DOKTOR UNIWERSYTETU W ALCALA
––––––––
V.
O sądzie szczegółowym
MODLITWA
Panie, przejmij duszę moją bojaźnią sądów Twoich i natchnij mnie teraz chwalebnym postanowieniem dokonania tego wszystkiego, co bym chciał, aby dokonane było w chwili, gdy stanę przed trybunałem Twej sprawiedliwości.
ZASADY
1. Dusza, wyszedłszy z ciała, znajdzie się natychmiast w nieznanej przedtem krainie, gdzie towarzyszyć jej będą jedynie dobre lub złe uczynki. Natychmiast też staje przed trybunałem Pana Jezusa. Tam ją oskarża szatan, roszcząc sobie prawo do niej z powodu grzechów, jakie popełniła z jego pobudki. – Jeżeli w samej rzeczy źle żyła do końca, to dobry jej anioł również ją oskarża; wyrzuca jej, że była głuchą na jego rady i natchnienia Ducha Świętego, które ją prowadziły do dobrego a odwodziły od złego. W końcu własne jej sumienie, niepodejrzany świadek, powstanie przeciw niej. Lecz jeżeli dusza dobrze żyła, to jej dobry anioł stanie w jej obronie, a sumienie da jej uspokajające świadectwo.
2. Jezus Chrystus, Sędzia nieomylny i niewzruszony, roztrząśnie ściśle: uczynki, myśli, pragnienia i uczucia duszy. Przypomni jej tysiące rzeczy zapomnianych; tysiące innych, na które bynajmniej nie zważała; tysiące okoliczności, które zwiększyły jej błędy. I ważyć będą na szali sprawiedliwości. Zażąda od niej rachunku z wszystkiego, co uczynił dla niej: z Jego wcielenia, Jego nauk, Jego śmierci, Jego sakramentów, Jego łask.
3. Wyobrażam sobie duszę jako osobę, uważnie przysłuchującą się sprawie, której rozstrzygnięcie stanowić będzie o jej życiu lub śmierci. Dusza jest w okropnej niepewności i przerażeniu, które tylko z jej własnym stanem porównane być może. Jakże opłakiwać będzie niedbalstwa, zapomnienia występne, o których wiedziała, że kiedyś miały być przedmiotem surowego sądu! Jakże pragnęłaby przygotować się starannie, aby mogła stanąć przed Panem Jezusem! Pragnienia gorące, lecz niestety już bezużyteczne!
4. Badanie skończy się wyrokiem zgodnym ze wszystkimi zasadami nieskończonej sprawiedliwości, wyrzeczonym bez względu na prośby, obietnice, żale, wstawienia się i miłosierdzie, niezmiennym na zawsze, natychmiast wprowadzonym w wykonanie.
5. Skoro tylko Pan Jezus wyda wyrok śmierci, dusza w tej chwili zostaje odartą ze wszystkich ozdób, tak jak niegodny kapłan, z którego zdejmują sakrę. Dar wiary, nadziei, wszystkie dobra duchowe są jej odjęte. Nie ma już prawa do wiecznego dziedzictwa, nie ma obcowania z dziećmi Ojca niebieskiego, nie ma Boga Zbawiciela. Oto oddana jest szatanom i w tej chwili pogrążona w nigdy nieugaszone płomienie. Jeden tylko charakter chrześcijanina pozostaje jej, aby powiększył jej męczarnie i ściągnął na nią większe jeszcze szyderstwa szatanów. Nieszczęśliwa, bezrozumna, przeklęta! miałaś w swej mocy nieskończone dobra, a obróciłaś je na własną zgubę.
Lecz jeżeli Pan Jezus wyda wyrok życia, z jakąż radością, z jakim tryumfem niosą aniołowie tę świętą duszę do mieszkania chwały! jakże zaszczytne przyjęcie gotują jej mieszkańcy niebieskiego przybytku! z jakim uniesieniem witają ją trzy Boskie osoby: Bóg Ojciec jej Stworzyciel, Bóg Syn jej Odkupiciel i Bóg Duch Święty jej Pocieszyciel. Wówczas cieszyć się będzie ze wszystkiego, co uczyniła dla chwały Boga. Ach, jakże wszystkie troski wydadzą jej się małymi w porównaniu z nagrodą za nie!
ROZMYŚLANIE
o sądzie szczegółowym
1. Rozważam to, w co się obróci ciało moje po śmierci... w trupa, cuchnącą zgniliznę. Lecz ponieważ jest śmiertelne, niewiele na tym zależy, jaki będzie jego koniec. Tu chodzi o moją duszę, o tę duszę, której los pociąga za sobą los ciała na wieki. Dusza więc moja, zaledwie rozłączona z ciałem, stanie przed trybunałem Boga, niegdyś mego Ojca a teraz Sędziego... i jakiego Sędziego?... Sędziego wszystkowiedzącego: nie ma grzechu ani tajemnicy jakkolwiek ukrytej, której by nie znał; Sędziego nieskończenie sprawiedliwego: żaden grzech nieodpokutowany na ziemi nie zostanie bez kary.
Niestety! jakiż rachunek zdać mi przyjdzie? – Będzież moim udziałem wieczność szczęśliwa, czy piekło na wieki? Niebo jest dla sprawiedliwych, piekło dla grzeszników. Czymże jestem? Dowiem się o tym od najwyższego Sędziego, a po Jego wyroku moje szczęście lub nieszczęście będzie niezmienne. Jeżeli jestem sprawiedliwym, będę miał tryumf, jaki wielu świętych widziało w pobożnych zachwyceniach: dusza biednego Łazarza pokorna i upokorzona – Łazarza, który umarł jak wyrzutek społeczeństwa, lecz którego czyny Pan Jezus pochwalił, ta dusza unosi się do mieszkania chwały w towarzystwie aniołów, którzy śpiewają: "Dobry i wierny sługo, wejdź do przybytku Pana swego! (1) gdzie mamy rozkaz wprowadzić cię". Euge, serve bone! O losie szczęśliwy! Cóż bym dał wtenczas za to, żebyś się stał moim udziałem! O jakże będę zadowolony, żem żył w upokorzeniu, zapomnieniu, żem wszystkie opuścił dobra, zaszczyty, przyjemny pobyt, żem się oddał na służbę Bogu, żem ustawicznie pokutował za grzechy, żem sam sobą pogardzał i lubował się w pogardzie.
Inny los, inny widok. Szczęśliwy tego świata, bogacz umarły w niepokucie, usłyszał także wyrok swój na sądzie Jezusa Chrystusa. Natychmiast dusza jego porwana przez zgraję szatanów, którzy ją znieważają na wyścigi. Otoczona kłębami pożerających płomieni, wpada do piekła na wieki. Duszo nieszczęśliwa, która czujesz w tej samej chwili całą doniosłość wiecznej męczarni! Cóż bym myślał, gdybym był tą duszą, lub gdybym był na jej miejscu, jak na to tyle razy zasłużyłem? Jakież byłyby moje żale, moje pragnienie powrotu na ziemię choćby w warunkach najprzykrzejszych, najuciążliwszych, najbardziej poniżających! Wszystko to jak ja, myśli dusza tego bogacza potępieńca. Lecz wieczność zaczęła się już dla niej, nie ma już dla niej powrotu. Ach Panie, z pomocą, jaką najwięksi grzesznicy otrzymują od Twego miłosierdzia, chcę od tej chwili zacząć inne życie, będę sądził sam siebie surowo, ważył wszystkie moje uczynki, aby nie ściągnęły na mnie Twego gniewu i potępienia.
2. Jezus Chrystus zaczyna sąd duszy od wyliczenia dobrodziejstw, jakimi ją obsypał i użytku, jaki z nich uczyniła. Mówi do niej: "Przed wieki myślałem o tobie; między milionami wybrałem cię, aby cię wyprowadzić z nicości; utrzymywałem cię przy życiu; rozumem, pamięcią i wolą wyróżniłem cię z pomiędzy wszystkich istot zamieszkujących ziemię; użyczyłem ci większych łask, niż wielu innym duszom; aby cię zbawić, stałem się człowiekiem: płakałem, pracowałem, cierpiałem nędzę, głód, upokorzenie, i mękę krzyżową dla ciebie poniosłem. Cóż mogłem nadto uczynić? Czekałem na ciebie cierpliwie i litościwie; błagałem cię, abyś się ze mną pojednał; żądałem twojej przyjaźni; ofiarowałem ci moją łaskę jako zadatek szczęścia. Odpowiedz mi teraz i sam powiedz jak tych darów użyłeś". Niestety! cóż odpowiedzieć? Lecz szatani zaczynają mówić: "Ta dusza jest nasza, sprawiedliwy Sędzio! Znamy wszystkie jej grzechy jawne i skryte. Wiemy, że zgrzeszyła tyle razy i tyloma sposobami w ten dzień, w tym miejscu, w tym spotkaniu. Żołądek był bogiem jej, pycha celem jej życia, namiętność jej żywiołem. Pogardzała Twymi natchnieniami; niewdzięcznością odpłacała za łaski; napomnienia Twoje przykrzyły się jej. Sędzio sprawiedliwy! niegodziwości tej duszy krwią Twoją odkupionej doszły do najwyższego stopnia i zdają się szydzić z Twego miłosierdzia. Pomścij się na koniec. Za jeden grzech tylko piekło na wieki stało się naszym udziałem, a ona ich popełniła wiele i najrozmaitszych. Zawsze nam służyła; a więc do nas należy".
Z jakimże strachem, z jakim przerażeniem oczekuje dusza swego wyroku. Pytam się sam siebie w jakim stanie chciałbym się znaleźć w tej straszliwej chwili? Czyż nie radbym był wówczas, gdybym w ciągu życia cośkolwiek dla chwały Bożej uczynił. Jeżeliby mi w oczekiwaniu ostatecznego wyroku pozwolono wówczas powrócić na ten świat, o jakżebym się na nim inaczej sprawował! Jakżebym wszystko nie wedle pojęć i zasad świata, lecz na wagę wieczności, na wagę sprawiedliwości rozważał! Jakżebym wtenczas wszystkie moje intencje i czyny do Boga stosował! Jakżebym pokutował za przeszłość, jakież skarby zasług usiłowałbym zgromadzić na przyszłość! O jakimże uczuciem wdzięczności serce moje było by przejęte za tę szczególną łaskę; oddałbym, poświęciłbym Bogu wraz z sobą i wszystko co do mnie należy: moje dostatki, moje zdrowie i życie całe. Gdyby wówczas przyszło mi wybrać między chwałą Boga a moim zadowoleniem, Jego służbą a moim interesem; jakżebym chętnie oddawał we wszystkim Bogu pierwszeństwo, na jakie zasługuje Jego najwyższa istność i najwyższe dla mnie miłosierdzie. Ach ulitował się nade mną jakkolwiek byłem występny, przebaczył mi! Tym przypomnieniem starałbym się pokonać wstręt do zwalczenia mych skłonności i wszelkie przeszkody, jakie bym napotkał na drodze mego udoskonalenia. Ta myśl wszystko by usunęła, wszystko ułatwiła i sprawiła, że sposobność cierpienia dla Jezusa Chrystusa miałbym sobie za największe szczęście.
3. Lecz czemuż nie miałbym dziś uczynić tego, co bym uczynił w podobnym razie, gdy niezawodną jest rzeczą, że zasłużyłem na piekło i że jedynie z miłosierdzia i dla poprawy zostawiono mnie przy życiu. Gdy dobro i złe, cnota i występek, nagroda i kara, zbawienie i potępienie i teraz w istocie są tym samym, czym mi się okażą na sądzie ostatecznym? Zostawiam to bez odpowiedzi, albo raczej odpowiedź jest zbyt widoczna. Niepodobna, bym się cofnął jeżeli nie zechcę samego siebie uwodzić i iść na oślep aż do straszliwego trybunału, gdzie mię czeka mój Sędzia słusznie zagniewany. Nie, nie chcę opuszczać się w sprawie stanowczej, która przepadnie z pewnością, jeżeli ją odłożę. Duch ciemności i moja własna nikczemność aż nadto łudziły mnie próżnym urojeniem. Nie jutro, lecz dziś zacznę, w tej chwili, zaraz, ach! zaraz o mój Boże. Gdybym był wpierw to uczynił, o ileż bym już postąpił w mym udoskonaleniu, i o ile pewniejszą byłaby sprawa mego zbawienia! Szedłbym już i teraz z większą łatwością drogą sprawiedliwości. Ach! gdybym był wcześniej tak myślał i nie odrzucał natchnień Bożych? Lecz Panie! Ty który posiadasz niewyczerpany skarb miłosierdzia, wspomóż moją nędzę. Ty mówisz, i ja to aż nadto czuję, że nic nie mogę bez Ciebie. Ty nie chcesz zguby mojej, ponieważ tak długo wstrzymywałeś miecz sprawiedliwości Twojej, Boże dobroci; – Oto gotów jestem na wszystko. Rozrządzaj życiem moim wedle woli Twojej świętej, abym z pomocą łaski Twojej bez zwłoki wszedł na drogę prawdy. Aniele stróżu mej duszy! przyszły świadku mój przed trybunałem Sędziego! wspieraj mię twymi radami, abym się kiedyś mógł z ufnością pokazać przed Sędzią i przed tobą. Przenajświętsza Panno Maryjo, wstaw się za mną do Pana Jezusa, aby raczył nauczyć mię, jakim sposobem mam Mu odtąd służyć. A Ty mój Boże, daj mi łaskę ścisłego spełnienia Twej woli aż do ostatniego tchnienia mego.
4. Kto ma wiarę, ten pojąć nie może jak większa część chrześcijan tak spokojną jest na ścisły rachunek, jaki ją czeka po śmierci. Święci, najwięksi święci obawiali się sądu, który następuje po rozłączeniu duszy z ciałem. Czyż mógłbym nie obawiać się, ja, który znam ścisłość tego sądu, ja który popełniłem tyle grzechów i który uczyniłem tak mało dla odpokutowania za nie. Uwagi te wystarczą bez wątpienia, aby mię przejąć bojaźnią na samą myśl o niebezpieczeństwie, na jakie się narażam. O Panie! obym był zawsze żył w tej bojaźni i robił każdą rzecz tak, jak gdybym miał natychmiast zdać Ci z niej ścisły rachunek. Jakże ta myśl będzie mi odtąd podnietą i wędzidłem: wędzidłem, abym się wstrzymywał od złego jakkolwiekby mi się ono małoznaczącym wydawało, podnietą, abym był wiernym w dobrem, choćby mi to największymi przyszło okupić ofiarami. Boże! wspieraj mię łaską Twoją, a składać Ci będę ustawiczne dzięki, żeś mię uwolnił od największego nieszczęścia. Nie oszczędzę niczego, abym nie wpadł w nie znowu. Zdobędę się na wysiłek, żeby wytrwać na drodze cnoty, która jest prawdziwą drogą do szczęścia.
–––––––––––
Zasady mądrości. Przez X. Franciszka de Salazar, Doktora uniwersytetu w Alcala, kapłana Tow. Jez. Podług XV edycji francuskiego tłumaczenia, dokonanego z XIII edycji oryginału, na język polski przełożone. We Lwowie. 1876, ss. 91-101.
Przypisy:
(1) Matth. 25, 21.
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Powrót do spisu treści dzieła ks. Franciszka Salazara SI pt.
ZASADY MĄDROŚCI
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: