TAJEMNICE CHRZEŚCIJAŃSTWA
KS. MACIEJ JÓZEF SCHEEBEN
––––––––
ROZDZIAŁ SIÓDMY
TAJEMNICA KOŚCIOŁA I JEGO SAKRAMENTÓW
Tajemnica to wielka jest, a ja mówię o Chrystusie i o Kościele (Ef. 5, 32).
––––––
§ 79. TAJEMNICA KOŚCIOŁA W JEGO ORGANIZMIE CZYLI W JEGO MACIERZYŃSTWIE
Jeszcze nie poznaliśmy tajemnicy Kościoła w całym jej ogromie. W Kościele Chrystus nie tylko pragnie członki Kościoła mieć za swoje, by na nie jako Głowa oddziaływać, ale ponadto wybiera niektóre z nich, by były zastępcami i organami Jego własnej działalności, by w ten sposób Jego Mistyczne Ciało, mimo swych rysów zewnętrznych, było także organizmem wewnętrznym. Jako Oblubieniec nie zadowolił się tylko zjednoczeniem się ze wszystkimi ludźmi należącymi do Kościoła, ażeby dla swego osobistego dobra mogli mieć udział w Jego godności i chwale, ale chciał, żeby niektóre członki jako Oblubienica stały się prawdziwie matką rodzącą synów dla Niego jako dla Oblubieńca i by w ten sposób nowe, niebieskie narodziny rodzaju ludzkiego odpowiadały narodzinom ziemskim, a rodzina Boga-Człowieka odpowiadała rodzinie doczesnej. W tym też celu poślubia sobie część członków swego Kościoła w sposób zupełnie szczególny, powierza im wspólny skarb całego Kościoła, wyposaża ich w osobliwy sposób w moc Ducha Świętego, by mogli Mu przysporzyć nowych synów i złączyć ich z Nim jak najściślej.
Na tym polega wielka tajemnica macierzyństwa Kościoła w jego kapłaństwie. Kapłaństwo bowiem pośredniczy w podobny sposób między Chrystusem i Jego dziećmi w Kościele jak matka między dziećmi i ojcem. To jednak podobieństwo należy ująć całkowicie wszechstronnie. Kapłaństwo ma znowu rodzić Chrystusa na łonie Kościoła – w Eucharystii i w sercach wiernych – mocą Ducha Świętego i kształtować w ten sposób Jego Mistyczne Ciało, jak mocą tegoż samego Ducha Najświętsza Panna Maryja poczęła i ukształtowała w swoim łonie Słowo-Boże w Jego człowieczeństwie. Cudowne zatem poczęcie i narodzenie Chrystusa z łona Dziewicy jest wzorem i zarazem podstawą Jego dalszego duchowego poczynania się i narodzin w Kościele przez kapłaństwo, które pozostaje do Chrystusa w podobnym stosunku, w jakim pozostawała Maryja do zstępującego w Nią i rodzącego się z Niej Syna Bożego. Obie tajemnice sobie odpowiadają, wzajemnie się uwydatniają i rzucają na siebie światło.
Jak Maryja ocieniona mocą Ducha Świętego poczęła w swoim łonie Syna Bożego i swoim zezwoleniem sprowadziła Go z nieba, a Niewidzialnego dała światu w widzialnej postaci, podobnie i kapłan mocą tegoż Ducha pod postaciami eucharystycznymi rodzi Syna Bożego, który stał się człowiekiem, i składa Go na łonie Kościoła. Przez kapłaństwo Chrystus rodzi się na nowo, a narodzenie to jest jakby dalszym ciągiem cudownego narodzenia się z Maryi; dlatego też kapłaństwo jest kopią, i rozszerzeniem tajemniczego macierzyństwa Najświętszej Panny w stosunku do Boga-Człowieka.
Z tą funkcją macierzyństwa, którą Kościół spełnia przez swoje kapłaństwo w odniesieniu do Chrystusa zstępującego na jego łono, łączy się albo raczej wypływa z niej pełne tajemnicy macierzyństwo w odniesieniu do poszczególnych swoich członków. Jeżeli bowiem w Eucharystii Chrystus rzeczywiście zostaje wprowadzony do Kościoła, to tylko dlatego, że Kościół ma w Nim tworzyć jedno ciało, a On ma się odtworzyć w każdym jego członku. Z tej racji kapłaństwo posiada władzę wydawania mocą Ducha Świętego na światło dzienne Chrystusa w sercach wiernych, tych ostatnich ma w Chrystusa ukształtować, by ich później zjednoczyć z Nim w Jego substancjalnym ciele i karmić ich nadprzyrodzone życie Jego własnym ciałem i krwią. Jak bowiem Kościół na swym łonie rodzi na nowo Chrystusa, swoją Głowę, tak również ma rodzić i Jego członki.
Uobecnienie prawdziwego ciała Chrystusowego w Eucharystii, by się mogło łączyć ze swoim Ciałem Mistycznym, oraz kształtowanie tego Mistycznego Ciała, oto racja bytu i zasadnicze funkcje wzniosłego macierzyństwa, które należy przypisać Kościołowi w jego kapłaństwie. A macierzyństwo to nie jest tylko próżnym słowem albo słabą jakąś analogią do macierzyństwa naturalnego. Nie polega ono jedynie na tym, że Kościół wobec swoich członków zachowuje się jak czuła matka, która swoje dzieci karmi, pielęgnuje, prowadzi, poucza i wychowuje. Cała ta działalność Kościoła i jego kapłaństwa na tym się opiera i w tym objawia właściwy swój charakter, że kapłaństwo w nadprzyrodzony sposób pozostaje do dzieci Kościoła w tak samo prawdziwym, rzeczywistym a może jeszcze w rzeczywistszym stosunku, jak matka do swoich dzieci. Stosunek ten jest w swoim rodzaju tak realny i prawdziwy, jak realną i prawdziwą jest obecność Chrystusa w Eucharystii, która się przez kapłaństwo urzeczywistnia, i jak realnym i prawdziwym jest nowe, nadprzyrodzone życie dzieci Bożych, które również za pośrednictwem kapłaństwa dochodzi do skutku. Nic więc dziwnego, że kapłaństwo jest również przedziwne i tajemnicze, jak przedziwnymi i tajemniczymi są jego skutki, z którymi się wiąże. Niewymowna zatem jest godność, która kapłaństwu a przez nie i Kościołowi przypada w udziale, że jest mianowicie matką Boga-Człowieka w Jego sakramentalnym istnieniu, oraz matką ludzi odnośnie do ich wyższego, nadprzyrodzonego i ubóstwionego sposobu bytowania. Cudowna, niepojęta jest płodność, jaką Kościół objawia w tym macierzyństwie; niewymowne jest zjednoczenie Kościoła z Duchem Świętym, który go ocienia i w jego łonie i przezeń czyni podobne cuda, jak niegdyś w przeczystym łonie Maryi.
To nadprzyrodzone macierzyństwo jest centralną tajemnicą Kościoła jako społeczności organicznie utworzonej. Dzięki niemu kościelna społeczność staje się społecznością organiczną, w której dzieci łączą się z ojcem za pośrednictwem matki. Dzięki niemu ciało Kościoła, Ciało Mistyczne Chrystusa, samo ze siebie kształtuje się dalej i rozwija; macierzyństwo to zachowuje również i dopełnia rzeczywistą obecność i zjednoczenie Głowy ze swoimi członkami. Jest ono w końcu podstawą wszystkich stosunków i działalności społecznych, przez które Kościół w swoim istnieniu i rozwoju zachowuje ład i właściwe sobie oblicze, nadając im tajemniczy, nadprzyrodzony charakter, którego by same ze siebie nie posiadały.
Cała działalność kapłaństwa w Kościele – że powtórzymy za Apostołem – zmierza do tego, żeby ukształtować Chrystusa w Jego członkach, z Chrystusem je złączyć, na Jego podobieństwo utworzyć i doprowadzić do pełnego wieku Chrystusowego. Ze względu na ten cel działalność kapłańska w każdej dziedzinie nabiera w większym lub mniejszym stopniu wyższej, nadprzyrodzonej doniosłości i zawsze posiada znamię św. macierzyństwa Kościoła (por. Ef. 1, 4; 3, 14-19; 4, 10-16).
Jako niebieska matka żywi Kościół swe dzieci niebieskim chlebem, tj. ciałem Syna Bożego, a w ciele i krwi Chrystusowej wkłada im w ręce taki dar, który mogą swemu niebieskiemu Ojcu złożyć w najdoskonalszej ofierze; w tym darze mogą również ofiarować samych siebie, by Boga należycie uczcić, za otrzymane dobrodziejstwa podziękować, za wszystkie swoje grzechy i winy zadośćuczynić i uprosić sobie obfite łaski. Jako niebieska matka wyciska Kościół na czole swych dzieci przez sakrament bierzmowania znamię Ducha Świętego, by je do walki uzbroić i wzmocnić. Obmywa je z grzechowego brudu i po smutnej rozłące prowadzi je z powrotem w ramiona niebieskiego Ojca. Jako matka uzdrawia je i zasila w chorobach duszy i ciała, zwłaszcza w rozstrzygającej godzinie, w której twardą walką trzeba sobie wywalczyć wejście do domu Ojca. Jak matka odradza Kościół samego siebie w swoim kapłaństwie, oraz towarzyszy swoim błogosławieństwem tym swoim dzieciom, które zgodnie z jego wolą i na mocy udzielonego sobie przez Ducha Świętego uświęcenia łączą się razem, by fizycznie pomnażać Kościołowi członki. Z tych wszystkich czynności Kościół wywiązuje się dzięki opisanemu wyżej macierzyństwu, ujawniając coraz bardziej przedziwną swą płodność, którą posiada na mocy swego zjednoczenia z Duchem Świętym. Ale jako matka musi się nie tylko okazywać płodnym w swych dzieciach przez udzielanie im lub odnawianie w nich coraz pełniejszego zjednoczenia z Chrystusem i Jego niebieskim Ojcem; musi nadto kierować ich działaniem, by mogli wejść w zażyłość z Bogiem – oraz zażyłość tę objawiać i rozwijać; i dlatego musi je pouczać i wychowywać. Musi je bowiem pouczać o tych nadprzyrodzonych i tajemniczych prawdach, które Syn Boży przyniósł na ziemię i złożył w Kościele. Musi je wtajemniczać w Boże misteria, w ich rolę i znaczenie. Musi je pouczać nieomylnie z taką powagą, która z jednej strony odpowiada Oblubienicy Chrystusowej, a z drugiej harmonizuje ze świętością wiary, którą ma w sercach swoich dzieci zakorzenić; musi nimi kierować i rządzić tak, by pod jego ręką mogły bezpiecznie i ufnie zmierzać do nadziemskiego celu, którego przez wiarę już zakosztowały w Chrystusie swojej Głowie i wzięły Go poniekąd w posiadanie.
Władza nauczania i wychowywania, połączona nawet z pewną nieomylnością, sama w sobie nie wygląda jeszcze na zbyt wielką tajemnicę. Ale ta sama władza, którą Kościół posiada jako niebieska matka rodzaju ludzkiego i która się łączy z jego macierzyństwem i w tym macierzyństwie się zawiera, stanowi już w każdym razie tajemnicę wielką. Suponuje ona, że Kościół dzięki swemu kapłaństwu jest naprawdę oblubienicą i narzędziem Ducha Świętego, który przecież mocą tej samej obecności w kapłaństwie, która czyni je tak bardzo płodnym, uzdalnia je również, by mogło zachować i pielęgnować w sercach wiernych swe owoce, by owoce te przez posłuszeństwo we wierze i w postępowaniu stały się dla nich pożyteczne i zbawienne.
––––––––
Maciej Józef Scheeben, Tajemnice chrześcijaństwa. Kraków 1970, ss. 431-434.
( PDF )
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Powrót do spisu treści siódmego rozdziału "Tajemnic chrześcijaństwa" ks. Macieja Józefa Scheebena pt.
TAJEMNICA KOŚCIOŁA I JEGO SAKRAMENTÓW
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: