ZASADY MĄDROŚCI

 

O. FRANCISZEK DE SALAZAR SI

 

DOKTOR UNIWERSYTETU W ALCALA

 

––––––––

 

I.

 

O ostatecznym końcu człowieka

 

MODLITWA

 

Boże i Panie mój, któryś mnie wyprowadził z nicości, racz mi udzielić łaskę, abym mógł poznać wielkość celu, dla którego mnie stworzyłeś, i środki, jakie najłatwiej do niego doprowadzić mnie mogą.

 

ZASADY

 

1) Bóg, powodowany jedynie dobrocią, stworzył nas i zachowuje przy życiu, abyśmy Go kochali, czcili i Jemu służyli na ziemi, a tym sposobem dostąpili na wieki szczęścia, jakiego On sam używa w niebie.

 

Uwielbiajmy wielkość tego celu i łatwość środków, jakie są nam wskazane dla otrzymania go. Szczęście to najwyższe osiągniemy niewątpliwie, kochając Boga miłości, wielbiąc Boga majestatu i służąc Bogu dobroci.

 

Z jakąż gorliwością, z jakim staraniem używać winniśmy tych środków! Czyż można wahać się z ofiarą i poświęceniem, gdy idzie o otrzymanie najwyższego dobra?

 

2. Wszystkie inne rzeczy, które są na świecie, stworzył Bóg na usługę człowieka, aby mu pomagały do osiągnięcia zbawienia. Wszystkie stworzenia, z wyjątkiem człowieka, dążą z niewzruszoną stałością do osiągnienia wytkniętego im celu. Jeden tylko człowiek, nadużywając stworzeń, mija się ze swym przeznaczeniem. Jakiż wstyd dla istoty tak uprzywilejowanej, jedynej istoty pod słońcem obdarzonej rozumem, ukształconej na podobieństwo Stwórcy i przeznaczonej do dzielenia z Nim wiecznej chwały!

 

3. Ponieważ jako chrześcijanin wiem, że Bóg mnie stworzył, abym Mu służył w czasie, i następnie był z Nim szczęśliwy w wieczności; tudzież, że wszystkie inne stworzenia zostały wydobyte z nicości, aby mi pomagały do osiągnięcia tego celu: widoczna jest, że winienem użytkować ze stworzeń o tyle tylko, o ile mi to pomaga do zbawienia, a wstrzymywać się, gdy mnie to używanie od niego odwodzi.

 

Dlatego to powinienem oceniać bogactwo i ubóstwo, chwałę i upokorzenie nie podług korzyści lub straty, jaką z nich wyciągam w tym życiu, lecz podług korzyści lub straty, jaką z nich otrzymam w wieczności.

 

Pojęcia te są równie proste jak niewątpliwe; kto w nie wierzy, ale ich nie zamienia w czyn, jest według wyrażenia św. Bernarda potworem w chrześcijaństwie.

 

ROZMYŚLANIA

o ostatecznym końcu człowieka

 

1. Jak niezmierzona jest dobroć Twoja, o Boże! żeś mnie stworzył do najwyższego szczęścia, błogosławionej wieczności! Ileż winien Ci jestem za tak wielkie dobrodziejstwo! Jakim sposobem zasłużyłem na łaskę tak niewypowiedzianą? Cóż zrobiłem, żeś mnie wyniósł tak wysoko? Ty sam chciałeś być moją nagrodą i ostatecznym celem, o Boże nieskończony, o mądrości niepojęta, o dobroci niezmierzona! Tak, uznaję to i wypowiadam z wdzięcznością: Ty, Boże mój, jesteś moim szczęściem i jedynym celem, do którego odtąd zwrócę wszystkie moje uczucia, wszystkie moje myśli i pragnienia. Ustąpcie widoki światowe, a niech zostanie jedynie cel służenia Bogu. Niech nie słyszę więcej o tym, co ludzie przyzwyczaili się nazywać szczęściem. Wszystko, co tylko otrzymać można na ziemi, czego pragnąć i o czym marzyć podobna, niczym jest w porównaniu ze sprawą mego zbawienia! Czymże są rzeczy stworzone wobec Stwórcy, skończoność wobec nieskończoności, wobec tego dobra bez granic, dla posiadania którego jestem stworzony?!

 

Jakżeby ciężko zawinił ten, kto niepomny zbawienia za przemijające oddałby wieczne dziedzictwo; kto by nie znieważył ciężko Boga, przekładając nadeń namiętność?! Lecz czyż są chrześcijanie, którzy to czynią? Niestety! jest ich aż nadto; ja sam do nich należę. Zaślepienie moje posunąłem tak daleko, żem się dopuścił tego szaleństwa. Gdzie był mój rozsądek? gdzie rozum? gdzie roztropność, którą drugim zalecam i podług której kieruję się w każdym innym razie?... Ach! wyznaję to wobec nieba i ziemi, wyrządziłem tę zniewagę memu Bogu, memu Ojcu; Temu, którego nade wszystko winienem kochać i który dla tysiąca przyczyn ma prawo wymagać ode mnie czci nieskończonej. Na jakąż karę zasługuje takie przeniewierstwo? Dlatego to skruszony i upokorzony nie śmiem oczu podnieść ku Tobie, Panie! ku Tobie, którego dotąd nieustannie obrażałem. Słusznie, ach słusznie, o Jezu! możesz mi to wyrzucać, mówiąc: "Cóżem ci uczynił, iż ze mną tak postępujesz? Stworzyłem cię do największego szczęścia; przed wiekami myślałem o tobie; przed wiekami ukochałem cię! Dlaczego zapominasz o mnie? dlaczego gardzisz mymi dobrodziejstwy i oddalasz się ode mnie?". Gdzież jest serce, które by pozostało nieczułe na tak tkliwą, i zarazem tak słuszną i sprawiedliwą wymówkę?

 

Jeszcze raz, Panie, wyznaję przed Tobą niewdzięczność moją i szaleństwo. Chciałbym, żeby oczy moje stały się źródłem łez, bym mógł opłakiwać tyloletnie moje obłąkanie. Racz o Panie! racz wysłuchać pokorną modlitwę, którą zanoszę do Ciebie; zmiłuj się nade mną; a ponieważ jestem wielkim grzesznikiem, otwórz dla mnie skarbnicę wielkiego miłosierdzia Twego. Aniołowie Pańscy, szczęśliwi nieba mieszkańcy, i wy dusze święte, żyjące na tym świecie, pomóżcie mi błagać należycie o tę łaskę; zaślijcie prośby wasze przed tron Boga dla wyproszenia u Niego zmiłowania nad grzesznikiem, którego zostawił przy życiu jedynie na to, aby go zbawił. I ty, o przenajświętsza Panno Maryjo! ucieczko grzeszników, Matko wszystkich ludzi odkupionych krwią Twego Boskiego Syna, dołącz modlitwę Twoją do próśb Świętych Pańskich i wzmocnij je Twym wszechwładnym wstawieniem się.

 

Pozwól także, o Boże mój! aby i moje błagania wtórowały Świętych modlitwom; pozwól, abym żebrał przebaczenia za moje niegodziwości i niewdzięczność moją. Jakkolwiek nie jestem godzien Twej łaski, zlej na mnie obfitość Twego miłosierdzia. Przez zasługi Jezusa Chrystusa obdarz umysł mój Boskim światłem, abym poznał stan mojej duszy i uczuł żywą odrazę do mych grzechów; daj sercu mojemu ten żal szczery i prawdziwy, który jedna przebaczenie; wzbudź we mnie silne postanowienie miłowania Ciebie nade wszystko i służenia tylko Tobie.

 

2. Gdyby chodziło o stratę rzeczy marnych, doczesnych, niedbalstwo może byłoby do wytłumaczenia. Lecz grzesząc, tracę prawo do obietnicy, jaką mi Bóg dał, że On sam będzie kiedyś nagrodą moją. Ego... merces tua magna nimis (1). Czyż kiedykolwiek pomyślałem o tym należycie? W samej rzeczy gdy czułem bardziej stratę rzeczy znikomych, niż łaskę Twoją: widać że Cię o Panie mój mniej od nich ceniłem. Jakże wielkie było moje zaślepienie! Lecz cóż robię obecnie dla odzyskania straconego prawa do nieba? Gdybym stał się nieszczęśliwym popełniając jedno z tych przestępstw, które świat podłością zowie, nie ma kary, na jaką by mnie nie skazały jego surowe prawa. Na jakąż więc karę winienem się sam wskazać, aby odzyskać z łaską mego Boga chwałę wieczną? Niezbędną, konieczną jest dla mnie rzeczą nagrodzić tę stratę bez względu na wielkość ofiary, jaką by mi przyszło ponieść. O niebo, nieoceniony skarbie! aby cię pozyskać gotów jestem wyrzec się zaszczytów, przyjemności, bogactw świata tego; otrzymując ciebie, otrzymuję życie wieczne; a choćbym cały świat zyskał, jeżeli cię stracę, śmierć wieczna będzie mym udziałem. Niechże Cię, o mój Boże, więcej nie tracę. Niestety! czyż nie dosyć mego przeszłego obłąkania. Spojrzyj na mnie, o mój Boże! roznieć w duszy mojej żal, on mię do Ciebie zaprowadzi i jak żałującego Apostoła przywiąże do Ciebie na zawsze.

 

3. Jakże szczęśliwy jest los Świętych, że widzą Boga i posiadają Go. Aby odnieść korzyść z tej uwagi, chcę sobie przedstawić o ile można, opierając się na Piśmie świętym, przecudowny i ujmujący widok nieba. Jakże piękne jest to mieszkanie, łączące wszystkie wielkości, wszystkie cnoty, wszystkie piękności, blask, chwałę, świetność i szczęście w najwyższym stopniu, gdyż jest przybytkiem najwyższej Istoty. Dlatego król-prorok woła z uniesieniem: Błogosławieni, którzy mieszkają w domu Twoim; na wieki będą Cię chwalić, albowiem lepszy jest dzień w pałacach Twoich, niż tysiące (gdzie indziej) (2).

 

Zostałem stworzony dla zwiększenia liczby wybranych, składających dwór Króla królów. Lecz na ten zaszczyt zasłużyć trzeba. Duchy niebieskie, wy, którzy cieszycie się już szczęściem, jakie mi dobroć Boża przeznaczyła, wskażcie mi do niego drogę. Słyszę jak odpowiadacie mi: "Idź drogą przykazań Bożych, drogą gorliwości w służbie Jego, a dojdziesz tam, gdzieśmy doszli". Dla otrzymania tak wielkiego dobra, żadne usiłowanie, żadne cierpienie nie jest za wielkie. Nie, nie ma przykrości, która by nie była lekką, a nawet słodką, gdy prowadzi do szczęścia, którego szczęścia i rozkoszy ani pojąć, ani wypowiedzieć niepodobna. A jednak nie ceniłem dość tego szczęścia. Co mówię, pogardzałem nim. Przełożyłem nad nie już nie los królów, lecz niewolę szatana. Ustawicznie nurzałem się w kałużach namiętności, jak gdybym me zbawienie w nich znajdował. Ach! gdybym zrozumiał dobrze wielkość mego zaślepienia, zaiste umarłbym z żalu. Cóż wybrałem, a co opuściłem? Com zyskał, a cóżem nie stracił? Jestże boleść podobna mojej boleści?

 

4. Co chcesz abym uczynił Panie? Domine quid me vis facere? (3) Wiem o tym Boże mój, że chcesz, abym Cię chwalił, Tobie służył i kochał Ciebie jedynie. Bądź błogosławiony o mój Stwórco za to, że do współudziału z Aniołami przypuściłeś istotę, mającą w sobie tak wiele z natury zwierzęcej: Ut jumentum factus sum (4). Jakąż wdzięczność winien Ci jestem za takie dobrodziejstwo! Lecz jakiż los sam sobie wybrałem – aniołów lub zwierząt? Niestety! spadłem daleko niżej, wybrałem los szatanów. O mój Boże! jakże mogłeś znosić mię do tej chwili? Ach! rozumiem, Ty postępujesz w tym wedle Twej natury nieskończenie dobrej i cierpliwej. Winienem był naśladować życie Świętych, życie Aniołów, a żyłem jak szatani i obrażałem Cię tylko, znieważałem o Panie! Lecz teraz z głębi przepaści, w którą popadłem, wołam ku Tobie, wysłuchaj głosu mego. Racz zlitować się nad nieszczęśliwym, który jedyną nadzieję pokłada w Twym miłosierdziu. Wiem, mój Boże, ile jestem winien w oczach Twoich, a jeżeli roztrząśniesz surowo moje nieprawości, któż wytrzyma sąd Twój? Lecz Ty jesteś dobry i pełen miłosierdzia, a gdy nie znalazłeś w nas nic takiego, co czyniłoby nas godnymi w oczach Twoich, przyczyny zbawienia naszego szukałeś w samym sobie. Postanowiłeś nie opierać się łzom naszym; dlatego też mam nadzieję w nieskończonej dobroci Twojej; dlatego postanawiam za łaską Twoją kochać Cię, Tobie służyć i Ciebie szukać jedynie.

 

5. Cóż mię czeka, jeżeli nie będę zbawiony? "Piekło". Jakże odmienne są te dwie rzeczy: piekło a niebo! Do któregoż z nich dążę? Jeżeli przyszłość będzie taką, jaką była przeszłość, czyż nie mam prawa obawiać się, że piekło będzie moim udziałem? Niestety! z jakąż usilnością starałem się o moje potępienie! z jakąż pilnością używałem do tego wszystkich środków występnych! Czyż byłem równie żarliwy, równie staranny, równie szczery w moim powrocie do Boga?

 

Nie zaniedbujmyż odtąd rady Apostoła, który mówi, z bojaźnią i ze drżeniem zbawienie wasze sprawujcie (5).

 

Czyż nie powinienem użyć wszelkich możliwych środków dla osiągnięcia nieba? Czyż obok sprawy tak wielkiej wagi przystoi zajmować się jeszcze rzeczami ziemskimi, przywiązywać się do nich, starać się usilnie o wziętość, bogactwa, sławę; szukać wszędzie własnego zadowolenia i zaspokojenia swych pragnień. Ach! jeżeli jeszcze nie widzę niebezpieczeństwa, w jakim się znajduję, Ty Panie, który je znasz przeniknij bojaźnią ciało moje (6), abym był posłuszny nauce, jaką mi dajesz za pośrednictwem Twego Apostoła, przeto więcej bracia starajcie się, żebyście przez dobre uczynki pewne czynili wezwanie i wybranie wasze, albowiem to czyniąc nigdy nie zgrzeszycie. Bo tak hojnie sprawione będzie wejście do wiecznego królestwa Pana naszego i Zbawiciela Jezusa Chrystusa (7).

 

6. Cóż więcej mógł uczynić Bóg nad to, co uczynił dla mego zbawienia? W tym celu stworzył słońce i niebiosa; w tym celu zachowuje mię przy życiu; daje mi pożywienie i wszystko, co mi jest potrzebne, na koniec zbliża mię do tylu pobożnych osób, które wspierają mię swymi radami; udziela mi pomocy, obdarza światłem itd. Czymże jestem, Panie! abyś tyle robił do pozyskania mię dla nieba? Lecz cóż ja sam czynię dla osiągnięcia własnego szczęścia? Wszystkie stworzenia wzywają mnie, abym spełnił moje przeznaczenie tak, jak one swoje spełniają; a ja jestem głuchy na głos ich. Napominają mię, abym Cię kochał Panie! a ja się nimi posługuję dla obrażania Ciebie. Na nich zakładam me szczęście. Jakież zaślepienie, jak haniebny zamach na wywrócenie wszelkiego porządku przebija się w moim postępowaniu! Racz o mój Boże, otworzyć oczy moje, abym odtąd we wszystkim, co ujrzę, znalazł przyczynę chwalenia i kochania Ciebie i ustawicznego wznoszenia się ku Tobie.

 

7. Bóg do tego stopnia pragnął mego zbawienia, że w tym celu przelał krew swoją i oddał życie, dlatego był przybity do krzyża między dwoma łotrami, uważany za ostatniego z ludzi i wystawiony na zniewagi najnikczemniejszej tłuszczy. Jeszcze raz więc pytam, cóż uczyniłem dla mego zbawienia? Przez całe me życie pracowałem na potępienie. Jednakże, kogóż ta sprawa w niebie lub na ziemi obchodzić bardziej ode mnie powinna? Wszakże zbawienie mej duszy jest wszystkim dla mnie. Ach, Panie! daj abym przejrzał, Domine ut videam. Otwórz oczy duszy mojej zaślepione namiętnością, wprowadzone w błąd ciała wzrokiem. Wznieć w niej promień światła Twego, któryby rozproszył jej ciemności. Emitte coelitus lucis tuae radium.

 

Wiara, ten dar nieoszacowany miłosierdzia Bożego, uczy mię, że Bóg jest moim ostatecznym celem i że osiągnięcie Boga zależy przede wszystkim od mojej usilności. Ach! jakże szczęśliwy jestem, że mogę jeszcze uprzedzić wyrok mego potępienia. Niech za to dzięki będą Panu, Bogu memu. Gdzież byłbym teraz, gdyby mię była śmierć zaskoczyła w stanie grzechu?

 

Oto w obliczu Twoim postanawiam, że od tej chwili poświęcę się cały pracy nad moim zbawieniem. Postanowienie to płynie z natchnienia Twego, Panie! Tak jest, chcę za łaską Twoją, pracować usilnie około sprawy mego udoskonalenia, choćby mi przyszło narazić się światu całemu, choćby mi przyszło wyrzec się wszystkich rzeczy stworzonych, które mię nie wiodą do Ciebie. Tyś przeniósł Panie! dla odkupienia mego upokorzeń bez miary; jam gotów na wszelkie upokorzenia dla pozyskania nieba. Tyś dla mnie wycierpiał straszne boleści; oto ja gotów jestem wszystko poświęcić dla Ciebie, gotów we wszystkim zdać się na wolę Twoją. Tyś szukał jedynie mego zbawienia; ja odtąd już nie będę szukał zadowolenia w rzeczach stworzonych; pragnę jedynie zakosztować słodyczy Twoich, o mój Boże i Panie! moje najwyższe, moje jedyne dobro.

 

8. Co czynili Święci dla osiągnięcia celu, jaki zamierzyłem sobie? Św. Augustyn najwięcej cenił to, że był stworzony dla nieba, dlatego spoglądał z pogardą na rzeczy ziemskie. A św. Paweł? Cały świat ten był tylko gnojem w oczach jego. Żył on wprawdzie z ludźmi, ale dusza jego była w niebie! A ja co teraz robię? Niestety! tarzam się bezmyślnie w błocie, pogrążony w kale namiętności zwierzęcych, nie więcej myślę o zbawieniu od istot bezrozumnych. W tej chwili samotności i cichego rozpamiętywania, gdy się zastanawiam nad moim postępowaniem, myśl ta wstydem okrywa czoło moje. Stworzyłeś mnie istotą rozumną; zrodziłem się na łonie religii chrześcijańskiej; wieczna chwała ma być moim udziałem – jeżeli życie odpowie mej wierze. Winienem więc słuchać napomnień rozumu, oświeconego światłem wiary, mianowicie winienem odtąd mieć w nienawiści to wszystko, za czym świat przepada i za czym sam goniłem na oślep i do czego przywiązywałem największą wartość.

 

Trzeba, abym się nad tym dobrze zastanowił, że tu chodzi o szczęście lub nieszczęście "wieczne"; abym rozważył i wreszcie już ostatecznie pomyślał, co mam czynić. Życie bowiem może mi być odjęte w każdej chwili. Miałżebym ociągać się jeszcze? Cóż bym sądził o każdym innym człowieku, który znając te prawdy tak proste a tak oczywiste, nie stosowałby do nich swego życia? W tej chwili, gdy nie jestem zaślepiony namiętnością, takie postępowanie nazwałbym podłością.

 

Lecz wróćmy do rzeczy. Jako szczególnie ulubione dziecię Boże, powołany byłem do odziedziczenia nieba. Dziedzictwo to utraciłem przez występki moje. Jakichże starań, jakich usiłowań dołożyć winienem, abym je na powrót odzyskał! Bez wątpienia, gdyby król jaki chciał przyjąć kogo za syna swego pod warunkiem pewnych, łatwych do wykonania zobowiązań, nie wahałby się on ani chwili z przyjęciem tego zaszczytu. Otóż, czy można nazwać zbyt trudnymi warunki, których przyjęcie lub odrzucenie stanowi o osiągnięciu królestwa niebieskiego z Jezusem Chrystusem i Jego Świętymi. Czas przyjdzie i może już blisko, w którym, jeżeli będę tym, czym być powinienem, prawdziwym pokutnikiem i wiernie spełniającym swe obowiązki chrześcijaninem, ujrzę się ukoronowanym w chwale z Aniołami i Błogosławionymi, którzy cieszą się z posiadania Boga. O dniu pożądany, dniu radości!

 

Czyż podobna, abym pomimo obietnic Bożych, pomimo wyraźnego rozkazu Pana zapominając o sprawie mego zbawienia, zasypiał snem grzechu? Ach! nieprzyjaciel mej duszy, szatan, nie zasypia, czyha on ciągle na zgubę, stara się przedłużyć letarg, w jakim się znajduję, aby napełnił mój umysł tysiącem myśli! serce tysiącem pragnień, które mię wiodą na błędu bezdroża; dopóki na koniec nie doprowadzą mię do ostatecznej zguby. O miłosierdzie nieskończone Boga! zachowaj mię od tego nieszczęścia.

 

Lecz z mojej strony jakież powinno być na przyszłość moje postępowanie? Święci dla uniknienia piekła a pozyskania nieba zapierali się samych siebie, umierali dla świata, cierpieli szyderstwa, prześladowania a nawet śmierć, jeżeli tego było potrzeba. Cóż czynią dla pozyskania raju ludzie cnotliwi, prawdziwi i wierni katolicy, ludzie mego stanu, jakich nawet w wieku najbardziej zepsutym spotkać nietrudno? Znam ich, cenię, szanuję; czasami nawet pragnę być takim. Jestże co w ich postępowaniu czego bym nie mógł naśladować? Czyż nie mogę, czyż nie powinienem wypełniać ściśle obowiązków mego stanu? Wstrzymywać się od gorszących a niebezpiecznych towarzystw, gier, ambicji, zbytków, przyjemnostek, słowem od wszystkiego, co znamionuje świat potępiony przez Jezusa Chrystusa? Lecz nie dość na tym: życie chrześcijanina winienem połączyć z życiem pokutnika. Tak powinienem i chcę naśladować życie Świętych. Zamiar ten Panie, nie pochodzi ode mnie, jest on skutkiem Twej dobroci, która mi nie użycza natchnień bez celu. Utrzymuj więc, prowadź dalej i ukończ dzieło Twoje, o Boże miłosierny! a mnie daj siłę przyczynienia się do niego. Ty, który nie odmawiasz pomocy, błagającym o nią z ufnością, daj mi odwagę, abym się wyrzekł wszystkiego, zaparł samego siebie i dźwigał krzyż za Chrystusem. Abneget semetipsum et tollat crucem suam et sequatur me (8). Niechże go dźwigam chętnym sercem na podobieństwo Boskiego Mistrza. Niech żyję na przyszłość jedynie dla Ciebie. Ty sam żyj we mnie, moje najwyższe i jedyne dobro. Amen.

 

–––––––––––

 

 

Zasady mądrości. Przez X. Franciszka de Salazar, Doktora uniwersytetu w Alcala, kapłana Tow. Jez. Podług XV edycji francuskiego tłumaczenia, dokonanego z XIII edycji oryginału, na język polski przełożone. We Lwowie. 1876, ss. 1-17.

 

Przypisy:

(1) Gen. 15, 1. Jam... zapłatą twą zbytnie wielką.

 

(2) Ps. 83, 5. 11.

 

(3) Act. 9, 6.

 

(4) Ut jumentum factus sum apud te, et ego semper tecum (Ps. 72, 23). Jako bydlę stałem się u Ciebie, a ja zawsze z Tobą.

 

(5) Cum metu et tremore salutem vestram operamini (Philip. 2, 12).

 

(6) Confige timore tuo carnes meas (Ps. 118, 120).

 

(7) Satagite, ut per bona opera certam vestram vocationem et electionem faciatis: haec enim facientes, non peccabitis aliquando. Sic enim abundanter ministrabitur vobis introitus in aeternum regnum Domini nostri et Salvatoris Jesu Christi (2 Petr. 1, 10. 11).

 

(8) Mt. 16, 24. Niech się sam siebie zaprze i weźmie krzyż swój a naśladuje mnie.

 

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)

Cracovia MMXVIII, Kraków 2018

Powrót do spisu treści dzieła ks. Franciszka Salazara SI pt.
ZASADY MĄDROŚCI

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: