RELIGIA I WYŻSZE WYKSZTAŁCENIE

K. T.

Religia nie sprzeciwia się wyższemu i najwyższemu wykształceniu umysłowemu; wątpić o tej prawdzie może tylko zła wola, lub zarozumiałe głupstwo. Ale wychowanie, choćby najwykwintniejsze, wykształcenie, choćby najstaranniejsze, wiadomości, choćby najbardziej rozległe, czy to specjalne czy encyklopedyczne, jeszcze nie tworzą rękojmi uczciwości i cnoty, owszem służą nieraz, jak wielokrotne doświadczenie uczy, do łatwiejszego wytłumaczenia przed samym sobą postępków, które ogół nazywa nieuczciwymi.

Jakieś, mniej lub więcej własnowolne pojęcia o Bogu, o moralności naturalnej, o honorze, mogą przy braku silniejszych pokus, ustrzec od grubych wykroczeń przeciw prawu kryminalnemu, ale stają się kruchą oporą (a), gdzie pokusy są wielkie, i gdzie jest nadzieja, że zły czyn da się bądź utaić przed światem, bądź pokryć płaszczykiem subtelnie uprzędzionych sofizmatów.

Odkąd mniej zwracam uwagi na świetne rekomendacje i gruntowne fachowe znajomości, (1) aniżeli na to, czy officjalista (b) spełnia pilnie swoje obowiązki religijne, czy modli się, pości, spowiada się, czy patrzy za moralnością podwładnych, nad którymi ma bliżej sobie powierzony dozór, jestem spokojny, bo wiem, że nie trzeba go na każdym kroku szpiegować, bo wiem, że znajdę wszystko w porządku, wyjąwszy małe uchybienia i błędy nieodłączne od słabości ludzkiej.

Ile razy jeszcze za czasów poddaństwa zdarzało się powierzać prostym włościanom worki z tysiącami metalicznych rubli (karbowańców) dla transportowania w strony dalekie, a doszły zawsze w całości, bo znałem pomienionych włościan, jako dobrych katolików, bo byłem przekonany, iż każdy z nich da sobie prędzej rękę uciąć, niżeli wyciągnie ją po cudzą własność.

A tu jak często czyta się lub słyszy, że człowiek intelligentny, z wyższym wykształceniem, mając sobie powierzoną kassę lub pieniądze rządowe, zawiódł położone w nim zaufanie, i został wyrokiem sądu skazany na utratę rangi, orderów, szlachectwa i zesłany gdzieś na mieszkanie do zauralskich guberni. Mało on zapewne myślał o Bogu, rzadko roztrząsał swoje sumienie, za to żył niezawodnie nad skalę, nie szczędził sobie delikatnego pokarmu i napoju, miał wino szampańskie na zawołanie, lożę w operze, krzesło w pierwszym rzędzie na koncercie sławnych mistrzów, przy tym grywał zapamiętale w karty itd.

Drugi zajmując w tym lub owym banku publicznym czy też partykularnym dobrze płatną posadę, nie chciał na niej poprzestać, lecz dnia pewnego zagarnąwszy cichaczem znaczne, nie swoje pieniądze, uciekł z nimi za granicę, zostawując nieraz żonę i dzieci bez sposobu do życia.

Albo młody człowiek, który potrafił zjednać sobie zaufanie pryncypała, otrzymuje z rąk jego summę pieniędzy, aby ją odniósł, gdzie należy; lecz zamiast spełnić wiernie swój obowiązek, znika z pieniędzmi i przepada.

Czyliż te przykłady są rzadkie, czyliż nie dotyczą ludzi z inteligencją i wykształceniem, czyliż nie budzą zadziwienia w osobach, które miały z nimi stosunki mniej lub więcej bliskie, i nigdy się po nich podobnego kroku nie spodziewały?

Gdyby to byli dobrzy katolicy, gdyby spełniali swoje religijne obowiązki należycie, raczej poprzestaliby na suchym kawałku chleba i wypłowiałej sukni, a nie posunęliby się do popełnienia czynu piętnującego ich niezgładzoną hańbą.

Każda zbrodnia odbiera swą zapłatę nie tylko w życiu przyszłym; ale nawet w życiu doczesnym. Kradzież, grabież, rozbój nikogo nie wzbogaciły; przeciwnie wiodą do nędzy fizycznej i moralnej, bo co łatwo przychodzi, jeszcze łatwiej się rozprasza. Bez błogosławieństwa Boskiego nie ma pomyślności, nawet w rzeczach doczesnych, a Bóg złym nie błogosławi. Przysłowie mówi: "jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz, i jakie kto warzy takie pija piwo". Nikt wstąpiwszy na złą drogę nie dojdzie tam, gdzie mieszka pokój, zadowolenie i szczęście, ale spotka biedę, gorzkie wyrzuty sumienia i nieodzowną karę. A tak ostatecznie stwierdza się prawda słów Pisma św. Ty (Boże) oddasz każdemu wedle uczynków jego (Ps. 61, 13).

K. T.

Artykuł z czasopisma "Przegląd Katolicki". Rok XXIII (1885). (Redaktor i Wydawca X. Teofil Jagodziński). Warszawa 1885, ss. 214-215. (Pisownię i słownictwo nieznacznie uwspółcześniono; przypisy literowe od red. Ultra montes).

Przypisy:

(1) Autor tego artykułu jest obywatelem ziemskim. (Przyp. Red.).

(a) Opora, to, co podpiera, to, na czym się coś opiera, podpora.

(b) Oficjalista łac., urzędnik prywatny; jeden z wyższej służby w większych gospodarstwach wiejskich, np. pisarz prowentowy (tj. utrzymujący kontrolę dochodu gospodarstwa wiejskiego), ekonom itp.

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Kraków 2005

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: