem. Tak powinniśmy być także jedno z Bogiem, jeżeli już nie zupełnie, to przynajmniej podobnie i to nie tylko przez podobieństwo i pokrewieństwo, ale przez ile możności tak ścisłe połączenie, jak gdybyśmy tworzyli z Bogiem jedną istotę.

 

Św. Cyryl Aleksandryjski chcąc nam tę tajemnicę zjednoczenia naszego z Bogiem objaśnić, naucza, iż Bóg dał nam na wzór jedności: istniejącej w Trójcy Przenajświętszej dwojaką jedność: prawdziwą i rzeczywistą, z których jedna drugą przynosi i w sobie zawiera, a mianowicie: jedność Ducha ze Synem Bożym w Jego Boskiej naturze i jedność ciała z Nim w Jego naturze ludzkiej. W swej naturze ludzkiej czyni nas Syn Boży prawdziwie i rzeczywiście, nie zaś w afekcie tylko, lub pragnieniu, jednym ciałem tajemniczym, którego głową On sam jest a również chce uczynić duszę naszą jednym duchem z Bóstwem.

 

2. Rozważajmyż zatem połączenie nasze z człowieczeństwem świętym Chrystusa i przysłuchajmy się słowom św. Chryzostoma: "«Jeden chleb, jedno ciało nas wiele jesteśmy» mówi Apostoł (4). Cóż mówię ja jeszcze o jakimś uczestnictwie albo wspólności? My jesteśmy ciałem samego Chrystusa. Czymże bowiem jest chleb na ołtarzu? Ciałem Chrystusowym. A czymże będą ci, którzy Je przyjmują? Ciałem Chrystusowym; nie wiele ciał, lecz jedno ciało. Jak chleb z wielu ziarn złożony jedno jest, tak, iż ziarna nigdzie się nie ukazują, a chociaż istnieją, ale w swym połączeniu nie pozwalają na jaw wystąpić różnicy, tak i my łączymy się ze sobą i z Chrystusem. Albowiem nie bywasz karmiony innym ciałem ty, a innym ów, lecz wszyscy tym samym. I dlatego dodaje Apostoł: «Wszyscy... jednego chleba uczestnikami jesteśmy»; (a zatem) «jedno ciało jesteśmy»" (5).

 

Św. Cyryl objaśnia to w następujący sposób: "Niechaj nam kto wypowie moc i znaczenie tego sakramentu tajemniczego! Dlaczego w nas go wkładają? Nieprawdaż, iż dlatego, aby Chrystus w nas mieszkał cieleśnie przez używanie i wspólność swego ciała świętego? Albowiem św. Paweł pisze: «Poganie są współdziedzice i spółcielni i spółuczestnicy Jego» (6). Jakże tedy stali się «spółcielni»? Kiedy się stali godnymi pożywania sakramentu świętego, stali się jednym ciałem z Nim, jak każdy z Apostołów świętych. Dla jakiegoż to bowiem innego powodu Apostoł swoje, albo raczej wszystkich Chrześcijan członki podobnie jak swoje nazwał członkami Chrystusowymi? «Nie wiecie, iż ciała wasze są członkami Chrystusowymi? wziąwszy tedy członki Chrystusowe uczynię je członkami nierządnicy?» (7). Lecz i sam Zbawiciel powiada: «Kto pożywa mego ciała, a pije moją krew, we mnie mieszka a ja w nim» (8). Tutaj to szczególnie trzeba zauważyć, iż Chrystus według własnego Jego wyrażenia nie tylko przez pewien stosunek miłości, albo przez jedność uczuć, lecz przez rzeczywiste połączenie chce w nas przebywać. Albowiem jak dwa kawałki wosku, jeżeli się je złoży ze sobą i razem stopi, z dwóch jednym się stają: tak łączy się także przez pożywanie ciała i krwi Chrystusowej On z nami a my z Nim". Chleb naturalny łączy się także z ciałem tego, który go pożywa; ponieważ atoli jest martwym i znikomym chlebem, nie może ciał tych, którzy go pożywają przemienić w siebie i połączyć ze sobą w jedno ciało. Ciało Chrystusowe, przeciwnie jest chlebem żywym, niepodzielnym, nieprzemijającym i dlatego to łączy ono ze sobą ciała tych, którzy je pożywają, przekształca, czyni członkami swoimi i przenika je obfitością życia Boskiego. Ono żywi nas, podobnie jak pień winnej macicy sokiem i siłą żywotną przenika i ożywia latorośle z nim połączone. I tak powstaje jedność ta sama między nami a Chrystusem w sposób tajemniczy i nadprzyrodzony, jaka jest między głową a członkami, pniem a gałęziami jego.

 

3. Jednakże połączenie to ciała naszego z ciałem Chrystusowym jest tylko środkiem i wyobrażeniem owej jedności, jaką łaska sprawia pomiędzy Bóstwem a duszą naszą. Tak prawdziwie i rzeczywiście stajemy się tutaj jednym duchem z Bogiem, jak ciało, którego głową jest Syn Boży ożywia ten sam duch, którym żyje Syn Boży.

 

To także objaśnia św. Cyryl: "O jedności duchowej, tą samą drogą postępując, powiemy, iż wszyscy jesteśmy przez przyjęcie tego Ducha Świętego zmieszani w pewnym stopniu ze sobą i z Bogiem i w jedną całość złączeni. Albowiem chociaż Chrystus, pomimo, że nas jest wielu, każdemu swego własnego i Ojca Ducha w serce daje, to przecież tenże jest jeden i niepodzielny i dlatego łączy sam przez się różne duchy ludzkie w jedno tak, że wszystkie wydają się w Nim jakby duchem jednym. Jak bowiem moc ciała Chrystusowego tych, do których wstępuje, czyni jednym ciałem, tak zgromadza w ten sam sposób Duch Boży przez swoje w nich zamieszkiwanie wszystkich do pewnej duchowej jedności. Dlatego nawołuje Apostoł: «Znosząc jeden drugiego w miłości, starając się, abyście zachowali jedność ducha w związce pokoju. Jedno ciało, jeden duch, jako jesteście wezwani w jednej nadziei wezwania waszego; jeden Pan, jedna wiara, jeden chrzest, jeden Bóg i Ojciec wszystkich, który jest nad wszystkimi i po wszystkim i we wszystkich nas» (9). Albowiem jeżeli jeden duch w nas mieszka, będzie w nas i Ojciec jeden wszystkich a jako Bóg połączy ze sobą i pomiędzy sobą tych przez Syna swego, którzy stali się uczestnikami Ducha Świętego. Będziemy zatem z Bogiem prawdziwie duchem jednym, nie jakoby istota duszy naszej przestała istnieć, ale raczej ponieważ tak ściśle łączy się z Bogiem, iż pod pewnym względem jedną całość z Nim stanowi. W ciele ludzkim także co do istoty swej różnią się członki od głowy, a dusza od ciała, a przecież prawdziwie są jedno, ponieważ jedną całość stanowią i nie istnieją oddzielnie dla siebie. Podobnie i my jedno z Bogiem jesteśmy ponieważ według słów Zbawiciela (10) mieszkamy w Nim a On w nas. Podobnie jak żelazo jest w ogniu a ogień w żelazie, jak ogień żelazo całkiem przejmuje i przepala, tak, iż nie wydaje się być różnym od niego, tak ogień Bóstwa przenika duszę naszą, przejmuje ją tak, iż wydaje się być Bogiem".

 

4. A zatem to, co było w pierwszej księdze powiedziane o ubóstwieniu duszy naszej, uzupełniamy i wszechstronnie objaśniamy obecnie. Wyżej zauważyliśmy, iż dusza nasza staje się Boską przez podobieństwo nadprzyrodzone z Bogiem, obecnie dodajemy do tego podobieństwa jeszcze owę jedność tajemniczą z Bogiem, zresztą nieoddzielną od tego podobieństwa. Mianowicie ubóstwienie stworzenia w całej swej rozciągłości zasadza się nie tylko na podobieństwie jego z Bogiem, lecz także na bardzo ścisłym połączeniu się z Nim. Albowiem jak stworzenie wzbijające się do Boga ponad naturę swoją otrzymuje poniekąd przymioty Boże a składa swoje niedoskonałości: tak składa ono także w owym nadprzyrodzonym połączeniu z Bogiem swoją przyrodzoną odrębność i samodzielność i nie żyje już w sobie i dla siebie, ale w Bogu i dla Boga. Podobnie rozróżniamy także dwojaki rodzaj ubóstwienia świętego człowieczeństwa Chrystusa a mianowicie jedno polega na osobistym połączeniu człowieczeństwa z wiecznym Słowem, przez które należy człowieczeństwo do Boga i istnieje w Bogu i dla Boga; drugie ubóstwienie zasadza się na przemienieniu człowieczeństwa tego za pomocą udzielenia łaski i wspaniałości Bożej. Wprawdzie my nie łączymy się tak doskonale w jedno z Bogiem w osobie Boskiej, jak się to ma rzecz z człowieczeństwem Chrystusowym, jednakże pomimo to nasze połączenie z Bogiem jest tak ścisłe, iż my istniejemy istotnie w sposób nadprzyrodzony w Bogu i dla Boga, a następnie ponieważ połączenia tego modłą jest owe połączenie, istniejące pomiędzy Bóstwem a człowieczeństwem w Chrystusie.

 

Zresztą już ubóstwienie przez samo tylko upodobnienie z Bogiem suponuje ubóstwienie, polegające na najściślejszym połączeniu się z Nim i prowadzi je za sobą. Albowiem jak winna gałązka tylko dlatego jest podobną do winnej macicy i uczestniczy w jej życiu, iż jest w niej i tworzy z nią jedną całość: tak i my także stajemy się tylko przez to zupełnie podobnymi do Boga, uczestnicząc w Jego życiu, że w sposób nadprzyrodzony bywamy przyjęci do łona Bożego i jedno z Nim tworzymy. I jak gałązka ginie poniekąd w drzewie, ponieważ już więcej nie istnieje w sobie i dla siebie i nie należy do siebie ale do drzewa: tak i my także giniemy poniekąd w Bogu, ponieważ już więcej nie jesteśmy dla siebie lecz w Nim i dla Niego; a następnie ponieważ już nie my jesteśmy, którzy istniejemy i żyjemy dla siebie, lecz Bóg który istnieje i żyje w nas. Tak tedy to ścisłe zjednoczenie się nasze z Bogiem przez łaskę jest jakby ostatnim przedwstępnym szczeblem do tej wielkiej tajemnicy, która jest najwyższym udoskonaleniem stworzenia "aby Bóg był" jak Apostoł powiada, "wszystko we wszystkich" (11). Bóg będzie wtenczas wszystkim w nas nie tylko dlatego, iż nas stworzył, nie tylko dlatego, iż zawisłymi jesteśmy od Niego w całym istnieniu i bycie naszym i że do Niego należymy jako dzieła rąk Jego i chwałę Jego opowiadamy, ale dlatego, ponieważ nas całkiem przyjął do siebie i wylał się w nas, następnie ponieważ z nami się połączył, podobnie jak strumień wina kroplę wody rozpuszcza i ze sobą łączy, a wreszcie ponieważ nas w siebie jakby wcielił i nosi nas w łonie swoim w podobny choć odmienny sposób jak Syna swego jednorodzonego, z którym doskonale jest jedno. Atoli nie obawiajmy się, abyśmy nie utracili siebie samych w tym połączeniu niewysłowionym z Bogiem. Wprawdzie jakby przepadamy, giniemy i gubimy się w przepaści niezgłębionej, ale nie w przepaści ciemności i nicości strasznej, lecz w otchłani wspaniałości i szczęśliwości najwyższej. Giniemy, abyśmy się odnaleźli znowu w Bogu, albo raczej abyśmy odnaleźli Boga samego z całą Jego wspaniałością i szczęśliwością. Albowiem im więcej należymy do Boga, tym więcej Bóg do nas należy; im więcej jesteśmy w Nim i dla Niego, tym więcej jest On dla nas i w nas. Czyż ginie gałązka zaszczepiona na szlachetnym drzewie a otrzymująca życie z jego korzeni? zaiste, że nie; przeciwnie kiedy się ją oddzieli od drzewa i zostawi samej sobie, musi albo uschnąć, albo też ciągnąć dalej swój byt mizerny, jak dziczka nieurodzajna. Zatem wsadzona w drzewo chlubi się nie tylko życiem czerpanym z drzewa samego ale i owym życiem i doskonałością, jaką posiadają i korzeń i pień dla siebie. Podobnie i my połączeni z Bogiem przez łaskę, możemy sobie sprowadzić nie tylko promień chwały Boskiej, strumyczek życia Boskiego do duszy naszej jakby jakim kanałem, lecz także możemy uważać za własność naszą samo słońce Boskie, owo źródło życia Boskiego i możemy się cieszyć doskonałościami Boskimi jakby naszymi własnymi. Stosownie do ubóstwienia dwojakiego uczestniczymy także w sposób podwójny w Boskiej szczęśliwości: raz kiedy na podobieństwo Boga przypatrujemy się piękności i wspaniałości Bożej, jak sam Bóg jej się przypatruje i jak jej używa, a po wtóre, kiedy ją posiadamy przez łaskę i naszą własną nazywamy, podobnie jak Bóg ją posiada z natury swej i swoją własną nazywa.

 

5. Chrześcijaninie mój! czyż to ubóstwienie nie jest szczytem najwyższym wspaniałości, do jakiego może wynieść stworzenie wszechmocna łaska Boża? Czyż może pojąć myśl ludzka ten zaszczyt, jakiego dostępujemy, kiedy się stajemy ciałem jednym z Chrystusem i duchem jednym z Bogiem? Czyż zniesie serce ludzkie tę uciechę zachwycającą skoro pozna, iż członki jego są członkami Chrystusowymi, a duch jego łączy się z Duchem Bożym? Jakąż tedy miłością powinniśmy być przepełnieni względem Boga, gdy rozważamy to ścisłe nasze połączenie z Nim! Wielka może być miłość łącząca dwie osoby między sobą węzłami pokrewieństwa lub podobieństwa, lecz bez wątpienia większą i ściślejszą jest ta, która łączy węzłem nierozerwalnym różne części w jedną całość, jak np. głowę z członkami, ciało z duszą. Albowiem tutaj istnieje według objaśnienia Apostoła św. jedność i wspólność najściślejsza i najniepodzielniejsza, tak bowiem pisze: "Iżby jedne członki o drugich toż staranie miały. A jeżeli co cierpi jeden członek, społem cierpią wszystkie członki; choć bywa uczczon jeden członek, wespół się radują wszystkie członki" (12), ponieważ każdy kocha się w innych a inne w nim. O jakże zatem powinniśmy kochać Chrystusa którego członkami i ciałem jesteśmy, który jest głową bez porównania wspanialszą i bardziej uszczęśliwiającą od głowy ciała naszego! O jakże powinniśmy Ducha Świętego miłować, ożywiającego daleko więcej dusze nasze, aniżeli ona ciało ożywia!

 

Wskutek połączenia ścisłego i ożywiającego dusza ciału tak jest drogą, iż oboje tylko przemocą i wśród boleści największych oddzielić się dadzą, a przecież dusza nie wynosi ciała ponad niedostatki jego natury. Skoro zaś owo połączenie z Bogiem duszę czyni Boską i zanurza całkiem w morzu chwały i szczęśliwości Boskiej, a jako połączenie ducha z duchem jest bez porównania ściślejsze, aniżeli duszy z ciałem, czyż nie powinno nas zatem skrępować jeszcze silniejszym węzłem z Bogiem? Czyż nie powinniśmy się starać z troską i mozołem największym o to, abyśmy zachowali owo połączenie z Bogiem i czyż znów nie powinniśmy się smucić niewymownie, kiedy je rozcina i rozprzęga już nie zewnętrzna przemoc, ale wola nasza własna mieczem grzechu ciężkiego? Gdyby duch jakiś stworzony, pod każdym względem doskonały a istniejący poza obrębem ciała, połączył się z ciałem martwym i wystawionym na zepsucie, wiedziony tylko wolną wolą i miłosierdziem w tym celu, aby był jedno z nim, aby mu udzielił życia i ruchów i aby je zachował od zepsucia i zgnilizny nieuniknionej: z jakąże to miłością i wdzięcznością przyjęłoby ciało owego ducha, gdyby tylko mogło pojąć to dobrodziejstwo sobie wyświadczone! Atoli czymże będzie wyniszczenie się tego ducha w porównaniu do miłosierdzia Bożego nam okazanego, kiedy to Bóg sam do duszy naszej ogołoconej, opuszczonej i nędznej wstępuje, a w uszach jej brzmi to wszechmocne słowo: "żyj" – dające jej w jednym momencie piękność i nieśmiertelność błogosławioną? Gdzież się podziała nasza miłość i wdzięczność, jaką powinniśmy się Mu odpłacać? Gdzie znajdziemy tysiące języków i serc, aby chwaliły i kochały godnie tak miłosiernego Pana i Ojca najlepszego? Skoro zatem jesteśmy ciałem jednym z Chrystusem i Duchem jednym z Bogiem i tak w Bogu jesteśmy a Bóg w nas: to powinniśmy także żyć w Bogu i dozwolić, aby Bóg żył w nas, abyśmy mogli powiedzieć z Apostołem: "A żyję już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus" (13), ponieważ wszystkie członki żyją życiem głowy, a serce żyje życiem duszy, która z nim jest jedno. Boskie serce Jezusa przenikające swoje ciało prawdziwe sokiem żywotnym krwi przenajświętszej, a zawierające w sobie obfitość Ducha Świętego i życia Bożego, jest także ogniskiem i źródłem życia dla ciała mistycznego, to jest dla nas, abyśmy wszyscy byli z Nim duszą jedną i sercem jednym. Podobnie jak członki nie posiadają odrębnych serc, ale wszystkie z jednego czerpią sok żywotni: tak i my powinniśmy serce nasze oddać Jezusowi, zatopić je w sercu Jego i złączyć z Boskim sercem, aby tylko biło i poruszało się w Jego sercu, szukało tam pokarmu swego i by tylko z Niego i w Nim żyło. O jakież to niebieskie życie rozwija się wtenczas w sercu naszym, skoro ono umrze sobie samemu, aby zmartwychwstało w Boskim sercu Jezusa i skoro już nie czuje więcej swoich lecz tylko Boskie uderzenia pobudki, skoro w mistyczny, ale właśnie dlatego w rzeczywisty sposób z nami to się dzieje, co Zbawiciel okazał w cudowny sposób wielu Świętym swoim, kiedy im wyjął z piersi serce a natomiast włożył własne!

 

Ludzie uważają się za szczęśliwych jeżeli martwe serce drogiego przyjaciela lub człowieka wielkiego albo Świętego jakiego posiadają i mogą je zachować: jeszcze byliby szczęśliwsi, gdyby mieli to serce nie już martwe, ale żywe w swych piersiach i w swoim sercu. A przeciwnie my nie pragniemy tego gorąco, abyśmy to serce Boskie i życiodajne Jezusa przyjęli do wnętrza naszego i abyśmy je umieścili na miejscu nędznego serca naszego, niszczącego siebie tętnami swymi i wkrótce w proch się obracającego. Jakże może się jeszcze opierać serce nasze temu połączeniu i tej przemianie i jak może wyżej cenić swe nędzne życie nad życie Boskie? O Jezu najsłodszy! wyrwij Twoją przemocą świętą serca nasze, chociażby to i bardzo bolało, aby Cię już więcej nigdy nie obrażały, kochając siebie niedobrze, ale aby się w Twym sercu prawdziwie kochały i odnalazły! O Jezu najlitościwszy, zmiękcz twardość serc naszych ognistym darem serca Twojego, aby się z nim stopiły i aby przyjęły odbity Twój obraz tak, jako wosk miękki pieczęć przyjmuje i odbija!

 

6. Owa jedność z Bogiem i Chrystusem zdziałana za pomocą łaski, o której obecnie mówimy, ma jeszcze tę tajemniczą zaletę, iż przez nią nie tylko z Chrystusem Bogiem samym jesteśmy jednym ciałem i duchem jednym, lecz także ze wszystkimi sprawiedliwymi i świętymi. I oni także są jednym ciałem z Chrystusem i duchem jednym z Bogiem; z nimi tworzymy zatem jedno wielkie ciało, którego głową jest Chrystus i które ożywia Duch Boży. Wszakże tak pisze Apostoł: "Jedno ciało, jeden duch" (14), "albowiem jako ciało jedno jest a członków ma wiele, tak i wy jesteście ciałem Chrystusowym i członkami z członków" (15). A gdzieindziej powiada znów: "Nie jest Żyd ani Greczyn, nie jest niewolnik ani wolny, nie jest mężczyzna ani niewiasta, albowiem wszyscy wy jedno jesteście w Chrystusie Jezusie" (16). W połączeniu tym znikają wszelkie różnice osoby ludzkiej, ponieważ wszyscy należą do jednej wielkiej całości jako ziarna w chlebie będące. Nawet różnica wielka natury, dzieląca nas od aniołów, ustępuje, ponieważ tak samo jak oni jesteśmy jednym duchem z Bogiem a również stajemy się w ciele naszym, dla którego od nich mniejszymi jesteśmy, jednym ciałem z Chrystusem. Podobnie jak z Bogiem tak i między sobą powinniśmy się złączyć miłością najściślejszą, jak Bóg Ojciec z Synem i Duchem się łączy. Ten sam bowiem Duch Święty który według św. Augustyna jest związką jedności pomiędzy Ojcem i Synem, oplata niejako i łączy nas najściślej pomiędzy sobą, podobnie jak dusza łączy różne członki ciała naszego. Duch Święty łączy nas jakby łańcuchem złotym i to z Bogiem Chrystusem, z wszystkimi chórami aniołów świętych, z orszakiem apostołów, z legiami męczenników, wyznawców i panien wszystkich. W Duchu Świętym jesteśmy wszyscy spojeni, przenikamy się nawzajem i należymy do siebie.

 

Cóż to za szczęście niewysłowione, iż możemy należeć do tego niezmierzonego obcowania Świętych i współposiadać owę chwałę i szczęśliwość, jakiej używają te niezliczone zastępy Świętych! Albowiem jeżeli w ciele jakiś członek posiada sobie właściwe zalety, to przecież one należą do całości a więc i do wszystkich członków.

 

Podobnie i my możemy się cieszyć z mądrości Cherubinów, z miłości gorącej Serafinów, z godności Apostołów, z męstwa Męczenników, z daru przepowiadania przyszłych rzeczy użyczonego Prorokom, z cudów Wyznawców, z czystości Panien i możemy być dumni z tego tak, jakby to było naszą własnością, ponieważ wszystko to pochodzi od tego Ducha, który w nas także mieszka i do nas to wszystko należy jako do członków tego samego ciała. Jeżeli nam tedy posiadanie ciała jednego świętego jest tak drogie i miłe, o ileż będzie droższe i milsze owo ścisłe obcowanie i żywe towarzystwo w duchu Bożym ze wszystkimi Świętymi!

 

Jakże zatem wielce godnymi pożałowania są ci, którzy powodowani ślepą i głupią namiętnością dają się dobrowolnie wyrzucić z tego towarzystwa tak czcigodnego, wspaniałego, miłego i słodkiego i łączą się z nieprzyjaciółmi Boga, z wyrzutkami ludzkości i z mieszkańcami piekła! O upadku niski i smutny! Niegdyś byli oni pierścieniami drogimi na ręku Boga, od którego otrzymali swoją wartość i świetność, a obecnie leżą w błocie i w plugastwie najobrzydliwszym. Dawniej byli oni ogniwami misternymi, wyrobionymi przez samego Boga w tym złotym łańcuchu Świętych, którymi Bóg się otacza i powiększali swoją ozdobę i wartość przez połączenie się z członkami innymi, a teraz są skuci razem z Kainem bratobójcą i Judaszem zdrajcą i godni ognia piekielnego. Przedtem byli oni kamieniami drogimi w koronie zdobiącej głowę Boga, a obecnie stali się łupem szatana, który ich zhańbił, splugawił i załączył do korony swej sromoty.

 

Zatem nie bądźmy tak okrutni względem siebie samych i nie oddzielajmy wskutek grzechu śmiertelnego duszy naszej od łaski i od obcowania ze Świętymi ale raczej starajmy się jak najusilniej o zachowanie i utrzymanie tego daru nieocenionego. Dążmy więc według słów Apostoła wszystkimi siłami do tego, abyśmy zachowali "jedność Ducha w związce pokoju" (17) i abyśmy podobnież zachowali jedność między sobą, jak Ojciec i Syn są jedno. Łączmyż się ściślej z Bogiem i Jego Świętymi, abyśmy byli coraz godniejszymi ich obcowania i aby się codziennie wzmacniał ów węzeł łączący nas z nimi. Kochajmy bliźnich jak siebie samych w Bogu i w Chrystusie jako członki tego samego ciała i starajmy się o to, abyśmy i bliźnich także bardziej łączyli z Chrystusem, głową naszą i z Duchem Świętym a wskutek tego i z nami. W ten sposób staniemy się prawdziwymi współpracownikami w owym wielkim dziele będącym koroną i celem całego stworzenia i będzie Bóg według słów Apostoła "wszystko we wszystkich" (18), i będziemy zażywać owej radości niewysłowionej, jakiej tylko użyczyć może owa jedność doskonała ze wszystkimi Świętymi i z Bogiem samym. Właśnie bowiem za pomocą owej jedności pomnoży i powiększy się w nieskończoność i radość, jakiej zażywać będziemy, oglądając Boga twarzą w twarz. Posłuchajmy św. Anzelma, jak on to w zachwyceniu opisuje: "Serce ludzkie, nędzne serce, odczuwające tyle smutków, co więcej, zasypane smutkami, jakże będziesz się cieszyć, jeżeli wszystkie dobra posiędziesz, jakie ci są zgotowane w niebie! Zapytaj się wnętrza swojego, czy zdoła pomieścić w sobie tak wielką szczęśliwość. Lecz zaiste, gdyby inny, którego tak kochasz, jak siebie samego, posiadał tę samą szczęśliwość, radość twoja byłaby podwójna, ponieważ cieszyłbyś się niemniej za niego jak za siebie. Lecz gdyby dwóch albo trzech, albo więcej posiadało to samo szczęście, cieszyłbyś się tak za każdego z nich, jak za siebie samego, gdybyś każdego jak siebie samego miłował. Zatem w owej miłości doskonałej aniołów niezliczonych i ludzi, gdzie nikt drugiego mniej nie będzie kochał, aniżeli siebie samego, każdy będzie się cieszył nie inaczej za wszystkich z osobna, jak sam za siebie samego. Jeżeli tedy serce człowieka nie będzie mogło pomieścić radości swojej z powodu tak wielkiego dobra, czyż będzie dosyć obszerne dla tylu i tak wielkich radości? I zaiste, skoro każdy cieszy się tak bardzo z dobra drugiego, o ile go kocha, będą się cieszyć wszyscy bez porównania więcej ze szczęśliwości Boga, aniżeli ze swej własnej i wszystkich innych, bo w owej doskonałej szczęśliwości ukochają więcej Boga, aniżeli siebie samych. Gdy zaś ukochają Boga z całego serca, z całej myśli i z całej duszy tak, iż całe serce, myśl cała i dusza cała nie wystarczy im do godnego umiłowania Go, będą także cieszyli się całym sercem, myślą całą i duszą całą tak, iż serce całe, myśl cała, dusza cała nie wystarczy im do objęcia całej obfitości radości. Boże mój i Panie mój, nadziejo moja i radości serca mego, powiedz mej duszy, czy to jest ta radość, o której nam mówiłeś przez Syna swego: «Proście a weźmiecie, aby radość wasza była pełną» (19). Wszakże znalazłem radość, która jest pełną i więcej jak pełną, albowiem chociaż jest nią napełnione serce, myśl, dusza i cały człowiek, jeszcze zostanie nadmiar radości. Nie wejdzie tedy radość ta całkiem w używających, ale używający w nią wejdą całkiem" (20).

 

Mój drogi Chrześcijaninie! jeżeli rozważysz i pojmiesz te zachwycające słowa, czyż w sercu twoim nie obudzi się gorące pragnienie tego obcowania z Bogiem i ze Świętymi Jego? Czyż nie będziesz przepełniony gorącą wdzięcznością względem Boga, który przez swą wspaniałą łaskę przeznaczył cię do tak ścisłego i wzniosłego połączenia ze sobą i ze Świętymi swymi? O rozważaj tylko bardzo często tę prawdę, zastanawiaj się nad nią nieustannie a z pewnością nie stracisz już tak lekkomyślnie wskutek grzechu ciężkiego owego skarbu nieocenionej łaski Bożej.

 

–––––––––––

 

 

Uwielbienia łaski Bożej, według Dr. M. J. Scheebena i O. E. Nieremberga T. J. z czwartego wydania niemieckiego wolno przełożył X. J. Tylka. Tarnów 1891, ss. 281-302.

 

Przypisy:

(1) I Kor. VI, 17.

 

(2) Jan. XVII, 22.

 

(3) Jan. XVII, 20. 21.

 

(4) I Kor. X, 17.

 

(5) I Kor. X, 17.

 

(6) Efez. III, 6.

 

(7) I Kor. VI, 15.

 

(8) Jan. VI, 57.

 

(9) Efez. IV, 2-6.

 

(10) Jan. XV, 4.

 

(11) I Kor. XV, 28.

 

(12) I Kor. XII, 25-26.

 

(13) Gal. II, 20.

 

(14) Efez. IV, 4.

 

(15) I Kor. XII, 12. 27; Rzym. XII, 5.

 

(16) Gal. III, 28.

 

(17) Efez. IV, 3.

 

(18) I Kor. XV, 28.

 

(19) Jan. XVI, 24.

 

(20) Proslog., cap. 25 i 26.

 

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMXIX, Kraków 2019

Powrót do spisu treści dzieła pt.
Uwielbienia łaski Bożej
według Ks. Dr. M. J. Scheebena i O. E. Nieremberga SI

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: