UWIELBIENIA

 

ŁASKI BOŻEJ

 

według

 

KS. DR. MACIEJA JÓZEFA SCHEEBENA i O. EUZEBIUSZA NIEREMBERGA SI

 

z czwartego wydania niemieckiego

 

wolno przełożył

 

KS. JACEK TYLKA

 

––––––––

 

KSIĘGA PIERWSZA

 

O istocie łaski

 

~~~~~~~

 

ROZDZIAŁ PIĄTY

 

Łaska jest uczestnictwem w niestworzonej istocie Bożej (1)

 

1. Wyniesienie człowieka przez łaskę ponad wszystkie stworzenia wielką zaiste jest rzeczą, lecz nierównie jest większą to, iż łaska czyni człowieka uczestnikiem niestworzonej Bożej natury, albo lepiej mówiąc, właśnie dlatego łaską ozdobiony człowiek tak wysoko ponad wszystkie stworzenia jest wyniesiony, że przez łaskę tak blisko Boga stoi i dla tego zbliżenia się swojego do Boga we wszystkich przymiotach Boskich uczestniczy, podobnie jak ciało tym więcej otrzymuje żaru, światła i ciepła od ognia, im bliżej niego stoi.

 

Piotr św. według jednozgodnego zdania Ojców świętych naucza nas o tym przedziwnym podobieństwie Bożym w liście swym, mówiąc: "Przez którego największe i kosztowne obietnice nam darował, abyście się przez nie stali uczestnikami Boskiego przyrodzenia" (2) to znaczy, aby przymioty, którymi Bóg stoi ponad stworzenia przez łaskę naszej naturze, o ile to być może, w udziale się dostały.

 

Święci silą się na różne podobieństwa i nie mogą dosyć opisać według swojego pojęcia wspaniałości tego daru nieocenionego. I tak pod pseudonimem Dionizego św. ukryty pewien kościelny pisarz mówi: "Świętość albo łaska uświęcająca jest darem Bożym, odzwierciedleniem niewypowiedzianym Bóstwa najwyższego i dobroci najwyższej (3), za pomocą którego porodzeniem niebieskim do godności Boskiej wstępujemy" (4). Maximus, męczennik święty powiada: "Boskość bywa nam udzielona, kiedy łaska istotę naszą światłem Boskim przenika i wynosi ją za pomocą wielkości swej i wspaniałości nad przyrodzony porządek" (5).

 

Ci to razem z większą częścią Ojców Kościoła i ze świętym Tomaszem nauczają, że ubóstwieni bywamy i boskimi stajemy się przez łaskę i oni też odnoszą te słowa Zbawiciela: "Jam rzekł: Bogowie jesteście i synowie Najwyższego" (6) do tego ubóstwienia. Krótko mówiąc, łaska wynosi nas ponad wszystkie stworzenia i osadza nas na tronie, gdzie Bóg sam króluje; słowem: przez łaskę wznosimy się do nieba.

 

2. Zastanawiając się nad niezliczonymi istotami stworzonymi, nad ich rodzajami i gatunkami, nad tą różnicą natur zachodzącą między nimi, nad tymi doskonałościami coraz wyższymi, w nich się objawiającymi, przychodzimy do przekonania, że one wszystkie razem wzięte, stanowią jedną drabinę, na której szczycie sam Bóg króluje. Niektóre z nich jak kamienie i metale, mają tylko istnienie bez życia, inne, jak rośliny rozwijające się z korzeni i kwiat i owoc przynoszące, mają już pewien stopień życia; inne, jak zwierzęta, mają nadto czucie, zmysły i poruszenie; człowiek nareszcie posiada życie duchowe, on też przedmioty ciała nie mające, poznawać i ukochać może. Jednakże i ponad nim wznosi się drabina niezmierzona duchów czystych, których widzieć nie możemy, posiadających znów doskonałość sobie właściwą.

 

Ponad te wszystkie jestestwa zaś wznosi się nieskończenie wysoka istota Boża, ponieważ żadna nie jest tak czysto duchową jak ona; żadna nie może sama ze siebie oglądać Boga twarzą w twarz i żadna nie może się zatapiać miłośnie w Jego istocie wewnętrznej. Owe wszystkie istoty są ciemnością, raczej brakiem światła w porównaniu do jaśniejącego słońca Bożego; nie zdołają one wszystkie razem wzięte w jednolitym obrazie przedstawić Jego doskonałości niewypowiedzianych. Ta istota Boża wspaniała przyciąga ku sobie za pomocą łaski i miłości niezmierzonej naturę naszą, przyjmuje ją do łona swego, zatapia się w niej jak żelazo w czeluściach gorących, a wskutek tego w podobny sposób należymy do rodzaju Bożego, jak palma do rodzaju roślin i jak lew do rodzaju zwierząt.

 

Gdyby Bóg tego blasku nigdy niepojętej godności, jakim łaska ozdabia, tylko jednej duszy z pomiędzy tak wielu milionów ludzi i aniołów udzielił, dusza ta, gdyby mogła być widzianą, zaćmiłaby pięknością swoją całą naturę, słońce i wszystkie duchy niebieskie; wprawiłaby nie tylko śmiertelników lecz i aniołów w takie zachwycenie, iżby gotowi byli cześć jej oddać taką, jaka się tylko Bogu należy. Czyż to więc być może, abyśmy sobie to dobro tak obficie, a można by powiedzieć i z takim nadmiarem nam wszystkim udzielone, tak mało cenili i czyż to jest podobnym, aby niewdzięczność nasza niemal w stopniu tym rosła, w jakim Bóg dla nas jest łaskawy? Duma nasza każe nam przyjaźń z wielkimi tego świata okupywać wielu trudami i złotem, a my odważamy się gardzić przyjaźnią i obcowaniem z Bogiem najwyższym? Gdyby kogoś wyrzucono z rady królewskiej, pewnie nie mógłby tej wzgardy łatwo przeboleć; a dla nas dumnych wyrzucenie z obcowania z Bogiem, wyzucie z rodzaju i z pokrewieństwa Bożego, miałoby być małą stratą i raną łatwą do zagojenia? Zaiste, Bóg sam gardzi takim, który pogardza obcowaniem z dobrocią Jego i Boską naturą, ponieważ taki człowiek jest nieprzyjacielem własnej czci, własnego rozumu, samego siebie i Boga najwyższego.

 

3. Dodać do tego należy, że cześć i poszanowanie na tym świecie więcej od ludzi zawisły, aniżeli od wewnętrznych przymiotów tego, któremu bywają okazywane, może np. ktoś z woli króla i najwyższy tytuł i urząd otrzymać, a nie będzie przez to ani lepszym wewnętrznie, ani doskonalszym. Łaska zaś, jeśli użycza nam godności Boskiej, nie tylko udziela nam wysokiego tytułu, lecz także rzeczywistej i wewnętrznej doskonałości Boskiej, ponieważ według orzeczenia teologów uczonych, czyni w sposób nadprzyrodzony duszę naszą podobną do Boga. "Uczestnikami Boskiej natury jesteśmy", zauważa słusznie św. Cyryl Aleksandryjski, "nie tylko co do nazwy, ale i co do rzeczywistości, wszyscy, cośmy uwierzyli Bogu i staliśmy się do Niego podobnymi, kiedyśmy otrzymali piękność, przewyższającą wszystkie rzeczy stworzone. Chrystus bowiem wyciska na nas niejako swój obraz niewypowiedzianym sposobem, nie jak jedno stworzenie w drugim, lecz jako Bóg w stworzonej naturze, kiedy stworzenie, to jest nas, przekształca za pomocą Ducha Świętego w swój obraz i wynosi do godności niestworzonej" (7).

 

"Co w Bogu jest najwięcej istotnym, mówi św. Tomasz, to się staje w duszy uczestniczącej przez łaskę w miłości Boskiej, przymiotem do jej natury należącym" (8).

 

Tajemnicę tę piękną i wzniosłą objaśniają Ojcowie święci przez różne podobieństwa i porównania. Atanazy św. (9) porównuje istotę Bożą z ambrozją (10), lub z balsamem, udzielającym przedmiotom, z którymi się styka szczególniejszego zapachu; albo też porównuje ją z pieczęcią w wosku miękkim odbicie zostawiającą. Św. Grzegorz z Nazjanzu twierdzi, iż natura nasza tak ściśle z Bogiem się łączy, jak kropla wody, wlana do pucharu napełnionego winem, gdzie się rozpływa, oraz kolor, zapach i smak wina przyjmuje. Tomasz św. za św. Bazylim przypomina nam znów żelazo, będące samo z siebie surowym, zimnym, czarnym, nieforemnym i twardym; lecz skoro wrzucimy je do ognia, powoli żarem jego przeniknione, staje się gorącym a następnie świecącym i nie tracąc swej natury, staje się dalej ciepłym, giętkim, a w końcu płynnym. Kto więc o tym pamięta, iż Bóg jest światłem duchowym, najczystszym i ogniem miłości wiecznej, ten zdoła pojąć, jak Bóg zniżający się do stworzenia z całą wspaniałością i przyjmujący je do swego łona, a przy tym nie niszczący istoty jego, przenika je całe swym światłem, żarem i ciepłem niepojętym, tak, iż wskutek tego niskość przyrodzona i słabość stworzenia znika i ono zdaje się w Boga przechodzić.

 

4. Gdybyśmy mogli nabyć owego polotu umysłu w pojmowaniu rzeczy aniołom właściwego tak łatwo, jak łatwo możemy sobie pomnożyć łaskę, zapewne nikt z nas nie opuściłby tej sposobności powodowany lenistwem. Ale cóż ja mówię o przymiotach aniołów? Przymioty już niższych stworzeń pociągają nas – i tak: jakże chętnie przyswoilibyśmy sobie szybkość jelenia, siłę lwa, lot orła i inne tym podobne, gdyby się nam to tylko w łatwy sposób udało. Lecz o zgrozo! Czyż przymioty i szczytność niepojęta natury Bożej nie tylko ubogacająca i uszlachetniająca naszą istotę, ale ją także do nieskończonej godności wynosząca, nie jest dosyć wielką i nie może nas skłonić do tego, abyśmy ją nabyli sobie za małe trudy? Gdzież nasz rozum, gdzież się podziała nasza wiara chrześcijańska? Przypuśćmy, iż Bóg wszystko zgromadził w jednym człowieku, co tylko jest pięknego i wspaniałego; człowiek przeto taki przewyższałby siłą lwa, pięknością zorzę poranną lub kwiatki polne, jasnością słońce samo, wiedzą i umiejętnością Cherubinów, najwyższych aniołów: któżby tedy nie zdumiał się nad głupotą, niegodziwością i niewdzięcznością czarną, jeżeliby ujrzał, iż człowiek ten sprzedaje i traci wszystkie te zalety i dobra nieocenione za nędzną np. grę w kości. Taka była głupota Samsona, tym bardziej w oczy bijąca, im większą posiadał siłę, której tajemnicę wyjawił niewieście przewrotnej za łzę udaną. Taka jest i nasza głupota, kiedy za lada uciechę oddajemy nędznemu ciału, córce zgnilizny, matce i siostrze robactwa szkaradnego, pokrewieństwo z Bogiem, jasność niepojętą słońca Bożego, potęgę nieocenioną cnót Bożych! Pióro wzdraga się przed opisem tak opłakanego, a przecież codziennego widowiska. O aniołowie niebiescy! opłakujcie, jeżeli tylko zdołacie to szaleństwo okrutne braci waszych na ziemi, jakim sami przeciw sobie się srożą i bolejcie nad pogardą dóbr tak licznych a wielkich!

 

Niechże zatem mający oko niezamącone i zdrowszą duszę zważają na swą godność, niechże ją podziwiają i niech już raz twórcę jej, Ojca światłości, całą miłością serca swego ukochają. Zaprawdę, gdyby planety mogły poznać piękność swoją, jakąż by wtenczas pałały miłością do słońca, wiedząc, iż jego bogactwo i światło czyni je wspaniałymi i jasnymi, jego obraz tak miłymi i cudnymi! Książę znakomity miłuje protoplastę rodu swego, syn prawy ojca, a każdy wreszcie sobie równego. Czyż przeto nie powinno nas pociągać podobne uczucie pokrewieństwa i podobieństwa z tej ziemi do Boga? Obyśmy mieli jako Chrześcijanie przynajmniej takie przeświadczenie o godności naszej, jakie posiadali uczeni pogańscy światłem jedynie rozumu wsparci, o tej wielkiej godności człowieka! Oni nazywali człowieka cudem, treścią, sercem, istotą najpiękniejszą świata i królem wszech stworzeń. Jeżeli zaś człowiek tak wielkim się ukazuje w świetle rozumu, o ileż większym będzie w świetle wiary!

 

Zatem otwórzmy oczy duszy naszej i postępujmy za napomnieniem św. Chryzostoma, który tak powiada: "Proszę was i zaklinam, nie dopuszczajmy, aby najwspanialsze dary Boże (jakieśmy przez łaskę Chrystusa otrzymali) powiększały swoją nieskończoną wielkością winę i karę lenistwa naszego".

 

–––––––––––

 

 

Uwielbienia łaski Bożej, według Dr. M. J. Scheebena i O. E. Nieremberga T. J. z czwartego wydania niemieckiego wolno przełożył X. J. Tylka. Tarnów 1891, ss. 50-58.

 

Przypisy:

(1) Co w następnych rozdziałach powiemy o ubóstwieniu duszy na mocy uczestnictwa w Boskiej naturze, może się wydać wielu czytelnikom przesadzonym, niezwykłym, lub wreszcie niebezpiecznym. Atoli należy tę tajemnicę wielką rozważać z winnym uszanowaniem i ze sercem zupełnie Bogu poddanym, nie zaś dlatego, że jest tak wzniosła, o niej milczeć, lub całkiem ją pomijać.

 

(2) II Piotr. I, 4.

 

(3) Epist. 2 ad Caium.

 

(4) Eccl. hier. c. 2.

 

(5) Centur. oecon I. 76.

 

(6) Jan. X, 34; por. Ps. 81, 6.

 

(7) De Trin. 1, 4.

 

(8) 1. 2. q. 110. a. 2. ad 2.

 

(9) Lib. ad Serap. de Spir. S.

 

(10) wonne korzenie na wschodzie używane.

 
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)

Cracovia MMX, Kraków 2010

Powrót do spisu treści dzieła pt.
Uwielbienia łaski Bożej
według Ks. Dr. M. J. Scheebena i O. E. Nieremberga SI

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: