ZASADY MĄDROŚCI

 

O. FRANCISZEK DE SALAZAR SI

 

DOKTOR UNIWERSYTETU W ALCALA

 

––––––––

 

II.

 

O ohydnej złości grzechu uważanego w nim samym

 

MODLITWA

 

Duchu Święty, Boże! źródło światła! udziel mi łaskę, abym przypomniał grzechy moje, abym poznał ich liczbę, wielkość, złość i ohydę, abym pojął cały ogrom zniewagi, jaką wyrządziłem Boskiemu majestatowi, abym uczuł najgorętszy żal za wszystkie przewinienia moje, a na przyszłość żył w ustawicznej pokucie i łasce Bożej.

 

ZASADY

 

1. Przypomnijmy sobie, o ile to jest możebne, wszystkie grzechy nasze, jeżeli nie w szczególności jak do spowiedzi, to przynajmniej w ogóle. Jednakże zastanówmy się szczególniej nad tymi, które bardziej obciążają nasze sumienie i zdają się nam być większymi. Żeby sobie to ułatwić, przypomnijmy sobie miejsca, w których żyliśmy, osoby z którymi przybywaliśmy, obowiązki stanu naszego, na koniec przykazania Boskie i kościelne. Tak zastanawiając się nad grzechami naszymi, ujrzymy jakoby trąd okrywający ciało nasze, uczujemy wstyd za nasze nieprawości, wyznamy je pokornie przed Panem i boleć nad nimi będziemy w Jego obecności.

 

2. Jakże okropna jest obrzydliwość grzechu? Już sam zdrowy rozsądek jasno wykazuje, że to, co umysł zaślepia, co niszczy wolę, przygłusza sumienie, przytępia uczucie, i człowieka w bydlę przemienia, co takie za sobą prowadzi następstwa – jest rzeczą najohydniejszą. A cóż dopiero, gdy oświeceni światłem wiary, zważym na piekło, do którego prowadzi, na obrazę Boga tak dobrego, na tę złość, którą w człowieku wyradza i czyni go jakby szatanem? O zaprawdę – jest to rzecz nie tylko ohydna lecz i tak okropna, że przy głębszym zastanowieniu się, niepodobna nie uczuć najżywszego przerażenia.

 

Aby jednak jeszcze bardziej poznać szkaradność grzechu, zróbmy następujące uwagi: Jakże grzechy, które popełniam raziłyby mię w człowieku, którego bym uważał za mądrego, cnotliwego, świętego! Czyż odważyłbym się popełnić te grzechy w obecności ludzi? Jakże mi przykro, gdy się o nich dowiedzą! Jakiż wstyd czuję częstokroć, gdy je trzeba wyznać nawet pod nienaruszalną pieczęcią spowiedzi! Czyż nie zdarza się czasami, że unikam światła z bojaźni, aby nie stało się świadkiem mego grzechu? Wszystko to pokazuje dosyć jasno szkaradność grzechu uważanego w samym sobie. I to czego by mi honor, wstyd naturalny, pomimo najsilniejszej pokusy nie dopuścił uczynić w obecności ludzi, odważam się popełniać w obecności Boga! Ta to uwaga przejmowała najżywszą boleścią króla-proroka, gdy mówił: Tobie samemu zgrzeszyłem i źle przed oczyma Twymi uczyniłem (1).

 

3. Wielkość zniewagi wzrasta w stosunku do godności znieważonej osoby, a niegodności tej, która wyrządziła zniewagę. Otóż, czymże jestem, ja, który popełniłem tyle ciężkich grzechów? Czymże jestem w stosunku do innych ludzi? Czym są ludzie w stosunku do Aniołów? A wszyscy ludzie i Aniołowie razem czym są w stosunku do Boga? Przed Tobą, mówi prorok Izajasz, niczym są; są oni jakby nie byli: Omnes gentes quasi non sint sic sunt coram eo (2). Czymże więc jestem? Czym jestem w tym wszechświecie bez granic? Mniej, że tak powiem, niż nicość; nie podobna mi nawet wyrazić sobie, jak jestem maluczkim wobec Majestatu Bożego. A jednak, Majestat ten śmiałem obrazić!

 

4. Dla tym lepszego zrozumienia wielkości moich grzechów, porównam doskonałości Boga z tym, co w sobie widzę: Jego wszechmocność z moją słabością, Jego wielkość z moim niedołęstwem. Cóż wypływa z tego zestawienia? Jeżeli z jednej strony doskonałości obrażonego Boga są tak nieskończone, a z drugiej nicość moja jest tak wielką, oczywista, że grzechy moje odrzucają mnie od Boga prawie w nieskończoność.

 

5. Jakże ciężko zawiniłem postępowaniem moim! Czemuż gdy grzeszyłem, wszystkie stworzenia nie powstały przeciwko mnie dla pomszczenia zniewagi swego i mego Stwórcy? Jakim sposobem Aniołowie, wykonawcy sprawiedliwości Boskiej, zdołali mię dotychczas obronić przeciwko wściekłości szatanów, którzy mię oczekują z niecierpliwością, jako łup im słusznie przynależny. Jakim sposobem Święci, mieszkańcy nieba nie przestali się zajmować moim nawróceniem, o którym ja sam wcale nie pomyślałem. Dlaczego pioruny niebieskie oszczędziły mnie dotąd? Czemu ziemia nie pochłonęła mnie? Zaprawdę na ukaranie takiego potwora, jakim jestem, jednego piekła za mało!

 

ROZMYŚLANIE

o złości i niegodziwości grzechu uważanego w samym sobie

 

1. Ileż grzechów popełniłem w życiu moim! Jednego byłoby dosyć, abym się przejął zgrozą. Lecz niestety! liczba ich przechodzi liczbę włosów na głowie mojej. Grzechy te utworzyły niezmierny ciężar, który mnie przygniata i z pewnością zepchnie w głąb piekła, jeżeli mi Bóg nie przybędzie na pomoc. Iniquitates meae supergressae sunt caput meum, et sicut onus grave gravatae sunt super me (3). O mój Boże! Ty wiesz lepiej ode mnie, że niepodobna mi samemu wydobyć się z przepaści, w której pogrążony jestem. Bez Ciebie daremnie usiłowałbym uwolnić się od przygniatającego mnie ciężaru, który w coraz większą spycha mnie otchłań i strąci niezawodnie do piekła, jeżeli się nie nawrócę do Ciebie. Potargaj, Panie, potargaj łańcuchy przykuwające mnie do tego ciężaru, abym mógł oddać Ci chwałę, wołając z królem-prorokiem: Dirupisti vincula mea, tibi sacrificabo hostiam laudis (4). – Strudzony życiem w niewoli u najokrutniejszego tyrana, wzdycham za wolnością i chrześcijańskim życiem Twych dzieci. Te uczucia mej duszy, przepełnionej żalem za grzechy, są skutkiem Twego miłosierdzia. Dobroci nieskończona, zmiłuj się nade mną, bo nędza moja także jest nieskończona. Ach, jeżeli kiedy łaska Twoja oswobodzi mnie, wyrzeknę się na zawsze grzechu, gardząc wszystkim, co może dać ten świat zwodniczy i znikomy, którego obłudę i szaleństwo mam w nienawiści.

 

2. Czyż jest człowiek, któryby był nieczułym na dręczące go liczne boleści? Jam od stóp do głów okryty śmiertelnymi ranami; rozum mój, pamięć i serce przez grzech ciężko zranione zostały. Duszo moja, w jakimże okropnym znajdujesz się stanie! na jakież niebezpieczeństwo wystawiona jesteś! Któż wzruszy się moim nieszczęściem, jeżeli ja sam będę na nie nieczułym? Gdybym widział, że ktoś zranił ulubione przeze mnie zwierzę, ulitowałbym się nad nim, a nie mam litości nad duszą moją. O obojętności równająca się śmierci! Mój Boże, wszakże niebezpieczna choroba okazuje najbardziej zdolności lekarza; większą ma doniosłość zagojenie ciężkiej niż lekkiej rany. – O mój Zbawicielu, lekarzu dusz naszych! połóż chwałę Twoją w wyleczeniu mnie. Twoje Boskie rany przedstawiają najpewniejsze lekarstwo na nędzę nie tylko taka jak moja, ale daleko większą, jeżeli to być może. Niech jedna kropla krwi Twojej przenajświętszej spadnie na moje rany, a stanę się bielszym od śniegu: Super nivem dealbabor (5). Ach przeczuwam, szczęście to stanie się moim udziałem, boś Ty Panie niezrównanie dobry i miłosierny, i każdy kto Ciebie usilnie prosi, może być pewnym, że zostanie wysłuchanym. Czyżby tylko moja prośba była odrzuconą? Ach, uzdrów mnie Panie! zbaw mnie! ratuj mnie!

 

3. Zniewaga staje się tym większą, im godniejszą jest osoba, której wyrządzono zniewagę. Najwyższe dobro! Panie, któregom obraził, jakże szkaradny jest mój występek! – Aby to zrozumieć, chcę choć w części wyobrazić sobie doskonałość i wielkość Twoją najwyższą. Choćbym dał tym przymiotom rozmiary, jakie tylko umysł nasz objąć może; choćbym je spotęgował miliony razy tyle, ile atomów znajduje się w powietrzu, liści na drzewach, kropel wody w morzu, wszystko to niczym jest w porównaniu z wielkością i dobrocią Boga. Wyobrażenie, jakie o nich mieć mogą ludzie na ziemi, Święci i Aniołowie w niebie, jest nieskończenie niższe od rzeczywistości. I tę oto wielkość, tę dobroć obraziłem, obraziłem tyle razy i w tak rozliczny sposób! Co za nikczemność, jakie zaślepienie, jakie zuchwalstwo! O mój Stwórco! Boże nieskończenie dobry! jakże byłbym szczęśliwy, gdybym nie miał sobie do wyrzucenia obrazy Twojej! Myśl ta, że znieważyłem Ciebie, dobroci najwyższa, powinna by mnie przejąć większym smutkiem niż bojaźń piekła i żal z utraty nieba. Jakżeby taki smutek podobał się Tobie! Daj mi go Panie, bo on uczyni mnie miłym w oczach Twoich. Wiesz o tym, że bez Twojej pomocy mieć go nie mogę; proszę Cię zatem o niego w imię Twe własne, dobroci nieskończona! Niech odtąd, ożywiony rozpamiętywaniem tej dobroci, bardziej niż piekła obawiam się grzechu, którego ono jest następstwem.

 

4. Nędzna istota, odważyłem się znieważyć Stwórcę nieba i ziemi! Gdzież nie dosięgło moje zuchwalstwo, a z drugiej strony, mój Boże! jakże niezmierzoną była cierpliwość Twoja! Ty sam to najlepiej ocenisz. Mały robaczek powstałem przeciw Wszechmocnemu. O Panie! przed którego tronem upadają w pokorze niezliczone zastępy Aniołów, Archaniołów, Serafinów, Świętych, śpiewając bezustannie: Święty, Święty, Święty, na wiek wieków Święty! Cóż ja z mej strony robię? jak się przykładam do tej chwały Twojej?... Obrażam Ciebie, uwłaczam Ci, najwyższemu Bogu, ja nikczemny grzesznik! Aniołowie niebiescy, jakkolwiek oburzeni jesteście na mnie, który znieważyłem Boga, zwracam się jednak do was, prosząc o wstawienie się wasze. Wy pragniecie wszystkiego, czego Bóg pragnie, a On pragnie mego nawrócenia. Proścież o nie duchy czyste, proście dla powiększenia chwały Boga, dla nowej radości, jaką pokuta moja wam sprawi: Gaudium erit in coelo super uno peccatore poenitentiam agente (6).

 

Ach Panie! obarczony występkami, nie śmiem podnieść oczu ku Tobie. Szukaj pośredników przyjemnych w oczach Twoich, którzy by mi wyjednali łaskę, abym został przyjęty w liczbę sług Twoich. Jednakże Ty, Panie, jesteś Bogiem miłosierdzia! Ty gotów jesteś przebaczyć mi, zapomnieć moje niegodziwości, uważać mnie za jedno z dzieci Twoich. Dobroci Twojej wzywam, o Panie! ona mi wszystko zastąpi. Nie przestanę wzywać jej, dopóki nie udzielisz mi błogosławieństwa Twojego, abym przejął się najgłębszym, najszczerszym i najwytrwalszym żalem za grzechy moje.

 

5. Panie! Ty się brzydzisz grzechem i masz go w nienawiści; to samo powinno mi wystarczyć, abym raczej umarł niż zgrzeszył. Cóż dopiero, gdy wiem, że od Ciebie jedynie zależę, i że gdyby mnie ręka Twoja wszechmocna nie wspierała, nie istniałbym ani chwili. Wszak nie odważyłbym się złorzeczyć człowiekowi, któryby mnie utrzymywał nad brzegiem przepaści; bo wiem, że jeśliby mnie odstąpił, zginąłbym okropną śmiercią. Dosyć, o Panie! żebyś mi odjął życie, a piekło natychmiast stanie się moim udziałem. Ty jednak nie dopuszczasz tego, i to w chwili, gdy znieważam Twoją wszechmocność. Nie dość na tym; Ty mi przebaczasz, a po tym wszystkim ja Ciebie znowu obrażam. Ty mi jeszcze przebaczasz i nie odejmujesz mi opieki Twojej. Jakaż dobroć z Twej strony, jakie miłosierdzie!... jaka z mej strony złość, jaka niewdzięczność! Ach Panie! spraw, abym Cię więcej nie obrażał; nie dopuść, aby mnie spotkało to nieszczęście. Niech raczej umrę pierwej w łasce Twojej. Niech zawsze i wszędzie towarzyszy mi myśl zbawienna, że gdybym Cię obraził, możesz natychmiast odjąć mi życie i pogrążyć mnie w otchłani piekła.

 

6. Och! czemuż żal mój nie dorównywa niegodziwości grzechu! Liczba występków moich przeraża mnie; widzę ich jak wezbrany potok gotowy mnie pochłonąć. Gdzież schronię się przed grożącym mi niebezpieczeństwem. Ach, zaprawdę! nie ma dla mnie bezpieczniejszego schronienia, jak pod krzyżem Odkupiciela mego. O Zbawco mój! jakkolwiek z bojaźnią wielką zbliżam się do Ciebie dla grzechów moich, mam jednak nadzieję, że mnie nie odtrącisz od siebie; bo o ile przerażają mnie poniesione wskutek grzechów moich cierpienia Twoje, o tyle napełniają mnie one nadzieją; bo poniosłeś je z miłości dla mnie, i to z miłości takiej, o jakiej Ty sam tylko możesz nam dać pojęcie. Bo i dlaczegoż dałeś się przybić do krzyża? Czyż nie dlatego, aby nas uwolnić od grzechów naszych? Zaprawdę, Panie, ciężkim grzesznikiem jestem, a jako taki daję Ci sposobność zlania na mnie w całej obfitości skutków cierpień Twoich. Tylko Twoje nieograniczone miłosierdzie może mnie wyleczyć z trądu grzechowego. Powiedz, o Panie! powiedz to słowo życia, słowo zbawienia: Bądź oczyszczony – mundare. Ach, Panie! Ty byś je wymówił niezwłocznie, gdybyś tylko ujrzał we mnie prawdziwe obrzydzenie grzechu, żal serdeczny i mocne postanowienie poprawy.

 

Te warunki, do których przywiązujesz wyleczenie moje, czyż mogę je mieć bez Ciebie? Nie! i to nawet zawdzięczam Twoim cierpieniom, które odnawiałem za każdym grzechem popełnionym. Racz więc, Panie, usposobić mnie, abym stał się godnym łaski Twojej. Modlitwa, którą zanoszę do Ciebie, jest wszystkim, co dla mego nawrócenia uczynić mogę; reszta będzie owocem Twej męki. O mój Jezu! czymże są wszystkie moje usiłowania bez pomocy Twojej? Lecz Ty wszechmocny jesteś; jeden promień łaski Twojej uczyni ze mnie innego człowieka. Czemuż, o Panie! nie mogę bardziej wniknąć w tajniki Twego serca, płonącego gorliwością zbawienia mnie? Serce moje, twardsze i nieczulsze od kamienia, wzruszyłoby się; rozgorzałoby miłością ku Tobie. Mogęż jeszcze służyć grzechowi, wiedząc, co z miłości ku mnie zrobiłeś, aby mnie od niego uwolnić? Tak jest, mam w nienawiści grzech a przynajmniej pragnę go nienawidzić tak, jak tylko nienawidzić można. Daj mi łaskę, abym go tak nienawidził w samej rzeczy. Spojrzyj na mnie okiem miłosierdzia, a nie gniewu. Przebacz mi życie moje przeszłe; proszę Cię w imię Twej męki, w której jedynie nadzieję moją pokładam.

 

7. Panie Boże Majestatu! cóż Cię skłoniło, żeś się poniżył aż do śmierci haniebnej na krzyżu? Odpowiadasz mi, żeś to uczynił dla grzechów moich. Jak to? grzechy moje ukrzyżowały Cię; moje grzechy doprowadziły Cię do ostatecznego poniżenia; dla nich wycierpiałeś straszne katusze; dla nich utraciłeś życie; dla nich......? Czemuż nie obrałem raczej śmierci niż obrazę Twoją? Czemuż nie umieram z bólu, widząc Cię przybitym do krzyża dla moich nieprawości? Ach! grzechy których nienawidzę; grzechy którymi się brzydzę na zawsze!... Przebacz mi je Boże dobroci, bo gotów jestem na wszystko, byle otrzymać Twoje przebaczenie. Ciało ohydne, źródło tylu nieszczęść, poddam cię umartwieniom, których samo wspomnienie dreszczem mię dotąd przejmuje; ukrzyżuję cię; wypowiem walkę twym skłonnościom, twym niecnym żądzom; uważać cię odtąd będę za zdrajcę, za największego nieprzyjaciela mego, jakim rzeczywiście jesteś, i za jakiego winnoś być zawsze uważane; żywić cię będę nie na to, abym zadowolił twe upodobania, lecz dla utrzymania życia; sen, który ci pozostawię, nie będzie dłuższy nad konieczną potrzebę. Nieszczęsny języku, ukrócę twoją chętkę mówienia! Wybujała wyobraźni, nieroztropna pamięci, powściągnę wasze niebezpieczne zapędy! Wszystkie siły ciała i duszy mojej postaram się uczynić poddanymi woli Boga. Ach Panie! utwierdzaj mię w tym zamiarze; bo to cena krwi Twojej; niech wykonywam te postanowienia do końca mego życia. Chociaż z tym wszystkim będzie to tylko słabe zadosyćuczynienie za me przeszłe niegodziwości.

 

8. Kochasz mię Panie i bardzo mię kochasz, kiedy będąc wszechmocnym, Bogiem chwały, niezdolnym do cierpienia i wiecznym, stałeś się śmiertelnym i podległym boleści, aby wycierpieć dla mnie mękę i okropności śmierci. Taka miłość i to dla istoty, która się stała Twym nieprzyjacielem, przechodzi wszystko, co umysł ludzki pojąć może. Tysiąc życia i tysiące serc, gdybym je miał, nie byłoby zanadto dla okazania Ci mojej wdzięczności. Czyż być może, o Zbawco mój, żebyś miał tyle miłości dla mnie? Z życia mego widać, że w to nie wierzę dostatecznie. O duszo moja! czyż może być większe szczęście, jak stać się przedmiotem takiej miłości Boga nieskończonego. Czyż rozmyślam nad tym, czyż o tym przekonany jestem? Tak, lecz cóż za tym idzie? Oto, że powinienem do Niego należeć bez podziału. Niech inni szukają pociechy i chwały w czym im się podoba; Ty jesteś, o mój Panie, całą moją pociechą i chwałą. Pragnę się oderwać od wszystkiego, a żyć w Tobie jedynie. W głębi serca mego słyszę głos Twój: "Synu mój, oddałem ci wszystko, rany moje, zasługi i życie całe moje!". O dobroci nieskończona, tak jest, Ty będąc mym Bogiem, miłujesz mię bez porównania więcej niż sam siebie miłuję. Czyż kiedykolwiek zrobiłem dla siebie to, coś raczył dla mnie uczynić? O jakże wiele spodziewać się od Ciebie mogę w nędzach moich? Z jakąż usilnością winienem się do Ciebie we wszystkich uciekać potrzebach. Ach! odtąd staranie o wszystkich sprawach moich Tobie poruczam; a sam tylko Ciebie szukać, Ciebie posiąść pragnę. Ty będziesz mym szczęściem i pociechą moją. Czy w pracy, czy w spoczynku, w mowie lub milczeniu, w samotności, czy w towarzystwie, spraw, abym nie przestawał wpatrywać się myślą w Ciebie przybitego do krzyża, i rozważać Twoje cierpienia. Cierpienia te mówią mi o Twojej dla mnie miłości. Widzę krew Twoją, płynącą z najświętszej głowy, z rąk, nóg i boku świętego! a krew ta mówi mi o Twojej dla mnie miłości. Słyszę złorzeczenia, zniewagi, lżenia, jakich doświadczyłeś i one mówią mi o Twojej dla mnie miłości. Lecz serce Twoje... O jakże miłość, jaką ono goreje, przechodzi o wiele wszystkie oznaki zewnętrzne. Aż wstyd mi na myśl, że Ci się odpłaciłem niewdzięcznością za wszystko, co niepojęta Twa miłość kazała Ci uczynić dla mego zbawienia. Nie wiem, co się ze mną dzieje. Gubię się w zachwyceniu, gdy mię wzywasz, abym wszedł w tajniki serca Twego i gdy zdajesz się przemawiać do mnie: "Raz tylko umarłem dla ciebie, lecz gdyby dla zgładzenia grzechów twoich potrzeba było umrzeć sto razy, nie zawahałbym się i na to z miłości ku tobie".

 

Ileż Ci winien jestem, o mój Boże, za taką miłość; jakże Ci ją odwzajemnię. Nie dość bowiem kochać Cię zwyczajną, choćby wielką miłością: trzeba Cię kochać największą, nieskończoną. Lecz, że to byłoby niepodobieństwem dla mnie, postanawiam sobie przynajmniej oddać Ci serce me bez podziału. Niestety! nie tylko do dziś dnia nie odpłaciłem Ci się wzajemnością, lecz jeszcze obrażałem Cię, pogardzałem Tobą. Niewdzięczny, godzien największej kary, zasłużyłem na to, aby wszystkie stworzenia powstały przeciw mnie dla pomszczenia Twojej zniewagi. Panie, zgrzeszyłem, u nóg Twoich wyznaję to, zgrzeszyłem. Ach! dałbym chętnie życie, gdyby tego nie było, co było. Boże dobroci, obraziłem Cię, boleję nad tym w głębi serca i duszy mojej. Błagam Cię miłosierny Jezu! zapomnij o przeszłości; odtąd już obrażać Cię nie będę; wyrzekam się samego siebie. Przebacz mi w imię Twej miłości i utrzymuj mię w przysiędze, jaką Ci składam, że Ci na zawsze wiernym pozostanę: Juravi et statui (7).

 

9. O Zbawicielu przybity do krzyża, w głębi serca mego mówisz do mnie milczeniem Twoim: "Ukochałem cię aż do tego stopnia, mój synu, a ty jakżeś względem mnie postąpił? Postępowałeś ze mną jak nieprzyjaciel z nieprzyjacielem. Cóż złego uczyniłem ci? Wylałem dla ciebie do ostatniej kropli krew moją; dla ciebie poniosłem najstraszniejsze męczarnie; dla ciebie byłem przygnębiony, nasycony zelżywością. Czyż to nie wzrusza, nie napełnia żalem twego serca, gdy widzisz mię tak umęczonym, okrytym ranami i z sił opadłym dla ciebie? Nie uskarżam się na cierpienie moje, gdyż sam je podjąłem; lecz skarżę się na nieczułość twoją. Jeżeli takim wysiłkiem miłości nie pozyskałem twego serca, cóż mi czynić pozostaje, abyś przestał mnie znieważać, a zaczął miłować?".

 

O mój Boże! słowa Twoje to strzały, które przeszywają moje serce. Nie wiem, ani jak Ci dziękować, ani jak się wywzajemnić, ani wiem, co odpowiedzieć na najczulsze wyrazy Twoje. Tak jest, Panie, Ty mię kochasz nieskończenie, a ja powinienem starać się ukochać Cię podobną miłością. Daj mi ją, proszę Cię. Niewiele mogę, lecz niech przynajmniej nie opuszczam tego, co mogę i niech Cię kocham bez podziału. Miłość moja może być tylko bardzo ograniczona, niech jej dopełnia pragnienie kochania Cię coraz bardziej. Niech przynajmniej na koniec nie dzielę serca mego między Ciebie i stworzenie. Niech wszystko będzie dla Ciebie, bo wszystko jest Twoje, bo wszystko, co mam, dałeś mi Panie. Od tej chwili wyrzekam się bogactw, przyjemności i rozkoszy światowych, aby Ciebie jedynie miłować. Od tej chwili wyrzekam się samego siebie; a oddaję się w całości Tobie i postanawiam siebie samego kochać tylko dla miłości Twojej. Oczy moje, będziecie mi odtąd służyły do oglądania tylko tego, co mię może pociągnąć ku miłości Boga mego. Mój język, Panie, nie należy już do mnie, poświęcam go Tobie, aby nie wymówił ani jednego słowa bez woli Twojej. Ręce moje będą odtąd używane jedynie do dzieł Tobie przyjemnych. Nogi pójdą tylko tam, gdzie mię wzywa wola Twoja. Umysł, pamięć i serce będą się jedynie Tobą zajmowały. Nie dla siebie, ale dla Boga żyć będę. On niech żyje, niech panuje we mnie. Nie należę już do siebie, lecz do Ciebie, mój Boże i Panie. Co chcesz ze mną uczynić? Mów Panie, słucha sługa Twój. Rozrządzaj mną, jak garncarz rozrządza gliną. Jeżeli Ci się podoba, abym całe me życie cierpiał upokorzenia, zapomnienie, pogardę; gotowym mię znajdziesz. Jeżeli pragniesz, abym znosił cierpienia, z radością poddaję się woli Twojej. Pragnę tylko tego, abym przejęty był miłością ku Tobie, Boże mój, pociecho moja, radości i szczęście moje jedyne!

 

–––––––––––

 

 

Zasady mądrości. Przez X. Franciszka de Salazar, Doktora uniwersytetu w Alcala, kapłana Tow. Jez. Podług XV edycji francuskiego tłumaczenia, dokonanego z XIII edycji oryginału, na język polski przełożone. We Lwowie. 1876, ss. 17-34.

 

Przypisy:

(1) Tibi soli peccavi et malum coram te feci (Ps. 50, 6).

 

(2) Isai. 40, 17.

 

(3) Ps. 37, 5. Nieprawości moje przewyższyły głowę moją, a jako brzemię ciężkie obciężały na mnie.

 

(4) Ps. 115, 16-17. Potargałeś pęta moje, Tobie ofiaruję ofiarę chwały.

 

(5) Ps. 50, 9.

 

(6) Luc. 15, 7. Będzie radość w niebie nad jednym grzesznikiem pokutę czyniącym.

 

(7) Juravi et statui custodire judicia justitiae tuae (Ps. 118, 106).

 

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)

Cracovia MMXVIII, Kraków 2018

Powrót do spisu treści dzieła ks. Franciszka Salazara SI pt.
ZASADY MĄDROŚCI

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: