UWIELBIENIA

 

ŁASKI BOŻEJ

 

według

 

KS. DR. MACIEJA JÓZEFA SCHEEBENA i O. EUZEBIUSZA NIEREMBERGA SI

 

z czwartego wydania niemieckiego

 

wolno przełożył

 

KS. JACEK TYLKA

 

––––––––

 

KSIĘGA PIERWSZA

 

O istocie łaski

 

~~~~~~~

 

ROZDZIAŁ DWUNASTY

 

Łaska a Wcielenie Syna Bożego

 

1. Uwielbienia łaski, nad jakimi zastanawialiśmy się dotąd, są tak wielkie, wspaniałe i Boskie, iż może się wydawać, że oprócz Boga i po Bogu nie ma nad łaskę nic wspanialszego w niebie i na ziemi. I zaprawdę, skoro one są pod pewnym względem nieskończone, to nie możemy sobie pomyśleć czegoś większego nad nie, pomimo, iż posiadamy światło rozumu, a nawet światło wiary. Atoli objawił nam Bóg rzeczywiście dużo tajemnic, które są bez wątpienia większe i wspanialsze, aniżeli tajemnica łaski, a mianowicie: tajemnica Wcielenia Syna Bożego i tajemnica Macierzyństwa Boskiego Maryi. Lecz im więcej rozważamy te tajemnice niewysłowione w całej głębokości ich znaczenia, tym bardziej przekonujemy się, iż łaska, chociaż nie jest większą od nich, ani im równą, to właśnie przez nie występuje w całej swej okazałości, przez nie otrzymuje ostateczną, należną sobie wspaniałość i szczytność.

 

Przez Wcielenie zjednoczyła się natura ludzka Chrystusa z Boskim Słowem w jednej osobie i Bóg stał się człowiekiem prawdziwym, a człowiek prawdziwym Bogiem. Natura ludzka nie przemienia się w Boską, lecz nie posiada tylko osobowości odrębnej a właściwej naturze ludzkiej, a istniejąc w osobie Boskiej Słowa, jako natura do Niego należąca, jednoczy się przez to z naturą Boską w tak cudowny sposób, iż otrzymuje prawdziwie Boską godność osoby Słowa. Przez łaskę zaś nie stajemy się prawdziwym Bogiem, ponieważ zatrzymujemy nie tylko naturę, ale i osobę ludzką, boskimi zaś stajemy się w ten sposób, iż jesteśmy upodobnionymi naturze Bożej, wskutek przymiotu Boskiego, jaki posiadamy. Owo zatem wyniesienie natury ludzkiej do nieskończonej godności Boga prawdziwego w osobie Chrystusa Jezusa jest bezsprzecznie nierównie szczytniejsze, aniżeli połączenie nasze z Bogiem za pomocą łaski. Jeżeli jednak bliżej się przypatrzymy tej tajemnicy, to spostrzeżemy, że owo wyniesienie natury ludzkiej w osobie Chrystusa, nie jest zaszczytem, jaki by mógł być wyświadczony stworzonej osobie, ponieważ takiej Chrystus nie posiada. Jest ono raczej nieskończonym zniżeniem się Boga, zstępującego z wysokości niepojętej i łączącego się ze stworzoną naturą w sposób przedziwny. Dlatego to nie mówimy, że człowiek stał się Bogiem, ale, że Bóg stał się człowiekiem. Przez łaskę zaś stworzona osoba, tj. człowiek, nie będąc sam Bogiem, staje się uczestnikiem natury Bożej, a to właśnie zmusza nas do podziwiania łaski więcej, aniżeli tajemnicy Wcielenia.

 

"Cóż może być dziwniejszego, powiada św. Piotr Chryzolog (1), czy to, że Bóg oddał się ziemi, czy też, że wam niebo daje; czy to, że sam jednoczy się z naszym ciałem, czy też, że was prowadzi do obcowania z Bóstwem; czy to, że urodził się w postaci niewolnika, czy też, że was rodzi dziećmi wolności Bożej; czy to, że przyjmuje na się wasze ubóstwo, czy też, że was czyni dziedzicami i współdziedzicami Swego Jednorodzonego? Zaiste dziwne to jest, iż ziemia do nieba się przenosi, że człowieka w Bóstwo przemienia, a stan niewoli otrzymuje prawa panowania". A na innym miejscu powiada tenże święty: "Tak wielkim jest zniżenie się do nas Bóstwa, że stworzenie nie wie, co ma więcej podziwiać, czy to, że On zstąpił do naszej niewoli, czy też, że nas wyniósł mocą wielką do godności uczestnictwa w Bóstwie" (2).

 

2. Wyniesienie człowieka przez łaskę jest pod pewnym względem równoważne zniżeniu się Boga we Wcieleniu; tamto bowiem człowieka wynosi do najwyższych szczytów, tutaj zaś Bóg poniża się do ostatecznej głębi. Między nami a Bogiem ma tu miejsce przecudna wymiana wtenczas, gdy On naturę naszą ludzką przyjmuje, a w zamian za to podnosi nas do uczestnictwa w swej Boskiej naturze. Dlatego to Kościół podczas ofiarowania we Mszy św. nakazuje modlić się tymi słowy: "O Boże daj nam stać się uczestnikami Bóstwa Tego, który naszego człowieczeństwa raczył być uczestnikiem". A ta wymiana, ta równowaga między uniżaniem się Boga i wywyższeniem człowieka za pomocą łaski, tak głęboko jest ugruntowaną, że Ojcowie święci nauczają, iż właśnie dla łaski, dla wyniesienia naszego przez nią stał się Syn Boży człowiekiem. I tak św. Augustyn mówi: "Bóg stał się człowiekiem, aby człowiek stawał się Bogiem" (3); a św. Atanazy pisze: "Syn Boży stał się synem człowieka, aby synowie człowieka stawali się synami Boga" (4). Za Atanazym św. wielu Ojców śś. to samo nauczają i powtarzają za Apostołem te wzniosłe słowa: "Zesłał Bóg Syna swego uczynionego z niewiasty,... żebyśmy przysposobienia synowskiego dostali" (5). Fulgencjusz św. bardzo pięknie tłumaczy to miejsce: "Bóg z człowieka narodził się, aby ludzie z Boga się rodzili. Pierwsze porodzenie Chrystusa, Syna Bożego, jest tedy z Boga, drugie z człowieka; pierwsze nasze jest z człowieka, nasze drugie z Boga. A ponieważ Chrystus rodząc się z ciała Matki, prawdziwe ciało przyjął, dlatego darował nam przy odrodzeniu na chrzcie ducha synostwa. Duch ów jest tym przez drugie porodzenie za pomocą łaski, czym nie był ze swej natury przy pierwszym porodzeniu, abyśmy się wszyscy stali przez łaskę odrodzenia tym, czym nie byliśmy z natury przez porodzenie pierwsze. Lecz Bóg, kiedy narodził się z człowieka, przyniósł nam łaskę, my przeciwnie: otrzymujemy łaskę za darmo, abyśmy byli uczestnikami natury Boskiej przez podarowanie się nam Boga z ciała narodzonego" (6).

 

Jak tedy prawdziwie narodził się Bóg z człowieka, przyjmując naturę naszą, tak my prawdziwie uczestniczymy w Boskiej naturze przez łaskę, i ta tylko zachodzi tutaj różnica, że Syn Boży przyjął nie tylko przymioty, lecz także i istotę ludzkiej natury, podczas kiedy my przeciwnie uczestniczymy w Boskiej naturze jedynie za pomocą przymiotu do niej podobnego.

 

Jeżeli zaś to uniżenie się i wyniszczenie Boga przy Wcieleniu jest tak wielkie, jak wielki jest przedział między stworzeniem a Bogiem: czyż nie będzie się wydawać również tak nieskończonym i niepojęcie wielkim owo wyniesienie człowieka do Boga, które z owym wyniszczeniem się jest na równym stopniu i dla którego to wyniesienia Bóg tamto przyjął?

 

3. Atoli człowieczeństwo Chrystusowe możemy uważać nie tylko w osobistym zjednoczeniu ze Synem Bożym, lecz także w wyposażeniu i w przymiotach, jakimi ozdobione było z powodu swej Boskiej godności; a i tutaj ukaże się nam widocznie wielkość niepojęta łaski. Bóg przy całej mądrości i wszechmocy swojej mógł nie dać innego wyposażenia i ozdoby duszy ludzkiej Syna swego, oprócz tej, jaką dusza nasza przez łaskę otrzymuje, a pomimo tego byłaby ona godną Jego. Ozdoba ta jest bowiem w ogóle najszczytniejszą, jaka w stworzeniu może się znaleźć; ona bowiem ubóstwia stworzenie i czyni je uczestnikiem natury Bożej w sposób najwyższy. Różnica jednak między duszą Chrystusową a naszą zachodzi taka, że nasamprzód dusza Syna Bożego zasługuje na łaskę w najwłaściwszym rozumieniu i w całej pełni, a otrzymuje ją nie jako dowolny tylko podarunek; po wtóre dusza Chrystusowa otrzymuje łaskę jakby z pierwszej ręki i dlatego w bardzo wielkiej obfitości, z której wszystkie inne stworzenia czerpać mogą, – w końcu dusza Chrystusowa łaski uzyskanej w żaden sposób utracić nie może: tymczasem dusza nasza, otrzymuje łaskę jako datek dowolny, jedynie wskutek zasług Jezusa Chrystusa i w ograniczonej mierze, a nadto łaskę tę przez grzech bardzo łatwo utracić może.

 

Nie można tedy zaprzeczyć, jakoby Wcielenie ze wszystkimi towarzyszącymi mu okolicznościami nie było największą i najszczytniejszą tajemnicą, przewyższającą tajemnicę łaski; ponieważ jednakże pomiędzy Wcieleniem a łaską zachodzi tak wielkie podobieństwo i pokrewieństwo, to pomimo tej szczytności Wcielenia nie wynika stąd, jakoby łaska miała być przez nie zaćmioną; owszem, występuje ona porównana z Wcieleniem w całej pełni swojego blasku.

 

4. Dodajemy i to, że łaska wskutek zasług Chrystusa uzyskana właśnie przez tajemnicę Wcielenia otrzymuje godność i blask nowy, niepojęty i nigdy niewysłowiony.

 

Boska godność, jaką człowieczeństwo Chrystusowe przez osobiste zjednoczenie z wiecznym Słowem otrzymuje, rzuca swe światło na wszystkie członki rodzaju ludzkiego. I jak człowieczeństwo było prawdziwym ciałem Słowa, tak staje się cały rodzaj ludzki odrodzony mistycznym ciałem wcielonego Syna Bożego. Chrystus jest prawdziwie, rzeczywiście i jeszcze więcej istotnie aniżeli Adam głową rodzaju ludzkiego, a my Jego członkami. O ile więc jedno z Nim jesteśmy, o tyle mamy już jakąś godność nadprzyrodzoną przed otrzymaniem łaski, a jak On posiadał prawo do łaski, tak i my nabywamy prawa do niej przezeń. Przez Chrystusa, głowę naszą, staje się łaska własnością rodzaju ludzkiego, a posiada on ją już jako coś takiego, co mu się należy koniecznie dla jego godności Boskiej. Chrystus jest właśnie ową niebieską winną macicą, którą przepływa Boskie życie w całej obfitości, a my jesteśmy latoroślami, w które On to życie wlewa.

 

"O Chrześcijaninie", woła św. Leon, "poznaj twoją godność!" poznaj to, że ty, jako Chrześcijanin, godnością przewyższasz samych aniołów nie tylko pod względem natury, lecz także i pod względem łaski! Albowiem oni z Bogiem są spokrewnieni tylko pod jednym względem, mianowicie o ile są uczestnikami Jego Boskiej natury, ale ty z dwojakiego względu jesteś spokrewniony, ponieważ i Bóg przyjął twoją naturę. Gdyby tedy te duchy najczystsze i najświętsze zdolne były do zazdrości, to musiałyby nam zazdrościć, iż Bóg "nigdzie aniołów nie przyjmuje, ale nasienie Abrahamowe przyjmuje" (7) i że my na Boga, jako na jednego z nas spoglądać i bratem naszym nazywać Go możemy. Stąd słusznie pisze Wielebny mnich Job: "Bardzo niemądrymi są ci, którzy by woleli raczej być aniołami, aniżeli ludźmi" (8). Albowiem, chociaż aniołowie bólom, cierpieniom i śmierci nie są podlegli, przecież Boga nie mają za brata – a nas przeciwnie, lubo wystawionych na tyle trudów i cierpień, pociesza nad miarę ów bardzo wielki zaszczyt, iż Bóg tę naturę ciężko nawiedzoną nosił i z nami całą nędzę dzielił. A cóż za bezbożna, a zarazem co za szalona byłaby duma takiego, któremu by ten zaszczyt nie wystarczał! Zatem, jeżeli pojmujesz mój Chrześcijaninie wartość tego zaszczytu, staraj się o to, abyś nie splamił w jakikolwiek sposób twej godności Boskiej wyrodnym zachowaniem i postępowaniem, aby nie powiedziano tego o bracie Chrystusa, co już nie o człowieku, lub aniołach, ale tylko o szatanie mówić można; staraj się więc o to, abyś okazywał we wszystkich myślach, słowach i uczynkach, iż należysz zawsze tylko do Tego, który wstępując do rodzaju naszego, przyjął nas do swego. "Uważajmy", woła św. Chryzostom, "na głowę naszą i zastanawiajmy się, jakiej to uwielbienia godnej głowy członkami jesteśmy. Zaiste przystoi, abyśmy aniołów i Archaniołów samych cnotą przewyższali, albowiem Bóg, skoro człowieczeństwo przyjął, wszystko mu pod nogi poddał". Podobnie wyraża się ten święty i w dalszym ciągu i kończy słuszną skargą: "Czyż jest możliwą rzeczą, żeby ciało podległe takiej głowie rzucać szatanom na to, aby od nich znieważone, albo podeptane było; czyż jest możliwą nie wzdrygać się nad obrzydliwością tej zbrodni?!" (9).

 

5. Za pomocą chrztu św. łączymy się z mistycznym ciałem Chrystusowym i otrzymujemy jako znak i zadatek tego połączenia z Chrystusem charakter sakramentalny. Charakterem tym ozdobieni należymy do Chrystusa, a Chrystus do nas; jesteśmy prawdziwie Chrześcijanami, czyli należącymi do Chrystusa, o ile jako ciało z głową jedną całość tworzymy. Charakter ten jest w duszy naszej niezmazany i niezatarty i użycza nam, jak długo żyjemy, prawa do łaski Boga; albowiem ciało Chrystusowe musi także być napełnione i ożywione wspaniałością życia Chrystusowego. Atoli użycza On nam tego prawa tak długo, jak długo zachowujemy się wedle Jego pragnień i życzeń, jeżeli przeto wielką jest zbrodnią wypędzać z natury naszej łaskę będącą dobrem najwyższym, o ileż większym będzie przestępstwem pozbawiać się jako członków ciała Chrystusowego tego życia niebieskiego! Jeżeli jest to lekkomyślnością karygodną pozbawiać się łaski Bożej, o ileż większym będzie nierozumem siebie samych szatanowi zaprzedawać, a łaskę tak lekko odrzucać wówczas, kiedy już stała się naszą własnością, kiedy z jej charakterem i samego Chrystusa, poręczyciela, posiadamy w duszy naszej, kiedy nam tej łaski wydrzeć nie zdoła żadna potęga w niebie i na ziemi! Słuchajmyż więc nauki św. Grzegorza z Nazjanzu o odsuwaniu podszeptów i pokus szatańskich, która tak opiewa: "Jeżeli szatan chce cię pokonać chciwością i w jednej chwili oku twojemu wszystkie skarby świata jakby swą własność ukazuje, jako zapłatę za pokłon, jakiego się od ciebie domaga, tobie ofiaruje; to wzgardź nim, jakby najuboższym żebrakiem i mów ufny w tę świętą pieczęć duszy: ja także jestem obrazem Boga, a nie jak ty przez pychę zepchnięty z chwały niebieskiej i przywdziałem Chrystusa, otóż oddaj mi ty pierwej pokłon. Wierzaj mi, tymi słowy będzie szatan zwyciężony i ustąpi do swych ciemności" (10).

 

Nareszcie rozważ i to mój bracie, że chociaż tak szczytną i wysoką jest godność, jaką posiadasz jako członek ciała Chrystusowego, to ona bez łaski na nic się nie zda; z łaską połączona staje się podwójnie cenną, bez łaski wychodzi tylko na większe potępienie. O tyle jedynie jest ci użyteczny charakter chrztu św., przez który należysz do ciała Chrystusowego, o ile uczestniczysz w duchu i życiu Jego. Zaiste jest to wielkim i nieskończonym zaszczytem być członkiem Chrystusowym, lecz właśnie dlatego też jest nieporównanie większą hańbą być umarłym członkiem! Jako członek umarły bowiem będziesz zupełnie odcięty od ciała i chociaż nie utracisz znaku na chrzcie wyciśniętego, będzie on dla ciebie jedynie znakiem podwójnie zawinionego przekleństwa i odrzucenia, a nie znakiem chwały.

 

Łaska to czyni cię żywym członkiem Chrystusowym, bo cię przypuszcza do współuczestnictwa w naturze Boskiej. Ona jest i może być tylko znakiem błogosławieństwa, nigdy zaś przekleństwa. Ona sprawia, iż nie tylko uczestniczysz w cierpieniach i śmierci Chrystusa, lecz także zarazem z Nim bywasz uwielbiony, z Nim na całą wieczność złączony, że z Niego i w Nim czerpać możesz życie błogosławionych. Z łaską zyskujesz Chrystusa, z utratą łaski tracisz Go zupełnie.

 

Powiedz, bracie drogi, wiarą żywą przejęty, czego byś nie uczynił, nie wycierpiał i nie dał, byleby tylko Chrystus nie był wzięty ze świata, ten Bóg-człowiek, król, ojciec, brat, głowa, korona, rozkosz i ucieczka rodzaju naszego? Wszystko zaś to utracamy, jeżeli łaskę tracimy. Niechże tedy będzie jedyna bojaźń nasza ta, abyśmy nie byli rozłączeni z Chrystusem; niechże to będzie jedynym naszym pragnieniem, abyśmy byli połączeni z Chrystusem przez łaskę; albowiem wszystko, pisze św. Grzegorz Nysseński, mamy uważać za cień, zabawkę i sen, ponieważ wszystko to w porównaniu z łaską jest niczym.

 

–––––––––––

 

 

Uwielbienia łaski Bożej, według Dr. M. J. Scheebena i O. E. Nieremberga T. J. z czwartego wydania niemieckiego wolno przełożył X. J. Tylka. Tarnów 1891, ss. 101-112.

 

Przypisy:

(1) Hom. 67.

 

(2) Hom. 72.

 

(3) S. Aug. serm. 13. de tempore. Zob. Petavius, de Incarn. Verbi, l. 2. c. 8.

 

(4) u Petav. l. c., gdzie i innych Ojców zdania znajdziesz.

 

(5) Gal. IV, 4. 5.

 

(6) Ep. 17. sive lib. ad Petrum diac. c. 7. n. 14. 15.

 

(7) Hebr. II, 16.

 

(8) Lib. 3. de Incarn.

 

(9) Hom. 3. do Efez. 1.

 

(10) Or. 40. in s. lumina.

 
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMX, Kraków 2010

Powrót do spisu treści dzieła pt.
Uwielbienia łaski Bożej
według Ks. Dr. M. J. Scheebena i O. E. Nieremberga SI

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: