NA DZIEŃ ŚW. PIOTRA(1)
TEOFIL LENARTOWICZ
Tułacz
od Polski, widząc wielkie rzesze,
Do
Rzymu w drogę za drugimi spieszę;
Żeby
przed bramą upadłszy Piotrową,
Od
braci mojej ponieść wierne słowo;
I
temu starcu, co bram niebios strzeże,
Na
klęczkach, wlokąc się, zawołać: Wierzę!
Pójdę,
nie bacząc, czy kto pójdzie ze mną,
W
tę noc bez gwiazdy, burzliwą i ciemną,
Ani
się morskich wichrów nie ustraszę,
Do
długiej drogi biodra swe opaszę,
I
kij pielgrzymi wezmę ku tej drodze...
A
jako z ziemi niedoli przychodzę,
Przyniosę
do tych rzymskich tam smętarzy,
Na twarzy mojej smutek polskich
twarzy...
Na
duszy mojej po matce – żałości,
I
połamane długą troską kości.
Lecz
kromie nędzy, przyniosęć też Piotrze,
Niby
jagniątko od trzody najmłodsze,
Serce
ubogiej, nadwiślańskiej kmieci,
Twoich baranków, twoich dobrych
dzieci,
Co
w głuchych polach trawy Boże strzygą,
Żywiąc
się słowa schnącą dziś łodygą.
Bo
źródła Boże zamknęły się wcale,
I
łzy natchnienia wyschły jak na skale.
Jeden
kmieć tylko drogi prostej strzeże,
Jeden
kmieć jeszcze twardo stoi w wierze,
I
gdy mu drogi do świątnic przekażą,
W
niebiosa jasne – spogląda twarz twarzą.
W
ogniach niedoli serca te nie miękną,
Klęknie,
i woły jego przed nim klękną,
I
gdy mu Kościół opalony zgorze,
To
pracą z ziemi Chrystusa wyorze.
Panna
mu święta, pod pługiem rolniczym
W
ziemi najświętszem zaświeci obliczem (*)
A
tej już żaden car nie wydrze kmieciu,
Tak
było dawniej, tak i w tem stuleciu.
Kto
niecierpliwy, za nowością goni,
Lecz
Pan przy pługu proste serca broni,
Toż
i zwycięży kiedyś ta pokora
I
stanie przy nas Anioł Izydora,
Co
nas okryje we skrzydła, jak w zorzę,
I
wolność poda i w pracy pomoże.
O
święty Piotrze, cieszże się tej kmieci,
Ryby
te drobne świecą się w twej sieci!...
Choć
taka nędza, taki ucisk wroga,
Jakby
nie było nad tym ludem Boga,
Taka
dzicz wściekła znęca się nad ludem,
Że
życie proste zowie się tam cudem,
Że
bole świata, gdyby zebrał w jedno,
Wszystkie
przy jednej łzie Polaka zbledną...
Zaprawdę
nigdzie większej niemasz wiary,
Z
ich łez gorących w niebo idą pary!
I
wywiedzione chmurami nad sioły,
Łzy
się zmieniają jakoby w Anioły,
A
żadne serce Panu nie zabluźni,
Choć
my złośliwi, choć my czasem różni,
Lecz
prędko lud ten kłóci się i godzi,
A przy Piotrowej
wciąż się trzyma łodzi.
Lud
to z ostatnich, co szły do owczarni,
Lecz
słowa Twego nie zatracił marnie!
Przed
wrogiem w ziemi święte pismo chowa,
Toż
kwiatem życia wychodzą mu słowa!
Rybitwo
Święty! od Twojej stolice,
Pokaż
tym dziatkom rozchmurzone lice,
Ciążącej
troski zbądź się patrząc na nie,
Posłuchaj
Ojcze a usłyszysz łkanie...
Oni
przychodzą wypłakać się Tobie,
Z
kraju co w grobie, do Ciebie, coś w grobie,
I
przed ubogim kładąc się pasterzem
Krzykiem do Nieba
powtarzają! Wierzym!
Wierzym!
chociażby nikt w świecie nie wierzył,
Wierzym!
chociażby srożej Pan uderzył,
Wierzym!
chociażby zamknął matek łona;
I
będziem!..... pokąd ostatni nie skona!.....
Wierzymy w Boga Ojca, Syna, Ducha,
I
chociaż łódką miota zawierucha,
Nigdy
w Piotrowe nie zwątpimy sfery,
Bowiem na serca upadły litery,
Na rolę pulchną i łzami uprawną,
Odkrytą całą! wobec Boga jawną –
Na kraj, gdzie wierzchem znęca się morderca,
I wszystko niszczy, prócz tej roli
serca....
Cyt. za: "Przegląd Lwowski", Rok pierwszy (1871). Tom I. (Wydawca i Redaktor X. Edward Podolski). Lwów 1872, ss. 667-669.
Przypisy:
(1) Wiersz zamieszczony niżej przeznaczył znakomity nasz mazowiecki lirnik do Albumu Piligliotycznego w Rzymie na dzień świętego Piotra 1867 roku. – Umieszczonym atoli nie został z powodu późnego nadesłania.
(*) Zapewne jest to aluzja do historii wyorania z ziemi N. M. Panny Gidelskiej w Gidlach.
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: