ZŁE KSIĄŻKI, SAMOBÓJSTWO I CYWILIZACJA

K. T.

Zła książka tym jest w porządku moralnym, czym jest w porządku materialnym mór wschodni, albo cholera azjatycka. Lecz gdy od tych ostatnich każdy, ile można, stroni i z przerażeniem ucieka, to zła książka nie tylko nie budzi obawy i wstrętu, ale owszem podnieca zdrożną ciekawość, wabi i przyciąga, mimo oczywiste niebezpieczeństwo.

Kościół, czuwający nad zdrowiem dusz, chce odgrodzić niejako kwarantanną moralną to, co jeszcze nie zostało dotknięte zarazą; więc ostrzega wiernych i wskazuje dzieła, jakich strzec się powinni. Ale dziś w kołach oddających się czytelnictwu mało kto na to ogląda się, czego Kościół chce lub nie chce, co pozwala, a czego zabrania. Dziś zakaz czytania złych książek, naturalna konsekwencja ich szkodliwego wpływu na umysły, jest w opinii ogółu jarzmem nieznośnym, wtłoczonym na intelligencję, jest krępowaniem wolności zdań i przekonań, jest tamowaniem postępu oświaty. Dlatego złe książki tłumaczą skwapliwie, lub czytają w oryginale nie tylko osoby mogące sobie jakikolwiek sąd utworzyć o rzeczach, ale czytają uczniowie i pensjonarki, tak, iż nic dziwnego, że straciwszy przy tym wszelkie religijne uczucia, nie mogą potem wydołać trudnym obowiązkom życia, i stawić skutecznie czoła przeciwnościom.

Ażeby młodzieniec, dziewczyna lub młoda mężatka, przed którą nieraz rozściełają się kwieciste życia drogi, odważała się na samobójstwo, było dawniej wypadkiem prawie niesłychanym, a dziś jest rzeczą zwyczajną, jaka zaledwo zwraca uwagę. Narzędziem zaś samobójstwa bywa zwykle rewolwer. Samo już zwracanie myśli na broń tyle niewłaściwą dla kobiety, z użyciem której nie każdy nawet mężczyzna jest obeznany, daje bardzo złe wyobrażenie o takim indywiduum płci żeńskiej. Igła, szydełko, prątki, krosienka, kołowrotek i tym podobne niewieście sprzęty i przyrządy, oto są przedmioty właściwie zdobiące otoczenie kobiety lub panny, nie zaś broń zabójcza, rewolwer, która w ich ręku jest prawdziwym narzędziem zgorszenia. Dziwnie a smutnie odmieniają się czasy! Dawniej krótko ostrzyżone włosy piętnowały hańbą niewiastę (św. Paweł I Kor. 11, 15), a dziś ostrzyżona głowa i rewolwer w ręku, nie odbierają czci takiej na wszystko gotowej emancypatce, i wstrętnej swego rodzaju hermafrodytce. Znałem w Paryżu jednego z naszych duchownych, który przebywał onego czasu w tej świata stolicy dla studiów specjalnych. Miły charakter i nauka znamienita (był bowiem doktorem teologii), czyniły obcowanie z nim bardzo przyjemnym i pożytecznym. Mieszkał niedaleko kościoła św. Seweryna, gdzie zwykle odprawiał Mszę św. Pewnego dnia, gdy po Mszy znajdował się w zakrystii, przystępuje do niego jeden z miejscowych wikariuszów i mówi: oto! wyszła tylko co książka "Życie Jezusa Chrystusa" przez Renan'a. Jeżeliś ciekawy, dam ci ją przeczytać. Kapłan, o którym mówię wziął książkę i przeczytał. Kiedy mi to opowiadał, już dużo upłynęło było wody w Sekwanie, a jednak wyznał, iż dotąd nie może się pozbyć przykrego wrażenia, jakie na nim czytanie owej książki sprawiło, i że mimo woli przychodzą nań chwile takie, iż byłby wolał książki pomienionej nie czytać.

Jeżeli więc ksiądz pobożny, rozumny i uczony, przez uprzednie studia kompletnie przygotowany do czytania i oceniania dzieł, zwłaszcza teologicznych, doznał wszelako po przeczytaniu pomienionej książki, tak silnej perturbacji, iż ślady jej długo potem w umyśle jego tkwiły, to cóż mówić o tym, jaki wpływ wywrzeć może na głowy młodzieńcze, czytanie Büchner'a, Vogt'a, Spencera itp.

Wiadomo, że czytanie Pisma św. stało się powodem niejednej herezji, i że dlatego Kościół Pismo św.ogółowi wiernych czytać pozwala wtedy tylko, gdy takowe jest opatrzone dobrymi objaśnieniami. Jeżeli zatem czytanie księgi natchnionej Duchem Bożym, pełnej zachęty do cnót najszczytniejszych, pod pewnymi tylko pozwala się warunkami, dlatego, że traktuje ona o przedmiotach wielkiej dla nas wagi, o ile więc słuszniejszym jest zakaz czytania pism pod wpływem ducha ciemności i fałszu kreślonych!

Są osoby powstające zapalczywie na cywilizację, i przypisujące jej wszelkie złe, postrzegane dziś w świecie. Taki pogląd rozmija się z prawdą, gdyż złe istnieje od dawna, a cywilizacja, zdrowo pojmowana, jest rozwojem i postępem ducha ludzkiego. Cywilizacja w ogóle, łagodząca obyczaje, oświecająca umysły, mianowicie cywilizacja chrześcijańska, która tyle zrodziła i rodzić nie przestaje cnót, która tak znamienicie polepszyła stosunki publiczne i prywatne, która tyle okazała się wyższą od cywilizacji pogańskiej, dziś nawet przy jej zboczeniach, nie może być przedmiotem sprawiedliwych zarzutów. I cóż zarzucają przede wszystkim dzisiejszej cywilizacji? Oto pracę umysłową wczesną i nadmierną; zaczem idzie stan anemiczny ustroju, wycieńczenie mózgu, skłonność do obłąkania i samobójstwa, niedołęstwo fizyczne i ruina zdrowia.

Nie można powiedzieć, iżby te zarzuty były całkiem zmyślone. Rozszerzający się zakres nauk skutkiem nowych odkryć i wynalazków, każe wcześnie rozpoczynać studia, aby je ukończyć w tym wieku, kiedy nadchodzi pora słuchania wyższych uniwersyteckich wykładów. A że nie wszyscy posiadają równe zdolności, zdarza się, iż praca wczesna i wytężona, może złe mieć niekiedy następstwa. Cóżkolwiek bądź, w pomienionych zarzutach dużo jest przesady. Temu zaś co jest prawdą, winni są pedagogowie, którzy nie dość zwracają uwagi na potrzebę wypoczynku w pracy umysłowej i na potrzebę ćwiczeń fizycznych, o czym dawniej bardzo pamiętano. Dawniej młodzież uboga znajdowała w szkołach naukę darmo, i nawet pożywienie, wprawdzie niewykwintne, lecz dostateczne do utrzymania sił i zdrowia. Taki młody człowiek albo jego rodzice czy opiekunowie nie potrzebowali troszczyć się o to, skąd wziąć środki na opłatę wpisu i na utrzymanie, choćby najbardziej mizerne. Przy warunkach obecnych stan anemiczny ustroju może być raczej skutkiem niedostatecznego pokarmu, niezdrowego mieszkania, gryzącej troski o chleb powszedni, aniżeli skutkiem zbytecznego napięcia sił umysłowych. Liczne zaś obłąkania i samobójstwa są niewątpliwie skutkiem braku zasad religijnych, na jakie mniej się zwraca uwagi niż na postępy w naukach.

Ludzie tacy, jak Kopernik, Galileusz, Newton, Laplace itd. już w młodym wieku posiadali niepospolitą wiedzę, a jednak dożyli lat sędziwych, co dowodzi, iż wczesna i wytężona praca umysłowa niekoniecznie i nie zawsze wpływa szkodliwie na zdrowie. A cóż dopiero powiemy o tylu uczonych papieżach, kardynałach, biskupach, kapłanach i zakonnikach? Musieli oni wcześnie rozpoczynać studia, musieli poważnie umysłowo pracować, aby tak wysoką zasłynąć uczonością, co wszelako zdrowiu ich nie przyniosło uszczerbku, ani przeszkodziło im żyć dłużej, aniżeli dano jest ogółowi ludzi, bo w nich kwitła obok nauki pobożność; "pobożność zaś jak mówi Apostoł, do wszystkiego jest pożyteczna" (I Tym. 4, 8).

Zresztą przy najbardziej rozpowszechnionej cywilizacji, rolnik będzie się zajmował rolą, a że ta klasa jest zawsze najliczniejsza, przeto większość ludzi nie będzie miała czasu ani ochoty oddawać się wczesnej i wytężonej umysłowej pracy.

Francja liczy się niezawodnie do krajów wysoko ucywilizowanych, a jednak ogromna większość ludności nie umie tam czytać, ani pisać. Zauważono, że małżeństwa są stosunkowo niepłodne, że ludność zmniejsza się, że wzrost nie dopisuje. Muszą przeto istnieć inne przyczyny tego ujemnego zjawiska, aniżeli wczesna i natężona umysłowa praca. A któż tu nie widzi, że przyczyn tych szukać należy w religijnym, i co za tym idzie, moralnym upadku życia?

K. T.

Artykuł z czasopisma "Przegląd Katolicki". Rok dwudziesty trzeci. Dnia 27 sierpnia 1885 r., Nr 35 (1885), ss. 550-552.
(Pisownię nieznacznie uwspółcześniono).

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Kraków 2005

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: