UWIELBIENIA

 

ŁASKI BOŻEJ

 

według

 

KS. DR. MACIEJA JÓZEFA SCHEEBENA i O. EUZEBIUSZA NIEREMBERGA SI

 

z czwartego wydania niemieckiego

 

wolno przełożył

 

KS. JACEK TYLKA

 

––––––––

 

KSIĘGA PIERWSZA

 

O istocie łaski

 

~~~~~~~

 

ROZDZIAŁ JEDENASTY

 

Łaska jest pod pewnym względem nieskończona

 

1. Natura nowa, jaką przez łaskę otrzymujemy, posiada ten przymiot wyróżniający ją od innych natur stworzonych, iż jest nieskończoną pod pewnym względem, wskutek uczestnictwa w niebieskiej naturze Boskiej.

 

Mianowicie, jak to już wspomnieliśmy, natury wszystkie są promieniami różnobarwnymi i załamanymi słońca Bożego; łaska zaś jest czystym odbiciem niezałamanym jego światła nieskończonego. Łaska uzdalnia duszę do owego wywyższenia i wyniesienia się ponad granicę natury i otoczenia przyrodzonego, do oglądania Boga nieogarnionego w Jego istocie niezmierzonej i do posiadania i używania Jego szczęśliwości niewypowiedzianej. A jakżeby to potrafiła uskutecznić, gdyby nie posiadała jakiejś cząstki nieskończonej mocy i potęgi Bożej? Skoro zaś to uskutecznia, czyż nie wypada wyznaczyć jej ceny i zapłaty odpowiadającej wielkością swoją dobru nieskończonemu, jakie za pomocą niej posiadamy?

 

Jeszcze należy dodać do tego, że natury stworzone wszystkie posiadają pewne odgraniczone koło doskonałości, poza które wyjść nie mogą bez utraty swej przyrodzonej natury. Jeżeli złoto wolne jest od przymieszek, nie może już być doskonalszym złotem, aniżeli jest. Podobnie każdy gatunek roślin dosięga pewnej wysokości i wielkości, poza którą już się więcej wznieść nie może. Również i zwierzęta różnych rodzajów rosną tylko do pewnego stopnia wielkości ciała i dochodzą do pewnej doskonałości życia, a jeżeli tę osięgły, to nie tylko nie postępują naprzód, ale zużywają się i zbliżają do nieuchronnego rozkładu i ostatecznego końca. Nawet istoty rozumne nie mogą się w nieskończoność udoskonalać, ponieważ postęp ich trwa tak długo, jak długo rozwijają się odpowiednie siły naturalne, a skoro te są skończone, to też i rozwój odpowiedni musi mieć swój cel i koniec oznaczony i określony. Jedna tylko łaska nie zna takiego ścieśnienia, ponieważ żadną granicą nie jest otoczona. Albowiem ona to jest promieniem natury Boskiej, przemieniającym duszę naszą, a wskutek tego posiada cel i miarę właściwą w nieskończoności Bożej; łaska może więc codziennie i w każdej godzinie wzrastać i coraz więcej obfitować, zwiększać się i być wspanialszą, nie przekracza też przy tym granic przyrodzonych, skoro ich nie posiada; łaska pozostaje zawsze łaską i uczestnictwem w Boskiej naturze; co więcej, ona staje się powoli dopiero tym, czym być powinna.

 

Cóżby mogło być granicą nadprzyrodzonej miłości (a to samo odnieść możemy i do łaski gdyż ona w tym samym stosunku z nią rośnie), powiada św. Doktor Anielski (1), skoro ona wywodzi swój początek z nieskończonej i wiecznej potęgi Boga i niczym innym nie jest, jak uczestnictwem w nieskończonej świętości Bożej? Zaiste naczynie natury naszej, przyjmujące ją, jest w sobie za małe i za ciasne. Atoli łaska rozprzestrzenia to naczynie i zawarłszy się w nim, każdy stopień i miarę powiększa i uzdalnia je do przyjęcia jeszcze większego stopnia łaski, tak, iż początek łaski jest jakby przedwstępnym stopniem, oznajmującym nam, iż coraz wyżej a wyżej można jeszcze postępować tam, gdzie się już znajdujemy, aż oglądamy Boga w Syjonie. Każdy stopień łaski jest nieskończenie droższy, niż wszystkie inne rzeczy przyrodzone w niebie i na ziemi, jest on skarbem, wobec którego powinniśmy z Apostołem św. wszystko inne za gnój poczytywać, bylebyśmy tylko Chrystusa i łaskę Jego zyskali. Lecz skarb ten jest jeszcze tysiąc razy droższy, gdyż jest zarazem kapitałem, który z łatwością w nieskończoność się powiększy i pomnoży, bylebyśmy go tylko umieli ulokować. Każda czynność nadprzyrodzona, jaką w stanie łaski spełniamy, każdy moment, w którym współdziałamy z łaską, jaką posiadamy, wysługuje nam przed Bogiem powiększenie łaski i tylko od nas zależy, abyśmy ją w krótkim czasie pomnożyli. Im większa jest ta łaska pomnożona, tym większa będzie zasługa uczynków naszych, tym łatwiejszym i większym nowe pomnożenie i powiększenie kapitału naszego.

 

2. Dzisiaj wytęża świat, jak zwykł mówić, pomysły, starania i spekulację na to, aby tylko łatwym i pewnym sposobem majątek powiększyć, stara się tedy o weksle i listy zastawne, a wskutek tego częstokroć dziwnym się wydaje, jak ktoś w bardzo krótkim czasie z najuboższego staje się bogatszym od króla panującego. Jeżeli więc synowie tego świata tak przebiegłymi są w sztuce i w umiejętności gromadzenia skarbów znikomych, nie uszczęśliwiających posiadacza i właściciela, oraz w nabywaniu papierów wartościowych, które iskra najmniejsza może spalić, czyż nie powinni się synowie Boga wstydzić, iż nie są w swej sztuce roztropniejsi, lecz głupsi bez porównania, a głupsi tam, gdzie się rozchodzi o skarby i obligacje niebieskie i wieczne, które z tak małym mozołem i trudem nabyć możemy; skarbów zaś tych udzielić nie może żaden wekslarz, żaden król, jeno Bóg sam, nieskończenie potężny ze swej obfitości bogactw niezmierzonych, ze swej wspaniałości i szczęśliwości wiecznej.

 

Łaska otwiera przestrzeń niezmierzoną i nieskończoną dla pragnień i usiłowań naszych, którym możemy cugli popuścić i zarazem użycza nam tej korzyści, iż potrzebujemy tylko tych skarbów pożądać i właściciela oraz dawcę ukochać, a natychmiast je znachodzimy i otrzymujemy. Właśnie wysługujemy je sobie za pomocą gorącego pragnienia łaski i wspaniałości niebieskiej i zarabiamy na nie przez gorącą miłość, jaką pałamy do Ojca wszelkich darów dobrych i to w tym większej mierze, im większą jest miłość i pragnienie nasze. Dlaczegóż właśnie tutaj nie okazujemy świętej chciwości i natręctwa? Czemuż nie zapominamy z Pawłem św. (2) o tym, co już posiadamy i nie zwracamy się ku temu, co nas obchodzić powinno? Zyski i korzyści duszy naszej powinniśmy mierzyć nie według nabytych, lecz według w przyszłości czekających nas skarbów. Apostoł (3) szybkim krokiem biegł na drodze doskonałości, ty zaś drogi bracie, nie tylko, że nie bieżysz, lecz zatrzymujesz się w biegu i dążeniu, jakby ci już wystarczała najmniejsza cząstka dobra wiecznego i najwyższego. Apostoł nie uważa się jeszcze za doskonałego, chociaż zyskał sobie zapewnienie najlepsze doskonałości najwyższej dla swych licznych dobrych uczynków, dla niezliczonych cierpień i cudów wspaniałych, jakie działał; zawsze szukał on czegoś wyższego i doskonalszego. Czego tobie brakuje, to jest nieskończone; co posiadasz, jest rzeczą nader jeszcze małą i prawie nic nieznaczącą, lecz Bóg litościwy w swoich darach nie przestanie pierwej pomnażać mienia twego małego, aż zupełnie znużysz się w postępowaniu naprzód, aż z Jego miłością swoją wdzięczność połączysz. Dlaczegoż tedy Bogu, sobie i łasce wyrządzasz tak wielką krzywdę? Wspomnij sobie na żonę Lota (4), która zamiast naprzód patrzeć w tył się oglądała i w słup soli przemienioną została. Ten przykład niech będzie dla ciebie solą, która by serce twoje okrasiła roztropnością; niech ci będzie bodźcem do gorliwości świętej. Skąpca nie tak cieszy wszystko to co posiada, jak raczej martwi i niepokoi go rzecz najmniejsza, jakiej mu jeszcze nie dostaje; o to, co ma, jest spokojniejszy i chętnie o tym zapomina; to zaś, czego mu niedostaje, chce osiągnąć z gorliwością nieznużoną, wśród której nie daje sobie ani chwilki spokoju ni wypoczynku. Powiada też św. Izydor: "Zastanowienia godnym jest, iż wszystkie inne pożądliwości mają czas najwyższego rozkwitu i umierania zupełnego, ale straszna miłość pieniędzy nie zna końca, gardzi nasyceniem, nie dozwala używania, ona żyje ciągle, albo lepiej mówiąc: z dnia na dzień odnawia się i stara się o to, aby być coraz mocniejszą i silniejszą".

 

Gdybyśmy starali się przynajmniej z taką gorliwością o niebieskie skarby łaski, jakże wiele nagromadzilibyśmy ich sobie tutaj w krótkim czasie! Cóż może więc uniewinnić opieszałość naszą? Czy to może, że wskutek niezmordowanego pragnienia bylibyśmy tak nieszczęśliwymi, jak skąpiec? Zaiste chciwość, nigdy nie znająca spoczynku, robi skąpca prawdziwie nieszczęśliwym, ponieważ dobra nagromadzonego nigdy nie użyje dobrze, a w końcu musi wszystko opuścić. Natomiast żądza i święte pragnienie łaski prowadzi nas do spoczynku wiecznego w Bogu, który nas tym więcej nasyci, im większe było pragnienie i głód nasz. Ta żądza nie psuje nam radości z powodu już nabytych stopni łaski. Owszem, pragnienie nasze właśnie dlatego rośnie bez końca i coraz więcej nas uszczęśliwia, że na każdym kroku poznajemy i kosztujemy coraz więcej, jak słodki i miły jest Pan, któremu służymy.

 

–––––––––––

 

 

Uwielbienia łaski Bożej, według Dr. M. J. Scheebena i O. E. Nieremberga T. J. z czwartego wydania niemieckiego wolno przełożył X. J. Tylka. Tarnów 1891, ss. 94-100.

 

Przypisy:

(1) Św. Tomasz, 2. 2. q. 24. a. 7.

 

(2) Filip. III, 13.

 

(3) Filip. III, 12 i następ.

 

(4) Św. Augustyn, Enarr. in Ps. LXIX, n. 9.

 
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMX, Kraków 2010

Powrót do spisu treści dzieła pt.
Uwielbienia łaski Bożej
według Ks. Dr. M. J. Scheebena i O. E. Nieremberga SI

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: