RUSIN

 

MOSKAL I POLAK

 

CZYLI

 

KOŚCIÓŁ UNICKI

 

A

 

SCHIZMA

 

––––––––

 

VI.

 

Jawne dowody uroczystego odstąpienia naprzód wielkiej części, a potem całej Rusi od patriarchy carogrodzkiego, a połączenia się z Rzymem w czasie od Synodu Brzeskiego do Synodu Zamojskiego

 

Rusin. Powiedz mi, Bracie Polaku, jak się to stało, żeśmy po dość długim rozdziale na nowo szczerze z Kościołem waszym łacińskim się pogodzili i Papieża w Rzymie Głową naszego Kościoła uroczyście uznali?

 

Polak. Chętnie ci to opowiem, bo to jedna z najpiękniejszych chwil w historii waszego Kościoła. Było to około roku Pańskiego 1590-go, gdy wypędzony przez Turków patriarcha carogrodzki, Jeremiasz, przybył na Ruś, a stąd do Moskwy, żebrząc wszędzie pieniędzy u Władyków, aby sobie okupić powrót na stolicę patriarchalną, z której go wypędzono. Metropolitą kijowskim był wtenczas Michał Rahoza. Ponieważ Michał nie chciał mu tyle pieniędzy dać, ile patriarcha wypędzony żądał, więc groził mu tenże, że go z godności złoży. Na te pogróżki zwołał metropolita Michał Władyków ruskich do Brześcia na Synod r. 1590, aby się z nimi naradzić, co zrobić?

 

Na Synodzie postanowiono wznowić Unię Florencką, złączyć się z Kościołem rzymskim i zerwać z patriarchami konstantynopolitańskimi, więcej dbającymi o pieniądze ruskie, jak o cerkiew ruską. Potrzeba jednak było przygotować do tego ważnego aktu ludzi świeckich. Więc przybrał sobie metropolita znakomitego Władykę, Hipacego Pocieja i z nim objeżdżał znaczniejszych panów i szlachtę; z tymi i z niższym duchowieństwem odbywał zjazdy w Lublinie i we Lwowie. Wszyscy całym sercem oświadczyli się za odłączeniem się od zdzierców i schizmatyków, patriarchów konstantynopolitańskich, i za uznaniem Głową Kościoła ruskiego następcy Piotra św., Papieża w Rzymie. Największy Pan na Rusi i najszczodrobliwszy dobrodziej Kościoła ruskiego, książę Ostrogski Konstantyn, nie mniej szczerze sprawę Unii popierał. Gdy się o tym dowiedział patriarcha Jeremiasz, który tymczasem za pieniądze stolicę patriarszą odzyskał, rozesłał listy na całą Ruś i zakazał Michała Rahozy za metropolitę uważać. Lecz nie dbali o ten zakaz Biskupi ruscy, i przeciwnie prosili metropolitę, aby dla potwierdzenia tego, co na ostatnim Synodzie postanowiono, nowy Synod zwołał.

 

Stało się to r. 1594. Oprócz Władyków ruskich przybyli na ten Synod Biskupi łacińscy, przysłani przez polskiego króla, Zygmunta III, i spisali taki sam akt Unii, jak na Soborze Florenckim; zobowiązali się we wszystkich diecezjach ruskich wprowadzić ją, i wyjednawszy u króla Zygmunta III równe prawa dla duchowieństwa ruskiego z duchowieństwem łacińskim, wysłali dwóch najświętobliwszych i najuczeńszych Władykow: Hipacego Pocieja, włodzimirskiego i Terleckiego, łuckiego do Rzymu, do Papieża Klemensa VIII. Ojciec Święty bardzo ich mile i uroczyście w kościele św. Piotra przyjął. Złożyli tu publicznie w imieniu całego Kościoła ruskiego wyznanie wiary i przysięgę na zjednoczenie się z Kościołem rzymskim katolickim i na zupełne posłuszeństwo Ojcu Świętemu. Ojciec Święty wydał osobny List Pasterski do Kościoła ruskiego, w którym wypowiedział wielką radość ze zjednoczenia się Rusi z Kościołem rzymskim, Matką wszystkich kościołów; zatwierdził Liturgię ruską i obrządki wszystkie Kościoła ruskiego na wieczne czasy, i wreszcie polecił dla dopełnienia Unii zwołać jeszcze jeden Synod.

 

Metropolita zwołał ten Synod po powrocie Władyków z Rzymu r. 1596 do Brześcia; wszyscy Biskupi ruscy, z wyjątkiem dwóch: Bałabana, biskupa lwowskiego i Kopysteńskiego, Biskupa przemyskiego, zjechali się nań i jeszcze raz przystąpienie do Unii podpisali. Oto w taki sposób: Bracie Rusinie, pojednaliście się na nowo z nami łacinnikami.

 

Moskal. Najmocniej przeczę twemu opowiadaniu o Unii Brzeskiej! Unia Brzeska, nie z dobrej woli Rusinów, jak ty opowiadasz, lecz przez wasze intrygi łacińskie i jezuickie się dokonała, i dlatego znaczna część Rusi jej nie przyjęła, a myśmy ją potępili.

 

Polak. Mylisz się, Panie Moskalu! Jeżeli gdzie była intryga, to po tej stronie, której ty bronisz, i zaraz to wykażę. Kiedy już wszyscy Biskupi i Panowie ruscy wraz z niższym duchowieństwem i ludem umówili się, jak to wyżej powiedziałem, żeby dla dobra duszy swojej uznać Głową ruskiego Kościoła Papieża, Patriarchę Rzymskiego, którego Chrystus Pan Pasterzem najwyższym całego Kościoła uczynił, tedy przybył na Ruś, na dwór wspomnianego już księcia Konstantego Ostrogskiego jakiś podejrzany ksiądz grecki, włóczęga i buntownik, nazwiskiem Nicefor. Ten tak obałamucił nie tylko księcia Ostrogskiego, urażonego już trochę na Biskupów ruskich, że jego nie wzięli do poselstwa do Rzymu, lecz także Biskupów Bałabana ze Lwowa i Kopysteńskiego z Przemyśla, że woleli się nawet z heretykami nie wyznającymi Bóstwa Chrystusa Pana, aniżeli ze swymi Braćmi do Unii przechodzącymi połączyć. Odbyli więc fałszywe zborzysko w Brześciu przeciw prawdziwemu Synodowi Brzeskiemu, potępiając to, za czym dawniej sami byli.

 

Rusin. A więc Unia w Brześciu do skutku nie przyszła?

 

Polak. Przyszła do skutku, ale nie zupełnie. Daleko większa część ludu ruskiego, tj. dwie trzecie Rusinów, i wszyscy Biskupi z wyjątkiem dwóch wspomnianych przystali do Unii Brzeskiej, a mniejsza część, tj. jedna trzecia, połączyła się z odszczepieńcami, którzy od tego czasu, dopóki książęta Ostrogscy trwali w schizmie, złośliwymi pismami lud poczciwy przeciw Unii burzyli, a gdy książęta Ostrogscy uznali swój błąd i od odszczepieńców się odwrócili, spiknęli się z kozakami na Zaporożu, i razem z nimi pod dowództwem Nalewajki Unitów niepokoili, prześladowali i tępili.

 

Rusin. Czy w rzeczy samej tak niegodziwymi się pokazali schizmatycy dla naszej cerkwi?

 

Polak. Nie tylko najszczerszą jest prawdą to, co ci bracie Rusinie o schizmatykach powiedziałem, ale za mało ci o nich powiedziałem. Gdy schizmatycy widzieli, że po śmierci metropolity Rahozy jeszcze gorliwszy metropolita, Hipacy Pociej, ten sam, który do Rzymu w deputacji jeździł, aby Papieżowi oświadczyć uległość Kościoła ruskiego względem Stolicy Apostolskiej, metropolitalną stolicę objął i usilnie nad wzmocnieniem Unii pracował: przekupili jednego mieszczanina wileńskiego, który na metropolitę w czasie procesji publicznej napadł i dwa palce u ręki mu uciął. Później za następnego wielkiego metropolity Weljamina Rutskiego przybył nowy Grek, szpieg turecki, nazwiskiem Teofan, udający patriarchę jerozolimskiego, do Ławry Pieczarskiej pod Kijowem, i chociaż podobno sam nie był ani Biskupem, ani nawet księdzem, za pieniądze święcił Biskupów schizmatyków, przeznaczając im nieprawnie te stolice Biskupie, które przez unickich ruskich Biskupów zajęte były. Nieważne to więc były święcenia, a jednak wyświęceni przez oszusta Greka tak występowali, jakby byli prawymi Biskupami, i rozszedłszy się po diecezjach ruskich, wichrzyli przeciw prawowitym unickim Biskupom. Między tymi wichrzycielami dwóch szczególnie się odznaczyło: Job Borecki, wyświęcony na metropolitę kijowskiego i Melecy Smotrycki, przeznaczony na Arcybiskupa połockiego. Melecy Smotrycki, człowiek uczony, liczne pisma przeciw cerkwi unickiej ogłaszał i bardzo jej zaszkodził. Prawowitym pasterzem Arcybiskupstwa połockiego był pod on czas św. Jozafat Kuncewicz, dla wielkiej gorliwości w nawracaniu dusz do prawdziwej cerkwi i w nawracaniu grzeszników do Boga zwany duszochwytem. Św. Jozafat widząc tak niebezpiecznego wilka w owczarni swojej, jak był Melecy Smotrycki, podwoił gorliwość pasterską i objeżdżając diecezję, zachęcał lud do wytrwałości w prawdziwej wierze.

 

Gdy przyjechał do Witebska, został przez schizmatyków podburzonych przez Melecego Smotryckiego napadnięty i okrutnie zamordowany r. 1623. Ciało jego potem mordercy wlekli po ulicach miasta i wreszcie w rzekę Dźwinę je wrzucili. W tej samej chwili, kiedy św. Jozafat został zamordowany, dziecko jedno w Połocku śmierć jego męczeńską oznajmiło, a światłość wielka okazała się niebawem nad tym miejscem rzeki, gdzie ciało jego święte zatopione było. Wydobyto je z rzeki i przeniesiono w uroczystej procesji do Połocka.

 

W archikatedralnym kościele połockim spoczywało aż do r. 1705, w którym roku przeniesione zostało do Biały Radziwiłłowskiej, z obawy przed Moskalami, którzy od dawna czyhali na nie i wykraść je chcieli. Papież Urban VIII za staraniem Biskupów unickich Jozafata między "Błogosławionych" policzył, a teraźniejszy Papież Pius IX przykazał całemu, a zwłaszcza ruskiemu Kościołowi, czcić go jako "Świętego Męczennika", który za wiarę świętą krew niewinną przelał.

 

Moskal. Piękny mi Święty, ten wasz Jozafat, który wielu okrucieństw dopuściwszy się, ażeby od prawosławnej cerkwi spokojnych ludzi oderwać do łacińskiej Unii, słusznie zamordowany został.

 

Polak. Bluźnisz przeciw Świętemu, Panie Moskalu! Po waszej to stronie spełniały się zawsze okrucieństwa na Unitach-Rusinach, ale nigdy po Unickiej-Ruskiej. Wiedz przy tym, że nim Kościół nasz kogo za Świętego ogłosi, to pierwej długo i sumiennie zbiera świadectwa od osób najwiarogodniejszych o jego świętości, i nie dosyć mu na tych świadectwach zaprzysiężonych, ale czeka jeszcze cudów za przyczyną Świętego zdziałanych, aby przez te cuda sam Bóg świętość jego potwierdził. Tak też Kościół sobie postąpił, kiedy Jozafata Świętym miał ogłosić.

 

Do największych zaś cudów, które św. Jozafata przyczynie przypisać trzeba, zaliczam ja nawrócenie do Unii ruskiej wielkiej części morderców Świętego i nawrócenie największego wroga Unii, Melecego Smotryckiego. Lecz żeby krótko rzecz ubić i pokazać ci, jak krzywdzisz św. Jozafata, zarzucając mu okrucieństwo, słuchaj, jak sam św. Jozafat w liście do księcia Lwa Sapiehy odpowiada na zarzuty sobie czynione:

 

"Żebym kogo gwałtem na Unię przymuszał, są słowa jego, to się nie pokaże nigdy. Zwykła moja przysięga episkopalna praw moich cerkiewnych, gdy na nią gwałtem następują, przymusza mnie bronić, co jednak skromnie i uważnie czynię, nie odstępując przykładów św. Ambrożego i św. Chryzostoma. Ci Święci na tak wielką krzywdę Bożą patrzeli, na jaką ja tu patrzę w Połocku, gdzie chłopstwo grube, a tak wiele dziatek bez chrztu, wiele dorosłych bez spowiedzi i używania świętych Sakramentów umierało. Było ich wiele, co na żywy Bóg potrzebowali kapłana przy śmierci; buntownicy (schizmatycy) gromili ich z tego i strzegli, aby bez spowiedzi umierali... Schizmatycy biją nas i płaczą; na nas z krzykiem i wrzaskiem wszystkie winy kładą, katolicy niektórzy dla samych wrzasków tłumić nas pomagają itd.".

 

Rusin. Nie ma co się spierać, widzę, że św. Jozafat wielkim był obrońcą Unii. Wspomniałeś coś o tym, że Melecy Smotrycki, największy przeciwnik św. Jozafata i sprawca jego męczeństwa, także w końcu do Unii świętej się nawrócił. Jak się to stało?

 

Polak. Bardzo to, Bracie Rusinie, ciekawa i pouczająca rzecz, bo stąd poznasz, że Bóg miłosierny nad Unią ruską zawsze czuwał i w chwilach największego ucisku pociechy jej dawał. Smotrycki po zabójstwie św. Jozafata poszedł do klasztoru do Dermania; po niejakim czasie, ponieważ obudziły się w nim mocne wątpliwości co do prawdziwości schizmy, do której należał, pojechał do Konstantynopola i do Aleksandrii, aby u patriarchów tych miast mógł wątpliwości swoje rozproszyć i w schizmie więcej się utwierdzić. Lecz inaczej się stało. Nie tylko wątpliwości wspomniane go nie opuściły, lecz owszem wzmogły się i coraz wyraźniej odzywało się w nim przekonanie, że prawda tylko jest w Unii, a fałsz w schizmie.

 

Nie zaraz jednak porzucił schizmę; walczył jeszcze czas niejaki ze sobą w klasztorze Dermańskim, powróciwszy ze swej podróży do Konstantynopola i Aleksandrii i dopiero, gdy Metropolita Weljamin Rutski, "ów Atanazy ruski i filar Kościoła ruskiego", jak go Papież Urban VIII nazywał, zaprosił na Synod do Lwowa r. 1629 unickie i schizmatyckie duchowieństwo dla wzajemnego porozumienia i pojednania się schizmatyków i Unitów, dopiero wtedy nadeszła chwila, w której jego nawrócenie dojrzało.

 

Niewielu schizmatyków usłuchało głosu metropolity, ale między tymi niewielu był Melecy Smotrycki. Starczył on za wielu. Melecy przystąpił teraz otwarcie do Unii i przykładem swoim wielu schizmatyków, w dobrej wierze dotąd błądzących, pociągnął za sobą do Unii.

 

Nadto, jak dawniej słowem i pismami walczył przeciw Unii, tak teraz kilka pism wielkiej wagi ogłosił, którymi i dawniejsze swoje pisma schizmatyckie zbijał i kłamstwo schizmy jawnie i przekonywająco wykrył. Pisma te są: Apologia, tj. obrona Unii świętej, Parenesis, tj. zachęta do Bractwa Świętego Ducha w Wilnie, aby się do Unii nawróciło, i Katechizm.

 

Do tych pism, jeśli je dostaniesz do ręki, Bracie Rusinie, zajrzyj i uważnie je odczytaj, a przekonasz się, jakimi kłamcami są schizmatycy, i że nie ma gdzie indziej prawdy i zbawienia, jeno w Unii.

 

Choć niełatwo ci będzie dostać te pisma, bo schizma tępiła je, gdziekolwiek je napotkała, wiedząc, jak potężnym były młotem, gruchocącym jej fałsze.

 

Rusin. Pozwól, Bracie Polaku, że ci się jeszcze zapytam, kiedy tak dobrze znasz dawne dzieje naszego Kościoła, czy po Synodzie Lwowskim aż do rozbioru Polski już wcale schizmy na Rusi nie było?

 

Polak. Niestety, Bracie Rusinie, ludzie źli i przewrotni zaślepiali się na najoczywistszą prawdę, i ci to nie dopuścili zupełnej jedności wszystkich przodków twoich z Kościołem rzymskim, z którym, gdy kto nie trzyma, nie jest w prawdziwym Chrystusa Pana Kościele.

 

Diecezja lwowska i przemyska i wielka część diecezji kijowskiej, gdzie wichrzył Job Borecki, fałszywy metropolita, wyświęcony przez Greka Teofana, pozostały w oderwaniu od Kościoła rzymskiego. W tym oderwaniu utwierdził je jeszcze król Władysław IV, uznając biskupów tych diecezji na równi z Biskupami Unickimi i pozwalając na założenie akademii schizmatyckiej w Kijowie przez następcę Joba Boreckiego, tj. przez Mohyłę, mianującego się metropolitą ruskim.

 

Wreszcie połączyli się schizmatycy z Kozakami zaporoskimi, których Moskale przeciw Unii i Polsce podżegali i krwawe wojny długie lata prowadząc, Unitów gnębili i schizmę gwałtem im narzucali. Nie wyszło to jednak w końcu na dobre schizmatykom. Gwałty i okrucieństwa przez nich przez wiele lat na Unitach popełniane, otworzyły wreszcie poczciwszym między nimi oczy i około r. 1700-go, ogólnie zaczęli wracać do Unii. To było powodem, że ówczesny metropolita ruski, Lew Kiszka, zwołał w porozumieniu ze Stolicą Apostolską r. 1720-go Synod do Zamościa. Poseł papieski przy dworze polskim prezydował na Synodzie Zamojskim.

 

Odszczepieni dotąd Rusini wspomnianych powyżej diecezji odszczepieństwo swoje porzucili i dobrowolnie z resztą Braci swych się połączyli. Czego więc nie zdołał przeprowadzić Synod Brzeski r. 1596-go, tego dokonał w zupełności Synod Zamojski. Po Synodzie Brzeskim jedna trzecia część Rusinów przez intrygi niegodziwych Greków i wskutek dumy obrażonej księcia Konstantego Ostrogskiego pozostała w odszczepieństwie z nieocenioną szkodą całej Rusi; po Synodzie Zamojskim cała Ruś, o ile pod panowaniem polskim się znajdowała, stanowczo zerwała ze schizmą i z patriarchami konstantynopolitańskimi i połączyła się z patriarchą rzymskim, Papieżem, Głową reszty patriarchów i całego Kościoła.

 

Moskal. Bardzo niewinnie podług twego opowiadania, przedstawia się Synod Zamojski; ależ to on był powodem, że rząd nasz rosyjski, czyli, jak wy łacinnicy go zowiecie, moskiewski, musiał po zaborze całej Rusi oczyszczać obrządek ruski ze zwyczajów łacińskich, które Synod Zamojski Kościołowi ruskiemu narzucił, a których Kościół ruski nigdy dawniej nie znał. Co mówię, jeszcze dotychczas nie zdołał opiekuńczy nasz Rząd wyrzucić z Kościoła ruskiego wszystkiej łacińszczyzny, biorącej początek na Synodzie Zamojskim. Wy to nazywacie przeciąganiem Kościoła unickiego na schizmę, a w rzeczy samej nie jest to nic innego, jak już wyżej powiedziałem, jeno oczyszczeniem Kościoła ruskiego z obrzędów i zwyczajów łacińskich. Dlatego my Synodu Zamojskiego nie uznajemy, i żaden prawy Rusin uznawać go nie powinien.

 

Polak. Hola, Panie Moskalu, za wiele sobie pozwalasz, abym ci to mógł przepuścić! Przekręcasz rzeczy i ubliżasz Synodowi Zamojskiemu. Możesz go sam, jako schizmatyk, nie uznawać i być niełaskawym na niego, dlatego że wszystkie dawne schizmatyckie intrygi na Rusi przezeń wniwecz obrócone zostały; ale wara ci co do jego powagi dla Rusina-Unity! Synod był najprawniej zwołany przez prawowitego Metropolitę. Wszyscy Władykowie w nim udział brali. Nadto, dla nadania większej powagi postanowieniom dekretów jego, prezydował na Synodzie w imieniu papieża poseł papieski! Cokolwiek na synodzie postanowionym zostało, wypłynęło ze wspólnej narady Biskupów Ruskich, Unickich, na synodzie obecnych. Jakim więc prawem chcesz naruszać powagę Soboru Zamojskiego? Ciekawy jestem, jaki inny sobór ruski do większej powagi ma prawo, jak Sobór Zamojski? Pewno byś, Panie Moskalu, ani jednego nie mógł podać, na którym taka jednomyślność Biskupów panowała, jak na Soborze Zamojskim! Czy może wasz nieustający Synod Prawosławny Petersburski, w którym generałowie rozkazują, a podług którego ukazów Cerkiew ruską szpecicie, większą ma powagę nad Synod Zamojski? Ale tobie się nie podoba, że tak wiele postanowień stanęło na Synodzie Zamojskim, które przypominają niektóre zwyczaje Kościoła łacińskiego, i które się bardzo przyczyniły do wzmocnienia jedności jednego Kościoła z drugim. Cóż dziwnego, że Kościół ruski na Synodzie Zamojskim przejął niejeden zwyczaj kościelny łacińskiego Kościoła i u siebie go zaprowadził? Przecież cokolwiek gdzie dobrego zobaczymy, chociażby u największego naszego nieprzyjaciela, godzi się w tym dobrym nawet nieprzyjaciela naśladować; a cóż dopiero jeśli to spostrzeżemy u naszego przyjaciela.

 

Kościół Rzymski a Kościół Unicki, to dzieci jednej Matki, tylko różnym językiem mówiące i chwalące Boga; zupełnie więc słuszną było rzeczą, że gdy Rusini widzieli u swych Braci łacinników niektóre obyczaje, służące do podniesienia nabożeństwa i do rozbudzenia pobożności między ludem wiernym, to u siebie je zaprowadzili, bez szkody słowiańskiego obrzędu, który w zupełności nienaruszony pozostał. Wyście gorszą rzecz, Panie Moskalu, u siebie zrobili, boście w połowie siedemnastego wieku za waszego moskiewskiego patriarchy Nikona starodawną liturgię zupełnie zmienili, a teraz chcielibyście w świat wmówić, że wasza liturgia jest pierwotną liturgią grecko-słowiańską i usiłujecie, okłamując świat, Rusinów, Unitów do tej waszej zmienionej liturgii przymusić! Synod Zamojski, Panie Moskalu, tego nie zrobił. On liturgii starożytnej nie zmienił; lecz przekonawszy się, żyjąc w sąsiedztwie z łacinnikami, jak codzienna cicha Msza ducha pobożnego podnosi, zaprowadził, oprócz uroczystej, codzienną cichą liturgię; po wtóre, aby lud wiedział, co się w Najświętszej chwili w liturgii dzieje, kazał carskie wrota na konsekrację otwierać, Najświętszy Sakrament Ołtarza w cyboriach z uszanowaniem przechowywać i częściej go zmieniać, nie raz w rok, jak wy schizmatycy czynicie, którzy większe uszanowanie okazujecie obrazom, aniżeli Panu Bogu w Najświętszym Sakramencie; zaprowadził dzwonki przy liturgii, aby nawet najprostszego i najnieoświeceńszego człowieka zwrócić uwagę na najważniejsze części liturgii; zaprowadził organy po cerkwiach, nie tylko ze względu na większą okazałość nabożeństwa, ale ze względu na ubóstwo wielu cerkwi, które nie były w stanie odpowiedniej liczby śpiewaków do służby Bożej utrzymywać; pozwolił, ażeby nie siedmiu księży, ale jeden ksiądz Sakrament ostatniego olejem świętym namaszczenia sprawował, i to znowu nie w innym celu, jeno żeby ułatwić sprawowanie tego świętego Sakramentu, bo łatwiej przecież o jednego, jak o siedmiu naraz księży, i inne tym podobne zwyczaje do Kościoła ruskiego Synod Zamojski wprowadził z widoczną korzyścią, nie zaś ze szkodą Kościoła i ludu ruskiego.

 

Kto teraz te zwyczaje z Kościoła ruskiego usuwa, ten nie jest przyjacielem cerkwi ruskiej i ludu ruskiego, lecz przeciwnie wrogiem cerkwi i wilkiem drapieżnym w cerkwi, i nie na korzyść cerkwi, lecz na korzyść schizmy moskiewskiej pracuje. Już to samo powinno ci, Bracie Rusinie, oczy otworzyć na prawdę słów moich, że rząd moskiewski i schizmatycki orderami i pieniędzmi obsypuje tych popów, którzy te zwyczaje, przez Synod Zamojski upowszechnione w cerkwi, z cerkwi ruskiej usuwają. Pewno by rząd schizmatycki nie wynagradzał ich tak sowicie, gdyby w tej ich niegodziwej robocie korzyści wielkiej dla siebie nie widział. Bądź więc ostrożnym i nie ufaj tym popom, którzy ci teraz nowości różne do cerkwi wprowadzają, pod pozorem, że oczyszczają cerkiew ruską! Są to wysłańcy schizmy moskiewskiej, którzy, swą duszę zaprzedawszy za pieniądze, chcieliby także cerkiew twoją schizmie zaprzedać.

 

–––––––––––

 

 

Rusin, Moskal i Polak, czyli Kościół unicki a Schizma. W Poznaniu. 1873, ss. 40-52.

 

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)

Cracovia MMXIV, Kraków 2014

Powrót do spisu treści dzieła pt.

RUSIN, MOSKAL I POLAK, CZYLI KOŚCIÓŁ UNICKI A SCHIZMA

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: