SYLLABUS

 

W WIEKU XX

 

HENRYK HELLO

 

DOKTOR TEOLOGII

 

–––––––

 

IX.

 

SYLLABUS A LIBERALIZM KATOLICKI

 

Czy nie jest szaleństwem, powie kto, iść przeciw opinii publicznej i potępiać zdanie następujące, na którym nowoczesne prawo stoi, mianowicie, że:

 

Wolność sumienia i wyznań jest prawem właściwym każdego człowieka, które ma być przez prawo sławione i zapewnione w każdym Państwie dobrze urządzonym, i że obywatele mają prawo do zupełnej swobody objawiania głośno i publicznie swych opinij jakie by one nie były, słowem, drukiem lub inaczej, bez możności ograniczenia ze strony władzy duchownej lub cywilnej.

 

Czy za naszych czasów można przeciw temu zdaniu występować?

 

Praktykujcie waszą religię ile wam się podoba, ależ przyznajcie Państwu nowoczesnemu i sumieniu obywatelskiemu prawa w ten sposób postawione.

 

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

 

Bez trudności przyznać należy, że sprawa nowoczesnych wolności: wolności sumienia, prasy i wyznań, jest niejako osią Syllabusa. Pomiędzy zdaniami wyliczonymi w Syllabusie, zachodzi węzeł i powinowactwo. Myśl, która je natchnęła wszystkie i zebrała niejako w jeden pęk, to pojęcie o niezależności rozumu. A zatem rozum jednostki, uwolnionej z pod jarzma wiary, rozum Państwa czyli rozum społeczeństwa nowoczesnego, rozum narodu lub też pospołu, wyzwolony z pod wyższego prawa, z pod wszelkiego dogmatu i wszelkiej moralności objawionej: oto jest pierwiastek, z którego wypływają wszystkie zdania Syllabusa.

 

Liberalni katolicy nie posuwają się aż do zaprzeczenia zasady wszechwładztwa Bożego, ani do głoszenia niezależności rozumu, ale przyjmują i sławią bardzo głośno, jako zdobycze, w imię postępu, wolności nowoczesne, wynikające przecież z tych podstawowych błędów, nieodrodnych płodów buntu i niepodległej myśli.

 

Powróćmy do zdania dopiero co przytoczonego:

 

Wolność sumienia i wyznań jest prawem właściwym każdemu człowiekowi, które ma być przez prawodawstwo sławione i zapewnione w każdym Państwie dobrze urządzonym: obywatele mają bowiem prawo do zupełnej swobody objawiania głośno i publicznie jakichkolwiek opinij swoich słowem, drukiem lub inaczej, bez możności ograniczenia ze strony władzy duchownej lub cywilnej.

 

Począwszy od pierwszej propozycji, potępionej w Syllabusie, aż do ostatniej, nie ma jednej, której by silniej domagał się postęp, liberalizm i cywilizacja nowoczesna. Z czego wynika, że gdyby katolicy wszyscy przyjęli tę propozycję ze wszystkimi jej skutkami, niejeden z pośród umiarkowanych wolnościowców pogodziłby się z Syllabusem. – Zresztą ustępstwo to pociągnęłoby za sobą inne i siłą rzeczy prawa Kościoła w sprawie nauczania uległyby zmniejszeniu lub zniesieniu na korzyść Państwa. – Zwolna zgodzono by się z cywilizacją i postępem czasu.

 

Lecz uporczywe odrzucanie sławetnej wolności sumienia i prasy, tych zdobyczy wielkiej Rewolucji, znaczy tyle co iść przeciw prądowi wieku, daremnie zużywać siłę i uwieczniać walkę, w której ostatecznie ulec wypadnie.

 

W tym miejscu prosimy czytelnika o skupienie całej uwagi.

 

Zdanie przez nas przytoczone nie jest w tej formie potępione przez Syllabus.

 

Wyjęte ono jest z Encykliki Quanta Cura, w której Papież propozycję rzeczoną potępia na mocy swej nieomylności.

 

Wyrażenia Głowy Kościoła nie pozostawiają miejsca na wątpliwości i nie mogą być więcej stanowcze.

 

Propozycja ta jest bowiem logicznym następstwem innych błędów, przez Naczelnika Kościoła nazwanych potwornymi. Należy ona do tych, które wymieniwszy, Papież tak opisuje:

 

Na mocy władzy Naszej Apostolskiej, ganimy, odrzucamy i potępiamy, chcemy i rozkazujemy by wszystkie dzieci Kościoła katolickiego uważały za zganione, odrzucone i potępione wszystkie i każdą z występnych opinij i nauk wskazanych szczegółowo w niniejszym liście.

 

Co do propozycji, o której traktujemy, Pius IX oświadcza osobliwie, że jest "błędna i dla Kościoła katolickiego oraz zbawienia dusz fatalna". Przypomina, że Grzegorz XVI w Encyklice Mirari vos nazwał tę opinię szaleństwem. Dodaje, że podobne opinie są "zuchwałymi i że to jest wolność zatracenia".

 

Encyklika Quanta Cura łączy w sobie wszystkie warunki dokumentu ex cathedra: żaden z teologów nie zaprzecza temu. Zresztą jasnym jest, że Papież, mówiąc tak uroczyście i w imieniu swej władzy apostolskiej, rozumie, że feruje orzeczenie odnośne do wiary, w materii z zakresu jego nieomylności. Jasnym jest także, że Namiestnik Chrystusowy na mocy władzy Mu z Nieba nadanej, wzywa pod sąd swój nowoczesne wolności, z których według wyrażenia Deklaracji praw człowieka, najdroższymi są: wolność sumienia i swobodne udzielanie myśli i opinij, to znaczy, wolność słowa, pisania, drukowania swobodnego, czyli wolność druku.

 

Na mocy swej władzy apostolskiej, Pius IX potępia nowoczesne wolności i nakazuje wiernym, pod grzechem ciężkim, razem z nim takowe potępiać. Nie pozostawało jak za świętym Augustynem rzec: Roma locuta est, causa finita est: Rzym przemówił, sprawa skończona.

 

Liberalizm katolicki jednak inaczej sobie pomyślał. Udał że nic nie wie...

 

Usiłował podkopać powagę Syllabusa i urządził wkoło Encykliki spisek milczenia.

 

Jednakże zważyć należy, że chociażby Syllabusowi brakło powagi, pomimo to nowoczesne wolności nie mniej byłyby nieodwołalnie potępione. Otóż dla uratowania ich właśnie liberalny katolicyzm zwalcza Syllabus. Pomiędzy wszystkimi błędami, jakie Syllabus potępia, najwięcej na sercu leżą im nowoczesne wolności.

 

Zdania LXXVII, LXXVIII, LXXIX tak brzmią:

 

LXXVII. – W czasach naszych już nie uchodzi, by religię katolicką uważano za jedyne wyznanie Państwa, z wyłączeniem wszystkich innych.

 

(Przemówienie Nemo vestrum z 26 lipca 1855 r.).

 

LXXVIII. – Stąd chwalebnie w niektórych krajach katolickich prawem zastrzeżono, aby ludziom tam przybywającym wolno było odbywać publiczne nabożeństwo swego wyznania, jakimkolwiek by ono było.

 

(Przemówienie Acerbissimum z 27 września 1852 r.).

 

LXXIX. – Błędem jest bowiem, jakoby wolność wyznań, również jak zupełna, wszystkim udzielona władza objawiania głośno i publicznie jakichkolwiek bądź zdań i myśli, miały wieść do łatwiejszego popsowania obyczajów i umysłów u ludów i do rozpowszechnienia zarazy indyferentyzmu.

 

(Przemówienie Nunquam fore z 15 grudnia 1856 r.).

 

Niepodobna temu kto przyjmuje potępienie wygłoszone w Encyklice Quanta Cura, przyjąć równocześnie w dobrej wierze zdań powyższych w Syllabusie potępionych.

 

Nie ma co tu występować z odróżnianiem tezy i hipotezy. Pius IX w tejże samej Encyklice załatwia się z tą subtelnością, która nie ma innej podstawy prócz widzimisię:

 

"Fałszywe te i przewrotne opinie, powiada, (ta o której mówimy należy do tej liczby), zasługują na tym większe znienawidzenie, że celem ich głośnym jest spętanie i zniszczenie tej władzy zbawiennej, którą Kościół katolicki, na mocy ustanowienia i rozkazania Swego Boskiego Założyciela, powinien swobodnie wykonywać aż do skończenia wieków, nie tylko względem poszczególnych jednostek, ale i ludów i panujących nad tymiż, – i także przerwanie tego wzajemnego sojuszu i zgody Kapłaństwa z Władzą świecką, która zawsze była tak pożyteczną i zbawienną dla religii i społeczeństwa".

 

Jeśli Kościół ma obowiązek, według słów Papieża, wykonywać do końca wieków władzę otrzymaną od Chrystusa Pana, bądź względem jednostek, bądź względem ludów i onych naczelników, ma on chyba do tego prawo.

 

Jeśli Kościół ma do tego prawo, przeciwne prawo nie może istnieć w nowoczesnym społeczeństwie, rozumie się to mniemane "prawo do zupełnej swobody objawiania publicznie swych jakichkolwiek bądź opinij za pomocą słowa, druku lub inaczej, bez możności ograniczenia ze strony władzy duchownej lub cywilnej".

 

Mniemane bowiem to prawo, jak Papież potwierdza, ogłoszone zostało "głównie w celu spętania i zniszczenia władzy zbawczej Kościoła".

 

Prawnie nie można odróżniać współczesnego społeczeństwa od społeczeństwa czasów minionych. Prawa Boże są nieprzemijające, a Kościół, który ich strzeże, nigdy w żadnym dokumencie upoważnionym, nie uznał rozróżniania między tezą a hipotezą.

 

Jeśli to jest w tym wypadku odrzucone, nie może również bez wyraźnej sprzeczności być przyjęte w tym co się tyczy Syllabusa (1).

 

Nowoczesne wolności, drogie sercu całej szkoły wolnościowej, są więc potępione przez władzę nieomylną, nawet przy wyłączeniu Syllabusa; tymczasem właśnie z powodu głównie tychże nowoczesnych wolności Syllabus stał się znakiem przeciwieństwa! Syllabus odrzucają poplecznicy liberalnego katolicyzmu, ale uznają go i biorą w obronę prawdziwi synowie Kościoła rzymsko-katolickiego, jako, że go tak nazwiemy, kartę konstytucyjną praw Bożych, utrzymaną wytrwale wobec społeczeństwa nowoczesnego. – Ono zaś, jako płód niewolniczy, płód pychy, przywilej ten z pogardą odrzuca.

 

–––––––––––

 

 

Syllabus w wieku XX. Przez Henryka Hello, Doktora teologii. Warszawa 1910, ss. 33-39.

 

Przypisy

(1) O tolerancji wolności nowoczesnych w pewnych razach i pod pewnymi warunkami, patrz Encyklikę Libertas i broszurę Hello pod tytułem: O wolnościach nowoczesnych w oświetleniu Encyklik.

 

( PDF )

 

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMXIII, Kraków 2013

Powrót do spisu treści książki Henryka Hello pt.

Syllabus w wieku XX

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: