TAJEMNICE CHRZEŚCIJAŃSTWA
KS. MACIEJ JÓZEF SCHEEBEN
––––––––
ROZDZIAŁ SIÓDMY
TAJEMNICA KOŚCIOŁA I JEGO SAKRAMENTÓW
Tajemnica to wielka jest, a ja mówię o Chrystusie i o Kościele (Ef. 5, 32).
––––––
§ 84. MISTYCZNA NATURA I ZNACZENIE SAKRAMENTALNEGO CHARAKTERU
Zgodnie z tym, cośmy powiedzieli, charakter sakramentalny posiada w organizmie Kościoła bardzo wielkie i szerokie znaczenie. Kiedy nazywamy go sakramentalnym, to nie tylko myślimy o tym, że jest on skutkiem niektórych sakramentów, ale również i o tym, że jest on newralgicznym punktem skuteczności i znaczenia dla tych sakramentów, które go udzielają, a dla pozostałych jest podstawą i punktem zaczepienia całej ich działalności. Jest on niejako duchowym łączącym ogniwem, wciągającym zewnętrzne znaki sakramentalne w porządek nadprzyrodzony. Jako sacramentum simul et res jest on duszą zewnętrznego sakramentu, ale też i dlatego jest równie wielką tajemnicą jak res czyli łaska, do wytworzenia której się przyczynia. Warto więc podjąć trud i przypatrzeć się dokładniej mistycznej naturze i znaczeniu sakramentalnego charakteru.
1. Cała natura i znaczenie charakteru zdają się polegać na tym, że w członkach Mistycznego Ciała jest on jakby sygnaturą, która wyraża naszą przynależność do Chrystusa, naszej Bosko-ludzkiej Głowy, przez upodobnienie się do Niego i przez wejście z Nim w organiczne zjednoczenie. Charakter członków Mistycznego Ciała Chrystusowego musi być przecież odbiciem i odtworzeniem charakteru ich Głowy, czyli, chcąc być Chrześcijanami, muszą członki Mistycznego Ciała uczestniczyć w Bosko-ludzkim charakterze, dzięki któremu ich Głowa jest Chrystusem (1). Sygnaturą człowieczeństwa Chrystusowego, przez którą otrzymuje ono swoją konsekrację i Boską godność, nie jest nic innego jak tylko hipostatyczne zjednoczenie ze Słowem; a zatem także i w członkach Mistycznego Ciała charakter będzie polegał na pewnej pieczęci, która urzeczywistnia i wyraża ich stosunek do Słowa, czyli będzie pewną analogią do unii hipostatycznej i na tej unii będzie się opierać.
Przekonamy się, że ta idea nie tylko zgadza się ze wszystkim, czego o charakterze sakramentalnym nauczał Kościół i wybitni teologowie, ale że raczej ona jedyna ujmuje wszystko w harmonijną całość. Niejasności, które zwykły mieć miejsce w pojmowaniu charakteru, pochodzą przeważnie stąd, że nie dość jasno określa się stosunek charakteru do łaski poświęcającej i do życia z łaski. A przecież nigdy nie zrozumiemy należycie mistycznej natury charakteru, jeżeli jego stosunku do łaski nie poddamy gruntownej analizie. Zacznijmy więc od tego nasze studium.
Charakter i łaski mają ze sobą to wspólne, że jedno i drugie jest łaską, czyli nadprzyrodzonym dowodem łaskawości Bożej i że nas uświęcają. Ale łaska przybranego synostwa jest dowodem łaskawości Bożej, której od ojcowskiej łaskawości Bożej nie można odłączyć, zawiera się w tej ostatniej formalnie i to właśnie dlatego, że czyni nas uczestnikami natury Bożej i nadprzyrodzonym obrazem Boga – jest po prostu gratia gratum faciens. Uświęca nas dalej w ten sposób, że daje nam wewnętrzne usposobienie (2) i wspólnotę w życiu Bożym – krótko jest "łaską poświęcającą".
Charakter natomiast czyni nas o tyle miłymi Bogu, że jest znamieniem naszej przynależności do Syna Bożego, a uświęca nas w tym znaczeniu, że ze względu na Syna daje nam udział w Jego świętej godności, dzięki której uczestniczymy w dostojności Zbawiciela i jesteśmy przeznaczeni do wzniosłych i świętych funkcji; innymi słowy, charakter uświęca nas i czyni Bogu miłymi mocą konsekracji, jakiej nam udziela. Różni się on od łaski poświęcającej w podobny sposób, jak w Chrystusie różniła się świętość polegająca formalnie na hipostatycznym zjednoczeniu od tej świętości, jaką było upodobnienie Jego ludzkiej natury do Bożej i żywotne z nią zjednoczenie.
Można by powiedzieć, że łaska dzięki uwielbieniu i przeobrażeniu, jakiego udziela, jest uszlachetnieniem i wyniesieniem naszej natury i jej działalności; podczas gdy charakter jest uszlachetnieniem i wyniesieniem naszej osoby do pewnego rodzaju jedności z osobą Chrystusa oraz do uczestniczenia w tej konsekracji, która jej przysługuje z racji Boskiej godności Słowa. Chociaż, ściśle biorąc, nie jest charakter identyczny z łaską gratum faciens, nie można go jednak zaliczyć do łask gratis datae, ponieważ zawsze zmierza nie tyle do dobra drugich, ile raczej do dobra tego, który go posiada, udzielając mu przynajmniej wyższej godności.
Ale pomimo tych różnic, między łaską i charakterem zachodzi wielkie pokrewieństwo i jak największy związek podobny do tego, jaki zachodzi między łaską poświęcającą natury ludzkiej Zbawiciela a łaską unii hipostatycznej. Unia hipostatyczna była w Chrystusie korzeniem, z którego wyrastała Jego łaska poświęcająca i od którego otrzymywała ona nieskończoną godność i gwarancję wiekuistej trwałości. Również i nasza łaska poświęcająca wypływa z charakteru, nie w tym znaczeniu, rzecz jasna, jakoby charakter był jej tworzywem (3), rozwijającym się automatycznie w łaskę po usunięciu pewnych przeszkód; ale że łączy nas z Chrystusem jako źródłem łaski, jako z niebieskim szczepem winnym, którego jesteśmy latoroślami, dając nam prawo do jej posiadania, o ile nie będziemy tej łasce stawiać przeszkód. Nadto posiadanie łaski i sama łaska na mocy zależności od charakteru nabierają większej wartości: posiadanie dlatego, że dopiero przez charakter dostępujemy łaski jako należącej się z prawa członkom Chrystusowym; łaska zaś z tej racji, że jej czyste złoto nabiera wartości przez drogocenny kamień, które mu służy za oprawę, a szata przybranego dziecka Bożego w połączeniu z pieczęcią, wszczepiającą nas w Chrystusa Syna Bożego, przedstawia się o wiele wspanialej. A jak następnie charakter przez to, że daje nam organiczny związek ze samym źródłem łaski, udziela tym samym łasce mocniejszego oparcia i ją wynosi, tak też musi się przyczyniać do jej zachowania i poręczać jej wieczne posiadanie. Charakter daje nam również prawo do tego i gwarancję, że, jak długo pozostaniemy członkami Chrystusowymi i przez złe życie nie zmarnujemy naszych uprawnień, będziemy mieć również udział w życiu Chrystusowym. On wiąże niejako miłość Bożą z nami, że nawet po zawinionej utracie łaski, Bóg jest gotów zawsze ją nam przywrócić.
Różnica między naszym charakterem a charakterem Chrystusowym, zawartym w unii hipostatycznej, byłaby w tym, że unia hipostatyczna wprowadza do duszy Chrystusowej całą pełnię łaski, udziela jej wartości nieskończonej i utrwala ją w duszy Chrystusowej z absolutną niewzruszalnością. Natomiast nasz charakter wylewa na nas taki stopień łaski, jaki odpowiada stopniowi naszej zdolności przyjęcia, otacza ją taką godnością, która jest tylko słabym cieniem nieskończonej godności Tego, z którym nas łączy, a nadto w rozwinięciu swojej skuteczności może ulec udaremnieniu ze strony naszej woli. Mimo wszystko pozostaje rzeczą oczywistą, że charakter z natury swojej nie jest do pogodzenia z utratą łaski. Charakter domaga się, byśmy przez łaskę pozostawali zawsze żywymi członkami Chrystusowymi, a jeżeli tę łaskę tracimy, to profanujemy pieczęć naszej przynależności do Chrystusa, ograbiając ją z blasku, jakim ma promieniować.
2. W ten sposób przystępujemy do innego zagadnienia, na które musimy zwrócić uwagę, jeżeli chcemy lepiej wyjaśnić stosunek charakteru do łaski poświęcającej. Musimy mianowicie rozważyć przeznaczenie, jakie nam daje i jakie na nas nakłada przypieczętowana przezeń godność i złączenie z Chrystusem. Jako członki Bosko-ludzkiej Głowy jesteśmy ipso facto powołani do brania udziału w Jego czynnościach, do których On jest powołany na mocy swego Bosko-ludzkiego charakteru. Powołanie to zawiera w sobie upoważnienie czyli zdolność do udziału w tych czynnościach, a także i obowiązek, by włożyć w nie także i nasz wkład. Działalność Boga-Człowieka skupia się w Jego kapłaństwie (por. r. 5, § 62), dzięki któremu Słowo z jednej strony przez swoje człowieczeństwo udziela stworzeniom łask, z drugiej zaś strony człowieczeństwo przyjęte przez Słowo może i powinno oddawać Bogu najwyższą cześć.
Jeżeli chodzi o pierwsze, to charakter członka Mistycznego Ciała Chrystusowego w dwojaki sposób uzdalnia i zobowiązuje do udziału w kapłańskich funkcjach. Najpierw uzdalnia nas i zobowiązuje do przyjęcia owoców działalności Boga-Człowieka, rozdającego łaski przez sakramenty. Z wyjątkiem sakramentu chrztu inne sakramenty tylko wtedy mogą na nas działać, kiedy jesteśmy wszczepieni w organizm Chrystusowy, którego sakramenty są arteriami. Po wtóre, charakter kapłański uzdalnia i zobowiązuje każdego, kto go posiada, by czynnie współdziałał z czynnościami Chrystusa rozdzielającego łaski i był tych czynności narzędziem. Udział bierny w rozdawaniu łask w porównaniu z udziałem czynnym z natury swej schodzi całkowicie na plan drugi; nie jest on właściwą funkcją, ani też władzą sprawowania jakiegoś urzędu w znaczeniu potocznym. Mimo to wymaga prawdziwego upoważnienia, jak również zjednoczenia z Chrystusem i upodobnienia się do Niego z tej prostej racji, że każdy członek ciała musi posiadać tę samą homogenicznie naturę co i głowa i musi być z nią złączony, jeżeli ma mieć udział w jej życiu.
Jeżeli zaś chodzi o cześć, którą trzeba Bogu oddawać, to przeznaczenie i konsekracja, jakiej udziela charakter, występują pod tym względem o wiele piękniej i wszechstronniej. Tutaj bowiem w większej lub mniejszej mierze wszystkie sakramenty upoważniają nas i zobowiązują do brania udziału w aktach kultowych Chrystusa. Przede wszystkim przez swój charakter kształtuje się kapłan na modłę Chrystusową do tego stopnia, że staje się zdolny do składania ofiary Chrystusowej, do wykonywania owej actio per excellentiam, która jest najwyższym wyrazem nadprzyrodzonego kultu Bożego. Ale i na mocy charakteru chrztu wszyscy inni zdobywają także możność, wprawdzie nie do sprawowania, ale do złożenia tej ofiary Bogu jako ofiary własnej z racji swego członkowstwa w Mistycznym Ciele. Ci, w których są te dwa charaktery, stają się przez nie uzdolnieni i powołani do tego, by ożywieni życiem łaski, jakie z sobą charakter niesie, mogli złożyć samych siebie jako żywą ofiarę Bogu. Pod tym względem należy uważać bierzmowanie za zwykłe dopełnienie chrztu, względnie za normalną podstawę święceń kapłańskich. Sakrament bowiem bierzmowania sam ze siebie nie upoważnia do sprawowania jakichś czynności zewnętrznych albo do udziału w nich, lecz jedynie wzmacnia istniejące już uzdolnienia względnie zobowiązania do zewnętrznych i wewnętrznych aktów kultu. Każdy więc charakter namaszcza nas i konsekruje pod tym względem do czynnego udziału w kapłaństwie Chrystusowym, tj. w tym boskim kapłaństwie, do którego zostało konsekrowane człowieczeństwo Chrystusowe przez unię hipostatyczną.
Ponieważ charakter Chrystusowy oprócz kapłaństwa zawiera w sobie także urząd proroka i króla, dlatego też musimy jeszcze dodać, że przez sakramentalny charakter jesteśmy nadto powołani do uczestniczenia w proroczym i królewskim namaszczeniu Chrystusa Pana. Nie należy jednakowoż tego tak rozumieć, jakoby już sam charakter chrztu czy kapłaństwa upoważniał do występowania w roli nauczyciela czy przełożonego w sprawach duchowych z władzą autorytatywną. Tym mniej, że przekazanie czysto społecznej władzy, która nie dotyczy bezpośrednio nadprzyrodzonego stosunku człowieka do Boga, nie może wiązać się z jakimś specjalnym charakterem; ono tylko suponuje z koniecznością charakter chrztu a według normalnego biegu rzeczy także i charakter kapłański. Dlatego św. Tomasz ma zupełną rację, kiedy na pierwszym miejscu widzi w charakterze udział w kapłaństwie Chrystusowym. Ponieważ charakter jest przede wszystkim pewną konsekracją, dlatego odnosi się bezpośrednio do sprawowania i przyjmowania rzeczy świętych, podczas gdy władza nauczania i rządzenia ma na celu kierowanie innymi, stąd też nie wymaga u tego, który ją sprawuje, jakiejś osobnej konsekracji (4).
Zawsze więc sprawdza się idea, którą na początku wyraziliśmy, że charakter, przez który chrześcijanie zostają namaszczeni na chrześcijan, jest u nich analogicznie tym, co czyni Chrystusa "Chrystusem" czyli Pomazańcem, tzn. hipostatyczna unia Jego człowieczeństwa ze Słowem. Jeżeli zatem teologowie mówią, że charakter jest signum configurativum cum Christo, nie trzeba tego rozumieć w sensie podobieństwa do Jego Boskiej natury – to daje nam łaska poświęcająca – ale raczej jako upodobnienie i związek z tą pieczęcią, jaką na Jego ludzkiej naturze wyciska Boska osoba Słowa.
3. Prawdą jest, że pod tym kątem widzenia, charakter występuje jako nadzwyczaj wielka i niepojęta tajemnica. Dziwić się temu nie można, bo w Ciele, którego Głowa nosi na sobie tak przedziwną i niepojętą sygnaturę, musi być czymś bardzo wzniosłym i jej cień padający na członki. Myśl ta powinna nas uchronić przed wtłaczaniem idei charakteru w ciasne granice naszej wyobraźni i przed jakimś jednostronnym jej ujmowaniem.
a) Jeżeli po pierwsze Jezus Chrystus, nasza Głowa, otrzymuje swą Boską godność i swoje Boskie kapłaństwo, czyli cały swój Boski charakter przez tak realną sygnaturę, jaką jest hipostatyczne zjednoczenie Słowa z człowieczeństwem, to i my naszą wysoką godność i nasze powołanie kapłańskie, które nam przysługują jako mistycznym członkom Chrystusowym, musimy otrzymywać nie na mocy jakiejś tylko zewnętrznej deputacji, ale za pośrednictwem wewnętrznego i realnego odbicia i odtworzenia sygnatury naszej Głowy. Można by przyjąć wyłącznie moralną tylko deputację, gdyby i Chrystus został powołany do swojej wysokiej godności i do swego kapłaństwa jedynie na mocy moralnego zjednoczenia z Bogiem i pozytywnego tylko zrządzenia Bożego. Związanie naszej godności i naszego powołania z realnym znakiem czy pieczęcią ma swój najgłębszy powód nie w tym, żeby nas po niej poznawali Bóg, Aniołowie czy ludzie, ale żeby nasza godność i powołanie były w nas wewnętrznie wyryte i głęboko umocnione dla Bożej i naszej chwały. Podobnie też i łaska, którą na nas owa godność sprowadza, nie jest tylko zewnętrzną Bożą życzliwością dla nas, ale prawdziwie Boskim życiem, a eucharystyczne zjednoczenie, do którego nas charakter uprawnia, nie jest tylko obrazowym, ale i realnym i substancjalnym pożywaniem ciała Chrystusowego.
b) Po wtóre mamy prawo wnioskować, że charakter nie może być jakimś arbitralnym i sztucznym znakiem naszej godności i powołania, jak to ma miejsce przy nadawaniu jakimś znakiem godności ludzkich; ale musi on być pieczęcią z natury swej wskazującą na godność, której odpowiada, owszem jest taką pieczęcią, mocą której dana godność staje się prawdziwą własnością osoby i osobę tę do tej godności wynosi. Dopóki będzie się uważać charakter tylko za znak przeznaczenia człowieka do pewnych funkcji, nie da się należycie zrozumieć wewnętrznego pokrewieństwa względnie łączności między znakiem a rzeczą oznaczoną. Jeżeli natomiast pojmie się go, że z istoty swej jest on znakiem godności i to realnym odbiciem tego, dzięki czemu Chrystus, Głowa nasza, posiada swą Boską godność, wówczas takie postawienie zagadnienia będzie najtrafniejsze. Wtedy bowiem sama godność i związane z nią uprawnienia do wykonywania pewnych funkcji nie będą tylko przez charakter oznaczane, ale będą się w charakterze zawierać i będą jego owocem. Tylko dlatego charakter oznacza nasze uprawnienia do tych funkcji, że zostały nam udzielone na mocy zawierającego się w charakterze upodobnienia do Jezusa Chrystusa i zjednoczenia z Nim.
c) Tym mniej dopuszczalne jest pojęcie, jakoby charakter był tylko modyfikacją naszej świadomości, tj. wyrażonym w tej świadomości przekonaniem o naszej godności i o naszym powołaniu. Chociażby charakter był nam dany bezpośrednio po to, by w nas tego rodzaju świadomość obudzić, to jednak w myśl Kościoła należałoby go uważać nie za jakieś subiektywne uzdolnienie ze strony władzy poznawczej, ale za obiektywny znak, mogący to nasze poznanie ożywić. W rzeczywistości charakter nie wpływa na naszą świadomość, bo jest niedostrzegalny. O jego istnieniu dowiadujemy się na tej samej drodze, na jakiej dochodzimy do poznania naszej godności, tj. przez wiarę, która poucza nas, że na naszej duszy został on wyciśnięty i że przez przyjęcie sakramentu zadośćuczyniliśmy koniecznym wymaganiom do jego otrzymania. Jest rzeczą zrozumiałą, że przypominając sobie, w jak głęboki i niezatarty sposób zostały na naszej duszy wyryte nasza godność i nasze powołanie i jak lśnią one w swych jasnych konturach w oczach Boga i Aniołów, powinniśmy sobie zdać z nich żywo sprawę i otoczyć je jak największą i trwałą czcią.
d) W ogóle uważamy za jednostronne wszystkie te poglądy na charakter, które pojmują go jako pewnego rodzaju jakość naszych duchowych władz, tj. rozumu i woli względnie obu razem (5). Pierwszą bowiem i zasadniczą funkcją charakteru jest uczestniczenie w godności, której nam udziela Chrystus; tymczasem godność ta wyraża i uwielbia cały podmiot, całą substancję, podobnie jak łaska, która według zdania większości teologów poza wyniesieniem władz wynosi i uwielbia całą substancję duszy, udzielając jej godności przybranego dziecka Bożego. Zwłaszcza że charakter ma być punktem oparcia dla całej łaski i pośredniczyć w jej otrzymaniu, a więc nie tylko dla cnót, którymi obdarza władze, ale także i dla przeobrażenia, jakiego dostępuje cała substancja duszy. Jeżeli z charakterem łączy się uzdolnienie do jakichś funkcji, to uzdolnienie to, o ile jest czymś charakterowi właściwym i o ile je charakter daje, nie może polegać na możności czy sprawności wewnętrznej władz duszy do wykonywania życiowych aktów wyższego rzędu; będzie ono polegać na tym, że cały podmiot staje się zdolny działać na zewnątrz jako narzędzie Chrystusa, względnie będzie mógł przyjąć tego rodzaju działanie. Charakter niesie ze sobą zdolność wykonywania aktów życiowych wyższego rzędu, ale jedynie dzięki łasce, która się z nim łączy.
4. Jednym słowem, nie można sobie wyobrażać charakteru jako jakiejś żywotnej władzy czy żywotnej formy, upodabniającej nas do Chrystusa. Jest on raczej w Mistycznym Ciele Chrystusowym tym, czym w członkach ludzkiego ciała będzie ich charakterystyczna cecha, tj. ich kształt i budowa, dzięki którym zorganizowane odpowiednio do swej głowy, stają się zdolne, by na mocy organicznego z nią związku ulegać jej wpływom, odbierać od niej życie i służyć jej za narządy. Homogeniczność struktury jest nieodzownym warunkiem połączenia z głową, a przez to nadaje ona pewną jednorodność i jedność tak wewnętrznemu życiu jak i zewnętrznemu działaniu. Organicznie dostrojone i ożywione ciało jest w ogóle najlepszym obrazem istoty i znaczenia mistycznej działalności i struktury Mistycznego Ciała Chrystusowego. Wpatrzenie się w ten obraz uprzytomni nam raz jeszcze to wszystko, cośmy dotąd powiedzieli o mistycznej naturze sakramentalnego charakteru.
Tajemnica Kościoła jako Mistycznego Ciała Chrystusowego odznacza się następującymi cechami: 1) Członki Kościoła nie są zjednoczone ze swoją Głową na wzór zewnętrznej społeczności, ale są wedle Jej modły ukształtowane i z Nią złączone na wzór żywego organizmu przez wewnętrzne i realne znamię i posiadają wewnętrzny udział w Jej życiu. 2) Podobnie jak w fizycznym ciele tak i w Ciele Mistycznym wewnętrzny organizm i hierarchiczne ukształtowanie zależą od tego znamienia. 3) Jak tam wszystkie członki posiadają jakieś wspólne podobieństwo do głowy i są z nią zjednoczone, a jednak podobieństwo to i łączność posiadają różne stopnie; tak też i sakramentalny charakter jest różnokształtny. Zależy to od tego, czy dopuszcza on tylko zwykłe członki do wspólnoty z Głową, czy też czyni je aktywnymi, by w nich Głowa walczyła i wzmagała się, czy też robi je specjalnymi organami, mającymi realizować i zachowywać związek Chrystusa-Głowy z członkami. 4) Jak w fizycznym ciele dzięki homogeniczności i podobieństwu budowy a tym samym i połączeniu z głową stają się członki zdolne, by żyć tym samym życiem co i głowa; tak i my dzięki ukształtowaniu na modłę Chrystusową i zjednoczeniu z Nim, czego nam właśnie udziela charakter, zostajemy wyniesieni do podobieństwa Jego Bożej natury i do udziału w Jego życiu. 5) I jak w ludzkim ciele ta sama dusza swą żywotną siłą kształtuje i urabia członki, użyczając im równocześnie swego życia, podobnie i w Ciele Mistycznym ten sam Duch Święty wyciska na członkach kształt czyli znamię Głowy i za jego pośrednictwem obdarza je życiem łaski.
Jakkolwiek charakter ze względu na swój pierwowzór nazywa się charakterem Chrystusowym, nosi on też miano pieczęci Ducha Świętego, który ją wyciska. Właściwą pieczęcią Ducha Świętego wypadałoby raczej nazywać łaskę albo miłość, gdyż wyrażają one lepiej Jego istotę, tj. żar Jego życia i miłości. Ale te dwie pieczęcie, charakter i łaska, które Duch Święty wyciska, pozostają w tak ścisłym wzajemnym stosunku do siebie, że niejako spontanicznie do siebie przynależą i odnoszą się do siebie tak dalece, że występują razem jako jedna pieczęć i jedno namaszczenie Duchem Świętym. Charakter bowiem, o ile nie zajdą jakieś przeszkody, niesie z sobą łaskę, owszem opieczętowanie samym Duchem Świętym (6), który przychodzi do nas w łasce i łaską dopełnia w nas swą obecność. I na odwrót, łaska Ducha Świętego i sam Duch Święty dopiero przez charakter łączą się z duszą w sposób bardziej wewnętrzny i stały i ją pieczętują.
Na koniec jeszcze jedna analogia: jak przez utratę życia zmienia się kształt członka i następuje zgnilizna, tak po utracie życia łaski, przynajmniej utracie ostatecznej, również i charakter, jakkolwiek nigdy nie ginie, to jednak traci cały blask swej piękności i pociąga za sobą tak nienaturalne zniekształcenie i ruinę tego, który go posiada, o jakiej bez charakteru nie byłoby mowy.
Tajemnica sakramentalnego charakteru związana jest najistotniej z tajemnicą Wcielenia i z jej rozszerzeniem się w tajemnicy Kościoła. On bowiem jest tym, co Kościół jako Mistyczne Ciało charakteryzuje i wewnętrznie wytwarza, oraz pokazuje nam ową przedziwną, nadprzyrodzoną wzniosłość tego sakramentalnego porządku, który łączy nas z wielkim sakramentem Boga-Człowieka.
Wzniosła konsekracja i niebywałe stanowisko, jakie nam przez charakter przypadają w udziale, są zarazem podstawą nadprzyrodzonego znaczenia nawet tych sakramentów, które charakteru nie wyciskają. Zwłaszcza w czwartym konsekracyjnym, choć już nie hierarchicznym, sakramencie małżeństwa jest charakter źródłem, z którego związek dwojga ludzi czerpie całą swą nadprzyrodzoną świętość i przez który wplata się w Mistyczne małżeństwo Chrystusa z Kościołem, i to nie tylko jako jego obraz ale jako organiczne odgałęzienie. W małżeństwie okazuje nadto charakter w sposób znakomity całą swą moc i znaczenie, dając chrześcijańskim małżonkom możność najpełniejszego należenia do Chrystusa w charakterze członków tak co do duszy jak co do ciała.
Nie możemy jednak tych myśli szerzej rozwinąć bez rozważenia sakramentalnej natury małżeństwa, które dzisiaj jest zagadnieniem pierwszorzędnej wagi. Najpierw zajmiemy się tym ostatnim, by w trakcie rozważania powrócić do myśli poruszonych wyżej.
––––––––
Maciej Józef Scheeben, Tajemnice chrześcijaństwa. Kraków 1970, ss. 460-468.
Przypisy:
(1) Por. § 51, n. 5.
(2) Nowy sposób bytowania, czyli nowa realność metafizyczna, nie jakiś stan uczuciowy.
(3) Pomysł Oswalda (Die Lehre von den Sakramenten, 1. Aufl. 1856/7), porównującego charakter z utajonym a łaskę z aktualnym Caloricum, nie wydaje się być trafnym. Najpierw dlatego, że każdy, kto posiada łaskę, musiałby posiadać charakter; po wtóre dlatego, że ten, co ma "materiał łaski", musiałby go mieć także na wypadek swego potępienia. Nie jest zgodne z wiarą, żeby nadprzyrodzony pierwiastek życia, choćby utajony, mógł istnieć w potępionym.
(4) S. Th. III, qu. 83, a 3. Zresztą w podanym miejscu św. Tomasz pojmuje charakter tylko z jednej strony, uważając go za znak pewnej władzy, a nie zaznacza wyraźnie, że jest pieczęcią pewnej godności. Być może, że drugie zawiera się milcząco w pierwszym.
(5) Por. Pohle-Gierens III, 61.
(6) Por. § 30, n. 3.
( PDF )
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Powrót do spisu treści siódmego rozdziału "Tajemnic chrześcijaństwa" ks. Macieja Józefa Scheebena pt.
TAJEMNICA KOŚCIOŁA I JEGO SAKRAMENTÓW
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: